it

(A.

^

.'.^?^

4IS^'

/'i

,-..-^" \'^

'\^

^ł^

W M

=^

/

>^

OSKAR HALECKI

DZIEJE UNII JAGIELLOŃSKIEJ

TOM I W WIEKACH ŚREDNICH

Hanna Ka^

KRAKÓW

AKADEMIA UMIEJĘTNOŚCI NAKŁADEM FUNDUSZU NESTORA BUCEWICZA

SKŁAD GŁÓWNY W KSIĘGARNI O. GEBETHNERA I SP. W KRAKOWIE, GEBETHNERA I WOLFFA W WARSZAWIE, ORAZ W POZNANIU, RYCERSKA 17.

1919.

DZIEJE UNII JAGIELLOŃSKIEJ

OSKAR HALECKI

DZIEJE UNII JAGIELLOŃSKIEJ

TOM I W WIEKACH ŚREDNICH

KRAKÓW

AKADEMIA UMIEJĘTNOŚCI NAKŁADEM FUNDUSZU NESTORA BUCEWICZA

SKŁAD GŁÓWNY W KSIĘGARNI O. GEBETHNERA I SP. W KRAKOWIE, GEBETHNERA I WOLFFA W WARSZAWIE, ORAZ W POZNANIU, RYCERSKA 17.

1919.

SEEN BY

PRESERVATłON

SERVICES

DATĘ ;Trr.M.i.'......i- .

1)K

p)R n^

JUN 2 6 ie

909845

yy

^/j

Kraków. Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego pod zarządom Józefa Filipowskiego.

,•/'

(i.,;

t ^

spis treści I-go tomu.

Przedmowa s. I.

Myśli przewodnie pracy, jej zakres i podział s. I; stosunek do literatury przedmiotu i poszukiwania archiwalne s. XIV.

CZĘŚĆ I. Geneza Unii s. 1—112.

1. Podstawy geograficzne I historyczne s. 1—11.

Widownia dziejów Unii, dorzecza i wododziały s. 1—3; napór sąsiadów i spory wewnętrzne 8.4 7; klęski a zapowiedzi przy- szłości w Xin wieku s. 8—11.

2. Najdawniejsze stosunki polsko-litewskie (do r. 134^) s. 11—30.

Charakterystyka ogólna s. 11 12; Polska wobec Prusaków i Jadźwingów s. 12 15; pierwsze walki Polski z Litwą s. 15—17; Polska wobec króla Mendoga s. 17—21; drugi okres najazdów litewskich s. 22-24; pierwsze przymierze, jego geneza, znaczenie i powody rozluźnienia s. 25—30.

3. Polska i Litwa wobec Rusi w jej epoce dzielnicowej s. 31—51.

Pierwsze zetknięcia s. 30—31; 1. Polska a Ruś: w walce o grody czerwieńskie s. 31-32, za Romanowiczów s. 83—35; 2. Litwa a Ruś: charakterystyka ekspansyi litewskiej s. 35— 37, pierwsze najazdy i podboje s. 38—39, Mendog, Danilo i ich sy- nowie s. 39—42, za Witena i Gedymina s. 43 45, pierwsze walki o Ruś południową s. 46—47, początki rywalizacyi z Moskwą s. 48-49 i z Polską s. 50-51.

4. Walka Polski i Litwy o Ruś halicko-wołyńską s. 52—83.

Znaczenie tej walki s. 52 53; ostatnie lata Bolesława-Jerzego s. 54—59; walki Kazimierza W. o Ruś: walki z Diedka s.

VI

69—62, wyprawa z r. 1349 s. 63—65, wyprawy polsko-węgier- skie z lat 1350/1 s, 65—69, rozejm z r. 1352 i jego zerwanie s. 70-75, od wyprawy r. 1366 do śmierci króla s. 75—77; polityka ruska Ludwika Węgierskiego i jej rezultaty s. 77—81; nowe sukcesy Litwy na wschodzie i ich skutki s. 81—83. 6. Geneza układu krewskiego s. 83—112.

Przyczyny Unii s. 83 85; plany Kazimierza W.: w spra- wie chrztu Litwy i przymierza z nią s. 85—89, w sprawie su- kcesyi litewskiej w Polsce s. 89—92; projekt chrystyanizacyi Li- twy z r. 1373 s, 93; projekt powołania JagielZy na tron polski: pierwsze układy w r. 1383 s. 94— 97, położenie państwa litewskiego s. 98—101, stanowisko W. Księcia s. 102-104, Skir- gielly 8. 105 i Witolda s. 105—106, plan konsolidacyi państwa litewskiego s. 107—109, poselstwo do Polski w r. 1385 s. 110—112.

CZĘŚĆ II. Okres Jagiełłowy 1385—1440 s. 113—330.

1; Wcielenie i wznowienie państwa litewskiego 1385 1401 s. 113—166. Układ krewski s. 113—115; wstąpienie Jagiełły na tron polski s. 115 119; przyłączenie ziem litewskich i ruskich do Polski: Skirgiełło namiestnikiem Litwy s. 120— 122, urządzenie ziem ruskich s. 123—128, położenie zewnętrzne i odpadnięcie Wi- tolda s. 129—132, walka z nim s. 133—137; ugoda ostrow- ska z r. 1392 s. 137—141 i jej skutki: usuwanie książąt dziel- nicowych przez Witolda s. 141—146, rywalizacya z Polską o Wo- łyń i Podole s. 146 148, polityka zewnętrzna Witolda do r. 1397 s. 149—152; przełom lat 1398—1400: żądania Jadwigi, pokój saliński i stanowisko Jagiełły s. 152—157, śmierć Jadwigi, klęska nad Worsklą, Swidrygiełło na Podolu s. 157—160; unia wiłeń sko -radomska: jej treść i uczestnicy s. 161 165, jej ocena s. 165—166.

2. Utwierdzenie zewnętrzne państwa Jagiellońskiego 1401—1412 s. 167-203.

Charakterystyka sytuacyi politycznej s. 167 170; zaburzenia podolskie r. 1402/3 s. 170—175; pokój w Raciążu 176— 177; nowe układy Jagiełły z Witoldem 1404—1406 s. 178—180; wojny z Mo- skwą 1404—1408 i udział w nich Polski s. 180—186; w przed- dzień rozprawy z Zakonem s. 186—189; wielka wojna: przy- gotowania s. 190—192, Grunwald s. 19.1—194, pod Malborgiem s. 194—195, pokój toruński s. 196; utwierdzenie od Wschodu s. 197—199 i od Zachodu s. 200—202; rezultaty s. 202—203.

VII

3. Od Horodła do sporu o koronacyę Witolda 1413—1430 s. 203—246.

Unia horodelska: jej geneza s. 203— 207, postanowienia s. 208—212, uczestnicy s. 212—215 i rezultat s. 215—217; wspólna polityka zewnętrzna: stosunek do Zakonu od wojny "gło- dowej* do pokoju melneńskiego s. 217— 224, sprawa husycka s. 225 226 i spór o Lubicz s. 227—230, wschodnie wyprawy Wi- tolda i udziaZ w nich Polski s. 230—234; Witold wobecPol. ski: spory terytoryalne s. 234 236, sprawa sukcesyi w Koronie s. 286—240; burza koronacyjna: plan Zygmunta luksem- burskiego a stanowisko Jagiełły s. 240 243, król a panowie pol- scy s. 243-246, śmierć Witolda s. 246—247.

4. Pierwsze przywileje Litwy a sprawa ruska s. 247 274.

Skutki sporu o koronacyę Witolda s. 247—249; problem assy- milacyi Litwy i Rusi do Polski s. 249—251; 1. uprzywilejo- wanie Litwy: przywilej z r. 1387 i jego skutki s. 251—257, przywilej horodelski i adopcya bojarów litewskich s. 257—260, stanowisko kniaziów s. 261—262, »starina« s. 263; 2. stanowi- sko ziem ruskich: Ruś koronna a litewska s. 263—266, plan zrównania Rusi koronnej z Polską w prawach i przj-wilejach s. 266—269, wpływ na Ruś litewską s. 269—270; przyczyny nie- zadowolenia s. 270—272.

5. Kryzys Unii 1430—1440 s. 274-330.

Charakterystyka okresu s. 272 ; stanowiska Polaków, Litwinów i króla s. 273—275; walka Polski z w. księciem Świdry- giełłą: próby ugody i spór o Podole s. 276— 280, starcia dyploma- tyczne i orężne r. 1431 i charakter walki s. 281—284, rozejm Czarto- ryski i rola Krzyżaków s. 286— 287, plan wyniesienia Zygmunta 8. 288—289; Polska wobec walki między Zygmuntem aSw i- drygiełłą: rozłam we w. księstwie i jego charakter s. 289—293, unia grodzieńska r. 1432 s. 294—299, projekt zrównania dzielnic ruskich s. 300—302, projekt przyłączenia Wołynia do Polski s. 303—305, zjazd krakowski na początku r. 1433 s. 305—306, walki ze Świdrygiełłą i daremne próby pokojowe s. 307—311, zjazd w Krynkach i uprzywilejowanie Rusi w r. 1434 s. 312—315, jego skutki s. 315—319, zwycięstwo nad Świętą r. 1435 s. 319—321, układy ze Świdrygiełłą o Ruś południową s. 322—324, odnowie, nie unii z Zygmuntem i wyparcie Świdrygiełły s, 324— 326; Zy- gmunt Kiejstutowicz wobec Polski po r. 1437: przy- mierze z królem rzymskim i jego udaremnienie s. 327 328. osta- tnie zatwierdzenie unii i zamordowanie Zygmunta s. 329 330.

VIII

CZĘŚĆ III. Okres Kazimierzowy 1440—1499 s. 331—482.

1. Dwie elekcye Kazimierza Jagiellończyka i spór o Unię 1440—

1453 s. 331—384.

Gharaltterystyka nowego okresu s. 331 332; stronnictwa na Litwie i w Polsce s. 333—338; Kazimierz jako w. książę Litwy: elekcya s. 338—340, powstania w dzielnicach w. księ- stwa s. 341—343, Świdrygiello na Wołyniu s. 343—346, spór o Podlasie 346—350, polityka zewnętrzna Litwy s. 351—352; elekcya Kazimierza w Koronie: pierwsze targi s. 353 356, Krzyżacy a Bolesław mazowiecki s. 357— 359, zjazd brzesko- parczowski s. 360—361, w przeddzień wyjazdu z Litwy s. 361— 363; zatarg polsko-litewski: jego początki s. 363, położenie Litwy s. 364—365, zjazd lubetski r. 1448 s. 366—367, Michalu- szko a Moskwa s. 368—372, król wobec żądań Polaków i Litwi- nów s. 372—375, zjazd parczowski r. 1451 s. 375—376, śmierć Świdrygiełly i jej skutki s. 376— 379, zjazd parczowski i sejm piotrkowski r. 1453 s. 379— 383, spisek panów wołyńskich s. 383— 384.

2. Uśmierzenie zatargu polsko-litewskiego 1453—1478 s. 384—416.

Położenie polityczne s. 384 387; Litwa wobec wojny trzynastoletniej: do klęski chojnickiej s. 387— 389, śmierć Olelki i jej skutki s. 389 391, żądania litewskie a wpływy Za- konu s. 391 393, opozycya litewska i jej przezwyciężenie 394— 399, plany pośrednictwa pokojowego s. 400—402, nowe spory 8. 402—406, od zjazdu w Łomazach do pokoju toruńskiego s- 406—408; Polska wobec niebezpieczeństwa wscho- dniego: jego powody s. 409—411, stanowisko Polaków a poli- tyka dynastyczna s. 411 413, Krym a Turcya s. 413— 414; osta- tnie intrygi krzyżackie s. 415 416.

3. Geneza testamentu Kazimierza Jagiellończyka I odnowienie Unii

1478-1499 s. 416—455.

1. Ostatnie lata Kazimierza: sejm brzeski r. 1478, jego geneza i wpływ na politykę króla s. 416—422, zwrot przeciwko Moskwie i spisek kniaziów s. 422—427, rokowania polsko-litew- sk-ie w r. 1482, 1484 i 1486 s. 428—433, zbliżenie Polski i Litwy w przeddzień śmierci króla s. 4B3 —436; 2. za Olbrachtai Ale- ksandra: ich elekcye i pierwsza wymiana poselstw s. 437 440, rokowania o pomoc wzajemną i zaopatrzenie Zygmunta s, 441—444, projekt pdnowienia Unii w r. 1496 s. 445—448, Li- twa wobec wyprawy bukowińskiej s. 449 450, Unia z r. 1499 i jej znaczenie s. 450—455.

IX

Panowie litewsko-rusoy s. 456—482.

Charakterystyka przeobrażeń wewnętrznych na Litwie i Rusi s. 456 457; Dpanowies w. księstwa: ich charakter prawny i geneza s. 457—459, znaczenie przywilejów z r. 1447 s. 460 463 i z r. 1492 s. 464—466, geneza >egzemptów« s. 466—467; Ruś koronna: utwierdzenie jej przywilejów i równoupraw- nienia s. 468—470, jej możnowładztwo s. 470—472; Ruś litew- ska: stosunek do właściwej Litwy s. 473—476, stanowisko w po- lityce zewnętrznej i wewnętrznej s. 476—478, zlanie się możno- władztwa litewskiego i ruskiego s. 479—481 ; wyniki s. 482.

Przedmowa.

Chwila, w której się ukazują te Dzieje Unii Jagiel- lońskiej podwójnie nadaje się, aby największemu dziełu przodków naszych oddać hołd należny. Wzywa do tego 350-1 etnia rocznica unii lubelskiej, wzywają w wyższym jeszcze stopniu wypadki współczesne. Jeśli dziś odczuwa się potrzebę objęcia wszystkich naro- dów jednym wielkim związkiem, opartym na zasadach sprawiedliwości i dobrej, woli, równości i wolności, to wy- pada przypomnieć sobie, że podobny zupełnie problem w skromniejszym tylko zakresie rozwiązano na ziemiach naszych przed setkami lat. A jeśli dziś właśnie na tych ziemiach szaleją nienawiści plemienne i społeczne, utru- dniając odbudowę tego, co zniszczyła przemoc zewnętrzna, to wiarą w lepszą przyszłość natchnąć nas może tylko rzut oka w daleką przeszłość, wskrzeszając przed nami czasy zgodnego współżycia zjednoczonych narodów, wspólnego szczęścia i potęgi.

Aby te czasy, pozornie tak odległe, złote wieki jagiel- lońskie, należycie zrozumieć i ocenić, trzeba stosować wyż- sze kryterya, aniżeli doraźny interes własnego tylko na- rodu, ciasno i egoistycznie pojęty. Spoglądając na te wy- padki z odległości stuleci, to tylko można uznać za pra- wdziwie dodatnie, za czynnik postępu w dziejowym roz- woju, co zbliżało do siebie trzy narody, Unią objęte, co

xn

łagodząc małostkowe spory, prowadziło je do wielkich ce- lów wspólnych, do wspólnego dobra, zawsze zgodnego z prawdziweni i trwałem dobrem każdego z nich. Stojąc na takiem stanowisku, historyk najłatwiej uczyni zadość obowiązkom bezstronności, a myśl jego szukając twórczej idei w wirze szczegółowych zjawisk, pozostanie w zgo- dzie z majestatem praw Bożych, rządzących losami świata.

Tryumf tych praw moralnych, który w cudowny spo- sób przywrócił nam wolną Ojczyznę, uzasadnia nadzieję, że także idea jagiellońska, święta spuścizna jej dawnych dziejów, mimo nieprzezwyciężonych na pozór przeszkód, może się ziścić na nowo. Ona jedna, zwrot do jej tradycyi, może rozwiązać dziś, jak w XIV lub XVI wieku, problem trwałej odbudowy Wschodniej Europy. Stąd właśnie wy- nika znaczenie wyników teoretycznego badania dla współ- czesnych potrzeb życiowych.

Zakres niniejszej pracy zaznacza poniekąd jej tytuł. Nie ograniczając się do omówienia samego tylko szeregu układów prawnopaństwowych, określanych mianem unii polsko-litewskich, pragnie ona przedstawić Dzieje Unii, całokształt wzajemnych stosunków między zjednoczonymi narodami w rozwoju historycznym od Krewa do Lublina, nie wyjmując tych długich okresów, w których ten stosu- nek nie wyraził się w żadnym nowym akcie prawnym. Nie mogły się też ograniczyć te dzieje do stosunków pol- sko-litewskich. Unia Jagi ellońska obejmowała przecież także Ruś i chociaż ziemie ruskie we wzajemnym zwią- zku nie utworzyły odrębnej jednostki państwowej, jak Polska i Litwa, ich stosunek do Korony i do W. Księstwa jest niemniej ważną i istotną częścią dziejów Unii aniżeli stosunek tych dwóch państw pomiędzy sobą.

Wyłączono natomiast z naszego przedstawienia kul- turalną stronę Unii, odkładając na razie do późniejszych, już zresztą rozpoczętych badań. Możliwość jej wyodrębnie- nia od strony politycznej uzasadniliśmy mimochodem wtoku

XIII

pracy (str. 250). W dziejach politycznych natomiast, które w ten sposób silniej się uwypukliły w swych zmien- nych kolejach, równomiernie staraliśmy się uwzględnić sprawy wewnętrzne obok zewnętrznych. Dlatego też, pomijając zgodnie z założeniem historyę Unii religij- nej albo też polskich wpływów językowych i oświatowych na wschodzie, uwzględniliśmy chociaż w ogólnych zary- sach te przemiany ustrojowe i społeczne w ziemiach li- tewsko ruskich, które wycisnęły tak silne piętno na każ- dym z głównych okresów politycznych dziejów Unii.

Ten podział na okresy i nadane im nazwy również trzeba krótko objaśnić. Jasnem samo przez się jest przed- stawienie genezy Unii, oraz unii lubelskiej w osobnych częściach pracy, pierwszej i ostatniej. Czas od r. 1385 do 1568 podzielono na trzy okresy, przedzielone datami 1440 i 1500 r. Podział ten uzasadnia zarówno ustrój prawnopań- stwowy Unii Jagiellońskiej, jak i jej wspólna polityka za- graniczna. W pierwszym okresie raz po raz odnawiane akty unii podtrzymują zasadę podporządkowania Litwy pod Polskę; obie zaś łączą się w ciągle ponawianych wal- kach z głównym wówczas wrogiem wspólnym, Zakonem Krzyżackim. W okresie drugim poprzednie unie tracą moc prawną, a Litwa nie zawierając żadnej nowej, staje obok Polski jako państwo równorzędne, co wreszcie uznaje od- mienny od poprzednich układ wzajemny; zewnętrzna zaś polityka obu państw na ogół zwraca się ku odmiennym zagadnieniom, rozwiązywanym na własną rękę, przez Pol- skę na Zachodzie a Litwę na Wschodzie. W trzecim wre szcie okresie od początku znaleziono rozwiązanie, które dojrzewając przez cały jego przebieg, godziło równorzędne stanowisko W. Księstwa obok Korony z zabezpieczeniem i zacieśnieniem wzajemnego związku, a związek ten, bez względu nawet na akty prawne, utwierdzał się w ścisłej znowu solidarności na zewnątrz, zwróconej tym razem głównie przeciwko Moskwie. Około dat, rozgraniczających

XIV

te trzy okresy, nastąpiły też przełomowe zmiany w dzie- jach Rusi: wszak w r. 1434 Polska i Litwa niemal równo- cześnie rozszerzają swoje przywileje i prawa na swe zie- mie ruskie, a wskutek klęsk Litwy koło r. 1500 po raz pierwszy znaczne obszary białoruskie i małoruskie prze- chodzą pod panowanie mioskiewskie.

Aczkolwiek te okresy nie pokrywają się całkowicie z latami panowań poszczególnych królów, przecież nazwy nadawały im postacie tych władców, którzy w każdym z nich dzieje Unii kształtowali, a których działalność albo w skutkach swoich, jak u Jagiełły i Kazimierza, albo też w swej genezie, jak u Zygmunta I, sięga po za daty ich śmierci, względnie wstąpienia na tron.

Niniejsze dzieje Unii Jagiellońskiej, pojęte jako wstęp do dziejów epoki Jagiellońskiej wogóle, same oparły się na szeregu prac przygotowawczych swego autora, na które kilkakrotnie się powołano i, aby uniknąć ponownego cy- towania źródeł, podanych już tam szczegółowej analizie. Na ogół jednak w tem syntetycznem przedstawieniu nie cytowano dawniejszej literatury, gdyż także w tych miejscach, gdzie ta literatura, cenna, lecz dotąd nierówno- miernie rozwinięta, była szczególnie obfitą, odnośne zaga- dnienia zostały ponownie zbadane na bezpośredniej pod- stawie źródłowej. Rzecz jasna jednak, że powołane zostały te prace, z których zaczerpnięto gotowy pomysł lub hipo- tezę, gdzie można było wskazać metodyczne zestawienia źródeł, lub które korzystały z materyałów źródłowych wy- jątkowo niedostępnych.

Temu pominięciu cytatów z literatury przedmiotu zaradzą może wskazówki bibliograficzne na końcu II-go

1 RozdziaZ p. t. »Wcielenie i wznowienie państwa litewskiego* (t. I str, 113—166) ukazał się pod tym samym niemal tytułem, lecz w innej zupełnie formie, jako studym przygotowawcze do ostate- cznego ujęcia tych zagadnień, w Przeglądzie historycznym t. I dru- giej seryi (Warszawa 1917 1918), str. 1—77.

XV

tomu. Obejmą one także źródJa, mimo że je wszędzie najdokładniej cytowano w samej pracy. Z jej zakresu wy- nikła bowiem niezwykła różnorodność tych źródeł. Oprócz tych, które odnoszą się bezpośrednio do dziejów Unii, jak zwłaszcza jej pamiętne akty z lat 1385 1569^, lub świa- dectwa rokowań polsko-litewskich w jej sprawie, należało uwzględnić wszystkie wogóle źródła z epoki jagiellońskiej, gdyż w każdem mógł się znaleść przyczynek, oświetlający wzajemne stosunki Polski, Litwy i Rusi.

Aby przynajmniej zbliżyć się do pożądanego wyczer- pania tych materyałów, trzeba było już dla pierwszego tomu przedsięwziąć poszukiwania archiwalne, a drugi tom opiera się w całych ustępach na źródłach niedrukowanych. Z dążeniem do uwzględnienia całego ma- teryału z czasów jagiellońskich zostały w tym celu przej- rzane rękopisy i dyplomy Biblioteki XX. Czartoryskich, Biblioteki Jagiellońskiej i Akademii Umiejętności w Kra- kowie, Bibliotek ordynacyi hr. Krasińskich i hr. Zamoj- skich * w Warszawie, Biblioteki publicznej w Wilnie, ar- chiwum XX. Radziwiłłów w Nieświeżu, oraz Polonica we wiedeńskie m Haus- Hof- u. Staatsarchiv; w olbrzymiej skarbnicy archiwum państwowego w Królewcu zbadano najmniej znane dot^d okresy Kazimierza Jagiellończyka i drugiej połowy rządów Zygmunta Augusta, a w Archi- wum Głownem w Warszawie, oprócz wszystkich dyplo- mów pergaminowych, szereg ksiąg Metryki Koronnej, we- dług wskazówek jej Summaryuszów. Luźne wreszcie przy- czynki pochodzą z rękopisów hr. Morstinów w Krakowie

1 Z przytoczonego przez prof. St. Kutrzebę i WI. Semkowicza systematycznego wydawnictwa tych aktów, którego druk niedawno się rozpoczął, nie mogłem jeszcze korzystać przy pisaniu tej książki. Te jednak części, z któremi dzięki uprzejmości Wydawców obecnie już mogłem się zapoznać, nie nasuwałyby w niej żadnych zmian.

* Cytowany tu niejednokrotnie Inwentarz archiwum koron- nego J. Zamoyskiego jest rękopisem Nr 1603 tej Biblioteki.

XVI

i hr. Branickich w Suchej, z rachunków sejmowych w Ar- chiwum Skarbowem w Warszawie, z Archiwum Central- nego w Wilnie i t. d.

Z pośród tych wszystkich, którzy przez radę i zachętę lub przez udzielenie materyałów źródłowych ^ zobowiązali mnie do głębokiej wdzięczności, pragnę wymienić przede- wszystkiem swych dwóch głównych Nauczycieli na polu historyi, których umiejętnej szkole zawdzięczam możliwość przezwyciężenia największej trudności przy niniejszej pracy t. j. konieczności połączenia metody średniowiecznej z no- wożytną; są to nieodżałowany mój Mistrz ś. p. prof. St. Krzyżanowski i prof. W. Sobieski, który pięć lat temu pierwszy mnie zachęcił do badań nad naszym stosunkiem do Litwy i Rusi.

Wdzięczność serdeczną wyrazić też pragnę mojej Zo- nie, która od chwili, gdy powziąłem plan napisania tej książki, do czytania ostatnich korekt, wspierała mnie pomocą i wymianą myśli.

O. ChalecM-Halecki:

Pisałem w 350-letnią rocznicę ostatecznego zatwier- dzenia unii lubelskiej, dnia 11 sierpnia 1919 r.

^ Jeśli pewne źródło zostało mi łaskawie dostarczone przez innego badacza, zwracam na to uwagę na odpowiedniem miejscu. Tutaj zaś zaznaczam, że cytaty z kopiaryuszów przywilejów biskup- stwa wileńskiego (z wyjątkiem tego tomu, który w Muzeum XX. Czartoryskich sam mogłem przeglądać) oparte na regestach, spo- rządzonych przez ś. p. Ks. J. Kurczewskiego dla prof. W. Semko- wicza, który mi je uprzejmie wypożyczył.

CZĘŚĆ I.

Geneza Unii.

1. Podstawy geograficzne i historyczne.

Obszar państwa, które powstało przez Unię jagiel- lońską, pokrywa się mniej więcej z obszarem pierwot- nych siedzib ludów słowiańskich i bałtyckich.

Obszar to przejściowy, jako część wielkiej ni- ziny europejskiej, a zarazem pomost między morzem Bał- tyckiem a Czarnem. Tworząc przejście od Europy zacho- dniej i środkowej do Europy wschodniej i do Azyi, między dwoma światami, biegunowo przeciwnymi, lecz nie prze- dzielonymi żadną wyraźną linią graniczną, obszar ten sam jest pozbawiony od zachodu i od wschodu wybitnych gra- nic naturalnych, któreby zamykały lub chociaż utrudniały dostęp do jego wnętrza.

Na wewnątrz jest jednak silnie spojony przez wa- runki hydrograficzne, które tutaj, jak wszędzie indziej, wytykały najdawniejsze drogi osiedlenia, główne szlaki historycznego życia.

Sześć głównych dorzeczy tego terytoryum stało się widownią dziejów plemion litewskich i tych szczepów sło- wiańskich, które nie oddaliły się od swej kolebki ani przez wędrówkę po za góry karpackie i sudeckie, ani przez ko-

O. Halecki: Dzieje Unii Jagiellońskiej. 1

GEMEZA UNII

lonizacyę wschodnią. Z tych dorzeczy po dwa łączą się w osobne od zarania dziejów środowiska etnograficzne. Nad Wisłą i Odrą siedziały plemiona polskie, gdy się tworzyło państwo Piastów; nad Dnieprem i Dniestrem wiodły żywot liczne szczepy wschodnio-słowiańskie, zanim je połączyło państwo Rurykowiczów i dało im nazwę Rusi; nad Niem- nem i Dźwiną latorośle odrębnej nadbałtyckiej gałęzi indo- europejskiego pnia czekały, ażby choć jedna z nich wy- dała własny twór państwowy.

Odra należy jeszcze do tej zachodnio-środkowej czę- ści kontynentu europejskiego, gdzie dorzecza wód, spływa- jących ku północy i ku południowi, przedzielone przez znaczne wzniesienia i pasma górskie. Ale przez rozgałę- zioną sieć wodną swego największego dopływu Warty, przez drogę, którą niegdyś przeddziejowa Pra-Wisła ku zachodowi dążyła, Odra łączy się z dorzeczem wiślańskiem. Wisła zaś prawymi dopływami swymi sięga już do tej wschodniej połowy Europy, gdzie w nizinie, ciągnącej się od morza do morza, brak wyraźnego wododziału między rzekami północy i południa. Przejściową rolę Polski ja- giellońskiej między Zachodem a Wschodem spełniała w mniejszym zakresie już Polska piastowska.

Brak wybitnych wododziałów nabiera histo- rycznego znaczenia w dwóch miejscach, gdzie dorzecze Wisły łączy się bliskiemi i łagodnemi przejściami z do- rzeczami Dniestru i Dniepru. Pierwsza z tych bram dzie- jowych między podłożem geograficznem Polski a Rusi znajduje się tam, gdzie źródła Wiśni, wpadającej do Sanu, niemal dotykają górnego Dniestru i jego pierwszych północ- nych dopływów. Drugą dostrzegamy tam, gdzie w bagnach zachodniego Polesia Muchawiec, dopływ Buga, zbliża się swemi źródłami do źródeł Prypeci. Nawet zaś na prze- strzeni między temi dwiema tak wyraźnemi przejściami linia działu wód bałtyckich, polskich, i czarnomorskich, ru-

PODSTAWY GEOGRAFICZNE I HISTOKTCZKK ó

skich, gubi się, dziwacznie wykrzywiona, bez geograficz- nego i Historycznego znaczenia.

Już Długosz wiedział', że tam, gdzie u ujścia Mu- chawca do Buga powstał prastary gród brzeski, otwierała się droga w głąb nietylko ruskich, ale i litewskich ziem. Także bowiem między Rusią a Litwą brak granic naturalnych, trudnych do przebycia, i dwie również drogi, geograficzne i historyczne zarazem, wiodą przez niezna- cznie wzniesiony wododział ich rzek. Jedną tworzą Jasiołda i Szczara, dopływy Prypeci i Niemna, połączone już za czasów Rzplitej przez kanał Ogińskiego, tak, jak Prypeć z Muchawcem złączył kanał Królewski. Drugą wskazuje miejsce, gdzie górne biegi Dniepru i Dźwiny, nim ku prze- ciwnym zwrócą się stronom, najbardziej się zbliżają; nie- darmo naddnieprzańska Orsza i Witebsk nad Dźwiną znajdą się w jednej ziemi-dzielnicy. ostatnią drogą posunęła się ku północy najdawniejsza, przed -Rurykowa ekspansya plemion wschodnio-słowiańskich; pierwszą kro- czyła o parę wieków później ekspansya państwa litew- skiego ku Rusi południowej.

Ogniwo połączeń hydrograficznych na obszarze przy- szłego państwa jagiellońskiego zamyka wreszcie droga od Wisły wzdłuż Narwi i Biebrzy niemal do kolana Niemna koło Grodna. Między nią a drogą poleską, którą nam wska- zał Muchawiec, tam, gdzie z odwiecznej puszczy biało- wieskiej wybiegają dopływy i Wisły i Niemna i Dniepru, znajduje się geograficzny ośrodek Polski, Litwy i Rusi, a w historyi klasyczna widownia ścierania się ich wpływów: ziemia podlaska.

W ten sposób przyroda, nie wytknąwszy żadnych granic między siedzibami tych trzech narodów, spoiła je między sobą o wiele ściślej, aniżeli Polskę z jej zachod- niem a Ruś pierwotną z jej wschodniem sąsiedztwem.

' Hist. Pol. III 240.

GBNEZA UNII

Przez to zarazem wyraźniej wykreśliła zewnętrzne gra- nice wspólnego dziejowego podłoża. Nie wystarczało to jednak, aby je utwierdzić, aby u nich zatrzymać wę- drówki sąsiednich ludów albo ekspansye sąsiednich państw. Były to bądź co bądź granice otwarte, których bezpie- czeństwo zależało od tego, kto mieszkał po za niemi.

Sąsiedztwo to bezpiecznem było tylko na północnym wschodzie, gdzie słabe i bierne szczepy f i ńsk ie, zamiast zagrażać rubieżom indoeuropejskiego osiedlenia, usuwały się przed niem i nie zdołały nawet przeszkodzić temu, że Słowianie krywiccy, odcięci przez Łotwę od Bałtyku, wdzie- rali się w fińskie dzierżawy w kierunku północnym, po- suwając się ku zatoce i jeziorom fińskim. Tutaj, w swym ))Nowogrodzie«, nie zrywając związku z południową ko- lebką, dotarli do najstarszej drogi od wybrzeży bałtyckich ku Wschodowi: przez Wołgę. Kolonizacya słowiańska jej dorzecza tutaj miała główny punkt wyjścia. Tutaj też roz- począł się pochód zdobywczy normańskich Rusów ku po- łudniowi, wzdłuż nowej drogi »waregskiej« do Grecy i.

Gdy jeszcze podłoże przyszłej Moskwy do fińskiego zaliczało się świata, prastarym siedzibom słowiańskim gro- ziła zagłada z dwóch innych stron, gdzie niemal od sa- mego początku swego bytu miały nadzwyczaj niebezpie- cznych sąsiadów: od zachodu i od południowego wschodu. Wprawdzie teorya o niewoli prasłowiańskiej pod jarzmem germańskiem i turkotatarskie m nie mogła się ostać w świetle krytyki; ale nie ulega wątpliwości, że od- kąd na zachodzie sąsiedztwo celtyckie zmieniło się na ger- mańskie, a w stepach nad morzem Gzarnem żywioł turko- tatarski zyskał przewagę nad irańskim, brak zamkniętych granic stał się w tych miejscach niesłychanie niekorzystnym dla słowiańskiej praojczyzny. Spowodował nietylko miej- scowe straty i klęski, lecz umożliwił nadto, że stały przez długie wieki napór z tych dwóch stron odbił się złowrogo na całem jej życiu dziejowem.

PODSTAWY GEOGRAFICZNE 1 HISTORTCZNK O

Już W czasach przedchrystusowych zachodni obszar między Łabą i Wisłą poddał się po raz pierwszy g-ermańskiej przewadze. Wielka wędrówka ludów, choć przejściowo umożliwiła germańskim plemionom rozciągnąć władzę nad znacznemi częściami rdzennej Słowiańszczyzny, pozwoliła Słowianom, przez ogólne przesunięcie się szczepów euro- pejskich ku zachodowi, posunąć się znów za Germanami po Łabę a częściowo i po za nią. Za to właśnie u progu historyi polskiej powrotna fala, w formie niemieckiego par- cia na wschód, wschodniej ekspansyi Karolingskiego, za- chodnio-frankońskiego, wreszcie niemieckiego państwa, za- częła znów odsuwać coraz dalej ową zachodnią granicę sło- wiańską między Sudetami a Bałtykiem. Równocześnie zaś poddała pod swój wpływ i przewagę to plemię słowiań- skie, które, osiadłszy za Sudetami, zrazu zasłaniało inne od południowego zachodu.

Odmienny charakter miało niebezpieczeństwo połu- dniowo-wschodnie. Z nazw szczepowych, jakie starożytni pisarze umieścili gdzieś na nieznanych przestworach Scytyi i Sarmacyi, niepodobna wysnuć pewnych wniosków o pier- wotnych granicach i pierwszych starciach między światem słowiańskim a turańskim. To tylko pewne, że wzdłuż pon- tyjskich wybrzeży, przez owe »dzikie pola« przodków na- szych, przelewały się jedna po drugiej fale azyatyckich hord, jak to jeszcze w XVI wieku, gdy ostatnia z nich, tatarska, rozbijała się o polskie straże kresowe, przypomi- nali królowie nasi zachodniej Europie ^. Pierwsze narażone były na stałą plagę plemiona wschodnio-słowiańskie, które wskutek tego nigdy nie zdołały się mocno usadowić nad brzegami Czarnego Morza, u ujść swych rzek.

Trudno rozstrzygnąć, o ile to podwójne niebezpie- czeństwo, germańskie i turańskie najazdy i podboje, było przyczyną lub skutkiem późnego stosunkowo wy-

» Acta Tomiciana, VIII nr. 224, X nr. 127.

GENEZA UNII

tworzenia się organizmów państwowych na przejściowym obszarze między Wschodem a Zachodem. W końcu jednak nad Wartą napór germański przyspie- szył utworzenie i konsolidacyę państwa rodzimego, nad Dnieprem zaś germańscy przybysze narzucili wschodnio- słowiańskim plemionom wspólne państwo i jego nazwę. Zadaniem pierwotnem pierwszego z tych państw było po- wstrzymanie zwycięzkiego pochodu Niemiec; zadaniem drugiego, które niebawem, po wchłonięciu nielicznych zdo- bywców przez żywioł tubylczy, stało się słowiańskiem, stworzenie silnego przedmurza przeciw chronicznym zale- wom słowiańskiego pogranicza przez Turkotatarów.

Tak Polsce jak i Rusi utrudniało te zadania pierw- wszorzędne, odwracając wielokrotnie od nich uwagę, to, że na wewnątrz obszaru, który miały zasłaniać, brakowało linii granicznych, wytkniętych przez przyrodę dla tworów państwowych, które na nim powstawały. To też zaledwo wzmocniły się państwa Piastów i Rurykowiczów, gdy obok nieuniknionych walk pierwszego na zachodzie a drugiego na wschodzie, rozpoczęła się też wewnętrzna walka mię- dzy niemi, ciągnącą się odtąd przez wieki, o ziemię grodów czerwieńskich. Polskę wiodły tam prze- cież San i Bug, Ruś zaś Dniestr i Prypeć z jej dopływami, a granica mogła być tylko sztuczną, zależną od chwilowej przewagi politycznej jednej strony. Chwilowej tylko, bo naogół potęga obu państw rozwijała się równolegle, do- chodząc do szczytu na przełomie z wieku X na XI, oka- zując pierwsze oznaki rozstroju od połowy wieku XI, a kończąc się ostatecznem rozbiciem dzielnicowem pod ko- niec pierwszej połowy następnego stulecia.

Przelotnie tylko Polska pierwszych Bolesławów, jak gdyby znacząc drogi swej przyszłej ekspansyi wschodniej, sięgała swym wpływem po Kijów, a ze związków mał- żeńskich i politycznych między członkami obu dynastyi nie wyłaniała się żadna głębsza myśl łączności i trwałego

PODSTAWY GEOGRAFICZNE 1 HISTORYCZNE t

porozumienia. Co gorsza, do sporu granicznego przybyła też r ozbieźn ć rozwoju kulturalnego. Powstała już w chwili, gdy niemal równocześnie oba państwa ten rozwój rozpoczęły, przyjmując chrzest, lecz jedno w za- chodnim, drugie we wschodnim Kościele; pogłębiła się zaś, wzrastając z wiekami do zasadniczego antagonizmu, odkąd schizma obu kościołów stała się ostateczną.

Lecz niedość na tem! Siły młodzieńcze Polski i Rusi marnowały się i tam, gdzie ich państwa się stykały, rów- nież bez wyraźnego odgraniczenia, z siedzibami trzeciej grupy etnograficznej, zamieszkałej na tym samym obsza- rze słowiańsko-litewskiej praojczyzny, z ludami bałty- ckimi. Długo, zanim w pośrodku swych siedzib zdołały wytworzyć własną organizacyę państwową, bitne ich szczepy, sąsiadujące z Polską i Rusią, nękały jedną i drugą napadami, wywołując wyprawy odwetowe i chęć podboju. Już od X wieku walki z Prusakami i Jadźwingami wy- pełniają poważną a krwawą kartę w początkowych dzie- jach polskich i ruskich.

Wewnętrzne rozbicie, jakie przyniósł wiek XII, obja- wiało się coraz mniejszą odpornością Polski wobec cesar- stwa niemieckiego, Rusi wobec Połowców, ówczesnych przedstawicieli turańskich hord koczowniczych nad Czar- nem Morzem. W tym samiym czasie osłabiły się jednp, i druga przez pierwszą zapowiedź utraty znacznej części własnego, rodzimego żywiołu. Na zacho- dzie Niemcy, załatwiwszy się ostatecznie z pokrewnymi Polsce szczepami połabsko-łużyckimi, wpływami polity- cznymi i kulturalnymi zarazem zaczęły sięgać po jedną z dzielnic piastowskich, korzystając z wyodrębnienia się Śląska pod władzą najstarszej linii potomków Krzywou- stego, a nieco dalej na północy w marchii askańskiej zbli- żali się coraz bardziej do dzielnicy wielkopolskiej. Na wschodzie zaś nadmierna kolonizacya Rusi po za jej pier- wotnym obszarem, wśród plemion fińskich, stworzyła tam

8 aSMBZA UNII

nowe zupełnie i z gruntu odmienne ogniska jej history- cznego życia; pustosząc owiany tradycyjną powagą Kijów, Ruś zaleska dowiodła niebawem, jak daleko odbiegła od pierwotnego pnia, jak, przeniknięta obcym duchem, może się zwrócić przeciwko niemu. Tak przygotowały się już w XII wieku dwie okoliczności nadzwyczaj niepomyślne dla przyszłego rozwoju Polski i Rusi; wyłączenie znacznej części narodu polskiego z granic, w których miało nastą- pić odrodzenie jego państwa, i rozbicie Rusi na dwa światy, w których wzajemnym stosunku groziła przewaga nowego nad starym.

Niebezpieczeństwa, grożące z dwóch stron, ziściły się w XIII stuleciu, chociaż inną przybrały formę. Bezpo- średni napór germański od zachodu osłabł wśród walk we- wnętrznych rzymskiego cesarstwa. Ale za to żywioł nie- miecki w formie państw duchownych, a więc otoczonych szczególną powagą w świecie chrześcijańskim, usadowił się u ujścia Dżwiny, Wisły, a wreszcie i Niemna. Był to cios równie dotkliwy dla Polski, odciętej od morza o wiele gruntowniej niż dotąd, jak i dla Litwy. Gdy bo- wiem wreszcie jej plemiona centralne zdobyły się na utwo- rzenie państwa, nie mogło ono objąć pruskich i kurońsko- łotyskich pobratymców, już podbitych przez Zakony nie- mieckie; samo zaś stało się od początku swego istnienia upra- gnionym celem podbojów krzyżackich, jako przeszkoda do terytoryalnego złączenia kolonii niemieckich nad Bałtykiem.

Tymczasem stara droga ludów na północ od Morza Czarnego zaroiła się nowym najazdem azyatyckim, którego państwo ruskie, już przedtem wewnętrznie rozbite, nie zdo- łało powstrzymać. Z wyjątkiem ziem północno-zachodnich, które coraz dotkliwiej cierpiały od napadów potężniejącej Litwy, cała Ruś, nowa, nadwołżańska, taksamo jak dawna, w pierwotnej kolebce, popadła pod jarzmo mongolskie; cięższe co prawda na wschodzie, który pod jego wpływem jeszcze bardziej oddalił się od własnej macierzy, niemniej

PODSTAWY GEOGRAFICZNE I HISTORYCZNE \)

szkodliwie wpłynęło na rozwój Rusi zachodniej. Bezpo- średnie nad Dnieprem, gdzie zgasiło ostatecznie najdostoj- niejsze ognisko jej dziejowego życia, nie pozwoliło się roz- winąć nowej formacyi państwowej nad Dniestrem i Bu- giem. Po przez państwo halicko-wołyńskie docierały zagotiy tatarskie do ziem polskich, które, wyrastając na ostatnie przedmurze chrześcijaństwa i europejskiej kultury, opłaciły to stałą grozą, wiszącą nad ich rozwojem kulturalnym i do- brobytem materyalnym.

Była w XIII wieku jedna chwila, lepszą zwiastująca przyszłość. Prawie równocześnie, wnet po jego połowie, zebrali się wszyscy niemal książęta rozczłonkowanej Pol- ski przy podniesieniu zwłok św. Stanisława, jak gdyby przed symbolem państwowej i duchowej jedności, a władcy Litwy i Rusi halicko- wołyńskiej przyjmowali z Rzymu królewskie korony, jako znamiona utwierdzenia swych państw. Katolicki chrzest Litwy, nie narzu- cony mieczem niemieckich zdobywców, lecz połączony z za- chowaniem samodzielności narodowej i politycznej, i unia kościelna Rusi z Kościołem łacińskim, warunki i podstawy obu koronacyi, mogły zarazem pogłębić ich związek wzajemny i związek z Polską, oparty dotąd tylko na położeniu geograficznem, przez zjednoczenie w tym sa- mym świecie kulturalnym. Niedarmo też przy wspomnia- nej uroczystości wawelskiej uczestniczyli też pierwsi według kronikarza polskiego* katoliccy biskupi Litwy i Rusi.

Okoliczności polityczne zdawały się sprzyjać wza- jemnemu zbliżeniu. Wrogi do niedawna stosunek między młodemi królestwami Mendoga i Daniły, po układzie po- lubownym w sprawie spornych ziem granicznych, ustąpił przymierzu, zwróconemu przeciw wspólnemu niebezpie- czeństwu tatarskiemu. Wspólność tego niebezpieczeństwa

» MPh. II 573.

10 GENEZA UNII

skłaniała też króla Rusi do uzupełnienia związku kościel- nego z Zachodem przez oparcie polityczne o jego najbliż- szą przedstawicielkę, Polskę, która, zrażona zawodami Le- szka Białego i wmieszaniem się Węgier, nie myślała wzna- wiać pretensyi do dawnego jabłka niezgody, ziem nad gór- nym Sanem i Bugiem. A skoro ziemia Jadźwingów, nie- objęta państwem litewskiem, miała uledz podziałowi między Mazowsze, Ruś i Krzyżaków S mogło się zdawać, że także w stosunku Polski do Litwy nowy rozpocznie się okres. Znikała przecież terytoryalna między niemi zapora, a zara- zem gniazdo łupieżczych wypraw na Polskę ze strony tego wyodrębnionego szczepu litewskiego; z państwem Men- doga zaś, po zetknięciu się granic, Polskę mogła polity- cznie zjednoczyć konieczność wspólnej obrony przed dal- szymi postępami niemieckich podbojów, gdyż dobre sto- sunki, jakie na razie łączyły z Krzyżakami i książąt pia- stowskich i króla litewskiego, długo potrwać nie mogły.

Były więc widoki, że mogłyby stanąć obok siebie trzy niezależne od siebie, ale sprzymierzone państwa: polskie, litewskie i ruskie, zabezpie- czając się wspólnemi siłami przed Zachodem i przed Wscho- dem. Krótko trwały te widoki, bo złudne były ich podstawy. W Polsce niebawem rozgorzały na nowo walki wewnętrzne książąt piastowskich; ówczesne ich po- kolenie nie dożyło nawet pierwszej próby wznowienia i zjednoczenia królestwa polskiego. Litwa, zrywając z Za- konem, zerwała zarazem z chrześcijaństwjem. Ruś, zawie- dziona co do czynnej pomocy zachodniego świata, uko- rzyła się przed mongolskim.

Z chwilą, gdy Romanowicze nie byli już w stanie uniknąć udziału w najazdach tatarskich na Polskę i Litwę, skończyła się prawdziwa niezawisłość państwa łialicko-wo- łyńskiego. Odtąd, choć niebawem dla jego książąt zdawała

» Cod. dipl. Pol. III nr. 30.

NAJDAWNIEJSZE SrosUNKI POLSKO-LITEWSKIE 11

się otwierać władza nad zawichrzoną Litwą, nieuniknio- nem było, że gdy Polska i Litwa odrodzą się na nowo, państwo ruskie nie stanie już obok nich jako równorzę- dna potęga. Do takiego odrodzenia państwa polskiego i li- tewskiego było wówczas daleko; ale dalej jeszcze do ich wzajemnego porozumienia. Reakcya pogańska na Litwie popchnęła także polskie Mazowsze do obozu jej wrogów.

Gdy w rok po rusko-tatarskich napadach na Litwę i Polskę, Mendog ziemię płocką »okrutnie pustoszył mie- czem i ogniem, łupieżą i rabunkiemw^, mogło się zdawać, że ze związków geograficznych między ziemią polską, li- tewską a ruską wynikną tylko nieskończone walki wzajemne, udaremniające wewnętrzne wzmocnienie trzech państw i obronę przeciw wspólnym wrogom ze- wnętrznym. Druga alternatywa, aby na związkach geo- graficznych i wspólnych zadaniach historycz- nych oprzeć wspólną budowę polityczną o wspólnej kulturze, musiała się wydawać zupełnie wykluczoną.

A jednak po wiek.u zaledwie, mimo niekorzystnych chwilowo warunków, ta wielka idea wyrosła ze swoich od- wiecznych, historycznogeograficznych podstaw. Wystar- czyło do tego, aby choć dwa z tych państw, po własnej konsolidacyi wewnętrznej, zdały sobie sprawę z tego, że jedyną drogą i do uzyskania wspólnych celów i do usu- nięcia wzajemnych przeciwieństw jest: Unia.

2. Najdawniejsze stosunki polsko-litewskie (do r. 1340).

Ze wspólności najważniejszego celu polityki ze- wnętrznej, t. j, odparcia niebezpieczeństwa krzyżackiego i otwarcia sobie drogi do bałtyckich wybrzeży, Polska i Litwa długo sobie nie zdawały sprawy. Wprzód oba

1 MPh. II 586.

12 eSNBZA UNII

państwa musiały wyjść z okresu rozterek wewnętrznych, uświadomić sobie niemożliwość porozumienia z państwem zakonnem, a wreszcie zyskać władców tej miary, co Wła- dysław Łokietek i Gedymin.

Za to przeciwieństwa polsko-litewskie, za- nim jeszcze wyłonił się spór zasadniczy o Ruś łialicko-wo- łyńską, zarysowały się od samego początku historycznego stosunku Polski do plemion bałtyckiego szczepu. Stałą ce- chą tego stosunku to najazdy tych plemion na ziemie polskie, ułatwione przez brak naturalnych zapór grani- cznych, a wzbudzające w Polsce chęć odwetu a zwłaszcza radykalnego zabezpieczenia się od nich.

Tak było w obu wypadkach, gdzie Polska od zarania swych dziejów bezpośrednio stykała się z temi plemionami, mianowicie z Prusakami i z Jadźwingami. Z oboma grani- czyła przedewszystkiem dzielnica mazowiecka, która wogóle w stosunkach polsko-litewskich dziwnie doniosłą odegrała rolę.

W stosunku do Prusaków- wielkie znaczenie miała i ta okoliczność, że oni to właśnie wraz z sąsiednimi Po- morzanami, szczepem słowiańskim, pokrewnym polskiemu, rozsiadłszy się u ujścia Wisły, zagradzali państwu polskie- mu drogę do morza. Dlatego po próbach nawrócenia ich na chrześcijaństwo drogą misyjną, któraby doprowadziła stopniowo także do politycznej zależności, ale, przypłacona życiem św. Wojciecha i św. Brunona, nigdy trwałych nie dawała rezultatów, rozpoczęły się rychło próby orężnego ich podboju przez Polskę. Łącząc się z podobnemi stara- niami o podbój Pomorza, wyprawy pruskie czterech pierw- szych Bolesławów przynosiły wprawdzie czasem sukcesy doraźne, łatwe wobec braku organizacyi państwowej u ple- mion pruskich, lecz nigdy nie zdołały utwierdzić nad niemi władzy państwa piastowskiego. Powagę jego osłabiały nie- rzadkie wypadki, kiedy w czasie zaburzeń wewnętrz- nych w Polsce jedna strona wzywała Prusaków, podobnie

NAJDAWNIEJSZE STOSUNKI POLSKO-LITEWSKIE 13

jak i Pomorzan, do pomocy przeciw drugiej. Posługiwał się nijni Masław przeciw Kazimierzowi Odnowicielowi, Zbigniew przeciw Krzywoustemu, Władysław II przeciw młodszym braciom. Ośmielało to oczywiście Prusaków do napadów na własną rękę, zwłaszcza odkąd w r. 1166 pol- skiej wyprawie odwetowej zdołali zadać dotkliwą klęskę, przypieczętowaną śmiercią ks. Henryka sandomierskiego.

Stała niemal walka z Prusakami u granic Mazowsza wzrosła wreszcie do poważniejszych rozmiarów za czasów ks. Konrada, mniejwięcej od 1219 r. Ani krucyaty, ogła- szane przez papieża, ani udział książąt i rycerstwa z ca- łej Polski w obronie północnych rubieży nie zdołały jej położyć końca. Dla ostatecznego zaś rozwiązania sprawy przez podbój Prus, Polska, rozbita na dzielnice^ oczywiście jeszcze mniej była zdolna od potężnego państwa pierw- szych Piastów^ Gdy nawet założenie osobnego zakonu ry- cerskiego, braci Dobrzyńskich, nie przyniosło zmiany na lepsze, zdecydował się Konrad na powołanie zakonu niemieckiego, Krzyżaków.

Nie odrazu wyszły na jaw zgubne następstwa. Do- raźna korzyść, że odtąd napady pruskie zdarzały się tylko wyjątkowo, skłaniała nawet książąt polskich, zwłaszcza Konrada i jego syna Kazimierza Kujawskiego, do wspólnej ^' z Krzyżakami walki przeciw Prusakom i ich jedynemu/ obrońcy, Świętopełkowi pomorskiemu. Na stosunek do po- wstającego równocześnie państwa litewskiego nie wpłynęło to jednak bezpośrednio. Gdy ono się wzmocniło, Krzyżacy posunęli już tak daleko podbój Prusaków, że Mendog nie mógł ich już objąć swą władzą, a zanim Litwa przezwy- ciężyła zawieruchę po jego śmierci, opanowanie całych Prus przez Zakon było faktem dokonanym. Rola dziejowa dawnych Prusaków skończyła się zbyt wcześnie, aby wpły- nąć na rozwój stosunków polsko-litewskich. Stało się to tylko pośrednio, przez pierwszorzędne znaczenie, jakiego

14

OBałRZA UNII

miało nabrać dla tych stosunków państwo ich zwycięzców, Prusy krzyżackie.

Przed powołaniem Zakonu niemieckiego Mazowsze, dzięki dzielności wojewody płockiego Krystyna, zabitego niestety w r. 1217 na rozkaz Konrada, chwilowo zdobyło sobie własnemi siłami przewagę nad Prusakami »i in- nymi wrogimi ludami« i. Tymi ostatnimi byli zapewne nie- tyle Litwini' właściwi, co pokrewne im plemię Jadźwin- gów. Wszak ich prastary gród stołeczny 3 Drohiczyn nad Bugiem wznosił się niedaleko wschodnich granic Mazo- wsza i w nim też osadził ks. Konrad resztki braci Dob- rzyńskich w r. 1237*; stąd, dzierżąc z rąk księcia cały ob- szar między Bugiem a Nurem »aż po granice Rusinów«, mieli bronić Mazowsza od strony Jaćwieży, skoro Krzy- żacy zasłaniali je od strony Prus.

Niewiadomo, kiedy Mazowszanie Drohiczyn zdobyli. Wogóle najdawniejsze stosunki do Jadźwingów nad- zwyczaj mało znane. Wątpliwym pozostaje ich udział w po- wstaniu Masława % a mało konkretnych szczegółów przy- nosi opowieść mistrza Wincentego ^ o zwycięzkim pocho- dzie Kazimierza Sprawiedliwego naPodlasian (Pollexiani} i sprzyjającego im księcia ruskiego na Drohiczynie. Kon- rad prowadził dalej dzieło ojcowskie, rozszerzając podboje na Podlasie północne. Zwycięzkie walki przeciw rozdrob- nionym plemionom jadźwińskim, z których książąt raz sie- dmiu wziął do niewoli jeden rycerz mazowiecki ^, uwień-

1 MPh. IV 752.

2 Długosz II 204. ' Długosz I 496/7.

* Cod. Pomer. dipl. I 556/7. 'Wymienia ich tylko Dług. I 284.

MPh II 421—424, por. s, 537 (Kronika wp.); Dług. II 135 od- nosi wyprawę do Prusaków, ale (s. 103) zajęcie, a nawet odzyskanie Drohiczyna przypisuje Kaz. Sprawiedliwemu, taksamo jak Kadłubek (MPh II 390, 397, 421) i Kronika wp. (ib. 530).

' Cod. dip. Pol. II 1. nr. 28.

NAJDAWNIEJSZE STOSUNKI POLSKO-LITEWSKIE 15

czyło, mimo rychłego zaniknięcia rycerzy dobrzyńskich, zajęcie Rajgrodu, niedaleko pruskiej granicy. Chwilowo obsa- dził go książę wiernem rycerstwem, lecz utracił niebawem placówkę, prawdopodobnie w r. 1244 \ gdy Świętopełk po- morski popchnął także Jadźwingów do walki z Konradem.

Kraj Jadźwingów sięgał od "siedzib pruskich po' Ruś, której książęta jeszcze wcześniej, a zdaje się i częściej walczyli z nimi, aniżeli Piastowie. Ale Ruś nietylko wcze- śnie wystąpiła jako rywalka Mazowszan w podboju Pod- lasia, zwłaszcza odkąd Daniło Romano wicz odebrał »krzy- żewnikom« Drohiczyn (k. 1238 r.) -, lecz spowodowała też pierwsze walki Polski z Lit wą, zupełnieoddzieloną od księstw piastowskich przez Jaćwież.

Bitność plemienia litewskiego znała Ruś oddawna, choć pono już gdzieś za czasów Jarosława Mądrego zmu- siła je do daniny. Już od XII wieku, gdy tylko osłabło wewnętrznie państwo kijowskie, cierpiało od litewskich napadów. Pierwsze wieści o Litwie, jakie dotarły do na- szych średniowiecznych dziejopisarzów', dotyczą właśnie jej walk z Rusią, o zmiennem bardzo szczęściu.

Mimo to w czasie zaburzeń po śmierci Romana ha- licko-wołyńskiego jego potomkowie nie wahali się wezwać niebezpiecznych litewskich sąsiadów do pomocy w wal- kach z Polską. Już z lat 1209 i 1211* pochodzą pierwsze niewyraźne ślady o »pomocy i radziew, udzielonej Rusinom przez Litwę, a przymierze Romanowiczów z książętami litewskimi i żmudzkimi z r. 1219 było wymierzone naj- wyraźniej przeciw Polsce. Wszak od razu, »gdy Lachowie

* Por. dok. Bolesława maz. z 29/VI 1244, wyd. i omówiony przez W. Semkowicza: Przyczynki dypl. z wieków śr., s. 26 nast.

* Polnoje sobr. russkich letop. II 175; daty kroniki wołyńskiej poprawiamy według pracy o jej chronologii, ogłoszonej prz«z M. Kruszewskiego w t. 41 Zap. tow. Szewcz. (por. ib. s. 26).

" Dług. I 447, II 177.

* MPh IV 12; Dług. I 191.

16

GENEZA UNII

nie przestawali pustoszyć, przywiódł na nich Daniło Lit- winowa i właśnie to krwawe »litewskie wojowanie Pol- ski« skłoniło w r. 1220 Leszka Białego do zawarcia po- koju ^

Ale nietylko Ruś przyzwyczaiła Litwę, zajętą na tylu innych polach walki, do coraz częstszych na Polskę naja- zdów 2. Gdy w r, 1227, po śmierci Leszka, Konrad ma- zowiecki rozpoczął długoletnią walkę o Małopolskę, od razu zastosował stały odtąd system naprowadzania nietylko prusko-podlaskich sąsiadów, ale i dalekich Litwinów i Żmu- dzinów^. Odtąd dopiero słyszymy coraz częściej o naja- zdach rozmaitych plemion litewskich na Krakowskie i San- domierskie.

Zwłaszcza odkąd po śmierci Henryka Pobożnego wr. 1241 walka o Kraków wybuchła ze zdwojoną siłą, Litwini obok Prusaków i Jadźwingów biorą udział w każ- dej wyprawie Konrada. Choć niemal równocześnie sam z nimi walczył u granic Mazowsza, posługiwał się tymi pogańskimi pomocnikami w r. 1241, gdy ubiegł Kraków, korzystając z pogromu tatarskiego, w r. 1243, gdy ich »barbarzyńskie« zastępy nie uchroniły go od klęski pod Suchodołem*, i w r. 1244, gdy skłonił ich do strasznego napadu na ziemię lubelską, który kwitnące jej osady, zwła- szcza na sieciechowskiem i łukowskiem pograniczu, zmie- nił w pustynię a Danile utorował drogę do chwilowego zajęcia Lublina ^ Wreszcie, gdy Prusacy woleli pustoszyć jego własne, bliższe im Kujawy, a podobno właśnie po wy- prawie lubelskiej, niedostatecznie wynagrodzeni, rzucili się

1 Połnoje sobr. 11 161/2; por. MPh III 132. ' Tak n. p. w r. 1238 Daniło naprowadził Litwinów na Mazo- wsze (Polnoje sobr. II 175; chronol. Hrusz. s. 27). 3 MPh. II 556.

* Dług. II 284, 293/4, z nieznanego źródła. 5 Dług. II 297/9; por. MPh II 804, 838.

NAJDAWlflBJSZB STOSUNKI P0ŁSK0-L1TKWSKIK 17

«ia Mazowsze 1, Konrad samych już tylko Litwinów powo- 'łał do ostatniej walki z Bolesławem Wstydliwym w r. 1246. 3ch to właśnie »niezmierzone zastępyw zadały rycerstwu krakowskiemu i sandomierskiemu dotkliwą klęskę pod Za- rzyszowem, a podczas drugiej wyprawy Konradowej w tym Toku, z której Prusacy skorzystali dla napadu, na Ciecłia- nów, Litwini z jego namowy złupili Opatowskie'.

Jak wiadomo, pomoc litewska nie zdołała doprowa- dzić Konrada do upragnionego celu. Za to po jego śmierci, w r. 1247, mogły wreszcie spokojniej odetchnąć ziemie małopolskie, mógł sądzić Bolesław Wstydliwy, że w po- kojowej pracy nie przeszkodzą mu już ani mazowieckie, ani też litewskie napady, które dotąd były niemal wy- -łącznie następstwem polityki Konrada '.

Ale ta polityka splotła także na przyszłość dzieje Pol- ski z dziejami Litwy. Niedarmo córka Konradowa wyszła za jednego z książąt litewskich, Trojnata, siostrzeńca Men- doga*, co było zarazem pierwszym związkiem małżeńskim między obiema dynastyami; niedarmo stanęli w r. 1245 Konrad wraz z Mendogiem po stronie Daniły w rozstrzy- gającej o losach Rusi bitwie pod Jarosławiem '. Jeśli zaś Polska następnie nie odegrała większej roli w dziejach efemeryczne go królestwa lite wsk i ego, to oprócz Jadźwingów, rozdzielających oba kraje, stanęła na prze- szkodzie ta okoliczność, że każdy z trzech książąt wscho- dniej Polski inną wobec Litwy prowadził politykę.

Zrazu, gdy koło r. 1249 Daniel chciał pozyskać Pia- stowiców dla wielkiej koalicyi przeciw Mendogowi, wszy- scy trzymali się zdała, nie biorąc obiecanego udziału w wy-

' Dług. n 300, z niezn. źródła.

» Dług. II 307/8; por. MPh II 564 W rocmikach (MPh II 838, •877, III 49, 168/9) zwykle jest mowa tylko o samyoh Litwinach. » Dług. II 314.

* Balzer; Genealogia Piastów, 304/7. » Polnoje sobr. II 182/4.

O. Halecki: Dzieje Unii Jagielloiskiej. 8~

18 ajINBSA UHII

prawie K Za to wobec chrztu Litwy nie pozostali obojętni- Chrzest ten otwierał przecież możliwość trwałego zabez- pieczenia się z tej strony, na drodze przemiany państwa barbarzyńskiego, ciągnie gotowego do najazdów, w zaprzy- jaźnione królestwo katolickie. Stąd dążność do współdzia- łania w dziele nawrócenia, ponętnem dla pobożnego umy- słu Bolesława Wstydliwego. Z gorliwością apostolską szła w parze głęboka myśl polityczna. Przy szerzeniu się kato- licyzmu na Litwie obok ścierających się wpływów niemiec- kich miał wystąpić i polski, przy czem późniejsza o sto lat myśl Kazimierza Wielkiego, aby młody kościół litewski włą- czyć do archidyecezyi gnieźnieńskiej, już prześwieca jako cel ostateczny, W rywalizacyi z arcybiskupem Rygi i Krzy- żakami, arcybiskup Pełka wyświęcił w r. 1253 polskiego dominikanina Wita na biskupa Litwy.

Stało się to w Kozłowie, wsi ks. mazowieckiego Zie- mowita'. Młodszy syn Konrada nie mógł stać zdała od tej sprawy, gdyż jego dzielnica była przecież głównie nara- żona na napady Jadźwingów, któreby ustać musiały, gdyby chrystyanizacya, jak pragnął książę krakowski, także to ple- mię objęła.

Niestety zawiodły piękne plany, zarówno szersze, obli- czone na szerzenie wpływu polskiego na całej Litwie, jak i ciaśniejsze, zmierzające do zabezpieczenia się od niej, a zwłaszcza od Jadźwingów. Ci ostatni, wrodzy chrześci- jańskiemu królowi Litwy, który też gotów był odstąpić Krzyżakom północną część ich ziemi, już w czasach, gdy Mendog stał szczerze przy nowej wierze, nie przestawali nękać napadami polskiego pogranicza.

Im to bowiem niewątpliwie przypisać trzeba »litew- 8kie« najazdy na ziemię wizką Ziemowita w r. 1253 i na ziemię lubelską Bolesława w r. 1255* i wogóle owe

1 Ibid. s. 187.

« MPh III 22; Dług. II 343.

* Dług. II 345, S&O, z nieznanych źr6deL

NAJDAWNIBJSIK STOSUHKl POLSKO-ŁITRWSKIK 19

nieustanne pustoszenia, które w latach 1255 do 1257 do- prowadziły do głoszenia krucyaty przeciw poganom, napa- stującym Polskę ^ Jeśli w nich obok Jaćwieży uczestniczyli także Litwini właściwi, to byli to chyba poganie, nie uznający władzy Mendog^. W walce przeciwko nim Piastowie byli jeszcze solidarni. Gdy Jadżwingowie chwilowo objawiali gotowość poddania się starszemu Konradowicowi, Kazi- mierzowi kujawskiemu, który się odznaczał na czele krzy- żowców, od Wstydliwego wyszła myśl założenia biskup- stwa misyjnego dla Jadźwingów w pogranicznym Łukowie*.

Myśl ta, choć chwilowo urzeczywistniona przez bullę papieską, niebawem upadła. Świadczy jednak, źe już po- żegnano się z nadzieją, aby biskup polski stał się duszpa- sterzem dla całej Litwy; rzeczywiście Wit kto wie. czy wogóle na Litwę dopuszczony dwa lata przedtem zre- zygnował ze swej godności '.

Co gorsza, niebaw^em w stosunku książąt polskich do samego Mendoga zaszedł zwrot stanowczy. Nie spowodował go, zdaje się, udział Litwinów w napadzie tatarskim na Ma- łopolskę r. 1259, gdyż, jeśli wogóle wiadomość o nim jest prawdziwa*, był taksamo wymuszony,jak udział Rusi. Zwrot ów pozostaje raczej w związku z wewnętrznymi sporami Piastowiców, którzy w tym samym roku 1259 zwrócili się prawie wszyscy przeciw Kazimierzowi, gdy jako zarzew ie ciągłych niepokojów okazał się godnym spadkobiercą Kon- rada. 1 oto zagrożony książę kujawsko-łęczycki, wbrew^ własnym układom z Zakonem krzyżackim, związał się oso-

» Mon. Pol. Vatieana tli nr. 76, 84. Ich też skutkiem było prze- niesienie klasztoru zawichojskiego do Skały, które trzeba odnieść do r. 1257 (B. Ulanowski: O założeniu klasztoru św. Andrzeja w Kra- kowie, Pamiętn. Akad. fil. VI 17 nn., 33).

* Theiner: Monum. I nr. 1.S9, 143 (r. 1256'7), Mon. Pol. Vatie. III nr. 512.

» Mon. Pol. Vatic. III nr. 73.

* Litwinów wymienia tylko Długosz (II 373), Kronika wp. z«ś Prusaków.

2*

20 (4BNBSA UNII

bnem przymierzem z Litwą ^ Krok ten popchnąt wrogiego mu brata Ziemowita do układu z mistrzem, zawartego w czerwcu 1260 r., w którym w zamian za szóstą część ziemi Jadźwingów nieopatrznie obiecał Zakonowi pomoc zbrojną*. Jeśli się uwzględni, że w niecały miesiąc później bitwa pod Durben przyniosła zwrot w polityce Mendoga i stała się hasłem do ogólnej walki Litwy z Krzyżakami, to niema powodu nieufać opowieści kronikarza o strasz- nym napadzie, jakim Mendog w tym samym jeszcze roku nawiedził mazowieckie księstwo sprzymierzeńca krzy- żackiego'. Ziemowit nie śmiał stanąć do boju z 30,000 za- stępami wszystkich plemion litewskich, Litwinów i Żmu- dzinów, Jadźwingów i Prusaków; pierwszy raz Mazowsze doszczętnie spustoszono, spalono miasto i gród stołeczny w Płocku, tłumy Mazowszan poszły w litewską niewolę. W niefortunnej wyprawie odwetowej Krzyżaków za równoczesne zniszczenie Prus, w r. 1261, uczestniczyli także polscy, przew^ażnie zapewne mazowieccy rycerze*. Udział ten, oraz zagrożenie litewskiego sojusznika, Kazimierza kujawskiego, przez innych książąt polskich, wywołały w r. 1262 drugie spustoszenie Mazowsza przez Litwinów i sprzymierzonych z nimi Rusinów ^. Chociaż zapewne ani Mendog ani Szwarno Daniłowicz nie brali osobistego udziału w wyprawie, Ziemowit, z nienacka napadnięty w Ja- zdowie, zginął z rąk wrogów, a wierne rycerstwo, chcąc pomścić księcia, poniosło klę.skę pod Długosiedlem, która ośmieliła najeźdźców do tem śmielszych pustoszeń. Dwu- krotne wyniszczenie Mazowsza było tak gruntownem, że w roku następnym Litwini, nie znajdując tam już dosta-

» Voigt: Cod. dipl. Pruss. I nr. 145 s. U9.

* Ibid., nr. 129.

» MPh II 586; Dlng. II 376.

* MPh II 587; Dług. II 379/80.

^ MPh II 588, 807, 839, 878, III 75, 170, 308, 362, 715; Polnoje sobr. II 200; Dług. II 384-/5.

NA J DA WNIIMSZK STOSUNKI POLSKO LlTKWiiK I E 21

tecznego łupu, rzucili się na kasztelanię łowicką arcybi- skupa gnieźnieńskiego ^ Dopiero śmierć Mendoga i wywo- łane nią zaburzenia na Litwie przerwały na kilka lat ten pierwszy szereg wielkich najazdów litewskich na ziemie polskie.

Ofiarą padło wówczas niemal wyłącznie Mazowsze, niewątpliwie dzięki przymierzu jego księcia z Krzyżakami, Trudno też wątpić, że do napadów litewskich przyczynił się wróg innych Piastowiców, Kazimierz, naśladując i pod tym względem przykład ojcowski.

Wysoko góruje nad polityką dwóch synów Konrada ostrożne a celowe postępowanie Bolesława Wstydli- wego, który chociaż walczył z księciem kujawskim, nje łączył się z Krzyżakami przeciw Litwie, i tem samem nie narażał się na jej odwet; nie zbliżał się też do Mendoga^ odkąd ten się związał z obozem pogańskim. Książę kra- kowski starał się tylko do ostatniej chwili, aby nie upa- dło do szczętu dzieło nawrócenia Litwy ^.

Ale niedość, że walki wewnętrzne po zamordowaniu króla litewskiego nie sprzyjały pracy misyjnej w państwie,, wydzieranem sobie przez pogan i schizmatyków; zawiodła też praca nad nawróceniem Jadźwingów, których bi- skup nie śmiał czy nie mógł nawet pokazać się w swej dyecezyi^. Wtedy Bolesław, widząc, że nie ma innego spo- sobu uwolnienia się od stałego niebezpieczeństwa z ich strony, zaraz w rok po śmierci Mendoga skorzystał z tego, że Litwa, sama zawichrzona, nie mogła stanąć w ich obro- nie, aby im zadać cios stanowczy. Nie przyszło do trwa- łego podboju Podlasia, ale wyprawa księcia krakowskiego w r. 1264 dokazała tego, czego nie osiągnęły ani mazo-

* Dług. II 387; weeUug kroniki wp. byl to napad Prusaków. Ale por. Mon. Pol. Vatic. III nr. 91, óii o ciągJych napadach Litwi- nów na prow. gnieźu. (1263).

« Theiner, I nr. 148.

' Mon. Pol. Vatic. III nr. 513.

S2

OKNEZA UMII

wieckio ani Danilowe wysiłki: choć, zjednoczeni pod wo- dzą jednego ze swych książąt pleniiennych, Jadźwingowie ponieśli klęskę tak straszną, że wyginęli niemal doszczętu^ Tylko resztki ich brały jeszcze udział w późniejszych napadach litewskich.

Te zaś powróciły niebawem, częstsze i dotkliwsze niż przedtem, skoro tylko państwo litewskie zaczęło się wzmacniać na nowo, najpierw przez związek z Rusią, po- tem przez ustalenie się władzy Trojdena. Rozgromienie Jadżwingów, w których ziemi nie umiało się utrzymać żadne z rywalizujących państw sąsiednich, miało złą stronę, że Litwie właściwej otworzyło na oścież drogę na zachód. Korzystała z tego obficie. Na krótki przeciąg czasu od r. 1264, w którym ta plaga zaczęła się na nowo*, do śmierci Wstydliwego, przypada sześć znanych dokła- dniej napadów litewsko-pruskich na wszystkie ziemie wschodniej Polski '. Tym razem nie spowodowała ich nie- zgodna polityka książąt piastowskich; dorywczo tylko, jak np. w r. 1273, korzystali Litwini z ich zatargów, a naogół równomiernie nawiedzali ziemie różnych książąt, Mazo- wsze tak samo jak Kujawy, Lubelskie tak samo jak Łę- czyckie. Tę ostatnią ziemię, choć najdalszą, choć należącą do syna dawnego sprzymierzeńca Litwy, Kazimierza, w r. 1277 najokrutniej dotknięto; wszak liczba uprowadzonych jeńców, pomijając zabitych, dochodziła do 40.000.

Najbardziej jednak musiał myśleć o zabezpieczeniu się sąsiadujący bezpośrednio z Litwą książę na Płocku, syn zabitego w r. 1264 Ziemowita, Bolesław. To też w r. 1279 zaślubił córkę groźnego sąsiada, w. ks. Trojdena,

» MPh II 808, 839; Dlag. II 38990.

» Theiner, I nr. 149.

» 1265/6 (MPh II 592; Poln. sobr. II 203; Dług. II 399), 1267 (Dług. II 405), 1269 (Dług. II 411), 1273 (MPh 11842; Dług. II 429/30), 1277 (MPh II 843. III 176; Dług. II 443), 1278 (Ss. rer. Pruss. 1 138, 497; Połn. sobr. II 207; Dług. II 449/50).

MAJOAWmSJSER 8TU«UaKl POLSKO-LITEWSKI R 23

*Oaudemundę, która, przybrawszy na chrzcie imię Zofii. •t)dznaczyła się pobożnością i zacnością ^ Łącznie z dobremi stosunkami, jakie nawiązał z Litwą drugi z ksią^^ąt mazo- wieckich, Konrad czerski, ślub Bolesława zabezpieczył Ma- zowsze na długie lata od najazdów litewskich. Gdy raz Prusacy pokusili się o zdobycie Płocka, Bolesław odparł ich zwycięzko*, Litwinom zaś miał nawet dostarczać wy- godnego schronienia w swym grodzie wizkim, skąd na- jeżdżali ziemie zakonne i małopolskie, Krzyżacy, nie mogąc skłonić Bolesława, by temu przeszkodził, w r, 1294 Wiżnę zdobyli i spalili ».

Ale w wyższym stopniu od brata, Konrad czerski ponosił winę, że w tych szczęśliwych dla Mazowsza latach plaga litewska ciężyła w dalszym ciągu nad Małopolską. Taksamo, jak Lew Daniłowicz postarał się o pomoc li- tewską, gdy w r. 1280 pokusił się o spuściznę po Bole- sławie Wstydliwym*, tak też i Konrad nie gardził tym środ- kiem w^ walce z linią kujawską. Wyraźnie zaświadczają źródła, że się nim posłużył, aby w r. 1286 Władysławowi Ło- kietkowi chwilowo wydrzeć Gostynin, przy czem co prawda jego litewscy i ruscy sojusznicy mimochodem łupili też na Mazowszu'; ciężkie zaś walki Leszka Czarnego z resztkami Jadźwingów i Litwą w latach 1282 i 1283* tak znamieu- łiie schodzą się z pierwszą próbą Konrada, aby za pomocą

» Dług. n 458, 492. in 73; Balzer: Geneal., 423/4.

* Dług. II 459 (r. 1281. z nieznanego źródła).

* Dług. II 523 4; por. Ss. rer. Pruss. I 158, 538.

* MPh II 847, III 50, 181; Dług. II 455 (gdzie nadto wymie- niono Jadźwingów). W październiku 1280 r. obawiał się Leszek Czarny napadu Litwinów lub Prusaków, Kod. małop. II nr. 490.

» MPh II 851 (tfraude Conradi ducis*), III 185; Dług. II 482/3, por. Połnoje sobr. II 211.

* MPh II 816 848'9, 878, III 51. 76, 308. 364; Dług. II 468/4, 466/8 (por. 469 o udziałe biskupa Pawła z Przemankowa w spro- <wadzeniu najazdów, z czem zestawić należy analogiczne posądzenia w r. 1273, MPh II 842).

24 ORNBZA UNII

Btrohnictwa, wrogiego Leszkowi, wydrzeć mu jego ziemier że posądzenie, jakoby zwolennicy jego sprowadzili pogań- skie najazdy, nie wydaje się bezpodstawnem. Świetne zwy- cięstwa Leszka za Narwią i pod Równem pomściły jednak. złupienie łukowskiego i lubelskiego pogranicza; odebrały tez. Litwie ochotę wydatniej popierać Konrada i jego sprzymie- rzeńców ruskich w głównej walce o Kraków w r. 1285. O Ja- dźwingach wogóle ginie odtąd słuch wszelki, Litwini zaś od wyprawy gostynińskiej z r. 1286 na pewien czas skie- rowali swe zagony w owe zachodnie strony, przepuszczani, przychylnie przez Mazowszan^.

Dobrzyń, Kujawy i Łęczyca, dzielnice trzech przy- rodnich braci Leszka, oto w latach 1287^ do 1301 cel czę- stych napadów Litwy, którym od r. 1291 zwykle przewo- dził założyciel jej nowej dynaslyi, w. ks. Witen *. Z nieb najstraszniejszym był najazd na ziemię łęczycką w r. 1294, kiedy to ks. Kazimierz śmiały pościg przypłacił ^miercią. Gdy wyjątkowo wdarli się Litwini do ziemi sandomier- skiej (1296), spotkała ich klęska '.

W Małopolsce wogóle przestało im si^ szczęścić: w r.. 1302 pomoc ich, udzielona Rusinom, nie przeszkodziła ry- cerstwu krakowsko-sandomierskiemu odzyskać Lublina,, chwilowo znów zagarniętego przez ks. halickiego u^ czasie walk o tron krakowski *. Za to jednak walka o Wielko- polskę pozwoliła zastępom litewskim nawiedzić w latacb 1305/7 i ziemię, dotąd od nich, dzięki odległości, bez-

' Por. 8s. rer. Pruss, I 534 i Dług. II 520.

' 1287 (Dług. II 486, z niezn. źródła), 1291 (Ss. rer. Pruss. t 155, 532; Dług. II 510), 1294 (MPh II 852, 883, 943, III 43, 47, 185, 283, IV 10; Dług. II 520, błędnie powtórz. III 20 pod r. 1304; Ss. rer. Pruss. I 156, 534), 1300 (Ss. rer. Pruss. I 166, 549), HiOl (Dług. III 9).

* MPh II 853 (tamże zapisano w roczniku Traski napad li- tewski z r. 1295 »usque in Gnoyno*, lecz niewiadomo, która to miej- •cowość tej nazwy), III 186.

* MPh II 863, 879, III 188/9; Dług. III 9/10.

NAJDA WNIEJtjZK STOSUNKI POLSKO-LITBWSKIE

25^

pieczną, żJupić bezkarnie okolice Kalisza, Stawiszyna i Sie- radza^.

Po tych najdalej sięgających wyprawach w głąb ziemt polskich nastąpił dłuższy szereg lat zupełnego spokoju ód strony litewskiej, zwiastując zasadniczy zwrot we wzajemnym stosunku. Litwa poznała, że niebezpiecznym wrogiem dla niej tylko Krzyżacy, a te- renem ekspansyi może być tylko Ruś. O trwałe bo- wiem rozszerzenie granic i wpływów politycznych, a nie o dorywcze łupieże, zaczęło chodzić rozkwitającemu państwu, które po Witenie objął jego wielki brat Ge dy- mi n. A w wyższym jeszcze stopniu, aniżeli poprzednikowi, nowemu władcy Litwy chodziło też o to, aby zdjąć z niej znamię barbarzyństwa pogańskiego, uprawniającego krzy- żackie najazdy, aby sparaliżować zaborcze plany Zakonu przez wprowadzenie Litwy do wspólnej rodziny państw europejskich, nawiązanie dobrych stosunkó\v z chrześcijań- skimi sąsiadami, a ewentualnie nawet przez przyjęcie chrztu.

W planach chrystyanizacyi Litwy za Gedymina Pol- ska współdziałała tylko * przez pracę misyjną polskich księży,. zwłaszcza Franciszkanów i Dominikanów, i wpływ owych licznych tysięcy polskich jeńców, osiedlonych na Litwie po napadach poprzedniej doby, których język tam roz- brzmiewał obok rozmaitych litewskich narzeczy i rusczy- zny. Jako zaś polityczni sprzymierzeńcy w. księcia w świe- cie katolickim, wśród książąt polskich w pierwszym rzę- dzie wchodzili w^ rachubę mazowieccy, synowie zięcia Troj- denowego Bolesława. Rzeczywiście też wcześnie, już przed r. 1321, Gedymin wydał córkę za jednego z nich, Wańka płockiego ^ i był gotów udzielać pomocy zięciowi w spra-

» Kod. wielkop. II nr. 894; MPh. 111 41, 45, 229; Dług. III 28, 37.

» Nie wiadomo, czy wpłynęła na wezwanie do chrztu, jakie- papież Jan XXII wystosował do Gedymina w r. 1317 (Mon. Pol. Va- tic. III nr. 139), awracając się równocześnie do książąt Rusi halickiej. -

* Balzer, o. c s. 44ł'5.

:26 ^ aENRZA unii

wach polskich, spodziewając się zapewne znaleźć w nim pewnego sojusznika.

Plan ten pokrzyżował Zakon, którego intrygi udare- mniły też wieczyste przymierze, zawarte przez Gedymina w Wilnie w r. 1323 z innymi sąsiadami chrześcijańskimi, a także jego zamiary przyjęcia chrztu. Ks. Wańkę już w r. 1321 wciągnął Zakon do swego obozu, zobowiązując go nie łą- czyć się z Litwą przeciw Zakonowi, lecz przeciwnie wspie- rać Krzyżaków w obronie przed nią ^ Kto wie, czy nie było to skutkiem takich usług księcia płockiego dla Krzy- żaków, że w czasie walk litewsko-krzyżackich w r. 1322 dzielny wódz Gedymina Dawid, starosta bliskiego Mazo- wszu grodu grodzińskiego, spustoszył też mazowieckie po- granicze*. Mimo to nie nastąpiło jeszcze zerwanie: owszem jeszcze w r. 1323, taksamo jak w r. 1321 •, wojska Gedy- minowe na usilne prośby Wańka* zwróciły się przeciw ziemi dobrzyńskiej, z której księżną, bratową Łokietka, ks. płocki pozostawał w zatargach. Ta pomoc litewska, która oczywiście nie obeszła się bez krwawych pustoszeń i upro- wadzenia tysięcy jeńców, przyniosła Gedyminowi, zamiast wzajemnych usług Wańka, dotkliwą szkodę; naraziła go bowiem na skwapliwie szerzone zarzuty Krzyżaków, że jego układy z chrześcijańskim światem muszą być obłu- dne, skoro równocześnie niszczy chrześcijańskie kraje ^

To spowodowało zupełny zwrot w polskiej polityce Gedymina. Od razu w r. 1324 wysłał Dawida na złupienie księstwa płockiego', a już w roku następnym, przyjmując

* Voigt: Cod, dłpl. Pruss. II nr. 96. « Dług. III 110,

» MPh III 119, Dług. III 104.

* Liv-Est- u. Kurland. Urkundenb. VI nr. 3072. Opis napadu mPh III 45, 119, 229, IV 14; Ss. rer. Pruss. 1 188, 602 ; Dług. III 1 10, por. 112 ;

Voigt: Cod. II nr. 108.

» Voigt: Cod. II nr. 107.

« Ss. rer. Fruss. I 191, 606, V 223; Voigt: Cod. II nr. 114; Dług. III 113.

IfAJDAWNIKJSZE SruSUNKl POL8KO-LITKW8KIC 27

propozycyę Władysława Łokietka, aby wydał •córkę za królewicza Kazimierza, pozyskał w Pol- sce sprzymierzeńca bez porównania potężniejszego i pew- niejszego. Łokietka łączyło przecież z w. księciem Litwy wspólne niebezpieczeństwo ze strony Zakonu, który od czasu zagrabienia Pomorza gdańskiego stał się śmiertel- nym wrogiem odradzającego się królestwa polskiego.

Już współcześni wiedzieli, że bezpośrednim powodem starań Łokietka o ten ślub była, jak przy litewskich ślu- bach książąt mazowieckich, chęć zabezpieczenia się od na- jazdów, które mimo polepszenia się stosunków w ostatnich latach przecież stale wisiały także nad rubieżami mało- polskiemi. Zdawano sobie też doskonale sprawę z prze- łomu, jaki nastał w r. 1325 we wzajemnych stosunkach: » pokój nastąpił między Polską a Litwą«, zapisał jeden z ówczesnych naszych rocznikarzy^, gdy dotąd znano conajwyżej przerwy w najazdach; Długosz przy tej spo- sobności po raz pierwszy pisał w swych annałach o »unii ^dusz i miłości wzajemnej« między Polakami i Lit- winami -, a jeszcze w przeddzień unii lubelskiej przypo- minano sobie »najpierwszą przyjaźń i konfederacyę przo- dków naszych za króla Łokietka i Gedymina, czemu już jest lat 250« \ Niema też powodu odrzucać tradycyi o ode- słaniu jeńców polskich wraz z przybyciem Aldony-Anny do Krakowa.

Zaraz następne lata przyniosły polityczne owoce so- juszu: wspólne walki przeciw sprzymierzeńcom Krzyża- ków*, a niebawem i przeciw samemu Zakonowi. Szcze- gólnie głośnym był udział Litwinów, znowu pod wodzą

' MPh II 884, por. 854.

* Dług. III 114 5. Dalsze źródła u Balzera, s. 382. O oddaniu jeńców por. też Po/n. sobr. II 227.

» Żródlopisma do dziejów Unii II/I, 301.

Należą tu polsko-litewskie najazdy na Mazowsze w r. 1325 ;i 1328: por. Arch. Kora. histor. IV 307 i XI 248.

28 ORNRZA UHH

Dawida, w dalekiej wyprawie Łokietka do marchii bran- denburskiej w r. 1326 \ gdy, przeszkadzając Ludwikowi bawarskiemu w jej opanowaniu dla syna, spodziewał się odzyskać dawne straty Wielkopolski w tych stronach. Gwałty, popełnione przez Litwinów, które skłoniły nawet zgorszonego rycerza mazowieckiego do zabicia Dawida, nie przyniosły jednak trwalszych korzyści i zdyskredyto- wały tylko cały obóz, przeciwny królowi niemieckiemu.

Bardziej obiecującem było współdziałanie polsko-li- tewskie przeciw Krzyżakom. Rozpoczęło się już w czasie wyprawy krzyżowej na Litwę w r. 1329 przez wtargnię- cie Polaków, jako » popleczników i przywódców« Litwy^ do ziemi chełmińskiej 2, a w wojnie pruskiej r. 1330 wal- czył przy boku Łokietka, prócz posiłków węgierskich, sam Gedymin z Litwinami i Zmudzinami, przyczyniając się do- uzyskania rozejmu na pomyślnych warunkach^

Tembardziej zadziwić musi, że niebawem stosunki polsko-litewskie rozluźniły się na nowo. Gdy w zimie 1331 r. roztopy przeszkodziły wspólnej wyprawie na Krzy- żaków, »niezliczone« zastępy posiłków litewskich, które król polski trzymał u siebie, złupiły podobno jego własną ziemię*. W tym samym zaś roku Gedymin, zamiast po- pierać Władysława w dalszych ciężkich walkach z Zako- nem, wydaje siostrę Aldony za BolesławaJerzego Trojde- nowicza, ks. halickowołyńskiego ^, jednego z książąt ma-

« MPh III 703; Ss. rer. Pruss. I 194, 287, 608/11, III 66, 470; Arch. Komisyi histor. Xl 247. Por. Mi^h 111 703, 229 (9 3 1327) i 45 (pod r. 1343!), IV 15

» Kod. wielkop. II nr. 1097; Ss. rer. Pruss. I 215, 616, III 67.

» Ss. rer. Pruss. I 283, II 467; MPh II 854; Dług. III 129/31. W tym samym już jednak r. 1330 Łokietek skarży się w Rzymie na napady litewskie i tatarskie, Dług. 111 137 8.

* Relacya mistrza z r. 1331 w Kwart, histor. XIX 40 (wyd. Ad. Kłodziński).

« Balzer, s. 455/7.

NAJDA WNISJSZR STOSUNKI POLSKO-ŁITBWSKIB 29

;zowieckich sprzymierzonych z Zakonem, bratanka Wańka, -w którego zamku płockim ślub się odbyJ. Natomiast wła- śnie, gdy Bolesław-Jerzy w ostatnich latach życia szukał oparcia, zamiast u Krzyżaków, u Kazimierza Wielkiego, książęta litewscy (1336/7) najeżdżają jego mazowieckich krewniaków, dotkliwie pustosząc ich ziemie, mimo pokre- wieństwa i układów pokojowych ^).

Być może, że bezpośrednim powodem były spory graniczne o dawną ziemię Jadźwingów, które znacznie większego nabrały znaczenia, odkąd ekspansya Litwy wy- darła książętom ruskim ich część Podlasia, Drohiczyn i Brześć, i zamącały odtąd stosunki litewsko-mazowieckie do unii lubelskiej. Ale wobec udziału wszystkich nie- mal książąt litewskich w tych walkach przyczyna była niezawodnie głębszą. Widocznie już wówczas rozpoczy- nała się rywalizacya o spuściznę po księciu ha- lifko-wołyńskim, bezdzietnym i niezbyt pewnym na swym tronie. Domysł ten potwierdza okoliczność, że od razu, gdy po jego śmierci wybuchła walka o jego państwo, książęta mazowieccy staną po stronie Kazimierza W., a Li- twini znowu się rzucą na Mazowsze.

Słusznie zaznaczyć jeden z roczników naszych *, że po r. 1325 dzięki zgodzie z Litwą kwitnęły ziemie mało- polskie, używając słodyczy pokoju, w rok zaledwie po śmierci Aldony »siewca wszelkiego zła ponownie rozniecił nieprzyjaźni między Polską a Litwą«. Wskutek chwiejnej polityki mazowieckich Piastów nie wyzyskano chwili, gdy niemal równocześnie z przymierzem Łokietka i Gedymina syn księcia czerskiego zasiadł na tronie Ro- manowiczów, tak, że podobnie jak w połowie XIII w. zdawały się powstawać trzy niezawisłe, lecz ścisłym soju- :szem umocnione państwa: polskie, litewskie i ruskie. Od tT, 1340 walka dwóch pierwszych o trzecie, pozornie roz-

' MPh III 119; Dług. III 172, 179. » MPh III 209, por. IV 167.

30 aiNRZA UNII

chwiała zupełnie świeżą przyjaźń polsko-litewską, a prze- cież z niej, po półwiekowych zapasach, wyrosła Unia. da- której dojrzewały równocześnie stosunki wewnętrzne Pol- ski i Litwy i stosunki każdej z nich do świata niemieckiego.

3. Polska i Litwa wobec Rusi w jej epoce dzielnicowej.

Gdy Polska i Litwa stanęły do walki o państwo halicko- włodzimierskie, obie już były związane z Rusią stosun- kami bardzo dawnymi i ścisłymi, które jednak w po- przednich 200 latach, w epoce dzielnicowej dziejów ru- skich, rozwinęły się w sposób zgoła odmień ny od siebie. Z nich wyniknęły wypadki po r. 1340 i przełomowe /.na- czenie tej daty.

W pierwszej epoce sweg-o istnienia, Ruś, jako potę- żne państwo kijowskie Włodzimierzów i Jarosława, t\vo- rzyła całość nietyiko kulturalną, ale i polityczną, i nie og"ra- niczając się do kolonizacyi wschodniej, rozszerzyła się także w kierunku zachodnim i zachodnio-północnym. ))L acbom« wydarła i, mimo dwukrotnego odebrania, opanowała osta- tecznie ziemię grodów czerwieńskich, obejmującą prawdo- podobnie późniejszą Ruś halicką wraz z pograniczem za- chodniego Wołynia nad górnym Bugiem. Znaczniejsze je- szcze, lecz niedające się bliżej oznaczyć obszary utraciły równocześnie na rzecz Rusi plemiona litewskie, ode- pchnięte ku dolinie Niemna i Wilii.

Etnograficzne przemiany na spornych terytoryach, da- jące się wyświetlić tylko hipotetycznie, były już dokonane na korzyść żywiołu wschodnio-słowiańskiego, ruskiego, gdy te ziemie wyodrębniały się z państwa ogółno-ruskiego jako osobne dzielnice i księstwa. Pod względem politycz- nym państwo piastowskie, do którego należały grody czer- wieńskie przed r. 981, podtrzymywało stałe do nich pre- tensye; kilkakrotne mieszanie się jego władców do we-

PULtKA I LtrWA WOBBC RUSI W JKJ BPOCC DZllCI>NICOWIU^ Sf

wnętrznych zamieszek na Rusi nie zapewniło mu jednak przewagi nad nią, gdyż równocześnie Rurykowicze mie- szali się do wewnętrznych kryzysów w Polsce. Litwini- nie wytworzywszy państwa własnego, ruszcząc się szybko na granicznych obszarach, sami popadli w nieznaną bliżej zawisłość od państwa kijowskiego.

Jego rozbicie, zaczynające się wnet po śmierci Mo- nomacha. uwidocznione przez upadek Kijowa po złupieniu •uzdalskiem w 1169 r., dokonane ostatecznie przez najazd mongolski, zdawało się dostarczać Polakom i Litwinom dobrej sposobności do odwetu.

Polsce odzyskanie ziem czerwieńskich i zdobycie de- cydującego wpływu na sprawy ruskie , obok własnego dzielnicowego rozbicia, utrudniała i ta okoliczność, że wła- śnie przyległe jej dzielnice ruskie: halicka i wołyńska, stały się silnemi jednostkami politycznemi i na przełomie XII w., po wygaśnięciu pierwszej dynastyi halickiej, złączyły się w ręku drugiej, która wydała, jak poprzednia, szereg wy- bitnych władców, twórców nowego »m^oruskiego« państwa.

Przelotnie tylko Kazimierz Sprawiedliwy, potęż- niejszy od poprzedników i następców na tronie krakow- skim, w ciągu walk wewnętrznych ostatnich Rościsławi- czów zdobył sobie rodzaj zwierzchnictwa nad Rusią czerwoną,^ od Przemyśla- po Brześć V Zagrożony we własnem księ- stwie przez Mieszka Starego, nie zdołał tej przew^agi utrzy- mać, a walki o Halicz nietylko skończyły się utworzeniem potężnego państwa halicko-wołyńskiego pod władzą Ro- mana Mścisławicza, ale doprowadziły też do wmieszania się nowego współzawodnika, Węgier. W r. 1189 poraź pierwszy król węgierski chwilowo zawładnął Haliczenv i przybrał tytuł »króla Galicyi«'.

Niepomyślne dla Polęki skutki tych wypadków oka-

1 MPh II 390, 397.

* Hruszewśkyj: Istorija Ukrainy-Ruty, 11 449 prsyp. 1.

32 afCNKZA UNII

zały 8ię za L esz ka Bi alego. Roman zwrócił się zacze- pnie przeciw księciu krakowsko-sandomierskiemu, a choć już przez jego śmierć pod Zawichostem zniknęło niebez- pieczeństwo dla Małopolski, Leszek daremnie się wysilał przez około 20 lat, aby wśród nowych zaburzeń wewnętrz- nych na Rusi halicko-wołyńskiej wznowić zwierzchnictwo polskie lub odzyskać graniczne grody. W pretensyach do zwierzchnictwa ubiegły go Węgry i, jak odtąd stale tytuło- w^ali się królowie węgierscy. »król Galicyi i Lodomeryi« Andrzej II, tak, że nawet w chwilach przewagi nad zwal- czającymi się kniaziami i bojarami ruskimi walna korzyść nieprzypadałaPolsce,leczWęgrom.Ich to przecież królewicza, co prawda ożenionego z córką Leszka, koronowano w r. 1215/6 na króla halickiego, a Polsce przyznano tylko brze- sko chełmskie pogranicze i Przemyśl z Lubaczowem, Gdy zaś o Przemyśl poróżniono się z Węgrami, rozpadła się cała sztuczna kombinacya: przewagę odzyskują Ruryko- wicze, najpierw Mścisław Udały z dalekiego Torczeska, niebacznie wezwany przez Leszka, potem zaś Daniło Ro- manowicz włodzimierski, który ostatecznie zawładnął całą spuścizną ojcowską. Wpływ polski na zmienny los tych walk zmalał- już za Leszka Białego, który wyszedł z nich bez jakichkolwiek korzyści terytoryalnych lub politycznych. Po jego śmierci zaś, podczas 201etnich walk o tron kra- kowski, wpływ ten zniknął zupełnie. Przeciwnie, Daniło, skoro tylko wzmocnił swe stanowisko, mieszał się do walk wewnętrznych Piastowiców, wydarł im Drohiczyn, a chwi- lowo nawet Lublin..

To nastąpiło już po nawale tatarskiej, która mimo strasznego spustoszenia całej Rusi południowej i początków chańskiego zwierzchnictwa nie przeszko- dziła Danile ugruntować swego państwa halicko-wołyń- skiego po klęsce wszystkich współzawodników. Węgrom pozostał tylko czczy tytuł, pozwalający jednak po stu la- tach odświeżyć dawne pretensye; w stosunku do Polski

POr.SKA I LITWA WOBEC RUSI W JEJ EPOCE DZIELNICOWEJ 33

aaś wytworzyła się pewna równowaga sił, w chwilach za- równo walk wzajemnych, jak i współdziałania.

Stosunki Romanowiczów do Piastów ma- łopolskich i mazowieckich, blisko spokrewnionych przez nadzwyczaj liczne małżeństwa między obiema dy- nastyami, były naprzemian wrogie i przyjazne, na ogół zaś -całkiempodobne do stosunków dzielnicowych książąt polskich pomiędzy sobą; taksamo bojarzy halicko-wołyńscy w swym stosunku do kniaziów żywo przypominają wielmożów kra- kowskich, z którymi nieraz te same noszą imiona, świad- czące może o lechickiem pochodzeniu niektórych rodów.

Waśni książęce nie zdołały wytworzyć między Pol- ską a Rusią czerwoną jakiegokolwiek zasadniczego anta- ■gonizmu, głębszego od tego, jaki dzielił zastępy dwóch Piastów lub Rurykowiczów, walczących pomiędzy sobą. Nie przeszkadzały też wcale temu, że Romanowicze towa- rzyszyli Bolesławowi Wstydliwemu na wyprawy śląskie ^ on zaś wysyłał swych wojewodów na wspólne walki ru- rsko-mazowieckie z wspólnymi dręczycielami, Jadźwingami'.

Jak daremne pozostały zabiegi Kazimierza Sprawie- dliwego i Leszka Białego o rozszerzenie granic kosztem Rusi lub zapanowanie nad nią, tak nie udało się Danile i jego synom na trwałe oderwać ziemi lubelskiej od Ma- łopolski, ani też zasiąść na tronie krakowskim. Zresztą ich wystąpienia przeciw książętom krakowskim były najczęściej skutkiem porozumienia z ich rywalami mazowieckimi, po- sługującymi się Rusią, taksamo jak Litwą. Jak od początku stosunków polsko-ruskich, tak i w wieku XIII, Ruryko- wicz walczył z Piastem zwykle wtedy, gdy go inny z Pia- stowiców do tego zawezwał i oczywiście odwrotnie.

» MPh II 805; Polnoje sobr. II 189/90; Grunhagen: Regesten II ;28/30 (r. 1253).'

« Polnoje sobf. II 185/6, 192/4 (r. 1248/9 i 1254, ohronol. Hrusz. 3. 34, 39). <Q. Halecki : Dzieje Unii Jagiellońskiej. *

34 SKNRZA UNII

Przybyły jednak w tych czasach dwa nowe czyn- niki, wpływające na wzajemny stosunek: sprawy ta-»- tarekie i pośrednio przynajmniej litewskie. Zda- wało się zrazu, że pierwsze go- zacieśnią, skłaniając Da- niłę do oparcia się o Zachód, do wyrównania jedynej głęb- szej różnicy między polskim a ruskim światem przez unię kościelną, której torowała drogę polska praca misyjna na Rusi. Stało się przeciwnie. Zachodni, katoliccy książęta, zamiast wspierać Romanowiczów przeciw Tatarom, wcią- gali ich do własnych rywalizacyi orężnych, do wałki o spu- ściznę po Baben.bergach ; najbliżsi zaś polscy sąsiedzi, ła- godząc dopiero u siebie rany, zadane pierwszym najazdem mongolskim, nie byli w stanie poprzeć Daniły, gdy chciał uratować swą samodzielność wobec ordy. Wskutek tego król ruski zerwał z unią, ukorzył się przed Tatarami, a Ruś, zamiast zasłaniać Polskę przed nimi, musiała ich przepuszczać, a nawet uczestniczyć w ich najazdach.

Odtąd stosunek Polski do Rusi stał się zależnym od stosunku Rusi do Tatarów. Walki z nią musiały nabierać ostrzejszego charakteru, odkąd Romanowicze posługiwali się posiłkami swych mongolskich zwierzchników ^ Za to naodwrót każda ich próba, aby mimo upadku swej potęgi na początku wieku XIV zrzucić to zwierzchnictwo, ogra- niczone zresztą na Rusi halicko-wołyńskiej do pobie- rania daniny *, musiała się spotkać w Polsce z żywą sym- patyą. Zabezpieczała przecież od strony południowo- wschodniej, gdy w walce z potęgami zachodniemi odzy- skiwała swą jedność państwową.

Próbę taką podjęli właśnie ostatni Romanowi- cze, Andrzej i Lew, którzy taksamo, jak ich ojciec Jerzy, żonaty z siostrą Łokietka, utrzymywali z nim dobre sto-

» N. p. w r. 1280 (MPh II 847), 1302 (ib. 853, 879).

* »Nunc autem est sub tributo Tatarorumc, czytamy o Uusi Romanowiczów w »Anonymi descriptio Europae orientaiis a. 1808*.. ed. O. Górka 1916, str. 40.

POLSKA 1 I.ITWA WOBBC KUSI W JKJ KPOCR DZIELNICOWEJ 35

sunki, a których papież chyba nie bezpodstawnie wzywał do odnowienia unii '. Próba się nie powiodła. Obaj ksią- żęta przypłacili może nawet życiem. » Mieliśmy ich obok siebie jako tarczę niezwyciężoną przeciw okrutnemu ludowi Tataróww, pisał po ich śmierci król polski do Avignonu*, ^skarżąc się, że obecnie grozi mu zajęcie Rusi przez Tata- rów i bezpośrednie z nimi sąsiedztwo.

Na szczęście państwo halicko-włodzimierskie, którego istnienie leżało w najżywotniejszym interesie Polski, od- żyło raz jeszcze. Co więcej, władzę uzyskał książę pia- stowski, siostrzeniec ostatnich książąt rodzimych, Bole- sław Trojdenowicz, na Rusi przezwany Jerzym. Pomijając jednak rozłam między kujawską a mazowiecką linią Pia- stów, tak widoczny w sprawach krzyżackich, inna jeszcze okoliczność wpłynęła na to, że przeciw Tatarom oparcia szukał nie u Łokietka, lecz na Litwie. Oto Litwa, która już za czasów Daniły, w chwilach zgody z nim, dawała mu czynną pomoc przeciw Tatarom, jakiej daremnie oczekiwał od Zachodu, nietylko musiała opędzać się na- jazdom mongolskim, jak Polska, lecz prowadziła zaczepną walkę z Tatarami, oswobadzającą Ruś od ich zwierzchni- ctwa. Już bowiem przed pojawieniem się Tatarów na Rusi Litwa rozpoczęła swą bezprzykładną w dziejach eks- pansyę na ziemiach ruskich, która przygotowała przyszłe warunki współżycia Rusi z Polską i Litwą w Unii jagiellońskiej.

Podczas gdy Polska w epoce dzielnicowej Rusi nie zdołała ani na krok rozszerzyć jej kosztem swych granic, Litwa, zanim się rozpoczęła rywalizacya o spuściznę po Romanowiczach, podbiła i wcieliła duży obszar mniejszych księstw i włości ruskich, związała z sobą całe dzielnice dawnego państwa Rurykowiczów, a na inne już rozciągała

1 Monum. Pol. VatJc. III nr. 138 (r. 1317).

2 Monum. Pol. Vatic. I nr. 83.

36 GRNKZA UNII

■chociażby luźne zwierzchnictwo. Rozpoczęła te podboje, zanim na własnynti gruncie wytworzyła jednolite państwo, nie przerwała swego pochodu w głąb Rusi ani w chwi- lach wewnętrznego osłabienia, ani w śmiertelnych zapa- sach z Krzyżakami, i choć o tyle niższa kulturalnie, choć tej niższości świadoma, skoro od podbitej Rusi stopniowo przyj- mowała nawet wiarę i język, postawiła sobie jako fa- sadę, jasno sformułowaną przez Olgierda, że wszystka Ruś powinna należeć do Litwinów.

Do wytłómaczenia tego zjawiska nie wystarczy ani bitność plemienia litewskiego, ani stosunkowo bardzo wcześnie wyrobiona organizacya służby wojennej, ani gę- stość zaludnienia, na Litwie etnograficznej prawdopodobnie znacznie większa, aniżeli w przeważnej części jej ruskich zdobyczy. Litwa przedewszystkiem dlatego tak skutecznie, bez porównania łatwiej od Polski, mogła skorzystać z roz- bicia dzielnicowego Rusi dla własnej ekspansyi, ponie- waż to rozbicie właśnie w sąsiadujących z nią obszarach było naj zupełniej szem.

Tylko z najsilniej wyodrębnionych części dawnego państwa kijowskiego, na południowym zachodzie i na pół- nocnym wschodzie, wyrosły równocześnie z jego rozkładem nowe, mniejsze, lecz zwarte i silne organizmy państwowe. Natomiast na olbrzymiej przestrzeni między państwem halicko-wołyńskiem a suzdalskiem nie dokonało się nic po- dobnego. Wszakże w samem ognisku potęgi Ruryko- w^iczów, nad Dnieprem, w Kijowie, wydzieranym sobie przez władców Rusi zachodniej i wschodniej, a wreszcie zlekceważonym i zaniedbanym, samodzielne życie pań- stwowe zamarło już przed pogromem tatarskim; a w dziel- nicy czernichowskiej rozdrobnienie udziałów książęcych doszło do szczytu. Nie wiele lepiej było też w ziemiach ru- skich, które oddzielały Litwę na południu od Wołynia, a na wschodzie od Suzdalszczyzny: na obszarze Rusi Czarnej i Po- lesia, oraz Białej Rusi.

POLSKA I IjITWA wobec KUSI W JKJ KPOCE DZIELNICOWEJ 37

Tylko Białoruś "miała dwa dawne ośrodki polityczne w Połocku i Smoleńsku; ale i te księstwa, choć znacznie obszerniejsze od późniejszej ziemi połockiej i smoleńskiej za rządów litewskich, nie tworzyły silnych, jednolitych państw; wskutek rozgałęzienia ich dynastyi, i Połock i Smo- leńsk były otoczone kołem luźnie spojonych księstewek i włości, których oderwanie, zwłaszcza podczas rozterek wewnętrznych, nie mogło przedstawiać trudności. Na Rusi zaś nadniemeńskiej i poleskiej spotykamy wogóle tylko księstwa drobne, nieraz efemeryczne, zwykle juz pozba- wione samodzielności, gdy źródła po raz pierwszy o nich wspominają; nigdy nie złączone w jakikolwiek związek państwowy.

Najsilniej występuje to tam, gdzie Ruś nie miała za sobą silnych tradycyi historyczno-etnicznych, tam, gdzie wyparła lub zruszczyła żywioł pierwotnie litewski, wdarła się w podłoże geograficzne Litwy i nawet za czasów swej największej potęgi nie wytworzyła odrębnej, rurykowi- czowskiej dzielnicy. Te właśnie obszary Litwa, choć etno- graficznie nigdy ich nie odzyskała, podbiła najwcześniej i najłatwiej, zaraz w pierwszem stadyum rozpadania się państwa ruskiego a przed konsolidacyą własnego. Za niemi poszły dawne dzielnice: turowska i połocka, jak gdyby drugi etap tej ekspansyi. W jej dalszym ciągu najlepiej się odsłaniają jej cechy charakterystyczne, jej zupełna za- leżność od prawa słabszego oporu: tam, gdzie Litwa, po pierwszych łatwych sukcesach, dotarła do granic państwa halickowołyńskiego lub wkraczała w sferę wpływów Rusi suzdalskiej, zaleskiej, ekspansya jej zatrzymywała się, cze- kając pomyślniejszych warunków, a za to rozwijała się znowu z dawną, zdumiewającą szybkością, gdy stanęły jej otworem nawpół bezpańskie obszary nad Dnieprem. Stałe zaś opanowanie tych właśnie obszarów, przez które prze- pływała główna arterya życia dziejowego Rusi, miało zna czenie rozstrzygające o jej przyszłości.

38 (JKNK7.A IINMI

Gdy Ruś. przedtem walcząca tylko z Jadźwingami, w r. 1040, za Jarosława Mądrego, po raz pierwszy wo- jowała z właściwą Litwą, przewaga jej była tak nie- wątpliwą, że tradycya o dani, jaką jej Litwa płaciła, znana w Kijowie jeszcze w XV wieku i, zupełnie zasługuje na wiarę.

Niestety brak źródeł nie pozwala śledzić dokładnie, jak we wzajemnym stosunku powoli przewaga prze chodziła do litewskiej strony. Pierwszy ślad tej zmiany, to klęska, jaką ponieśli Kijowianie w r. 1132, na schyłku rządów ostatniego władc'y wszech Rusi, Mścisława Włodzimierzowicza, gdy wracali z wyprawy na Litwę ^. Odtąd Litwini coraz częściej występują zaczepnie. W ciągu nastę- pnych stu lat ich najazdy, Polsce jeszcze niemal nieznane, objęły już cały obszar ziem ruskich po' Czernichów - szczyznę i południowy Wołyń. W tych dalekich stronach szerzyły tylko doraźne pustoszenia i nieraz kończyły się klęską. Ale za to bliższe okolice drogą zostały podbite na trwałe lub conajmniej poddane pod wpływ litewski. Proces ten za czasów Mendoga, gdy źródła zaczynają pły- nąć obficiej, już był dokonany. Co do jego początków, to tylko wywnioskować można, że zachodnia część t. zw. Rusi Czarnej, okolice Grodna i Wołkowyska, może też No- wogródka i Słonimia, dostały się pod władzę litewską już na schyłku XII wieku, a wschodnia, jak n. p. Nieśwież, zapevA'ne po bitwie nad Kałką. Kniaziowie ruscy, jakich pó- źniej jeszcze spotykamy w tych stronach, już znajdują się pod litewskiem zwierzchnictwem, a powoli tracą nawet swe udziały. Rychło podzielili ich los kniaziowie w połu- dniowo zachodnich włościach pierw^otnej ziemi połockiej, na Swisłoczy lub Mińsku. Cnociaż trwałe podboje Litwy w kie- runku wschodnim posunęły się może nieco później, aniżeli

1 Dług. V 547, por. II 177. * 1'olnoje sobr. U 12.

POLSKA I LITWA WOBKC RUSI W JBJ KPOCB DZIELNICOWEJ 39

•\\ południowym, doraźne napady, mieszanie się Litwy do -waśni wewnętrznych, zależność od jej wpływów, tu, na Białejrusi, można nawet stwierdzić jeszcze wcześniej*, bo od połowy XII wieku. Księstwo połockie nie umiało nawet przeszkadzać temu, że wyprawy litewskie sięg-ały poprzez jeffo dzierżawy do Rusi pskowskiej i nowogrodzkiej.

Pierwsze sukcesy litewskiego oręża powiązały tylko mgliste podania z imi-onami pierwszych bajecznych ksią- żąt Litwy. Ich rezultat objął już w spuściżnie historyczny twórca państwa litewskiego, Men dog, który, zespalając pierwotne siedziby litewskie i dotychczasowe zdobycze książąt plemiennych, w<^ielił do tego państwa znaczne ru- skie obszary.

Pomijając dorywcze wyprawy w daleką Czernichow- szczyznę i pod Briańsk, polityka ruska Mendoga obracała się około dwóch odrębnych zagadnień. Na południu rywa- lizował z Romanowiczami halicko- wołyńskimi o Ruś Czarną i Polesie, na wschodzie starał się utrwalić zwierzchnictwo litewskie nad całą ziemią połocką.

Pierwszej sprawie zawdzięczamy pierwszą o nim wia- domość: w r. 1219 jest wymieniony jako jeden z książąt rozdrobnionej jeszcze Litwy w układzie pokojowym z Ro- manowiczami. Dobre też utrzymywał stosunki z Daniłą na początku swych rządów wielkoksiążęcych. Ale już wów- czas, w latach 1244/5 -, w wałkach Romanowiczów z na- wpół niezawisłymi wodzami litewskimi, ujawniał się przed- miot zasadniczego sporu mię(tzy państwem litewskiem a halicko-włodzimierskiem. Pierwsze, objąwszy Ruś nad- niemieńską, sięgało po poleską; drugie nietylko chciało za- chować zwierzchnictwo nad Polesiem, dawną dzielnicą tu- rowską, i przeciągnąć na swoją stronę drobnych kniaziów

* Por. Latkowski: Mendog, król litewski, Rozpr. Akad. hist. t. 38, str. 304 6.

» Polnoje sobr. II 181. 182; chronol. Hrusz. z 31 2.

40 GKNE/,A UNir

pińskich, trzymających się zwykle strony mocniejszej, ale* czekało też tylko na sposobność, aby Litwie wydrzeć Ruś- Czarną. Bagna nad Prypecią, zamiast rozgraniczyć oba państwa, dla obu były jak gdyby terenem przejściowymv

Sposobności pożądanej dostarczyli Danile książęta li- tewscy Towciwił i Edywił, wrogowie Mendoga, którzjr zbiegli do niego, z prośbą o pomoc. Walki, rozpoczęte- w r. 1249, wyprawy Daniły na Wołkowysk, Słonim i Zdzi- tów, w Nowogrodzkie, na Grodno i pod Bielsk, zakończył, po koronacyach obu współzawodników, pokój chełmski z r. 1254/5 \ zawarty za pośrednictwem zruszczonego syna Mendogowego, Wojsiełka. Oznacza on chwilowe cofnięcie się Litwy wstecz, ale zarazem, w parę lat zaledwie po- przyjęciu katolicyzmu, krok naprzód w jej zbliżeniu się do żywiołu ruskiego. Oto Mendog, wydając córkę za je- dnego z Daniłowiczów, Szwarna, drugiemu, Romanowi, od- daje Nowogródek i dzielnicę Wojsiełka: Słonim z Wołko- wyskiem. Oznaczało to oezyvAaście, obok chwilowej rezy- gnacyi Litwy z Polesia, kompromis co do Rusi Czarnej. Kompromis tylko, bo Roman, choć syn króla Rusi, jako- książę Rusi Czarnej niewątpliwie podlegał zwierzchnictwu- króla Litwy; zajmował wobec niego podobne stanowisko^ jak owi drobni książęta ruscy, którzy się jeszcze utrzymy- wali na obszarach, zdobytych przez Litwinów, n. p. Hleb- wołkowyski, z którego córką się ożenił. Chwilowo jednak sporne ziemie znalazły się w pewnym stosunku zależno- ści od obu współzawodników, jak to nieraz stwierdzić można przy rywalizacyach o poszczególne dzielnice i wło- ści ruskie.

Daniło mógł to wyzyskać tylko wtedy, gdyby mu się- udało podbić Jadźwingów, których siedziby przecinały mu drogę do zachodniej części Rusi nadniemeńskiej. O ile- przedtem chciał się nimi posługiwać przeciw Mendogowi,.

» Ib. .s. 192.

POf-SKA I LITWA WOBKO RUSI W JEJ EPOCE DZIKLNICOWKJ 41

O tyle po układzie chełmskim wytężył wszystkie siły, aby poddać icłi pod swą władzę przez układy z Zakonem i Ma- zowszem, w których mu przyznano trzecią część Podlasia, a zwłaszcza przez walną wyprawę r. 1254/5, z pomocą Ro- mana i książąt polskich ^ Chwilowo cel swój osiągnął. Jadźwingowie płacili mu dań, a Szwarno Daniłowicz, osa- dzony na Brześciu i Drohiczynie, miał ich zapewne utrzy- mywać w zależności.

Plany Daniłowe udaremnił niebawem nowy rozłam z Litwą, który ujawjiił się podczas wspólnej wyprawy przeciw Tatarom, na Zwiahel, w r. 1255 2, a spowodowany był naj- pewniej sporem o dzielnicę nowogrodzką Romana ^ Mimo ciężkich przejść następnych lat, Litwa ostatecznie wyszła z tych walk zwycięsko. Po Romanie żaden książę ruski już nie władał na Czarnej Rusi; przeciwnie, te strony naj- ściślej się zespoliły z Litwą etnograficzną, która zaczęła je zabezpieczać od strony Wołynia osadnikami pruskimi, a tylko całkiem chwilowo, w r. 1289, udzielny kniaź li- tewski na Wołkowysku ustąpił tego grodu jednemu z Ro- manowiczów*.

Przedtem jednak Romanowicze, nie zdoławszy wy- drzeć Litwie spornego pogranicza, wskutek własnej nie- zgody zmarnowali sposobność, aby zawładnąć całem państwem litewskiem. Oto Szwarno, który stał pa stronie swego teścia Mendoga, gdy król litewski już zer- wał z chrześcijańskimi sąsiadami, po śmierci Mendoga i ry- chłym upadku Towciwiła i Treniaty zaczął »pomagać« w rządach nowemu władcy Litwy, Wojsiełkowi. Syn ten Mendoga, w przerwach swej działalności politycznej mnich prawosławny, skłaniał się do wpływów ruskich tak, jak

' PoJnoje sobr. II 192/ł, chronol. Hrusz. s. 38; Cod. dipl. Pol. III nr. bO.

» Ib. s. 195, chronol. Hrusz. s. 40. » Ib. s. 197 (1258). * Ib. s. 225.

42 GBNBKA UNIi

wielki jego ojciec do zachodnich. Zawładnąwszy Litwą z ruską pomocą (kniazia pińskiego), Wasiikę, który od śmierci brata Daniły przewodził Romanowiczom, uznał swym »ojcem i panem «, a więc jak gdyby zwierzchnikiem Litwy, a wreszcie wogóle rządy litewskie oddał Szwar- nowi ^ Nastąpiło pierwsze połączenie Litwy i Rusi, z przewagą Rusi nietylko kulturalną, ale i polityczną, pod ruską dynastyą.

Związek ten nie potrwał długo. Lew Daniłowicz, za- zdrosny o potęgę brata, podstępnie zgładził Wojsiełka i podkopał w ten sposób stanowisko Szwarna, po którego rychłej śmierci władza nad Litwą nie wróciła już do ża- dnego z Romanowiczów, lecz przeszła do rodzimych, li- tewskich książąt. Mimo ich krwawych waśni wewnętrz- nych, mimo że malkontenci, jak za Mendoga, szukali po- mocy na Rusi, nie udało się Lwowi, najstarszemu z Ro- manowiczów po śmierci stryja Wasylka (1269), odzyskać przewagi nad Litwą. Podczas gdy Sz warno, łącząc się z Litwinami przeciw Polsce, naraził Ruś na klęskę w walce z Bolesławem Wstydliwym'-^, Lew, Litwie wrogi, z księciem Małopolski dobre utrzymywał stosunki; nie gardził jednak .litewską pomocą, gdy się ubiegał o jego spuściznę.

Państwo halicko-włodzimierskie nie zdołało już przy- wrócić dawnego stosunku zależności Litwy od Rusi, ale w czasie swej potęgi wstrzymało skutecznie ekspansyę Litwy w kierunku południowym. Gdy jednak Litwa od końca XIII wieku pod nową dynastyą dźwigała się z roz- stroju po śmierci Mendoga, potęga Romanowiczów nie- mal równocześnie, conajmniej od śmierci Lwa koło r. 1301, zaczyna upadać nadzwyczaj szybko. Mimo to nie od razu skorzystała Litwa z tych pomyślniejszych warunków dla rozszerzenia swej południowej granicy; załatwiła przedtem

1 Polnoje sobr. U 202.

» MPh II 878, III 75; PoJnoje sobr. II 20.^.

POLSKA I MTWA WOBKU UU81 W JKJ KfOOE DZIKLNICOWKJ 43

drug-ą sprawę^, którą' w zakresie polityki ruskiej już Men- •dog przekazał swym następcom, mianowicie dalszą eks- pansyę w kierunku wschodnim, opanowanie Połocka.

Drobniejsze księstwa i włości białoruskie, luźnie tylko związane z Połockiem, jak zwłaszcza całą Mińszczyznę ^ Litwa mogła odrywać stosunkowo łatwo i prawdopodobnie już za Mendoga lub jeszcze wcześniej wcielać do swego pierwotnego obszaru, taksamo jak Ruś Czarną. Inaczej było z samym Połockiem, oraz z drugim ośrodkiem histo- rycznym rozdrobnionego obecnie księstwa połockiego, z Wi- tebskiem. Gdzie Litwa spotykała się na Rusi z silnemi tradycyami odrębności dzielnicowej, tam nie rozszerzała swej władzy drogą prostego podboju, ale posługiwała si^ innym systemem. Zostawiając takiej ziemi zupełną od- rębność terytoryalną i samorząd partykularny, starała się tylko n aj pierw poddać k sięcia m i ejsco w ego pod swoje zwierzchnictwo, a następnie osadzić na jego miejscu księcia litewskiego, związanego już samem prawem rodowem z w. księciem Litwy. Trzeci etap procesu dziejowego, zastąpienie księcia dziel- nicowego z litewskiej dynasty i przez namie- stnika wielkoksiążęcego, przypada już na czasy po połączeniu z Polską.

W ziemi połockiej. gdzie wpływy litewskie szerzyły się już od XII wieku, nietylko przez najazdy, ale też przez wspólne walki z Zakonem inflanckim i rodzinne związki książąt, spotykamy kniaziów litewskich już za Mendoga. Zrazu ci kniaziowie, których udziały na rdzennej Litwie Mendog przy tej sposobności zagarniał dla siebie, zamiast uznawać jego zwierzchnictwo, łączyli się z jego wrogami; tylko Towciwił chwilowo godził się z królem Litwy i pod- leorał mu.

' Kniaź Wasil Miński jest w r. 1326 posłem litewskim przy mkladach z Nowogrodem (Polnoje sobr. VII 199!.

44 aKNKZA UNII

Dwie jednak okoliczności utrudniły i opóźniły ugrun- towanie się władzy litewskiej w tych stronacłi. Jedna, ze- wnętrzna, to sięgające tutaj na zachód wpływy s u z- dalskie. Wprawdzie słynny Aleksander Newski daremnie- chciał wyprzeć Litwę z ziemi połockiej, poślubiając córkę tamtejszego księcia; ale już ojciec jego, Jarosław Wsze- wołodowicz, wydarł jej w r. 1239 chwilowo opanowany Smoleńsk*, który stały odtąd przez cztery wieki przed- miot rywalizacyi litewsko -moskiewskiej najpóźniej^ z ziem białoruskich dostał się pod władzę litewską. W o- kresie wewnętrznych zaburzeń na Litwie po Mendogu dy- nastya smoleńska usadowiła się nawet w Witebsku, wy- pierając kniaziów litewskich.

Rozstrój państwa litew^skiego po zamordowaniu jeg'o- króla był właśnie drugim powodem, dlaczego zawisłość Połocka i Witebska od Litwy pozostała przez cały wiek XIII dosyć problematyczną, chociaż pojawiają się tam, na- przemian z ruskimi, coraz to nowi kniaziowie litewscy.

Zmieniło się to dopiero po ugruntowaniu się no«wej dynastyi litewskiej, wywodzącej się od nawpół bajecz- nego Lutuwera: za w. księcia Wite na. Gdy Połockowi zagroziło zwierzchnictwo niemieckie, ponieważ rządzący tam kniaź litewski, nieznanego imienia, przyjąwszy kato- licyzm, poddał się arcybiskupowi ryskiemu, Witen zajął ziemię ostatecznie w r. 1307 ^. Być może, że zrazu władał nią bezpośrednio, ale od początku ziemia połocka (w ści- ślejszem znaczeniu), gdzie dzięki rządom wiecowym czyn- nik społeczny znaczny wpływ zachował, zapewniła sobie w formie osobnego układu utrzymanie swych praw partykularnych », a- niebawem zyskała też swego dziel-

» Połnoje sobr. VII 144, XVII 22.

' Datę ustalił już Naruszewicz: Historya narodu polskiego, VIII 137 przyp. 1.

' Rekonstrukcyę Briadu*, zawartego przez Pofoczan z knia- ziami litewskimi w pierwszej pol. XIV w., podał Jakubowski: Ziem^

POLSKA I LITWA WOBKC RUSI W JRJ EPOCE DZIELNICOWEJ 45

jiicowego księcia ; został nim brat Witena Woin, wspom- niany w r. 1326^ jako książę połocki pod wJadzą zwierzch- niczą trzeciego z braci, w. księcia Gedymina, który koło r. 1315 nastąpił po Witenie.

Gedymin niedarmo się tytułował »królem Litwinów i wielu Rusinów«. Jak jeeo poprzednikowi, tak i jemu ciężka walka z Krzyżakami nie przeszkadzała rozszerzać w dalszym ciągu władzy Litwy nad Rusią. Dokładnie wiemy, jakim sposobem Witebsk podzielił niebawem los Potocka. Syn Gedymina Olgierd, poślubiwszy córkę ostatniego księcia witebskiego z dynastyi smoleńskiej, koło r. 1320 odziedzi- <jzył po nim ziemię witebską ', łącząc swym udzia- łem krewskim na właściwej Litwie. I tutaj nie było mowy o wcieleniu nowego nabytku do Litwy. Już droga, jaką Witebsk wszedł w ród Gedyminowiczów, zabezpieczał jego odrębność dzielnicową; ale jego nowy książę, choć następca dawnych książąt ruskich, podlegał potężnemu ojcu, a gdy później sam po nim nastąpił na w\ księstwo, związek Wi- tebska z Litwą stał się nierozerwalnym.

Dalej w kierunku wschodnim nie posunęła się jednak Litwa Gedymina, chociaż książę smoleński już nazywał go -swym »starszym bratem« ^. Nawet słabo zaludnione, poli- tycznie bierne włości nad Berezyną i średnim Dnieprem, wschodnie przedłużenie Mińszczyzny, opanowano dopiero za Olgierda i Kiejstuta, jak na to wskazuje ich podział na ^'ileńskie i trockie połowy. Więcej nęciły Gedymina pod- boje w kierunku południowym, gdzie właśnie wówczas tak szybko słabł opór, jaki państwo halicko- w^łodzimier- skie dotąd stawiało ekspansyi litewskiej.

skjje priwilei w. kniaź, lit, Żurnał minist. narodn. prosw. 1903, zesz. 6, s. 296 (dod. III), por. s. 278.

» Polnoje sobr. VII 199.

* Poln. sob. XVII 71; Długosz III 404.

» LEK (tem skróceniem oznaczamy Liv- Est-u. KurlSnd. Urkun- <lenb.i II nr. 796.

46

OBKEZA UNII

Zanim i to państwo mogło popaść w zależność od Litwy,, musiał się rozstrzygnąć los Polesia, przedzielającego je od wcześniejszych litewskich zdobyczy, oraz Podlasia, ziemi drohickiej i brzeskiej. Ziemie te, najluźniej spojone z Wołyniem, oddzielały jeszcze klinem ziemie litewskie od polsko -mazowieckich, z któremi się stykały dotąd chyba tylko u północnych krańców dawnych siedzib jadźwińskich.

Zajęcie Polesia i Podlasia przez Litwę skończyło się ich wcieleniem do właściwego w. księstwa, gdyż dawna dzielnica turowska rozpadła się już przedtem na drobne księstewka, a ziemię Jadźwingów siłą wydarto Romano- wiczom. Niestety szczegóły tych podbojów całkiem nie- znane. O Polesiu wiadomo tylko tyle, że ostatni z jego rodzimych książąt ruskich, którzy niegdyś chwiali się mię- dzy Mendogiem a Daniłą, władał Pińskiem do śmierci w r. 1289/90 \ i że Gedymin jeszcze za życia swego osa- dził tutaj syna Narymunta, którego potomstwo na Polesiu bujnie się rozrodziło. Wszelkie późniejsze ślady, jakoby się tu jeszcze utrzymali na jakichś udziałach kniaziowie z dawnej dynastyi ruskiej, wielce wątpliwe. Kiedy ich jednak wyparto, jaka w tem była rola Gedymina, a może już jego poprzedników, tego się nawet domyślać nie można.

Walka między książętami halicko-wołyńskimi a li- tewskimi o Drohiczyn i Brześć rozpoczęła się zapewne po śmierci Szwarna, a musiała się zakończyć na korzyść Litwy jeszcze przed upadkiem państwa Daniłowego; gdy bowiem Lubart zawładnął Wołyniem, Podlasie już nie należało do niego, lecz do trockiej dzielnicy Kiejstuta, ł^onieważ zaś ostatni książę halicko-włodzimierski, Bolesław-Jerzy, pozo- stawał z Litwą w dobrych stosunkach, oderwanie tej ziemi przenieść trzeba na czas ostatnich Romanowiczów. Póź- niejsza tradycya przypisuje podbój ziem nadbużańskich bądź to Gedyminowi, bądź też jeszcze Witenowi; przyj-

» PoJnoje sobr. II 226, chronol Hrusz, s. 60.

POLSKA I LITWA W«)BKC RUSI W JBJ EPOCK DZiKLNICoWKJ 47'

muje się więc zwykle datę około r. 1315, lecz trudno na niej polegać.

Jeszcze więcej wątpliwości nasuwa legendarna i ba- łamutna opowieść szerszej redakcyi latopisa litewsko-ru- skiego, jakoby Gedymin, w szeregu walk z książętami ru- skimi, podbił ponadto także sam Wołyń i Kijowszczyznę. O zajęciu przez Litwę chociażby części Wołynia przed r. 1340 mowy być nie może; oczywiście nie jest wykłu- czonem, że walki o Brześć przeniosły się przejściowo na jego obszar, oraz że zięć jednego z ostatnich wołyńskich książąt, Lubart Gedyminowicz, już za życia Bolesława-Je- rzego cieszył się tam pewnym wpływem.

Co do Kij o wszczy zny, to po zajęciu Polesia eks- pansya Litwy niewątpliwie posuwała się wzdłuż dolnej Prypeci w głąb dawnej ziemi Drewlan. Chwiejna w póź- niejszych wiekach przynależność powiatu mozyrskiego wskazuje może na wcześniejsze jego oderwanie od reszty dzielnicy kijowskiej. Wdzieranie się w jej obszar jeszcze przed zajęciem samego Kijowa było tem łatwiejszem, że w podupadłej kijowskiej stolicy siedzieli tylko jacyś drobni kniaziowie, zdaje się z dynastyi czernichowskiej, gałęzi putywlskiej, niezdolni do silniejszego oporu. Z tych knia- ziów Fedor, choć za jego czasów Kijów jeszcze nie należał do Litwy, już w r. 1331, a może i 1326 \ pozostaje w pew- nej zależności od Gedymina. Ale książę kijowski podlegał i innej jeszcze sąsiedniej potędze, mianowicie chanowi ta- tarskiemu, którego zwierzchnictwo było tutaj o wiele realniejsze, aniżeli na Wołyniu, który w Kijowie miał swego baskaka. Jeśli w rzekomych wyprawach kijowskich Gedymina jest rdzeń prawdy, to trwały ich rezultat był uda-

1 Świadectwa latopisów o wypadkach s r. 1381 zestawione u Kruszewskiego: Istorija, III 173 przyp. 1. Czy Fedor Światoslawicz z r. 1826 (Poln. sobr. VII 199) jest identyczny z Fedorem kijowskim,, nie da się stwierdzić.

-48 GRNKZA UNII

remniony przez wzgląd na ordę i, z którą dopiero w chwili jej wewnętrznego rozstroju rozprawi się o władzę nad Rusią południową syn Gedymina, Olgierd.

Gdy Litwa z bagien i lasów poleskich wysunęła się w stepy naddnieprzańskie, musiała się rozpocząć jej ry- walizacya o Ruś ze światem tatarskim. Obok niej jednak Gedymin przekazał swym następcom jeszcze rywalizacyę drugą, o wiele bardziej zasadniczą, bo wynikającą z sa- mego faktu, że Litwa zaczęła zbierać pod swą władzę co- raz większe obszary Rusi. Jej sukcesy umożliwiało dziel- nicowe rozbicie Rusi, ale wywoływały one oczywiście współzawodnictwo każdego rodzimego państwa ruskiego, które, wyłoniwszy się z jednej z dzielnic ruskiego świata, pragnęło w nim zająć naczelne miejsce dawnego państwa kijowskiego. Pierwszym takim rywalem Litwy było pań- stwo Romanowiczów. W tym samym zaś czasie, gdy ono podupadało, potężniało inne, położone na przeciwnym Itrańcu Rusi: państwo suzdalsko-włodzimierskie, niebawem od czasów współczesnego Gedyminowi Iwana Kality moskiewskie.

Od czasu pierwszej walki o Smoleńsk w r. 1239 długo nie słyszymy o bezpośrednich starciach Litwy z Rusią zaleską. Nie przeszkodziła ona przejściu Połocka i Witeb- ska pod władzę litewską, gdyż była wówczas pogrążona w rozterki wewnętrzne między Moskwą a Twerem. Litwa zaś nie kusiła się na razie o księstwo smoleńskie, które wraz z księstwami siewierskiemi dzieliło Ruś litewską od moskiewskiej. Rychło jednak zaczęły się krzyżować obu- stronne wpływy dalej na północy, na obszarze pskowsko- nowogrodzkim. Obie rzeczy pospolite przez stosunki -handlowe, wynikające z ich geograficznego położenia, miały

* 1324 Gedymin przyjmuje poselstwo tatarskie (LEK VI s. 481); słyszymy też za jego panowania o walkach tatarsko-litew- skich, bliżej nieznanych.

POLSKA I LITWA WOBBO R17S1 W JBJ HPOCB DZiBLNICOWBi 49

dawne związki zarówno z południem, z naddźwińskimi gro- dami połockim i witebskim, jak i z Rusią nadwołżańską, która w znacznej części była produktem ich własnej ko- lonizacji.

Wielkoruskiemi ziemiami Pskowa i Nowogrodu W. Litwa nigdy nie zawładnęła w zupełności. Ale jej wpływy sięgały tam już przed Gedyminem. W ich sile, większej lub mniejszej, odzwierciadlała się przez blizko dwa wieki większa lub mniejsza przewaga Litwy nad Moskwą, zu- pełne wyparcie wpływów litewskich było pierwszym zna- kiem, że przewaga przechodziła do wschodniej rywalki.

Z bliższym Pskowem, którego kościelną i polityczną odrębność od Nowogrodu Gedymin stale popierał, Litwa łączyła się już w latach 1322/3, broniąc go przed Inflant- czykami i Duńczykami przez swego najwybitniejszego wo- dza, starostę grodzieńskiego Dawida ^; nieco później zaś popierała prześladowanego przez Moskwę kniazia Aleksan- dra Michajłowicza Twerskiego, gdy go Pskowianie przy- leli na kniażenie *.

W tym samym charakterze powołano (r. 1331/3) je- dnego z synów Gedymina, Narymunta. do W. Nowogrodu, który jeszcze niedawno łączył się z Zakonem przeciw Li- twie. To powołanie miało zabezpieczyć Nowogrodzian przed pretensyami Iwana Kality i pomogło im też rzeczywiście w stosunku do Moskwy; było jednak tylko chwilowem, gdyż w r. 1338, w czasie najazdu niemiecko-szwedzkiego, Narymunt wraz z synem swoim wycofał się z ziemi no- wogrodzkiej ^

Na razie kwestya wpływu na Ruś nowogrodzko- pskowską pozostała w zawieszeniu, a syn Kality poślubił <M3rkę Gedymina. Rozprawa orężna z Moskwą, której pierw-

» Polnoje sobr. V 11, 216. Ss. rer. Pruss. I 187, 284, III 589.

» Polnoje sobr. V 12, 218.

» Polnoje sobr. III 77 8, IV 52 S, V 220^1, VII 203, 205.

O. Halecki: Dzieje Uaii Jagiellońskiej. 4

50

ORNBZA UNII

szą zapowiedzią była wyprawa na Możajsk w r. 1341 \ po- została do stoczenia Olgierdowi taksamo, jak rozstrzygająca walka z Tatarami. Przedtem jednak, jeszcze w ostatnim roku życia Gedymina, Litwa spotkała się na Rusi z nowym współzawodnikiem, z Polską, tracąc w niej tem- samem sprzymierzeńca z r. 1325 przeciwko Krzyżakom.

W innym zupełnie charakterze i dla odmiennych po- wodów Polska i Litwa sięgały równocześnie po państwo halicko-włodzi m ierskie, choć dla obu punktem wyj- ścia były związki krwi z jego ostatnim władcą.

Polsce, pomijając odwieczne, lecz wówczas już na- wpół zapomniane pretensye do ziemi grodów czerwień- skich, chodziło o cel podwójny. Pierwszym było bezpie- czeństwo wschodniej granicy. Nie zawsze je zapewniało sąsiedztwo z samóistnem państwem ruskiem, chociażby nawet pod władzą Piasta; ale już nader groźnem było usa- dowienie się tam dynastyi litewskiej, z którą stosunki wi- docznie się pogarszały w ostatnich latach: wszak napady Gedyminowiczów, rozpoczynające się na nowo u rubieży mazowieckich, mogły się też rozszerzyć przy danej sposob- ności na Małopolskę, gdyby ogromne państwo litewskie^ stanęło u całej wschodniej ściany rozkwitającego królestwa Kazimierzowego. Zresztą litewski pretendent do Rusi ha- licko-wołyńskiej rychło zaczął się porozumiewać z Tata- rami. Po drugie Polska, chcąc przeboleć świeże straty na zachodzie i pomnożyć zasób sił dla ich odzyskania, musiała^ po wiekach zastoju, o nowej pomyśleć ekspansyi, możliwej tylko w kierunku Rusi czerwonej.

Litwa dalszej ekspansyi pozornie nie potrzebowała. Ale pozornie tylko. t*rawda, że nie zbywało jej na ziemi,, ale każdy przybytek ludności był niesłychanie pożądany w czasie ciężkich walk z Zakonem, w których już od cza- sów Witena obok rdzennej Litwy uczestniczyła Ruś litew-

» Połnoje sobr. VII 206, XVII 32.

POLSKA 1 LITWA WOBEC RU8i W JRJ BPOCB DaiEŁNiCOWBJ 51

ska. Przedewszystkiem zaś Litwa nie mogła się zatrzymać w »zbieraniu« ziem ruskich, odkąd prąd zjednoczenia roz- bitych dzielnic Rusi ogarnął młode państwo litewskie. Nie- tylko w luźnie zespolonych dzielnicach połockiej i witeb- skiej, ale też w Litwie właściwej, do której wcielono Ruś Czarną i Polesie, oraz ruszczące się 'szybko Podlasie, ży- wioł ruski był już tak silnym, że państwo to, zagrożone- od północy przez Zakon, tylko wtedy mogło się utrzymać,, jeśli ono zastępowało Rusinom ich własne, zanikające twory państwowe. Ten charakter państwa Gedyminowiczów cierpiał; na tem, jeżeli jakakolwiek część dawnej Rusi pozostawała po za jego granicami, mogąc wywo- łać prądy odśrodkowe wśród ruskiej ludności w. księstwa litewskiego. Takie niebezpieczeństwo groziło ze strony Rusi moskiewskiej, chociaż na swem obcem, kolonialnem. podłożu tak daleko odbiegła od pierwotnej macierzy i mu- siała uznawać w całej pełni zwierzchnictwo tatarskie. Ale bez porównania groźniejszem było dla Litwy, że ta wła- śnie część rdzennej Rusi, która w epoce dzielnicowej wy- tworzyła poważny organizm państwowy i po upadku Ki- jowa stała się jej główną przedstawicielką, miała się po- łączyć, zamiast z nią, z innem państwem i narodem.

To t6ż odkładając rozwiązanie antagonizmu do Moskwy^ cały ród Gedyminowiczów wytężył wszystkie siły, aby da tego nie dopuścić. Jak Polska Węgry, tak Litwa dopu- szczała do walki o spuściznę Daniłową, do udziału we własnych pretensyach, niebezpiecznego sojusznika: Tata- rów. Samą zaś Ruś halickowołyńską, którą Polska starała się zyskać przez szanowanie jej wiary, praw i zwyczajów^ Litwa chciała przeciągnąć na swoją stronę w analogiczny sposób: uwzględniając jej historyczną odrębność państwową nie myślała jej podbić i wcielić, lecz wierna swemu syste- mowi, na razie chciała tylko zastąpić jej dawnych książąt przez Gedyminowicza, solidarnego z resztą rodu.

4*

52 GENEZA UNII

4. Walka Polski i Litwy o Ruś halicko-wołyńską.

Rok 1340, choć nie zamyka jeszcze czasów dzielni- cowego rozbicia Rusi, ma przecież w jej dziejach znacze- czenie przełomowe. Wszak wtedy zanikło ostatecznie jedyne jej znaczniejsze własne państwo na pierwotnym obszarze Rusi, które co prawda już przedtem, po śmierci ostatnich rodzimych książąt, musiało powołać księcia z obcej dy nastyi. Wówczas nie ustał jeszcze byt odrębny tego państwa, gdyż związek dynastyczny z Mazowszem nie mógł mu zagrażać. W roku zaś 1340 nawet utwierdzenie się Lubarta Gedyminowicza w całem państwie nie byłoby utrzymało jego samoistności; cały bowiem proces ekspansyi litewskiej dowodzi, że osadzenie księcia litewskiego w jednej z dziel- nic ruskich było zawsze tylko wstępnym krokiem do jej przejścia pod władzę Litwy.

Państwo halicko- wołyńskie, ))M a ło r u ś« według źró- deł bizantyńskich i tytułu swego ostatniego władcy, było też małoruskiem według dzisiejszego, etnograficznolingwi- stycznego znaczenia tej nazwy. Dlatego na pierwszy rzut oka upadek tego tworu politycznego, nie obejmującego nawet całej małoruskiej (w tem ostatniem znaczeniu) Rusi południowej, wydaje się przełomowym dla jednej tylko części świata ruskiego. W istocie jednak jest nim dla ca- łej Rusi, bo z dopiero chwilą Litwa zaczęła łączyć w swem ręku główne obszary i Białej i Małej Rusi, ze- spalając je obie na długie wieki w jedną całość, coraz sil- niejszą zyskującą odrębność w stosunku do Wielkiej Rusi Odtąd to właśnie granice państwowe na terytoryum ruskiem stają się podstawą i wytyczną dla jego rozdziału kultu- ralno narodowościowego.

Rzecz jasna, że stąd też wynika decydujące znacze- nie r. 1340 dla Litwy. Dopiero gdy się stała jedyneni państwem na obszarze państwa staroruskiego, kijowskiego,

WALKA POLSKI I LITWY O RUŚ HALIOKO-WOŁYŃSKĄ 53

mogła się uważać za jego przedłużenie, jego spadkobier- czynią, co tak silnie zaznaczać będą Jagiellonowie w ry- walizacyi z Moskwą.

Jest to jednak charakterystycznem w dziejach Rusi, że od czasu jej rozbicia na dzielnice każde państwo, które część jej opanowuje, zaczyna dążyć i wytaczać pretensye do zagarnięcia całości. W tern tkwi znaczenie wystąpienia Polski w r. 1340. Dla niej samej zaś już z pierwszym krokiem ekspansyi po za obszar etnograficzny rozpoczyna się, choć Piast go dokonał, epokowa przemiana z »pia- stowskiejw w »jagie llońsk ą« Polskę. Wcielenie Rusi czerwonej było szkołą, która jej umożliwiła podjęcie niebawem dzieła analogicznego, lecz w tyle szerszym za- kresie: przyłączenie wszystkich ziem litewskich i ruskich.

Przyszłość okazała nawet, że Unia była nieodzowną dla utrzymania zdobyczy Kazimierza Wielkiego. Co wię- cej, dopiero przez spór o ziemie ruskie i nieprzezwycię- żoną trudność ich rozdziału między dwa odrębne państwa Unia stała się jedynem możliwem rozwiązaniem stosunku polsko-litewskiego. Dla zażegnania wspólnego niebezpie- czeństwa krzyżackiego wystarczało krótsze lub dłuższe przymierze. Spór o Ruś tylko wtedy mógł przybrać ła- godniejszą formę, jeśli z zagadnienia polityki zewnętrznej, rozstrzyganego mocą oręża, zmieniał się w wewnętrzny problem ustrojowy jednej federacyi politycznej, gdzie uży- cie siły zbrojnej musiało być czemś wyjątkowem

Właśnie więc to, co przyszłe ukształtowanie współ- życia Polski, Litwy i Rusi niesłychanie utrudniło, miano- wicie poprzednie zaniknięcie odrębnego państwa ruskiego, stało się pierwszą pobudką do stworzenia tego współ/ycia. Teza roku 1325: konieczność złączenia się Pol- ski i Litwy wskutek wspólności interesów w sprawie krzy/acki ej, dopiero przez antytezą roku 1340: powstanie antagonizmu polsko-li-

&4 GEKBZA UNII

tewskiego w sprawie ruskiej, dojrzała do syn- tezy: do Unii.

W późniejszych zatargach polsko litewskich o Wołyń i Podole, przez które spór z r. 1340 przedłużył się do T. 1569, nieraz obie strony sięgać będą po argumenty do ^vypadków z czasów Kazimierza Wielkiego, interpretując je zwykle bezkrytycznie i jednostronnie. Należyte ich zro- zumienie zależy bowiem znów od wniknięcia w wypadki poprzedzaj ące r. 1340, których niestety żadne wyraźne świadectwa nie przekazały potomnym.

Właśnie bowiem lata poprzedzające bezpośrednio kata- strofę tego roku należą do najciemniejszych w mało znanych dziejach Bolesława-Jerzego Trojdenowicza. Tra- giczna ta postać, stojąca jak gdyby na przełomie dwóch epok, to jak świadczą same imiona, które długo bała- muciły historyków potomek polskich królów Chrobrego i Śmiałego po ojcu, ruskich poprzedników po matce, przed- gedyminowych książąt Litwy po babce. Wraz z państwem Romanowiczów objął w spadku ich trudny, nieokreślony ściśle stosunek do Tatarów, do Węgier, do własnych bo- jarów. Szwagier Kazimierza W. a zięć Gedymina, porzucił katolicyzm, aby Rusią zawładnąć, a zginął otruty za skłon- ność do katolicyzmu i jego propagandę. Wśród wiru sprze- cznych wpływów trudno stwierdzić, jak się one ukształ- towały w ostatnich latach jego życia.

Przez pierwsze dziesięciolecie swych rządów należał taksamo, jak inni Piastowie mazowieccy, do obozu prze- ciwnego odrodzonemu królestwu polskiemu; świadczą o tem jego kilkakrotnie odnawiane traktaty z Krzyżakami z lat 1325 do 1335 ^ Równocześnie jednak, żeniąc się w r. 1331 z Gedyminówną, postarał się też o dobre stosunki z Litwą, niewątpliwie dla zabezpieczenia się od jej napa-

* Keprodukcye fotograficzne przy zbiorowem dziele: Boleslaw- Jurij II, kniaź wsiej Maloj Rusi, Petersburg 1907, labl. 3, 4. 6, 9.

WALLA POLSKI I LITWY O RUŚ HALICKO-WOŁYŃSKĄ 55

clów, solidarnj i pod tym względem z mazowieckimi kre- ^wniakami, u których ślub się odbył. Katolicki obrząd ślubny nie jest jedynym dowodem, że Bolesław-Jerzy, choć sam nie powrócił już do wiary ojców, rzeczywiście skłaniał się do Zachodu, jak mu to zarzucało stronnictwo, którego padł ofiarą. On, którego papież utwierdzał w zamiarze po- wrotu do jedności z Kościołem rzymskim i, zawisłość od Tatarów musiał znosić niemniej niechętnie od ruskich po- przedników. Udział Rusi w ówczesnych napadach tatar- skich na Węgry, a w r. 1337 na polski Lublin* był albo przymusowy, albo też pozostaje w związku ze stanowi- skiem przeciwników księcia, którzy też zaraz po jego śmierci łączyć się będą z Tatarami.

Z dotychczasowych sojuszników, pomocy przeciwko Tatarom nie mogli mu dostarczać Krzyżacy, którzy raczej sprzymierzonych książąt ruskich uważali za przedmurze od pogan, lecz jedynie Litwa, Skoro zaś Gedyminowicze wła- śnie w latach 1336/7 wrogo się zwracali przeciwko ksią- żętom mazowieckim, to zapewne wówczas musiały się po- psuć także ich stosunki z Bolesławem Jerzym. Najłatwiej możnaby to wytłómaczyć pretensyami Lubarta, żonatego z księżniczką halicką (ale napewno nie z córką Bolesława', lecz jednego z R.omanowiczów), do państwa małoruskiego. Lubart zbliżył się może już wtedy do wrogiego księciu stron- nictwa, które następnie pragnęło go wynieść na tron gwał- townie opróżniony.

Dlatego pod koniec życia Trojdenowicza można stwier- dzić wyraźny zwrot w jego polityce zewnętrznej. Nim to bowiem tylko może być ów yydominus Lothka dux Ru- thenorumv, który w czerwcu 1338 r. bawi z częścią swego rycerstwa na dworze wyszehradzkim, sprzymierza-

li Theiner: Monum. Pol. nr. 1 383 4.

^ MPh. III 78, 295.

* Por. Korzon: Dzieje wojen, I s. 87 przyp.

56 GRNEZA UNII

jąc się z królem węgierskim, Karolem Robertem ^ Przy- jaźń z nim nie była jednak możliwą bez równoczesnego zbliżenia się do Kazimierza Wielkiego, do Polski, trzyma- jącej się wiernie sojuszu węgierskiego; co więcej, w rok zaledwo później stanął w tym samym Wy szehradzie pamiętny układ co do sukcesyi andegaweńskiej w Polsce, gdyby Kazimierz nie pozostawił męskiego potomka.

Jeśli się teraz uwzględni, że według wszelkiego pra- wdopodobieństwa równocześnie z tym układem stanął też pierwszy układ Kazimierza z Węgrami w sprawie Rusi, że w chwili zamachu na Bolesława-Jerzego i Polska i Wę- gry były już przygotowane do zbrojnej interwencyi, że wreszcie przed i po wyprawach na Ruś w r. 1340 Litwini nękają napadami książąt mazowieckich, walczących po stronie Kazimierza, a Tatarzy pustoszą ziemie polskie i wę- gierskie, to nasunąć się może jedno tylko wytłómaczenie tych faktów. Kazimierz w zamian za układ sukcesyjny zy- skał niewątpliwie od Węgier dożywotnie odstąpienie praw, jakie sobie rościły do »królestwa ruskiego«, ale to tylko wtedy miało realną wartość, jeśli król polski miał pewne widoki, że zawładnie Rusią po Bolesławie. To też zupełnie słusznie wyrażano już domysł, że bezpotomny książę halicko-wo- łyński, zwracając się pod koniec życia do obozu polsko- węgierskiego, wykonał również prawo, przysługujące wszy- stkim Piastom, aby wyznaczyć na swego następcę któregokolwiek z krewnych, a wybrał w tym celu n aj potężniejszego. Domysł ten popiera jego pobyt w Wyszehradzie przed traktatem sukcesyjnym z 1339 roku i stanowisko Piastów mazowieckich po jego śmierci, któ- rzy, zamiast wystąpić jako najbliżsi krewni z własnemi pretensyami do jego spuścizny, stale popierają Kazimierza Wielkiego.

Taka dezygnacya dawała oczywiście królowi polskie-

1 Gron. Budense> Hist. Hung, fontes dom III 128.

WALKA POLSKI I LITWY O RUŚ HAL1CKO-WOŁYŃ8KĄ 57

mu silną podstawę prawną do sukcesyi w państwie ma- łoruskiem. Ale pozostawały dwie poważne trudności. O ile sądzić można z późniejszego odnowienia układu w spra- wie Rusi \ Węgry od początku podtrzymywały stanowisko,, że »regnum Russiaea jest prawowitą własnością królów^ węgierskich. Król polski miał je otrzymać tylko w formie dożywotniej darowizny, a ewentualni jego potomkowie mogli je dzierżeć tylko do wykupienia przez Węgry. Dlatego Kazimierz, gdy istotnie zawładnął Rusią, tytułu »króla (Małej) Rusi« używał całkiem wyjątkowo ^ a zre- sztą tytułował się tylko »panem i dziedzicem (po Bo- lesławie!) Rusi«, pozostawiając tytuł »króla Galicyi i Lo- domeryia węgierskiemu sprzymierzeńcowi. Formalną unię państwa ruskiego z polskiem pod polską dynastyą unie- możliwił wzgląd na Węgry. Tradycya państwowa Rusi ha- licko-wołyńskiej, zamiast się zachować na miejscu i odżyć w ustroju federacyi jagiellońskiej, przylgnęła teoretycznie do korony św. Szczepana.

Utrzymaniu się tego państwa jako całości przeszko- dziła też druga okoliczność, utrudniająca Kazimierzowi jego opanowanie. Odkąd bojarzy czerwonoruscy,.. którzy już przeszło sto lat temu naśladowali swych mało- polskich sąsiadów w usuwaniu i powoływaniu książąt^, odegrali decydującą rolę przy obsadzeniu tronu po wyga- śnięciu Romanowiczów, pokrewieństwo z poprzednikiem, a chociażby nawet przekazanie władzy przez niego, nie mogło wystarczyć do jej objęcia bez zgody bojarów. I otóż taksamo, jak w czasie walki polsko-litewskiej o państwo halicko-wołyńskie, tak też niewątpliwie w przeddzień jej wybuchu bojarstwo dzieliło się na dwa obozy. Część jego,.

1 Kwart. hist. VI 31.

* Oprócz tyluJu wkróla Lachii i Mafej Rusie w piśmie Kazi- mierza do patryarchy carogrodzkiego Xl"iassk. istoricz. bibl. VI dod. nr. 22) znamy dwa dokumenty Kazimierza z r. 1356/8 (Kwp. III nr.._ 1340, 1372) z tytułem »rex Polonie et Russie*.

68

GBNK/-A UNII

y>elecłus populus milituma^ który w r. 1338 pojechał do Węgier wraz ze swym księciem, sprzyjała jego rozwiąza- niu kwestyi następstwa. Druga, niecłiętna katolickiemu Za- cłiodowi, spiskująca nawet przeciw obecnemu władcy, mu- siała sobie upatrzyć innego po nim kandydata.

Rurykowicza zabrakło tak samo, jak kilkanaście lat temu, gdy wygaśli Romanowicze. Niepodobieństwem było powołać jakiegoś kniazia z północy lub wschodu daw- nej Rusi, oddzielonej obecnie przez dzierżawy Litwy lub Tatarów, pod których zwierzchnictwem utrzymywali się zaledwo drobni, efemeryczni książęta bez politycznego zna- czenia. Na samym Wołyniu zaś kniaziowie udzielni, jacy jeszcze w XIII wieku siedzieli na Peresopnicy lub Doroho- bużu, zanikli bez śladu, zapewne wymarli, a późniejsi knia- ziowie wołyńscy według wszelkiego prawdopodobieństwa dopiero z Lubartem i jego krewnymi zaczęli napływać z północy.

Na kandydata opozycyi nadawał się za to sam Lu- bart, jako jeden z tych Gedyminowiczów, którzy także w innych dzielnicach ruskich zaczęli zajmować miejsce Rurykowiczów, przyjmując wiarę swych nawych podda- nych; uczynił to też odrazu Lubart- »Dymitr«\ który w dodatku pod względem związków krwi z poprzedni- kami miał podobne prawa do Małejrusi, co Kazimierz.

Związek ruchu bojarskiego, wrogiego Bolesławowi- Jerzemu, ze sprawą następstwa po nim tłómaczy bezpo- średnio, dlaczego Kazimierz i Karol -Robert gotowali się do orężnego wystąpienia w jego obronie. Przynaglała ich do tego konieczność zasłonienia własnych państw od Litwy, popierającej oczywiście Lubarta, i od Tatarów, dla których

' Jeśli od niego pochodzi dzwon lwowski z r. 13il z napisem (Bolesław Jurij II, s. 79) wymieniającym »kniazia Dymitra«, to mo- inaby przejście Lubarta na prawosławie związać bezpośrednio ze «prawą jego sukcesyi po Boleslawie-Jerzym.

WALKA POLSKI 1 LITWY O RUŚ HALICKO- WOŁYŃSKĄ 59

dotychczasowego zwierzchnictwa nad Rusią sukcesya pol- ska, poparta przez Węgry, była najniebezpieczniejszą i któ- rzy dlatego również stanęli w przeciwnym obozie. Być może, że ich napad na Polskę i Węgry w zimie r. 1339/ 40 opóźnił pomoc dla Trojdenowicza, którego otruli spi- skowcy dnia 7 kwietnia 1340 r., prawdopodobnie we Wło- dzimierzu. Było to jak gdyby hasłem do walki o jego państwo, która odtąd, z kilkuletniemi przerwami, trwała przez całe panowanie Kazimierza Wielkiego i Ludwika, przez Unię polsko-litewską inną zupełnie przybrała formę. Na wieść o śmierci Bolesława wojska polskie i wę- gierskie niemal równocześnie, pod koniec kwietnia, wyru- szyły na Ruś. O wyprawie Węgrów, których zapewne układ z r. 1339 obowiązywał do pomocy, wiadomo tylko, że na jej czele stanął palatyn Wyllerm ^ Kazimierz, wy- stępując od razu z pretensyami do spuścizny po zamordo- wanym, jako jego krewny i powinowaty 2, ruszył szybkim pochodem na Lwów. Po królkiem oblężeniu gród się pod- dał; Kazimierz, uprowadzając z sobą nietylko cudzoziem- ców, zwłaszcza katolickich zapewne niemieckich i pol- skich — kupców, zagrożonych przez ruch powstańczy, ale też znaczne skarby wraz z insygniami dawnych władców Rusi, powrócił do Krakowa, gdzie stanął z powrotem już 15 maja 3. W parę tygodni później, pod koniec czerwca, drugą przedsięwziął wyprawę, aby utwierdzić swą władzę nad Rusią. Wtedy jednak jeden z tamtejszych bojarów, Dymitr Diedko^, który już za poprzedniego księcia zajmo- wał wybitne stanowisko, wówczas zaś trzymał gród prze- myski, wraz z Daniłą z Ostrowa, a bez wiedzy innych bo-

« Cod. dipl. Andegay. IV nr. 20.

* Por. zwłaszcza świadectwa kronikarzy zachodnich, których teksty zestawione w cyt. dziele Bolesfaw-Jurij II, s. 190—193.

» Kod. raalop. III nr. 662.

* O wlaściwem brzmieniu tpgo nazwiska por. uwagi B. Bar- wińskiego, w Mieś. herald. 1909, str. 118.

60 GBNBZA UNII

jarów, sprowadził Tatarów, donosząc im, że Kazimierz za- bronił płacić dotychasowej daniny cłianowi. Dopiero naci Wisłą, a więc- już na małopolskiej ziemi, udało się wstrzy- mać icłi nawałę z pomocą mazowiecką; obronił się im też Lublin, ale okazało się, że na razie bezpośrednie opano- wanie Rusi było niemożliwem. Jak wobec takieg'o przebiegu wypadków, przedstawionego w współczesnych źródłach dziejopisarskich^, postąpił sobie król polski, o tem poucza bulla papieska z czerwca następnego roku, na jego wła- snej relacyi oparta 2. Pozostawiony bez pomocy przez ka- tolickich sąsiadów, gdyż Węgry za początkowe poparcie również doznały spustoszenia tatarskiego, zadowolił się uznaniem swego zwierzchnictwa przez Rusinów, składając im za to przysięgę, że »starostę i naród ruski ma we wszystkiem ochraniać i zachować przy ich obrządkach, prawach i obyczajach«.

Wspomnianym tutaj starostą Rusi był właśnie Diedko^. który jako «provisor seu capitaneusterrae Bussiaea doniósł ze Lwowa kupcom toruńskim, że nastał znów spokój na Rusi po jego ugodzie z królem polskim^. Kazimierz, a pośred- nio król węgierski * jako ten, który Kazimierzowi tylko chwi- lowo ustąpił swych praw do Rusi, uważali na podstawie tej: ugody Diedkę za swego wasala. W rzeczywistości je- dnak Diedko, dążąc do możliwie niezależnego od nich stano- wiska, nie przeszkodził, że właściwie całem państwem ha- licko wołyńskiem zawładnął na razie Lubart^

1 Rocznik niałop. MPh II 860/1 (Kod. t. zw. Traski, gdyż ten właśnie ustęp kończy się słowami »Thrasca eciam fuit ibidem*} i III 199/200; Janko z Czarnkowa, MPh II 620/2. Napadu tatarskiego oba- wiał się Kazimierz już w lecie r. 1340; por. Theiner: Monum. Hung. I nr. 958.

» Theiner: Monum. Pol. I nr. 566.

3 Bolesław- Jurij II, tabl. III.

* Fejer: Cod. dipl. Hung. IX/1 s. 209 (20/5 1344).

* Oprócz cyt. napisu na dzwonie lwowskim por. ustęp Janka, z Czarnkowa: MPh II 629; do Lubarta też zwraca się jeszcze w roku>

WALKA POLSKI 1 LITWY O RUŚ HALICKO-WOŁYŃSKĄ 61

To też Kazimierz, widząc, że jego własne pretensye stają się illuzoryczne, nosił się od razu z planem ponow- nego podjęcia walki i w tym celu wystarał się w Awi- gnonie o zwolnienie z przysięgi, złożonej przy układzie hołdowniczym Rusi. Ponieważ Kazimierz, jak tego dowio- dły późniejsze jego rządy, nie myślał naruszać »obrządków, praw i zwyczajowa Rusinów, zwolnienia żądał niewątpli- wie dlatego, aby się uwolnić od tycti zobowiązań, jakie miał wobec starosty Rusi. Jeśli się teraz zwróci uwagę na to, że Kazimierz prawdopodobnie już przy jednej z swych wypraw na wiosnę 1340 r. odebrał po raz pierw- szy hołd Rusinów ^ że jednak wówczas Diedko otrzymał tylko l^rzemyśl w dzierżenie a starostą całej ziemi »lwow- skiej« został podobno ^ Polak, to postępowanie możnego bojara staje się całkiem zrozumiałem: powołując Tatarów dla wyparcia Kazimierzowych rycerzy, chciał niewątpliwie, zmusić króla, aby jemu powierzył naczelne na Rusi sta- nowisko. Ustąpiwszy chwilowo, Kazimierz zamierzał mu je odebrać na nowo.

Tłómaczy nam to także osobisty charakter jego akcyi, wyraźnie zaznaczony przez Janka z Czarnkowa. Nie da się niestety rozstrzygnąć, czy współdziałający z nim Daniło był bojarem z halickiego Ostrowa, czy też jest identyczny z kniaziem Daniłą, który z ramienia Lubarta trzymał Ostróg na Wołyniu, protoplastą kniaziów Ostrogskich. Gdyby ten domysł był słuszny, to okazałoby się jeszcze wyraźniej, że na Rusi halickiej opór przeciwko Kazimierzowi był tylko całkiem wyjątkowy, główne zaś ognisko miał na Woły- niu, gdzie władza Lubarta, z Łuckiem jako ośrodkiem,

1347 cesarz bizantyński w sprawie metropolii halickiej, por. Russk. fstoricz. bibl. VI dod. nr. 6.

* Według Długosza (Hist. III 197) zaraz przy pierwszej wypra- wie, według rocznika Traski przy drugiej ; sam fakt podaje też Janko z Czarnkowa pod r. 1340.

* Długosz, 1. c.

62

OBMBZA UNII

skutecznie się utrwaliła, że nadto i tam kierowali walką przybysze z północy, z obszaru W. Księstwa litewskiego^

Sania też Litwa od początku energicznie popierała, starania Gedyminowicza o opanowanie całej Rusi halicko- wołyńskiej. Zrazu, w r. 1340, ograniczyła się do dywersyi przeciwko Mazowszu 2, ale gdy Kazimierz, zerwawszy wi- docznie bezskuteczny układ z Diedkiem, walkę podjął na nowo, miał przeciwko sobie nietylko Tatarów i Rusinów^ ale i Litwinów; dla obrony przeciwko ciągłym napadom z ich strony, musiał sobie w r. 1343 uprosić od papieża, odstąpienie dziesięcin z dyecezyi polskich na dwa lata^

Zaledwo jednak ten czas upłynął, w jesieni 1345 r.,. król polski tłómaczył się przed stolicą apostolską, że ze względu na niebezpieczeństwo od strony Czech musiał za- wrzeć pokój »ze sch i z maty k ami litewskimi«\ a więc z Lubartem i jego ruskimi zwolennikami. Zdaje^ się, że układ ten poprzedziły szczególnie ciężkie zapasy w r. 1344; o ile bowiem Długosz '^ niewątpliwie błędnie umieścił pod datą szczegóły o powołaniu Tatarów przez. Diedka i Daniłę, o tyle sam fakt walk, w tym właśnie roku odbytych, musiał zaczerpnąć z nieznanego dziś źródła.

Warunki tego pierwszego układu z Lubartem, rów- nież nieznane, można wysnuć z faktu, że gdy przeważną część Rusi halickiej Kazimierz opanował dopiero przy zwy- cięskim pochodzie z r. 1349, to część jej południowo-zacho- dnią, podgórską, mianowicie wyodrębnioną właśnie od czasu

* Ostrogscy pochodzą od kniaziów pińsiioturowskich, czy od dawnych z rodu Ruryka, czy też od nowych, Gedyminowiczów, o to się jeszcze toczy spór genealogiczny.

* Długosz III 198, z nieznanego źródła.

» Theiner: Monum. Pol. I nr. 604/5, Monum, Pol. Yaticana I nr. 2U.

* Ib., nr. 628 (18/10 1345). 5 III 213/4.

WALKA POLSKI I LITWY O RUŚ HALICKO- WOŁYŃSKA 63*

rządów polskich ziemię sanocką, miał pod swoją wła- dzą już w maju 1345 t.\

Ale chwilowo tylko zrezygnował za tak nikłą cenę z reszty spuścizny po Bolesławie-Jerzym. Skorzystał z cięż- kiej klęski, jaką ponieśli Litwini od Krzyżaków w bitwie nad Strawą, i zabezpieczywszy się chwilowo od Tatarów* którzy, taksamo jak w walkach litewsko-moskiew^skich, dla żadnej strony nie byli wiernymi sprzymierzeńcami a za- niepokoili się szybkimi postępami ekspansyi litewskiej na Rusi, w jesieni r. 1349 przedsięwziął znowu walną wyprawę na Ruś'. Jej nadzwyczajne sukcesy,. odniesione nawet bez węgierskiej pomocy, tłómaczą się tem, że gdy ani Litwini, widocznie tym razem zaskoczeni, ani Tatarzy nie stawali do boju, to sama Ruś nie myślała się wysilać w walkach między rywalizującymi o nią są- siadami. Głos oburzenia wydała tylko daleka Ruś północno- wschodnia, zapisując w swych latopig-ach *, że »król krakow- ski« wówczas »dużo zła wyrządził chrześcijanom, a cerkwie- święte obrócił na bezbożną służbę łacińskąc, zarzut sprze- czny z całym systemem rządów Kazimierzowych na Rusi. W szybkim, bo zaledwo trzymiesięcznym pochodzie za- jął wówczas nietylko Ruś halicką, ziemię lwowską w szerszem znaczeniu, gdzie odtąd na stałe ugruntował, swą władzę, nietylko Wołyń zachodni, Bełz, Chełm. i Włodzimierz, ale nawet Brześć, którego później już-

* Wskazówki źródłowe zebrał Hruszewśkyj (Istorija IV s. 31, przyp. 1 i 3), ale trzeba zauważyć, że żaden z zacytow. przywilejów lokacyjnych Kazimierza na podgórzu jasielskiem z lat 1345 9 nie do- tyczy osady, którąby można zaliczyć do sąsiedniej Sanoczyzny. Za to należy wskazać, że w lutym r. 1346 po raz pierwszy pojawia się tytuł pana Rusi na dok. Kazimierza W. (AGZ VII nr. 6).

» MPh. II 885.

» MPh II 629, 630, 885; Ss. rer. Pruss. III 78; Dług. III 234.

* Zestawił te wzmianki W. Abraham: Powstanie organiz., Ii 231 przyp. 1.

"64 GKNKZA UNII

nigdy nie dosięgnął oręż polski. Lubarl utrzymał się tylko w ziemi łuckiej, ale pod zwierzchnictwem Kazimierza. Za- pewne też wówczas udało się królowi oderwać od Podola, wówczas nawpół bezpańskiego, choć płacącego dań tatar- skim baskakom, dwie włości, złączone od jego czasów ^ z Rusią halicką, mianowicie Trembowlę z obszarem mię- dzy Strypą a Zbruczem i Ściankę na półn. -zachód od niej, koło Złoczowa. Tryumfalny powrót do Krakowa, o którym ^ię rozpisuje Długosz, był w całej pełni usprawiedliwionym.

Ale niebawem nastąpił zwrot niepomyślny, tłó- maczony przez kronikarzy naszych ciężką winą, jaką się splamił król przez utopienie księdza Baryczki. Zaraz w r. 1350 napady litewskie ponowiły się ze zdwojoną siłą, tem- bardziej, że zabór Brześcia dotykał już nietylko wołyńskiej dzielnicy Lubarta, ale ziem dawno przyłączonych do Litwy, dzielnicy Kiejstuta. Już nie sama solidarność rodowa, ale własne niebezpieczeństwo zmuszało Gedyminowiczów do poparcia księcia łuckiego.

W grudniu 1350 r. Kazimierz tłómaczył się papie- "żowi ', że nie mógł się udać do Rzymu dla zyskania od- pustu, ponieważ od wiosny znajduje się wraz z woj- skami swemi na wyprawie wojennej. Istotnie już w maju musiał odeprzeć najazd litewski na ziemię łęczycką K Punkt kulminacyjny walki przypadł jednak na koniec sierpnia, gdy Litwini dotkliwie spustoszyli Ruś*. Osobisty pobyt króla we Lwowie ^ uratował Ruś halicką od trwa- łego opanowania przez Litwę, która, zabijając i uprowa- dzając swym zwyczajem ludność miejscową, zniechęcała sobie ostatecznie; podczas tych walk, które się jeszcze

1 Por. wzmiankę w nadaniu Podola dla Spytka z Meisztyna :z 1395 r. (Cod. Yitoldi nr. 115).

* Monura. Pol. Yaticana III nr. 336. » MPh 111 120. _^— .

* MPh II 630, 5 Cod. dipirPrussiae III nr. 65; Cod. dipl. Pol. III nr. 104,

"WALKA PULSKI I LITWY O RUŚ HALICKO-WOŁYiłSKĄ 65

przeciągnęły na rok następny*, nie uniknęła jednak stolica lwowska spustoszenia przez najeźdźców: spłonął nawet jej «tary gród, zamiast którego Kazimierz wzniósł dwa nowe zamki, wyższy i niższy*.

Zdaje się, że właśnie podczas bezskutecznych walk o Lwów Lubart dostał się do niewoli. Ale za to zdobyta w r, 1349 część Wołynia, z Włodzimierzem, Bełzem i Chełmem, została nietylko złupioną, lecz odzyskaną przez Litwę. To samo stało się z Brześciem, który też od razu odegrał na nowo rolę bramy wchodowej dla najazdów litewskich w głąb ziem polskich, po przez zie- mię łukowską do radomskiej i sandomierskiej'.

Skargi Kazimierzowe w Awinionie *, które wykołatały ustąpienie połowy dziesięcin z czterech lat, nie pozwalają wątpić, że Tatarzy, którzy naprzemian nękali obie strony 'wojujące, i tym razem nie pominęli sposobności, aby ucze- stniczyć w łupie -najeźdźców litewskich. Niema za to ża- dnego śladu o udziale ludności rus k iej w walkach; prze- ciwnie, Kazimierz chwali się nawet postępami katolicyzmu ■wśród swych nowych poddanych i otwiera przed papie- •żem widoki rozszerzenia organizacyi kościelnej na ziemie ruskie, gdyby mu udzielono pomocy do ich obrony, która wymagała utrzymywania rot zaciężnych i budowy twierdz.

I otóż istotnie w dwóch następnych wypra- -wach przeciwko Litwie, król węgierski Ludwik nie- tylko udzielił takiej pomocy, lecz nawet stanął na jej czele. Widocznie Kazimierz odwołał się znowu do obietnicy po- parcia w walkach o Ruś, zawartej już w jego traktacie

» MPh III 251 (Spominki lwowskie).

* Por. rozprawę A. Czolowskiego p. t. Lwów ea ruskich oia- •sów w Kwart. hist. V, zwłaszcza s. 811/2 i mapkę.

» MPh II 630; Dług. Ul 238/40.

* Monum. Pol. Vatic. II nr. 80 (14/3 1851).

O. Halecki: Deieje Unii Jagiellońskiej. »

66 OKlfltŁA UNII

Z ojcem Ludwika. Układ odnowiono^ na wiosnę 1350 r. na tych samych warunkach i w rok zaledwo, w czerwcu r. 1351 8, rycerstwo węgierskie wyruszyło z Budy, aby się z polskiem połączyć w Lublinie. Wskutek choroby Kazi- mierza Ludwik objął dowództwo, odebrawszy wprzód od panów polskich przysięgę, że w razie śmierci swego króla przyjmą go jako pana, i zapewniwszy im za to szereg kon- cesyi, objętych później słynnym przywilejem koszyckim.

Po tem ważnem ugruntowaniu prawnem wpływu i znaczenia wielmożów polskich nadeszła niebawem chwila, gdy po raz pierwszy zaświtał plan, urzeczywistniony przez ich synów: rozwiązanie sporu z Litwą przez przy- jazny z nią związek. Plan ten wyłonił się na wypra- wie wojennej, która, jak świadczył już punkt zborny, nie skierowała się na główny przedmiot rywalizacyi, na Wo- łyń, którego książę, Lubart, i tak był wówczas w niewoli polskiej, lecz na ziemię brzeską i Podlasie, punkt wyjścia dla wycieczek litewskich do ziem rdzennie polskich, na dzielnicę Kiejstuta, którego udziałowi w walkach o Wo- łyń chciano widocznie kres położyć. Dwutygodniowa droga przez nadbużańskie bory zaprowadziła wojsko polsko-wę- gierskie aż do pogranicza właściwej Litwy. Nie śmiąc jednak posunąć się dalej, nie mogąc widocznie wroga zmu- sić do bitwy, zdecydowano się na układy. Inicyatorem ta- kiego projektu był magnat węgierski Mikołaj Kont, po- wiernik Ludwika, który starał się stale omijać trudności

1 Kwart. hist. VI .^1, gdzie wydawca A. Prochaska, ustalił datę na 4/4: 1350; wątpliwości świeżo podniesione przez Korzona: Dzieje wojen I 90 przyp. 1, który się oświadcza za dawniej przyjętym ro- kiem 1352, nie uzasadnione, gdyż Ludwik wyruszył do WJoch do- piero w drugiej polowie kwietnia 1350 r.

* Opis wypraw z r. 1351 i 1352 w często omawianym fragmen- cie kroniki dubnickiej, ogłoszonym przez A. Lewickiego w Kwart, hist. III 208—213. Do pierwszej z nich odnosi się zapewne zapiska w MPh II 886.

WALKA POLSKI I LITWY O RUŚ HALICKO-WOŁTŃ8KĄ 6T

orężne drogą pokojową, przez polubowną ugodę. Treść zaś układu, który Kiejstut, zatrzymawszy posłów w^ęgierskich jako zakładników w obozie litewskim i udawszy się oso- biście do Ludwika, zaprzysiągł dnia 15 sierpnia z zachowa- niem całego ceremoniału pogańskiego, ze wszech miar za- sługuje na uwagę.

Oto Kiejstut z braćmi i całym narodem miał przyjąć chrzest, a za to, jak niegdyś Mendog, uzyskać od papieża za pośrednictwem Ludwika koronę królewską dla Litwy, gdzieby powstało osobne arcybiskupstwo z bi- skupstwami i klasztorami. Trzy królestwa: węgier- skie, polskie i nowe litewskie, miało złączyć przymierze, nacechowane jednak pewną, jak gdyby lenną podległością Litwy wobec Wę- gier, którym w całym związku uprzywilejow^ane przypa- dało stanowisko. Wszak królowie węgierski i polski po- dejmowali się tylko obrony Litwy przed Tatarami i Krzy- żakami, i odzyskania ziem, zajętych przez Zakon, Kiej- stut zaś zobowiązał się, że w każdej wojnie przyłączy się » własnym trudem i kosztem « do wojska króla węgier- skiego; Węgrom zabezpieczono ponadto, że bez wszelkicłi opłat będą mogli udawać się na Litwę, tam przebywać i ztamtąd powracać. Chrzest miai Kiejstut przyjąć w Bu- dzie, towarzysząc tam Ludwikowi.

Trudno tu nie dostrzedz jak gdyby przebłysku idei unii z Litwą drogą jej nawrócenia na ka- tolicyzm. Pomijając jednak, że zgoda Kiejstuta bez upoważnienia w. księcia Olgierda okazała się obłudnym wybiegiem , brak temu układowi owego genetycznego związku z układem krewskim, jaki przyznać trzeba nie- którym pokrewnym, choć mniej wyraźnym planom Kazi- mierza Wielkiego. Projekt z 1351 r., wyszedłszy z kół węgierskich, wybitne też nosi piętno tego pochodzenia.

Sporu polsko-litewskiego o Ruś projekt nie rozwiązuje wcale, a nawet w zakresie organizacyi kościelnej nie lą-

5*^

68 aBNRZA UNII

czy Litwy z Polską, Daje za to Węgrom nowe państwo, od nich zawisłe, i rozszerza wpływy dynastyi andegaweń- skiej na całą wschodnią Europę. Wobec tych widoków, Ludwik nie zawahał się pozbawić Polski jedynej korzyści z poprzednich walk, uwięzienia jej najniebezpieczniejszego wroga, Lubarta. Wypuściwszy go od razu z niewoli, wy- brał się wraz z Kiejstutem w drogę powrotną wzdłuż gra- nic ziemi wołyńskiej ^.

Ucieczka Kiejstuta w trzy dni po układzie szybko rozwiała związane z nim nadzieje. Zdaje się, że wałka od razu rozgorzała na nowo; musiano przynajmniej wtargnąć do dzielnicy Kiejstuta od strony Mazowsza, skoro 20 sier- pnia ks. Bolesław płocki zginął pod Mielnikiem ^. Odwet za upokarzający zawód miała jednak przynieść dopiero druga walna wyprawa polsko-węgierska w roku następnym.

Pierwszy tym razem, wyzdrowiawszy widocznie, wy- ruszył Kazimierz W. Już 25 stycznia wydaje w Sanoku przywileje lokacyjne dla podgórskich obszarów swej Rusi', a nie zapuszczając się śladami Ludwika w dalekie puszcze podlaskie, przystępuje do oblężenia najbliższego grodu, który, w ręku litewskiem, zagrażał ziemi lwowskiej od północy, mianowicie Bełza. Pod jego murami połączył się z nim 21 marca król węgierski, który również przez Sanok po- spieszył z pomocą. Kasztelan bełzki Drozge przez tydzień iudził ich układami, a tymczasem w ich oczach obwaro- wał gród. Szczegóły bohaterskich walk, stoczonych w na- stępnych dniach, które nam przekazał kronikarz węgier- ski, potwierdza w uderzający sposób współczesne nadanie

« Fejer: Cod. dipl. Hung. lX/2 s. 77 (16/8 1351); o dacie por. Hruszewśkyj: Istorija, IV 440 przyp. 1.

» MPh III 120, 284, 309/10.

» Cod. Pol. I nr. 117; Kmp. I nr. 696; AGZ VIII nr. 1. Por. St. Kętrzyński: Elementy chronolog. w dok. Kazimierza W., Rozpr. Ak. hist. t. 66 8. 130, oraz Przegl. hist. XVIII 98/9, 110.

WALKA POLSKI ] LITWY O RUŚ HALICKO-WOŁYMSKĄ 69

Ludwika dla jednego z towarzyszących mu chorwackich ryce- rzy |^ Ale daremnie ginęli Polacy i Węgrzy przed twierdzą, położoną w omal niezdobytem położeniu u spływu dwóch rzek. Wreszcie ten sam Mikołaj Kont, który zainicyował zeszłoroczny układ z Kiejstutem, znowu wynalazł wyjście ugodowe: Ludwik zadowolił się hołdem Drozgi i wywie- szeniem chorągwi węgierskiej zamiast litewskiej i odstą- pił od oblężenia.

Powrót jego » przez ziemię Białych Rusinów«, rzeki i stawy Rusi halickiej i leśne pustkowia Karpat, pełen nie- bezpiecznych przygód i trudów, mimo barwnego opisu, jaki się zachował, nie da się dokładnie wykreślić na mapie. Zdaje się jednak, że. odesławszy rannych i wozy bliższą, wygodniejszą drogą, Ludwik chciał wynagrodzić Kazimierzowi zawód, jaki mu sprawił pod Bełzem, przez próbę opanowania Włodzimierza wołyńskiego^. Ze się to udało chociażby chwilowo, za tern przemawia pojawie- nie się wojewody włodzimierskiego przy boku króla pol- skiego w roku następnym ^ Trwałe sukcesy wyprawy uniemożliwiło jednak to, że z Litwinami współdziałali ich dawni sojusznicy tatarscy, którzy nietylko zagrażali od- wrotowi króla węgierskiego, lecz już podczas oblężenia Bełza wpadli do Polski, spustoszyli Lubelskie i, pod prze- wodem Litwy, poprzez Ruś mieli iść na Kraków*.

Jeśli się uwzględni, że równocześnie rozpoczęły się kilkuletnie walki Polski i Węgier z Tatarami o pogra-

> Zap. Tow. Szewcz. t. 73, s. 158. Dok. Kazimierza sin expe- ditione nostra prope castrum Bełz* z 23/;^ 1352 w Arch. m. Krakowa.

* Choć kronikarz węgierski wszystkie nazwy miejscowości przekręcił do niepoznania, trudno i>Lodomeriam<, najlepiej mu chyba znaną, interpretować inaczej jak przez Włodzimierz, co zarazem wyjaśniałoby dwukrotną wzmiankę Długosza (III 240, 246, choć pod r. 1351 i 1353) o zajęciu Włodzimierza przez Kazimierza i Ludwika.

» Kmp. III nr. 701.

* Bohmer: Fontes r©r. Gerra. IV 284, 539; MPh II 885.

70

GKNBZA UNII

nicze podolskiej to łatwo zrozumieć coraz to nowe skargi i prośby, z jakiemi Kazimierz zwracał się do Awi- nionu; taksamo jak w r. 1340, papież ogłosił krucyatę przeciwko poganom, z którymi walczył król polski, i po- lecał go w zapasach z Litwą i Tatarami modlitwom świata katolickiego '.

Kazimierz, choć już bez udziału Ludwika, który dzię- kował u grobu Św. Władysława za wyratowanie z »pa- szczy śmierci«, gotował się jeszcze w tym samym r. 1352 do nowej wyprawy. Zapożyczywszy się u mieszczan kra- kowskich, w sierpniu stanął pod Szczebrzeszynem, na po- graniczu Chełmszczyzny 5, Mimo poparcia przez przedsta- wicieli możnego w tych stronach rodu bojarskiego Kor- czaków, których wynagrodził niebawem hojnemi nadaniami w ziemi sandomierskiej*, zadowolił się uzyskaniem ro- zejmu, jaki już we wrześniu udało mu się zawrzeć z ksią- żętami litewskimi do 24 czerwca 1355 r.''.

Układ ten mimo rychłego zerwania stał się podstawą, na jakiej się ułożyły stosunki na Rusi do r. 1366. Po stronie Kazimierza występują, jak zwykle, książęta mazo- wieccy, wśród Gedyminowiczów zaś zjawiają się już przed- stawiciele nowego pokolenia, Jerzy Koryatowicz i Jerzy Narymuntowicz. Niepodobna rozstrzygnąć, czy Koryatowi- cze już wówczas, za wzorem Kazimierza, zawładnęli czę- ścią Podola, gdzie ostatecznie utwierdzili się dopiero dzie-

* Długosz, III 245; por. Hruszewśkyj: Istorija IV, ekskurs 11. » Theiner: Monum. Pol. I nr. 718, 715; Mon. F^ol. Vatic. III nr. 347. » Kod. m. Krakowa, I nr. 27; AGZ Vnr. 3. Co do itineraryum

króla por. St. Kętrzyński: Elementy chronolog. s. 137/8. Być może, ie również dla uzyskania środków na wyprawę król zastawił Krzyżakom ziemię dobrzyńską, ale dala zastawu nie da się ozna- czyć dosyć dokładnie (8t. Kętrzyński w Przegl. histor. XIV 191 przyp.3).

* Kmp. III nr. 701; o ich pochodzeniu por. Piekosiński: Ry- cerstwo III 629 nn.

» Faksimile w Faleogr. snimkach ruskich gramot, Petersb. 1903, nr. 46.

WALKA HOLSKr 1 LITWY O KUŚ HAL1CKOWOŁYŃ8KĄ 71

«ięć lat później, po zwycięstwie Olgierda nad Tatarami. Jeśli jednak ów książę ruski, o którego chrzcie król pol- ski donosił papieżowi już na początku 1351 r., jest iden- tyczny z Aleksandrem Koryatowiczem \ to bardzo być może, że także brat jego Jerzy siedział współcześnie na jakiejś włości na pograniczu Rusi halickiej i Podola.

Sam układ z r. 1352 kwestyi Podola wcale nie po- rusza. Kazimierz, oprócz ziemi lubelskiej, której, pozor- nie niepotrzebne, wymienienie miało zapewne za- bezpieczyć od napadów litewskich, zatrzymał ziemię lwowską, podczas gdy jego zdobycze wołyńskie z 1349 r. wraz z Brześciem, faktycznie i tak już utracone, przyznano książętom litewskim. W najciekawszy sposób rozwiązano na razie sprawę Krzemieńca, jednej z pogranicznych włości ziemi łuckiej, o którą musiały się toczyć nieznane bliżej walki. Oto Jerzy Narymuntowicz, któremu jako dziel- nica z ramienia Litwy przypadła ziemia bełzka, miał trzy- mać Krzemieniec »od kniaziów litewskich i od króla«. Ten charakterystyczny stosunek podwójnej zale- żności dał początek wyodrębnieniu Krzemieniecczyzny od księstwa łuckiego i uczynił pierwszy wyłom w ścisłej solidarności Gedyminowiczów przy walce o Wołyń.

Niemniej znamiennem jest, że Ludwik węgierski, który na osobnym zjeździe na wiosnę miał rozstrzygnąć, o ile ucieczka Kiejstuta w roku poprzednim była upraw- nioną, nie był objęty rozejmem. Kazimierz, przekonawszy się o bezskuteczności jego pomocy, zobowiązał się nie uczest- niczyć w ewentualnej wyprawie węgierskiej, skierowa- nej na ziemie ruskie, przyznane Litwie; ta zaś nawzajem przyrzekła nie wspierać Tatarów w najazdach na ziemię lwowską.

* Domysł ten, wcale prawdopodobny, przyjął prof. Abraham: Założenie biskupstwa lacińsliiego w Kamieńcu pod. (Księga pam. Uniw. Lwów. I), a. 5.

72 aKNBZA UNII

Te postanowienia, w których tkwiła realna korzyść rozejmu dla samej Rusi, znękanej ciągłemi pustoszeniami, pozwoliły Kazimierzowi rozpocząć pokojową pracę,^ zwłaszcza osadniczą i, w tej ziemi, gdzie odtąd panowanie polskie silnie się utwierdziło. Ziemia »lwowska« w swych ówczesnych granicach odpowiadała późniejszemu woje- wództwu ruskiemu, z różnicą, że obejmowała nadto włość lubaczowską^ gdy przeciwnie włość oleska pozostała jeszcze przy Wołyniu.

Kazimierz nie zrzekał się pretensyi do Wołynia, skoro oprócz starosty generalnego ruskiego czyli lwowskiego i podwładnych mu urzędników powiatowych miał w swem otoczeniu także wojewodę włodzimierskiego, a później i krzemienieckiego'. Nie on jednak zerwał rozejm z 1352 r., tylko Lubart, który zaraz na wiosnę roku następnego na- padł na Lwów, w lipcu dotarł do Halicza, spalił go po rzezi mieszkańców, a we wrześniu nawiedził nawet oko- lice Zawichostu, podczas gdy równocześnie Litwa zagra- żała też Mazowszu*.

Nie dziw, że wobec tego król polski, szląc nowe skargi do stolicy apostolskiej ^ i chcąc zasłonić Ruś czer- woną od dalszych najazdów, wyruszył w jesieni r. 135S pod Bełz ', co prawda bez widocznego skutku.

Odtąd trwała przez szereg lat niemal nieustanna walka graniczna, która jednak nie zmieniła stanu posiada- nia a Kazimierzowi tern bardziej się dawała we znaki, że wobec braku gorliwości kleru polskiego nie mógł korzy-

* Z roku 1352 posiadamy pierwsze przywileje lokacyjne i akty, dotyczące spraw majątkowych na Rusi, z czasów Kazimierza W.

* Oprócz późniejszych wypadków, niżej omówionych, świad- czy o tem dok. z r. 1360 w Kod. miasta Krakowa I nr. 33.

» Kmp. III nr. 701 (1353); AGZ I nr. 5 (1361). "*

* MPh II 885; Długosz, III 246.

» Monum. Pol. Vat. II nr. 97 (10/2 1354).

* Kmp. III nr. 702 (2.H/10 1353).

WALKA POLSKI J LlTWy O RUŚ HALICKO- WOŁYŃSKĄ 75-

stać należycie z pomocy materyalnej, przyznawanej mu' przez papieża, przyczem utrudniały mu walkę z Litwą in- trygi krzyżackie ^ A kiedy jego sprzymierzeniec węgierski wspierał go zgoła niedostatecznie. Tatarzy zrazu wystę- pują ciągle po stronie. litewskiej.

W tej przynajmniej sprawie Kazimierz pragnął za- radzić »wspólnemu dobru Polski i Rusi«, wysyłając ryce- rza małopolskiego, Jana, syna Pakosława ze Stróżysk, w nie- bezpiecznem poselstwie do ordy. Wynagrodzony za to nada- niem włości rzeszowskiej *, Jan odegrał także w następnych latach ' główną rolę w usiłowaniach króla, aby rozerwać sojusz litewskotatarski. Starania te, przeplatające dalekie- wyprawy przeciw Tatarom, narażały nawet Kazimierza na rozmaite zarzuty i plotki, szerzone na Zachodzie*; za to Rusi, z której, jak twierdzili Krzyżacy na schyłku 1356 r., król polski zobowiązał się rzekomo płacić Tatarom roczną daninę, zapewniały choć chwilowo spokój z ich strony.

Mniej udatne były równoczesne wysiłki królewskie, aby przygotować odpór i odwet także wobec Litwy. Tylko Ludwik węgierski na początku r. 1355, w przeddzień zło- żenia mu nowego hołdu przez stany polskie °, udzielił Kazi- mierzowi pożyczki do czasu, gdy za wzorem przodków swoich wejdzie w spokojne posiadanie Rusi, i obiecał' znaczniejszą niż kiedykolwiek pomoc w zamierzonym pochodzie przeciwko Litwie ^ Za to, mimo pośrednictwa Ludwika brandenljurskiego, nie udało się porozumienie

» Theiner: Monum. Pol. I nr. 739, 742, 769/70 i 779; Monum. Pol. Vatic. II np. 110, 113.

* Cod. Pol. I nr. 119; poprawki u St. Krzyżanowskiego: Po- selstwo Kaz. W. do Awinionu, 6 przyp. 2.

» Mon. Pol. Vatic. III nr. 421 (1363).

* Por. np. Theiner, I nr. 776.

» Por. dok. jego z 13/4 1355, wyd. przez Prochaskę w Kwarta histor. VI 31/2.

* Dogiel: Cod. dipl. I s. 37/8 (24/1 1355).

74

ORNNIA UMII

Z Krzyżakami co do wspólnego podjęcia tej wyprawy ^ Natomiast, przy wzrastającej nieufności między Polską a Zakonem, nastąpiło chwilowe zbliżenie się Kazi- mierza do książąt litewskich. Powraca myśl, aby to, czego siłą oręża nie można było wywalczyć, uzyskać przez ugodę szczerszą i trwalszą, aniżeli w r. 1351 i 1352.

W czerwcu r. 1358 Kazimierz w otoczeniu licznych dostojników udaje się na Lubelszczyznę, ku litewskiej gra- nicy*. Nie mamy wyraźnego świadectwa jakiegoś zjazdu z Gedyminowiczami, ale już w sierpniu doszło do układu Ziemowita mazowieckiego z Kiejstutem ^ w sprawie gra- nicy na Podlasiu, gdzie król, który jeszcze niedawno za- braniał lennikowi mazowieckiemu traktatów z Litwą*, te- raz w porozumieniu z Patyrkiem Kiejstutowiczem zaczął budować twierdzę w Rajgrodzie przeciwko Krzyżakom 5. Nadto w latach 1357/60 pojawiają się plany chrystyaniza- cyi Litwy za pośrednictwem Kazimierza, pozostające w nie- zaprzeczonym związku ^ z planem przymierza jej książąt z cesarzem Karolem IV.

Plany i związki polityczne tych lat można uważać za pierwsze wyraźne zwiastuny idei Unii; na razie jednak nie zdołały one usunąć antagonizmu w sprawie ruskiej. Walki Kazimierza z Litwą, Tatarami i »schizmatykami«, a więc z Rusią litewską, najpóźniej koło r. 1363 rozgorzały na nowo'', z tylko różnicą, że niebawem walka Olgierda z Tatarami, lepiej od własnych zabiegów Kazimierza w or-

» Źródła zestawione u Abrahama: Powstanie organiz., I 223, przyp. 3.

» Kwp. III jir. 1380 (7/6); Kmp. III nr. 722 (U/6).

* Kod. dypl. mazow. nr. 80 (w transumcie z XV wieku), oryg. w MS. Czarter. 307 s. 1.

* Arch. Komisyi histor. IV 328. » Voigt: Cod. Pruss. III nr, 87.

* Por. wywody K. Chodynickiego w Przegl. histor. XVIII 292/3. ' Theiner, I nr. 8H3; Monum. Pol. Vatio. III nr. 432.

WALKA POf.SKI I LlTWy O RUŚ HALIOKOWOŁYŃSK-^ 75

•dzie, zabezpieczyła Polskę przed współdziałaniem Tatarów z Lubartem.

Już na wiosnę r. 1364 król polski prosił papieża, aby go uwolnił od dotrzymania układów, zawartych na nieko- rzyść swego państwa; współcześni wiedzieli dobrze, że prośba ta świadczyła m. i. także o zamiarze odzyskania Wołynia, a nawet i Brześcia na Gedyminowiczach ^. Na walną rozprawę z nimi Kazimierz zdecydował się jednak dopiero wtedy, gdy w r. 1366 zaniechał ostatecznie za- miaru wojny z Krzyżakami 2, Korzystając z tego, że nie- dawno przedtem w. mistrz Winrich v. Kniprode trzy razy wypraw^iał się w głąb Litwy ', król uzyskał na Wo- łyniu nadzwyczajne sukcesy, niemal równe tym z r. 1349.

Zebrawszy pod koniec czerwca znaczne wojsko, Ka- zimierz po miesięcznych przygotowaniach szybkim pocho- dem wyruszył najsam przód, jak zwykle, na Bełz. Siedzący tam książę litewski. Jerzy Narymuntowicz, który wido- cznie już przed wyprawą porozumiewał się z królem*, złożył mu hołd, unikając walki. Tern szybciej udało się zająć na Lubarcie grody ściślejszego Wołynia, podobno nawet Łuck, napewno zaś Włodzimierz, gdzie 28 sier- pnia Kazimierz wystawia dokument w otoczeniu woje- wodów i kasztelanów małopolskich ^ Wyprawę, skończoną już parę tygodni później, uwieńczyło zajęcie Chełma, który dodano Narymuntowiczowi do jego dzielnicy bełzkiej*.

* A. Mosbach: Wiad. do dziejów polskich, str. 4:V/4; datę roczną ustaliły ostatecznie Monum. Pol. Vatic. III nr. 468.

» Ss. rer. Pruss. II 656, III 85.

» Długosz, III 310; co do chronologii por. Ss. rer. Pruss. II 650 nn.

* Występuje jako świadek na dwóch jego dokumentach z 9 marca 1365 r. (Mosbach: Wiadom. s, 45/6; Kwp. III nr. 1557, o daci* rocznej por. Balzer: Geneal. Piastów, s. 391 przyp. 9).

» AGZ III nr. 16.

« MPh II 631; Długosz, III 307/8; dla chronologii por. zesta- wienie u Hrussewskiego, IV 46 przyp. 2.

76 ORNKZA umi

Najważniejszem było, że tym razem Gedyminowicze w układzie pokojowym ^ musieli uznać podział ziemi wołyńskiej. Co więcej, w układzie tym nietylko książę bełzko-chełmski, lecz także Koryatowicze: Jerzy, wów- czas już niewątpliwie władający Podolem, oraz Aleksan- der, któremu Kazimierz oddał w dzierżenie ziemię wło- dzimierską, występują po stronie polskiej. Jak silnie się^ zachwiała solidarność "Gedyminowiczów, o tem świadczy także osobny układ uzupełniający, zawarty niebawem z Ka- zimierzem przez Lubarta^, który utrzymał się przy zna- cznie uszczuplonej ziemi łuckiej: i on bowiem wchodził w stosunek zależności od Polski, skoro jej królowi zobo- wiązał się do wzajemnej pomocy przeciw wrogom, gdy w. księciu Olgierdowi miał pomagać tylko w wojnach, pod- jętych wspólnie z Kazimierzem.

Po za tem oba układy uzupełniały się w dokładnem oznaczeniu nowej granicy. Pierwszy odstępował Kazi- mierzowi, który się wyrzekał pretensyi tylko do Podlasia, Brześcia i Kobrynia, cały pas zachodnich włości wołyńskich, od Ratna nad Prypecią po Olesko, zabezpieczających Lwów od północnego wschodu. Po części oderwano je od ziemi łuckiej, po części zaś przypadły Polsce wraz z Wło- dzimierzem, najcenniejszą wogóle zdobyczą. Wschodnie je- dnak włości włodzimierskie przyłączono do Lucka, któ- ryby inaczej znalazł się zbyt blisko nowej granicy; część ich północną, leżącą za Turją, wymienia traktat główny, dalsze rozgraniczenie ku rubieżom ziemi lwowskiej po- daje drobiazgowo umowa z Lubartem.

Chcąc tym razem stworzyć pokój trwały, dodano sze- reg postanowień, zwłaszcza o obustronnym sądzie granicz-

' Najlepsze wydanie u B. Barwińskiego: Istor. pryczynki, II 57-61.

* Arch. 8ang. I nr. 1.

' WALKA POLSKI 1 LITWY O RUŚ HłLlCKO-WOŁTNSKĄ 77

nym w Horodle nad Bugiem, któreby zapobiegły zer- waniu. Zaledwo jednak minęły dwa lata, gdy słyszymy na nowo o napadach »niewiernych Litwinów i schizmaty- ków«, nietylko na Mazowsze, ale i na ziemie bezpośrednio podległe Kazimierzowi ^ Zważywszy, że jak poprzednio, najwięcej od nich cierpiał Lwów, to widocznie książę łucki nie dotrzymał obietnicy zawartej w dodatkowym układzie, że w razie wyprawy braci na króla nie będzie im po- magał. Natomiast nie ma powodu przypuszczać, jakoby już wówczas odpadł Jerzy Narymuntowicz^ z Chełmem i Bełzem. Inaczej trudnoby wytłómaczyć, jak utrzymano Włodzimierz do śmierci Kazimierza. Przewidując je- dnak dalsze walki z Litwą, do których gotowano się na- wret w dalekiej Wielkopolsce ', król jeszcze w ostatnich chwilach życia zajmował się budową nowego, murowa- nego zamku w stolicy zachodniego Wołynia *.

Ale Lubart z Kiejstutem skorzystali z tego, że wierny Polsce aksiążę włodzimierski« Aleksander Koryatowicz w chwili śmierci królewskiej bawił w Krakowie, aby niespodzianym napadem skłonić polskiego dowódzcę zamku włodzimierskiego do poddania się ^ Budowla Ka- zimierzowa uległa zniszczeniu, a Polska po czasy unii lubelskiej nie miała już osiągnąć wytkniętej przez niego granicy.

Nowy podział Wołynia, który tylko ziemie bełzką i chełmską na trwałe zespolił z Rusią halicką, ustalił się w kilkunastoletnich walkach po jego śmierci. Towarzyszył

1 MPh II 631; Dług. III 312/.^; Theiner, I nr. 882 = Mon. Pol. Yatic. II nr. 226 {Ib/b 1369); AGZ III nr. 19; Ss. rer. Pruss. III 87.

* Kolo Nowego roku 1368 bawi we Lwowie, w otoczeniu sta- rosty królewskiego; por. Hruszewśkyj: Istorija, IV 49 przyp. 3, który jednak przypuszcza, że Bełz i Chełm utracono już w r. 1368/9.

» Kwp. III nr. 1639 (25/7 1370).

* MPh II 643/4.

» Ib. i Dług. III 380/1.

78

OENICZA UNII

im jednak proces inny, który jeszcze dotkliwiej zagrażał dziełu jego życia: stopniowe odłączenie ))krółestwa ru- skiegoa od polskiego a przyłączenie do węgierskiego. Jeszcze w r. 1371, kiedy to prawdopodobnie po raz ostatni Lubart pokusił się o sam Lwów i, starostą Rusi był pan polski, ustanowiony przez Kazimierza, i władała nią rejent- ka królestwa polskiego, Elżbieta Lokietkówna^. Ale już w roku następnym wspólny monarcha polsko-węgierski przy- gotował zmianę w położeniu prawnopaństwowem Rusi, osadzając tam Władysława Opolczyka ^ w charakterze na- wpół namiestnika, nawpół lennego dziedzicznego księcia. Liczne jego nadania na prawie feudalnem, dalszy ciąg na- dań Kazimierzowych, również ściśle określających obowią- zek służby wojennej, nie zdołały zapewnić Rusi lepszej niż dotąd obrony, zwłaszcza odkąd niepewny lennik, Jerzy Narymuntowicz, odpadł ostatecznie i w r. 1376 wywołał śmiały napad Lubarta i Kiejstuta wgłąb Małopolski, pod Kraków ^

Małopolskie też rycerstwo poniosło główny ciężar wyprawy odwetowej, na jaką się Ludwik wreszcie zdecydował w r. 1377 ^ Podczas gdy król przez 7 tygodni y>vicłoriosissime«, ale bezskutecznie oblegał Bełz, ono, pod wodzą Sędziwoja z Szubina, szybko zdobyło Chełm i mniej- sze grody ziemi bełzkiej. Wtedy Kiejstut zapośredniczył ugodę, pragnąc siły Litwy, której właśnie odumarł Olgierd, skupić przeciwko Krzyżakom. Chełm i Bełz przyłączono do ruskiego księstwa Opolczyka, uczestnika wyprawy, osa-

* Cod. epist. Vłtoldi, dod. nr. 1 ; co do daty por. Hrnszewśkyj IV ekskurs 15, oraz AGZ III nr. 21.

» AGZ II nr. 3; Kmp. III nr. 8U (8/10 1371). » AGZ III nr. 20.

* MPh II 675, III 201, 212; Ss. rer. Pruss. II 111/2; Dług. III 367/8.

» MPh II 674/8, III 212; Ss. rer. Pruss. II lU/5, III 106; Dług. III 372; Kmp. III nr. 893, 894.

WALKA POLSKI 1 LITWT O RUŚ H ALICKO-WOŁYNSK^ 79

dzając Nąrynvuntowicza na niewielkiej wJości lubaczow- skiej, otoczonej zewsząd ziemiami tego księstwa. » Wiel- kim księciem Włodzimierza i Lucka« pozostał Lubart, lecz uznawał odtąd zwierzchnictwo Ludwika ^

Nawet najsporniejsze włości graniczne, najluźniej spo- jone z Rusią czerwoną, Krzemieniec, Olesko, Peremil, Lo- pacin, Horodło i Ratno, Lubart zdołał oderwać dopiero przy sposobności śmierci Ludwika *, którego córka Marya toczyła z nim dalsze o nie walki »dla rozszerzenia króle- stwa ruskiego«^ Ale sukcesy oręża polskiego w r. 1377, pomijając lepsze zabezpieczenie rdzennej Małopolski od napadów litewskich, samej Polsce na razie nie przyspo- rzyły żadnych korzyści; wszak zaledwo po roku Ruś dostała się z pod przejściowych rządów śląskiego Piasta, który miał objąć chwilowo regencyę w Polsce, pod bezpośredni zarząd węgierski*. Polacy dopiero w czasie burzliwego bezkrólewia po śmierci Ludwika upomnieli się o jej zwrot"^; mimo to pozostała pod władzą węgierskich starostów i »wo- jewodów«, w r. 1386 stanął znów po nad nimi ks. Wła- dysław opolski 6, jako bezpośredni zwierzchnik Rusi, oczy- wiście z ramienia Węgier.

Powrót jego do tej ziemi, którą porzucił parę lat przedtem, sprzykrzywszy sobie rzekomo ciągłe walki z Li- twą, pozostaje już w bezpośrednim związku z nową zu- pełnie sytuacyą, stworzoną przez połączenie L i t w y z P o 1 s k ą.

W chwili układu krewskiego i ślubu Jadwigi z Jagiełłą Polska, która w ciężkich, wieloletnich zapa- sach nie dopuściła do zagarnięcia całego państwa halicko-

» AGZ III nr. 30; por. też Kod. ra. Krakowa I nr. 66. » MPh II 722; Dług. III 415. » AGZ VII nr. U.

* AGZ V nr. U; por. MPh II 680 i Dług. III 37*. 5 MPh II 735.

AGZ II nr. U, 15; VI nr. 1.

'80 (iENBaA UNII

wołyńskiego przez ród Gedymina, nie posiadała ani cząstki Rusi. Cała korzyść polityczna z podziału tego państwa przypadła sojusznikowi węgierskiemu. Przerwały się w ten sposób również i stosunki Polski z Podolem; zmalała ogromnie przestrzeń, na której państwo polskie bezpośre- dnio stykało się z litewskiem. Mimo to właśnie taki zwrot walki o Ruś wpłynął nadzwyczaj silnie na połączenie Polski z Litwą. Ich i nteresy, dotąd w tej sprawie zasadniczo sprzeczne, zbiegły się przez to we wspólnem przeciwieństwie do trzeciego współzawod- nika. Wobec tego walki wzajemne prędzej mogły pójść w niepamięć, a odzywały się te doniosłe czynniki zbliżenia, które już w przebiegu wojny wyłaniały się chwilowo. Kilka- krotnie przecież spróbowano usunąć rywalizacyę przez ugody polubowne, połączone z planami chrztu Litwy i po- rozumienia przeciw wspólnym wrogom, a równocześnie nawiązano ściślejsze stosunki między Polską a poszcze- gólnymi Gedyminowiczami.

Przed rozpatrzeniem istotnej roli, jaką odegrały te czynniki w genezie układu krewskiego, należy jeszcze uwydatnić pierwsze upodobnienie się obu państw co do składu wewnętrznego i zadań zewnętrznych na wschodzie, które wynikło z ich równoczesnego wmieszania się do spraw Rusi południowej.

Polska, zupełnie wyparta z Rusi przez Węgry pod względem politycznym, przecież nie zatraciła związku z nią dzięki możnowładcom małopolskim, którzy za czasów Kazimierza W. nietylko pias.towali starostwo ruskie, lecz otrzymywali tam na własność całe obszerne włości i, dzięki rycerstwu z wszystkich stron Korony, które król osadzał na tamtejszych pustkowiach*. Przy tych nadaniach, które miały przyczynić się do zagospodarowania i obronności

» Cod. dipl. Pol. I nr. 119; AGZ XIX s. VI. » AGZ II nr. 2; Kmp. III nr. 739, 816.

WAŁKA POLSKI I LITWr O ROŚ HALICKO- WOLTŃ SKĄ 8l

Łraju, nie pomijano ani wówczas, ani za Opolczyka, mieJBco- wego żywiołu ruskiego i obdarowywano też przybySiŁÓw z Węgier^ Pozostał jednak na Rusi halickiej zna- czny zastęp rodzin polskich' i rozległa polska własność ziemska, co nie dawało zagasnąć preten- syom do tak rychło utraconej prowincyi. Zdarzało się też naodwrót, że ruscy bojarzy, którzy tutaj tylko całkiem wy- jątkowo' sprzyjali Litwie, na ogół zaś wiernie się wysłu- giwali Kazimierzowi, otrzymywali za to majątki na ob- szarze rdzennej Polski*. Przekroczywszy raz etnograficzne granice, rozpocząwszy ekspansyę ku wschodowi, w dorze- cze Morza Czarnego, państwo, którego odumarł Kazimierz, nie mogło już zatracić dwoistego charakteru o dwóch kulturach, dwoistości sfery interesów i programów poli- tycznych.

Równocześnie Litwa, wyparta z większej połowy spuścizny po Romanowiczach, powetowała sobie te straty przez ekspansyę po wschodniej połaci Rusi południowej. Przynależność Podola pozostała chwiejną, nawet po bitwie nad Siną Wodą koło r. 1363°; ale w związku z tem zwy- cięstwem nad Tatarami przypadła Litwie cała ogromna K ij o w szc zy z na, wraz z zadnieprzańską Perejasław- szczyzną. Na północnym wschodzie nie udało się Olgier- dowi wyprzeć wpływów moskiewskich z Nowogrodu i Pskowa, gdzie tylko przelotnie osadził syna Andrzeja*. Mimo trzykrotnych wypraw na Moskwę \ nie zdołał tei

* Nadania Kazimierza W. dla Rusinów w Kmp. III nr. 716, 737, 743, 797; AGZ I nr. 5, X nr. 9; Akty jugo zap. Rossii II nr. 62. Dla Węgrów w Kmp. III nr. 741, 807.

* W r. 1381 Otto z Pilczy, za Kazimierza W. starosta Rusi, wystawił dokument w swym Lańoucie (AGZ III nr. S4-).

* Kmp. III nr. 739.

* Kmp. III nr. 701, I nr. 265.

* Rozbiór źródeł u Kruszewskiego, IV 74 nn.

* Polnoje sobr. V 13, 223, VII 808 etc. ' Ib. XVII 37-39 etc.

O. Halecki: Dzieje Unii Jagielloński*}. 6

82 OKNKKA UN«r

skutecznie poprzeć współzawodniczącego z nią Tweru,, a chociaż nieraz zmuszał Smoleńsk do pomocy wojennej^ nie mógł go opanować. Wydarł jednak książętom smo- leńskim Rżew, Białe i Toro piec z jednej, a Mści- sławi Briańsk z drugiej strony, a wcieliwszy widocznie już przedtem t. zw. włości podnieprskie, podzielone między wileńską i trocką połowę Litwy, otoczył rozdrobniony świat księstw siewierskich. Musiał je też zająć nie- bawem \ skoro zaopatrywał niemi synów, a wpływem swym sięgał nawet po za wododział Dniepru i Wołgi, do pokrewnej grupy księstw wierchokskich*.

Teraz, gdy żywioł ruski zyskał bezsprzeczną prze* wagę w państwie litewskiem, w którem się zespoliły wszystkie dzielnice pierwotnej Rusi zachodniej oprócz Ha- licza i Smoleńska, rozwiązanie sprawy ruskiej stało się dla Litwy drugim obok odparcia Krzy- żaków — warunkiem istnienia.

Nasuwało się jedno rozwiązanie, na pozór bardzo pro- ste: usunięcie coraz wyraźniejszej dwoistości państwa przez zupełne poddanie się wpływowi żywiołu ruskiego. Ozna- czało to jednak poświęcenie rodzimej Litwy: część jej, przy zaniedbaniu zadań politycznych na północnym za- chodzie, byłaby uległa Zakonowi, reszta zaś zaniknęła w świecie ruskim. To też Gedyminowicze wahali się przed taką decyzyą. Podjęli za to śmiałą próbę przystosowania się do dwoistego charakteru państwa i jego zadań przez dwoistość władzy wielkoksiążęcej. Nadto, podzie- liwszy właściwe wielkie księstwo na dwie połowy, zacho-

* Fakt ten, wcale nie zaznaczony w źródłach, pozostaje raoż© w związku z tem, ie do walki o Briańsk, zajęty przez Olgierda praw- dopodobnie koło r. 1358 (równocześnie z Mścislawiem), wmieszał się też jeden z książąt czernichowsko-siewierskich, Roman; daty o nim u Kruszewskiego IV, ekskurs 17.

* Por. jego pismo do patryarchy carogrodzkiego z r. 137t! w Rusak, istoriez. bibl., dod. nr. 24 s. 137.

WALKA POLSKI I LITWY O KUŚ HALICKO- WOŁYŃSKĄ 85

dnia: trocką i wschodnią: wileńską, utrzymywali odręb- ność polityczną znaczniejszych dzielnic ruskich.

I oto państwo litewskie, rozdwojone między pogań- stwem a prawosławiem, przerzucające swe wysiłki raz ku obronie brzegów bałtyckich, raz ku ekspansyi w kierunku wybrzeży czarnomorskich, zetknęło się w rywalizacyi o Ruś z państwem polskiem, które stało na podobnem rozdrożu przeznaczeń dziejowych, cieszyło się^ jednak widokami o tyle pomyślniejszymi, że przy ekspan- syi wschodniej miało zapewnioną kulturalną, a zrazu i li- czebną przewagę własnego, rodzimego żywiołu.

Odtąd musiała wisieć w powietrzu myśl wspólnego rozwiązania problemu ruskiego. Ginąc zrazu w za- ciętości walki, myśl ta stawała się coraz naturalniejszą i zro- zumialszą, odkąd się zmienił zasadniczo stosunek obu rywali do początkowych sojuszników, najpierw Litwy do Tata- rów, potem Polski do Węgier, odkąd ci sprzymierzeńcy zawsze niepewni stali się wspólnymi dla Polski i Litwy współzawodnikami o Ruś,

Do przyjęcia tej myśli dojrzewała też sama Ruś w ciągu blisko półwiekowej walki o państwo halicko-wo- łyńskie. Po upadku tego państwa rodzimego, które zresztą nie obejmowało całego obszaru ruskiego, tylko połączenie Polski z Litwą mogło też wprowadzić 'Ruś w je- den organizm- państwowy i zabezpieczyć możliwie najlepiej od plagi ustawicznych wo- jen o jej posiadanie i podział, oraz od łupież- czych napadów.

5. Geneza układu krewekiego.

Związek genetyczny układu krewskiego ze sprawą ruską nie może ulegać wątpliwości. Bez niego Polska byłaby musiała wykreślić sprawę ze swego programu politycznego,. Litwa zaś rozwiązać kosztem poświęcenia swego wła-

6*

84 GKNKZA UNII

•snego bytu ; Ruś mogła wprawdzie zyskać przewagę w państwie Gedyminowiczów, ale za cenę nieustannej walki z wrogami, otaczającymi Litwę ze wszystkich stron, od której niepewnego wyniku zależała możliwość jej zje- dnoczenia w w. księstwie litewskiem.

Związek Unii z walką o Ruś jest nadto szczególnie ważny z tego powodu, że dzięki niemu Unia musiała przy- brać formę pr a wno pańs t wo o wiele bardziej s kom pi i kowaną, aniżeli w razie połączenia trzech państw odrębnych i równorzędnych, jak to się dawniej wydawało możliwem, albo samej tylko Polski i Litwy, gdyby je zbli- żyła tylko sprawa krzyżacka.

Mimo tak widocznej doniosłości kwestyi ruskiej dla genezy Unii nie wystarcza ona bynajmniej do jej wytłó- maczenia. Co więcej, związek obu problemów nie jest na- wet bezpośrednim. Zaznaczył się dopiero, gdy inne czyn- niki wysunęły plan połączenia Polski z Litwą. Bezpośred- nie zetknięcie się obu państw w dziedzinie spraw ruskich przerwało się jeszcze przed układem krewskim przez przejście Rusi polskiej pod władzę Węgier. Rola Rusi, która w sporach o nią była naogół bierna, pozostała też bierną wobec decyzyi o jej losach, jaką przyniósł r. 1385. Dla Polski zaś, jak i dla Litwy, w ostatnich latach, poprzedzających datę, inne zagadnie- nia chwilowe odepchnęły sprawę ruską na znacznie dal szy plan, aniżeli za czasów Kazimierza W. i Olgierda.

Oba państwa przechodziły równocześnie podwójny kryzys polityczny: zewnętrzny, wskutek naporu nie- mieckiego, dochodzącego właśnie do szczytu, oraz we- wnętrzny, w sprawach sukcesyjno-dynastycznych.

Litwę oba te czynniki stawiały przed konieczno- ścią rozwiązania innego jeszcze zagadnienia, którego do- tychczasowe odkładanie było powodem ciągłej chwiej- ności i załamywań się jej rozwoju od czasów Mendoga. Chodziło o określenie stosunku Litwy do chrześcijan-

GENEZA UKŁADU KRKWSKIK(U) 8&

stwa, o wynalezienie dla niej miejsca w świecie kultury europejskiej. Mimo wszystkich sprzyjających okoliczności po- litycznych, Unia nie byłaby przyszła do skutku, gdyby nie decydująca rola, jaka dzięki dawnym przesłankom histo- rycznym w tej właśnie najdonioślejszej sprawie przypaść musiała Polsce.

Walka o byt z nawałą germańską, moment dynastyczny i religijny, oto czynniki, które dopro- wadziły bezpośrednio do Unii. Z chwilą zaś, gdy one powołały do życia, problem wschodni wpłynął na formę, w jakiej przyszła do skutku, i dalsze przed jej twór- cami postawił zadania. W bliższym zakresie, j ak o sprawa ruska, problem ten stał się obok stosunku prawnopaństwo- wego w. księstwa do Korony najważniejszem zagadnienien> we wnętrz nem wspólnego państwa. W zakresie dalszym i szerszym, jako ciążąca na Rusi od zarania dziejów, ko- nieczność obrony przed azyatyckim wschodem, problem ten stanął obok obrony przed światem niemieckim jako drugie decydujące zagadnienie polityki zewnętrznej.

Dzięki tym rozgałęzionym związkom przyczynowym Unia, według zgodnej opinii historyków wszystkich obo- zów, stała się faktem przełomowym, epokowym whistoryi wschodniej Europy. Fakt ten nastąpił jednak jak gdyby nagle, po przygotowaniach i wstępnych rokowaniach albo zdumiewająco szybkich i gł.idkich, albo też dziwnie ukrytych przed okiem współczesnych, zaledwo zaznaczonych w zabytkach źródłowych. Dlatego teoretyczne wmioski o jego genezie, domniemany stosunek wzajemny jego przyczyn, trudno sprawdzić w przebiegu wypadków, które go poprzedziły.

Punktów wyjścia należy szukać bezsprzecznie wcza- sach Kazimierza W. Niedarmo jeszcze w r. 1390 je- den z panów polskich 1, pamiętających czasy ostatniego

> Bartosz z Wezemburga; por. Voigt: Gesch. Preussens, "V 576 przyp. (urywek listu Wallenroda do Bartosza).

GBNEZA UNII

Piasta, wyraźnie wskazał Krzyżakom, że pierwszą inicyaty ■do połączenia Litwy z Polską dał poniekąd już król Kazimierz. On, który wprowadził problem ekspansyi na ziemiach ruskich >do życia dziejowego Polski, z którego szkoły wyszło po- kolenie, kierujące jej losami w pamiętnym r. 1385, pierw- szy też spróbował zużytkować wszystkie okoliczności, które przedtem tylko dorywczo zaznaczały wspólność interesów Polski z Litwą, w systematycznych planach i kombinacyach politycznych.

We wczesnej młodości wielkiego króla ślub z Aldoną był jak gdyby symbolem pierwszego przymierza polsko-litewskiego. Wywołane li tylko wspólnym anta- gonizmem do Zakonu, przymierze to odbiło się we wzajem- nych stosunkach jedynie przez przerwę w najazdach litewskich na ziemie polskie. Nie pozostawało w związku ani z potrze- bami duchowemi obu narodów, chociażby z Gedymino- wymi planami chrztu, ani też z przyszłością obu dynastyi, których istnienie było wówczas zapewnione a trony silnie ugruntowane. Dlatego przymierze to nie przetrwało kon- stellacyi politycznej, której było wynikiem.

Początki rządów Kazimierza nie rokowały rychłego powrotu podobnej sytuacyi. Zrazu jego śmiała ini- cyatywa w polityce wschodniej, która doprowadziła do zbroj- nego starcia z Litwą, szła w parze z ustępstwami wobec Za- chodu. Uwieńczone traktatem kaliskim z 1343 r.. zdawały się usuwać na daleką metę jedyny wspólny z Litwą czyn- nik polityczny. Już przedtem, gdy Aldona nie dała Kazi- mierzowi męskiego potomka i zmarła w r. 1339, układ sukcesyjny z dynastyą andegaweńską miał rozstrzygnąć i aprawę w kierunku oparcia się o Zachód. Unia z Węgrami otwierała przed Polską inne zgoła widoki, aniżeli możli- wość zbliżenia się do Litwy.

Ale zanim w toku walk o Ruś wyniknął stąd równie niespodziany, jak nierealny plan związku i Polski i Litwy z Węgrami, z którym spotkaliśmy się w r. 1351, dwa lata

GSNKZA UKŁADU KRSWSKISOO 87

przedtem, w chwili pozornie najmniej odpowiedniej, bo "W przeddzień wielkiej wyprawy przeciw Gedyminowiczom, pojawia się projekt chrystyanizacyi Litwy za po- śre*dnictwem Polski*, po stuletniej niemal przerwie w pracy natem polu.

Bulle papieskie z 16 września 1349 r., wystosowane równocześnie do książąt Litwy, oraz do Kazimierza W. i do arcybiskupa gnieźnieńskiego, nie pozostawiają wątpli- wości, że nadzieję nawrócenia się Gedyminowiczów spo- wodowały starania króla Polski, której duchowieństwo miało podjąć pracę apostolską na Litwie. Plan się nie po- wiódł. Zanim mogły nadejść pisma Klemensa VI, porzucił go Kazimierz, podejmując za to walkę orężną. Ale zna- miennem jest, że przelotny zwrot ku pokojowym stosun- kom z Litwą został wywołany przez nowe zaostrzenie się antagonizmu do Zakonu krzyżackiego, przeciwko któremu król polski gromadził sprzymierzeńców*, którego zarzuty, że się łączy z poganami, odpierał przez zabiegi około ich chrztu.

To też znaczenie niedoszłego projektu polega na tem, że po raz pierwszy starał się chwilową chociażby zgod- ność interesów politycznych Polski i Litwy oprzeć na trwalszych podstawach, na zbliżeniu w dziedzinie ducho wo-kultural nej. Dojrzewaniu tej myśli stały na przeszkodzie zwroty polityczne; cel bliższy: opanowanie jaknajznaczniejszej części państwa halicko-wołyńskiego i obrona zdobyczy przed napadami Litwy, odsuwał zwykle -cel dalszy: przygotowanie akcyi przeciwko Krzyżakom, Gdy jednak prąd ku porozumieniu z Litwą powtórnie się zaznaczył w latach 1357 do 1360, w których stwierdziliśmy naj wyraźniejsze osłabienie w walkach o Ruś, łwtedy powraca również myśl współdziałania przy chrzcie

» Theiner, I nr. 691— €93.

» Kwp. II nr. 1277; Kw*rt. hi»t. VI 31.

88 . OBNKZA UMII

Litwy', a to w formie o wiele wyraźniejszego programu, aniżeli poprzednio.

Program ten, przedstawiony w Awinionie na schytku 1357 r.', łączy już całkiem ściśle moment polityczny z religijnym. Już nie teoretyczny zaszczyt korony kró- lewskiej ma wynagrodzić Gedyminowiczów za przyjęcie wiary Św., lecz obrona nowochrzczeńców przez króla polskiego wraz z jego sprzymierzeńcami, królem wę-^ gierskim i cesarzem Karolem IV, w którego rokowaniach o przymierze z Olgierdem i Kiejstutem Kazimierz pośred- niczył jeszcze w latach następnych. Główna rola w tej opiece politycznej nad Litwą przypadłaby oczywiście^ w przeciwieństwie do projektu węgierskiego z 1351 r., ini- cyatorowi całej akcyi obecnej i najbliższemu sąsiadowi, Kazimierzowi. Zapewniał to chociażby drugi punkt jego programu: włączenie organizacyi kościelnej, ma- jącej powstać na Litwie, do archidyecezyi gnie- źnieńskiej. Tutaj plan Kazimierza W. jest już najwy- raźniej poprzednikiem dzieła Unii za Jadwigi i Jagiełły, gdyż od razu byłby stworzył trwały czynnik jedności Litwy z Polską.

Ale ostatni z Piastów poszedł jeszcze dalej. W zwią- zku z projektem z 1357 r. szczególnego nabiera znaczenia ostatnie ze świadectw źródłowych owego kilkuletniego zbliżenia do Litwy. Oto blisko trzy lata później, w lecie r. 1360, Kazimierz stara się, u papieża o dyspenzę z prze- szkody pokrewieństwa dla ułożonego już małżeństwa swego wnuka Kazka szczecińskiego ze świeżo nawróconą córką Olgierda Joanną*. Kto wie, czy nie właśnie ponowne spowinowacenie obu dynastyi było

Że rzekomy projekt chrztu Litwy w r. 1355 polega tylko na pomyłce Theinera, wykazał Chodynicki w Przegl. histor. XVIII 285^ przyp. 1.

» Abraham: Początki organiz.,dod.nr..ł;Mon, Pol.Vatic.IIInr.3754^ » Abraham, o. c, dod. 8;^ Mon. Pol. Vatic. 111 ar. 393 s. 371.

OENKZA UKŁADU KKKWtiKIB(łO 89

przedmiotem domniemanych rokowań z Litwą, dla któ- rych król w r. 1358 zjechał w gronie dostojników z ca- łej Polski na lubelskie pogranicze ^ W każdym razie wiel- kie do tego ślubu przywiązywał nadzieje, skoro przedstawiał papieżowi, że za nim pójść może wreszcie, oczekiwane od paru lat, nawrócenie całego »niewiernego na- rodu litewskiego na chrześcijańst wo«.

W tym wypadku smiate widoki w dziedzinie wiary ściślej, niż kiedykolwiek przedtem, łączyły się z politycz- nymi. Przecież książę Kazko, wnuk Gedyniinówny Aldony a obecnie zięć Olgierda, według planów Kazimierzowych przejrzyście zaznaczonych w późniejszym zapisie Kujaw Łęczycy i Sieradza dla księcia szczecińskiego, miał za siąść na tronie Piastów po Ludwiku węgierskim pozbawionym męskiego potomstwa. Związany z dynastyą panującą na Litwie, któraby za wzorem jego żony przy jęła chrzest i poddała się metropolii polskiej, miał wyra źnie wskazaną drogę dla swej przyszłej polityki. Droga ta ścisła solidarność z Litwą, wiodła do tego samego celu, który wypływał z geograficznego rozmieszczenia dzierżaw, zapisanych Kazkowi, t. j. do okrążenia Za- konu krzyżackiego i wyparcia go z Pomorza i Prus.

Litewska małżonka domniemanego władcy Polski po Ludwiku węgierskim umarła jednak jeszcze przed śmier- cią Kazimierza W., 27 kwietnia 1368 r.'. I oto, jak gdyby w dowód, jak uporczywie powracała myśl powiązania przyszłych losów Polski z Litwą, około tego samego czasu pojawia się inny jeszcze projekt sukcesyjny, podejmu- jący ją najwyraźniej i najśmielej. Jest to projekt wyda- nia córki Kazimierza za jednego z książąt po- dolskich, Konstantego Koryatowicza, wraz z przelaniem na niego prawa następstwa w Polsce.

Por. wyżej, str. 74.

* MPh II 920; por. Balzer: Genealogia Piastów, 471.

20 OKNBZA UNII

Prawda, że szczegół ten przekazało nam tylko źródło późniejsze i niezbyt pewne, nacechowane tendencyjnością i przewagą ustępów o ctiarakterze anegdotycznym, mia- nowicie latopis litewsko-ruski ; ale zgodnie powtarzają wiadomość nietylko jego redakcya szersza, najpóźniejsza i najbałamutniejsza, t. zw. kronika Bychowca, lecz także dwa kodeksy redakcyi pierwotnej, znacznie wiarygodniej- szej ^ Co najważniejsze zaś, rzecz wydaje się całkiem mo- żliwą w świetle stosunków, łączących Kazimierza W. z Ko- ryatowiczami.

Stosunki jego do innych Gedyminowiczów po r. 1860 rychło się popsuły i, odkąd rozgorzały na nowo walki o Ruś, mimo pokoju z r. 1366 nie poprawiły się już do jego śmierci. Za to jednak związki z Koryatowiczami równo- cześnie zacieśniały się coraz bardziej. Właśnie układ z r. 1366 dowiódł stanowczo, że chwiejne dotąd stanowisko książąt podolskich ustąpiło wyraźnemu uznaniu zwierzch- nictwa polskiego. Zwycięstwo Olgierda nad Tatarami koło r. 1363 zapewne nie pozostało bez wpływu na utwierdze- nie władzy Koryatowiczów na Podolu; ale ))pomoc litew^ skiej ziemi«, której według latopisa mieli władzę za- wdzięczać, musiała być dosyć illuzoryczną, skoro trzy lata później stanęli w obozie polskim i, w przeciwieństwie do Jerzego Narymuntowicza, wiernie w nim wytrwali. Ko- rzyść tego stosunku była obustronna. Koryatowiczom za- pewniał oparcie o najbliższe, potężne państwo sąsiednie. Ruś polską zabezpieczał od wschodu, usuwał zatargi gra- niczne, a otwierał natomiast, wytkniętą przez samą przy- rodę, drogę handlową z Rusi Czerwonej przez Po- dole ku Morzu Czarnemu, oraz drogę dla wpływów kulturalnych Zachodu, przygotowaną przez misye francisz- kańskie i dominikańskie.

Zwłaszcza odkąd w r. 1359 plan Kazimierza, aby

' PoZnoje sobr. XVII 82, 100, 497.

GRNEZA UKŁADU KRBWSKIEOO ^ 91

otworzyć sobie drogę poprzez Mołdawię, doprowa- dził do dotkliwej klęski*, sprawa Podola nabrała pierw- szorzędnego znaczenia. Wspólność interesów jego książąt z Polską, rozszerzona w r. 1366 także na sprawy wołyń- skie, wyrażała się w ich podróżach do Krakowa, tak za Kazimierza, jak i po jego śmierci. Źródła, choć fra- gmentaryczne, świadczą o tern kilkakrotnie, po raz pierw- szy w r. 1368 *.

1 otóż właśnie pojawienie się Aleksandra Koryato- wicza przy boku Kazimierza w sierpniu tego roku można łatwo wprowadzić w związek z opowieścią latopisa o planie ślubu jego młodszego brata z córką królewską. Krótko przedtem bezdzietna śmierć Joanny Olgierdówny usunęła chwilowo na dalszy plan projekty, związane z osobą Kazka. Kazimierz, który parę lat temu utracił obie córki z pierw- szego małżeństwa, doczekał się potomstwa z małżeństwa z Jadwigą Głogowską, świeżo uznanego przez papieża, a wzmianka latopisa, że miał wtedy jedną córkę, da się całkiem dobrze pogodzić z r. 1368 '. Właśnie w tej chwili dawny układ sukcesyjny z Węgrami mógł się królowi wydawać mniej pożądanym*, a podczas gdy następstwo Ludwika poważnie zagrażało przynależności Rusi do Pol- ski, nowy projekt otwierał dla tej sprawy najpomyślniej- sze widoki.

' Długosz. III 277/8; wiarygodność jego opowiadania wyliazal A. Czolowski w Kwart, histor. IV 258 285.

2 AGZ VII nr. 7; 24/8 1368 r. Aleksander Koryatowicz wystę- puje jako świadek na dokumencie Kazimierza W., wystawionym w Drugni kolo SzydJówa.

* Por. Balzer, o. c, s. 411 nast. ; legitymacya dla dwóch star- szych córek Kazimierza z Jadwigi (Theiner: Mon. Hung. II nr. 171) jest datowaną z5/13 1569, dlatego sądzimy, że trzeciej córki, legitymowa- nej dopiero w r. 1371, wówczas jeszcze nie było, tak, że urodzin dru- giej nie potrzeba przesuwać wstecz do r. 1367.

* Dlatego też Ludwik postarał się o jego odnowienie w lutym r. 1369 (Dogial I 39/40).

92 (lENKZA UNII

Niestety nie da się rozwiązać pytanie, dlaczego projekt ten nie przyszedł do skutku. Nie mógł się rozbić o niechęć Konstantego do przyjęcia katolicyzmu, jak twierdzi latopis^ skoro ten sam książę niebawem prosił papieża o założe- nie biskupstwa katolickiego w Kamieńcu podolskim. Prze- ciwnie, wobec gorliwości Koryatowiczów w wierze rzym- skiej ^ splatają się znowu czynniki polityczne, dynastyczne i religijne, zwiastujące Unię, która w razie zapanowa- nia Gedyminowicza na tronie polskim byłaby doszła do skutku prędzej czy później.

Trudno się oprzeć przypuszczeniu, że powtórny po- byt Aleksandra Koryatowicza w Krakowie przy samej śmierci królewskiej w r. 1370 2 dowodzi conajmniej cią- głego interesowania się kwestyą sukcesyi w Polsce ze strony książąt podolskich Jeszcze wyraźniej, w bezpośre- dnim już związku z genezą Unii, świadczy o tem przyjazd Konstantego Koryatowicza do Krakowa na wiosnę 1385 r.^ gdy radzono nad poselstwem swadziebnem jego brata stry- jecznego Jagiełły. W ten sposób rola pośredników, zbliżających Polskę do rodu Gedymina, ode- grana przez Koryatowiczów w czasie walk o Ruś, ciągnie się w przeddzień układu krews kiego, chociaż rządy węgierskie w Halickiem od- cięły ich księstwo od Korony, tak, że nawet sprawę biskup- stwa w Kamieńcu, poruszoną w tym samym czasie, trzeba było powierzyć węgierskim dostojnikom kościelnymi

Za to w latach, gdy pod panowaniem Ludwika wę- gierskiego, przyjaciela Krzyżaków, zdawała się zanikać

Por. co do Aleksandra bullę papieską z r. 1378 u Theinera: Monum. Pol. I nr. 1015.

» MPh II 643.

» Kod. m. Krakowa, I nr, 60 (17/ł) ; brat jego Aleksander bawi w Krakowie 2/4 1375 r., ib. nr. 47.

* Bulla z lat 1382/4, ogłoszona przez Abrahama: Zaloż. biskup- stwa lac. w Kamieńcu, s. 12 przyp. 2.

OKNEZA UKŁADU KREWSKIKCiO 93

^w Polsce wszelka myśl politycznego zbliżenia do Litwy, idea zapewnienia sobie wpływu na Litwę przez za- biegi około jej chrztu coraz bardziej ogarniała społeczeństwo polskie. W nowym projekcie chry- styanizacyi Litwy z r. 1373 główną rolę odegrał^ jeden z du- chownych dostojników polskich, który miał zawieść bullę papieską' do Olgierda. Kiejstuta i Lubarta. Był nim póź- niejszy biskup poznański i arcybiskup gnieźnieński, Do- brogost z rodu Nałęczów. Związany pochodzeniem, dobrami i beneficyami kościelnemi z wszystkiemi dzielni- cami Polski, był jednak szczególnie bliski Ziemowitowi mazowieckiemu, na którego już dwa lata przedtem skar- żyli się Krzyżacy, że się łączy z Litwą ^ Znowu Mazo- wsze, dzięki stosunkom rodzinnym swych książąt Zie- mowit wydał córkę za owdowiałego Kazka szczecińskiego, a zwłaszcza ze względu na bezpośrednie sąsiedztwo, zdawało się wyprzedzać inne ziemie polskie w zrozumieniu potrzeby zbliżenia się do Litwy.

Tymczasem jednak nietylko plany z r. 1373 prze- brzmiały bez echa, lecz niebawem stanowisko Piastów ma- zowieckich stało się czynnikiem wielce utrudniającym Unię. Niedość, że podczas walk wewnętrznych na Litwie w r. 1382 wybuchł też na nowo odwieczny między nią a Mazowszem spór o Podlasie, które zajął ks. Janusz mazowiecki zamiast przyjść na pomoc teściowi Kiejstu- towi*; ważniejszem było, że w bezkrólewiu po śmierci Ludwika otwarci przeciwnicy jego niemieckich zięciów popierali kandydaturę brata Januszowego, Ziemo- wita młodszego, tak, że inny jeszcze plan sukcesyjny nie zdawał się wcale wchodzić w rachubę.

« Chodynicki, 1. c, s. 300 nn. » Theiner: Monura. Pol. I nr. 934/6.

» Raczyński: Kod. dypl. Litwy, s. 45/6. Por. MPh II 694. * MPh U 720; Dług. III 409/10 ipor. Kwart, histor. II 199) ; Pol- noje sobr. XVII 87, 145/6, 158.

94 GENEZA UNII

Słusznie się przypuszcza, że taki plan mógł się wyło- nić tylko w gronie tych, którzy nie chcieli dopuścić do tronu ani niemieckiego księcia, ani też Mazowszanina, po- pieranego przez rycerstwo wielkopolskie, mianowicie wśród m ało pol s kich wielmożów. Wszak ich osobi- ste interesy łączyły się z Kazimierzowską ideą ekspansyi wschodniej, która tym razem, dokonana bez przelewu krwi,^ pozwalała współdziałać odtąd z Litwą wobec Krzyżaków i na Rusi, rozwiązać kwestyę następstwa w Polsce i roz- szerzyć wiarę i cywilizacyę ku dalekim, niezmierzonym obszarom.

Zupełny jednak brak współczesnych świadectw źró- dłowych w tej sprawie zastępowała dotąd tylko wzmianka latopisa litewsko ruskiego ^ która, opowiadając zresztą dość nieściśle o chrzcie i ślubie Jagiełły, genezę Unii tłómaczy w ten sposób, że »zaczęli Lachowie posy- łać z Krakowa do w. księcia Jagiełły, aby przyjął chrzest starego Rzymu, pojął ich królewnę Jadwigę i stał się ich królem«. Nadto i w Polsce jeszcze po dwóch wie- kach utrzymywała się tradycya, że »gdy przodkowie nasi starali się o króla Jagiełłą, aby go za pewnemi kondy- cyami za pana przyjęli, słali do niego posły nie- raz«2. Długosz wreszcie twierdzi-, że z pośród kierowni- ków polityki polskiej w czasie bezkrólewia według prze- konania samego Jagiełły głównie się przyczynił do jego powołania na tron wojewoda krakowski Spytek z Mel- s z ty na. Po za tem bezpośrednia geneza najważniejszego faktu w dziejach naszych zdawała się osłoniętą mrokiem niedocieczonej tajemnicy, zarówno co do czasu i okolicz- ności, w jakich się porozumiano z w. księciem Litwy, jak

» Polnoje sobr. XVII 77, 90, 148, 162.

.* Mowa biskupa Padniewskiego na sejmie warszawskim z r. 1564, Zródlopisma do dziejów Unii, 11/1 s. 272. » Ul 463.

OENBZA UKŁADU KREWSKIEGO 9&^

i CO do osób, od których wyszła inicyatywa. Jasnem byJa tylko, że zgodnie z ową późniejszą tradycyą takie poro- zumienie musiało nastąpić przed przybyciem poselstwa li- tewskiego do Krakowa w styczniu r. 1385.

Na szczęście jednak zachował się w oryginale jeden dokument współczesny \ błahej na pozór treści i dlatego dotychczas przeoczany, który znakomicie wyjaśnia te za- gadnienia. Oto dnia 18 kwietnia r. 1383, w Wilnie^ Jagiełło awielki król Litwy« i Skirgiełło wy- stawiają »kochanym naszym mieszczanom lu- bel s kim« p r żywi lej, w którym im pozwalają na wolny i bezpieczny handel na Litwie. Uderzający fakt, że mie- szczanie polscy, którzy dotąd zabiegali tylko o otwarcie drogi handlowej na południowy wschód przez przywileje^ książąt wołyńskich i podolskich, właśnie w zawierusze bezkrólewia i wśród niewyjaśnionych stosunków na Litwie tam się starają o koncesye handlowe i otrzymują je w jej dalekiej stolicy, można wytłómaczyć tylko w ten sposób, że bawiło wówczas w Wilnie jakieś poselstwo z Polski i prowadziło z Jagiełłą nieznane bliżej układy. Jeśli się zaś uwzględni, że starostą lubelskim, który najłatwiej mógł wyjednać ów przywilej dla tamtejszych mieszczan, był cześnik krakowski Włodek z Charbinowic i Ogrodzieńca', który w r. 1385/6 stanie na czele trzech znanych poselstw w sprawie elekcyi Jagiełły, do Budy. Krewa i Wołkowyska, to nasunie się od razu wniosek dalszy, że właśnie on w tej samej sprawie już w kwietniu r. 1383 pojechał do Wilna.

Wniosek ten zamienia się w pewnik w zestawie- niu ze znanymi skądinąd wypadkami, które po- przedziły tę datę i po n^i ej nastąpiły. W Pol- sce trzy tygodnie przedtem, na zjeździe sieradzkim, jeden

' Kmp. III nr. 931.

« Arch. komisyi histor. VIII 91 J 213.

96 ORMKZA UNII

Z panów małopolskich, kasztelan wojnicki Jaśko z Tęczjma, udaremnił w ostatniej chwili elekcyę Ziemowita, a równo- cześnie zaczęto się domagać od Węgier zwrotu Rusi*; parę tygodni później zaś, w Koszycach, najwyżsi dostojnicy ko- ronni, godząc się na dalsze odroczenie przybycia Jadwigi, zaznaczają według twierdzenia Długosza 2, które nie- słusznie się zwykle odrzuca, że sami jej wybiorą męża. Na Litwie znów Jagiełło, który jeszcze w układzie z 1 li- stopada poprzedniego roku' oddawał się niemal pod zwierzch- nictwo Zakonu, teraz odwleka i udaremnia ostatecznie nowy zjazd nad Dubissą, który się miał odbyć w maju, i nie waha się doprowadzić do wypowiedzenia wojny przez w. mistrza*, chociaż na pozór jego stanowisko w ni- czem się nie wzmocniło. Nadto w. książę, który jeszcze 6 stycznia oświadczał Krzyżakom gotowość zachowania ro- zejmu z książętami mazowieckimi chociażby przez dalszy rok**, jeszcze tej samej wiosny niespodzianym najazdem odbiera Mazowszanom Podlasie', co również przyspieszyło zerwanie z Zakonem.

Ws/ystkie te fakty łatwo wytłómaczyć, jeśli się przyj- mie, że właśnie ze zjazdu sieradzkiego wysłano starostę lubelskiego do Jagiełły zpropozycyą wyniesienia go na tron polski przez ślub z Ja- dwigą, zachęcając go zarazem, aby zerwał z Krzyżakami i przyłączył się do akcyi Małopolan przeciwko Mazowszu.

Nasuwa się jeszcze pytanie, kto właściwie stał za Włodkiem z Charbinowic, a poniekąd i za kasztelanem wojnickim, kto z pośród pierwszych dygnitarzy państwa

» MPh II 735.

» III 429: >Regnurn Poloaiae, sponso ex sententia praelatorum ©t baronum illi iungendo, possessura*.

» Raczyński: Kod. dypl. Litwy, s. 56 nn.

* Ib., s. 62/8.

» Ib., s. 60/1.

« MPh II 734/6: Dług. III 441/2.

GK»BZA UKŁADU KRRW8KIKGO 97

kierował całą akcyą. Otóż przytoczona wzmianka Dłu- :g-osza o Spytku z Melsztyna znajduje potwierdzenie i uzu- pełnienie w znamiennym szczególe, również zaczerpniętym z współczesnych dokumentów. Niedość, że zaraz po ślubie i koronacyi Jagiełły, w latacłi 1386/7, panowie z Tar- nowa i Melsztyna, zwłaszcza Jan z Tarnowa, wojewoda sandomierski, a także i brat jego Spytek, podkomorzy, oraz stryjeczny Spytek z Melsztyna, wojewoda krakowski, niezwykle hojne otrzymują przywileje ^, ale, co jest bardziej doniosłem, że w tych nadaniach, obok zwykłych ogólnikowych zwrotów o zasługach odbiorców, stałe się powtarza wzmianka, że y>muUae diligeniiae conatibusa pracowali »ad nostros et regni nosłri Poloniae instauran- dos honoresK, co w tym wypadku odnosi się najpewniej do wyniesienia Jagiełły na tron polski. Jako ogniwo naszych wniosków niech wreszcie służy spostrzeżenie, że, kiedy Włodko z Charbinowic w r. 1385 z posłami Jagiełły po- jechał do Węgier po odpowiedź królowej Elżbiety na ich propozycye, miał właśnie od Jaśka z Tarnowa specyalne polecenia do kardynała-arcybiskupa ostrzyhomskiego, który krótko przedtem sprowadził Jadwigę do Polski ^

Później poznamy jeszcze kilku innych panów, którzy musieli brać wybitny udział w powołaniu Jagiełły. Decy- dującą rolę odegrali jednak ci sami, którzy równocześnie starali się najusilniej i najcierpliwiej o przybycie Jadwigi: wnukowie owego kasztelana krakowskiego Spicymira, który należał do najbliższych powierników politycznych Kazi- mierza Wielkiego. Najprawdopodobniej też z nadania Ka- zimierzowego dzierżyli Melsztyńscy powiat Samborski na Rusi 3, której starosta z ramienia Węgier, Emeryk Bebek,

» Arch. Sang. nr. II nr. 59; Kmp. IV nr. 972, 991, por. też 1022 (r. 1393).

» Kmp. III nr. 940; por. Koneczny: Jagiełło i Witold, s. 32 przyp. 2.

» AGZ VI nr. 2. -o. Halecki: Dzieje Unii Jtigiellońskiej . '

98 GKNKZA imir

wydał córkę za Tarnowskiego, późniejszego starostę ru- skiego za Jagiełły.

Najlepszy to dowód, że inicyatorowie układu krewskiego wyszli ze szkoły politycznej ostat- niego Piasta i rozwijali jego program ekspan- syi wschodniej. Czy oni też ułożyli warunki układu z r. 1385, które, nie wyjmując najważniejszego: o wciele- niu ziem litewskich i ruskich do Polski, posłowie Jagiełły przywiozą gotowe do Krakowa? Według wspomnianej tra- dycyi z XVI wieku, panowie polscy przedłożyliby rzeczy- wiście swe wkondycye« Jagielle, który zrazu był wobec nich )yperplexu8((. Jeśli je jednak potem przyjął bez. za strzeżeń, jak o tem już świadczą wypadki z 1383 r., to nie- uczynił tego bynajmniej pod naciskiem Polski, która wówczas mniej niż kiedykolwiek była w stanie wy- musić przyłączenie Litwy. Posłowie polscy mogli conaj- wyżej oświadczyć, że w razie odmowy »my to możem gdzie indziej naleźć«, t. zn. wybrać kogo innego. Ale ich propozycya, aczkolwiek może zdumiewająca w pierwszej chwili, była zbyt pożądaną i korzystną dla Jagiełły i dJa Litwy, aby odrzucić. Zwracając się bowiem ku stro- nie litewskiej, znajdziemy tam w przeddzień układu krew^skiego całkiem podobne jak w Polsce czyn- niki, skłaniające do Unii.

Nadzieja korzyści w polityce zewnętrznej musiała działać jeszcze znacznie silniej, aniżeli w Polsce. Dość przypomnieć, że nawet w szczęśliwych dniach 01- gierdowej potęgi Litwa, jak świadczą wspomiane roko- wania z Karolem IV koło r. 1358, gotową była do chrztu, do przymierza z zachodniemi potęgami, byleby odzyskać ziemie, opanowane przez Zakon. Od tego czasu jej poło- żenie znacznie się pogorszyło. Antagonizm do Krzyżaków, który dla Polaków ograniczał się ciągle do pragnień re- windykacyi Pomorza, stał się dla Litwinów takim cięża- rem, że skłaniali się do rozpaczliwego planu porzucenia

eB.xK7.A irKŁADir kkew:«kibqo 99

siedzib ojczystych *. Na Rusi, z której Polska była chwi- lowo zupełnie wypartą, Litwa zajęła wprawdzie ogromne obszary, ale właśnie przewaga terytoryalna i kulturalna tych zdobyczy stawała się dla państwa litewskiego czyn- nikiem rozkładu.

Niebezpieczeństwo to było najwidoczniejsze w dzie- dzinie religijnej, w której zarówno utrzymanie po- gaństwa, jak i przyjęcie chrztu z rąk Zakonu groziło od- padnięciem ziem ruskich, zaś w razie przyjęcia prawosła- wia przez samego w. księcia, Litwa musiała się rozpłynąć w świecie ruskim.

Ale ta alternatywa nie wystarcza do wytłómaczenia wewnętrznego kryzysu, jaki przechodziło państwo, prze- kazane Jagielle przez ojca. Dwoisty, litewsko ruski chara kter tego państwa dopiero wtedy zaczął zagrażać jego ca- łości, a nawet i istnieniu, odkąd uwidoczniał się także wśród rozrodzonego grona Gedyminowiczów. Najgłębszym bo- wiem powodem zachwiania się potęgi litewskiej był wielce -skomplikowany problem dynastyczny. Na właśnie okoliczność głównie należy zwrócić uwagę, chcąc zrozumieć konieczność oparcia się Litwy o jedno z państw sąsiednich.

Państwo litewskie było wspólną ojcowizną wszystkich członków rodu panującego. Ich nie- zwykle szybkie rozmnożenie się w dwóch ostatnich po- koleniach umożliwiało podejmowanie różnorodnych przed- sięwzięć politycznych na zewnątrz, ale podkopywało spoistość państwa na wewnątrz, gdyż każdy książę miał prawo do zaopatrzenia wpostaci oso b n ej dzielnicy. Odbi- jało się to już na rozczłonkowaniu terytoryalnem ściślej- szej Litwy. Tu jednak udziały książęce, dowolnie wykro- jone przez w. księcia, nie tworzyły odrębnych jednostek hi- storycznych o silnych tradycyach partykularnych. Nadto po-

» Długosz, 111 382 (r. 1378)

7*

100

OBKBZA UH 1 1

nad podziatem na te księstwa o zmiennej liczbie i obszarze górował od czasów Olgfierda i Kiejstuta podział całej ściślej- szej Litwy na dwie wielkie połowy, zcentralizo- wane około dwóch ośrodków: Wilna i Trok. W ręku książąt na Wilnie i Trokach, z których pierwszy był zarazem naczelnym władcą całego państwa, skupiał się, zwłaszcza pod względem wojskowym, zarząd tych dwóch ozęści składowych właściwego w. księstwa. Między siebie dzielili udziały, opróżnione po innych kniaziach, i nowe ob- szary, wcielane do Litwy.

I ten system miał swoje niebezpieczne strony, o ile mu nie odpowiadała harmonijna solidarność między oboma wyszczególnionymi członkami rodu, Ale istniało jeszcze drugie źródło rozterek wewnętrznych. Było niem wyod- rębnione stanowisko »ziem ruskie państwa, tych odwiecznych księstw i dzielnic dawnej Rusi, które w całości, jako osobne jednostki historyczne, popadły w za- wisłość od Litwy. Szan4>wanie ich odrębności tradycyjnej, ich ))stariny«, było co prawda tajemnicą szybkiej eks- punsyi Litwy, ale zarazem też powodem słabej spoistości jej organizmu państwowego.

Wprawdzie po zhołdowaniu książąt miejscowych, Ru- rykowiczów, osadzano niebawem na ich miejsce jednego z Gedyminowiczów; ionijednak,wnikającnadzwyczaj szybko w swe nowe otoczenie, stawali się w ustroju państwa li- tewskiego przedstawicielami tego samego systemu dziel- nicowego, który na wieki przed podbojem litewskim roz- bił jedność państwową dawnej Rusi.

Stosunek tych dzielnic do właściwego w. księstwa nie był bynajmniej ujednostajniony. Tylko Witebsk był osobistym udziałem w. księcia, zaopatrzeniem wdowiem matki Jagiełły ^ któremu podlegał bardziej bezpośrednio, aniżeli znaczne części ściślejszej Litwy. Za to na Woły-

» Polnoje sobr. XVn 77, 89.

GKNKZA LKŁADi; KREWSKIKOO 101

II i U, gdzie Lubart następstwo po książętach miejscowych opierał na prawie krwi i na powołaniu przez jedno stronnictwo bojarskie, pewne zwierzchnictwo naczelnika rodu, w. księcia Litwy \ wytworzyło się dopiero przez pomoc innych Gedyminowiczów, udzieloną Lubartowi w walce z Polską i Węgrami. Nie przeszkadzało mu to je- dnak zawierać osobnej umowy z Kazimierzem W., w któ- rej poniekąd odstępował braci, lub nazywać swym panem króla węgierskiego. Taksamo też Koryatowicze podol- scy, których władza miała swe pierwotne źródło w po- rozumieniu z ludnością miejscową i jej »atamanami« *, trzymali się tego państwa sąsiedniego, które zdawało się zabezpieczać ich najlepiej przed Tatarami. Włodzimierz k i- j o w s k i znowu, choć przez ojca osadzony w swej dzielnicy, uznawał prawdopodobnie zwierzchnictwo ordy*, która do- piero za czasów Witołdowych zrzeknie się swych praw do Rusi na rzecz Litwy.

Luźności związku z Litwą, jaką stwierdzić można w południowych dzielnicach ruskich, odpowiadały we wschodnich wyraźne prądy odśrodkowe wśród malkontentów kiiiaziowskich. wyzyskiwane przez Moskwę i Zakon niemiecki. Ich głównymi przedstawicielami byli w Połocku, pod bokiem witebskiej dzielnicy Jagiełły, Andrzej Olgierdowicz, a wśród 01gierd,owiczów, między których podzielono księstwa siewiersko-czerniechowskie, Dymitr briański i trubczewski. W chwili połączenia Litwy z Polską pierwszy z nich brał właśnie swą dzielnicę, jako osobne wkrólestwo połockie«, w lenno od Zakonu in- flanckiego*, drugi zaś. odpadłszy do Moskwy w r. 1319^, je-

* Jest ono widocznem w układzie z Kazimierzem W. co do podziału Wołynia w r. 1366.

» Polnoje sobr. XVII 82 etc.

' Por. Hruszewskyj : Istorija IV 84 przjp. '2.

* LEK III nr. 1226/7.

» Polnoje sobr. VIII 34.

102 GKNK/.A umi

«zcze nie powrócił do uległości wobec Jagiełły. Stanowisko Andrzeja podkopywało dawne wpływy litewskie w Pskowie i Nowogrodzie, cofało je wstecz w upragnionym Smoleń- sku; odstępstwo Dymitra odcięło Litwę od księstw wierch- okskich, które po części już Olgierd zdołał zhołdować w chwilach przewagi nad Moskwą.

Władza w. księcia nie posiadała ani dostatecznej po- wagi ani dość silnych podstaw materyalnych, aby wytwo- rzyć łącznik dla rozbieżnych części składowych państwa. Tytuł wielkoksiążęcy przybierali także książęta dzielnicowi, jak Lubart wołyński, a dzielnica wileńska, chociaż, zwłaszcza połączona z witebską, obszarem i zaludnieniem przewyższała inne, nie podlegała w całości bezpo- średnio w, księciu; i z niej bowiem wydzielano zao- patrzenia dla różnych c/ionków dynastyi, podobne do dru- gorzędnych udziałów kniaziowskich na obszarze ziem ru- skich, zwłaszcza Wołynia. Nieraz zaś taki udział w Wi- leńskiem łączono w jednem ręku z dzielnicą, leżącą po za ściślejszem w. księstwem.

Powagę i siłę władzy wielkoksiążęcej podkopała prze- dewszystkiem zawierucha lat 1381/2. Po śmierci Kiejstuta miejsce jego w Trokach, jako zwierzchnika zachodniej połaci właściwej Litwy, objął Skirgiełło^ Wierny Jagielle, nie mógł jednak być dla niego taką podporą, jak niegdyś Kiejstut dla Olgierda. Obszar bowiem, którym władał bezpośrednio, zmalał ogromnie, odkąd w r. 1384 powrót Witołda od Krzyżaków oUupiono pr/.ez to, że wykrojono mu z trockiej połowy Litwy dużą dzielnicę*, sięgającą od Grodna po Brześć, do udzielnych księstw poleskich, Pińska i Ko-

' Polnoje 8obr. XVII 77, 89; por. Cod. epist. H nr. 1.

* Zaginiony dokument streszczają inwentarze archiwum ko- ronnego, ułożone przez Kromera (Kniga posolsk. mietriki w. kn. lit., a. 455) i Warszewickiego (Kwart, histor. IX 2531

OKNEZA UKŁADU KKKW8KIEOU lOS

brynia. Skirgielle, obok wyszczególnionego stanowiska, związanego z posiadaniem Trok, jako udział osobisty po- została tylko najbliższa ich okolica, do której Jagiełło da- remnie starał się dodać jeszcze księstwo połockie na Rusi.

Aby utrzymać w związku rozczłonkowane części pań-' «twa, tak Litwy właściwej, jak i ziem ruskich, które Litwa objęła w przedwczesnej, obecnie zresztą powstrzy- manej ekspansyi, trzeba było znałeść punkt oparcia dla naczelnego władcy po za obszarem w. księstwa.

Wykryto dotąd jedno tylko, lecz wielce znamienne świadectwo źródłowe, które dowodzi, że myśl ta pojawiała się istotnie na wielkoksiążęcym dworze, podobno nawet już za czasów Olgierda. Oto Swidrygiełło twierdził jeszcze po wielu latach, że według woli ojca miał zająć miejsce Ja- giełły na Litwie, otrzymać » księstwo litewskie«, zapewne w znaczeniu ziem, bezpośrednio podległych Jagielle, w ra- zie, gdyby bratu udało się BJakieś królestwo osią- gn.ąć(( K

Nie może ulegać wątpliwości, że królestwem tem mogła być tylko Polska, gdzie w dodatku sprawa sukce- syi rzeczywiście stała na porządku dziennym. Jeśli istotnie już Olgierd, zaniepokojony o przyszłość Litwy, nosił się z taką myślą, to tem natarczywiej musiała się ona nasu- wać Jagielle, zwłaszcza od r. 1382.. Przedtem Jagiełło, na- śladując również przykład ojcowski z r. 1358, starał się wzmocnić swoje stanowisko przez nawiązanie stosunków z dalszym Zachodem chrześcijańskim, nietylko z królem Polski i Węgier, wrogim dotąd wobec Litwy, lecz także z cesarstwem i papiestwem. Świadczy o tem podróż Skir- giełły na dwory zachodnie, której -czas (lato r. 1379) i oko-

* Na cenną wzmiankę z czasów soboru bazylejskiego (Mo- oum. Coneiliorum II 619) pierwszy zwrócił uwagę A Lewicki- Po- wstanie ŚwidrygieWy, s. 291 przyp. 8,

104 OBNKZA UNII

liczności udało się ustalić dokładnie \ cel zaś dotyczył chyba nietyle spraw ruskich, co raczej mocarstwowej powagi państwa litewskiego wogóle. W roku zaś 1382 jego roz- kład wewnętrzny doszedł do takiego stopnia, że podobne- rokowania lub nawet przymierza zagraniczne nie wystar- czały już, aby go powstrzymać. Za to jednak równocześnie otworzyła się inna droga ratunku, gdy tron polski się opróżnił przez śmierć Ludwika. Obietnica, przyjęcia chrztu w Kościele zachodnim, złożona przy układzie z Zakonem w jesieni tego roku, dowodzi, że ustało dotychczasowe wahanie się Jagiełły i Litwy mię- dzy chrztem katolickim a prawosławnym. Ale narzuca się domysł, że zdecydowano się na nią właśnie dlatego, bo już widziano drogę do jej spełnienia przy równoczesnem wyswobodzeniu się z politycznej zawisłości od Krzyżaków.

Drogę Litwie, taksamo jak Polsce, wska- zał już Kazimierz Wielki i dlatego nie jest wykluczoną pewna inicyatywa ze strony li- tewskiej, gdy wstąpiono na drogę w pamiętną wio- snę r. 1383. O tem bowiem, co się działo w Polsce, do- wiadywał się Jagiełło, wysyłając tam często posłów na wywiady, zapewne od samego początku bezkrólewia, a nie dopiero od przybycia Jadwigi, jak opowiada Długosz ^. Co więcej, zanim jeszcze wieść o przyjeździe i koronacyi kró- lowej w październiku r. 1384 pozwoliła mu zgłosić się juź otwarcie ojej rękę, musiał na Litwie przygotować grunt dla przełomowego planu, który powziął zapewne- już wówczas, gdy tajne poselstwo zjazdu sieradzkiego zwróciło się do niego z pierwszą propozycyą ze strony polskiej.

Gdy Jagiełłów dobrze zrozumianym interesie własnym i swego państwa przyjmował »kondycyę« o przyłączeniu

* St. Smolka: Kiejstut i Jagiełło, Pamiętn akad. fil. VII 92 nn. » III 460.

GRNRZA UKŁADU KRKWSKIKaO 105

ziem litewskich i ruskich do swego przyszłego królestwa polskiego, śmiało rozporządzał wspólnem dzie- dzictwem Gedyminowiczów. A przecież ich przyzwolenie na to, co zamierzał uczynić, było postula- tem nietylko prawa rodowego.

Znając stanowisko w. księcia w państwie litewskieni^ łatwo zrozumieć, że o ile porozumienie się z bojarami li- tewskimi przed pierwszą unią z Polską jest anachronisty- cznym wymysłem późniejszych źródeł, o tyle Jagiełło nie był w stanie przeprowadzić tej sprawy bez poparcia najpotężniejszych książąt, władających obok niego ziemiami litewskiemi i ruśkiemi.

Wrogi stosunek do niektórych braci wykluczał zgodę ogólną. Najłatwiej było pozyskać Skirgiełłę, którego też już przy układach z Polakami w kwietniu r. 1383 spotka- liśmy obok »wielkiego króla Litwy«. Wszak dla niego, który, najbliższy Jagielle, już przed unią współwładał ściślej- szą Litwą w charakterze księcia na Trokach, z chwilą wstąpienia brata na tron polski otwierały się widoki, że on to właśnie zajmie jego miejsce na Litwie, zwła- szcza, że młody Świdrygiełło nie objawiał jeszcze wów- czas swych późniejszych pretensyi w tym kierunku.

Ale potrzebną była conaj mniej jeszcze zgoda ze strony tego, który niebezpieczne, choć innego rodzaju pretensye objawiał z całą stanowczością, mianowicie W i tołd a. Ucie- kając sią pod opiekę Zakonu i oddając mu się w usługi, chciał z jego pomocą dopiąć swego celu t. j. odzyskać »ojcowiznę«\ całą dzielnicę trocką Kiejstuta, z którą się łączyło wyszczególnione stanowi- sko obok w. księcia, dotąd zajęte przez Skir- giełłę. Jagiełło, chociaż zdawał sobie sprawę z konie- czności przejednania Witołda, zrazu nie mógł spełnić tego- żądania Kiejstutowicza, jeśli nie chciał zrazić sobie Skir-

» Cod. Yitoldi, nr. 15.

106 OKMRZA UNII

gieMy. Mógł conajwyżej ofiarować Witołdowi ten udział, wykrojony z dzielnicy trockiej, którym władał już za ży- cia ojca ^ Tyle też tylko otrzymał, gdy w r. 1384 rzeczy- wiście powrócił od Krzyżaków. Nie ulega jednak wątpli- wości, że na przyszłość Jagiełło obiecał mu wtedy więcej, tj. całą upragnioną ojcowiznę*. Dlaczego zaś mógł to uczy- nić, a Witołd zgodził się czekać, to kwestya ta staje się całkiem jasną, jeśli się przyjmie, że było to już po poro- zumieniu się Jagiełły z Polakami co do objęcia ich tronu. Jak Krzyżacy dobrze to zachowali w pamięci', Jagiełło wła- dnie dzięki temu, że sam miał zostać królem polskim, mógł skłonić Witołda do »zdrady«, robiąc mu widoki na »w. księatwoft Kiejstutowskie w Trokach, skąd Skirgiełło po koronacyi brata mógł się przenieść na jego dotychczasową Tezydencyę w Wilnie, zastępując go w naczelnym zarzą- dzie wileńskiej połaci Litwy. Wzgląd na możliwość takiego porozumienia zWitołdem był niewąt- pliwie silnym czynnikiem, skłaniającym Ja- giełłę do przyjęcia propozycyi polskiej. Powrót swego przyszłego bohatera i świetne sukcesy w walce z Krzyżakami, które niebawem wynikły z jego pogodze- nia się z Jagiełłą, zawdzięczała zatem Litwa Unii, zanim ona jeszcze przyszła do skutku. Mamy nawet wskazówkę, że układ z Witołdem zawarto z udziałem polskich twór- ców Unii; gdy bowiem następnie Jagiełło nie chciał go wykonać, wtedy właśnie Jan z Tarnowa i Spytek z Mel-

» Cod. Yitoldi, nr. 2.

» Ss. rer. Pruss., II 713, V 224.

Por. znane inetnoryaly krzyżackie o zdradzie Witolda (Cod. Yitoldi, str, 1028, i Arch. koniisyi histor. Xl 252), których twierdze- nia stają się przy takiej interpretacyi całkiem jasne. Oczywiście nie było wówczas mowy o naczelnej władzy wielkoksiążęcej nad calem państwem Htewskiem, którą Witold dostat dopiero w r. 1401 (por. zwłaszcza w tekście niemieckim: »einen groszem fursten zu Li- twan«).

UKNBZA UKŁADU KUBWSKiEGO ' 107

•sztyna, wraz z Sędziwojem z Szubina, będą się wstawiali za Witoldem, popierając jego pretensye. ^

Plan z r. liJ84, za pomocą którego pozyskano Wi- "tołda, przygotowywał zarazem konsolidacyę we- w^nętrzną właściwej Litwy. Książęta na Wilnie i na Trokach mieli bezpośrednio władać tak znacznymi obsza- rami, że podległe im udziały książęce w granicach ściślej- szego w. księstwa nie mogły już zagrażać jego politycznej zwartości. Wśród nich bowiem tylko tymczasowy udział Witołda, obejmujący, oprócz Podlasia, Grodno, Wołkowysk, Kamieniec i Brześć litewski ", odznaczał się większymi roz miarami. Księstwo nowogrodzkie, rozdzielone po Ko- ryacie na dwie połowy; jedną zależną od Wilna, drugą od Trok, zajmował w części wschodniej Korybut Olgier- dowicz, zachodnia zaś służyła jako zaopatrzenie młod- szych Kiejstutowiczów'. Jeszcze silniej się rozdrobniła dawna dzielnica poleska Narymunta. gdzie po- wstały conajmniej trzy księstwa jego linii: pińskie i ho- rodeckie, podległe Trokom, oraz słuckie, należące do wi- leńskiej polowy w. księstwa*. Inne WTeszcie księstewka, jak zasławskie niedaleko Wilna i k obry ńs k i e, które zresztą należało wówczas prawdopodobnie do dzielnicy brzeskiej Witołda^, jeszcze mniejsze posiadały znaczenia.

» Ss. rer. Pruss. II 713. » Kwart, histor. IX 233.

* Przyjmujemy tutaj wyniki świeżych badań ks. J. Puzyny w Mieś. herald. 1914, s. 147, 150; mimo to nie jest wykluczonem (Polnoje sobr. XVII 171 etc), że Fedor Koryatowicz, zanim po star- szych braciach udał się na Podole, miał jako zaopatrzenie jakąś wJość w Nowogrodzkiem, wraz z włością homelską, graniczącą z sie- wierską dzielnicą Korybuta.

* Wynika to z późniejszego podziału administracyjnego Pole- sia; por. M. Lubawskij: Oblastnoje dielenije, s. 133—136, 192—200.

* Por. nadanie Kobrynia przez Witolda Romanowi, synowi Fedora Olgierdowicza ratneńskiego, w r. 1404, ogłoszone i omó-

108

GKNK/iA UNII

Współdziałanie Skirgiełły i Witołda w planach Ja- gietty mogło się także przyczynić do ściślejszego niż dotąd związku między Litwą a podległemijej ziemiami ruskiemi. Skirgiełło, mając zastąpić Jagiełłę wszędzie,gdzie dotąd władał bezpośrednio, musiał objąć także jego osobistą dzielnicę na Rusi, mianowicie witebską; sąsiednią zaś ziemię połocką przeznaczano mu oddawna i jej objęcie zależało tylko od zwycięstwa nad Andrzejem Olgierdowiczem. W ten sposób ziemie białoruskie miały się złączyć wjednem ręku ze wschodnią połową Litwy. Z zachodnią natomiast w ręku Witołda miał się zespolić Wołyń, zrazu przynaj- mniej jego główna część: ziemia łucka; wszak obiecywano mu już od czasu jego powrotu z Prus^, prawdopodobnie po śmierci Lubarta, którego syna Fedora zamierzano ogra- niczyć do Włodzimierza wołyńskiego.

Lecz nie dość na tem. Jeden jeszcze z pośród braci Jagiełły już w krytycznym roku 1382 znalazł się w jego obozie, a obecnie musiał brać udział w jego zamiarach, skoro po Skirgielle a przed Witołdem podpisze umowę krewską. Był nim D y mi tr-K ory b ut. Ze swym udziałem nowogródzkim na Litwie łączył księstwo siewierskie na Rusi. Księstwo to obejmowało najprawdopodobniej' nietylko Nowogród siewierski, ale i sąsiedni Czernichów, skąd Konstantego Olgierdowicza (mało zresztą znanego) przeniesiono zapewne do Czartoryska na Wołyniu. Było to więc najznaczniejsze księstwo w rozdrobnionej Czer- nichowszczyźnie. tak, że jego władca mógł tam prze- ciwdziałać skutecznie Dymitrowi starszemu, księciu na

wionę przez Z. L. Radzimińskiego w Monografii XX. Sanguszków I 8 58, 13

» Ss. rer. Pruss. V 225.

* Por. Hruszewśkyj: Istorija IV« ibi.

UKNEZA URŁAUU KRKWetKIKOO

109

Briańsku z Tnibczewskiem i Starodubiem. który odpadł do Moskwy.

Utrzymanie tej ziemi w ręku księcia, ściśle związa- nego z Litwą, było tern ważniejsze, że z jednej strony graniczyła z księstwami wierchokskiemi, niegdyś już poddanemi wpływowi Olgierda, z drugiej zaś z obszernem księstwem kijowskiem Włodzimierza, najspokojniejsze- go, ale też najmniej czynnego z Olgierd owych synów. Mocniejsze zespolenie Kijowszczyzny z Litwą zależało od ugruntowania jej przewagi nad Ordą, podczas gdy związek z księstwem podolskiem Koryatowiczów zależał nie- tylko od ostatecznego usunięcia zwierzchnictwa tatarskiego, ale także od stosunku do Węgier.

Te zadania państwo litewskie mogło podjąć dopiero po złączeniu się z Polską. Wtedy też dopiero można było myśleć o ponownej próbie ekspansyi w kierunku Smo- leńska i Rusi n o wogr odz kop sko wski ej, gdzie podjęcie polityki Gedymina i Olgierda było koniecznem do powstrzymania wpływów moskiewskich z jednej strony, a inflanckich z drugiej. Stąd nie jest to przypadkiem, że czwartym z książąt, podpisanych na akcie krewskim, bę- dzie ten z Olgierdowiczów, który, nie mając jeszcze żadnego udziału na obszarze państwa litewskiego, zaraz po połą- czeniu z Polską miał odegrać doniosłą rolę w walce ze Smoleńskiem i w planach opanowania W. Nowogrodu; mamy na myśli Szymona Lingwena.

A więc nietylko niebezpieczeństwo krzyżackie skła- niało państwo Jagiełły do oparcia się o Polskę; tego sa- mego wymagały utrzymanie jego spoistości inaj- konieczniejsze zadania polityki wschodniej. Ale dlatego właśnie to połączenie z Polską nie mo- gło się ograniczyć do luźnej unii oso bistej. Ró- żnorodny i rozbieżny świat litewskich i ruskich ziem i dzielnic, które się składały na w. księstwo Jagiełły, mu- siał znaleść ośrodek polityczny nietylko w jego oso-

1 10 UBNKZA UNII

bie, co dotąd okazało się zgoła niedostatecznem, lecz także^ w owej Koronie polskiej, po którą sięgał. Inaczej trwałość nowych kombinacyi co do zarządu państwa litewskiego by- łaby znów zależała od tego, jak długo potrwa zgoda między książętami, którym przypadały przewodnie sta- nowiska, i przewaga ich nad innymi współdziedzicami Ge- dyminowskiej ojcowizny.

Rzecz zrozumiała, że nie ustalono od razu formy prawnopaństwowej tego związku z Polską. Nie zdobyto się na to nawet jeszcze w Krewię. Dlatego niepodobna przy- puścić, aby według opowieści Długosza, opartej zresztą wyłącznie na akcie krewskim dobitne wyrazy o »inwi- sceracyi i inkorporacyi« padły już w Krakowie, gdy 18 sty- cznia r. 1385 zjechali posłowie Jagiełły: główny jego pełnomocnik Skirgiełło, inny »brat« jego ks. Borys i starosta, wileński Hanulo czyli Hanko \ i uroczyście poprosili o rękę Jadwigi dla w. księcia Litwy. Obietnic, z jakiemi przyby- wali, było tyle, a to tak doniosłych, że dokładniejsze usta- lenie poszczególnych spraw trzeba było pozostawić przy- szłości. W tym programie przyszłości odnajdu- jemy wszystkie wielkie myśli, które przyświe cały już ostatniemu z Piastów, gdy dążył do zbliżenia do Litwy, a zarazem rozwiązanie wszystkich decydujących zagadnień, przed któ- remi stała Litwa sama: a więc chrzest jej w Kościele katolickim za pośred nictwem Polski. połączony z uwolnieniem chrześcijańskich, a w szczególności polskich jeńców wojen- nych; obietnicę odzyskania ziem utraconych tak przez F*olskę

1 Zapiska w kalendarzu krakowskim (MPh II 609) wymienia także kniazia Olgimunta; je8t to prawdopodobnie (Wolff: Kniazio- wie, s. 95) Iwan Olgimuntowicz, ks. holszański, szczególnie bliski Witoldowi. Borysa uważa Wolff (Ród Gedymina, s 28) za zięcia Olgierda, Borysa Konstantynowicza, ks. suzdalskiego, Z. \j Radzi- miński (Monogr. XX. Sanguszków, I 4, 6), zaś za W/odzimierza 01- gierdowicza kijowskiego.

ORNEZA UKŁADU KRRWSKIRGO 111

(co dwukrotnie powtórzono), jak i przez Litwę; wreszcie usunięcie wątpliwości dynastyczno-sukcesyjnych w obu państwach przez zobowiązanie Jagiełły, że wypłaci sumę po- ręczoną domowi austryackiemu, gdyby nie doszedł ślub Jadwigi z Wilhelmem, a zwłaszcza przez lakoniczny punkt końcowy o przyłączeniu ziem litewskich i ruskich do pań- stwa polskiego.

Nie może ulegać wątpliwości, że na ten program, re- zultat nieznanych bliżej rokowań polsko-litewskich w dwóch poprzednich latach, złożyły się obustronne dążenia i po- trzeby. Zanim jednak można było pomyśleć o urządzeniu nowego państwa wspólnego, trzeba było usunąć prze- szkody, zagrażające ślubowi, który dzieje całej wschod- niej Europy miał zwrócić na nowe tory. Przeszkody to były podwójne: jedne, bezpośrednie, wcześniejsze zobo- wiązania co do ręki Jadwigi, drugie, pośrednie, ze strony tych. przeciwko którym się zwracał cel polityczny zw^ią- zku. Należeli do nich nietylko Krzyżacy, którzy dzierżyli najważniejsze kraje, jakie wspólnemi siłami miano odzy- skać, ale też ci Gedyminowicze, którym zagrażał plan no- wego ustroju ziem litewsko-ruskich, a wraz z nimi wszy- scy przeciwnicy Litwy na Wschodzie; należały poniekąd nawet Węgry, których królowa miała rozstrzygnąć o przy- jęciu propozycyi. lecz którym groziła utrata »królestwa ru8kiego«; należeli wreszcie książęta, którym się rozwie- wały nadzieje sukcesyi w królestwie polskiem.

I otóż charakterystycznem jest, że nie zwlekano, ażby się udało usunąć wszystkie trudności. Gdy matka Jadwigi, do której pojechali niebawem Borys i Hanulo wraz z Wło- dkiem z Ogrodzieńca i dwoma innymi rycerzami mało- polskimi \ dała »skromną i życzliwą « ' odpowiedź, że decy-

* O ich pobycie na Węgrzech świadczy cytowany wyżej (s. 97 przyp, 2) dokument z 7 marca. » Długosz, III 452.

112 UBNKJIA UNU

zyę pozostawia panom polskim, wystarczyło im to, aby przy- spieszyć sprawę najważniejszą: sam ślub. Fo za tem na razie postarano się tylko o jaknajpewniejsze gwarancye, że Jagiełło dotrzyma swych zobowiązań. Przejednanie przeciwników lub walkę z nimi odłożono, stwarzając przedtem fakt dokonany. To też jego następstwa mo- gły wejść w życie dopiero długich wysiłkach przed- sięwziętych w. jego obronie.

CZĘŚĆ II.

Okres Jagiełłowy 1385-1440.

1. Wcielenie i wznowienie państwa litewskiego 1385-1401.

Na zjeździe krakowskim w lecie 1385 r., po kil- ;kudniowych naradach panów polskich, wśród których prze- ważali Małopolanie, »większa i rozsądniejsza część, uwzglę- dniwszy przedewszystkiem pożytek i rozszerzenie wiary, chrześcijańskiej, spokój królestwa polskiego i inne warunki, ofiarowane przez Litwina, postanowiła wziąść sobie Jagiełłę na króla«^

Pochwała, jaką Długosz w tych słowach oddał decy- zyi, która rozstrzygnęła o przyszłości Polski, ma tern wię- ksze znaczenie, że obok niej odezwały się u niego raz jeszcze, po blisko stu latach, wszystkie wątpliwości, które wówczas niepokoiły umysły. Ale przywiązanie do dawnej dynastyi, wahanie przed powołaniem księcia, nie- odznaczającego się wcale świetnymi przymiotami, władcy barbarzyńskiego i wrogiego dotąd narodu, wreszcie wzgląd na osobiste pragnienia królowej Jadwigi i jej dziecięce .śluby z księciem rakuskim, to wszystko musiało uetą- pió wielkiej myśli Unii.

Wyłaniając się z podstaw dziejowego bytu Polski,

1 Długosz, III 453.

<0. Halecki: Dzieje Unii Jagielloński*]. °

114 OKRSS JAaiSŁŁOWT 188G-14«0

Litwy i Rusi, dojrzawszy we wzajemnych walkach i chwi- lowych zbliżeniach, na które patrzyło na przemian poprze- dnie pokolenie, myśl ta łączyła w niezwykły sposób ideał' prawdziwie chrześcijański z realną korzyścią.

Całą wartość ideową można było ocenić dopiero w dal- szej przyszłości. » Świętym i świętej pamięci godnym był' ten ślub, który przyniósł chrześcijańskiemu światu tyle nie- wysłowionych dóbr«, mógł napisać po wielu latach obcy i bezstronny świadek^ o tem, co postanowiono w r. 1385. Stanowczo jednak stwierdzić można, że ta świadomość już współczesnym nie była obcą: »wierzymy, że stąd wyniknie chwała Bogu, zbawienie duszom, cześć ludziom a pomno- żenie królestwuK *, czyta się w układzie krewskim.

»Pomnożenie królestwa*, pożytek realny, niepoślednią zapewne odgrywał rolę w pobudkach twórców Unii. Po- żytek to jednak obustronny. Dość przypomnieć, że te sło- wa wypowiada Jagiełło. Ze zaś, przygotowując wspólną świetność i chwałę w przyszłości, na razie obarczono się trudnemi zadaniami, ofiarami krwi i mienia, łatwemi da przewidzenia, w tem tkwi mądrość i zasługa tych wiel- możów polskich, których przedstawiciele wraz z dwoma po- słami węgierskimi udali się na Litwę,! aby rokowania do- prowadzić do końca.

Opowiadając krótko ich dotychczasowy przebieg, Ja> giełło w akcie krewskim z 14 sierpnia uroczyście zatwierdził obietnice, złożone w Krakowie i w Budzie przez jego poselstwo. Podkreślając jako warunek ich spełnie- nia ślub z Jadwigą, a więc osiągnięcie tronu polskiego, przedstawiają się one jak gdyby ^pacła conventa", na których podstawie nastąpiła potem elekcya Jagiełły. For- malnie nie był to więc jeszcze akt unii, ale stał

» List arcybiskupa Upsali do Tomickiego z 30/6 1B28, Tomi- ciana X nr. 301.

* Cod. epist. I nr. 3.

WCIBLKNIK I WZNOWJKNIB PAŃSTWA LlTEW«KlKGO 1385- UOl 11&

się punktem wyjścia dla wszystkich później- szych i stworzył istotnie Unię w n aj ogól- niejszem, tradycyjnem tego słowa znaczeniu: zjednoczenia Polski z Litwą. Prawni e zaś artykuł! końcowy, słynne słowa, że Jagiełło »obiecuje ziemie swoj& Litwy i Rusi na zawsze przyłączyć (applicare) do Króle- stwa polskiego«, nie oznaczał unii, lecz inkorporacyę, wcielenie państwa Gedyminowiczów do państwa polskiego.

Ze to istotnie miano na myśli, tego, oprócz później- szych odwoływań się do układu krewskiego, dowiodły wypadki następnych zaraz lat. Trzeba jednak przyznać, że w samym akcie to postanowię nie sformułowana tak lakonicznie i ogólnikowo, że różne inter- pretacye były możliwe. Ze odrębne państwo litew- skie miało właściwie przestać istnieć, można było wysnuć stąd, że zamiast o W. Księstwie mówiono tylko o jego dwóch głównych częściach składowych, o ziemiach Litwy i Rusi.

Losem ich rozporządził Jagiełło, według brzmienia dokumentu z r. 1385, w porozumieniu z wszystkimi bra- ćmi. Imiennie wyliczył jednak tylko Skirgiełłę, Ko- rybuta, Witołda i Lingwena. Zgoda innych »obe- cnych i nieobecnych« była tylko teoretyczną. Przy pracy nad realizacyą swych zobowiązań w. książę mógł liczyć najwyżej na owych czterech.

Podejmował w chwili nader trudnej, świadczącej, że przełomowa decyzya zapadła w sam czas, i dla niego samego i dla Litwy. Wszak w dwa dni po traktacie krew- skim ^ Zakon krzyżacki, zawiedziony w nadzieji, że Jagiełło^ przyjmie chrzest z jego rąk i pod jego zwierzchnictwem, wyprawił się w głąb Litwy tak daleko, jak nigdy przed- tem; w parę zaś tygodni później jeden z braci, wrogich Ja- gielle, Andrzej połocki, stworzył nadzwyczaj groźny związek

» Ss. rer. Prusa. III 137.

116 OKRBS JAGIBŁŁOWY 1885 -lUO

przeciwko niemu, do którego weszli mistrz inflancki i w. książę smoleński Swiatosław.

Ale i dla Polski zawarcie rozstrzygającej umowy na- stąpiło w ostatniej niemal chwili. W dzień po spisaniu -układu z Jagiełłą w Krewię, w Krakowie ledwo zdołano przeszkodzić dokonaniu małżeństwa Jadwigi z Wilhelmem austryackim, któreby obaliło cały plan Unii. To też w na- stępnych miesiącach jaknajprędzej przygotowano wybór Jagiełły przez całą społeczność królestwa i jeszcze prędzej odbyto na początku r. 1386 nieodwołalne już ceremonie.

O zjeździe elekcyjnym, zwołanym do Lublina na ■dzień 2 lutego, poinformowało Jagiełłę ponowne poselstwo panów koronnych, wysłane na Litwę. Obok starosty lubel- skiego Włodka i jego dotychczasowych towarzyszy w po- dróżach do Węgier i do Krewa, Mikołaja Bogoryi i Kry- styna z Ostrowa, wystąpił tym razem ^ także podstoli kra- kowski Piotr Sza fr a nieć i musiał się szczególnie za- służyć przy ostatnich przygotowaniach do wyniesienia Jagiełły; ten bowiem już w przeddzień koronacyi wyna- grodził go za to przywilejem ', wystawionym jeszcze pod pieczęcią litewską.

Posłowie ci wręczyli Jagielle 11 stycznia w Wołko- •wysku (a więc już w drodze z Wilna do jego nowego państwa) formalny akt »preelekcyi« i glejt dla niego »wraz z braćmi i ziemianami« ', jak gdyby odpowiedź na jego obietnice krewskie. Rzeczywiście przyjęto go w Lubli- nie »jednomyślniejako króla i pana«*, a po dro- ■dze do Krakowa spotykał Jagiełło witających go kolejno inicyatorów wyboru.

Dwaj zwłaszcza potężni panowie oddali mu się

* Według Długosza (III 453) bral już udział w poselstwie do Krewa.

» Kmp. IV nr. 969. » Cod. epist. II nr. 6.

* Ib. nr. 147.

WCIKLBNIE I WZNOWIENIE PAŃSTWA MTEWSKIKGO 1S86-1*01 117

pierwsi w usługi ^r Spytek z Melszty na, wojewoda krakowski, radośnie przez Jagiełłę witany, i podskarbi Dymitr z Go- raja, wysłany z Sandomierza do w. mistrza z zaprosze- niem na ojca chrzestnego. Wykazawszy wyżej przewodnią rolę pierwszego i jego rodu w przeprowadzeniu Unii, mamy wszelkie prawo przypisać także drugiemu znaczny udział w tej sprawie. Przecież właśnie on, który tak sku- tecznie przeszkodził połączeniu się Jadwigi z Wilhelmem, był najwybitniejszym potomkiem możnego na Rusi halicko- wołyńskiej rodu Korczaków, który tam od początku gorli- wie popierał Kazimierza W. Zbliżywszy się też osobiście do ostatniego Piasta 2, odznaczywszy się za Ludwika w wal- ce o Bełz *, Gorajski był taksamo jak Melsztyński szczegól- nie zainteresowajiy w odzyskaniu Rusi, które zapowiadała Unia.

Ale nietylko liczne zastępy panów polskich otaczały Jagiełłę wraz z jego litewskimi i ruskimi towarzyszami, gdy 12 lutego wjeżdżał do Krakowa. Podczas zabiegów około elekcyi udało mu się też pozyskać wrogich dotąd ksią- żąt piastowskich, Ziemowita mazowieckiego i Władysława opolskiego. Pierwszy, pojednawszy się z Jadwigą*, na wezwanie Jagiełły, Skirgiełły i Witołda udał się nawet na Litwę i wspierał ich radą i pomocą, za co szczęśliwy współzawodnik obiecał go wynagrodzić przez nadanie »wszystkich ziem ruskich, jakie wów"cza» do niego należały« \ Ta obietnica, bodaj czy szczera, mo- gła się tylko odnosić do Rusi litewskiej, gdyż Ruś czer-

1 Długosz, III 458/9.

* O Dymitrze z Goraja i jego rodzie por. Piekosiński: Rycer- stwo polskie, III 482, 628—32, 648; ze podskarbi bronił przed Wil- helmem także insygniów królewskich, świeżo wykazał O. Balzer: Skarbiec i archiwum kor., s. 467.

» Kmp. III nr. 893.

* Cod. dipl. Pol. II/2 nr. 532 (12/12 1385), por. Kmp. IV nr. 1043. » MPh VI 631/2.

118 OKRK8 JAGIttŁŁOWT 1385-1440

"woną, gdzie później znalazło się istotnie księstwo lenne dla Ziennowita, na razie dzierżył z ramienia Węgier Wła- dysław Opolczyk. I on jednak, cłiociaż według świeżej umowy z Leopoldem austryackim miał doprowadzić do skutku małżeństwo Jadwigi z Wilhelmem, niebawem się widocznie pogodził z kandydaturą Jagiełły, skoro posłowie polscy, wysłani do Wołkowyska, także od niego mieli peł- nomocnictwo.

Trzy dni po wjeździe Jagiełło spełnił pierwsze ze «wych zobowiązań: »z pokorną pobożno8cią« przyjął ■chrzest wraz z trzema najmłodszymi braćmi ^ i » wielką liczbą Litwinów«^. Wtedy ziściła też swe obietnice strona polska: 18 lutego poślubiła Jagiełłę, aczkolwiek w pełnem poczuciu ciężkiej ofiary, dziedziczka królestwa polskiego, którego przez to stał się jego panem i »opiekunem« ', a, A marca odbyła się koronacya Jagiełły na króla.

Nie dziw, że królowa i panowie polscy postarali się o gwarancye, że Jagiełło dotrzyma także dalszych zobo- wiązań. Zdaje się*, że już przy ślubie, otrzymując jak gdyby w posagu z Jadwigą państwo polskie, uroczyście

* KorygieKo, Wigunt i ŚwidrygieHo, nie zaopatrzeni jeszcze iadną dzielnicą, nie przyjęli też jeszcze schizmy, jak to zwykle czy- nili udzielni książęta Gedyminowicze ze względu na ruskich podda- nych. Wiadomo, że z tych ostatnich chrzest lacińsl^i przyjął tylko ten, który już raz był chrzczony w Kościele rzymskim u Krzyżaków, mianowicie Witold.

* Cod. epist. II nr. 8.

» Cod. epigt. II nr. 7 (18/2); Cod. Yitoldi nr. 24 (1/3); Kmp. IV nr. 969 (3/3: sdominus et gubernator*).

* Relacyę Długosza (III 460) potwierdza wzmianka w przyw. z 22/2 1387 (X. Kurczewski: Biskupstwo wil., s. 610), wstęp do aktu horodelskicgo i. twierdzenie Jadwigi o zapisaniu jej przy ślubie ziem litewskich i ruskich jako wiana, z którem wystąpiła w r. 1398, a które omówimy niżej. O królestwie polskiem jako posagu Jadwigi por. uwagi W. Semkowicza w Przegl. prawa i admin. r. 1898. Zdaje się jednak, że nowego aktu pisemnego Jagiełło w r. 1386 już nie wystawił.

YTCIBŁRNIK I WZMOWIBMIE PAlłSTWA ŁITEYraKIBOO 1386-1401 119

j-ej oddał jako wiano swe własne państwo, wznawiając obietnicę chrztu całego narodu litewskiego. Nadto Gedy- minowicze, obecni w Krakowie, mieli poręczyć wypełnie- nie artykułów krewskich, oddając się sami w załogę ^

Ale już w parę dni po koronacyi trzeba było uwolnić 2 niej niektórych książąt, zwłaszcza Skirgiełłę i Witołda, a wraz z nimi wyprawić na Litwę pierwsze oddziały pomocnicze polskiego rycerstwa. Zaledwo Pol- aka złączyła się z Litwą, musiała stanąć w jej obro- nie przed zalewem wrogów, który nie zdołał powstrzy- mać Jagiełły od wyjazdu po małżonkę i koronę, lecz mógł zniweczyć w zarodku nadzieje, jakie przywiązywał do uro- czystości krakowskich.

Daremnie w. mistrz Zakonu przed samym wyjazdem książąt litewskich do Polski spróbował skłonić Witołda do nowego odstępstwa*. Ale za to podczas ich nieobecności najechał Litwę mistrz inflancki, Andrzej połocki zdo- był Lukomlę, a jego sprzymierzeniec, ks. smoleński Światosław, nie zdoławszy zająć Witebska, przedziela- jącego ich ziemie, zwrócił się przeciwko Mścisławowi, który niegdyś należał do księstwa smoleńskiego. Pomściły się jednak jego nieludzkie okrucieństwa: na czas nadeszli wierni Jagielle Gedyminowicze, rozgromili go w bitwie pod Mścisławiem, w której sam zginął, a niebawem też odzyskali Łukomlę ^.

Po tym pierwszym wspólnym sukcesie polsko-litew-

1 Cod. epist. I nr. 4, 5; Cod. Yitoldi nr. 24, 25; Arch. Sang. I nr. 3; J. Zamoyskiego inwentarz arch. kor. III 869 i 941. to akty, wystawione przy wypuszczeniu z załogi; wspominane w nich do- Jtumenty, w których ci książęta przyjmowali porękę, wszystkie za- ginęły.

» Cod. epist. I nr. 1. Datę roczną 1386, którą uzasadnił F. Ko- neczny (Rozpr. Akad. hist. XXIV 277/80) potwierdza inwentarz J. Zamoyskiego, gdzie zarejestrowano oryginał w dziale »Lituaniae<, nr. 9.

» Połnoje sobr. XVII 77/9, 90/1; Długosz III 463.

120 OKRES JAGIBŁŁOWY 1385- 14<0

skim przystąpiono od razu do załatwienia sprawy smoleń- skiej i połockiej. Snioleńska nie przyłączono jeszcze do państwa Jagiełły, lecz przygotowano przyszłe jego opanowa- nie, gdyż syna Światosławowego, Jerzego, którego sprowa- dzono do Polski, skłoniono do ścisłego przymierza z Jagiełłą i Skirgiełłą i do zerwania z Andrzejem; układ, zawarty pod koniec maja w Sandomierzu, Jerzy we wrześniu uzu- pełnił w Wilnie przez uroczyste »dokończanie« z udziałem swych kniaziów i bojarów ^ Walka z Andrzejem przecią- gnęła się do wiosny 1387 r., kiedy wreszcie udało się Skirgielle zająć Połock i wziąć brata do niewoli.

Stało się to już podczas bytności króla W^łady- sława na Litwie, który skorzystał z uśmierzenia za- burzeń na Białejrusi, aby] ustalić nowy ustrój i za- rząd swych ziem, jaki musiał wyniknąć z ich przyłą- czenia do Polski. Sprawa ta, związana z wydaniem oso- bnego przywileju dla Skirgiełły »na łowach skonstorskich«, 28 kwietnia 1387 r. *, była już jednak przygotowaną w roku poprzednim.

Już w r. 1386, pierwsi zdaje się z pośród Ge- dyminowiczów, złożyli królowi, królowej i Koronie nieza- chowane niestety akty homagialne ci dwaj książęta, któ- rym wskutek wstąpienia Jagiełły na tron polski zdawały się otwierać naczelne miejsca na Litwie: Skirgiełło trocki i Witołd grodzieński*. Skirgielle rzeczywiście od razu

* Cod. epist. I/l nr. 7 i przypisek; Arch. Sang. I nr. Ł ' Ib. nr. 9.

Co do SkirgieHy por. wzmiankę w jego drugiem homagium (Cod. Vit. nr. 33), co do Witolda wzmiankę w akcie unii z r. 1401 (ib. nr. 233), którą się jednak łączy całkiem niesłusznie z jego. rze- komym aktem homagialnym z 10 maja 1386 r. (Index actorum »aec. XV, nr. 29), a raczej błędnym regestem jego poręki z 13 marca (Cod. epist. I nr. 5). Zaginął też akt hołdu jego brata Zygmunta, wspomniany w jego aktach unii.

WCIKŁEMIE I WZNOWIRNiK PAŃSTWA LITBWgKISGO ltSe-1401 121

przypadto zastępstwo Jagiełły * i w układzie z Jerzym Światosławiczem występuje obok króla jako wwielki kniaź«; zapewne już wówczas objął w zarząd namiestniczy Wilno*, wraz z podległą w. księciu na Wilnie połową właściwej Litwy. Zdawało się, że obecnie ojcowskie Troki staną otworem dla Witołda. Stało się je- dnak inaczej. Bądź to nie ufając synowi Kiejstuta, bądź też, chcąc zarząd właściwej Litwy skupić w jednem ręku, król w akcie z 28 kwietnia, wydanym podobno bez wie- dzy Witołda, oddał Skirgielle nietylko Połock, »który je- szcze ojciec jemu udzielił«, ale i »kniażenie trockieof, zapewniając mu równocześnie stanowisko wyszczególnione ponad »w^8zystkich naszych braci«. Owe »kniaże- nie trockie« oznaczało nietylko same Troki z przyległemi włościami, osobistą dzielnicę Skirgiełły, w innym ustę- pie dokumentu dokładnie odgraniczoną, lecz zachowa- nie dotychczasowej władzy naczelnej w ca- łej trockiej połaci Litwy, w której też leżało księ- stwo grodzieńsko-brzeskie Witołda. Osobisty udział Skir- giełły pomnożono nadto przez nadanie Mińszczyzny, wy- krojonej z księstwa wileńskiego, oraz włości podnieprskich, podległych po połowie Wilnu i Trokom.

Słusznie zaznaczył Długosz •'', choć finalizacyę tego urządzenia Litwy odniósł do r. 1388, że król ustanowił tam Skirgiełłę y>pro principali duce, aby stanął na czele Litwy, a innym książętom kazał mu być posłu- sznymi«. Do tych książąt dzielnicowych ściślejszej Litwy^

1 Por. Cod. Vit. s. 1026.

» Ze Skirgiello sprawował rządy w Wilnie, dowodzi niezbicie dokument, znany niestety tylko z późniejszego streszczenia bez daty (Metryka koronna ks. 38, s. 275; por. też Mieś. herald. 1914 s. 13 przjp. 1), według którego starosta wileński Hanul zrobił nadanie dla Franciszkanów wileńskich łconsansu ser. principia Skyrgalla sapremi ducis Lithvanie<.

» III 477.

122 OKHKS JAOlEŁŁOWY 1385-1440

którzy mieli podlegać władzy Skirgiełły, świeżo przybyli Korygiełło i Wigunt, przed rokiem jeszcze niezaopatrzeni żadnym udziałem. 20 lutego 1387 r. podpisali bowiem, obok Skirgiełły, Witołda i Korybuta nowogrodzkiego, przywilej Jagiełły dla bojarów ściślejszego wielkiego księ- stwa ^i Korygiełło jako książę Mścisławia, który już w cza- sie wojny r. 1386 dzierżył jako namiestnik brata', Wigunt zaś jako książę Kiernowa; tern drobnem księstewkiem mógł się zadowolić tembardziej, że zaręczony już przedtem z córką Opolczyka', mógł liczyć na odziedziczenie jego księstw lennych w Koronie.

Ponieważ jednak Skirgiełło nie sprawował swej władzy zwierzchniczej w charakterze wielkoksiążęcym, choć go nieraz tym tytułem Obdarzali postronni, lecz tylko jako namiestnik królewski, jak gdyby »starosta generalny« ziem litewskich Jagiełły, takie zarządzenie administracyjne nie naruszało układu krewskiego, w którym te ziemie Li- twy przyłączono do Polski. Zarządzenie to przyszło też niewątpliwie do skutku za zgodą owych licznych panów polskich, którzy wówczas towarzyszyli królowi w jego podróży litewskiej *, i uzupełniało pod względem ustrojo- wym równoczesną pracę apostolską i prawodawczą dla ści- ślejszej Litwy.

Równocześnie jednak domagała się rozwiązania o wiele trudniejsza sprawa ziem ruskich. Zachowane

» Dzialyńgki: Zbiór praw. lit., s. 2. « Polnoje sobr. IV 92, V 2.H9.

* Cod. epist. 1/1. nr. 6 (11/7 1386). Zaginione nadanie księ- stwa kiernowskiego przez JagieHę stosunkowo najlepiej, chociaż pod mylną datą r. 1385, streszcza Kromerowski inwentarz arch. kor. (Kniga posolsk. lit. mietr., s. 455); z Kiernowem była połączona m. i. jedna z t. «w. włości podnieprskich, Czeczersk nad Sozą.

* Nazwiska, podane przez Długosza (III 466), odnajdujemy bez wyjątku wśród świadków, wymienionych na dokumentach, które wów- czas Jagiełło wystawił na Litwie; por. Krupowicz : Zbiór dyplom.,

inr. 1, 2, X. Kurczewski: Biskupstwo wileńskie, s. 611.

-WCIRLRNIR I WZNOWIRNIK HAM8TWA, LITRWSKIUao 1385 - UOl 123

przez Litwę w zupełnej odrębności wewnętrznej, łączyły się z nią tylko przez osobę swego zwierzchnika, w. księcia litewskiego. To też po przyłączeniu całego państwa Jagiełły <lo Korony polskiej przestawał istnieć ich jedyny związek polityczny z Litwą, gdyż wraz z osobą naczelnego władcy wspólny ośrodek ziem ruskie h przenosił się sam przez się z Wilna do Krakowa.

Nie wynikało z tego bynajmniej, jakoby one wsku- tek tego musiały przejść pod bezpośredni zarząd ko- ronny. Przeciwnie, w pierwszych latach po układzie krew- «kim zaznacza się bardzo wyraźnie tryalistyczna niejako koncepcya państwa Jagiełły, króla »Pol- ski, Litwy i Rusi«^. Oczywiście dwie ostatnie części składowe, w myśl obietnicy wspólnego pana »przyłączone« -do Korony polskiej, podlegały pierwszej.

Ale taka konstrukcya teoretyczna nie odpowiadała rzeczywistym formom politycznego życia, chociażby dla- tego, że żadna z tych trzech części nie tworzyła jednolitej całości. Polska, wyszedłszy zaledwo z epoki dzielnicowego rozbicia, wykazywała nietylko zna- czny stopień odrębności poszczególnych ziem, lecz nawet szereg księstw udzielnych, na Mazowszu i Kujawach, połączonych z Koroną tylko węzłem zawisłości lennej. Za pomocą podobnego węzła zespolono z państwem u- działy książęce na obszarze właściwej Litwy: książęta tamtejsi pod względem administracyjnym, zwłaszcza co do administraćyi wojskowej, podlegali Wilnu i Trokom, a więc obecnie Skirgielle. lecz pod względem prawno- I państwowym ichjedynym suzerenem pozostał ' sam Jagiełło. Jemu też, za wzorem Skirgiełły i Wi- tołda, musieli składać akty hołdownicze, stwierdzające 2,arazem przynależność ich ziem do Korony polskiej.

* Tak się tytułował Jagiełło na samym początku rządów, na •dokuioentach ruskich nawet przez dłuższy przeciąg lat.

124 OKRKS JAaiRŁŁOWY 1386- 1440

I otóż sama przez się nasuwała się myśl, aby terii sam system zastosować do Rusi, która przecież cala się składała z odrębnych księstw. Zrazu nie mogło być mowy ani o ich oddaniu pod bezpośrednią władzę Polski, która zresztą, utraciwszy przed Unią swoje ziemie ruskie, dotąd była oddzieloną od ziem ruskich Ja- giełły przez » królestwo ruskie« Węgier, ani o usunięciu owych książąt dzielnicowych, któreby musiało wywołać silną opozycyę.

Gdy król Władysław w jesieni 1386 r. udał się na Litwę, wybrał drogę przez Wołyń. Przyjmując w Lu- cku, pod koniec października, akty homagialne dwóch u- dzielnych książąt litewskich, Korybuta nowogrodzkiego i Wasila pińskiego ^, z których pierwszy był zresztą zara- zem księciem dzielnicy siewierskiej na Rusi, przygotowy- wał równocześnie niektóre zmiany w ziemiach ru- skich, któreby bez obalenia systemu księstw udzielnych uczyniły go jednak mniej niebezpiecznym dla spoistości państwa. Nadawała się do tego sposobność właśnie na Wołyniu. Należał ^n do najznaczniejszych i najludniejszych ziem ruskich, o silnym stopniu odrębności państwowej, rozpadał się jednak na dwa księstwa główne: włodzi- mierskie i łuckie, dotąd złączone w ręku Fedora Lu- bartowicza, i na szereg drugorzędnych udziałów książęcych. Na tych ostatnich, wykrojonych z obszarów granicznych ziemi wołyńskiej, na Ratnie, Czartorysku, Cze- twertni, Stepaniu i Ostrogu, siedzieli bodaj czy nie wy- łącznie — Gedyminowicze z sąsiedniego Polesia, »służąc« dotąd Lubartowi i jego synowi. Otóż król najpotężniej- szego z nich, księcia, na Ostrogu, wyjął teraz z pod wła- dzy Lubartowicza i poddał Koronie polskiej jako bezpo- średniego lennika'. Fedor Lubartowicz nietylko musiał to>

1 Cod. Yitoldi nr. 29, 30.

» Arch. Sftng. 1 nr. 5, 6. (4/11 1887).

WOIBLKNIB i WZNOWIBNIB PAŃSTWA ŁITRWSKIBOO 1SS6- 1401 125

tuznać^ lecz niebawem, chociaż już przy sposobności u- Tvolni6nia z załogi, w maju r. 1386, złożył hołd ze swych 2iiem *, utracił księstwo łuckie i został ograniczony do wło- dzimierskiego '. Przez akcyę, zapoczątkowaną w ten spo- sób, król chciał osłabić stanowisko najpotężniejszych książąt dzielnicowych na Rusi, najsilniej związanych z daną ziemią, a zarazem znaleśd miejsce dla jak najliczniejszych uposa- żeń lennych, któreby mu zyskały wiernych zwolenników. Z takich właśnie równorzędnych księstw len- nych miałasię skł adać trzecia część składowa państwa: Ruś, podległa Koronie taksamo jak Litwa, lecz również urządzona zgodnie ze »stariną«, która na Litwie polegała na centralizacyi administracyjnej, tutaj zaś na wzrastającem ciągle rozdrobnieniu dzielnicowem.

Ale już na początku r. 1387, na dwóch przeciwle- głych krańcach Rusi zaszły wypadki, które znacznie zmie- niły ten plan nowego ustroju wspólnego państwa. W Po- łocku powrócono do dawnego systemu, aby niektóre bardziej zagrożone dzielnice ruskie zachować w ręku takiego księcia, któryby zarazem miał znaczniejszy udział na właściwej Litwie; w danym wypadku księciem tym był Skirgiełło, rów- nocześnie namiestnik całej Litwy, który nadto, zastępując Jagiełłę, musiał też zarządzać jego dzielnicą witebską. Wskutek tego obie ziemie białoruskie, należące do państwa Jagiełły, znalazły się w związku admini- stracyjnym ze ściślejszą Litwą. Niebył to przy- padkowy zbieg okoliczności: pod względem geograficznym łączyły się z nią o wiele bardziej, aniżeli z ziemiami Rusi południowej, od których je oddzielały samodzielne jeszcze

» Ib. nr. 8. » Ib. nr. 3.

* Już 11/8 1387 tytułuje się tylko ks. wlodsimierskim, Cod.. Vit. nr. 3B.

126 OKRKS JAGIEŁŁÓW Y 1J86-U40

W. ks. smoleńskie i księstwo briańskie, ciążące ku Mo- skwie.

Gdy Skirgiełto dnia 18 kwietnia r. 1387 składał nowe homagium, otrzymawszy dzielnicę połocką \ rozpoczęła się już wyprawa królowej Jadwigi dla odzyskania Rusi halickiej od Węgier. Wcale nie broniona przez same Węgry, pogrążone w wewnętrznych zaburzeniach, darem- nie, a bodaj czy szczerze wzywana do oporu przez Wła- dysława Opolczyka*, ziemia ta została zajętą niemal bez walki. Tylko w warownym Haliczu bronił się długo sta- rosta węgierski Benedykt. Wtedy zgodnie z obietnicą krewską, że wspólnemi siłami zjednoczonych państw od- zyska się uszczerbki Korony, Jagiełło z Litwy przysłał na pomoc Witołda, na czele książąt wołyńskich i poleskich, który też istotnie w sierpniu 1387 r. skłonił Benedykta do poddania się *,

Ale dawna Ruś Kazimierza W. nie miała podzielić losu innych ziem ruskich państwa Jagiełłowego, niegdyś związanych z Litwą. Od pierwszej chwili, gdy do niej wkro- czyło rycerstwo polskie pod wodzą swej królowej, zaczy- nając od przywileju dla ziemi przemyskiej, wystawionego już 18 lutego \ trzymano się zasady, zgodnej z życzeniami ludności miejscowej, że te ziemie nie mają już być odłączone od Korony polskiej i poddane wła- dzy jakiegokolwiek księcia; starostą ruskim został już w r. 1387 jeden z głównych inicyatorów Unii, wojewoda sandomierski Jan z Tarnowa ^

Zasada ta, uznana następnie przez Władysława Ja- giełłę w przywilejach dla ziemi lwowskiej, czyniła wyłom

» Cod. Yitoldi, nr. 33.

» AGZ III nr. 39.

» Cod. Yitoldi, nr. 35; Cod. epist. II nr. 11.

* AGZ VII nr. 19.

* Arch. 8»ng. II nr. 62; AGZ II nr. 16, III nr. 43.

* AGZ II nr. 17, III nr. 44, 50.

WCIBŁEMIK 1 WZMOWIBNIB PAASTVfA ŁITBWSKIKaO 1S86-1491 127

W urządzeniu Rusi, jak się ono zrazu zapowiadało. Źe król i tutaj chciał raczej zastosować system lennych dzielnic książęcych, o tern świadczy fakt, że już w roku 1388 * wykroił z Rusi czerwonej choć jedno takie księstwo lenne, mianowicie bełzkie, dla Ziemowita mazowiec- kiego, który właśnie wówczas upomniał się o spełniiBnie obietnicy, że otrzyma » wszystkie ziemie ruskie « *. Skromne stosunkowo wynagrodzenie, jakie w zamian otrzymał wraz z ręką siostry króiew^skiej, sprzeciwiało się jednak nietylko prelensyom, jakie do ziemi bełzkiej a conaj- mniej do włości lubaczowskiej mógł sobie rościć Jerzy Narymutonwicz ', co zapew^ne skłoniło tego księcia, że nie- bawem z Witołdem przeszedł do Krzyżaków, ale wywo- łało też silny opór panów koronnych *. To też jeszcze w r. 1395 Ziemowit był zagrożony w posiadaniu księstwa bełz- kiego 5; gdy zaś wreszcie król 7 stycznia roku następnego wystawił mu na nie przywilej, musiał niemal równocze- śnie, na zjeździe krakowskim, Ruś i Kujawy, zastawione po części temuż Ziemowitowi, zapisać jako wiano królo- wej Jadwidze, która dopiero po roku zatwierdziła nada- nie ziemi bełzkiej «.

Utratę tej ziemi panowie koronni zrazu wynagrodzili sobie gdzieindziej. Z odzyskaniem Rusi czerwonej odży- wały także dalsze pretensye z czasów Kazimierza W., zwłaszcza do Wołynia. I rzeczywiście zaraz w r. 1387 lub

» Świadectwo Dlugosia (III 477), ie Ziemowit dostał ks. bełskie już w r. 1388, potwierdza jego pnyw. z 30/12 1388 w AGZ VIII nr. 18; por. też jego dok. z 20/1 1394 u Hruszewtkiego : Materiaiy, nr. 9.

» MPh VI 632.

» Wyruszywszy z Witoldem pod Halicz, tytułował się księciem bełzkim (Cod. Vitoldi, nr. 35; por. Wolff: Ród Gedym. s. 16 przyp. 1).

* Długosz, III 477.

» Teki Narusz, t. 9, nr. 176; por. Arch. komisyi histor. XII 169;

« Kod. dypl. mazow\ 12B/6; Cod dipl. Pol. II nr. 388.

128 OKRKS JAGIKŁŁOWY 1S85 - 1440

najpóźniej 1388* główna jego część, ziemia łucka, nie- dawno odebrana synowi Lubarta, podzieliła los ziemi lwowskiej, od d an a pod bezpośredni zarząd staro- stów koronnych. Pierwszym z nich był jeden z panów małopolskich, kasztelan sandomierski Krzesław z Kurozwęk. Oparto się jednak równocześnie na owych drugorzędnych kniaziach wołyńskich i na znaczniejszych bojarach, którzy złożyli królowi porękę za Olechnę Dymitrowicza, zapewne przywódcę opozycyi '.

Urządzenia ziem litewsko-ruskich doko- nał wreszcie w r. 1388 szereg nowych aktów hołdowniczych książąt dzielnicowych. Oprócz Semena-Lingwena, który zdaje się wówczas żadnego je- szcze nie posiadał udziału, i Aleksandra- Wigunta, księcia kiernowskiego, przybył też do Polski i powtórnie składał hołd królowi i Koronie Korybut nowogrodzki i siewierski '. Poręka, jaką przedtem złożyli za niego podlegli mu knia- ziowie i bojarzy*, świadczy o nieznanych bliżej niepoko- jach w jego dzielnicy. Ich szczęśliwe uśmierzenie musi pozostawać w związku z ważnym sukcesem na Siewierz- czyźnie : pod koniec 1388 r. złożył bowiem homagium Dymitr briański, odstępując Moskwy i otrzymując swe księ- stwo zapewne z rąk Jagiełły, co prawda bez Starodubia, ? którego nową utworzono dzielnicę dla Patryka Nary- muntowicza po jego powrocie z »kniażenia« w W. No- wogrodzie. Wszystkie te sprawy były zapewne przedmio- tem obrad na zjeździe licznych kniaziów litew- skich i ruskich z Jagiełłą i Jadwigą, który się

1 Drugosi: III 477; AGZ III nr. 62. Por. także Grabowski-Prie- źdKieoki: Źródła do diiejów polskich, I 147/8.

* Cod. epist. I nr. 11; Arch. Sang. I nr. 11.

» Ich akty homagialne: Cod. epist. I nr. 13 (oryg. w Archi- wum Głownem w Warszawie nr. 136), Cod. Yitoldi nr. 40, Arch. :Sang. I nr. 10.

* Aroh. Sang. I nr. -9.

WCIRLBNIB I MrZNOWIBKIB PAASTWA MTBW^SKlBaO 1U6'14«1 129

odbył na dworze krakowskim w sierpniu tego roku*. Nieco przedtem zaś zjechał do Lucka Włodzimierz kijow- ski i również złożył tiołd*.

Trudny problem budowy nowego, wspólnego pań- fitwa na podstawie aktu krewskiego zdawał się rozwiąza- nym szybko i pomyślnie. Polska wraz z ziemiami litewskiemi i ruskiemi dawnego państwa Gedymino- wiczów, przyłączonemi do niej na wieczne czasy, two- rzyła całość jako dziedzictwo dynasty i, której ślub Jagiełły z Jawigą miał dać początek. Po- zornie na Litwie i w dzielnicach ruskich mało się przez to zmieniło. Ale książęta, którzy tam władali, nie posiadali już swych ziem tytułem prawa rodo- wego, lecz jako 1-ennicy króla i Korony polskiej. Krokiem naprzód w kierunku konsolidacyi wewnętrznej było niewątpliwie zespolenie obu połaci właściwej Litwy i dzielnic białoruskich pod zarządem Skirgiełły. Sprawę Rusi południowej załatwiono połowicznie, gdyż po części oddano bezpośrednio pod zarząd koronny, a po części pozostawiono książętom udzielnym; nie rozbijało to jednak jeszcze jej jedności, ponieważ ci książęta również podle- gali tylko Koronie.

W zawieszeniu pozostała jedynie sprawa Podola. Jego książęta, Koryatowicze, wówczas żadnych nie złożyli homagiów. Być może, że za Fedora Koryatowicza, który wnet po r. 1388 nastąpił po bracie Konstantym, zacieśnił

* Rachunki dworu króla WI. Jagiełły, 8. 75/6, 114/6. Kto był wspomnianym tutaj ks. starodubskim, trafnie wykazał Hrustewśkyj: Istorija. IV' 4bŁ Oryginał aktu hołdowniczego Dymitra briańskiego (por. Cod. Yitoldi, nr. 48) znajduje się obecnie w Bibl. ord. Krasiń- skich w Warszawie, perg. nr. 39.

' Supplem. ad histor. Russiae monum., nr. 211; |Cod. epist. I nr. 14. (12/7 1388).

O. HaUeki: Daiaj* Unii Jaci*Uośiki«j . 9

130 0KKR8 JAOIRŁŁOWr IS86-1U0

się stosunek Podola do Węg^ier^ ale niewątpliwem byto^ że ta zależność nie mogła potrwać długo. Pozostawało to- w związku z wielkimi sukcesami na zewnątrz, które odznaczały pierwsze zaraz lata po połączeniu Litwy z Polską.

Węgry, utraciwszy tak szybko Ruś halicką, zamiast się starać o jej odzyskanie, musiały w jesieni 1388 r* zawrzeć rozejm z królem Władysławem 2. Co więcej, nie mogły przeszkodzić temu. że zbliżyły się do jego państwa zależne dotąd od Węgier księstwa wołoskie: mołdaw- skie zaraz po zajęciu Rusi czerwonej w r. 1387 przez hołd hospodara Piotra, multańskie dwa lata później przez przy-

—roierze przeciw Węgrom '. Te układy, odnawiane w na- stępnych latach, rozszerzyły wpływ Polski na południe od Dniestru ku morzu Czarnemu i zgóry przesądzały o przyszłości Podola.

Na wschodzie zaś, po odzyskaniu tych dzielnic,^ które w chwili zawarcia Unii zdawały się stracone, t. j. Połocka i Briańska, po upokorzeniu Smoleńska, położenie poprawiło się tak dalece, że na początku r. 1389 można było powziąć śmiały plan z hołdowania W. Nowo-

~ gród u. Świadczą o nim nowe akty homagialne Lingwena, wystawione 25 kwietnia w Sandomierzu*, gdyż w jednej z ich redakcyi składa hołd królowi i Koronie wraz z ca- łym ludem W. Nowogrodu, jako jego »opiekun i namie-

stnik«, i rzeczywiście niebawem się tam udał.

' Mylną okazała się Jednak tradycya, jakoby Fedor już przed przybyciem na Podole władał na Węgrzech zamkiem Munkacs^ który otrzymał dopiero po usunięciu z Podola przez Witołda; por. Kwart, histor. XXII 713 i Hruszewśkyj, IV* 172 przyp. 2.

» Cod epist. II nr. 16.

Hormuzaki: Documente privit. la istoria Romanilor, 1/2 nr. 235/6 i 258.

* Obie redakoye hołdu zostały wystawione i po łacinie i po rusku, gdyż do wydanych tekstów dodać należy dokument w Te- kach Narusz, t. 9 nr. 69; por. Arch. komisyi histor. Xli 166 przyp. 1.

WCIKLKSIK I WZMOWIKNIK PAŃSTWA LITRWSKIEOO 1385-1401 131

Podejmowano rozlegJą akcyę na wschodzie, poniewai się zdawało, że także w stosunku do Zakonu nastąpi niebawem pomyślny zwrot; wszak mimo intryg krzyża- ckich i rakuskich stolica apostolska uznała ślub Jagiełły i chrzest Litwy ^. tak, że państwo, stworzone przez Unię, Btawało się wobec świata zachodniego równorzędnym członkiem rzeczypospolitej chrześcijańskiej.

Tymczasem stało się wprost przeciwnie. Rozbiły się zjazdy z r. 1388 i 1389, na których Polska na razie zasła- niała Litwę drogą dyplomatyczną, zaprzeczając Krzyżakom irfi rzekomych praw do Litwy". Daremnie Skirgiełło, który wraz z Wiguntem brał udział w drugim z tych zja- zdów obok panów polskich, układał się jeszcze do po- czątku r. 1390 z Zakonem, starającym się może nawet poróżnić go z Polakami*. Właśnie wówczas niebezpie- czeństwo krzyżackie wzrosło w dwójnasób przez drugą ucieczkę Witołda do Prus.

W zarządzeniach, przeprowadzonych na Litwie i Rusi w latach 1386 do 1388, tkwiła o tyle zapowiedź nowych rozterek, że nie mogły zadowolić wszystkich Gedymino- wiczów, lecz część ich zmieniały w groźnych malkon- tentów. Wprawdzie Andrzej Olgierdowicz siedział uwię- ziony w zamku chęcińskim*, a resztkę ojcowizny, pozo- stawionej Fedorowi Lubartowic/.owi, otaczały ziemie, bez- pośrednio poddane pod władzę korony; ale za to pomścić się musiał dotkliwy zawód, jaki spotkał jednego z uczest- ników układu krewskiego, ledwo przejednanego w r. 1384 Witołda.

Zawód to był p o d w ój n y. Na Litwie nie urzeczy-

» Długosz III 467/8.

« Voigt: Cod. dipl. Pruss. IV nr. 47, 52, 66. » Voigt: Gesch. Preussens, V 521 przyp. 2; Cod. Yitoldi nr. 56/8, 62; Cod. epist. II nr. 18.

* Rachunki dworu WI. Jagiełły, s. 187.

9*

132 OKRBS JAGIKł^ŁOWY 13S6- 1»40

wistniły się jegfo nadzieje, że gdy Skirgiełło otrzyma w za- rząd Wilno, on zajmie jego miejsce w Trokach. Na Rusi nawet po wyprawie na Halicz nie otrzymał dawno obie- obiecanej ziemi łuckiej ^ może właśnie dlatego, że połą- czona z jego księstwem grodzieńsko-brzeskiem byłaby od- dała w jego ręce duży obszar, oddzielający zupełnie ziemie koronne od litewsko-ruskich.

Nieufność ze strony Jagiełły, niechęć do Skirgiełły, skromne stanowisko, jakie mu przypadło przy nowem urządzeniu państwa, wreszcie zręczne wpływy krzyżackie, to wszystko już popchnęło Witołda do samowolnych kroków, przeciwnych polityce królewskiej, gdy na zjeździe lubelskim, pod koniec maja 1389 r. ', raz jeszcze spróbo- wano uratować istniejący etan rzeczy. Witołd musiał tam złożyć obietnicę, że zachowa zgodę ze Skirgiełłą i będzie go popierał przeciw wszystkim wrogom. Przekonawszy się jednak ostatecznie, że król nie chce uznać jego pretensyi do Trok i do Lucka*, spróbował niedługo potem ubiedz wileń- ską stolicę w nieobecności Skirgiełły. Gdy podstęp się nie udał, zerwał otwarcie z królem i jego bratem i w zimie z r. 1389/90 wraz z licznymi stronnikami udał. się pono- wnie do Krzyżaków. Przybierając od razu tytuł księcia łuckiego i grodzieńskiego *, odnowił poprzednie z nimi układy, które mu miały umożliwić uzyskanie trockiej ojco- wizny; równocześnie zaś wydał córkę za w. księcia Mo- akwy. Znikła możliwość skupienia wszystkich sił nowo

* X. J. Fijalek w pracy o biskupstwach wołyńskich Polski i Litwy w XIV i XV w., dokładnie streszczonej w Sprawozd. Akad. Umiej, za kwiecień 1911 r., trafnie wykazał, że WitoM otrzymał Łuck wogóle dopiero po pogodzeniu się z Jagiełłą w r. 1392, a iadne ze świadectw, według których miał go dostać już gdzieś w r. 1387, nie wytrzymuje krytyki.

» Cod. Yitoldi, nr. 53. » Ss. rer. Pruss. II 713.

* Cod. Yitoldi, nr. 63/4.

WCIELRMIK 1 waNOWJKNIK PAŃSTWA LnłWflKIKGO 1J86-1401 133

urządzonego państwa przeciwko zewnętrznym nieprzyja- ciołom. Osobista sprawa Witołda obronę Litwy przed Za- konem połączyła z wojną domową.

Rozłam wewnętrzny ujawniał się w rozruchach prze- ciwko Skirgielle ^ które zapowiadały coraz to nowe zdrady w gotującej się walce i już pod koniec r. 1389 zmusiły króla do bardzo doniosłej zmiany w zarządzie Li- twy. Oto nietylko posłał tam z Polski pomocnicze rycer- stwo i przybory wojenne, ale oddał też Wil no panowi polskiemu, podkanclerzemu Klemensowi z Mo- skorzewa. Skirgiełło, złożony z władzy namie- stniczej w wileńskiej połowie Litwy, został ograniczony do w. księstwa trockiego, a jako starosta generalny Wilna i należącej do niego częóci Li- twy występuje odtąd jej polski obrońca Moskorzewski •.

Rzecz jasna, że był to doniosły krok w kierunku rzeczywistego wcielenia dawnego państwa litewskiego do Korony. Władza »obcego« pana nad w. księstwem nie była jednak przyczyną zdrady Witołdowej, jak to później przed- -stawił latopis, tylko jej koniecznym skutkiem; łączyła się ści- śle z ratunkiem przed grożącą zagładą, jaki Polska przyniosła Litwie, mimo że sama mogła wówczas mieć pokój z Zakonem, byleby nie wspierała Litwinów i Rusinów*.

Rozumieli to dobrze wierni Jagielle Gedyminowicze i, nie wyjmując Skirgiełły, ograniczonego w swej władzy, wraz ze swojemi litewskiemi i ruskiemi wojskami stanęli do boju obok rycerstwa, które z królem na czele w sty- czniu r. 1390 wyruszyło z Polski*. Wspólnie zdobyto po

» Kwart, hiator. XXII 395/6; Arch. komisyi histor. XII 166/7.

» Długosz, III 480 (mylnie Mikołaj zamiast Klemens); Polnoje sobr. XVII 79, 92. 160, 16i. Kmp. IV nr. 1008: »capitaneu§ nost«r Łithuanie generalis<.

» Voigt: Cod. dipl. Pruss. IV nr. 72. 79, 83, 97.

* Rachunki dworu Wl. Jagiełły, a. 38/9.

134 OKUKS JAGIKŁŁUWY 1386-1440

koleji grody Witoldowej dzielnicy, Brześć, Kamieniec i Grodno, obsadzając je polskiemi załogami pod wodzą przyszłych bołiaterów grunwaldzkich. Już w maju liczni panowie i rycerze polscy otaczali Jagiełłę w wileńskiej stolicy^ i niebawem, gdy rozbiły się rokowania pokojowe, bronili jej podczas oblężenia przez Witołda i Krzy- żaków. Nie zraziły ich ani zdrady wśród żywiołu miej- scowego, zbałamuconego przez udział Kiejstutowicza w o- krutnym najeździe odwiecznego wroga, ani zarzuty zacho- dnio-europejskiego rycerstwa, że pomagają barbarzyńcom przeciw chrześcijanom '■'.

Przyczyniwszy się pierwszorzędnie do odparcia oblę- żenia, Moskorzewski złożył jednak swą godność i mimo hojnej nagrody, którą otrzymał zaraz po powrocie ^, żaden z polskich rycerzy nie chciał zająć jego miejsca. Dopiero na usilne nalegania króla dał się skłonić do objęcia »ge- neralnego starostwa ziemi litewskiej « Jaśko z Oleśnicy*. Znowu w słusznem przewidywaniu nowej wyprawy wroga po upływie zimy, szły z nim na Litwę posiłki polskie i całe wozy pełne broni, odzieży i żywności.

Daremnie Zakon, który obawiał się nawet najazdu ze strony Polski**, starał się powstrzymać od dalszego popierania Litwinów, nawiązując stosunki z niektórymi panami wielkopolskimi *. Po jałowych układach wiosen- nych, we wrześniu r. 1391 rozpoczął się nietylko zatarg polsko krzyżacki o ziemię dobrzyńską, lecz równocześnie pomoc polska po raz drugi uratowała Wilno, choć poddać aię musiały i w ciężką poszły niewolę załogi polskie w Wiłkomierzu i Nowogródku. Podobno sami Litwini,

* Kopiaryusz prayw. kapituły wileńskiej III 81 (15/5 1390).

» Długosz. III 486-492; Ss. rer. Pruss. II 647, III 163, 166, 176. » Kmp. IV 1008 (Opatów, 4/12 1390).

* Długosz, III 493; Mph. II 909. » Voigt: Cod. IV nr. 88/5.

* Voigt: Gesch. Preussens V 676 przyp. S.

WCIKLKNIB 1 WZMOWlKNia PAŃSlWA LITKWSKIBOO 1S86- 1401 135

bojarzy i łud, oświadczali, że gdyby nie ta pomoc i stale dostarczanie środków żywności z Korony, byliby musieli opuścić ojczyznę ^

To też niema śladu jakiegoś oporu czy niezadowole- nia wobec rozległej władzy, jaką wykonywał na Litwie polski starosta, kierując równie umiejętnie przedsięwzię- ciami odwetowemi na polu walki, jak wewnętrzną organi- zacyą. Przeciwnie, jednego się tylko obawiał Skirgiełlo, aby król nie zaczął znowu osadzać po litewskich grodach innych książąt, których uważał za rywali o wiele niedo- godnieJ3zych od polskiego wielmoży, sprawującego swój ciężki obowiązek tylko w charakterze urzędnika królew- skiego. Rzeczywiście 22 lipca 1391 r. Jagiełło w N. Kor- czynie wystawił mu dokument ', w którym obiecywał, że Wilna, Witebska, Grodna i Merecza nikomu, nawet rodzonemu bratu, nie odda bez jego wie- dzy na wieczność lub w dożywocie, lecz zachowa pod swoją bezpośrednią, dziedziczną władzą.

Wymienione tu cztery grody odsłaniają podwójne obawy Skirgiełły. Wilno i Witebsk, to były osobiste u- działy Jagiełły, gdzie Skirgiełło do niedawna go zastępował; ustąpił stamtąd staroście królewskiemu, lecz chciał się u- pewnić, że miejsca jego nie zajmie inny Gedyminowicz. Grodno i Merecz, to były resztki dzielnicy Witołdowej, podległej księciu na Trokach, i zupełnie jest zrozumiałem, że Skirgiełło nie chciał, aby się pomnażała liczba książąt udzielnych w tej połowie Litwy.

Mamy wskazówki, że te obawy, chwilowo zaspokojone, nie były nieuzasadnione. Wszak już kilka tygodni przed owem zaręczeniem król nadał znaczną część dotyczasowego księstwa Witołdowego, mianowicie ziemię drohicką, obejmującą wówczas całe Podlasie wraz z Mielnikiem,

< Długosz. III 49i/7. f Cod. epist. I/l. nr. 17.

136 UKKBS JAOIRŁŁOWY 1SJ5-1440

Surażem i Bielskiem, księciu sąsiedniego Mazowsza, Janu- szowi ^ Ziemię tę, przedmiot odwiecznych sporów mazo- wiecko-litewskich i świeżych walk w 1. 1382/3, otrzymaj te- raz na tych samych prawach, co bracia królewscy w zie- miach litewskich i ruskich, ChodziJo więc rzeczywiście o utworzenie nowej dzielnicy, wykrojonej z w. księstwa na Trokach.

Nadto rozeszły się niebawem wieści*, że król Wła- dysław Wilno i dzielnicę wileńską oddał; bratu Wigun- towi, przeznaczonemu widocznie na następcę Oleśnickiego, pod którego kierunkiem walczył poprzednio z Witołden^ i Niemcami. Nadawał się do tego tem lepiej, że, wyróżnia- jąc się zaletami z pośród braci królewskich, spolszczył się Diemal zupełnie, w posagu za żoną, córką Opolczyka, do- atał jego dzielnicę kujawską 8, i mógł stanowić najodpo- wiedniejszy łącznik między Polską a Litwą*.

Śmierć Wigunta, 28 czerwca r. 1392 «*, przecięła te plany. Chociaż bezpodstawną jest pogłoska o jego otruciu, zgon ten utorował drogę dla tego, który po paru tygo- dniach, wbrew zapewnieniom, danym Skirgielle, istotnie otrzymał Wilno i wogóle spow^odował radykalną zmianę w zarządzie ziem litewsko -ruskich, mianowicie dla Witołda.

Jeszcze na wiosnę 1392 r. nic nie zdawało się zapowia- dać takiego zwrotu w polityce Jagiełły. Wszak 16 kwie- tnia wydał we Lwowie przywilej', który taksamo, jak akt nowokorczyński z poprzedniego roku stawał zaporą dąże- niom Witołda na Litwie, zwracał się wyraźnie przeciwka jego pretensyom do Lucka.*

» Kod. dypl. maaow. nr. 120 (2/9 1891).

S». rer. Prusa. III 179.

Cod. dipl. Pol. II/2 nr. 537/8: Kwp. III nr. 1899.

Długosz, III 498.

» MPh. II 924 »in castro Yilneiuiit..

Aroh. 8ang. I nr. 13.

•yrCIKŁBNlK 1 WZHOWlBBfJR PAŃSTWA LITKWSKIKOO 1885-1401 157

W walkach z Witołdem Wołyń stał wiernie po stro- nie króla. Zwłaszcza książę Fedor na Ostrogu odznaczył się przy obronie Wilna w r. 1390 i zapewne w nagrodę za to otrzymał starostwo łuckie z ramienia Korony ^ Dla ziemian łuckich zaś podobną nagrodą miał być przywilej z 1392 r., przyznający im wszystkie prawa, których używali ziemianie lwowscy. Ponieważ zaś głó wnem postanowieniem przywileju dla ziemi lwowskiej była obie- tnica, że się jej nie odłączy od Korony i nie nada żadnemu księciu dzielnicowemu, akt z 16 kwietnia był wyraźna zapowiedzią, że także ziemia łucka pozostanie nadal pod bezpośrednim zarządem polskim, w ścisłym związku z Rusią halicką, jak niegdyś za Ro- manowiczów.

Tymczasem już po kilku tygodniach król powziął postanowienie, które wręcz sprzeciwiało się wszystkim do- tychczasowym zarządzeniom w ziemiach litewsko ruskich. Za pośrednictwem księcia mazowieckiego Henryka, który przez trzy tygodnie bawił u Witołda w Ritterswerder i tam, za wzorem braci, Janusza i Ziemowita, żonatych z księżniczkami litewskiemi, poślubił jego siostrę Ryngałłę, udało się skłonić Kiejstutowicza do zerwania z Krzyżakami i powrotu na Litwę, dokąd też sprowa- dził z powrotem wszystkich swych stronników *.

Za jaką cenę go pozyskano, wyszło na jaw już w pierw- szych dniach sierpnia 1392 r. Jagiełło spotkał się z nim w Ostrowie, przebaczył mu odstępstwo, obiecał wszelki© spory puścić w niepamięć, zwrócił mu ojcowiznę i nowe ponadto nadał dzierżawy. Jakie ziemie Witołd otrzymał

* Arch. Sang. I nr. 7, który zestawić należy z nr. 12.

» Długosz, III BOO ; Ss rer. Pruss. II 64r8, III 179. O uroczystym dokumencie króla, królowej i panów polskich, w którym mu wów- czas zabezpieczono zwrot ojcowizny, nie wyjmując Podlasia, świeżo nadanego Januszowi mazowieckiemu, wspomina Witold w r. 1426^ ob. Caro: Liber canc. Ciołek, I nr. *2.

138

i)KKK» JAaiRt.ŁUWY 1385- 1440

wówczas jako osobistą dzielnicę, dowodzi tytuł pana tro- <5kieg:o i łuckiego, z którym dnia 4 sierpnia złożył 2 nicłi nowy akt hołdowniczy królowi i królowej Jadwidze \

Zajął więc miejsce Skirgiełły na Kiejstutowem księ- stwie trockiem i dostał wreszcie Łuck, utwierdzony tak niedawno w bezpośredniej przynależności do Korony. Już te nadania oznaczały doniosły przewrót, gdyż kazały szukać wynagrodzenia dla Skirgiełły' i groziły wznowieniem dawne- go sporu polsko-litewskiego o Wołyń. Ale król posunął się jeszcze dalej: z Ostrowa udał się z Witołdem do Wilna i tam, według wyraźnego świadectwa Długosza, potwierdzonego przez wzmianki kronik pruskich ^ a zwłaszcza przez dzieje następnych zaraz miesięcy i lat, nietylko go osadził na miejscu Jaśka z Oleśnicy, a więc oddał mu władzę namiestniczą nad w. kięstwem wileńskie m, lecz rozszerzył władzę na wszystkie wogóle grody i ziemie Litwy i Rusi.

Przez ugodę z 1392 r. Witołd nie został wiel- kim księciem Litwy i nie wznowiono też je- szcze dawnego w. księstwa litewskiego jako odrębnego państwa, chociażby podległego Polsce. Po za dzielnicą trocko-łucką zresztą niezwykle rozległą władza Witołda miała charakter li tylko namiestniczy, tak jak ta, którą przedtem wykonywali w Wilnie Skirgiełło i starostowie polscy. Ale rozszerzył się znamien- nie zakres terytoryalny tej władzy, obejmując nietylko ściślejszą Litwę, nietylko niektóre dziel-

* Cod. epist. III dod. nr. 1; por. poręczenia żony jego dla Jagiełły i Jadwigi, Cod. Yitoldi nr. 92, B. Barwińskyj : Istor. prycz^nki II 74.

* Ze źródeł krzyżackich (Ss. rer. Pruss. III 179. 622) zdaje się wynikać, że Bkirgiello po śmierci Wignnta zgodził się na powołanie "Witolda przez Jagiełłę, ale na takich warunkach, że Witołd miał otrzymać tylko ojcowiznę trocką, on zaś powrócić na poprzednie •tanowisko w Wilnie.

» Ss. rer. Prusa. II 648, III 622.

WCIKLRNlR 1 WZNOWIRNIR PAŃSTWA LITRWSKIRGO 1886-1*01

139

nice na Rusi, przypadkowo z nią związane przez osobę księcia, lecz wszystkie ziemie ruskie, z wyjątkiem tych oczywiście, które pozostawały pod bezpośrednim za- rządem polskim.

Ten zaś, po oddaniu Lucka Witoldowi, rozciągał się tylko na Ruś czerwoną, która i przed Unią nie należała do państwa litewskiego, i dlatego w r. 1392 obszar tego państwa, jak ono istniało przed r. 1385, owych »ziem Litwy i Rusie, przyłączonych w Krewię •do Korony polskiej, złączył się znowu w jedną ca- łość administracyjną.

O doniosłości tej zmiany dobrze sobie zdawała sprawę późniejsza tradycya na Litwie i Rusi, interpretując tylko nieściśle jako nadanie godności wielkoksiążęcej Wi- tołdowi^. Rozumieli też dobrze współcześni, skoro nie- bawem jeden po drugim z książąt dzielnicowych, którzy wprawdzie i nadal hołdowali wprost królowi i Koronie, lecz mieli podlegać władzy namiestniczej Witołda, zaczną być » nieposłusznymi" Kiejstuto wieżowi, wyszczególnionemu w tak nadzwyczajny sposób.

Natomiast ze strony polskiej nie podniosła -się żadna opozycya. Oleśnicki złożył bez oporu zarząd dzielnicy wileńskiej, objęty tylko na żądanie króla. Zado- wolono się przysięgą Witołda, że wszystkie ziemie będzie dzierżył y^pro reg£-MrexinoJiQloniue<<^, a co do Lucka za- znaczono tylko jego teoretyczną odrębność od Rusi litew- skiej w tytule, użytym przez Jagiełłę na jednym z doku- mentów 1392 r. 3. Doniosła decyzya królewska nastąpiła nawet prawdopodobnie w porozumieniu z panami koron- nymi, zebranymi w maju r. 1392 na zjeździe piotrkow-

» Polnoje sobr. XVII s. 93, 167 eto.

* DJugosz, 1. c.

3 Cod. epist. I nr. 20.

140 OKRKS JAGIBLŁOWY 1386-1440

skim *. Wszak Spytek z Melsztyna, Jan z Tarnowa i Sę- dziwój z Szubina wstawiali się już za Witołdem w cięż- kich dlań chwilach przed ucieczką do Prus *.

Powody, jakimi się kierowali król i jego doradcy, byty podwójne. Główny cel ugody wyraźnie zaznaczono w ostrowskim akcie homagialnym: chodziło o uśmierzenie wewnętrznych rozterek, o zapewnienie pokoju miesrkań- com państwa litewskiego, którego Jagiełło i Skirgiełło »już nie mogli udzierżyów przed Witołdem ', a którego obrona narażała Polaków na niebezpieczeństwo rozbioru Polski *, Na to zaś, że nie ograniczono się do nadania Trok i Lucka, wpłynął powód drugi, podniesiony przez Długosza: wiedziano, że nikt nie nadawał się tak znako- micie do trudnego zadania, aby w zastępstwie Jagiełły kierować całem jego dawnem państwem, jak właśnie Wi- tołd. Połączenie zaś różnych części tego państwa pod je- dnym zarządem naczelnym okazało się nieodzownem. Wy- magały tego rywalizacye między poszczególnymi ksią- żętami, które trudno było uśmierzać z dalekiego Krakowa, choć teoretycznie wszyscy uznali zwierzchnictwo króla i królestwa polskiego. Okazało się, że dla ściślejszego spo- jenia ziem litewskich i ruskich Jagiełły nie wystarczał węzeł wspólnej zależności od Korony polskiej. Wzrosły wprawdzie zaraz po Unii ta spoistość wewnętrzna i ze- wnętrzna powaga zjednoczonych państw; lecz chcąc je ochronić od podobnego wstrząśnienia, jakie spowodowała niechęć między Skirgiełłą a Witołdem. i skorzystać z po- myślnych widoków politycznych, trzeba było poddać jego olbrzymie obszary wschodnie, dokąd nie mogła sięgać bezpośrednia władza rządu polskiego, pod silne, jednolite

» Voigt: Cod. dipl. Prussiae IV nr. 111. Por. Koneczny: JagieNo i Witold, s. 161.

» Sa. rer. Pruss. II 713.

» Polnoje sobr. XVII 79, 92.

Voigt: Cod. dipl. Prussiae, IV nr. 110.

WCIKLKNIR 1 WZNOWIESIR PAŃSTWA LITRWSKIKGO 1385-1401 141

kierownictwo na miejscu. To właśnie zadanie powierzono synowi Kiejstuta.

Obejmowało ono tak wewnętrzne, jak i zewnętrzne sprawy. W jednych i drugich warunkiem powodzenia była ścisła solidarność Jagiełły i Witołd a. Zgoda obu braci stryjecznych była też istotnie zabezpieczoną przez wspólność interesów, jaką stworzyła między nimi ugoda z 1392 r,, zwłaszcza, że Witołd, nie mając syna, nie żywił też własnych planów dynastycznych, sprzecznych z pla- nami Jagiełły. Za to jednak Witołd, spełniając rolę, jaką król mu przeznaczył w ziemiach litewsko- ruskich, zbliżał się niechybnie do podwójnego konfliktu z Polską. Aby zrozumieć jego genezę, trzeba śledzić szybkie postępy wytężonej pracy politycznej, do której w obu wskazanych kierunkach zabrał się zaraz po objęciu nowego stanowiska.

Zmiany w stosunku dzielnic ruskich do ściślejszej Litwy były nietylko nieodzowną podstawą do podjęcia zadań zewnętrznych, lecz wynikły też bez- pośrednio z konieczności pogodzenia Skirgieł- ły z nowym stanem rzeczy. Ujawniło się to od razu, gdy 6 grudnia 1392 r. udało się Jagielle doprowadzić do skutku chwilową zgodę między nim a Witołdem ^ Wszak głównym jej warunkiem była obietnica Witołda, że w zamian za Troki zdobędzie i odda Skirgielle Kijów, księstwo Włodzimierza Olgierdowicza. Usunięcie tego księcia z dziel- nicy, na której siedział od około 30 lat, nie od razu zre- sztą przeprowadzone, stało się jednak ogniwem w kon- sekwentnej akcyi, która w przeciągu dwóch zaledwo lat po układzie ostrowskim podkopała raz na zawsze system księstw udzielnych na obszarze dawnego państwa litewskiego.

Trudno stwierdzić w każdym wypadku, o ile wyprawy przeciw poszczególnym książętom wywołane były przez ich

» Cod. epiat. I nr. 19, 20.

142 OKRES JAOlKŁiŁO WY 1S86- 1440

»nieposłuszeń8two« wobec namiestnika ziem litewsko-rus- kich, o ile Witołd działał samodzielnie lub też z polecenia^ Jagiełły. Same suche fakty jednak dosyć wymowne.

Według latopisa litewsko ruskiego ^ pierwszą walkę stoczył Witołd z Korybutem, który jako pan połowy Nowogródka na Litwie, a księstwa siewierskiego na Rusi, był niewątpliwie jednym z najpotężniejszych książąt dziel- nicowych. Dotąd stale współdziałał z Jagiełłą, niegdyś przeciw Kiejstutowi, potem w dniach układu krewskiego i wojny ze Swiatosławem, wreszcie niedawno w walkach. z Witołdem; odczuł więc szczególnie dotkliwie wywyż- szenie tego ostatniego. Pobity pod Dokudowem, dostał się do niewoli w swym Nowogródku, skąd go odesłano do Jagiełły *. Najznaczniejsze księstwo, jakie jeszcze istniało na obszarze właściwej Litwy, przeszło pod bezpośrednią władzę Witołda, jako pożądane uzupełnienie tej połowy dziel- nicy nowogrodzkiej, która należała do ojcowizny Kiejstutowi- czów. Równocześnie zapewne Korybut utracił także swoj^ dzielnicę siewierską. Ale zanim rozporządzono jej losem, zanim on sam, po poręczeniu jego wierności przez teścia, księcia riazańskiego', pogodził się z Witołdem i przyjął skromne zaopatrzenie na kilku włościach wołyńsko podol- skich *, Witołd załatwił się także z księstwem witeb- skiem.

Gdy umarła matka Jagiełły, której Witebsk służył jako zaopatrzenie wdowie, najmłodszy z jego braci, Swi-

' Polnoje 8obr. XVII 93/4, 167 etc. » Ss. rer. Pruss. III 185.

Arch. Sang. 1 nr. 17 (14/11 1393).

* Ss. rer. Pruss. III 195. Zaopatrzenie Korybuta stanowiły Zba- raż w powiecie krzemienieckim, oraz BracJaw i Winnica na Podolu; wynika to z hołdu kn. Fedka Nieświskiego z r. 1434 (Krupowicz: Zbiór dypl. nr. 16), którego identyczność k Fedorem Korybutowiczem naszem zdaniem trafnie wykazał ks. Puzyna (Mieś. herald. 1913 a. 145—151; por. tamże s. 192/4, artykuł A. Prochaski, oraz nasze uwagi w Arch. komisyi histor. XII 201).

WOIKŁBNIK I WŁMOWIBNIB PAŚJłTWA ŁITBWSKIRGO 158»-U01 143

drygiello. równiei uczestnik niedawnej walkiz Witołdem\ pragnął zawładnąć Witebskiem jako udzielnem księstwem^ kazawszy zabić nanniestnika królewskiego. Ale na polecenie króla Władysława wyprawił się przeciwko niemu Witołd na początku r. 1395, przyjął hołd książąt na Drucku, po- siadających drugorzędny udział w poł.zach. zakątku ziemi witebskiej, zajął Orszę i z pomocą smoleńską także Witebsk, a Świdrygiełłę odesłał w kajdanach do Krakowa*. Wypadki te stały się punktem wyjścia dla stałego odtądj antagonizmu między Świdrygiełłą a Witołdem. który w za-- stępstwie Jagiełły objął też Witebsk w bezpośredni zarząd.

Zdaje się, że mimo udziału Skirgiełły w tej wypra- wie jego księstwo połockie podzieliło los Witebska, co mo- gło się stać zawiązkiem nowego zatargu między nim a Witołdem w tym samym jeszcze r. 1393. W maju Skir- giełło starał się utrzymać w swem ręku przynajmniej Mińszczyznę*, nadaną mu wraz z Połockiem w r. 1387, a dopiero w jesieni nowe pośrednictwo króla, a zwłaszcza królowej Jadwigi* pojednało go znowu z Witołdem.

Wtedy Skirgiełło udał się na dwór krakowski, a Ja- giełło, w ciągłem porozumieniu z Witołdem, zabrał się^ do przygotowania wyprawy na Kijów ^ gdzie według ugody bełzkiej z poprzedniego roku miano osadzić

' 25/5 1391 r. w Lidzie występuje obok Wigunta jako świadek sapiau Jagiełły na intencyę spokoju duszy brata KorygieNy, zabitego •pr«ez Krzyżaków (Kopiaryusz przyw. kapituły wileńskiej, I 8 I i 111 23).

» Polnoje sobr. XVII 94 etc; Ss. rer. Pruss. III 185, 243/4;. Rachunki dworu WI. Jagiełły, s. 161, 275, 562, 192. według których Świdrygiełło przebywa na dworze królewskim od 11/8 1393 do 20/6 1394 r.

» Cod. Yitoldi, nr. 106; Arch. komisyi histor. XII 166.

* Cod. epist. II, dod. nr. 1 (3/10 1393); Długosz, III 502.

5 Rachunki dworu króla WI. Jagiełły, s. 167/8 (30/10 1393);. tamże s. 172 etc. o pobycie Skirgiełły w Krakowie od 23/10 do 7/12,. oraz 8. 156, 162, 163, 166 etc. liczne ślady porozumiewania się króla. I Witoldem i jego Wołynianami w lecie i jesieni r. 1393.

144 OKRB!* JAOmŁŁOWT 1886-1440

SkirgieWę na miejscu Włodzimierza. Lecz i teraz nie od razu to się dało wykonać; opanowano wówczas conajwyiej niektóre pograniczne włości Kijowszczyzny. Przedtem Wi- tołd, utwierdziwszy się w dzielnicach białoruskich, którym niebawem wystawił przywileje ^, zabezpieczające w szero- kim zakresie ich odrębność wewnętrzną, wzmocnił swe stanowisko także na Rusi południowej.

W tym celu przyłączył księstwo włodzimier- skie do swej dzielnicy łuckiej, a Fedorowi Lubartowi- czowi przeznaczył jako wynagrodzenie ziemię siewierską, odebraną Korybutowi. Rozszerzał w ten sposób swój u- dział na Wołyniu, którego część południową, Krzemieniec i Stożek, obiecał przyłączyć do kijowskiej dzielnicy Skir- giełły *; zrywał zaś nadto ostatecznie związek linii Lubarto- wej z ziemią wołyńską, przerzucając Fedora do odległego księstwa, z którem go żadne nie łączyły tradycye, a które zresztą otrzymał tylko w zarząd, do woli królewskiej. W maju 1393 roku, w Wiślicy, Lubartowicz złożył hołd z nowej swej dzielnicy*, ale prawdopodobnie, niezadowolony 2. obrotu rzeczy, wcale jej nie objął w posiadanie: oba księ- stwa pozostały w ręku Witołda, a Fedor niebawem udał się na Węgry, skąd później wraz ze Świdrygiełłą znosił się z Zakonem krzyżackim*.

Spotkał się tam zapewne z innym Fedorę m, synem Koryata, którego, po daremnej z jego strony próbie porozu- mienia się ze Skirgiełłą ^ Witołd również już w r. 1393 wyparł z Podola*. Nie pomogły mu ani posiłki wołoskie, ani pomoc

* Jakubowski: Zieraskije priwilei w. kn. lit., Żurn. min. prosw 1903 zesz. 6, a. 297/8 (dod. IV: rekonstrukcya przywileju Witolda dla PoZocka i Witebska z lat 1392/9), por. 269.

» Cod. epist. I/l nr. 20. » Arch. Sang. I nr. 14, 16.

Voigt: Cod. dipl. Prussiae, VI nr. 67. » Arch. komisyi hi»tor. XII 168.

Polnoje Sobr. XVII 83/4, 101 eto. ; co do czasu zajęcia Podola

WCIRLRNIB 1 WZNUWIKNIK PAŃSTWA LlTK"n8ltłKGO 1386- liOl 145

króla węgierskiego, którego zwierzchnictwo prawdopodo- bnie tiotąd uznawał i u którego teraz znalazł przytułek. Podole, w chwili układu krewskiego niemal zupełnie wy- odrębnione, ściśle się złączyło z państwem Jagiełły.

Obecnie nadszedł czas na Kijów. Związek między walkami o Kijowszczyznę a opanowaniem kresów podolskich wyraźnie występuje w latopisie litewsko-ruskim \ Jeszcze w lutym 1394 r., na zjeździe w Dolatyczach, obok Witołda i Fedora ratneńskiego Skirgiełło i Włodzimierz kijowski w pozcfrnej zgodzie ręczą królowi za Andrzeja Olgierdo- wicza', który wreszcie wypuszczony z niewoli, udał się do W. Nowogrodu. Ale trzy miesiące później Witołd, Skir- giełło i inni książęta litewsko-ruscy zjechali się z Jagiełłą w Opatowcu ' i wtedy zapewne postanowiono przeprowa- dzić wreszcie dawno zamierzoną zmianę nad Dnieprem. Po dalszych jeszcze naradach z Witołdem, Skirgiełło w je- sieni opuścił dwór królewski, udając się na wyprawę, która go osadziła w Kijowie, a najstarszy z Olgierdowiczów mu- siał się zadowolić drobnem księstewkiem kopylsko-słuckiem Da obszarze ściślejszej Litwy.

Skutki tych przewrotów były nadzwyczaj ważne Wprawdzie pozostało kilka mniejszych księstw w Gzerni- chowszczyźnie i na Polesiu, a Lingwen, powróciwszy w r. 1392 z W. Nowogrodu*, gdzie nie zdołał wykonać swych rozległych planów, otrzymał księstwo mscisławskie; ale

por. Cod. Vitoldi nr. 105, ale także wątpliwości co do autentyczności tego nadania podolskiego Witolda z 6/6 1393 r., zaznaczone u Kru- szewskiego: Istorija, IV* 172 przyp. 1.

» L. c. 80, 94/5 etc.

» Cod. Yitoldi, nr. 109 ; por. Rachunki dworu, s. 187, 236, 242, 285, 665, i Polnoje sobr. XVII 45.

» Rachunki dworu WZad. Jag., s. 237 (26/6); dla dalszych szcze- gółów por. (oprócz opowieści latopisa) tamże s. 200, 249 i 282.

* PoJn. sobr. XVII 45; jest to zarazem jedyna wskazówka chro- nologiczna, kiedy księstwo mscisławskie, opróżnione przez śmierć Korygielly w r. 1390, mogło przejść w ręce Lingwena.

o. Halecki: Dziej* Unii Jafiellońikicj. 10

146 OKRKS JAGIKŁŁOWY 1385- 1440

we wszystkich znaczniejszych dzielnicach sy- stem księstw hołdowniczych upadł zupełnie. Nie wyjmując Kijowszczyzny, gdzie po rychłej śmierci schorzałego Skirgiełły osiadł koło r. 1397 namiestnik z ra- mienia Witołda^ weszły one wszystkie w nowe sta- dyum zawisłości od Litwy: przy zachowaniu swej odrębności wewnętrznej przeszły pod bezpośredni zarząd jej zastępcrego władcy.

Ta konsolidacya dawnego obszaru państwa litew- skiego nastąpiła w czasie, gdy wielkie księstwo, wcielone do królestwa polskiego, prawnie wcale nie tworzyło odrę- bnej całości, tak, że do niedawna nawet związek jego ziem ruskich z Jitewskiemi zdawał się przerwany. Było to tylko możliwe dzięki silnie zakorzenionej tradycyi czasów 01- gierdowych, a zwłaszcza dzięki oparciu, jakie Witołd miał w Polsce i u jej króla. Ale zanim jeszcze wzrastająca jego potęga, której przestało odpowiadać stanowisko na- miestnika królewskiego, doprowadziła do konfliktu z Pol- ską na tle prawnopaństwowego stosunku do Korony, za- rysował się między Witołdem a Polską spór inny: da- wny spór polsko-litewski o rozdział Rusi. Bez- podstawny, póki wszystkie ziemie ruskie były odłączone od litewskich, musiał mimo Unii odżyć z chwilą, gdy złą- czono dawne państwo Gedyminowiczów w jedną całość administracyjną-

Niebezpieczeństwo to istniało już, odkąd w r. 1392 dostała się Witołdowi ziemia łucka; wzrosło zaś, gdy od r. 1393 rozpoczął starania, aby złączyć w swem ręku cały Wołyń, cel tylu zabiegów polskich od czasów Kazi- mierza W., a zwłaszcza, gdy sięgnął też po Podole, za ostatniego Piasta bardziej związane z Polską aniżeli z Li-

> Polnoje sobr. XVII 80, 94/5 etc. O chorobie Skirgiełły por. Rachunki dworu, s. 215, o dacie jego śmierci ekskurs Hruszewskiego>. IV» 474.

WCIELBNIB I WZNOWlRMiE PAŃSTWA ŁI'JEW8KlKao 13S5- 1401 147

twą, potem zaś przez pewien czas prawie niezależne od jednej i od drugiej.

Opozycya ze strony polskiej zrazu zaznacza/a się tylko bardzo słabo. Co do Wołynia świadczy o niej tylko dokument królowej Jadwigi z 4 listopada 1393 t.\ gdzie w tych samych słowach, co przed siedmiu laty jej mąż, zapewnia księcia na Ostrogu, że wraz z całym po- wiatem ostrogskim ma podlegać jedynie jej i Koronie polskiej. Ta próba, aby przynajmniej częsd Wołynia wy- odrębnić nadal z dzielnicy łuckiej Witołda na rzecz Pol- ski, okazała się jednak bezskuteczną: w r. 1396 ks. Ostrogski musiał z rąk Witołda przyjąć przywilej, zatwier- dzający i rozszerzający jego dobra, a temsamem uznał zwierzchnictwo księcia na Lucku*. Tem łatwiej niebawem, po śmierci Skirgiełły, Krzemieniecczyzna złączyła się znowu z Wołyniem.

Ważniejsze następstwa miało skrzyżowanie się dążeń Witołda z polskiemi w sprawie podolskiej. Jak przed Unią przy rywalizacyi o Wołyń, wyjście tymczasowe zna- lazło się w podziale spornej ziemi. 13 czerwca 1395 r. król nadal zachodnią część Podola z Kamieńcem, Smo- tryczem, Czerwonogrodem, Skałą i Bakotą »pełnem prawem książęcema wojewodzie krakowskiemu i panu powiatu Samborskiego na sąsiedniej Rusi czerwonej, Spytkowi z Melsztyna, zachowując dla siebie część wschodnią z Mię- dzybożem, Bożskiem i Winnicą ». Podział ten miał dla dziejów Podola znaczenie tem większe, że odpowiadał jego dwom częściom składowym, wyodrębnionym przer samą przyrodę, które się zrosły w jedną dzielnicę dopiera

» Arch. Sang. I nr. 16. Ale już 6/2 1393 r. »illustris Fedor de Ostrów* występuje jako świadek na przywileju Witolda dla Domi- nikanów łuckich, Grabowski-Przezdz. : Źródła do dziejów polskich, I 150.

» Ib. nr. 20.

» Cod. Yitoldi, nr. 116; Arch. Sang. I nr. 19.

10»

148 OKRES JAGlKŁŁOWy 1385-1440

pod władzą Koryatowiczó w: naddniestrzańskiej, sta- nowiącej naturalne przedłużenie Rusi halickiej, i nadbo- żańskiej, która w stepach ukrainnych zlewała się z po- graniczem kijowskiem.

Takie rozwiązanie sprawy wzbudziło jednak mimo osoby obdarowanego silne niezadowolenie kół ko- ronnych*. Wprawdzie część Podola, o którą im naj- bardziej chodziło, oddano w ręce dygnitarza polskiego, na którego wybór wpłynęły niewątpliwie jego zasługi około Unii i dawne stosunki z Witołdem; ale według trzy- krotnie powtórzonego zwrotu aktu królewskiego miał władać dzielnicą tak, j ak inni książęta Litwy i Rusi. Za- strzeżenie to, podobne do wzmianki w nadaniu Podlasia dla Janusza mazowieckiego, który zresztą musiał teraz zwrócić ziemię Witołdowi 2, zaliczało Podole do tych ziem litewsko-ruskich, które niedawno złączono pod za- rządem Witołda. Księstwo, wykrojone dla Spytka, pozo- stawało więc, na równi z istniejącymi jeszcze udziałami Gedyminowiczów, pod naczelnem zwierzchnictwem Wi- tołdowem. Nadto, jak świadczy położenie geograficzne, Witołd musiał też zarządzać bezpośrednio wschodnią po- łacią F^ódola, z której nie utworzono osobnego udziału książęcego.

Na razie więc i w tej sprawie spotkał Polaków do- tkliwy zawód, zręcznie zasłonięty przez książęce uposaże- nie jednego z nich. Pozornie, teoretycznie, rzecz mo- gła się wydawać mało ważną, skoro i tak wszystkie zie- mie litewsko-ruskie pozostawały częściami składowemi Korony a Witołd był tylko ich namiestnikiem z ramienia króla polskiego. Nabierała jednak doniosłego znaczenia wobec faktu, że właśnie w tym samym czasie stawało się coraz widoczniejszem, jak oddanie Litwy i Rusi pod zarząd Wi tołda pro wad ziło stopniowo do coraz

» DJugosz, III 619. » Ib., IV 622.

WClKLKNIR 1 WZNOWIKNIK PAŃSTWA LITKWSKIKGO 1S8&-1401 149

wyraźniejszego wyodrębnienia ogromnych ob- szarów, którymi władał, do coraz większej samodzielności jego własnego stanowiska.

W Polsce musiano to odczuwać tern dotkliwiej, że w najbliższych latach po ugodzie ostrowskiej nie prze- stawano ponosić ciężkich ofiar dla obrony Litwy przed Krzyżakami, którzy raz jeszcze wytężyli wszy- stkie siły dla jej podboju. Obrona ta, chociaż tyle łatwiej- sza, odkąd Witołd pogodził się z Jagiełłą, i teraz nie mo- gła się obejść bez posiłków wyćwiczonego rycerstwa pol- skiego, nadsyłanych przez króla a potem hojnie wynagra- dzanych ze skarbu polskiego i królewszczyzn koronnych, bez polskich ochotników, wystawiających na własny koszt zbrojne chorągwie, bez ciągłego dostarczania przyborów wojennych z Polski ^ Nadto, zaczynając od pierwszej »rej- zy« po powrocie Witołda, urządzonej jeszcze w r. 1392 \ szczególnie cierpiało mazowieckie do niedawna Podlasie. Zajmując tamtejsze grody, Krzyżacy chcieli widocznie od- ciąć Litwę od książąt Mazowsza, którzy pośredniczyli przy zgodzie z Witołdem a odtąd dotkliwe cierpieli krzywdy od Zakonu.

Tym razem opór Litwy przeciw najeźdźcom był sku- teczny. Po całym szeregu wypraw, z których ostatnie, w r. 1394, posunęły się dalej niż kiedykolwiek w głąb Litwy', po ostatniem daremnem oblężeniu Wilna, Krzy- żacy pożegnali się ostatecznie z planem jej podboju. Odtąd walki litewsko-niemieckie to- czyć się będą już tylko o Żmudź. Litwa wła- ściwa była ocaloną. Było to pierwszym decydującym

« DIugosB. III 605/6. W Rachunkach dworu (s. 168, 160, 193 200) pod r. 1393 i 1394 nieraz spotykamy wzmianki o »bali8tae«, wy- syłanych do Wilna; o licznych Polakach prsy boku Witolda Ss. rer. Pruss. III 194/5 (r. 1394).

« Ib., 8. 501; Ss. rer. Pruss. II 649.

» 8s. rer. Pruss. II 653.

160 0KRK8 JAOIR^ŁOWY 1385-14*0

rezultatem politycznym Unii z l^ołską, której sprzymierze- niec, król rzymski Wacław, niebawem zabroni Krzyżakom najazdów na Litwę i, ale zarazem także owocem ustępstw na rzecz Witołda, które się sowicie opłaciły.

Ale teraz też dopiero uwidoczniły się skutki, do ja- kich te ustępstwa musiały doprowadzić. Uporawszy się dzięki Unii równocześnie z systemem dzielnicowym, roz- bijającym jedność dawnego państwa litewskiego na we- wnątrz, i z wrogiem zewnętrznym, zagrażającym do- tąd jego istnieniu, Witołd , cboć prawnie tylko namiest- nik Jagiełły, w rzeczywistości zajął stanowisko bez poró- wnania silniejsze, aniżeli niezależni władcy Litwy przed Unią. To też właśnie w roku 1395, gdy rozstrzygnął się los Podola, dotąd tak słabo spojonego z innemi zie- miami, a walki z Zakonem wbrew zakazom królewskim * ustępowały planom zjazdów ugodowych ', Witołd zaczął się posługiwać tytułem wielkiego księcia Litwy* <5hoć naturalnie nie w stosunkach z Polską i podjął na nowo politykę zaborczą dawnych w. książąt wobec Rusi wschodniej i Tatarów. Powróciwszy na początku r. 1395 ze zjazdu Jagiełły z królem węgier- skim, w którym wziął udział ze względu na sprawę Po- dola ^ zajął się planami, dla Polski na pozór zupełnie obcymi', które, jak się zdawało, mógł wy- konać na własną rękę.

Dotąd Witołd ograniczał się do starań dyplomaty-

» Ib. III 196/7; Voigt: Cod. dipl. Pruss. VI nr. 11.

* Index aotorura saec. XV, nr. 243. » Cod. Vitoldi nr. 112.

* Ib., nr. 117; M. Baliński: Hist. Wilna I 161 (por. Kopiaryuw kap. wiln. I s. II, III 9): >prinoeps supremus Lituaniae« 2/2 1396.

» Rachunki dworu, s. 216, 217, 219.

* RzecE znamienna jednak, ie preymierze przeciwko Witoldowi, zawarte wówczas (por. Prochaska: Król WI. Jagiełło, I 115 przyp. 2) przez Moskwę i Twer, zwraca się teł przeciwko >Laohomc.

WCIBLKKIK I WINOWIKNIB PAŃSTWA LlTKWSKlKttO 1385-1*01 151

cznych o podtrzymanie wpływu litewskiego w ziemiach ruskich, znajdujących się jeszcze po za granicami państwa Jagiełło wego; teraz zaś powiódł mu się pierwszy od cza- sów Olgierda krok ku dalszemu rozszerzeniu tych granic, gdy 28 września r. 1395 opanował dawno upragniony Smoleńsk*. Skorzystał z rozterek między synami Świa- tosława, aby tutaj stosunek zależności politycznej od Litwy, tak wyraźny od r. 1386, zamienić w przyłączenie do niej, a to nawet nie pod osobnym księciem dzielnico- wym z rodu Gedymina, jak to dawniej praktykowano po usunięciu rodzimych Rurykowiczów, lecz od razu ' pod litewskimi namiestnikami.

Utwierdziwszy się w nowo zajętej ziemi przez zwy- cięstwo Lingwena nad księciem riazańskim, zwrócił się Witołd do spraw tatarskich. Sposobność wmieszania tsię do nich nasunęła się również w r. 1395, gdy zbiegł do niego chan Tochtamysz, szukając opieki przed rywalem, popieranym przez groźnego Tamerlana; łatwiejszemi zaś stały się wszolkie przedsięwzięcia w tym kierunku, odkąd po śmierci Skirgiełły Kijowszczyzna przeszła pod bezpośre- dnią władzę Witołda. To też zaraz w r. 1397 przyszło do pierwszej, a w roku następnym do drugiej zwycięzkiej wyprawy Witołdowej w głąb Tatarszczyzny '. Przesadzone były może wieści, jakoby Witołd dotarł po za Don i ku Wołdze, a na Krymie obiegł Kaffę, ale wątpliwości ulegać nie może, że oparł wówczas granice swej władzy o naturalne rubieże południowe ziem ruskich:

» Polnoje sobr. XVII 46, 81, 95/6.

» W Rachunkach dworu (s. 192, 241/2, 266) s czerwca r. 1394 pojawia się jednak idnus Nos dux Smolanski*. coby wskazywano na plan osadzenia w Smoleńsku ks. Aleksandra Nosa, jednego z Na- rymuntowiczów pińskich, który istotnie dzierżyć będzie Smoleńsk w r. 1418 (Cod. Yitoldi, nr. 758), ale widocznie jako namiestnik. Witolda.

» Ss. rer. Pruss. III 216, 222, V 226; Długosz, III 623.

162 OKIIKS JAGIRCŁOWY 18S6-U40

morze Czarne i dolny Dniepr. Zdecydowany poświę- cić Zakonowi, który mu nadesłał posiłki, bałtyckie wybrzeże Litwy, stwarzał Witołd dla niej u brzegów drugiego morza, gdzie dotąd od wieków koczowały hordy turańskie, nowe podstawy politycznej i ekonomicznej potęgi.

Sukcesy te, doniosłe zwłaszcza dla ziem ruskich, mo- gły mieć wielką wartość dla całego państwa polsko- litewsko-ruskiego, byleby się utrzymała zasada jego jedności, tak silnie zaznaczana w pierwszych la- tach współżycia. Obecnie jednak właśnie dzięki nadzwy- czajnemu wzrostowi potęgi Witołdowej ta jedność wyda- wała się silnie zagrożoną; conajmiiiej zaś nasuwała się obawa, że we wzajemnym związku, mimo teoretycznego zwierzchnictwa Polski, jej interesy będą musiały coraz bardziej ustępować litewskim. To też wówczas, w r. 1398, po raz pierwszy wychodzi z Polski głos prote- stu przeciwko takiemu obrotowi wypadków.

Głos ten wyszedł z tego samego grona, które już w r. 1395 dawało wyraz swemu niezadowoleniu w sprawie Podola: od królowej Jadwigi, która nie chciała, aby ofiara, którą poniosła dla dobra królestwa polskiego, poszła na marne, i od rady koronnej, z której rąk wymykało się kierownictwo dzieła, rozpoczętego tak pomyślnie w r. 1386.

I otóż powołano się właśnie na świeże wspomnienia tego roku, aby to, co wtedy postanowiono w teoryi, coraz bardziej nadwątlanej przez tok wydarzeń, znalazło zewnę- trzne zatwierdzenie w praktyce życiowej. Królowa w liście do swego wkochanego brata« Witołda przypomniała mu, że owe ziemie Litwy i Rusi, któremi zarządzał,. Jagiełło zapisał jej jako wiano, gdy go poślu- biła, i prosiła go, aby wobec tego uiszczał jej- z nich roczny czynsz ^

Nie było takiego warunku w ugodzie krewskiej. Ale,

» 6b, rer. PruBS. III 219.

WCIRLKNIE I WZNO WIRNIK PAŃSTWA LI I KW.SKIKOO 1S85-I401 153-

stojąc ściśle na stanowisku wcielenia ziem Litwy i Rusi do Polski, jej królowa miała prawo nałożyć taką daninę na swych tamtejszych poddanych, których jeszcze żaden przywilej nie zabezpieczał przed podatkami, nakładanymi przez władcę. Taka opłata byłaby jasno zadokumentowała przynależność tych ziem do Korony, ich podwładność wobec Polski, namiestnicze li tylko stanowisko zarządzającego niemi Gedyminowicza.

Ale dlatego też właśnie Witołd tej »prośby« spełnić nie myślał. Oparcia przeciwko Polsce poszukał na we- wnątrz i na zewnątrz swych ziem. Przedewszystkiem po raz pierwszy w ich dziejach odwołał się do przed- stawicieli społeczeństwa: zebrał najwybitniejszych panów litewskich i ruskich, przedłożył im żądanie królo- wej Jadwigi i łatwo uzyskał stanowcze jego odrzucenie^- przedstawiwszy je jako zamach na ich wolność i na »8tarinę«. Co więcej, list Jadwigi popchnął Witołda do pokoju z Za- konem', który, zawarty na wyspie Salin,^ 12 paździer- nika 1398 r. *, ua wielce niekorzystnych a nawet upoka- rzających warunkach, miał być wyrazem politycznego wy- odrębnienia się od Polski. Wszak Witołd w owym akcie, odstępującym Krzyżakom całą Żmudź, uzależniającym ga od nich tak w pracy chrystyanizacyjnej, jak i w przedsię- wzięciach wojennych, tytułował się ^najwyższym księciem Litwy i Rusi«, a co więcej, dał się obwołać przez knia- ziowi panów litewsko-ruskich »królem« Litwy i Rusi*.

Pomijając na razie znaczenie tej pierwszej »elekcyi« dla wewnętrznego, prawno-społecznego rozwoju tych ziem^ trzeba zaznaczyć, że miała ona dać wyraz ich odrębności państwowej i zarazem przemienić ich władcę z n a- miestnika z ramienia Polski w osobnego monar- chę. Po rekonstrukcyi obszaru w. księstwa li-

» Ss. rer. Pruss. III 220.

* Raczyński: Kod. dypl. Litwy, s. 263 nn.

» Ss. rer. Pruss. III 224.

154 OKRB8 JAGIKŁŁOWY 1886- U40

tewskiego wr. 1392, nastąpiło teraz wznowie- nie jego państwowości, ale wznowienie faktyczne tylko, bo dokonane samowolnie przez jedną tyl- ko stronę, wbrew obowiązującym umowom prawnym.

Nabierało ono jednak doniosłego znaczenia dzięki temu, że zostało dokonane wprawdzie bez zgody Polski, ale z milczącem eon aj mniej przyzwoleniem jej króla a zarazem jedynego dotąd w. księcia Litwy, Jagiełły. Świadczy o tem okoliczność, że Jagiełło wiedział niewąt- pliwie * o układzie salińskim, zawartym w obecności »nie- których Polaków« *, oraz wieść, że już nieco przedtem sta- rał się wraz z Witołdem u papieża o koronę królewską dla Litwy, chcąc z ziem litewskich i ruskich utworzyć osobne królestwo pod berłem Witołda, bezpo- średnio podległe stolicy apostolskiej". Porozu- mienie musiało nastąpić podczas pobytu króla na Litwie, na wiosnę r. 1397. Zdaje się, że wtedy na zjeździe Jagiełły z Witołdem i biskupem wileńskim Andrzejem* zgodzono się na zawarcie pokoju z Zakonem, z którym już od po- czątku tego roku Litwa miała zawieszenie bronić Król skłaniał tylko Witołda, ku niezadowoleniu Krzyżaków, aby nie przyjmował artykułu o uległości wobec cesarstwa, do- wodząc mu, że Litwa powinna tylko podlegać papieżowi taksamo jak Polska ^

1 Dowiódł tego A. Prochaska w Przyczynkach kryt. do dziejów Unii, Rozpr. Akad. hist. t. 33, s. 102. » Ss. rer. Pruss. III 223. » Cod. dipl. Prussiae VI nr. 61 (26/2 1398).

* Kurczewski: Kościół zamkowy czyli katedra wileńska, II 305/6, dok. z Lidy, 20/5 1397 r. (por. Cod. Yitoldi nr. 151); tamże ■w pierwszych dniach czerwca wystawia przyw. biskup Andrzej »ad mandatum* Jagiełły i Witolda (Muz. XX. Czartor., oryg. perg.

,nr. 1207).

» Cod. Yitoldi, nr. 140.

Yoigt: Cod. dipl. Prussiae Y nr. 99, por. YI nr. 42.

WCIKLBMK I WZNOWIKNIE PAŃSTWA ŁlTKWiiKlEGO 1385-1401 155

Plan wyodrębnienia Litwy jako osobnego państwa, pozornie tak sprzeczny z postępowaniem Jag-iełły po ukła- dzie krewakim, znajduje zupełne wytłónnaczenie w innej ^wiadomości, która się szerzyła równocześnie i, mianowicie o poważnych nieporozumieniach między królem a królową, Powodem ich była bez wątpienia nietylko różnica w poglądach na sprawę krzyżacką, ale zwłaszcza też długa bezdzietność Jadwigi', która obalała wszystkie widoki, z jakimi Jagiełło zawierał umowę krew- flką. Wówczas mógł bez wahania wcielió swe ziemie do królestwa polskiego, gdyż spodziewał się potomstwa, któreby miało dziedziczne prawa do całego państwa, powstającego w ten sposób. Obecnie zaś gro- ziło, że po jego bezpotomnej śmierci prawa rodu Ge- dy min o we go d o ziem litewsko-ruskich ustąpią nie prawom jego dynastyi, lecz władzy przyszłego króla polskiego, z innego zupełnie rodu, rozcią- gającej się też na ziemie dawnego państwa litewskiego, przyłączone do Korony. Po raz pierwszy interes ro- dowy króla znalazł się w sprzeczności z ideą Unii. Stąd wynikło dążenie Jagiełły, aby przez wznowie- nie odrębności państwowej dawnych dzierżaw Gedymino- czów uratować je dla swego rodu. Po raz pierwszy też w dziejach Unii groził konflikt zasad n iczy, dotyczący już nie osobistych spraw jednego z książąt litewskich, lecz aamej istoty stosunku Litwy do Polski.

Ale rzecz dziwna na pierwszy rzut oka konflikt ten został zażegnany niemal niepostrzeżenie. W parę miesięcy zaledwo po wypadkach Balińskich, gdy Witołd gotow£ił się do nowej, decydującej wyprawy tatar-

» Ib. VI nr. 60 (24 2 1398).

» Ib. VI nr. 49, gdzie Zakon jui w październiku r. 1397 zwraca uwagę królowi węgierskiemu, że ani Jagiełło, ani Witold nie mają dziedzica.

156 OKRES JAfilKł.ŁOWy 1385- U40

skiej, to, chociaż królowa przepowiadała jej nieszczęśliwy wynik, zgromadziło się pod jego wodzą liczne, doborowe rycerstwo z wszystkich dzielnic Korony, nawet z dalekiej Wielkopolski i Mazowsza, z najwyższymi dostojnikami na czele K Widocznie nietylko król popierał gorąco ową kru- cyatę, którą głoszono w całem jego państwie *. ale musiało też już przed bitwą nad Worsklą dojść do porozumienia między Witołdem a panami koronnymi. Istotnie przecho- wała się ciekawa zapiska', która pozwala przypuścić, że załagodzenie groźnego napięcia nastąpiło niedługo po po- koju Balińskim, jeszcze przed śmiercią (14 listopada) biskupa wileńskiego Andrzeja, który zdaje się wraz ze Spyt- kiem z Melsztyna odegrał pewną pośredniczącą rolę: jak gdyby symbol zgody, Jagiełło wraz »z najdroższą małżon- ką« posłali do Wilna przez jego dawnego obrońcę, Kle- mensa z Moskorzewa, ozdobną księgę o męce Pańskiej, zło- żoną w wileńskiej katedrze na cześć jej patronów.

Na jakiej zasadzie starano się wyrównać przeciwień- stwa, o tem świadczy tytuł »ex parte Regni Poloniae supremi ducia LituaniaeK, jaki daje Witołdowi owa zapiska z końca 1398 r. Ułożono kompromis, polegający na przy- znaniu mu godności wielkoksiążęcej, ale w za-

' Długosz, III 627/9; por. Ss. rer. Pruss. III 229/30.

* Theiner: Monum. Pol. I nr. 1041.

» Metryka koronna, ks. XI str. 124. »Descriptio cuiusdam libri in eoclesia Yilnensi depositi. Anno Domini 1398 Ser. Princeps domi- nus Wladislaus Dei gratia Rex Poloniae Lituaniaeąue princeps sup- remus et heres Russiae etc. cum inclita domina Hedvigi... consorte sua carissirna hunc librum passionalis per strenuum militem ele- mentem de MoskorzOY, Regni Poloniae vicecancellarium, capitaneum Sanocensem iussit comparare, temporibus III. et Magnif. Prinoipis domini Yitoldi ex parte Regni Poloniae supremi ducis Lituaniae et Rev. in Christo patris domini Andreae, primi Episcopi Yilnensis, ao etiam strenui militis domini Spithkonis, palatini Cracoviensis et do- mini terrae Podoliae< i t. d.

WCIKLKNIE 1 WZNOWIHINIK PAŃSTWA LlTBWaKlKGO 1386-1401 167

wisłości od Polski. Potwierdza to wzmianka Długosza^, według której Witołd gdzieś w pierwszej połowie następne- go roku otrzymał od króla w. księstwo litewskie, ale tylko w dożywotnie dzierżenie. Jagiełło pragnął zadowolić w ten sposób osobistą ambicyę Witołda, ale cofał się z niebezpie- cznego dla Unii stanowiska, zajętego rok przedtem. Wpły- nęła na to niewątpliwie nadzieja potomstwa, która niespodzianie ukazała mu się właśnie wówczas, po 13-le- tniem małżeństwie bezdzietnem. Wobec niej mógł powrócić do pierwotnycłi planów z czasów układu krewskiego, z pewnem tylko ustęp- stwem w kierunku wyodrębnienia Litwy na czas życia Witołda.

Zanim jednak w tym właśnie duchu rozwiązano pro- blem stosunku Litwy do Korony w ostatecznym układzie, zaszły jeszcze wszybkiem po sobie następstwie dalsze zmiany położenia. Pogrom Witołda nad Worskłą, aczkolwiek jego skutków nie należy przeceniać, zniweczywszy jego plany dalszych podbojów na wschodzie, wzmocniwszy krwią wspólnie przelaną polsko-litewskie braterstwo broni, musiał księcia uczynić skłonniejszym do po- nownego oparcia się o Polskę, do zgody na wspomniane wyjście kompromisowe z zatargu z nią. Ale parę tygodni przedtem zaszedł wypadek, który je na chwilę czynił illu- zorycznem, mianowicie śmierć Jadwigi, poprzedzo- na zgonem jej świeżo narodzonego dziecka.

Znowu zdawały się znikać nadzieje dynastyczne Ja- giełły. Co więcej, sam objawiał wątpliwości, czy wobec śmierci żony ma jeszcze prawo do tronu; obawiając się rzekomo, aby go nie »wyrzucono« z królestwa polskiego, wybierał się z powrotem na Litwę *.

Takie wyjście było dla Witołda nader niebezpieczne,

» III 526.

» Długosz, III 638/9.

158 OKRKS JAGIEŁŁOWY 1385 1440

gdyż w razie, gdyby Jagiełło, ustąpiwszy z Polski, po- wrócił na swe stanowisko z przed r. 1386, znikłaby dla każdego innego Gedyminowicza wszelka sposobność pia- stowania chociażby dożywotniej, zastępczej władzy wielko- książęcej. Widocznie zaniepokojony taką możliwością, Wi- tołd, który ledwo co po swej klęsce przyjechał do Kra- kowa, mimo najlepszych na pozór stosunków z królem \ szybko na Litwę powrócił,

Ale takie postawienie kwestyi było niemniej niebez- pieczne dla Unii, któraby się rozchwiała zaraz po śmierci Jadwigi, gdyż nie mogło być mowy o tem, aby Jagiełło, jako w. książę Litwy, podlegał jakiemuś nowemu królowi polskiemu. Dlatego trudno się oprzeć wrażeniu, że jego postanowienie porzucenia tronu polskiego było tylko zrę- cznym i, jak zaraz się okazało, skutecznym manewrem, aby uzyskać od Polaków to, do czego dążył od początku: dzied zicz ne prawo d o króle stwa pol- skiego. Istotnie też, w trafnem zrozumieniu sytuacyi, przyznano mu je wówczas w formie ponownej elek- cyi, która była już nie tylko wyborem jego osoby, jak w r. 1386, lecz wyborem nowej dynastyi dziedzi- 'cznej^. Nową zaś możliwość uzyskania potomstwa, a za- razem sankcyę tych dziedzicznych praw, miało królowi dać nowe małżeństwo z wnuczką Kazimierza W.

Powracała w ten sposób najzupełniej sytuacya z r. 1386, z lepszem tylko zabezpieczeniem aspiracyi dy- nastycznych króla Władysława. Ale należało też lepiej, aniżeli wówczas, unormować stosunek prawno- państwowy ziem litewsko-ruskich do Polski. Pierwotna bowiem koncepcya ich » przyłącz e- nia« do Korony, przy zniesieniu ich odrębności pań-

» Cod. Yitoldi, nr. 201.

» Por. Yoigt: Cod. dipl. Prussiae, VI nr. 86/7, i wywód O. Ba^ Bera w Kwart, histor. XXI 27—32.

WCmLKNIK 1 WZNOWIRNiK PaŃSTWA LITKW8K1EO0 1386-1401 159^

stwowej, okazała się niedostateczną: ścisłe jej przeprowadzenie w formie bezpośredniego wcielenia do Polski było praktycznie niewykonalne, a uniennożliwione ostatecznie przez faktyczne stanowisko, jakie sobie sto- pniowo zdobył Witołd, i przez świeże rozbudzenie sepa- ratyzmu litewskiego w r. 1398; przy każdej zaś innej in- terpretacyi postanowienie aktu krewskiego było zbyt ogól- nikowe i niejasne, aby się stać podstawą dla politycznej budowy państwa. Nową, prawdziwie twórczą i ży- wotną koncepcyę przyniosła za to unia wileń- sko-radomska.

Dojrzał w niej poprostu ów kompromis, który się już zapowiadał w r. 1398/9. Należało jednak skłonić Witołda, aby go uznał formalnie, wyrzekając się aspiracyi do niezawisłej władzy monarszej, których Jagiełło obecnie już nie miał żadnego powodu popierać. Do tego nie wystarczała klęska nad Worsklą. Jej skutki ograniczyły się przecież do spustoszenia pogranicza ki- jowsko-wołyńskiego przez Tatarów \ a na wewnątrz wzmo- cniło się nawet po niej stanowisko Witołda dzięki temu, że wyginęły całe zastępy kniaziów, których udziały prze- szły pod jego bezpośrednią władzę, jak n. p. Briańsk Dy- mitra Olgierdowicza.

Uszedł jednak z życiem najmłodszy syn Olgierda, Świdrygiełło. Chwilowo przejednany, mimo sprawy witebskiej z r. 1393, skoro walczył pod sztandarami Wi- tołda, był jednak jego najniebezpieczniejszym po śmierci Skirgiełły rywalem, gdy chodziło o godność wielko- książęcą, do której sobie stale rościł pretensye, oparte na rzekomem rozporządzeniu Olgierda, które omówiliśmy wy- żej *. Do niedawna liczył na pomoc Zakonu do odzyskania.^

» Polnoje sobr. XVn 48, 97 eto. » Str. 103.

160 OKHB8 JAOireŁŁOWY 1S85-1440

•swej »ojcowizny« na Litwie i Rusi ^, ale pokój Krzyżaków z WitoMem zniweczył na razie te nadzieje*. I otóż teraz postanowiono Świdrygiełłę związać jak najściślej z Koroną polską. Po pobycie Jagiełły w Wilnie na początku r. 1400 \ odbył się w sierpniu, z udziałem naj- czynniejszych w sprawach litewsko-ruskich panów pol- skich*, zjazd w Brześciu litewekim; książęta moł- dawscy, którzy tam hołdowali królowi, a zarazem w sposób zgoła wyjątkowy Witołdowi, księciu Litwy, zobowiązali się też do przestrzegania dobrych stosunków ze Świdrygiełłą ^ który widocznie przy tej właśnie spo- sobności otrzymał dzielnicę podolską Spytka Mel- sztyńskiego, zabitego pod Worsklą. Nie dostał jej je- dnak, jak poprzednik, na wzór innych książąt litewsko- ruskich, t. j. pod naczelną władzą Witołda, lecz jako zie- mię koronną. Wyraźnie o tern świadczy akt homagialny, jaki wówczas złożył *, zawierający całkiem wyjątkowe po- stanowienia o szerzeniu wiary katolickiej i wyłąoznem od- dawaniu grodów podolskich samym tylko Polakom. Nadto wzmocniono jeszcze związek jego dzielnicy z Polską przez równoczesne nadania w sąsiednich częściach Rusi halickiej, zwłaszcza na pograniczu wołoskiem ^

Wtedy Witołd, widząc, że Jagiełło i Polska mogliby się oprzeć przeciwko niemu na Świdrygielle, że już udało im się wyjąć drogą z pod jego władzy zachodnie

» Voigt: Cod. dipl., VI nr. 67. » Por. ib. nr. 66. » Ib. nr. 92/3.

Na dok. króla z 1/10 1400, wystawionym w powrotnej dro- <i»e kolo Hrubiesłowa, występują wśród świadków m. i. Jan z Tar- nowa i Klemens z Moskorzewa (odpis w Archiwum glównem w War- szawie).

» Hormuzaki: Dooumente, 1/2 nr. 648/9. Por. Cod. Yitoldi, nr. 136, 214.

Inw, J. Zamoyskiego, III 930 i 952. Por. AGZ. X nr. 31. ' Rozbiór źródeł u Kruszewskiego, IV'' 476 (ekskurs 30).

WCIELENIE I WZNOWIENIE PANRTWA LITEWSKIEGO 1S85-1401

161

Podola, zdecydował się^ przyjąć to, co mu do- browolnie ofiarowywano. Zaginiony niestety akt Jagiełły, kładący podwaliny pod nowy stosunek Litwy do Polski, został zapewne wystawiony w Grodnie naBoże Narodzenie r. 1400*; jeszcze pod koniec tego roku książęta udzielni, którzy pozostali dotąd na ziemiach litewsko-ruskich, zaczęli wystawiać nowe akty homagialne, a 18 stycznia r. 1401 sam Witołd wydał w Wilnie nowy akt hołdowniczy'.

Charakter tego aktu najlepiej poucza o isto- cie nowej unii. Witołd składa nowe zobowiązania wierności wobec króla i Korony polskiej, ponieważ Jagiełło nadał mu w dożywotnie dzierżenie w. księstwo litewskie wraz z innemi ziemiami, należącemi do tego księstwa, i., j. dzielnicami ruskiemi*. Takie odnowienia aktów ho- magialnych składali Gedyminowicze wtedy, gdy otrzymy- wali jakąś nową dzielnicę. Stąd wniosek, że Li twa wraz 2 jej ziemiami ruskiemi, t. j. cały obszar (prócz zachodniego Podola), nad którym Witołd dotąd (od X. 1392) wykonywał władzę namiestniczą, stał

* Ss. rer. Pruss. III 244, gdzie wyraźnie zaznaczono ten związek przyczynowy.

* Ib., gdzie przed wzmianką (b. 245) o nowej ugodzie z Pola- kami wspomniano o układzie Witolda z Jagiełłą po Bożem Narodź, r. 1400; musiał on nastąpić przed 31/12, z którego to dnia jest datowany akt hołdowniczy ks. starodubowskiego (Akty zap. Rosaii I nr. 17). Akt ten, wystawiony nad jeziorem Krudy, w pobliżu Grodna, potwier- dza późniejszą tradycyę (tskrypt* panów polskich z 26/2 1569 r. w Źródłop. do dziejów Unii III 59) o układzie Jagiełły z Witołdem, zawartym w Grodnie. Do rekonstrukcyi zaginionego dokumentu króla może służyć streszczenie wszystkich aktów unii z r. 1400/1, :zawarte w proteście prokuratora polskiego na sejmie norymberskim s r. 1430 (Cod. epist. II nr. 179).

» Cod. Yitoldi nr. 233.

* W sprawie tej terminologii por. zestawienie naize w Rozpr. Wyda. hist. Akad. t. 59, s. 221,2.

•O. HaUcki: Dxi«je Unii JafieUońikiaj. H

162 0KRX8 JAOIRŁŁOWT 1186-lUO

sicjegfo osobistą, dożywotnią dzielnicą, tak jak dotąd księstwa trockie i łuckie. Całe dawne w. księstwo otrzymało ten sam stopień odręb^ ności państwowej w stosunku do królestwa polskiego, jaki posiadały poszczególne dziel- nice w. księstwa w stosunku do Litwy ^ Nie^ przestawało być częścią Korony, jej podpo- rządkowaną, ale odżyło jako całość już nie- tylko terytoryalna, jak w r. 1392, ale także pra- wnopaństwowa. Koncepcya ta, zaczerpnięta z ówcze- snych, miejscowych pojęć ustrojowych, mogła się dzięki temu przyjąć stosunkowo łatwo; trudno natomiast ująć w dzisiejszy termin prawny: nowy stosunek wznowionego państwa litewskiego do polskiego zbliżał się jednak naj- bardziej do stosunku lennego.

To wznowienie prawne państwa litewskiego różniła się więc znacznie od wznowienia samowolnego podcza» układów salińskich. Różnica ta zaznacza się najwyraźniej w stanowisku Witołda: wr. 1398 próba wyodręb- nienia obszarów, którymi zarządzał, miała mu dać stano- wisko monarsze, władzę wielkoksiążęcą, opartą na elekcyi przez poddanych; natomiast według unii z roku 1400/1 władcą wznowionego państwa litewskiego po- zostawał Jagiełło, który władzę swoją tylko w zastępstwie i dożywotnio zlecał Witołdowi*,

* Dlatego też władza Witolda, który w stosunku do Jagiełły był skrępowany w sprawach zewnętrznych, a zupełnie swobodny w wewnętrznym zarządzie swych ziem (por. St. Kutrzeba : Unia Polski z Litwą, w zbiorze Polska i Litwa w dziejowym stos., s. 519-521), odpowiada zupełnie władzy księcia dzielnicowego w sto- sunku do w. księcia.

; * Wyraźnie to przypomniał Jagiełło w piśmie do w. mistrza

1 14/7 14;-il r. (Turgeniew: Supplem. ad hist. Russiae monum., nr. 117f Cod. epist. II nr. 191), gdzie nawet porównał stanowisko Witołda ze stanowiskiem innyeh starostów swoich. O podobnym poglądzie Polaków por. Cod. Vit. s. 9i2. Także Krzyżacy pisali o Witoldzie,'

WCIBLSNIB I TTKNOWIBNIB PAŃSTWA LITEWSKIRGO 1(86-1401 16S

przybierając go »do udziału w swych troskach«. To tei zrazu WitoM w stosunku do niego i do Korony i teraz jeszcze nie używaJ tytułu wielkoksiążęcego.

Mimo to jednak stanowisko faktyczne, jakie sobi© zdobył na Litwie i Rusi po r. 1392, zyskało przez to prze- kazanie władzy wielkoksiążęcej uroczystą sankcyę. Zastęp- stwo Jagiełły, które odtąd sprawował, nie miało już tego charakteru wyłącznie urzędniczego, ad- ministracyjnego, jak przedtem w myśl ugody ostrow- skiej. Najlepiej to odzwierciedla doniosła zmiana w treści aktów hołdowniczych, które książęta dzielnicowi obecnie złożyli na nowo. Zachowało ich się tym razem tylko pięć ^: Aleksandra Patrykiewicza starodubowskiego, ks. zasławskich, oraz kilku drobniejszych kniaziów, któ- rych udziałów przedtem nie traktowano wcale jako odrę^ bnych dzielnic, mianowicie Iwana Olgimuntowicza Hol- szańskiego, Jerzego Dowgowda i Semena Druckiego. Li- czba tak szczupła, chociażby nawet niektóre akty zaginęły, oraz dobór ich wystawców pozostaje w związku z usunię- ciem wszystkich niemal znaczniejszych księstw udzielnych, dokonanem w poprzednich latach. Ale ważniejszem jest, że wszyscy, bez względu na to, czy mieli swe udziały na ściślejszej Litwie, czy też w ziemiach ruskich, nie hoł- dują już bezpośrednio Jagielle, lecz »wielkie- mu księciuftWitołdowi, swemu »hospodarowi«, i dopiero po jego śmierci mają znów wejść w bezpośredni stosunek lenniczy do króla i Korony polskiej.

Akty homagialne książąt dzielnicowych wystarczały jako zabezpieczenie związku polsko-litewskiego w pierwszych la- tach po układzie krewskim, gdy wszystkie ziemie litewsko- ruskie były ich wspólną ojcowizną a nikt oprócz nich nie

że jest >sin (scil. Jagiełły) grosir amptman« (Ss. rer. Pruss. III S06; por. Cod. Yitoldi, s. 996: «qui suus luagnus est officiariust). 1 Akty zap. Rossii 1 nr. 17—20; Cod. epist I nr. 30.

11*

164 OKKRS JAGlBŁŁOWy 1385 -U40

miał pełnego prawa własności do obszarów, których losem rozporządzano. Teraz ich udziały, zwykłe lenna królestwa polskiego, obejmowały zaledwo drobną cząstkę ziem, o które chodziło, a za to szersze o wiele grono, cała warstwa społeczna, przeobrażająca się właśnie w stan, mianowicie bojarzy, otrzymali nietylko dziedziczne prawo do swych włości rodowych, do czego powrócimy niżej, ale zostali też wciągnięci do życia publicznego, zyskali głos w sprawie stosunku do Polski, dzięki wypadkom z r. 1398. To też teraz ich udział nie dał się już pominąć przy zawarciu unii. Stąd równocze- śnie z Witołdem, bojarzy powierzonego mu państwa wy- stawiają akt o całkiem podobnej treści, a 11 marca, na zjeździe radomskim, odpowiada na to w analogicznym dokumencie społeczność ziemian koron nych^ W ten sposób Unia po raz pierwszy oparła się o porę- czenie społeczeństw połączonych państw, przybierając for- mę układu dwóch narodów i przyczyniając się do szybszego rozwoju ich praw politycznych.

Nie roztrząsając w tem miejscu formy ich reprezen- tacyi, trzeba jednak podnieść, że po obu stronach, choć w stosunkowo bardzo niewielkiej liczbie, występują także zie- mianie Rusi. Było to skutkiem rozdziału ziem ruskich, zaznaczającego się coraz wyraźniej w miarę wznowienia w. księstwa litewskiego, a zapowiadało dwa sporne problemy przyszłości: ustalenie tego podziału Rusi między Polskę a Litwę, oraz jej stanowiska prawnego wobec jednej i drugiej.

Na razie o losach wspólnego państwa decydowali niemal wyłącznie przedstawiciele ziem rdzennych: polskich i litewskich. Analogiczna forma wy- stąpienia obu tych stron nie może jednak świadczyć o ich równorz ę dn ości. Witołd pozostaje

» Cod. dipl. pol. I nr. 151.

WOIKLKNIE I WZNOWIKNIB PAŃSTWA L1TEW8K1KGO 1385-1401 165

podległym królowi, a po jego śmierci ziemie w. księ- stwa powracają nietylko do Jagiełły, ale zara- zem i do Korony polskiej, jak we wszystkich aktach zgodnie podkreślono; tak samo też i przedstawiciele tych ziem na wypadek zgonu Witołda obiecują trzymać się króla i królestwa polskieg o,"p odlegać mu isłu- żyć. Takiego zobowiązania nie przyjmują na siebie Polacy w stosunku do Litwy. Ale to, co w tej nierówności mogło być rażącem i niebezpiecznem dla Litwinów, usuwało inne zobowiązanie strony pol- skiej. Póki królem polskim był Jagiełło lub jeden z jego potomków, ten stosunek podległości był dla Litwinów czemś całkiem naturalnem, gdyż chodziło przecież o ich przyrodzonego pana i dziedzica w. księstwa. Ponieważ jednak ich przynależność do Korony miała trwać bez względu na istnienie dynastyiJa- giełłowej, obiecano im, że w razie jej wyga- śnięcia nie wybierze się nowego wspólnego pana bez ich wiedzy i rady.

Unormowanie stosunku Litwy do Polski było tylko czasowem, bo nie rozstrzygnięto, jak się ono ukształ- tuje po śmierci Witołda, gdy całe w. księstwo, z wyją- tkiem osobistej dzielnicy, przeznaczonej dla jego brata Zygmunta \ powróci do rozporządzenia króla i Korony, Ta słaba strona dzieła Z' 1400/1 r. mogła się jednak odbić dopiero w przyszłości. Na razie unia mogła zado- wolić Litwinów, gdyż przyznawała im zupełną odrę- bność państwową na wewnątrz, a »wieczna i nieodmienna jedność« z Koroną oparła się na ich dobrowolnej zgodzie. Dlatego, chociaż nie stworzono żadnych wspólnych instytucyi w życiu wewnętrznem wspólnego organizmu państwowego, można mu było zapewnić

* Mianowicie tej polowy księstwa nowogrodzkiego, która należała do ojcowizny Kiejstutowiczów, a połączoną była z niektóremi z t. zw. włości podnieprskich.

166 UKKBli JAttiEŁŁOWY 1385-1440

wspólność polityki zewnętrznej. Dlatego nie było to bynajmniej pustym frazesem, że jedni obiecywali dru- gim BStałą i niezachwianą wiarą, wszystką mocą i siłami przeciwko czyimkolwiek najazdom przy nich stać, ich po- trzebom pomagać, korzyści ich, dogodności i wspólne dobro uprawiać w sposób-wierny i zbawienny, jakby nasze własne«.

To też dobrowolne ustępstwo Polski co do odrębności państwowej w. księstwa lit e^w s k i e- go było czynem głębokiej mądrości politycz- nej, zgodnym z niezmiennem umiarkowaniem, jakie oka- zywano wobec dążeń Witołda w poprzednich latach. Ono to umożliwiło dopiero osiągnięcie tych korzyści w zewnętrznym rozwoju zjednoczonych państw i narodów, które już ich pierwszemu połączeniu jako cel przyświecały. Teraz do- piero można było zużytkować dzieło Unii dla rozprawy z głównym wspólnym wróg iem: z Zakonem krzy- żackim. Ze do tego zmierzał układ wileński, o tem świadczą wypadki, które po jego zawarciu odegrały się na Żmudzi.

Celu jednak nie osiągnięto od razu Upły- nęło jeszcze 9 lat, zanim można było zwrócić wszystkie siły Polski i Litwy przeciw państwu krzyżackiemu. Bez- pośrednio po unii wileńsko radomskiej udaremnił to ten, który Polsce miał służyć jako narzędzie zbyt niebez- pieczne, jak się okazało przeciwko zbytnim uroszcze- niom Witołdowym, mianowicie Świdrygiełło. Z chwilą, gdy wskrzeszono osobną, chociaż tylko zastępczą, władzę wielkoksiążęcą na Litwie, do której sobie rościł prawa, nie wystarczała mu dzielnica podolska: na schyłku r. 1400 musiał wziąść udział w układzie z Witołdem, ale już w na- stępnym roku nawiązał stosunki z Krzyżakami, a na po- czątku r. 1402, zamiast się udać wraz z Witołdem do Krakowa, na ślub króla z Anną cylejską, pośpieszył do Malborga^

» Ss. rer. Pruss. III 244,255; Joachim: Tresslerbuch, s. 128 nn-

tJTWIBKUZBMIR CBWNI^rRZMK PAŃSTWA JASIEŁLOl^tKIBOO 167

2. Utwierdzenie zewnętrzne państwa Jagiellońskiego 1401—1412.

Unii wileńsko-radomskiej, która na razie tak szczę- śliwie rozwiązała problem politycznej budowy państwa Jagiełłowego, zawdzięczamy jeden z najświetniejszych i najpomyślniejszych okresów naszych dziejów. Nacecho- wany celow«m współdziałaniem Władysława iWi- tołd a, Polski i Litwy, trwał on dopóty, obca ręka nie wmieszała się do ich wzajemnego stosunku pod sam ko- niec życia Witołda i roznieciła kryzys w dziejach Unii, który po jego śmierci wybuchł z żywiołową siłą i wzno- w^ił wszystkie, pozornie uśmierzone momenty sporne.

Ale krytyczną chwilę przeszły też Polska i Li- twa na samym początku owych szczęśliwych lat, u progu XV wieku. Zanim im było daiiem zebrać na wszystkich polach owoce wzajemnego związku, początkowe trudności wyzyskali ci, przeciwko którym połączone siły obu naro- •dów miały się zwrócić w pierwszym rzędzie, mianowicie Krzyżacy.

Już pierwsza unia z 1386 r. była dla nich dotkliwym ■ciosem. Wszak oznaczała chrystyanizacyę Litwy bez ich udziału, a stawiając sobie jako program odzyskanie ziem, utraconych przez oba państwa, zawierała wyraźną groźbę wobec Zakonu w sprawie Pomorza i Żmudzi.

Ale do roku 1401 ta groźba zdawała się płonną. Wprawdzie już w tych pierwszych latach Unii Krzyżacy musieli się stopniowo pożegnać z planem opa- nowania całej Litwy, ochrzczonej i ochranianej moralnie i orężnie przez Polskę; ale ta sama Polska unikała jeszcze bezpośredniego starcia z nimi u własnych granic, Litwa zaś zdawała się poświęcać pobratymczych Zmudzinów.

Złożyły się na to dwa powody. Po przełomowej decyzyi z r. 1385/6, która stworzyła wielkie, wspólne państwo w teoryi,iia pergaminie dokumentów,

168 0KRB8 JAOIBŁŁOWY 1885-1440

trzeba było przeprowadzić jeg^o praktyczną wybu- dowę przez konsolidacyę jego części składowych i ure- gulowanie ich wzajemnego stosunku. Okres ten nie móg'ł upłynąć bez poważnych zatargów wewnętrznych. Obok nieustannych niemal przeobrażeń w ziemiach litewsko- ruskich, związanych z ich przyłączeniem do Korony, do- konywał się nadto, niezależnie od spraw Unii, proces we- wnętrznej konsolidacyi ziem piastowskich przez walkę^ z Władysławem Opolczykiem. W tych latach większe przedsięwzięcia na zewnątrz były wykluczone, o ile nie dały się wykonać w tak wyjątkowo łatwych okoliczno- ściach, jak odzyskanie Rusi czerwonej. Koło r. 1395 nowe urządzenie dawnych dzierżaw Gedyminowiczów było do- konane, a w roku następnym Polska pokonała wreszcie księcia opolskiego i ściągnęła niemal wszystkie jego lenna. Wtedy Jagiełło, utraciwszy podczas zatargu z Opolczykiem ziemię dobrzyńską na rzecz Krzyżaków, przyłączył się do ligi wszystkich ich wrogów, aby odzyskać świeże i wcze- śniejsze ubytki swego państwa. Ale wówczas udało się Zakonowi rozbić ten związek i odroczyć niebezpieczeństwo, odciągając Witołda od przymierza z biskupem Dorpatu i. Udało się to zaś dlatego, bo oprócz trudności wewnę- trznych druga jeszcze okoliczność nie pozwoliła od razu skupić sił Polski i Litwy przeciw wrogowi na północnym zachodzie.

Nie wolno zapominać, że Unia w zakresie polityki zewnętrznej miała przyczyny i cele podwójne: nietylka powstrzymanie naporu niemieckiego, ale i zabezpie- czenie łączących się narodów od wschodu. W tej sprawie Polska, ledwo odzyskawszy Ruś czerwoną, którą zasłaniały zresztą ziemie ruskie, podległe Witołdowi,^ nie była na razie bezpośrednio zainteresowana. Dla Litwy zaś była to kwestya tak ważna, że rzeczywiście można

» LEK IV nr. 1425, 1437/8.

UTWIBRDZBNIB KBYTNĘTKZNK PA^TSTWA JAGIBLLOŃSKlSaO 16^

było się wahać, czy należało najpierw odzyskać Zmudź^ czy też zwrócić się wprzód ku sprawom Rusi wschodnie} i Tatarszczyzny. Wyprawom, które Witołd podejmowat w tym kierunku, odkąd tylko przezwyciężono trudności wewnętrzne, przyświecał cel tak rozległy, że mógł ponie- kąd usprawiedliwić chwilowe zaniedbanie spraw bałty- ckich: wszak osadzenie na chanacie kipczackim Tochta- mysza, który mu odstąpił formalnie prawa ordy do ziem* ruskich ^ miało Witołdowi nietylko zapewnić zwierzchni- ctwo nad światem tatarskim, ale też posłużyć do urzeczy- wistnienia myśli Olgierdowej o opanowaniu wszystkiej Rusi, nie wyjmując Moskwy, do decydującej prze- wagi na całym wschodzie europejskim.

Słusznie to zaznaczają latopisy ', pisząc o bitwie nad Worsklą. Ale na tern właśnie polega znaczenie po- niesionej tam klęski, że na razie ten program musiał upaść. Z zaś chwilą, jak zwykle przy podobnem wa- haniu między dwoma kierunkami polityki zewnętrznej^ także dla Litwy i Witołda wracał na porządek dzienny program drugi, zachód ni. Pierwszym jego celem musiało być uwolnienie Żmudzi, a pomyślne ku temu warunki stworzyła unia wileńsko-radomska.

Tego właśnie zejścia się planów politycznych Polski i Litwy obawiali się Krzyżacy i starali się temu zapobiedz wszelkimi sposobami. W przeddzień unii spró- bowali skłonić Witołda, którego żonę uroczyście przyjmo- wali w Malborgu ', aby, jak niegdyś, zwrócił się do nich^ na szkodę króla i Swidrygiełły *. Po unii zaś ponowili za- biegi o przychylność Jagiełły ^ aby go odwieść od popie-

* Najnowszą analizę »jarlyków« chańskich w tej sprawie po-^ dal A. Prochaska w Przegl. histor. XV 259 nn.

» Polnoje sobr. XVII 47, 97 etc

» Ss. rer, Pruss. III 238; Cod. Vito]di, s. 961/2.

* Cod. Vitoldi nr. 258, por. nr. 222.

5 Ib. nr. 240; Voigt: Cod. dipl. Pruss. VI nr. 107.

170 OKRES JAGiEŁLOWY 1386-1440

ranią Witolda, który od razu po układzie z Polską stanął po stronie Zniudzinów.

W skargach, szerzonych po Europie, Krzyżacy twier- jdżili, że powstanie żmudzkie wybuchło w porozumieniu z Witołdem, jego zaś skłonił do tej »zdrady(c sam król polski ^ Mimo to w. mistrz wystosował do Jagiełły zapytanie, czy rzeczywiście, w myśl warunków unii, bę- dzie oporna gał Litwie i Rusiw^.

Gdy zaś król Władysław istotnie wysłał Witol- dowi posiłki polskie' do walki z Niemcami, Zakon posta- nowił inną drogą odwrócić niebezpieczeństwo. Korzystając z tych samych dwóch czynników, które je dotychczas od niego oddalały, wzniecił nowe rozterki wewnętrzne w państwie polsko-litewskiem i zmusił zaró- wno Witolda, jak i Jagiełłę do ponownego zwrócenia się ku sprawom południowo- w^scho- dnim ruskim.

Jako główne narzędzie posłużył w tym celu Świ- drygiełło. Zaraz po wyniesieniu Witolda do godności wielkoksiążęcej sprzymierzył się przeciwko szczęśliwemu rywalowi z Ziemowitem mazowieckim *. Z chwilą zaś, gdy rok później stanął w Malborgu, zerwał także ze zwierzch- nikiem swej dzielnicy podolskiej, z królem polskim, który go daremnie wzywał do powrotu ^ Przyjmując tytuł księ- cia i dziedzica Litwy i Rusi, świadczący o preten- ayach do całego wznowionego państwa litewskiego, zawarł z Zakonem przymierze z 2 marca 1402 r. i przyznał mu

» Voigt: Cod. dipl. VI nr. 113.

» Ss. rer. Pruss. III 245, 247/8.

» Ib. oraz Długosz, III 646/7; 6/7 1401 r. król, w otoczeniu -oajwybitniejszych panów małopolskich, znajduje się ugranie Litwy, '■w Parczowie (Arch. Sang. II nr. 86).

* Ss. rer. Pruss. III 245 przyp. 2 (Bełz, 27/2 1401). » Ib. III 256; por. Cod. Yitoldi, nr. 260.

Cod. Yitoldi nr. 249.

UTWIRROZBMIK ZBWJillSTKZNB PARSTWA JAaiBLLOŃSKIBaO 171

na nowo sporną Żmudź. Nadto zaś, jak niegdyś Witołd \ gdy szukał poparcia przeciw Skirgielle, pozwolił wzniecić na Litwie i Rusi zarzewie wojny domowej. Świdrygiełło miał bowiem gorliwych zwolenników nietylko na Podolu, gdzie tak Rusini, jak i Polacy sprzeciwiali się zrazu po jego ucieczce zajęciu dzielnicy przez króla *, ale także na Li- twie, gdzie spodziewano się nawet z ich pomocą opanować wileńską stolicę*. To też Zakon, nie uznając Witołda księ- ciem Litwy, rozwinął ożywioną działalność, aby poprzeć pretensye swego nowego sprzymierzeńca; starał się nawet przez swego prokuratora w Rzymie o bullę papieską w jego sprawie* i wraz z Świdrygiełłą na wszystkie strony rozsyłał posłów i listy, aby wrogów Jagiełły i Witołda pobudzić do walki ^

Biernem wprawdzie pozostało Mazowsze, a stronnicy Świdrygiełły w Wilnie spisek przypłacili życiem; ale za to zaburzenia na Podolu potrwały przez cały rok, a nadto udało się nawiązać stosunki ze Smoleńszcza- nami^ Już w r. 1401 ich dawny książę, Jerzy Świato- sławicz, wyparty przez Witołda 6 lat temu, skorzystał z tego, że jedno stronictwo w Smoleńsku było niezadowolone z rządów Litwy i »innowierczych Lachów «, którymi się Witołd tak chętnie otaczał, i z pomocą ks. riazańskiego opanował gród '^; krwawo przytłumił stronnictwo litewskie, a Witołda pozbawił jednego z najdonioślejszych sukcesów lat poprzednich.

W takich okolicznościach skupienie wszystkich sił

* Ss. rer. Pruss. III 255 »sicut Yitold prius.«. ' Długosz, III 555.

» Ss. rer. Prus. III 258.

* Kotzebue: Switrigail, s. 30 (4/8 1402); Cod. Yitoldi, s. 964.

» Cod. Yitoldi s. 96.S— 7; por. Lewicki: Powstanie Świdrygiełły, 53/4 i s. 304 przyp. 16, oraz Joachim: Tresslerbuch, passim. « Ib. s. 966; Joachim, s. 231, 239. 'Polnoje sobr. XVII 49, 98.

172 OKRR8 JAOIBŁŁOWY 1886-1440

przeciwko Zakonowi okazało się rzeczywiście niemożliwemu Wobec wypraw, w których Krzyżacy, jak ni-egdyś Witołda, teraz Świdrygiełłę prowadzili na Litwę, trzeba było ogra- niczać się do dawnej taktyki obronnej i do zabiegów w Rzymie, aby uzyskać od papieża zakaz podobnych na- jazdów i. Jedyny odwet, skierowany z polską pomocą prze- ciwko inflanckiej gałęzi Zakonu, która również stanęła do walki, przyniósł tylko doraźne korzyści *.

Rzeczywiście bowiem i Jagiełło i Witołd musieli na razie zwrócić siły i uwagę w inne strony: obaj zjechali się na Rusi w lutym r. 1402 8, a potem król po- starał się przedewszystkiem o uśmierzenie powstania po- dolskiego, Witołd zaś o odzyskanie Smoleńska. Pierwsza z tych spraw była tern niedogodniejszą, że chodziło prze- cież o drażliwy przedmiot sporu między Polską a Litwą,, który łatwo mógł spowodować nowe nieporozumienie mię- dzy królem a Witołdem. Dlatego wobec Krzyżaków celem polityki polskiej staje się niebawem przywróce- nie pokoju, byleby to był pokój zawarty wspólnie przez Jagiełłę i Witołda, ratujący zasadę solidarności polsko-litewskiej w polityce zewnętrznej, ugruntowaną, w niedawnej unii. Zachowanie wewnętrznej jedności wspól- nego państwa wymagało ponadto przejednania Świ- drygiełły, aby wytrącić najgroźniejszą broń z rąk Zakonu. Przywrócenie zgody w rodzie Gedyminowiczów wydawało się równie potrzebnem, jak w podobnem po- niekąd położeniu w r. 1392.

I otóż program ten, jedynie możliwy, odkąd plan podjęcia walnej rozprawy z Zakonem został pokrzyżowany, przeprowadzono z całą konsekwencyą i szczęśliwym sku-

» Cod. Yitoldi, nr. 251; Yoigt: Cod. dipl. V nr. 137; Ss. rer. Pruss. III 268.

« Ss. rer. Pruss. III 266; Długosz, III 546/7 (por. Prochaska: Król Wr Jag.. I 169 pr«yp. S).

» Cod. Yitoldi, nr. 251.

UTWIKRDZBNIK ZEWNĘTRZNE PAŃSTWA JAaiKLLOŃSKIKaO 173

tkiem, usuwając zwłaszcza niebezpieczeństwa, grożące dziełu Unii.

Już w r. 1402 Witołd, spróbowawszy daremnie od- zyskać Smoleńsk zaraz po jego ubieżeniu przez Jerzego, zapobiegł przynajmniej, za pomocą Ling wena mścisław- skiego, zajęciu Briańska przez zastępy riazańskie ^; król Władysław zaś wybrał się w lecie tego roku na Podole.

Ziemian zachodniego Podola, zaczynając od starosty Hryćka Kierdejowicza, tak ścisłe łączyły związki z Ru- sią koronną, że skoro się przekonali, o powrocie Świdrygiełły na Podole nie może być mowy, poddali się królowi bez poważniejszego oporu. Upewnili się tylko, ie nie narzuci im innego księcia dzielnicowego, lecz weźmie ich, taksamo jak ziemię lwowską, pod swoją bezpośrednią władzę. Na tych warunkach poddał się Ka- mieniec, gdy Jagiełło w sierpniu osobiście tam przybył"; zresztą już przed wyprawą, 23 czerwca, Hryćko Kierdejo- wicz zjawił się w Wiślicy i obiecał odda^ Podole królowi na ręce Polaka, Dersława Konopki ', sam zaś stałą cieszył 5ię odtąd łaską królewską*.

To też starostowie królewscy nietyle mieli do czy- nienia z ziemiaristwem podolskiem, co z dwoma Koryato- wiczami, którzy jeszcze pozostali przy życiu: Fedorem i W a s i 1 e m. Skorzystali oni bowiem z zamieszania po wyje- ździe Świdrygiełły, aby pokusić się raz jeszcze o opano- wanie Podola. Zdaje się, że Wasil utrzymywał się dotąd na drobnem księstewku bożskiem, gdzieś u źródeł Bohu •; niebezpieczniejszym jednak był Fedor, który wyparty nie-

» Połnoje sobr. XVII 49 etc.

« Długosz, III 560 1 (pod błędną datą 1405, por. AGZ X nr. 34, Ss. rer. Pruss. III 260).

» Cod. epist. II nr. 26.

* Por. Kmp. IV nr. 1084, 1089, a zwłaszcza nadanie Jagiełły 'Z 26/3 1410 u Kruszewskiego: Materiały, nr. 14.

^ A. Chmiel: Zbiór dokum. bibl. hr. Przezdzieckich, nr. 6.

174 OKRISS JAUIBŁŁOWT 1S86-1440

gdyś przez Witołda, abecnie przybył z powrotem z Węgier,, lecz został wzięty do niewoli przez starostów polskich,, zanim dopiął swego celu.

Jedyną wiadomość o tych wypadkach zawdzięczamy aktom homagialnym, jakie dopiero teraz, w lecie^ 1403 r., złożyli Jagielle obaj bracia: napierw, 1 lipca, Wasil w Hrubieszowie, parę dni później Fedor w Szczekarzowie ^ I jeden i drugi przyrzekli królowi wierność i pomoc, wyrze- kając się na przyszłość orężnego dochodzenia swych praw;, ale podczas gdy Wasil, »książę Podola«, widocznie zacho- wał swój udział pod zwierzchnictwem starostów koronnych, Fedor tytułuje się »niegdy# księciem Podola i panem na Munkacs'u«, i także w następnych latach włada tylko tym zamkiem węgierskim ', a w swej dawnej dzielnicy niczego nie uzyskał. W osobnym dokumencie zapewnił, że »przebacza« królowi i jego poddannym swoje uwięzienie.

Zastrzeżenie jego aktu hołdowniczego, że także »przez innythcc niczego' nie przedsiębierze przeciwko państwu Ja- giełły, odnosiło się zapewne do jego zwierzchnika węgier- skiego, Zygmunta Luksemburczyka Ale takie rozwiązanie sprawy podolskiej bliżej jeszcze, aniżeli króla Węgier, do- tykało Witołda. Wszak najwyraźniej zaznaczono znowu bezpośrednią przynależność Podola kamienie- ckiego do Korony: w przeciwieństwie do hołdów ksią- :^ąt Rusi litewskiej, składanych dwa lata temu, gdy Witołd otrzymał władzę wielkoksiążęcą, w aktach Koryatowiczów wcale niema mowy o nim, lecz tylko o królu polskim. Witołd zgodził się jednak wówczas na to ustępstwo wo- bec Polski, gdyż kilka dni zaledwo przed hołdem Wasila zjechał się z Jagiełłą i radą koronną w Lublinie *. gdzie, jak

* J. Zamoyskiego inwentarz archiwum kor., Iii 929 i 951 ; co do daty por. Arch. komisyi histor. XII 160 przyp. 2.

» Hruszewśkyj: Istorija, IV* 172 przyp. 2.

> 20/6 1403 r. wystawia tam Witołd, tytułując się całkiem wy- jątkowo »dux Lituaniae supremus*. przywilej handlowy dla mie-

UTWIKRDIBNIB ŁRWNĘTKZNK PAŃSTWA J AOIKLLOŃSKIBOO 175~

zaraz zobaczymy, doszedł do zupełnego porozumienia po- litycznego z królem.

Na razie na Podolu zachodniem, zarządzanem przez zmieniających się kolejno rycerzy polskich \ utwierdzały się rządy koronne przez hojne nadania królewskie, z zastrze- żeniami co do osobistego przebywania w nadanych do- brach i ściśle określonej służby wojennej '. Ale Witołd, który równocześnie robił nawet starania, aby za pomocą organizacyi kościelnej przyłączyć do Wołynia ziemię chełmską, utraconą przez Litwę już przed Unią ', bynajmniej się nie zrzekał pretensyi do całego Podola. Niedarmo chyba w r. 1407 kasztelan kamieniecki, l^^'"ojciech z Wszeradowa, mu- siał złożyć królowi Władysławowi uroczystą obietnicę, że oprócz niego żadnego innego pana szukać nie będzie i o- strzeże go przed wszelką zasadzką *. Musiała się jednak znacznie zmienić sytuacya polityczna, zanim się mogły po- szczęścić te zabiegi Witołdowe: w r. 1403 jego uległość wobec króla i Korony była nazbyt zrozumiała.

I tak bowiem Litwa toczyła ciężką walkę na dwa fronty: przeciwko Krzyżakom, których walna wy-

szczan krakowskich (Cod. dipl. Grac. I nr. 103), otwierający im drogę do >ziein naszych Litwy i Rusi*, nazajutrz zaś podobny przy- wilej, dotyczący drogi. sperPodoliam et Cameneczt wydał im król WladysJaw (ib. nr. 104). 1 Długosz. III 561.

* Nadania z lat 1402— 141 0 zestawiają N. Molczanowskij : Ocrerk izwie»tij o podolskoj ziemie, Kijów 1886, s. 266 przyp. 1, i K. Pułaski: Szkice hist. III 121 przyp. 1; por. zwłaszcza przyw. dla Piotra Sza- frańca z 9/3 1404, Kmp. IV nr. 1079.

» Wykazuje to X. Fijałek w pracy cyt. wyżej, s. 132 przyp. 1. W związku z temi staraniami pozostaje zapewne przywilej, jaki Wi- tołd w roku 1404 wystawił ks. Romanowi Fedorowiczowi na dobra, leżące na pograniczu Wołynia i ziemi chełmskiej (Monogr. XX. San- guszków I 58).

* Oryg. tego dokumentu z 24/6 (por. Index actorum saec XV, nr. 475) znajduje się w Arch. głównem w Warszawie, nr. 300/206.

176 0KRB8 JAOIKŁŁOWY 1385 - lUO

prawat dla poparcia Świdrygiełły przypada na początek tego roku, i przeciwko Smoleńskowi, którego i teraz je- szcze nie zdołano odzyskać, chociaż Lingwen zajął księ- stwo wiazemskie, podległe Smoleńskowi, który w ten sposób okrążono od wschodu '.

Dlatego też właśnie Witołd skłaniał się znowu do ugody z Zakonem 2. Na owym zjeździe lubelskim w czerwcu zobowiązał się jednak, że nie zawrze z nim przymierza bez wiedzy i zgody królewskiej '. Unikając »niezgody między braćmi«, zaczęto się starać o to, aby wojnę z Krzyżakami ukończyć układem, zawartym wspól- nie przez Polskę i Li twę..-Rzeczywiście też niebawem, 8 września, przy zjeździe Witołda z w, mistrzem wzięli udział dwaj przedstawiciele rady koronnej, niestrudzony w sprawach litewskich Klemens z Moskorzewa i marsza- łek Zbigniew z Brzezia, »aby książę nie dał się usidłać podstępom krzyżackim« *. Pod ich to wpływem Witołd oświadczył, że bez króla Polski nie może wchodzić w u- kłady, a dalsze rokowania, koło Nowego Roku, prowadzono na zjeździe wileńskim Jagiełły z Witołdem. Przedłużono rozejm, podczas którego miano się ułożyć o ppkój, zała- twiający również i sprawę dobrzyńską, a przedewszyst- kiem pogodzono się ze Świdrygiełłą^, który powrócił na Litwę, usuwając przez to wewnętrzny jej rozłam.

Dzięki temu położenie poprawiło się tak dalece, że już podczas dalszych rokowań z Krzyżakami Witołd mógł osobiście wyruszyć na Smoleńsk. Poparty, jak zwykle, przez pomocnicze rycerstwo polskie, zdobył go wreszcie, po pierwszej daremnej próbie, dnia 26 czerwca; w ziemi

» Polnoje sobr. XVII 49 etc.

» Voigt: Cod. dipl. Prułs. VI nr. 150/2.

» Cod. epist. Vitoldi, nr. 268 (19/6).

* Voigt: Cod. dipl. VI nr. 158; Dlugosi, III 562 (pod r. 1405).

» Cod. Vitoldi, nr. 279 i atr. 967; 8s. rer. Pruss. III 269.

UTWIEKDZBNIB KBWNĘTKZNK PAŃSTWA JAGIKLLOUrgKIKOO 177

ismoleńskiej, ostatecznie przyłączonej do Litwy, ustanowił swych namiestników, a ^Lachom dał gród dzierżeć« '.

W tych samych tygodniach, gdy zastępy wojenne •obu narodów wspólnie walczyły o ważną, naddnie- przańską phicówk-ę, najwybitniejsi panowie litewscy wraz z królem Polski i jego radą układali się w Raciążu z w. mistrzem i komturami. Wystawili też pod imieniem -swego nieobecnego w. księcia dokumenty pokojowe z datą 22 maja", uzupełniające traktat Władysława Jagiełły -Z Konradem v. Jungingen.

Jak to było do przewidzenia po trudnych przejściach poprzednich, pokój raciążski nie przyniósł ani Polsce ani Litwie tych korzyści, do których zmierzało ich współdzia- łanie przeciw Zakonowi. Pierwsza odzyskała tylko ziemię dobrzyńską, zastawioną Krzyżakom przez Opolczyka, a to dopiero za zwrotem sumy zastawnej, druga ponownie L- zrzekła się Żmudzi.

Słusznie jednak zauważono, że za tymi raczej nieko- rzystnymi warunkami ukrywał się przecież jeden ważny, choć teoretyczny tylko sukces. Stwierdzono bowiem wo- bec Zakonu, że Litwa, z którą jeszcze w r. 1398 osobno zawierał pokój, tworzy jedną całość polityczną ^ z Polską, której król zatwierdzał odstąpienie Żmudzi*. Nie udało się jeszcze tym razem zebrać plonu, jaki obie- cywało dzieło Unii, tak szczęśliwie wykończone w r. 1401; ale uratowano jej zasadę, podstawę lepszych nadzieji na przyszłość.

0 znaczeniu tego faktu świadczą najlepiej zabiegi krzyżackie, aby powrócić do dawnego systemu osobnych układów z Litwą dla rozluźnienia jej związku z Polską. Wiedzieli przecież dobrze, że inaczej przy każdym zatargu Witołda z Zakonem a takie sprawa żmudzka ciągle

1 Pofnoje sobr. XVII 51.

* Por. A. Prochaska w Przegl. histor. XV 264 nn. » Cod. YitoldJ, nr. 288/9; por. Ss. rer. Pruss. III 272.

•O. Halecki: Dzieje Unii Jji^elloń«ki«j. 12

178 <)KKE8 JAOIHŁł.oWy 1186- U«0>

musiała nasuwać Polska pośpieszy Litwie ze skuteczną, pomocą ^

Na zjeździe kowieńskim w sierpniu 1404 r. dyplo- macya zakonna chwilowo zwyciężyła. Znowu udało jej się rskłonić Witołdg, do osobnego przymierza przeciw 'wszystkim wrogom 2, a chociaż się zastrzegał, że »nie godzi mu się podnieść ręki« przeciwko królowi polskiemu, nowy u,kład sprzeciwiał się najwyraźniej jego zeszłorocznym zo- bowiązaniom lubelskim; zmierzał do zastąpienia polskiego wpływu na politykę Litwy wpływem Zakonu, który nadto brał w opiekę żonę Witołda na wypadek jego śmierci '.

Ale natychmiast dołożono wszelkich starań ze strony króla i Korony, aby przeciwdziałać tak nie- bezpiecznemu osłabieniu Unii w zakresie polityki zewnętrznej. Systematyczna praca w tym celu, rozpoczęta natychmiast po układzie kowieńskim, ciągnie się w^edług wszelkiego prawdopodobieństwa* przez dwa lata następne. Nie przyszło wprawdzie wówczas do nowego traktatu prawnopaństwowego, któryby stanął obok wcześniejszych i późniejszych aktów unii, ale Witołd ^kładał trzy- krotnie nowe zobowiązania wierności, Włady- sław zaś, w zaginionych niestety przywilejach, wydał nie- znane bliżej postanowienia, dotyczące zarówno Polski, jak i Litwy, na które się powołano przy unii horodelsUiej.

Osobny układ Witołda z Zakonem sparaliżowano już. 20 września 1404 r. ■*; król odebrał od niego w Kamieńcu *

' Por. Długosz, III 661.

* Cod. Yitoldi, nr. 297, 299. » Ib. nr. 300.

* A. Prochaska: Przyczynki Uryt. do dziejów Unii, Rozpr. Akad. hist. t. 33, s. 108/9; naleiy tylko sprostować, że co do iukcesyi akt horodelski nie odwołuje się do owych nieznanych postanowień z r. 1405 lub 1406, lecz najwidoczniej do aktów unii r. 1401.

o Cod. Yitoldi, nr. 302.

* Prawdopobnie nie w Kamieńcu litewskim, jak się zwykle

UTWIKKDIBMK ZBWNJjTKZiNK PAŃSTWA j AGI KLLOŃSKiKOO 179

ponowienie wszystkich dawniejszych zobowiązań z nie- dwuznacznym dodatkiem, że unieważnia wszelkie przy- mierza, zawarte na szkodę Korony, a żadnego sprzymie- rzeńca nie przeniesie po^ad króla polskiego, któremu po- magać będzie w każdej potrzebie i przeciwko każdemu nieprzyjacielowi. Takie jednak oświadczenie nie wydawało się dostatecznem, tembardziej, że po odzyskaniu Smoleń- ska Witołd znacznie wzmocnił swe stanowisko i zabierał się do dalszej, rozległej akcyi na wschodzie. Dlatego nie- bawem, zapewne w r. 1405, król zażądał od niego nowego zapisu, w którymby wyraźnie stwierdził naczelną zasadę Unii z r. 1400/1, że po jego zgonie wszystkie ziemie litewskie podlegać będą Jagielle, jego potomkom i Koronie króle- stwa polskiego, a zarazem rozciągał na nowe nabytki, w szczególności na Smoleńsk, z wszystkiemi przynależno- ściami. Zanim zaś W' roku 1406, gdy rozgorzała walka o wschodnie granice państwa litewskiego, udzielili mu Polacy czynnej pomocy, musiał raz jeszcze, wśród zape- wnień nierozłącznej solidarności i wzajemnej miłości z kró- lem Władysławem, ponowić wszystkie poprzednie zobo- wiązania '.

Zdaje się jednak, że nowe »d o b rodź iejst wa«, za które się przez to chciał wywdzięczyć, nie ograniczały się do doraźnej pomocy wojennej. Dobitne zaznaczenie trwa- łej pr/.ynależności w. księstwa litewskiego do Polski było potrzebnem zwłaszcza z tego względu, że zastępcza wła- dza wielkoksiążęca Witołda faktycznie rozwijała się już w tych latach w kierunku pełnej władzy monarszej. Cho- ciaż nigdy nie przyznano mu jej wyraźnie ze strony

przypuszcza, lecz raczej w podolskim, gdzie 2 8 tegoż roku hoł- dował Jagielle hospodar mołdawski (Hormuzaki : Documente. 1/2 nr. 654).

* Kwart, histor. IX 238. W związku z tern pozostaje może po- ■elstwo Witołda, wysiane na dwór królewski pod koniec marca r. 1406 (Rachunki dworu, s. 334/5).

12*

i8a

OKKKS JAGIEŁŁOWY 1385-1440

króla i Korony, posuwano się przecież do pewnych kon- cesyi, które śledz'ć można chociażby w stopniowych zmia- nach tytułu Witołdowego. Tytułu wielkoksiążęcego w stosunkach z Polską i teraz jes/cze nie używał, ale charakterystycznem jest, że wnet po hołdach z lat 1404 1406 zaczyna się posługiwać przez pewien czas tytułem jak gdyby przejściowym: „maior dux Lituaniae et Eussiae^ ^, który zdaje się do r. 14112 pozostał jego tytu- łem urzędowym.

Niestety szczegóły wev\ nętrznych rokowań polsko- litewskich w tych czasach pozostają w zupełnem ukryciu. Za to tern wyraźniej zaznacza się w polityce zewnę- trznej, gdzie wobec Zakonu trzeba było zatrzymać się w pół drogi, nowy zwrot ku sprawom wschodnim. Ekspansya na obszarach Rusi wschodniej, w porozumieniu z Polską, mogła Witołda wynagrodzić za to, że na razie nie udało mu się rozszerzyć obszaru, którym władał, na Rusi wołyńsko- podolskiej, kosztem Korony. Ale i inne je- szcze okoliczności zmusiły go wprost do skupienia sił i uwagi w owym kierunku.

Przedewszystkiem z ostatecznego zaboru Smoleńska wynikło n »we zaostrzenie się stosunku Litwy do tej czę- ści Rusi. która jeszcze pozostawała po za jej granicami i, obawiając się wzrastającej potęgi Witołda, popierała przedtem Jerzego Światosławicza, a teraz dostarczała mu przytułku. Daremnie dawny książę smoleński zrazu szukał pomocy także u Krzyżaków *. Witołd korzystał właśnie

» 11/6 1 407 na przy w. dla kościoła katedr, w ileńskiegoiKopiaryusz Av Muzeum XX. Czartor., fol. Vlll^) i 23/5 1409 na przyw. dla Moni- wida (Arch. XX. Kadziwilfów w Nieświeżu, perg. nr. 573). Ten sam tytuł dają mu 16/1 1407 Ślązacy, którzy ręczą Jagielle i Witoldowi za Ur. ojiawskiego (Sommersberg: Ss. rer. Siles. I 951).

2 Używa go w tym roku obok Władysława Jagiełły na akcie pokoju toruńskiego (Cod. epist. II nr. 85).

* LEK IV nr. 1654.

UTWIRRliZKNlK ZRWNĘrKZNK PAŃSTWA JAGIRLI.UŃSKIKOU 181

Z pokoju z Zakonem, aby tern energiczniej wystąpić prze- ciwko W. Nowogrodowi, gdzie ks. Jerzy chwilowo znalazł przytułek, a następnie i przeciw Pskowowi, z którym otwarta wybuchła wojna ^ Obie rzeczpospolite były jednak, jak zwykle, tylko terenem, gdzie Litwa mierzyła swe siły z głównym i właściwym rywalem, z Moskwą*. Po pierwszem zajęciu Smoleńska, stałego również przedmiotu tej rywalizacyi, Witołdowi udało się zachować jeszcze zgodę z zięciem moskiewskim. Teraz zaś, gdy przez zabór Wiaźmy, dokonany w toku walk o Smoleńsk, Litwa podsunęła się jeszcze bliżej ku Zalesiu, gdy pod opiekę w. księcia Wa- sila uciekali się i Jerzy Światosławicz ' i Pskowianie, wojna była nieuniknioną; wybuchła w r. 1404 na pograniczu Wiążmy, oraz księstw siewierski eh i wierchok- s k i eh, chwiejących się ciągle między wpływem litewskim a moskiewskim.

Niepewne stosunki w tej południowej części rubieży litewsko- moskiewskich były właśnie drugim powodem, który zwracał Witołda ku sprawom wschodnim. Tutaj bo- wiem nie dotarła jeszcze jego praca nad konsolidacyą we- wnętrzną i utwierdzeniem granic państwa litewskiego, tak skuteczna w innych stronach. System księstw u- d zielnych nietylko utrzymywał się w pełni w miniatu- rowych państewkach hołdowniczych u źródeł Oki. ale nie dał się też jeszcze usunąć ostatecznie w Siewierzczyźnie. Przeciwnie, Swidrygiełłę niedawno przejednano w^ła- śnie przez to, że tutaj utworzono dla niego nową dzielnicę, która objęła wszystkie księstwa siewierskie z wyjątkiem tych, gdzie się utrzymywali Narymuntowicze na Starodu-

» Ib. nr. 1665; Polnoje sobr. XVII 51/2.

* Na dworze królewskim już w r. 1403 pojawia się >Ostaszco de Moszkwat, a w lipcu r. 1404, w miesiąc po powtórnem zajęciu Smoleńska, liczniejsze poselstwo z Moskwy (Rachunki dworu, s. 289, 292/5!.

» Cod. Yitoldi, nr 352.

182

OKRK8 JAGIKŁŁOWY 1386- U40

biu i Putywlu; dostał bowiem księstwa: czernichowskie, nowogrodzkie i briańskie ^ Jeśli z tego nie miało wyni- knąć stałe niebezpieczeństwo dla Witołda, lecz owszem, pewna nawet korzyść polityczna, to należało wciągnąć Świdrygiełlę do Witołdowych zamierzeń, użyć go do walki z przeciwnikami Litwy i związać w ten sposób z jej pro- gramem politycznym. Dlatego to niewątpliwie w. książę posłużył się nim już w walkach o Smoleńsk w r. 1404*, w sierpniu następnego roku wysłał go na dwór krakow- ski', a potem powierzył mu nawet wybitną rolę w pierw- szej wojnie moskiewskiej.

Ale nie on jeden z niedawnych wrogów Witołda brał w niej udział. Jak pod koniec XIV w., gdy w. książę godził się z Zakonem, aby się zwrócić przeciw Tatarom, tak i te- j raz zjawiły się przy jego boku dość znaczne posiłki , krzyżackie*. Zakon miał w tern cel podwójny. Wschodni kierunek polityki Witołdowej zwłaszcza gdy zamiast w stronę Nowogrodu i Pskowa, gdzie i Inflanty chciały utrzymać swe wpływy^ zwracał się przeciw dalekiej Mo- skwie, — zabezpieczał Krzyżaków przy utwierdzeniu ich rządów na Żmudzi. Nadto dążąc stale do rozbicia solidar- ności polsko-litewskiej, Krzyżacy chcieli sobie pozyskać Witołda w miarę, jak wyłaniały się spory z królem pol- skim, które nawet, jak sprawę Drezdenka, pragnęli oddać pod jego sąd rozjemczy * lub przynajmniej załagodzić za jego pośrednictwem *.

Niebezpieczeństwu, które stąd mogło wyniknąć dla

* Rozmaite świadectwa źródłowe o dzielnicy siewierskiej Świ- drygielJy (por. Hruszewśkyj : Istorija, IV* 178 przjp. 4 i 179przyp. 2) można pogodzić tylko w ten sposób.

* Polnoje sobr. XVII 50; Ss. rer. Pruss. III 271.

* Rachunki dworu, s. 302/3, 305-15; Cod. Vitoldi, nr. 322.

* Ss. rer. Pruss. III 282, V 226; Cod. Vitoldi, s. 969/70, 972. » Cod. Vitoldi, nr. 336, 339.

* Ib., nr. 360/2, 365.

UTWIKKDZKNJB ZKWNĘTKZNB PAŃSTWA JAOIKLL<>Ń8KIKa<) 183

Unii, zaradzały jednak nietylko kilkakrotnie wznawiane umowy z Witołdem i teksty jeg-o aktó\t^ hołdowniczych, lecz ponadto, w sposób o wiele konkrelniejszy, stara- nia Polski, aby mu przyjść z wydatną, a szczerszą od krzyżackiej pomocą w ciężkicn walkach na wschodzie. We wszystkich trzech wyprawach moskiewskich, ■które nastąpiły jedna po drugiej w latach 1406, 1407 i 1408, udział Polski wznowił braterstwo broni z nad W orski i. Sprawy, o które teraz chodziło, były dla Polski o wiele bardziej obce od tatarskich. Polska jednak nie wa- hała się czynić i tych wysiłków dla celów Unii, ścierając się po raz pierwszy z wrogiem, który, po rozgromieniu Krzyżaków, miał się stać najgroźniejszym dla zjednoczo- nego państwa.

Wiadomość Długosza i, że Polacy walczyli obok Li- twinów i Rusinów już w pierwszej z tych wypraw, zdobywając sobi-e nad graniczną Ugra zaszczytne trofea wojenne, potwierdzają zapiski o wydatkach na »ekspedy- cyę moskiewską* w księgach miejskich Lwowa', a zwła- szcza relacya krzyżacka 8, według której liczne posiłki pol- skie i wołoskie oddano pod dowództwo Świdrygiełły, za- chowuiącego na razie ścisłą przyjaźń z Witołdem.

Nie zabrakło też rycerstwa polskiego w drugiej w^y prawie, na którą wyruszyła Litwa w styczniu 1407 r. Wszak w tych samych dniach, gdy Witołd zawiadamiał gości niemieckich o jej terminie*, zamierzając tym razem zwrócić się najprzód wraz z Inflantczykami na Psków, w jego otoczeniu znajduje się^ szereg wybitnych panów

1 Hist. III 566.

» Poraniki dziej. Lwowa II nr. 105 (1/8 1406), por. 137.

» Cod. Yitoldi, nr. 352, por. 347/8.

* Ib. nr. 358 (21/1 1407).

* Na pnyw. jego dla Nfoniwida z 13/1 1407 podpisani jako świadkowie Klemens (z Moskorzewa) kaszt, wiślicki, Mikołaj (z Mi- chałowa) kaszt, w^ojnicki, Piotr wojew. warszawski, Minigajlo, Zbi-

184

OKRES JAGIBŁŁOWY 1885-1440

polskich, z dawnym obrońcą Litwy, Klemensem z Mo- skorzewa na czele. Wniosek, że uczestniczyli w walkach,, które w lecie tego roku toczyły się z Moskwą o Odojew^ i Worotyńsk^, jest tembardziej uzasadniony, że był wśródi nich także ten sam Zbigniew z Brzezia, marszałek króle- stwa polskiego, który stanął na czele szczególnie licznego- oddziału pomocniczego polskiego w trzeciej wojnie z Moskwą, w roku następnym.

Wtedy* to bowiem król nadesłał Witołdowi pięć chorągwi, z których każda liczyła tysiąc kopii doborowego- rycerstwa, a ponadto wielu panów polskich- przybyło jako^ ochotników lub dostarczyło pocztów zbrojnych, które nad- ciągały aż z Krakowa i Lwowa'. Istotnie tym razem po- łożenie Litwy było o wiele groźniejsze, a to wskutek, zdrady na Siewierzczyźnie. Już podczas pierwszeji wojny moskiewskiej groziła ona ze strony k&. starodubow- skiego Aleksandra Fatrykiewicza, który jednak został u- więziony *. Teraz zaś dokonał jej Świdrygiełło, zamiast którego już podczas drugiej wyprawy, po porozumieniu z kró- lem polskim ^, dowództwo objął Lingwen. Już na początku*, r. 1408 Świdrygiełło znosił się z Krzyżakami i z nowym metropolitą Rusi, w lecie zaś zdradziecko zbiegł do Wa-

gniew (z Brzezia) marsz, król., Stanisław Czapurna marsz, ziemi li- tewskiej i kilku jeszcze panów litewskich (Bibl. ordyn. Krasińskich^, perg. nr. 63).

» Polnoje sobr. XVII 52/3; Cod Yitoldi, nr. 369, 370. Mosko- rzewski dopiero w lutym r. 1408 powrócił z Litwy, por. Rachunki' dworu, 8. 373

» Długosz, III 571.

Libri antiąuiss. Crac. II 280/S; Pomniki dziej. Lwowa II nr. 203, 207; Rachunki dworu, s. 381; Prochaska: Materyaly archiw. z metryki lit., nr. 25. O staraniach o odpust dla uczestników tycb walk Ss. rer. Pruss. III 288.

* Cod. Yitoldi, nr. 352, por. H69;

» Wraz z metropolitą Cypry>anem i Fedorem Lubartowiczemi praybyl Lingwen w r. 1407 do Sandomierza (AGZ VII nr. 26).

UTWIRRDZKNIK ZRwNIJTltZNB PAŃSTWA JA(«IRLL0Ń8KIKU0 185*

sila, pociągając za sobą nietylko ks. starodubowskiego i jego syna Fedora putywlskiego, ale cały zastęp kniaziów i boja- rów z litewskomoskiewskiego pogranicza ^ Znowu Wi- toldowi dała się we znaki dziwna łatwość, z jaką Swidry- giełło zjednywał sobie licznycli stronników, wśród któ- rych, jak twierdzi Długosz, i tym razem, obok Litwinów i Rusinów, znajdowali się też Polacy.

Mimo to jednak, nienajmniej dzięki posiłkom koron- nym, które się odznaczyły zwłaszcza w walkach z Tata- rami przy trudnej drodze powrotnej przez bezludne lasy i bagna nad górną Oką, wojna z 1408 r. skończyła się dla Litwy o wiele pomyślniej od dwóch poprzednich. Wpra- wdzie wszystkie trzy wyprawy odznaczają się tern, że obaj przeciwnicy unikali walnej bitwy; ale podczas gdy w r. 1406 i 1407 rozbiły się rokowania pokojowe i uło- żono tylko krótkie rozejmy, teraz Wasil przekonał się, że w żaden sposób nie podoła teściowi, popartemu przez Polskę, i zawarł pokój ostateczny. Układ ten, dotrzy- , many przez długie lata, utwierdził wschodnie rubieże Li- lwy, opierając je o Ugrę i Okę; pozostały bowiem przy niej wszystkie główne włości zbiegłych kniaziów, którzy, nie wyjmując Swidrygiełły, nie zdołali poddać swych ziem Moskwie, lecz tylko spalili swe zamki a od Wasila nowe otrzymali zaopatrzenie na Zalesiu*.

To też ich odstępstwo miało dla Witołda dobrą stronę, że teraz wreszcie i na Siewierzczyźnie zni- kły, choć nie na długo, odrębne dzielnice książęce*.

» Cod. Yitoldi, nr. 375, 380 ; Ss. rer. Pruss. III 291 ; Polnoje sobr. Vni 82 etc.

' Por. zestawienie i krytykę źródeł u Lewickiego: Powstanie Świdryg., s. 306 przyp. 38.

* Księstwo putywhkie prawdopodobnie już wówczas przylą- ciono. pod osobnym namiestnikiem, do ziemi kijowskiej, do której powiat putywlski należy już w polowie XV w. (Lubawskij : OWast— noje diel., a. 244/5).

186 0KRK8 JAGIEŁŁO WY 1385 - 144C

Nawet Świdrygiełło, gdy po nieznanych bliżej przejściach w walkach moskiewsko- tatarskich ^ w lecie następnego roku znalazł się znowu na Litwie, nie otrzymał z powro- tem swego księstwa, lecz musiał przebywać w upokarza- jącem poniżeniu na dworze Witołdowym*. Nadto, gdy się okazało, że nawet w. książę Moskwy nie zdoła powstrzy- mać wzrastającej potęgi Witołda, podniosła się ogromnie jego powaga na całym wschodzie: Psków i Nowo- gród przyjmują z jego ramienia Gedyminowiczów na knia- żenie, a wśród walk wewnętrznych w Ordzie najstarszy z synów Tochtamysza oddaje mu się w opiekę, aby drogą uzyskać władzę chańską '.

Te sukcesy na wschodzie były tern potrzebniejsze, że wzrastało znów niebezpieczeństwo od strony pr zeci wn ej.

Jeszcze w wojnie z 1408 r. w wojsku Witołdowem nie brakowało posiłków krzyżackich*. Już wtedy jednak stosunki Zakonu ze Świdrygiełłą mimo uspra- wiedliwień w. mistrza wzbudzały silne podejrzenia^ Zaraz zaś po jego powrocie z Moskwy Zakon, całkiem taksamo jak w r. 1402, spróbował doprowadzić przez niego do po- nownego rozłamu wewnętrznego na Litwie: 2 paździer- nika 1409 r. spisano z nim nowe przymierze, obiecując mu pomoc do odzyskania ojcowizny z rąk jej przy właszczycieli ". Ponieważ zaś Świdrygiełło za ojcowiznę swoją uważał całe państwo litewskie, a za jej przywłaszczy- ciela obecnego w. księcia, łatwo ocenić niebezpieczeństwo

* Zdaje się, że Wasil miał go wydać Witoldowi, por. Suppleno. ad hist. Hussiae monum., nr. 112 (1407 należy poprawić na 1409).

» Cod. Vitoldi, nr. 428. » Ib. nr. 393.

* Ss. rer. Prusa. III 291, V 226.

» Cod. Yitoldi, nr. 384, por. 375, 380, 383.

* Ib. nr. 430. Por. oo do pretpnsyi Świdrygielły Suppl. ad. hist. Hussiae monum., nr. 112.

UrWIBRDZENiK ZKWKĘTKZNR PAŃSTWA JA<łlKLL«>Ń8KlKao 187

"tych knowań. Już był przygotowany glejt, z którym pre- tendent do władzy nad Litwą miał zbiedz do Prus*; już zdobył sobie na nowo stronników, zwłaszcza wśród knia- ziów*, których dotychczasową przewagę rządy Witołda usuwały tak skutecznie. Cała praca nad konsolidacyą we- wnętrzną państwa litewskiego była znowu zachwianą.

Udało się stłumić spisek w zarodku; Świdrygiełło, zagrożony karą śmierci, poszedł w okowy. Ale niedarmo ta sama relacya krzyżacka, która donosiła o tem iiiarszał- kowi Zakonu, przestrzegała, jak to się odtąd nieraz po- wtarzać będzie, że Wilołd łączy się z całą Rusią, z całym wogóle wschodnim światem ^ aby się zwrócić przeciwko Krzyżakom. Istotnie dopiero teraz, gdy znów zagro- żono samym podstawom budowy państwowej, wzniesionej na gruncie Unii, Witołd zaczyna się przygotowywać wraz z Jagiełłą, aby zadać Zakonowi decydujący cios.

Dotąd bowiem mimo wojowniczej postawy mistrza Ulryka v. Jungingen, mimo obraz, szkód i upokorzeń, jakie spotykały Litwę ze strony Krzyżaków, że wspomniemy tylko o głośnej sprawie zatrzymania zboża, dostarczonego {jej w czasie głodu przez Polskę^, Witołd ograniczał się do popierania rozruchów żmudzkich. skierowanych przeciwko ciężkim rządom krzyżackim.

W sprawie Żmudzi, której Witołd w pierwszych la- tach po pokoju raciążskim pozornie całkiem odstąpił, po- siłkując nawet Zakon przy jej opanowaniu, już na zjeździe z w. mistrzem w Kownie, koło Nowego Roku 1408 '% do- szło do poważnych nieporozumień Udział, jaki w zjeździe wzięli obok Witołda i jego kniaziów i bojarów także król

» Ib. nr. 431 (4/10 1409).

» Ib. nr. 434.

» Por. ib. nr. 437.

* Dług. III 573.

» Ib. III 570; Ss. rer. Pruss. III 289.

188 OKRK8 JAIłlKł.ł.OWy 1386-1440

Władysław i panowie rady koronnej, oraz stanowisko Wi- tolda w sprawie Drezdenka* mof^ły przekonać Krzyżaków o ścisłej solidarności Litwy z Polską. Niepokojąc się wie- ścią, że znaczny oddział rycerstwa polskiego już wówczas wyruszył na Litwę ^^ nie wątpili, że Witołd znajdzie po- parcie orężne w Polsce, gdyby miało przyjść raz jeszcze do wojny o Żmudź. To też od razu, gdy w r. 1409 po zjeździe Jagiełły z Witołdem ^ nowe tam wybuchły zabu- rzenia, podjęli stałą taktykę, zmierzającą do rozluźnie- nia Unii.

Wobec Witołda, z którym stosunki pogarszały się coraz bardziej, ograniczano się w tym celu do niewy- raźnycłi aluzyi, ukazując mu możliwość porozumienia z Zakonem, gdyby zerwał swą zawisłość od Polski i w sporach polsko mazowieckich z Krzyżakami przy- chylne dla nich zajął stanowisko*. Oczywiście były to próby daremne. Witołd poparł skutecznie powstanie Zmu- dzinów, którzy pod wodzą starosty, nadesłanego z Litwy, Rumbolda Wolimuntowicza^ wyparli Krzyżaków ze swej ziemi.

Tem energiczniej zabrał się Zakon po utracie Żmudzi do podkt)pania Unii w Polsce. Dowiadując się o niepo- rozumieniach między Jagiełłą a Witołdem ^ zwrócił się do króla z zapytaniem, czy będzie popierał »7.drajcę«, jeśli Krzyżacy przystąpią do walki z nim dla odzyskania Żmu- dzi. Starali się też zręcznie wyzyskać okoliczność, że wielu panów koronnych pragnęło jeszcze uniknąć ciężkiej wojny,, któraby się zwaliła także ' na Polskę. Wzywali wprost wielmożów i rycerzy polskich, aby odwodzili króla od po-

» Cod. Yitoldi nr. H74.

» Ib., nr. 373 (10/1 1408)

» Ib. nr. 388 (25/12 1408).

* Ib , nr. 396, 399.

° Ib. nr. 409, 411, 413/4, str. 984.

« Ib. nr. 402 (2/6 1409).

UTWIKRDZKNIK ZKWNĘ1'UZNK PAŃV1'WA JAGrRLLOŃSKIKGO 189

pierania Litwy i aby- przynajmniej sami nie udzielili jej pomocy, obiecując, że w takim razie Zakon wiernie do- chowa pokoju z Koroną ^

Ale na zjeździe walnym w Łęczycy, w lipcu 1409 r., który miał uchwalić odpowiedź w tej sprawie, zwyciężyła idea wspólności z Litwą. Niewątpli- wie Jagiełło wpłynął na decyzyę Polaków za pomocą tego samego argumentu, który posłowie zjazdu* wyłuszczyli w. mistrzowi w Malborgu, że przecież Witołd podlega kró- lowi i królestwu polskiemu, że w. księslwo dzierży tylko dożywotnio z nadania królewskiego, że więc jego sprawy i los ziem litewskich obchodzą Polaków na równi z wła- snemi. Gdy zaś mistrz mimo ustępstw, do których posło- wie królewscy objawiali gotowość, trwał przy zamiarze orężnej wyprawy na Żmudź, arcybiskup gnieźnieński Mi- kołaj Kurowski, stojący na czele poselstwa, nie zawahał się wyrazić jeszcze dobitniej zasady bezwarunkowej soli- darności z Lituą: oświadczył otwarcie, że skoro tylko Zakon urzeczywistni groźbę wojny z nią, król uderzy na Prusy, gdyż »wrogów Litwinów uważamy za s w o i c ho '.

Wiadomo, że Polacy ciężko przypłacili wierność wo- bec zobowiązań unii wileńsko-radomskiej, z której aktów ta zasada była zaczerpnięta. Przeciwko Polsce bo- wiem, — przeciw głowie zamiast przeciwko członkom, przeciw jej miastom i siołom zamiast w głąb puszcz li- tewskich, jak mówił mistrz —, z wrócił się przygoto- wywany najazd krzyżacki, pozbawiając ziemi dobrzyńskiej, odzyskanej dopiero tak niedawno i z takim, nakładem pieniężnym.

Odwrócenie oręża krzyżackiego od Litwy było dla

' Ib. nr 409; Długosz, III 578/9. » Por. Cod. Vit., nr. 4ly.

» Długosz, III 579/8U; por. Cod, Yitoldi s. 234/5 i 986 przyp. 1 Ss. rer. Fruss. III 301.

190 OKKKS JAGIBŁŁOWY 1385- 14i0

niej wielkiem dobrodziejstwem. Wówczas bowiem ni© była jeszcze przygotowaną do decydującej rozprawy, a współdziałanie z Koroną nie było jeszcze dokładnie o- mówione, tak, że Witołd dopiero podczas walk w Do- brzyńskiem musiał pośpieszyć w tej sprawie do króla- Nadto na ten sam czas przypadły owe wewnętrzne nie- pokoje na Litwie, wzniecione przez Zakon za pomocą Świ- drygiełły.

Rozejm, zawarty niebawem przez Polaków, nie objął jednak Witołda* i nie zdołał zapobiedz walkom na Litwie, która uległa złupieniu po Wołkowysk '. To też teraz król i w. książę wspólnie przygotowali » W i e 1 k ą w o j n ę«, wspólny wysiłek polsko litewski, aby się wreszcie uwolnić od przewagi Zakonu, jeden z głównych celów, przyświe- cających już układowi krewskiemu, ku któremu zbiegły się wreszcie, zgodnie i równocześnie, linie politycznego rozwoju zjednoczonych państw.

Przygotowania te omówiono na zjeździeJagi ełły z Witołdem w Brześciu litewskim, pod koniec listopada 1409 r.*. W tajnych naradach uczestniczył jako przedstawiciel Polski jej podkanclerzy Mikołaj Trąba. Plan wojenny ułożono w najdrobniejszych szczegółach, do budowy mostu na Wiśle w miejscu, gdzie się miały zejść wojska polskie i litewskie.

Słusznie też Krzyżacy dowiadywali się znowu, że Witołd sprzymierzał się przeciw nim z całym światem rusko-tatarskim ". Chan, ustanovdony niedawno z jego ra- mienia, był nawet obecny w Brześciu i zapewniał pomoc, a pobyt króla na Rusi koronnej, dokąd się udał z Brześcia,

ł Cod. Yitoldi, nr. 428. » Ib. nr. 437, s. 991. » Długosz, III 588/9. « Ib: .^93/4. » Cod. Yitoldi, nr. 437.

UTWIERDZENIE ZEWNĘTRZNE PAŃSTWA JAGIELLOŃSKIBSO 191

nie był może bez wpływu na liczny udział jej ziemian w dalekiej wyprawie pruskiej.

Taksamo bowiem, jak w poprzednich latach, gdy chodziło o utwierdzenie wspólnego państwa od Wschodu, tak i teraz, gdy dzieło Unii miało urzeczywistnić swój cel wobec Zachodu, wszyscy, których złączyła jej idea, mieli stanąć do boju. Że miał się toczyć istotnie o ideę Unii, a nietylko o sporne ziemie graniczne, o tem naj- lepiej świadczy spór piśmienny, teoretyczny, który go poprzedził w formie memoryałów, szerzonych przez obie strony po Europie. Wszak zarzuty, wytoczone Polsce i jej królowi przed całym światem chrześcijańskim, stre- szczają się właśnie w twierdzeniu, że popierając zbunto- wanych Żmudzinów, łączy się przeciwko Zakonowi z po- gańską Litwą i schizmatycką Rusią i. Król Władysław na- tomiast' usprawiedliwia dzieło Unii, przeciwstawiając na- jazdom krzyżackim, które nigdzie na ziemiach litewskich nie zdołały zaszczepić chrześcijaństwa i kultury, niezaprze- czone wyniki pokojowej pracy misyjnej, na które Polska już po tak krótkim czasie słusznie się mogła powołać.

Ale także akcya dyplomatyczna, która poprze- dziła grunwaldzką potrzebę, dowodzi niezbicie, że walczono wtedy o Unię. Celem, do którego w tej akcyi zmierzali wrogowie pod pozorami uratowania pokoju, było bowiem, jak tylekroć przedtem, rozerwanie związku polsko litew- skiego, bodaj w ostatniej jeszcze chwili. Tym razem Krzy- żacy nie spróbowali tego sami, lecz posłużyli się innym przeciwnikiem Polski, który w następnych latach stale bę- dzie pracował w tym kierunku: Zygmuntem Luksem- ipurczykiem. Równocześnie trafili też do jego brata, '/Wacława czeskiego. Obu pozyskano za pomocą pie-

» Cod Yitoldi, appendix nr. IV, por. nr. 440. * Ib. nr. 426, D/ugosz, III 584/8; Lites ac rea gesta« II* dod. nr. 49, 50.

192 OKltKS JAGlBŁŁoWy 1385- H40

niędzy, króla węgierskiego zaś ponadto przez uznanie jego -^retensyi do Rusi, Podola i Mołdawii ^ Mieli zmierzać do celu drogą podwójną: jeden przez odciągnięcie Polski od Litwy, drugi przez oderwanie Wi- tolda od związku z królenn i Koroną.

Pierwszy sposób zastosowano w wyroku praskim Wacława z 15 lutego 1410 r. *. Wszak Polsce przyznawał prawo do ziemi dobrzyńskiej i zapewniał jej bezpieczeń- stwo przez zatwierdzenie dawnych przymierzy z Zakonem, ale za to Żmudź oddawał Krzyżakom i zabraniał królowi i Koronie wspierać w walce z nimi Witołda i Litwinów. Nie dziw, że wobec tak przejrzystej tendencyi wyroku powstała nawet wieść, jakoby zabraniał Polsce brać sobie kiedykolwiek w przyszłości króla z Litwy lub wogóle ze wschodu, lecz tylko z pośród władców zachodnich. Ale nie dziw też, że nietylko przedstawiciele Witołda, wśród nich bojar litewski Butrym, ale także dostojnicy polscy z oburzeniem opuścili Pragę, odrzucając wyrok'.

Witołd odrzucił niemniej lojalnie pokusę odstąpienia od Unii. Wysłano go do Kezmarku, aby skłonić króla wę- gierskiego do dotrzymania rozejmu z Polską, obowiązują- cego jeszcze przez lat cztery. Zygmunt odmówił tego na wy- padek wojny Polski z Zakonem, a za to tajemnie, w nie- obecności panów polskich, towarzyszących Witołdowi, ofiarował mu koronę królewską, wskazując drogę do zu- I pełnej niezawisłości od Jagiełły i Polski, obiecując nawet pomoc przeciwko nim, gdyby się sprzeciwili. Ale Witołd, jak to później przypominał Polakom, nie wdał się w ża- dne rokowania w tej sprawie, lecz przeciwnie, od razu po powrocie przestrzegł króla o tych knowaniach i po osta-

» Cod. epifit. II nr. 30.

* lndex actorum saec. XV, nr. 530.

» Długosz, IV 2-4; Ss. rer. Pruss. III 312.

UTWIEKDZENIR effWNĘTKZKB f AŃSTWA JAGIBI.LOŃSKIROO 193

i^nich z nim naradach wojennych pośpieszył na Litwę, po- Avołując do Łwren-T i zabezpieczając na razie od strony Inflant 1.

To też wrogowie Unii nie zdołali zapobiedz ścisłemu współdziałaniu wszystkich sił Korony i W. Księstwa. Złączyły się one w pamiętny dzień 30 czerwca 1410 r. na miejscu omówionem w roku poprzednim, nad Wisłą, koło Czerwińska*. Polskie chorągwie zasłaniały za- stępy Witołdowe, gdy się zbliżały wzdłuż granicy pru- skiej; wpływ polski łagodził okrucieństwo, do którego przywykli Litwini i Tatarzy przy prowadzeniu w^ojny ^ Zestrajały się różnorodne żywioły, zjednoczone pod hasłem Unii, zanim stanęły do rozprawy z wspólnym wrogiem na polach Tannenberga i Grunwaldu.

Mimo tyle większego obszaru w. księstwa, siły zbrojne, jakie wówczas wystawiło, były napewno mniej liczne od koronnych*. Uwzględniając nadto gorsze uzbrojenie, łatwo zrozumieć, że nie wytrzymały pierwszego natarcia wroga, mimo bohaterstwa niektórych chorągwi, jak owych słyn- nych oddziałów smoleńskich, które zdołały się przedrzeć do wojska polskiego '. Wykazano też •, że i pod wzglę- dem strategicznym nie wolno przeceniać zasług Witołda w pamiętnej bitwie; dowództwo sprawował tylko nad Li- twinami, nad Polakami zaś miał je, w zastępstwie króla,

» Ib., IV 6, 7; por. 369, 380 i Cod. Yitoldi, nr. 1358. O przy- gotowaniach wojennych WitoIdaCod.Yit., nr. 443/5,448; LEK lY nr. 1839.

» Ib., lY 15. *

» Ib.. lY 20/1 ;por. MPh. II 865.

* Zgadzają się w tem mimo wielkich różnic w szczegóło- wych cyfrach wszystkie obliczenia sil, walczących pod Grunwal- dem, których krytykę podaZ ostatnio T. Korzon: Dzieje wojen, I 126/8.

' Diugosz, lY 54/ń. O ucieczkę Litwinów pod Grunwaldem spierano się jeszcze podczas rokowań o unię w r. 1564. (Źródlop. 11/ 1 302).

« \Y. Semkowicz: Zyndrara z Maszkowic, Przegląd histor. IX zeszyt 3.

<0. Halecki: Dzieje Unii Jagielloatkiej . 13

194 «»KKK!S JAGI KŁŁOWY 18i6- 1440

miecznik krakowski Zyndram z Maszkowic, który już w la- tach 1390/4 brał udział w obronie Litwy przed Krzyża- kami. Związek narodów, zjednoczonych przez Unię, uwi- docznił się jednak wyraźnie: wśród rycerstwa ziem pia- stowskich walczyły chorągwie Rusi koronnej, których ka- żda z ziem Rusi czerwonej wystawiła po jednej, samo zaś Podole trzy niezwykle liczne, a nadto chorągiew je- dnego z książąt litewskich, Zygmunta Korybutowicza*;. w wojsku Witołdowem nie brakowało znowu ziemiaństwa dzielnic ruskich w, księstwa i polskich po części Podla- sian 2. Trzeba też przyznać, że, chociaż skrzydło litewskie poniosło klęskę, bez jego udziału w walce, gdyby odrazu wszystkie siły krzyżackie zwaliły się na samych Polaków, wynik bitwy, wątpliwy do ostatniej chwili, byłby za- pewne wypadł inaczej. Dlatego pogrom Zakonu i szybkie zajęcie całych niemal Prus można słusznie uważać za. wpólne dzieło Polski, Litwy i Rusi, których ry- cerstwo przystąpiło też wspólnie do oblężenia ostatniej; placówki wroga, Malborga^.

Zdawało się, że w stosunku do państwa krzyżackiego cel Unii będzie od razu osiągnięty w całej pełni. Od- dając najwybitniejszym rycerzom koronnym grody i mia- sta zachodniej części tego państwa, król przywracał Polsce Pomorze i ujście Wisły, najdotkliwszy z ubytków, jakie w Krewię obiecał odzyskać. Taksamo jednak, jak. znaczną część zdobytych kosztowności i sprzętów kościel- nych przeznaczył dla młodej katedry wileńskiej i ubogich parafii litewskich, tak nie zapomniał też o Litwie przy rozdziale zdobyczy terytoryalnych. Miała ona nietylko od- ' zyskać ujście Niemna z Kłajpedą, dokąd mimo za-

' Sam Zygmunt Korybutowicz wraz z drugim bratankiem Jagiełły, Fedorem (o nim por. Monogr. XX. Sanguszków I 38/40, 50), broniif z szeregiem panów polskich o.soby królewskiej, Dług., IV 52^

* Dług. IV 39-42.

s Ib., IV 76; Ss. rer. Pru.ss. III 485.

UTWIBKDZKMK ZJBWNĘTK/NE PA!(l8i'VVA JA'łlELLO't8KlKaU 195-

przeczeń krzyżackich pierwotnie sięgała Żmudź ', ale otrzy- mała też wr Osobie swego w. księcia »niższą« część po- bratymczych Prus po Królewiec i Holland*.

Nie spełniła się jednak nadzieja, że skończą się wów- czas dwuwiekowe już blisko rządy niemieckie nad czę- ścią bałtyckiego wybrzeża, której opanowanie było i dla Polski i dla Litwy koniecznością tak geograficzno- eko- nomiczną, jak i polityczną zarazem. Tej bowiem ko- nieczności, dla której Polska miała jeszcze ponieść tyle ofiar, Litwa, zadowolona z odzyskania Żmudzi z dro- bnym zaledwo skrawkiem tego wybrzeża koło Połągi, nigdy nie zrozumiała n a 1 eży ci e. W tej sprawie na- wet wielki W itołd niedorósł do wysokości swego zadania

Przesadne ^ były posądzenia rozżalonego rycerstwa Korony i jej późniejszego d/.iejopisa, jakoby postępowanie Witołda podczas oblężenia Malborga równało się poprostu odstępstwu od wspólnej sprawy. Nie bał się też chyba^ jak twierdzi Długosz*, że król polski, opanowawszy całe Prusy, pozbawiłby go w. księstwa litewskiego. Ale trudno zaprzeczyć, że zawierając w imieniu króla rozejm "^ z posił- kami inflanckimi, które miał odeprzeć, umożliwiając im poro- zumienie z oblężonymi, a zwłaszcza odstępując przedwcze- śnie z pod murów Malborga, kierował się wyłącznie partykularnymi interesami Litwy. Wystarczyła mu obietnica krzyżacka, że dla Litwy uzyska Żmudź. Dla dobra Polski, której chorągwie osłaniały jego odwTÓt tak- samo jak przybycie, nie myślał narażać Litwy na najazd ze strony Inflant, jej wojowników na choroby, szerzące się wśród nich podczas oblężenia Malborga.

Por. Cod. epist. I nr. 46.

' Dług., IV 79, 80; por. Cod. Yitoldi, nr. 459. ' Por. Prochaska: Przyczynki kryt , s. 112-117.

* IV 86.

5 Cod. Vitoldi, nr. 453; Rocznik Tow. przyj, nauk w Toruniu 1910 s. 341 nr. 3.

134:

196 OKRKłł JAOIRŁŁUWY 1186- IłłO

Jeśli się obawiat, że przez pełne zwycięstwo w Pru- siech przewaga w związku polsko-litewskim przechyliłaby się zbyt wyraźnie na stronę Korony, to zaszkodził nietylko Polakom, którzy musieli się wycofać ze zdobytych ziem, ale i Litwie, której przecież przeznaczano znaczną część tych obszarów, a zwłaszcza Unii, którą jeszcze przez długie lata miały podkopywać intrygi Krzyżaków, chociaż od dnia pogromu grunwaldzkiego nie mogła jej już zagrażać ich siła orężna.

Wprawdzie Witołd po powrocie na Litwę rozpoczął znowu przygotowania wojenne przeciw Krzyżakom \ a na początku następnego roku, gdy siły koronne gromadziły się na nową wyprawę, połączył z niemi pod Włocławkiem wojsko litewskie 2; ale przecież wpływ jego przyczynił się do tego, że zamiast do wznowienia walki przyszło do po- koju toruńskiego z 1 lutego 1411 r. Trudno nie uwie- rzyć temu twierdzeniu Długosza 3, jeśli się zważy, że u- kład ten uwzględnił wyłącznie tylko interesy Litwy. Polska, po tylu ofiarach i zwycięstwach, żadnych nie odniosła korzyści, Litwie zaś przyznano Żmudź, której starosta z ramienia Witołda, wspomniany już Rumbold, niedarmo przybył do Torunia wraz z szeregiem innych panów litewskich ^ Pomściła się jednak ustępliwa wobec Zakonu polityka Witołda przez zastrzeżenie, że po śmierci jego i Jagiełły nawet i Żmudź miała powrócić do Krzy- żaków.

Jasnem było, że ten warunek zawierał w sobie za- rzewie nowych zatargów. Na razie jednak, po nieustan- nych niemal wojnach ostatnich lal, w których Unia zło- "żyła niezbity dowód swej odporności na zewnątrz, Polska

' C()d.Viloldi, nr. 456 (w całości w cyt. wyżej Roczniku s. 342 nr. 4), por. nr. 468/9. oraz In(iex actorum saec. XV, nr. 582. » Ufugosz, IV 117; Cod. Vitoldi, s. 238. » IV 117-119. * Cod. epist. II nr. ób.

IITWIEKDZEMIK ZKWNJJTBZNK PAŃSTWA JAGIKLLOŃ8K1KOO 197

i Litwa potrzebowały dłuższego wytchnienia. Postarano się więc, aby po zawarciu pokoju z Zakonenn zapewnić sobie pokój także ze strony innych sąsiadów. Należało tylko zabezpieczyć granice, w jakich pań- stwo, stworzone w Krewię, zamknęło się podczas ćwierć- wiekowego okresu swej wewnętrznej i zewnętrznej kon- solidacyi, i zapewnić sobie należne miejsce w współ- życiuinnych państw świata Chrześcijańskiego. Do tego miało posłużyć uregulow^anie stosunków w zie- miach ruskich w roku 1411, a zwłaszcza pogodzenie się z Zygmuntem Luksemburczykiem w roku następnym, w związku z wprowadzeniem w życie pokoju toruńskiego i odgraniczeniem Żmudzi od Prus.

Kwestya ruska łączyła się ze stosunkiem do Za- konu i do Węgier przez dwie sprawy, które niemal od początku Unii stały na porządku dziennym u dwóch prze- ciwległych krańców Rusi, a dotąd nie były ostatecznie rozwiązane, mianowicie nowogrodzką i podolską. Dlatego i jedną i drugą zajęto się już w czasie układów toruńskich.

Był przy nich obecny ks. Lingwen^, przeznaczany _już od r. 1389 na namiestnika Nowogrodu z ramienia Li- twy, obecnie, dzięki przewadze Witołda nad Moskwą, znowu tam osadzony, wzywany przez samych Nowogrodzian do obrony przed Inflantczykami *. Widocznie w Toruniu Za- kon musiał go uznać na tem stanowisku, którego utrzy- manie miało decydujące znaczenie dla polityki zewnętrznej Litwy: tylko w ten sposób mogła ona oddzielać od siebie swych najgroźniejszych przeciwników, Krzyżaków i Mo- skwę, których sfery wpływów tam w^łaśnie się stykały.

W dzień zaś po zjeździe toruńskim król rozstrzygnął dawny spór polsko-litewski o Podole, ledwo załagodzony

* Ibidem.

* LEK IV nr. 1906.

198

OKRBS JAaiKŁŁ')WV 1886-1440

W roku 1403. Mimo żywego niezadowolenia Polaków dał Witołdowi w lenno także część zachodnią tej ziemi z Kamieńcem, usunąwszy starostę koronneg"o^ Także ziemianie podolscy przyjęli to niechętnie i dopiero po siedmiu latach dali się skłonić do złożenia hołdu Wi- tołdowi 2, tak. że zrazu sam Jagiełło wykonywał tam wła- dzę ^ mimo owego nadania. Zapowiadało ono nadto po- ważne niebezpieczeństtvo na przyszłość; ponieważ bowiem wszystkie ziemie, któreini władał Witołd, wyodrębniały się coraz bardziej od Korony, można było przewidzieć, że, skoro tylko umrze, pretensye Polski o zwrot Podola spo- wodują zatarg z Litwą.

To też wytłómaczenia decyzyi króla dostarcza tylko polityka zewnętrzna. Już w r. 1409 obiecywał oddać Po- ■■dole Witołdowi, byleby go skłonić do ściślejszej solidar- ności politycznej wobec Krzyżaków*; teraz zaś, oddając mu ziemię, do której sobie rościł pretensye król węgierski, łączył Witołda w stosunku do Zygmunta silnym węzłem wspólności interesów z Koroną, której te same pretensye

* Długosz, IV 122. Do tego to niewątpliwie nadania odnosił się dokument, według Utórego król »Camenecensem arcein et territorium Yitoldo duci Lituaniae et heiedibus eius dat in feudum«, zapisany bez daty w Ki-oraerowskim inwentarzu archiwum koronnego (Ms. Czai tor. 1042 s. 94), odnoszony dotąd (Danilowicz: Skarbiec I nr. 649; Hruszewśkyj : Istorija, lY^ 174 przyp. 2) całkiem błędnie do r. 1394.

2 Cod. Vitoldi,nr. 805 (30/10 1418). Zapiska, streszczająca cał- kiem podobne wezwanie z r. 1414 por. Cod. epist. II str. XXII , ma zapewne mylną datę. W związku z lem wezwaniem Jagiełły po- Boslaje może pierwsze znane nam nadanie Witołda na Podolu, da- towane z 8/9 lii 8 r. (Arcłi. XX. Radziwiłłów w Nieświeżu, perg. nr. 28 w II dodatku tego działu), oraz jego zobowiązanie z 21/12 tegoż roku, ze nifktóre ziemie, które dzierży w dożywociu, po jego śmierci wrócą do Korony, wzbudzające jednł»,k duże podejrzenia co do swej autentyczności (por. Hruszewśkyj: Istorija IV^ 191 przyp. 1).

» Hruszewśkyj : Materiały, nr. 15, nadanie Jagiełły w pcw. skalskim ziemi podolskiej z 17 lipca 1413 r.

Cod. Yitoldi, nr. 402.

UTWlKUBZKNrB aBWMĘTltZNR PAŃSTWA JAGlELLOŃsKIK<łO 199

^zagrażały co do spokojnego posiadania Rusi czerwonej. ■O związku tych dwóch spraw, w przeddzień wspólnych rokowań Jagiełły i Witołda z Zygmuntem, świadczy i to, że. równocześnie z nadaniem dla Witołda król obsadził 'Strażami granicę Polski od strony Węgier ^

Zanim jednak przystąpiono do tych wspólnych ukła- dów o pokój z Zygmuntem, Jagiełło, zjechawszy się z Wi- tołdem w Wilnie ^ odbył z nim w czerwcu i lipcu 1411 r. objazd dzielnic ruskich, rozciągających się u wscho- dnich granic państwa ^. W otoczeniu 5000 rycerstwa byli więc razem na Białejrusi, w Połocku, Witebsku i Smoleń- sku, potem zaś, zwiedziwszy jeszcze Krzyczew i Zasław, Dnieprem zjechali do Kijowa. Rozstawszy się tam z Wi- tołdem, król w powrotnej drodze do Polski objechał je- szcze zamki u południowych kresów Rusi kijowskiej i po- dolskiej, Czerkasy, Zwinogród, Sokolec, Karawuł, Bracław i Kamieniec, a na Rusi czerwonej, w Glinianach, spotkał się znów z w. księciem Litwy.

Ten przegląd ziem ruskich i ich granic wschodnio- południowych miał doniosłe znaczenie polityczne. Łączył się bowiem z irh zabezpieczeniem od wszystkich sąsiadów, których przekonano naocznie, że za Witołdem, władającym temi ziemiami, stoi z całą swoją potęgą także król polski, i skłoniono do korzystnych układów pokojowych. Osadzenie Lingwena w Nowogrodzie i świeże odnowienie związków z hospodarami Mołdawii i Multan przeciwko pretensyom węgierskim * uzupełniono teraz przez porozu- .mienie z posłami pskowskimi w Połocku, przyjęcie wro :giego dotąd księcia riazaiiskięgo w Snrioleńsku i przymie-

' Długosz, 1. c.

« Cod. Yitoldi, nr. 477; Cod. epist. II nr. 37.

» Długosz, IV 125; LEK IV nr. 1888.

•* Hormuzaki.: Docuinente, 1/2 nr. 398, 657 (17 i 25/51, por. 656.

200

oKKRs JAaiKŁŁOWY 1385-1440

rze z Moskwą, a nawet z chanem tatarskinn, do czego za- pewne, jak zwykle, posłużył pobyt w Kijowie K

Po tym tryumfalnym jak gdyby pochodzie, który u- wieńczył utwierdzenie wspólnego państwa od Wschodu, dokonane jeszcze przed wojną pruską, Jagiełło i Witołd: mogli rozwinąć podobną akcyę na Zachodzie, izolując zarazem jedynego wroga, o którego przejednaniu nie mogło- być mowy, mianowicie Krzyżaków.

Król i w. książę, panowie polscy i litewscy, solidar- nie rozpoczęli układy z Zygmuntem luksemburski m, korzystając ze skłonności pokojowych jego węgierskich poddanych. Już na zjeździe w Szramowicach, w listopa- dzie 1411 r., przy przedłużeniu rozejmu, obok przedsta- wicieli Korony, występują także biskup wileński i jeden z panów litewskich. Był nim rzecz znamienna nowy starosta Podola z ramienia Litwy, Gedygołd*. którego za- raz przy oddaniu tej ziemi Witołd owi przeniesiono tam' z województwa kijowskiego ^

Przygotowanie trwałego pokoju podczas tego rozejmu powierzono Witołdowi, który w towarzystwie wielmożów polskich i litewskich na początku marca 1412 r. odebrał od Zygmunta w Lubowli glejt dla Jagiełły i jego rady*. Rzeczywiście w połowie tego miesiąca zjechał tam na. jego miejsce sam król, mając w swem otoczeniu jako przedstawiciela Litwy Zygmunta Korybutowicza a zdaje się i kilku innych kniaziów ^ Sprawy »królestwa polskiego,.

' Cod. Yitoldi, nr. 498 (s. 242 i 245 uwagi); LEK W nr. 1888, 1899; na początku r. 1412 spotykamy Mo&kali na dworze królewskim w Polsce, ob. Rachunki dworu, s. 394.

» Dogiel: Cod. dipl., I 43/4.

» Już na akcie pokoju toruńskiego figuruje jako »pridem. voievoda Kyoyiensisc, Cod. epist. II nr. 35;

* Cod. epist. II nr. 48.

» Długosz (IV 130) wymieaia tylko Zygmunta Korybutowicza,. ale zapewne towarzyszyli królowi takie ci kniaziowie, którzy przedł

UTWiKKDZKNIK ZKWNĘTRZNIC PAŃSTWA JAaiKLLOHSKlKNO 201

ziem litewskich i Innych ziem podległych Władysławowie, które według brzmienia glejtu miano ułożyć, były wido- cznie już omówione przez Witołda, skoro zaraz w trzy dni po przybyciu króla można było spisać traktat poko- jowy 1. W miesiąc później zaś przystąpił do niego w Trokach także Witołd wraz z radą litewską'. Trzej najwybitniejsi jej przedstawiciele, między nimi, obok biskupa wileńskiego, brat Gedygołda Moniwid, starosta wileński, główny wogóle powiernik polityczny Witołda, poręczyli dotrzymanie za- przysiężonego uroczyście układu *.

Wykazano dowodnie ^ że niema najmniejszych śla- dów jakichś separatystycznych knowań W^itołda i Litwi- nów z Luksemburczykiem. Niekorzystnem było niewątpli- wie, że w pokoju lubowelskim podano w wątpliwość prawa państwa Jagiełłowego do Rusi, Podola i Mołdawii, zastrzegając, że w ciągu pięciu lat po śmierci jednego z dwóch królów podda je rewizyi osobny zjazd polsko węgierski; ponieważ jednak sprawa Podola bezpośrednio dotykała Witołda niesłusznein by było jego właśnie obwiniać o to ustępstwo, które z naciskiem pod- kreślono przy zaprzysiężeniu pokoju. Było ono zresztą, jak przyszłość okazała, raczej teoretycznem, a równocześnie zapewniono sobie na wszelki wypadek dostęp do Morza Czarnego, możliwy właśnie tylko poprzez Ruś i Podole; postanowiono bowMem, że gdyby mołdawski lennik Korony zawiódł w razie wojrty z Turkami, kraj jego po wybrzeże morskie ulegnie podziałowi między Jagiełłą a Zygmuntem.-

wyjazdem na Węgry wraz z Zygmuntem otaczali go w Sącza (Ra- chunki dworu, s, 568).

* Długosz, IV 134/9.

* W tej zapewne sprawie wysiano do niego w poselstwie na. Litwę ks. Konrada oleśnickiego (Hachunki dworu, s. 395).

» Cod. Yitoldi, nr. 402.

* Cod. epist. II nr. 49.

* Prochaska: Przyczynki kryt. s. 117 120.

'202 0KRR8 JAOIKr>Ł0WY 1385-1440

Za dalsze układy w Koszycach, gdzie przyjęto Zy- gmunta na sędzietro polubownego w sporach z Zakonem ', i na świetnym zjeździe budzińskim, gdzie zapadł jego wy- rok w tej sprawie, odpowiedzialność spada już na samego Władysława. Zresztą wyrok, zatwierdzający w zasadzie pokój toruński, conajmniej zabezpieczał Polskę od nieda- wnych jeszcze intryg Zygmunta z Krzyżakami celem oba- lenia tego pokoju i obrony Zakonu; był nadto, jak samo przymierze z królem rzymskim, jak gdyby rehabilitacyą Polski i Litwy przed zachodnim światem chrześcijańskim.

Wywierając w tym celu nacisk na Zygmunta, zawarto już przedtem, na początku 1412 r., inne na Zachodzie przymierze, mianowicie z Habsburgam i. Dom austrya- cki, zapomniawszy swej rywalizacyi z Jagiełłą o tron pol- ski w roku 138Ó, pragnął w tym związku zyskać oparcie przeciw wzrastającej potędze Luksemburczyka, z którym potem w Budzie właśnie król polski zapośredniczył zgodę. Otóż i to przymierze, dotyczące kombinacyi dyplomaty- cznych, dla Litwy na pozór całkiem obcych, zawarł wspól- nie z Władysławem także i Witołd^.

Coraz wyraźniej bowiem stosunek obu braci stryjecznych przybiera formę jak gdyby wspól- nych rządów nad całem państwem polsko-litew- skiem, z tylko różnicą, że ingerencya .lagiełły do spraw litewskich miała prawną podstawę w jego zwierzch- nictwie nad w. księstwem, podczas gdy wpływ Witołda na sprawy koronne był tylko faktycznym wynikiem jego wzrastającej potęgi i znaczenia. Sam przez się objaw ten był raczej korzystnym dla dzieła Unii; stwarzał bo- wiem nieprzewidziany nawet w jej aktach czynnik je- dności między Polską a Litwą, zabezpieczał jedno- litość ich polityki Ale łatwo mogło dojść na tej drodze

1 Lites ac res gestae II* doc. 6, 7. * Index actorurn saec. XV, nr. 665.

OD hokOdła do Sporu o koroka(5yk \viT<»Łr»A

203

-do przewagi interesów litewskich nad polskimi w\. wzajemnem współżyciu, a stanowisko Witołda, który właśnie wówczas takźre wobec Polski i jej króla zaczął się posługiwać wielkoksiążęcym tytułem \ zbliżało się coraz bardziej do pełnej władzy monars/ej i przestało się zgadzać ze skromną stosunkowo rolą zastępcy Jagiełły na w. księstwie, jaką mu przyznawała unia wileńska.

W tem tkwiło niewątpliwie poważne niebezpie- czeństwo. Przy najmniejszem nieporozumieniu z Polską ta rozbieżność między prawną zależnością Witołda, na którą Korona mogła się powołać, a jego władzą faktyczną mogła go pobudzić do opozycyi przeciwko wewnętrznej budowie wspólnego państwa, tak mozolnie stwierdzonej. Z tego zaś mogli łatwo skorzystać ci w«zyscy, przeciwko którym się zwracało jego utwierdzenie na zewnątrz, ci, którzy tylko pod wpływem chwilowej konieczności, pod WTażeniem Grunwaldu, pogodzili się z istnieniem Unii, a więc przedewszystkiem Krzyżacy i Zygmunt luksembur- ski. Usiłowania, aby temu niebezpieczeństwu zapobiedz, wypełniają odtąd dzieje Unii do śmierci Witołda.

Uwieńczone śv\ietnym sukcesem na początku tego okresu, zawiodły na samym jego końcu.

3. Od Horodła do sporu o koronacyę Witołda 1413 —1430.

Zjazd horodelski z jesieni 1413 r. był podobno

dawno zapowiedziany. Niestety Długosz *, który nam

przekazał ten szczegół, jedną tylko po za tem podał wMa-

' Już na akcie uwolnienia ks. szczecińskiego z 8/6 1411 r., wy- stawionym wspólnie z królem, najwyższym (supremus) księciem Li- twy, Witołd tytułuje się »dux magnus Lituaniae« (Cud. epist. II nr. H7), podczas gdy jeszcze na akcie pokoju toruńskiego zadowalnia/ się tytułem »maior dux Lituaniae*. o którym mówiliśmy wyżej. Rzecz znamienna jednak, ze akt tego pokoju, wystawiony ze strony w. mistrza (Lites ac res gestae II- dod. nr. 66) daje Witoldowi tytuł smagnus dux Lituaniaet.

* IV 152, o radzie Zygmunta luksemburskiego por. też ib. s. 371.

204 OKKES JAGIKŁŁOWY 1886- 1440

domość, mogącą rzucić pewne światło na genezę nowej< unii. Jest zagadkowe na pierwszy rzut oka twierdze- nie, że przyszła do skutku za radą króla Zygmunta, Czyżby więc ten sam niepewny sąsiad, który w przyszło- ści omal nie doprowadził do zerwania Unii, wówczas tak szczerze się pojednał z Polską, że się przyczynił do wzmoc- nienia jej solidarności z Litwą?

Niestety głębsze wniknięcie w pobudki wszystkich działających postaci ułrudnionem jest, jak przy unii wileń- sko-radomskiej, przez brak jakichkolwiek wiadomości o ro- kowaniach, poprzedzających układ ostateczny. Możemy za-^ ledwo śledzić zewnętrzny ich przebieg.

Oto prjzedewszystkiem król Władysław, zaledwo na początku sierpnia 1412 r. powrócił z Węgier, zjechał się pod koniec września zWitołdem koło Hru- bieszowa nad BuL'-iem\a więc niedaleko tego wła- śnie miejsca, gdzie po roku odbył się pamiętny zjazd polsko-litewski. Narady tamtejsze poprzedził jeszcze w sier- pniu pobytjednego znajmożniejszych panów li- tewskich na dworze kra k o wski m^; był nim znany nam już Rumbold Wolimuntowicz, do niedawna starosta żmudzki, obecnie zaś inars/.ałek ziemski, a towa- rzyszyli mu i inni jeszcze wgoście Witołdowi«. Nasuwa się domysł, że już wówczas powstał projekt zjazdu horo- delskiego, w którym uczestniczył brat Rumbolda jako wojewoda trocki ^

I rzeczywiście, jeśli w jakikolwiek sposób wpłynęły na to rady króla Zygmunta, to mogło to nastąpić chyba tylko wówczas Pod Hrubieszowem bowiem Jagiełło omówił zWi- tołdem wszystko, co z Zygmuntem ułożył na Węgrzech, i, starając sobie zjednać brata jaknajściślej, wszystkie mu

' Ib., IV U6.

« Rachunki dworu króla Wl. JagieJIy, s. 398, 401, 405, 407/8. ' 01). genealogię Woliinuntowiczów , opracowaną przez WZ.. Semkowicza w Mieś. herald. 1914, zesz. 1/2.

Olt HORODŁA DO 8POHU O KOKoNACYĘ WiToŁUA 205

niemal oddał dary, jakiemi go tam uczczono Resztę ich zaś, jak twierdzi Długosz*, otrzymał Witołd parę tygodni później, gdy król po 15-dniowychi naradach z pana- mi polskimi, odbytych pod koniec listopada w Niepo- łomicach, udał się na Litwę, gdzie spędził całą prawie zimę.

Pobyt tamtejszy miał cel bardzo doniosły i w wyż- szym stopniu od owych darów zobowiązał Witołda i Li- twę do wdzięczności wobec króla i towarzyszących mu polskich rycerzy, a zwłaszcza wykształconych prawniczo duchownych z Andrzejem Laskarym na czele. Wówczas bowiem komisarz Zygmunta Luksemburczyka, Benedykt Makray, w myśl wyroku budzińskiego, badał granicę między Żmudzią a państwem zakon nem, aby wprowadzić w życie pokój toruński. I otóż przy tej spo- sobności Jagiełło i Polacy swem świadectwem i wiedzą pomagali Litwinom przy dowodach, że skargi i pretensye historyczne, uytaczane przez pełnomocników krzyżackich na zjeździe kowieńskim, bezpodstawne, że Żmudź obej- muje nietylko zamek Wielonę, przeciwko którego odbu- dowaniu protestował Zakon, ale sięga nawet po Kłaj- pedę, do ujścia Niemna*.

Witołdowi, który bezpośrednio po traktacie toruńskim nie szczędził Krzyżakom dowodów uprzejmości 3, dowie- dziono zarazem, jak mimo dożywotniego odstąpienia Żmu- dzi uroszczenia Zakonu sprzeciwiają się najżywotniejszym potrzebom jego państwa, jak potrzebną mu jest dyploma- tyczna chociażby pomoc Polski do ich odparcia, I rzeczy- wiście, jak przekonano MHkray'a o słuszności stanowiska Polski i Litwy, tak też udało się uwidocznić W i t o ł d o- wi, jak szkodliwą była j e go ustępliwość wobec

1 IV 149.

* Lites ac res geslae II' doc. 26, por. s. 306; Cod. epist. I nr. •iB; Cod, Yitoldi, nr. 529.

» Por. np. Cod. Yitoldi, nr. Ł7S/i, 476,

206 OKRKS JAGIEŁŁOWY 1886 -1440

Zakonu dla samego w. księstwa: wszak żałując może, że po Grunwaldzie zmarnował sposobność uzyska- nia wschodniej części Prus, teraz, gdy z pomocą polską umacniał zamki graniczne, z gniewem przypominał Witołd Krzyżakom, że właściwie Królewiec i całe IVusy po Osę jego ojcowizną ^

Usunięcie wszelkiej rozbieżności między polskiem a Witołdowem stanowiskiem wobec Zakonu było teraz tem konieczniejsze, że nowy w. mistrz, obrońca Malborga w roku 1410, Henryk v. Plauen, dążąc coraz wyraźniej do odwetu za klęskę grunwaldzką, wraz z landmistrzem inflanckim, zairrożonym przez postępy Witołda nawschodzie, uważał za stałą wytyczne polityki krzyżackiej wobec Unii: dążenie do zerwania związku polsko-litew- skiego. W tym celu W. Mistrz starał się w Rzymie, aby, ogłaszając krucyatę przeciw Witołdowi, wyodrębniono po- gańską rzekomo Litwę od Polski ^; Litwę zaś, którą w ten sposób chciano pozbawić polskiej pomocy, starano się u- sposobić nieprzychylnie wobec Korony, aby drogą, jak wyraźnie zaznaczano, oddzielić Litwinów od Polaków '. Niepokojąc się coraz bardziej *, że Witołd w porozumienu z Polską łączył się z Tatarami, Pskowem, Nowogrodem, i wogóle wcałym ruskim językiem «, Krzyżacy chcieli przez intrygi dyplomatyczne ugodzić w samą podstawę jego po- tęgi, w Unię, aby potem, w razie jej niebacznego nad- wątlenia przez w. księcia, zyskać przewagę nad Polską i nad Litwą z osobna.

Odpowiedzią na te starania i przygotov\ anią wo-

1 Cod. Yitoldi, nr. 494, 529.

^ Lites 11-^ nr. 13; Cod. Yitoldi, nr. 493.

» LEK IV nr. 1905 (23/11 1411): »Das die Polan und die Lett- houwer van einander gescheiden raochten werdenc; Cod. Yitoldi, nr. 493 (28/5 1412): »das her (Witold) von denie konige czu Polan- gescheiden werdet.

* Por. Cod. Yitoldi, nr. 495, 498 (s. 242/3), 542/4.

OD HOKODŁA DO SHORU O KOROKACY^ WlTOŁIłA 207

jenne Plauena^ była wJaśnie unia horodelska. Taką była głów na zewnętrzna pobudka do zjazdu polsko- litewskiego koło 2 października r. 1413, umówionego zapewne podczas obrad Jagiełły z Witołdem w r. 1412 i na początku następnego roku 2. Na ten cel odnowienia wzajemnego związku wyraźnie wskazuje wstęp do aktu horodelskiego: król i w. książę oświadczają, że chcą zabezpieczyć Litwę » przed wrogimi najazdami i zdradami Krzyża ków i ich sprzymierzeńców, oraz innych nieprzy- jaciół, którzy ziemie litewskie i królestwo polskie starają się zburzyć i knują ich zniszczenie«». Ze względu na te niebezpieczeństwa i zamachy wrogów, przed któremi, jak to z wdzięcznością zaznaczają panowie litewscy^, Polacy obiecali im znowu wszelką pomoc i poparcie^ rozszerzono teraz w zobowiązaniach obustronnych obowiązek solidar- ności na zewnątrz; w r. 1401 obiecywano sobie tylko wzajemną obronę, teraz zaś dodano, że żadna strona nie będzie wszczynała wojny, nie zasięgając zdania i rady strony drugiej.

Ponieważ mimo chwilowej zgody nikt oprócz Krzy- żaków tak usilnie się nie starał o podkopanie Unii, jak Zygmunt Luksemburczyk, nie trudno dostrzedz, że wzmianki o »innych wrogach« odnosiły się najwyra- źniej do niego. Czyżby wobec tego unia horodelska, za- miast być owocem jego rad, jak twierdzi Długosz, była przeciwnie wyrazem ciągłej sprzeczności między jego dą- żeniami a polityką Jagiełły i Witołda?

> Ib. nr. 557 i przypisek; Ss. rer. Pruss. III 334. Por. LEK IV nr. 1948.

* O pośle wysianym przez króla do Witolda przed samym zjazdem, w sierpnia r. 141S. świadczy zapiska w księgach miejskich lwowskich (Pomniki dziej. Lwowa, II nr. 331).

* Oryginały aktu Jagiełły i Witolda w Muz. XX. Czjirtoryskich, perg. nr. 300, i w archiwum nieświeskiem, perg. nr. 175.

* Oryg. ich aktu unii w Muz. XX. Czartor., perg. nr. 301. ' s Cod. dipl. PoL I nr. 162.

208 OKRBS JA<4lKfcŁOWY H85-U40

Aby na to odpowiedzieć, trzeba nietylko rozpatrzyć zewnętrzne powody nowej unii, lecz przedewszystkiem uwydatnić, co przynosiła nowego w stosunku prawno państwowym Litwy do Polski.

Nie wolno przeceniać pod tym względem znaczenia postanowień horodelskich. Koncepcyi, stworzonej w unii poprzedniej, zasadniczo nie zmieniały one w cale ^ Zatrzymano odrębność państwową, którą już wtedy przyznano w. księstwu, ale zatrzymano też w całej pełni zasadęjego przy- należności do królestwa polskiego, do którego pozostaje wcielonem na wieczne czasy, tak, jak to postanowił Jagiełło, gdy dostąpił Korony. zasadę można nawet tym razem stwierdzić o wiele wyraźniej,, ani- żeli przy unii wileńskiej, której najważniejszy dokument, akt Jagiełły, zawierający podobne w tej sprawie wyrażenia co horodelski *, niestety się nie zachował.

Już w r. 1401 subtelność koncepcyi, łączącej dwie za- sady napozór sprzeczne, chuć, jak widzieliśmy, mogły się pomieścić obok siebie we współczesnych pojęciach ustro- jowych, groziła pewną eh wiej n o śc w jej i n te r p re- tacyi. To niebezpieczeństwo w Horodle niewąt- pliwie wzrosło, ów bowiem proces faktycznej prze- miany władzy Witołdowej, pierwotnie tylko zastępczej, w pełną władzę monarszą, przyczem prawdopodobnie już w latach 1405/6 posunięto się do pewnych ustępstw, zyskał teraz dalszą jeszcze częściową przynajniniej sankcyę.

* Dlatego też wyjaśniając w r. 1430, podczas sporu o koro- nacyę WitoWa, stosunek Litwy do Polski przed forum zagranicznem (Cod. epist. II nr. 179), nie powołano się na unię horodelską, lecz na akty unii z r. 1400/1.

' Dowodzi tego streszczenie tego aktu w piśmie, cytowanem , w poprzednim przypisku, zawierające m. i. słowa „perpetuo annexit et approprifwił, adłunxit".

OD HORODŁA DO 8P0KU O KOKONACTĘ WITOLDA ^ 209

Niedosć, że Witołd, wystawiając akt unii wspólnie ;z królem Polski a najwyższym księciem Litwy, już nawet -w dokumencie, normującym stosunek w. księstwa do Ko- rony, posługuje się tytułem jego dawnych nieza- leżnych w^Jadców^ Ważniejszem jest, że jego władza wielkoksiążęca, chociaż nic nie zmieniono w jej dotychcza- sowym charakterze, przestaje być wyjątkową, do- żywotnią koncesyą dla jego osoby, a staje się ijQ_8iyJji_cy ą , o której się przypuszcza, że i po jego śmierci trwać będzie. Wynika to z najważniejszego może artykułu unii horodelskiej, według którego panowie i szlachta Li- twy po zgonie Witołda »nikogo nie wezmą ani nie wybiorą na w. księcia i pana Litwy, jak tylko tego, kogo król pol- ski i jego następcy, z radą prałatów i panów Polski i ziem litewskich, w^ybiorą i ustanowią* (duxerint eligendum, sła- łuendum et locandum). Przewiduje się w^ięc, że wyodręb- nienie państwowe Litwy pod osobnym, choć podległym Polsce, w. księciem będzie stałą podstawą jej stosunku do Korony; wykluczono możliwość samowolnej elekcyi tego księcia przez Litwinów, jak w r. 1398, ale przyznano przecież, że wyznaczenie przez króla polskiego nie będzie jedynem źródłem jego władzy, jak w r. 1400/1, że przedstawi- ciele Litwy będą mieli, wraz z Polakami, do- radczy p r zy n aj m niej ud ział przy j ego wy bo rze.

I otóż rzeczywiście być może, że Zygmunt luksem- burski, dla rozluźnienia związku między Polską a Litwą, -doradził taką zmianę w ich dotyczasowym stosunku. W takim razie jednak twórcy unii horodelskiej zasługują na tern większy podziw i uznanie. Przejmując bowiem z tej rady to, co w niej tkwiło zdrowego, t. j. konieczność uwzględnienia rzeczywistych warunków, jakie się wytwo- rzyły na Liwie pod rządami Witołda, uczyniono jej zadość

* »Magnus clux -Łituaniae necnon terrarum Russiae dominus et hereso.

o. Hakcki: Dziej* Unii Jaci«li«ń8ki*j 14

210 OKRRS JAiłl KAŁOWY I S86- 1440

W takiej formie, Że przez nową dobrowolną koncesyę: zjednano sobie Witolda i Litwinów jeazcze- szczerzej niż dotąd, a przecież nie naruszono zasady jedności z Koroną. Jak zobaczymy, oparto ją^ nawet na mocniejszych niż dotąd podstawach.

Wprawdzie Polacy w swym akcie unii nie pomieścili artykułu o ustanowieniu w. księcia po Witoldzie \ ale po- minąwszy nawet, że w tej sprawie wystarczała decyzya królewska, panowie polscy figurują przecież na akcie Ja- giełły i Witołda w charakterze świadków, zgadzających się i utwierdzających jego postanowienia. To też nie po- dobna pomyśleć, aby ów pierwszorzędny ustęp tego aktu nie zyskał aprobaty rady koronnej 2.

Opuszczając jednak ten artykuł w swoim akcie, Po- lacy pominęli przez to i jego część drugą, we-^ dług której, jak to postanowiono już w poprzedniej unii, nie mieli bez wiedzy i rady Witołda i Li- twinów obierać sobie kr óla, gdy by Władysław umarł »bez dzieci i sukcesorów prawnych«.

W tym wypadku milczenie dokumentu szlachty ko- ronnej zastanawia podwójnie. Po pierwsze obejmował przecież to zobowiązanie szlachty akt radomski z 1401 r., a w horodelakim należałoby się spodziewać jego powtó- rzenia tembardziej, że odpowiadałoby zobowiązaniom litew- skim co do następstwa po Witołdzie, Po drugie zaś tej. kwestyi nie mogło rozstrzygać postanowienie króla, po któ- rego śmierci dopiero się stawała aktualną, lecz tylko za- pewnienie ze strony społeczności koronnej. Stąd wniosek, że to opuszczenie było umyślne i celowe.

Nie zwracało się ono wcale przeciwko Li-

1 Na różnice w treści trzech aktów unii z roku 1413 pierwszy iwrócil należytą uwagę St. Kutrzeba: Unia Polski z Litwą, w zbio- rowej publikacyi: Polska i Litwa w dziejowym stosunku, s. 497 nn.

* Zresztą na innem miejscu swego aktu Polacy wyraźnie wspo- minają o następcach Witołda, w. książętach Litwy.

OD HORODŁA DO SPOltU o KORONACyĘ WITOLDA 211

twinom. Wynagrodzono je im przez inne zobowiązanie, zjawiające się znów wyłącznie w akcie panów polskich, że mianowicie u Jagietty i Witołda będą się przyczyniali do tego, »aby prawicę swej hojności dla nich (Litwinów) o- tworzyli, nie przestawali mieć starania o ich pożytek i za- silali ich uprzejmymi względami łask swoich«. Wyrażając przekonanie, że Litwini powinni im się w tern odwzajem- niać, silnie zaznaczono wspólność interesów obu społeczeństw w stosunku do dynasty i. Przeci- wko niej bowiem zwracało się wymowne mil- czenie o »dzieciach i sukcesorach prawnycha Jagiełły, w których braku dopiero miałaby nastąpić w Ko- ronie nowa elekcya. Widocznie mimo wyboru dynastyi w r. 1399, już obecnie, gdy Jagielle rzeczywiście urodziła się córka, zaczęto podawać w wątpliwość dziedziczne pra- wa jego potomstwa, na której to drodze rzeczywiście do- prowadzono po kilkunastu latach do zasady elekcyjności tronu polskiego nawet co do osoby.

I otóż może właśnie dlatego król W^łady- sław skłonił się do silniejszego jeszcze wyod- r*ębnienia swego dziedzicznego państwalitew- skiego przez utrwalenie godności osobnego w. księcia, którego ustanowienie w pierwszym rzędzie zależało od niego, tak, że n. p. w razie śmierci Witołda mógł nadać godność swemu sukcesorowi, bez względu na to, czyby Polacy uznali jego prawa dziedziczne. Co do dziedziczno- ści państwa litewskiego posunął się już w przeddzień zja- zdu horodelskiego tak daleko, że pewne prawa pod tym względem przyznawał nawet potomkom Witołda; wszak podczas misyi Makray'a protestowano przeciw odstąpieniu Żmudzi nietylko w imieniu królewny Jadwigi, ale także w imieniu córki Witołda, w. księżnej mo- skiewskiej *.

» Lites ac res gestae, U- doc 29, por. s. 146, 292/4, 304;: Cod. Yitoldi, nr. 529.

212 OKKRS JAOIKł.ŁOWY 1885-1*40

To była druga kwestya, w której zaznaczała się pe- ■wna rozbieżność w postanowieniach z r. 1413. Ponieważ zaś prawa dziedziczne dynastyi, umocnione co do Litwy, w razie nieuznania ich w Polsce za- grażały wprost dziełu Unii, bylibyśmy skłonni do- patrzyć się i tutaj wpływu owych rad Zygmuntowych, które miały doprowadzić do uchwał horodelskich. O ile jednak później, w roku 1429, nieoględność ze strony polskiej rzeczywiście wydobyła na jaw tkwiące tutaj za- rodki antagonizmu polsko litewskiego, o tyle w Horodle, taksamo jak koło roku 1398/9, mądre umiarkowanie Polaków usunęło niebezpieczne skutki, na ja- kie może już wówczas liczył Luksemburczyk. Nie przesądzając spornej kwestyi dziedziczności tronu pol- skiego, o którą jednak zaraz po zjeździe horodelskim roz- pocznie się walka w wewnętrznem życiu politycznem Ko- rony, postarano się tymczasem w inny zupełnie sposób, skuteczniejszy od formułek prawni- czych, ugruntować rozluźniony teoretycznie związek Litwy z Polską.

Przedstawiciele obu narodów, dopuszczeni do głosu już przy poprzedniej unii, teraz po raz pierwszy wspólnie zgromadzeni, nie zajmują jeszcze równo- rzędnego stanowiska. I teraz jeszcze, zgodnie z pod- porządkowaniem w. księstwa pod Koronę, Litwini zobowiązani do wierności i posłuszeństwa nie- tylko wobec swego w. księcia i jego następców, ale i wo- bec te raź niej szego i przy 8 zły eh króló w Polski. Tibliżono ich jednak nader skutecznie do szlachty koron- nej przez dwa czynniki, które właśnie nadają unii horo- delskiej jej znamienne piętno, wyróżniając od wszyst- kich innych. Były to adopcya bojarów litewskich do polskich rodów herbowych i nowy przywilej dla nich, który nietylko pozostaje w związku przyczynowym ze sprawą Unii, jak poprzedni z r. 1387 i wszystkie na ogół

<>D IHtKODŁA Dl) BPORU O KORONACYĘ WllOŁDA 213

późniejsze, lecz został wprost organicznie wcielo- ny do aktów nowej unii.

Pierwsza z tych spraw musiała wyjść bezpośrednio z kół szlachty koronnej. Ale i w sprawie przywileju jej wpływ wątpliwości ulegać nie może; wszak odpowiada wyraźnie wspomnianej obietnicy, że i nadal wstawiać się będą za Litwinami u ich władców, aby im zapewnić co- raz to nowe łaski. Idei, jaka im przyświecała, panowie polscy dali wyraz w pięknym ustępie o wzajemnej miłości jako podstawie życia państwowego, od którego się zaczyna ich dokument.

Nie miejsce tu jeszcze przypatrzyć się skutkom adop- cyi i przywileju horodelskiego dla wewnętrznego ustroju państwa litewskiego. Ale prędzej jeszcze musiały się obja- wić ich skutki polityczne. Chcąc jednak przedstawić zwną/ek koncesyi stanowych dla Litwinów z celami poli- tycznymi, dotyczącymi wzmocnienia Unii, trzeba przedtem zwrócić uwagę, kto po obu stronach brał udział w horodelskim » parlamencie czyli zjeździe ge- neralnym«.

Tak ze strony Polski, jak i ze strony Litwy było to grono ilościowo i jakościowo całkiem analogiczne do tego, które przy poprzedniej unii zjechało się z oso- bna w Radomiu i Wilnie. I teraz, jak świadczy lista świad- ków aklu królewskiego, ogół szlachty, w którego imieniu wystawiono dokument Polaków, reprezentowany jest przez radę, zebraną znowu w^ jaknajszerszem kole, bo z udziałem i niższych również urzędników ziemskich. W imieniu zaś Li- twy występuje i tym razem blisko 50 przedstawicieli zna- czniejszych rodów bojarskich, z tylko różnicą, pozostającą w związku z adopcyą do poszczególnych rodów polskich, że z każdego rodu jeden tylko występuje członek, bez wymienienia innych krewnych. Nadto, dzięki odzyska- niu Żmudzi, i jej również bojarstwo miało swych przed-

214 OKRES JAGIKŁŁOWY 1S85-1440

stawicieli wśród panów Litwy ^, za której czgść integralną uważano.

Brak natomiast tym razem aktów hołdo- wniczych ze strony książąt dzie 1 ni co wy eh. Pra- wda, że po części ubyło ich jeszcze od r. 1401, n. p. przez zdradę ks. starodubowskiego; ale nie wezwano nawet tych, którzy napewno istnieli w r. 1413, chociażby np. Zygmunta Korybutowicza nowogrodzkiego, który wówczas stale prze- bywał w otoczeniu króla'.

Niemniej znamiennem jest, że po obu stronach brak zupełnie przedstawicieli ziem ruskich, których, chociaż w stosunkowo niewielkiej liczbie, przecież spotkaliśmy na dokumentach tak Litwinów, jak i Pola- ków w r. 1401.

Pierwszą z tych zmian możnaby tłómaczyć maleją- cem nieustannie znaczeniem książąt udzielnych w stosunku do wzrastającej ciągle władzy Witołda, drugą zaś tem, że nie chciano dotykać drażliwej kwestyi podziału Rusi mię- dzy Koronę a w. księstwo. Ale przyczyna istotna, analo- giczna w obu wypadkach, tkwiła głębiej. Była to poprostu ścisła konsekwencya zasady, że zarówno dzielnice ksią- żęce, jak i ziemie ruskie, wyodrębnione w swych stosunkach wewnętrznych, pod względem polity- cznym są zależne od części rdzennych obu

» Zwrócił na to uwagę W. Semkowicz: Braterstwo szlactity polskiej z bojarstwem lit., w cyt. wyżej publikacyi: Polska i Litwa, s. 433 przyp, 3. Tamże wyjaśniono, s. 398 403, charakter rodowo-re- prezentacyjny pieczęci na aktach panów polskich i litewskich.

^ Że Zygmunt »dux de Novogrodek«, występujący w r. 1412 (Kmp. IV nr. 1131; por. uwagi Prochaski w Kwart. hist. XX 345 i B. Barwińskiego: Istor. pryczynki, I nr. 7), nie jest Kłejstutowiczem, lecz Korybutowiczem, który widocznie odziedziczy! jakąś cząstkę dawnej dzielnicy nowogrodzkiej swego ojca, tego dowodzi fakt, że Zygmunt Korybulowicz (por. Długosz, IV 130, oraz Rachunki dworu, passim) użył tego samego tytułu na akcie przymierza lubow^elskiego (Caro: Gesch. Polens. III 381 przyp.).

OD HORaDr.A BO 8P(tRU O KORONACVlj WITOLDA 215

|)aństw, polskiego i litewskiego. Udział ich udzielnych ■władców lub przedstawicieli był potrzebny wtedy, gdy przez zniesienie lub wznowienie jednego z tych państw, a więc po r. 1386 lub koło r. 1400, zmieniał się stosunek tych ziem i książąt do całości federacyi jagiellońskiej. Teraz zaś. w r. 1413, gdy zasada jej politycznej budowy, stwo- rzona w poprzedniej unii, pozostawała nienaruszoną, a cho- dziło tylko o pewne modyfikacye w stosunku Litwy do Polski, nie mieli głosu ani książęta dzielnicowi, ani ziemie ruskie, w których położeniu nic się nie zmieniało. Skutki tego biernego stanowiska, jakie im przypadło w udziale, objawiły się też dopiero wtedy, gdy cała zasadnicza bu- dowa państwowa uległa gwałtownemu wstrząśnieniu. Na razie ważnem było tylko to, że nie dotyczyły ich ani adopcya ani przywilej horodelski, włączone do aktu unii; dlatego także polityczne następstwa obu tych dzieł odno- siły się tylko do ściślejszych polsko-litewskich stosunków.

Pod tym względem przełomowe znaczenie adopcyi wynikało z tego. że przypadła na czas największego politycznego znaczenia rodowej organ izacyi szlachty w Polsce. Rozszerzając solidarność rodową, źródło wpływu politycznego koronnej społeczności rycer- -skiej, na nowych, litewskich członków wspólnot herbo- wych, stwarzano sobie na Litwie doniosły punkt oparcia. Stwarzano czynnik, mogący podtrzymać Unię, gdyby chciał osłabić czynnik dynastyczny, albo też ten, od którego w owym okresie wychodziły wszelkie tendencye partykularystyczne: w. książę, władający Litwą

W tym jednak celu trzeba było także wzmocnić stanowisko polityczne b oj arów litewskich. Dla- tego koncesye społeczne wydanego im przywileju prze- platają artykuły, które bądź to przestrzegały ich przed wszelkimi nieprzyjaciółmi królestwa polskiego, bądź też zapewniały im wpływ na sprawy publiczne. Z tych osta- tnich dwa były szczególnie ważne: jeden, o udziale stwo-

216 OKRK» JAaiBŁLOWY 1385-14i0

rzonych na wzór polski urzędników litewskich w nara- dach z w, księciem »pro bono publicoi<^ a zwłaszcza^ drugi, który postanawiał, że w razie potrzeby panowie- litewscy mają się zjeżdżać z polskimi na podo- bne jak w Horodle y>conventiones et parlamentaa, w Lubli- nie, Parczowie lub innych odpowiednich miejscach, aby radzić razem znimi o pożytku K orony i w. księ- stwa. Nie wolno przeceniać znaczenia tych artykułów dla genezy parlamentaryzmu litewskiego, ponieważ za życia- Witolda udział społeczeństwa w rządach Litwy zaznacza się bardzo słabo; ale za to już za jego czasów Polacy nie- raz umieli skorzystać z takich wspólnych zjazdów, aby porozumiewać się z bojarstwem litewskiem w sprawach politycznych.

W ten sposób to, co w uchwałach horodelskich było- pewnem niebezpieczeństwem na przyszłość^ mianowicie rozbieżność między ugruntowaniem władzy wielkoksiążęcej na Litwie a jej ścisłą przynależnością do- Korony, oraz między stanowiskiem dynastyi a społeczeń- stwa w sprawie dziedziczności tej Korony, zostało na ra- zie w dwójnasób wynagrodzone. Sporom o wza- jemny stosunek obu państw zapobiegało zbliżenie obu na- rodów, osobistym zaś starciom w. księcia z królem wspól- ność interesu dynastycznego, która ich łączyła. Jeśli się uwzględni nadto dobre stosunki Witołda z całym szere- giem panów polskich, którymi tak chętnie się otaczał i po- sługiwał na polu wojennem i dyplomatycznem, to nietru- dno zrozumieć, że dzieło, stworzone w Horodle,, przez szereg lat znakomicie spełniało swe za- danie, póki go nie podkopała intryga, pochodząca od ze- wnętrznego wroga.

do smutnej pamięci zjazdu łuckiego z 1429 r. Unia,. dzięki świeżym wspomnieniom Grunwaldu i Hor<jdła, prze- chodziła naogół szczęśliwy okres zgodnego współdzia- łania polsko-litewskiego. Odbiło się to zwłaszcza

OD HOKODŁA DO S^-ORU O KORONACYą WITOLDA 217

W zewnętrznej potędze stworzonego przez nią mo- carstwa, która, ugruntowana już w pierwszem dziesięcio- leciu XV wieku, teraz dochodziła do szczytu.

Jak bezpośrednie pobudki do zjazdu horodelskiega wynikły ze sprawy krzyżackiej, tak też w niej właśnie objawiły się najprędzej jego bezpośrednie skutki. Ona była zresztą głównym obok samej Unii przedmiotem wspólnych obrad horodelskich. Świadczą o tem pisma, które 4 października, w dwa dni po spisaniu aktów unii, wysłano do władców i społeczeństw Zachodu ze skargą na w. mistrza, że mimo niedawnego pokoju wszelkimi sposobami zmierza do wojny ^.

I otóż okazało się, że sam fakt nowego zbliżenia polsko-litewskiego wywarł na Zakon natychmiastowy i silny wpływ. Zanim jeszcze mogły dojść do Malborga dokładniejsze wiadomości o uchwałach, jakie zapadły w Ho- rodle, wojowniczy mistrz Plauen został złożony z urzędu*, a już pod koniec października dostojnicy krzyżaccy roz- poczęli z Jagiełłą i Witołdem rokowania o zjazd polu- bowny •.

Wiadomo jednak, że zwrot ten był tylko chwilowy, prawdopodobnie wskutek intryg cesarza, którego rady w sprawie Unii osiągnęły skutek wręcz przeciwny jego zamiarom. Zjazd w Grabiach w kwietniu 1414 r, na który Witołdowi towarzyszyli Moniwid, wyniesiony w Horodle do godności wojewody wHeńskiego, i marszałek Rumbold*, spełzł na niczem. Trzy razy jeszcze trzeba było stanąć do walki z państwem zakonnem, zanim uzyskano »wieczny(«: pokój, mający lepsze warunki trwałości, aniżeli toruński.

Zgodnie z postanowieniami unii, \^szystkie trzy wojny prowadzono, taksamo jak grunwaldzką, współ nem i si-

* Baczyński: Kod. dypl. Litwy, s. 161 /ł. » Cod. Yitoldi, nr. 562. » Ib., nr. 564; por. Ss. rer. Pruss. III 339. « Por. Cod. Yitoldi, nr. 571.

218 OKRES JAaiKŁŁOWY 1886- U40

lami Polski i Litwy. Niestety jednak różnicy w ce- lach obu państw odpowiadała też różnica w stopniu energii i zapału. Polacy, dotkliwie zawiedzeni w po- koju toruńskim, mieli jeszcze przed sobą cały program odzyskania Pomorza, ziemi chełmińskiej, michałowskiej i drobniejszych, lecz tembardziej upokarzających ubytków granicznych. Witołd nie prag-nął nic innego, jak tylko na stałe zabezpieczyć Litwie Żmudź, którą i tak już miał w posiadaniu. Cel bez porównania łatwiejszy nie wyma- gał wytężenia sił do zupełnego pogromu wroga.

To stanowisko Witołda objawiło się bardzo wyraźnie już podczas t. zw. » wojny głodowej« 1414 r. Wpra- wdzie wypowiedział wojnę wraz z Jagiełłą, połączył siły litewskie, ruskie i tatarskie z wojskiem polskiem pod Zakroczymiem nad Wisłą, przyczynił się do spustoszenia Prus, a jego bojarzy uczestniczyli w walkach taksamo, jak ks. Zygmunt Korybutowicz, który dowodził niektórymi od- działami koronnymi; ale niebawem Witołd zaczął okazy- wać skłonność do jaknajszybszego wycofania się na Litwę i mimo oporu rycerstwa koronnego, zwłaszcza Wielkopo- lan, najbardziej zainteresowanych w wyniku wyprawy, ry- chło uskutecznił swój zamiar. Porzucił króla i Polaków .pod murami Brodnicy, wrócił na Litwę, unikając spotka- nia z wrogiem i zachęcając go tem samem do dalszego oporu \

Nie ulega wątpliwości, że przyczynił się w ten spo- sób do marnego wyniku całej wojny. Króla tak oburzył swem postępowaniem, że dopiero panowie koronni musieli załagodzić gniew Jagiełły; wynagrodził im to w. książę ze zwykłą hojnością, gdy w roku następnym wielu pol- skich rycerzy zjechało na Litwę wraz z królem, który, pojednawszy się rychło z Witołdem, wspólnie z nim zwró-

1 Cod. Yitoldi, nr. 590/1, 594, 596 7; Długosz, IV 168, 170, 173/4, 175/6.

OD HORODŁA DO SPORU O KORONACYĘ WITOLDA 219

cił się w sprawie krzyżackiej do soboru w Konstancyi ^ Wybitni przedstawiciele rady koronnej, wśród nich niejeden uczestnik poprzednich walk Witołdowych z Zakonem, Tatarami i Moskwą, brali też udział w zjazdach, jakie podczas rozejmu odbywały się na Litwie z Krzyżakami. Nie udało się wpra- wdzie dojść do porozumienia, ale już na zjeździe wieloń- skim w październiku 1416 r., poprzedzonym przez posel- stwu Witołda do Polski ', obecność Polaków ' była ważną i pożądaną z podwójnych względów. Zapobiegała podstę- pnym próbom w. mistrza, aby Witołda, którego od dawna starał sobie zjednać z osobna*, podniecić przeciwko Koro- nie przez przypominanie mu jego stosunku zależności wobec króla-; nadto zaś przeciwstawiała ścisłą solidarność polsko-litewską złudnym nadziejom Krzyżaków, że mogliby wyzyskać chwilę, gdy od południowego wschodu uderzali na Litwę Tatarzy.

Nowe niebezpieczeństwo z tej strony, wynikające z wewnętrznych zaburzeń w ordzie, o których Krzyżacy mieli szczegółowe intormacye. ułatwiło im tylko uzyska- nie rozejmu. podczas którego Polacy udzielili W i- t o ł d o w i szybkie) pomocy o r ę ż n e j ^ W tym sa- mym czasie, gdy w dalekiej Konstancyi przedstawiciele Polski pismem i słowem pomagali posłowi litewskiemu

' Dlugosa, IV 180, 189: Cod. epist. II nr. 56; Cod. Yitoldi, nr. 605, 631 i przyp.

* [Rachunki dworu, s. 490—504; w tern poselstwie Litwy, w sierpniu r. 1416, brał m. i. udziaJ Uumbold Wolimuntowicz. Tamże, s. 465 481, wiadomość o poselstwie Witołda w Polsce w sierpniu poprzedniego roku.

» Dlugo.sz, IV 194; por. Cod. Vitoldi, nr. 688, 696, 708, oraz Ss. rer. Pruss. III 365, gdzie kronikarz krzyżacki twierdzi, że właśnie Polacy na tym zjeździe przeszkodzili porozumieniu.

* Cod. Yitoldi, nr. 617. » Ib. nr. 692, 699.

« 8i. rer. Pfuea. III 364; Cod. Yitoldi, nr. 683.

220 OKKBH JĄOIKŁŁOWT 1886-1440

Gedygoldowi odpierać pretensyo krzyżackie do Żmudzi*,, polskie rycer?two broniJo wraz z ruską załogą grodu ki- jowskiego, gdy nieszczęśliwe miasto uległo strasznemu' spustoszeniu przez Tatarów Edygi *. Może jednak właśnie pod wrażeniem tej klęski Witołd w roku następnym, na zjeździe nad Bugiem, skłonił króla i jego radę do prze- dłużenia rozejmu z Zakonem ', zamiast się złączyć prze- ciwko niemu z Tatarami i Moskwą*.

W sprawach tatarskich niebawem nastąpił zwrot na korzyść Witołda^, ale za to już w r. 1418, na którego po- czątku król w otoczeniu kilku panów polskich znowu zje- chał do Wilna', zawisło nad Litwą inne niebezpieczeń- stwo, zręcznie wyzyskane przez Krzyżaków. Oto na wiosnę tego roku Świdrygiełło uciekł z więzienia, w któ- rem go trzymano od czasu spisku z r. 1409. Zbiegłszy z Krzemieńca z pomocą kilku sprzyjających mu kniaziów, od razu, dzięki stronnikom, jakich miał zawsze na Litwie i Rusi, mógł powrócić do dawnego zamiaru odzyskania »ojcowizny«, t. j. opanowania w. księstwa I To też żywe- mu niepokojowi Witołda odpowiadało zainteresowanie i za- dowolenie Zakonu, który chętnie wszedł znowu w u- kłady ze Świdrygiełłą s, aby skorzystać raz jeszcze z we- wnętrznego rozłamu Litwy, zwłaszcza że niebawem wy- buchło groźne powstanie na Żmudzi, sprzyjające podobno Świdrygielle ^

* Por. memoryały w Cod. Vitoldi, appendix nr. 6. Gedygołda Jagiełło i Witold, zjechawszy się we Lwowie w paźdz. 1415 roku, wysłali na sobór równocześnie z kasztelanem kaliskim (Ib. nr. 651)..

» Długosz, IV 198; Połn. sobr. XVII 57, 98. » Cod. Vitoldi, nr. 724.

* Ss. rer. Pruss. III 369; Cod. Vitoldi, nr. 763. » Długosz, IV 221; por. Cod. Vitoldi, nr. 754.

^ Cod. epist. II nr. 84, por. 81.

' 88. rer. Pruss. III 376; Połnoje sobr. XVII 57/8, 99.

8 Cod. Vitoldi, nr. 766/8, 783.

« Ib., nr. 822, 824.

OD HORODŁA DO SPOKU O KOl.ONAOYĘ WITOLDA 221

I otóż W tej niezwykle niebezpiecznej chwili Litwie przyszło z pomocą polskie pośrednictwo. Nietylko, ie liczne grono panów koronnych »z najodleglejszych 8tron« stanęło obok Witołda przy daremnym znowu zjeździe z Krzyżakami w Wielonie S w październiku 1418 r., ale Polacy rozpoczęli też usilne starania, aby przejednać ŚwidrygieJłę. Łatwiej go było skłonić do zgody z Polską, aniżeli z ryw^alem do władzy na Litwie. Dlatego, nie zra- żając się jego ciągłymi stosunkami z w. mistrzem, najpierw ułożono tylko zgodę między nim a królem, na zjeździe koszyckim z Zygmuntem luksemburskim w maju r. 1419*, a wreszcie, po zabiegach, trwających jeszcze przeszło rok, zaposredniczono zgodę z Witołdem, któremu Jagiełło i Po-.

-4acy poręczyli za wierność Swidrygiełły '. Nie spełniono oczywiście jego żądania co do zwrotu ))OJcowizny«, którem się łudził do ostatniej chwili*, ale przynajmniej częściowo zaspokojono jego pretensye: oprócz posiadłości na Rusi czerwonej ^ które, jak dawniej, miały go związać z Ko- roną, otrzymał z powrotem swoją dzielnicę w Siewierz-

-czyźnie", utraconą, gdy w r. 1408 zbiegł do Moskwy. Nie- bezpieczeństwu nowej zdrady zapobiegało równoczesne osadzeijie brata Witołdowego Zygmunta na sąsiedniem księstwie starodubowskiem ^. a na razie ustępstwo wobec Świdrygiełły sowicie się opłaciło: zamiast służyć jako narzę-

« Cod. Yitoldi, nr. 800, 806. 808; Długosz. IV 219; Ss. rer. Pruss. III 379.

» Cod. Yitoldi, nr. 835, por. 840, 877.

* Ib. nr. 889 90 (sierpień 1420); por. Arch. kom. histor. XI 412.

* Ib. nr. 883.

5 Akty rap. Rossii I nr. 33; Arch. Sang. I nr. 29; Cod. dipl. Pol. I nr. 170. Por. Liber canc. Ciołek, 1 nr. 37. (zapis na żupach bocheńskich i wielickich).

* Cod. Yitoldi, nr. 1034; Długosz, IV 219.

' Po raz pierwszy występuje z tym tytułem w r. 1422 (LEK V nr. 2637).

2 22 OKHBS JAGIKCŁOWy 1386- 1440

dzie Zakonowi, brat królewski, zaopatrywany w broń z Polski, niebawem weźmie nawet udział w wojnie z Krzyżakami^.

Prawdopodobnie Polacy, chociaż w tej sprawie wielką Litwie oddali usługę, w nowem wystąpieniu Świdrygiełły widzieli przecież także pożądany poniekąd czynnik prze- ciwko wzrastającej przewadze Witołda* i partykularysty- cinym pobudkom, jakiemi się ciągle kierował w stosunku do Krzyżaków. Wszak mimo niebezpieczeństwa, jakie mu groziło z ich właśnie strony w r. 1419. wcale nie okazał gorliwości przy wspólnej przeciwko Zakonowi wyprawie w tym roku. Na wezwanie króla przyłączył się wprawdzie do wojska polskiego w Czerwińsku, gdzie wraz z panami litewskimi przystąpił do przymierza z Da- nią, przelotnego związku Unii jagiellońskiej z kalmarską*; w wojnie jednak znowu tylko niechętnie brał udział i, my- śląc tylko o szybkim powrocie na Litwę, wpłynął, ku ży- wemu niezadowoleniu Polaków, na rychłe zawarcie rozejmu, tak, że i tym razem żadnej nie osiągnięto korzyści*.

Na zmianę w jego stanowisku wpłynął dopiero wy- rok wrocła,wski cesarza Zygmunta z 6 stycznia 1420 r.j I który niweczył jego nadzieję, że Żmudź mimo zastrzeżenia pokoju toruńskiego na trwałe pozostanie przy Litwie. Te- raz, dotknięty w tej właśnie sprawie, o którą mu wyłą- cznie chodziło w antagonizmie do Zakonu, rozgorzał nie- mniejszem od Jagiełły oburzeniem ^ i wraz z posłem królew- skim, Zbigniewem z Oleśnicy, wysłał z protestem do Luk- semburczyka także swojego przedstawiciela, sekretarza Mikołaja Cebulkę. Ten zaś nietylko solidaryzował się we

> Cod. Yitoldi, nr. 1028, 1034 ; Arch. kom. hist. XI 417, por. 424 nn.

* Wszak do jego sprowadzenia z Węgier do Polski przyczy- nili się głównie przeciwnicy Witolda, Szafrańcowie (Cod. epist. II nr. 203).

' Cod. Yitoldi, nr. 846.

* Dług., IV 230/1.

' Ib. IV 246; por. LEK V nr. 2456.

OD HORODŁA DO Sl'oRU O KORONAOYĘ WIlOŁDA 223

Wrocławiu ze stanowiskiem Oleśnickiego, lecz stanowczo w imieniu Witołda wypowiedział przyjaźń Zygmuntowi ^

Położenie zmieniło się nawet tak dalece, że zgodnemu współdziałaniu polsko litewskiemu, na które w. mistrz się skarżył papieżowi", groziła teraz właśnie zbytnia zapal- czywość Witołda. Twierdząc, że wyrok wrocławski wcale go nie obowiązuje, chciał wywierać nacisk na Zakon przez- rokowania, prowadzone na własną rękę ^. Dostarczał w ten sposób w. mistrzowi nowej sposobności do poróżnienia go z królem polskim; obu bowiem przypominano z Malborga że przecież Jagiełło jest »najwyższym księciem Litwy«^ tak, że Witołd powinien się do niego stosować, }^\\ Ko- rona i Litwa na prawdę »stanowią jedno«*.

Ale tym razem zawiodły rachuby krzyżackie. Wspólnie prowadzili Jagiełło i Witołd akcyę dyplomatyczną przeciwko wyrokowi wrocławskiemu u papieża Marcina V, a doprowa- dziwszy w r. 1421/2, jak niegdyś za Łokietka i Kazimie- rza W., do procesu kanonicznego przeciwko Zakonowi, równocześnie dowodzili krzywd Polski i Litwy ^ Starania w. mistrza, aby odpierać przed Witołdem zarzuty Jagiełły przeciwko Krzyżakom^, okazały się daremne. Zawiado- miony przez brata, że nie przyszło nawet do przedłużenia rozejmu, Witołd wszystkie swe siły zbrojne, których gro- madzenie dawno niepokoiło Zakon ^, postanowił istotnie obrócić przeciwko niemu ^. Zaraz po zjeździe Władysława z Witołdem i »innymi pogańskimi książętami* w Brześciu

» Ib., 252/3; Cod. Yitoldi, nr. 861, 869.

» Cod. Yitoldi, nr. 860. » Ib., nr. 865, 898. * Ib., nr. 893, 898.

» Ib., nr. 904, 919, 923; Cod. epist. II nr. 95; Lites IP 44, 50, III 39, 26.S.

Ib., nr. 987.

' Ib., nr. 996, 999, 1003, 1013.

8 Ib., nr. 1021 (2.^6 U22) Porozumienie króla z Witoldem na- stąpiło przez poselstwo Marcina z Kalinowj', kaszt, sieradzkiego, na Litwę (Cod. ep. II nr. 106, 7/4 1422), poprzedzone pobytem posła Wi- toldowego na dworze królewskim (Arch. kom. hist. XI 417).

224 OKRES JAGIBŁŁOwr 1386-1»40

litewikim, w lecie r. 1422, podjęło wojnę z Zakonem, na którą Litwa wraz z Tatarami miała dostarczyć więk- szych, niż kiedykolwiek posiłków ^ Wojska obu państw połączyły się znowu koło Czerwińska nad Wisłą, wkro- czyły do Prus i zmusiły w. mistrza, unikającego walnego spotkania, do zawarcia pokojumelneńskiego. Wa- runki, przy których ułożeniu, obok przedstawicieli rady koronnej, uczestniczył także Litwin Gedygołd, były pomyśl- niejsze od toruńskich, znowu jednak główną korzyść przyniosły Litwie; podczas gdy Polska odzyskała tylko Nieszawę, Orłów i Murzynów, Witołd w zupełności osią- gnął *wół cel: Żmudź miała na zawsze pozostać przy w. księstwie*. Kniaziowie i panowie litewscy, których wy- mieniono obok polskich na akcie wiecznego pokoju, wy- brali się też wraz z nimi na zjazd, gdzie akt ten miano uroczyście opatrzyć pieczęciami*.

Taki był ostateczny rezultat wspólnych walk z Zakonem w pierwszym okresie dziejów Unii. Utwierdzono go przez rozgraniczenie Litwy od Prus na zjeździe wielońskim następnego roku, gdzie znowu byli obecni dostojnicy polscy, Witołd zaś pośredniczył przy usunięciu sporów granicznych miedzy Krzyżakami a Pol- ską*, ciągnących się jeszcze przez szereg lat. O ile cho- dziło o pretensye Korony, był to wynik bardzo niezupełny, Litwie jednak dał wszystko, cze- gosię spodziewała pod tym względem, zawie- rając Unię. Dzięki niej państwo litewskie z dwuwieko- wych niemal zapasów z Zakonem, grożących mu jeszcze nie- dawno zagładą, wyszło bezpieczne i nieuszczuplone. Z zado- woleniem musiał Witołd powracać do Wilna, wymieniwszy

» Ib., nr. 1024, 1029, por. 1026 i dod. nr. 16. > Dług., IV 293/4, 304-306. Por. Cod. Yitoldi, nr 1036; LEK V nr. 2637.

» Cod. Yitoldi, nr. 1051.

* Ib., nr. 1067, 1082/4; Długosz, IV 314.

OD HORODŁA DO SPOKU O KORONACYĘ WlTOŁDA 225

Z Jagiełłą, przy rozłączeniu się ich wojsk, »pocałunek pokoju « ^

Dla wrogów Unii riastała chwila tem niebezpieczniej- sza, że ówczesnej zgodzie między władcami Polski i Li- twy odpowiadało ścisłe, jak nigdy, współdziałanie nie- tylko w sprawie krzyżackiej, ale w całej wo- góle zagranicznej polityce. Zaznaczało się to szcze- gólniej wyraźnie w sprawie najdraźliwszej dla Zygmunta Luksemburczyka, mianowicie w stosunku do ruchu hu- syckiego w Czechach.

Już kiedy wr. 1420 jego czescy poddani po raz pierwszy się zwrócili do Jagiełły, ofiarowując mu koronę sw. Wacława, król polski oświadczył, że nie może im dać odpowiedzi bez porozumienia się »z najdroższym bratem, księciem Litwy, Witołdem«*. I rzeczywiście Witołd, zabezpieczywszy się od wschodu przez pokój z Edygą » i poselstwo Moniwida do Moskwy *, bierze żywy udział w tej sprawie dalekiego Zachodu, która na pozór była nietylko zupełnie obcą dla w. księstwa, lecz wykraczała nawet po za pierwotne cele i zadania Unii. To tei król Zygmunt uważał go w tej sprawie za niemniej niebezpiecznego przeciwnika od Ja- giełły, szukając przeciwko obu władcom pomocy u Krzy- żaków^.

Gdy Czesi, po odmowie króla polskiego, zwrócili się do Witołda z propozycyą przyjęcia tronu, przychylną od- powiedź^ zawdzięczali nietylko jego osobistej ambicyi. Bardzo być może, że z nadzieją pojednania Husytów z Ko- ściołem ^ łączył się wielki plan, aby drogą objąć także

» Długosz, IV 307. » Ib., 267.

> Ib., 239; Cod. Yitoldi, nr. 828, 840.

* LEK V nr. 2456, 2537.

5 Cod. Yitoldi, nr. 954, &61, 973, 976, 997.

DJug., IV 271; Liber cancell. Ciołek, II nr. 52. .

' Por. np. Cod. Vitoldi, nr. 946, 1012, dod. nr, 42, a zwlasicsa nr. 982. O. Halecki: Dzieje Unii Jagiellońłkiej. Ib

226 OKRK8 JAOIKŁŁOWY 1886 -U49

Czechy związkiem Unii. Nadto wysłanie do Czech Księcia litewskiego Zyg-munta Korybutowicza jako namiest- nika nowego »króla« było, jak to Witołd otwarcie oświad- czył posłowi cesarskiemu \ pomstą za przysądzenie Żmu- dzi Krzyżakom, dywersyą, jaką w chwili podjęcia walki o ziemię skierował przeciwko Luksemburczykowi, aby mu uniemożliwić poparcie Zakonu.

Powszechnie wiedziano o tem *, że decyzya Witołda zapadła nietylko za zgodą Jagiełły, »najwyższego księcia Litwy «, i bojarów litewskich', ale także w porozumie- niu z Polakami, których rycerstwo przeważało nawet w otoczeniu Korybuta*. Dlatego nie wolno przeoczyć wpływu, jaki na zgodny kierunek polityki pol- sko-litewskiej wywierać musiały wspólne zja- zdy panów Korony i W. księstwa, które w myśl uchwały horodelskiej rzeczywiście zaczęły przychodzić do skutku. Właśnie w sprawie czeskiej odbył się taki zjazd w sierpniu 1421 r. w Lubliniec Bardzo być może, że rów- nież i na wspomnianym zjeździe brzeskim, który poprze- dził wspólną wyprawę pruską z 1422 r., w obradach Jagiełły i Witołda uczestniczyli także polscy i litewscy wielmoże, połączeni węzłem braterstwa rodowego.

Ale w pomyślnem położeniu z r, 1422 tkwiły przecież dwa powa^ine źródła nowych nieporozumień mię- -dzy zjednoczonemi państwami. Znowu Witołd, zadowo- lony w swych pretensyach do Zakonu, zaczął się skłaniać do niego w sposób bardzo niekorzystny dla Polski; już podczas wojny 1422 r. objawiał, jak zwy- kle, ochotę przedwczesnego powrotu na Litwę ', skoro tylko

1 Długosz, IV 301. Por. Cod. Yitoldi, nr. 1011. » Cod. epiat. II nr. 112. » Cod. Yitoldi, nr. 982.

* Por. A. Prochaska: Książę Husyta (w Księdze pam. ku cici Orzechowicza), II 246 przyp. 1.

5 Długosz, IV 274/5.

Ib., IV 305.

Ol) HORODŁA DO SPORU O KORONACTK WITOLDA 227

mógl przypuścić, że jej ceie będą osiągnięte, i oburzał się, gdy podczas rokowań pokojowych Polacy, zwłaszcza Zbi- gniew Oleśnicki, nie chcieli odstąpić Krzyżakom młynu Lubicz ^ Nadto zgóry można było przypuścić, że wro- gowie Unii, wyzyskując zręcznie takie drobne na po- zór kwestye sporne, dołożą znowu wszelkich starań, aby podkopać tak niedogodną dla nich solidarność pol- sko-litewską.

Krzyżakom, którzy w zatargach przy ustaleniu granic z Polską stale się zwracali do Witołda i skarżyli przed nim na króla', służyła do tego celu właśnie owa sprawa o Lubicz. Opór Polaków, przeciągający się przei cztery lata, rozdrażniał Witołda tem bardziej, że w r. 1422/3 przy obsadzeniu dygnitarstw koronnych, mimo wpływu, jaki na to wywierał w. książę Litwy \ naczelne miejsca zajęli mężowie, którzy, jak nowy biskup krakowski Ole- śnicki, stanowczo się sprzeciwiali jego przewadze we wspól- nem państwie.

Pełen niechęci do nowych kierowników polityki ko- ronnej, kanclerza Jana Szafrańca i wyniesionego pó- źniej na podkanclerstwo Władysława Oporowskiego, który mu szczególne robił trudności *, Witołd groził na- wet, wbrew najżywotniejszym interesom samej Litwy, że w zamian za Lubicz odstąpi Krzyżakom Połągę^ Za- miar ten był niebezpieczny z dwóch względów. Litwę, dla której Witołd jeszcze niedawno pragną/ pozyskać Kłaj- pedę ", byłby ostatecznie odciął od morza, dostarczając Krzyżakom upragnionego połączenia terytoryalnego Prus z Inflantami. Nadto wobec poglądu Jagiełły i Polaków,

» Ib., 310.

» Cod. Yitoldi nr. 1159, 1197, 1204, 1214, 1216.

' Liber cancell. Ciołek, II nr. 124/5,

* Cod. Yitoldi nr. 1229, por. nr. 1352.

5 Długosz, IV 337; Cod. Yitoldi, nr. 1222.

« Cod. epist. II nr. 96, s. 120.

15»

228 OKRB.S JAGIEŁŁÓW Y 1386-1440

Że Witołd nie ma prawa odstąpić na własną rękę cięścfi Litwy, co Oporowski »ku większej zniewadze w. księcia« publicznie podniósł w Prusiech\ projekt ten poruszał^ drażliwą kwestyę stosunku pra w n opań stwo- wego w. księstwa do Korony.

Nie spoczywał też król Zygmunt, stały sojusznik Krzyżaków, gdy chodziło o nadwątlenie Unii, i układał, jak niegdyś Opolczyk, plan podziału Polski*. Dlatego wnet po polioju melneńskim postanowiono odwołać Korybuta. z Czech i pogodzić się z Luksemburczykiem. Wstępne rokowania panowie polscy prowadzili wspólnie z przed- stawicielem Litwy, starostą podolskim Gedygołdem '; ale na zjazd w Kezmarku, w marcu 1423 r., udał się tylko sam Jagiełło, Witołd wytłómaczył się chorobą *, a Zygmunt doprowadził króla polskiego do tego, że, usprawiedliwiając wysłanie Korybuta, przedstawiał je wyłącznie jako sprawę w. księcia Litwy ^ Nieporozumienia polsko-litewskie mo- gły stąd wyniknąć tern łatwiej, że Korybut, któremu od- mówiono nadania ziemi dobrzyńskiej, już w r. 1424 znowu się wybrał do Czech *, tym razem jednak wbrew Witol- dowi, pod wpływem jego przeciwników Szafrańców ^.

Mimo to uratowano w tych krytycznych latach zupełną zgodę z Witołdem i Litwą. W znacznej mierze należy to przypisać osobistym stosunkom króla z w. księciem, którzy mimo intryg wrogów już w roku 1423 dokonali w n aj ściślej 82 ej solidarności^ zwrotu przeciwko Hu- sytom. Ale niemniej doniosłą była silna podstawa współży-

> Cod. Yitoldi, nr. 1229, s. 728. ' Ss. rer. Sil. VI nr. 45. » Cod epist. II nr. 126, por. nr. 127/8. * Liber cancell. Ciołek, II nr. 122/3. » Cod. Yitoldi, nr. 1078. « DIugOBi, IV 316, 328. ' Cod. Yitoldi, nr. 1352, s. 828.

8 Por. zwłaszcza klasyczne świadectwo w Cod. Yitoldi, nr. 1098, s. 601 (>semper unum sunt, eadem sapiunt et eiusdem voluntatis«).

OD HORODŁA DO 8P0RD O KORONACYĘ WITOLDA 229

<cia, jaką stworzyJy bezpośrednie stosunki panów pol- skich z litewskimi.

I tak w r. 1424, gdy zapanowała w Polsce stanowcza reakcya antihusycka, konfederacyę przeciwko odszczepień- -com od wiary ^ zawarto wspólnie z Litwą i Rusią, wcią- gając do udziału w niej nietylko Witołda, ale też » prała- tów, książąt, panów, szlachtę, bojarów, lenników, miasta i społecznością jego ziem. Gdy zaś w tym samym roku udali się na Litwę posłowie cesarscy i duńscy w sprawie małżeństwa królewny polskiej i dowodzili panom litewskim, że bez ich udziału sprawy tej nie można było załatwić, towarzyszyli im trzej wysocy dostojnicy królestwa, biskup krakowski, kanclerz i marszałek, czuwając niewątpliwie, -aby rokowania grodzieńskie nie wyszły na szkodę Unii, na której akty się powoływano^.

Wpływ wzajemnego porozumiewania się przedstawi- cieli obu państw na wszystkie sprawy polityczne uwidocznił się także w jesieni 1425 r. na walnym zjeździe w Brześciu litewskim, gdzie obok Jagiełły, Witołda i książąt mazo- wieckich zjechali się licznie panowie polscy i litewscy. -Obok spraw wewnętrznych radzono przecież wówczas nad niezałat wioną jeszcze ciągle sprawą Lu- bicza i przy tej sposobności rada koronna starała się przeciwdziałać usilnym zabiegom, podejmowanym u Wi- tołda przez w. mistrza ^.

Gdy zaś wreszcie rozstrzygnięto ten spór w roku nastę- pnym, związek między tern stanowiskiem, zajętem przez panów koronnych, a ich staraniami o za- bezpieczenie Unii ujawnił się w całej pełni. Jeszcze na zjeździe wareckym, podczas postu, uchwalono odmówić

» Cod. Yitoldi, nr. 1155.

» Dług., IV 322, 324; Cod. Yitoldi, nr. 1133, s. 625, 640; Arch. kom. histor. XI 4-27. O drugiem poselstwie króla na Litwie w r. 1424: Teki Pawińskiego VII nr. 3888.

»,Ib., 335; Cod. Yitoldi, nr. 1207 4 Acta capitulorum II nr. 190.

230 OKKRS JAGlKŁŁOWy 1886 -1*40

stanowczo odstąpienia spornego kawałka ziemi. Ale przez: posłów, wysianych do Krzyżaków, przekonano się nieba- wem, jak zręcznie mistrz wyzyskuje iprawę, w istocie mało ważną, aby »rozerwać jedność i miłość braterską między królem a w. księciem i wzniecić spory i walki między nimi, którzy zjednoczeni i zgodni napełniają go przestrachem «. Wtedy zdecydowano się na ustępstwo dla dobra Unii. Zapadła ta uchwała parę miesięcy później na zjeździe łęczyckim, z którego wysłano na Litwę szereg dostojników polskich z Oleśnickim na czele. Przyjęci w Trokach przez w. księcia, książąt i wielmożów litew- skich, tak wymownie wyłuszczyli przez usta biskupa kra- kowskiego stanowisko Korony, że mimo rozdrażnienia Wi- tołda i pewnych wątpliwości co do warunków i formal- ności »darowizny« przywrócono zupełne porozu- mienie^ Nie zdołało go już zamącić dalsze pośrednictwo Witołda w sporach granicznych z Krzyżakami*.

Równocześnie posłowie królewscy obiecali Witołdowi liczny udział polskich panów i rycerzy wzamie- rzonej wyprawie Litwy na Psków, choć podobno Oleśnicki doradzał raczej układów z Pskowianami '. Wyprawa ta była tylko jednem ogniwem rozległej akcyi, którą Witołd rozwijał w tych latach na wschodzie. Zna- czenie jej dla dziejów Unii polega na tern, że znowu wy- twarzała się pewna rozbieżność między interesami Korony, związanymi ze sprawami zachodniemi, a polityką Witołda, w której po osiągnięciu zamierzonego celu wobec Krzyżaków i konieczności wycofania się ze sprawy hu&yckiej nastąpił, jak już dwukrotnie przedtem, nowy zwrot ku wschodowi.

Nie wywołały go sprawy tatarskie, które w osta-

» Ib., 337-3i0; por. Cod. Yitoldi, nr. 1216, 1224, 1227, 1229- 1231, Liber canc. Ciołek, I nr. 94.

« Por. łwlaszoza Cod. Yitoldi, nr. 1304, 1312.

» Cod. Yitoldi, nr. 1231, 1233;. Długosz, lY 340; por. Starod- prawa polsk. pomn. II nr. 2104 (8/6 1426),

OD HOKOIłŁA DO SPOKLT O KORONACYĘ WiTOŁDA 231'

tniem dziesięcioleciu rządów Witołdowych ułożyły się tak pomyślnie, że wszyscy chanowie, rywalizując między sobą, do niego się zwracali o poparcie ^ Wśród wewnętrznego rozstroju w ordzie utrwalała się tam przewaga Litwy, z której korzystały przedewszystkiem jej ziemie ruskie; bezpieczne jak rzadko kiedy od tatarskich najeźdźców, miały po raz jedyny w swych dziejach otwarty dostęp do Czarnego Morza. Władza Witołda u jego wybrzeży była w tych latach niezaprzeczoną '. Pod względem poli- tycznym był to sukces w. księstwa, do którego należało przecież wówczas całe Podole; ale przez korzyści ekono- miczne i zabezpieczenie południowo wschodnich granic to pomyślne rozwiązanie kwestyi czarnomorskiej przyczy- niało się do rozkwitu i siły całego zjednoczonego państwa. Z zamków i portów, zakładanych przez Witołda mię- dzy ujściem Dniestru i Dniepru, król polski mógł wysyłać zboże do Konstantynopola', a w. książę Litwy zbroił się wraz z Jagiełłą, gdy Turcy zagrażali Białogrodzkowi por- towi mołdawskiego lennika Korony*.

Ale cierny tradycyom Olgierdowym, Witołd sprawy ruskiej hie uważał za rozwiązaną, póki wpły- wem na całą Ruś musiał się dzielić z Moskwą. Wprawdzie pokój, zawarty z Wasilem w r. 1408, utwier- dzony w r. 1417 przez uroczyste wesele jego córki z ks. Olelką, synem dawnego władcy Kijowa, Włodzimierza Olgierdowicza ^, zapewnił Witołdowi niezaprzeczoną po- wagę w całym świecie ruskim. Ale zwierzchnictwo jego nad Pskowem i Nowogrodem, gdzie obok moskiewskich

' Cod. Yitoldi. nr. 1223, 1270, 1329, 1380; por. Hruszewśkyj : Istorija IV' 489 90 (ekskursy 43, a zwłaszcza 44.

* Źródła zestawione w Hruszewskiego, IV 315 przyp. 1 i 2, oraz VI ekskurs 2.

» Długosz, IV 189.

* Cod. Vitoldi,_nr. 887. » LEK V nr. 2158.

232 OKUKS JAOIKŁŁOWY 1385-1440

spotykał też ciągle wpływy inflanckie, nie było należycie ugruntowane, a Siewierzczyzna, gdzie raz po raz trzeba było powracać do systemu księstw udzielnych, nie wyda- wała się ostatecznie zabezpieczoną, póki wpływy moskiew- skie przeważały w księstwach nad górną Oką.

Do wyprawy na Ruś wschodnią Witołd gotował się już w roku 1424; w tym też zapewne celu wybierał się w czerwcu tego roku do »dalekich« ziem ruskich swego państwa ^ Zaraz zaś w następnym roku zaszedł wypadek, który stworzył niespodzianie pomyślne warunki dla pla- nów, z którymi się nosił*. Była nim śmierć w. k s. W a- 8 i la, który dziedzica państwa moskiewskiego, swego nie- letniego syna Wasila, oddał pod opiekę jego dziada Wi- tołda. Roztaczając w ten sposób zwierzchnictwo nad samą Moskwą, Witołd mógł odtąd bez przeszkody, rok za ro- kiem, rozszerzać władzę Litwy nad spornymi dotąd ob- szarami Rusi.

Po wspomnianej wyprawie na Psków w r. 1426, która mimo początkowych przeszkód skończyła się prze- cież prośbą Pskowian o pokój, uregulowaniem granicy w myśl życzeń litewskich i złożeniem znacznego haraczu w złocie i srebrze, rozdanego przeważnie Polakom *, na- stąpił w r. 1427 zwycięzki pochód Witołda wsto mil za Smoleńska*. Oznacza on najdalszy kres ekspansyi litewskiej na Rusi. Oprócz reszty kniaziów wierchok- skich, których państewka po Odojew i Worotyńsk po- zostały odtąd przez mniejwięcej 60 lat związane z Litwą, hołdowali w^f^wczas chwilowo jej w. księciu nawet roz- maici władcy Rusi zaleskiej, przedtem i potem podlegli Moskwie, )>wielcy« kniaziowie na Riazatiiu, Perejasławiu

' Cod. Yitoldi, nr. 1153, 1159.

» Ib. nr. 1191.

» Dług., IV 340/1. Por. Cod. Yitoldi, nr. 1270.

* Cod. Yitoldi, nr. 1298, por. 1291.

(»D HOKODLA DO SPORU O KORONACYĘ WITOLDA 233

i Prońsku. Zawarłszy nadto korzystny układ przyjaźni z w, księciem Tweru ^ Witołd objechał jeszcze swe dawne ziemie południowo-ruskie po »głowę wszech Rusią, Kijów, a następnie udał się do Horodła na narady z kró- lem polskim 2.

O udziale Polaków w tej wyprawie nic nie wiemy. Za to był on bardzo wybitny w następnej, którą Witołd w roku 1428 skierował na W. Nowogród*. Rycerstwo polskie, zaproszone przez w. księcia, brało u- dział we wszystkich trudnościach wojny,, a jeden z licz- nych panów polskich, którzy się wówczas odznaczyli obok kniaziów i panów litewsko-ruskich, kasztelan międzyrze- cki Wincenty z Szamotuł, dowodził nawet wojskiem Wi- lołdowem. Znowu pomyślny układ dał wyraz pewnemu zwierzchnictwu Litwy nad rzecząpospolitą, która musiała złożyć obfitą daninę. Posłużyła ona i tym razem do hoj- nego obdarowania polskiego rycerstwa, gdyż Witołd, jak dodaje Długosz, »żadnego innego narodu ludzi, prócz Po- laków, tak wysoko nie cenił przez cały czas swego życia«.

Chociaż jednak w ten sposób panowie polscy zdoby- wali sobie przychylność Litwinów i ich władcy, chociaż ostatecznie każdy sukces w. księstwa, póki Unia była nie- naruszoną, przyczyniał się do potęgi całego wspólnego mocarstwa, wschodnia polityka Witołda wywoływała prze- cież pewne nieporozumienia z królem i Koroną. Tak np, wpływy Jagiełły opóźniły podobno podjęcie walki z Psko- wem*, której, jak widzieliśmy, miał też odradzać Oleśnicki,

> Akty zap. RosBii, I nr. .^3.

* Wzmiankę Witolda (Cod. Vit. 1. c.) o zamierzonym zjeźdsie w Horodle potwierdza oprócz Długosza (IV 347) dokument jego tam wystawiony dnia 30/9 1427 r, (Archiwum XX. Hadziw. w Nieświeżu, perg. nr. 33 w II dod tego działu).

' Dług., IV 362/5; por. Cod. Vitoldi, nr. 1828/9.

* LEK V nr. 2158 (28/8 1417); por. Cod. Vitoldi, nr. 1231, oraz ib. nr. 1332 o niezgodzie między królem a Witoldem w r. 1428.

234 0KKK8 JAOIKŁŁOWY 1S85-1440

aczkolwiek wtasnie tam dążenia w. księcia zwracały się poniekąd także przeciwko inflanckiej gałęzi wspólnego wroga, Zakonu krzyżackiego.

Objaw to zupełnie zrozumiały. Wszak te przedsię- wzięcia Witołda, prowadzone na własną rękę, bez związku z polityką polską, przyczyniając się do ciągłego wzrostu jego znaczenia, coraz bardziej pogłębiały rozdźwięk między jego faktycznem, przemożnem stano- wiskiem a prawnym stosunkiem zależności od króla Polski. To też niedarmo na zjazd łucki z Zygmuntem, na który spieszył z wyprawy nowogrodz- kiej, objechawszy wprzód wschodnie kresy państwa^ a zwłaszcza później na zamierzoną koronacyę, spraszać będzie w dowód swej siły i powagi tych wszystkich ksią- żąt wschodnich, którzy uznawali jego zwierzchnictwo ^

Ale to wszystko nie byłoby wystarczyło Luksembur- czykowi, aby w Lucku wywołać lak niebezpieczny zatarg polsko-litewski. Posłużyła mu do tego inna jeszcze okoli- czność, którą pozwala zrozumieć dopiero rola Witołda w sprawach we w t r z n y eh Koro n y. Tutaj bowiem chodziło już nietylko o sam stosunek Litwy i jej w. księ- cia do Polski, ale ponadto także o drugi moment, niewy- jaśniony należycie w aktach horodelskich, o kwestyę sukce- syi i praw dynastyi w Polsce.

We współżyciu wewnętrznem Polski i Litwy, jak i w innych podobnych związkach państwowych, nigdy ni& brakowało sposobności do wzajemnych sporów. Zdarzały się więc także w owych pomyślnych latach, w których normował to współżycie układ horodelski. Rzadsze je- dnak, aniżeli w innych okresach, mniej ostrą też przybierały formę.

do r. 1429 omijano szczęśliwie niebezpieczną kwe-

» Ss. rer. Pruss. III 493 przyp. Por. Cod. Yitoldi, nr. 1337, o poselstwie z Kazania na zjeździe Juckim.

OD HORODŁA DO SPORU O KOKONACYĘ WITOLDA 235 "

styę stosunku prawnopaństwowego w. księstwa do Korony. Zadowalniając się solidarnością obu państw, nie wdawano się w spory o interpretacyę postanowień horodelskich. Jedyny ślad starań Witołda o prawne ugruntowanie od- rębności Litwy znajdujemy w stosunkach kościelnych, mianowicie w jego planie, aby dla w. księstwa, którego ziemie podlegały po części metropolii gnieźnieńskiej a po części lwowskiej, stworzyć osobną metropolię ze sto- licą arcybiskupią w Wilnie, zrobić z niego odrębną pro-

wincyę kościelną ^ Plan ten, któryby usunął jeden z czyn- ników, łączących Litwę z Polską, o którego znaczeniu do- brze sobie zdawano sprawę od czasów Kazimierza W., nie przyszedł jednak do skutku.

Taksamo unikano też poruszenia drugiej, stałej nie- mal kwestyi spornej między Polską a Litwą, rywalizacyi

j o ziemie ruskie. Dobrze pamiętano w Koronie, że zwła- szcza Podole kamienieckie złączyło się ze wznowionem państwem litewskiem tylko przez dożywotnie nadanie dla Witołda; starano się też zapewnić sobie odzyskanie tej ziemi po jego śmierci przez zobowiązania tamtejszego ziemiaństwa', ale póki żył, odłożono wszelkie do niej pretensye.

Spór terytoryalny toczył się tylko między Witołdem a ks. Januszem mazowieckim o Podlasie. Wiemy, że po pogodzeniu się Witołda z królem w r. 1392 Janusz musiał mu oddać część ojcowizny; nie zwracając jednak aktu z poprzedniego roku, którym mu Jagiełło nadał zie- mię drohicką, nie zrzekał się swych pretensyi do niej. Witołd był gotów pozostawić mu na razie przynajmniej Tykocin z Łopuchowem, oburzył się jednak, gdy Janusz wykonywał władzę książęcą na Podlasiu, robiąc nawet nadania ziemskie*. Zwalczał jego wpływ, wystawiając od-

» Cod. epist. II nr. 89 (3/2 U18). * Cod. epist. I nr. 68 (13 6 1427). » Liber rancell. Ciołek, I nr. 82 (6/1 U26).

236

(»KRBH JAOIRŁŁOWY 1186-1440

biorcom tych nadań własne przywileje ^, ostatecznie cale Podlasie, nawet sporny od wieków powiat goniądzki^, złą- czył z Litwą, a zwłaszcza po śmierci Janusza w r. 1429 ożywioną tam rozwinął pracę osadniczą,'. Że nie przyszło na tern tle do poważniejszych zatargów, na to wpływały może dobre stosunki Witołda z bratem Janusza, Ziemo- witem i jego synami; bowiem linię książąt mazowiec- kich brał nawet w obronę w jej sporach z królem, roz- sądzanych przy jego udziale^.

Ale sprawa mazowiecka nie była jedynym wypadkiem, w którym w. ks. Litwy mieszał się do stosunków we- wnętrznych Korony. Stale odgrywał rolę bardzo znamienną, gdy stawały na porządku dziennym sprawy małżeństw króla lub wydania za mąż jego córki z Anny cy- lejskiej.

I tak oburzał się w r. 1417, gdy Władysław poślubił Elżbietę Granowską bez wiedzy i woli jego i jego rady '*, tak, że król musiał go przejednać na osobnym zjeździe w Dobrotworze nad Bugiem ". Decydujący wywarł wpływ na czwarte małżeństwo Jagiełły ze swoją krewną ks. Sonką Holszańską, sprzeciwiając się skutecznie in- nemu projektowi małżeńskiemu rady koronnej; zniechęcił się jednak szybko do nowej królowej ^ kiedy widocznie

1 Zestawić należy np. Teki Narusz, t. 10 nr. 24 i t. U nr. 98 (oryg. w Akademii Umiej, w Krakowie, perg. nr. 22), oraz ib t. 14 nr. 21 i 92 (oryg. w Arch. Glówn. w Warsz., doc. nr. 622/366).

« MPh VI 633.

* Por. jego przyw. na wójtostwo w Łopuchowie 2 19/4 1480 (Teki Narusz, t. 15 nr. 6), na którym występuje jako świadek raar- szatek solim ducis Joannis Masoviae«.

* Suppl. ad histor. Russiae monum., nr. 216; Acta capitulorum II nr. 190; Długosz, IV 835. For. Cod. Vit., nr. 1416.

5 Dfugosz, IV 202/3. , Ib. 205.

•> Ib., 278, 283, 318; por. jednak A. Prochaska: Król Wl. Ja- giełło, II dod. 2. Na radę WitoJda powołuje się też krół, zapisując Sonce wiano (,Cod. Vitoldi, nr. 1128).

OD HORODŁA DO SPORU O KORONACYĘ WITOLDA 237

nie okazywała się dość podalnem narzędziem dla jego planów. Niemniej rozstrzygającym był jego głos, gdy cho- dziło o wydanie królewny Jadwigi za Fryderyka brande- burskiego, który nawet przebywał na jego dworze ^

Znaczenie i związek tych poszczególnych momentów polega na tem, że przy każdym z nich chodziło ostatecznie o sprawę sukcesyi w Koronie, czy to przez stwo- rzenie nowej możliwości, aby król uzyskał męskie potom- stwo, czy też przez przeniesienie tej sukcesyi na męża upatrzonego dla jedynej na razie dziedziczki, którego już nazywano, wmłodym królem Polski« *.

Od czasu swej powtórnej elekcyi w r. 1399 Jagiełło stał na stanowisku, że prawa dziedziczne do tronu pol- skiego przysługują wszystkim jego potomkom z jakiejkol- wiek żony '. Widzieliśmy jednak, że społeczność szlachecka Korony, o ile podzielała ten pogląd w r. 1401, zatwier- dzając w Radomiu unię wileńską, o tyle w Horodle obja- wiła, przynajmniej milcząco, sprzeczne zapatrywanie. Już wówczas rozpoczęła się długoletnia w tej sprawie walka między królem a narodem*. Wszak na niezna- nym bliżej zjeździe jedlneńskim na zapusty ,.1413 lub 1414 r., a więc niedługo przed lub po unii ho- 'rodelskiej, król skłonił panów koronnych do złożenia hołdu likrólewnie i uznania jej jako przyszłej królowej. Zdaje się jednak, że nie chciano rozciągać tego zobowiązania na ewentualnych innych potomków Jagiełły, w których ży-

* Ib., 271, 321/4; Cod. Yitoldi, nr. 1133, 1147; Cod. epist. II nr. 139. » Cod. Yitoldi, nr. IdOO (1422), por. nr. 1133, s. 625.

» Liber cancell. Ciołek, 1 nr. 3: por. trafną interpretację O. Bal- zera w Kwart. hist. XXI 26.

* Na relacyę o sporach w sprawie koronacyi Elżbiety Granów- skiej, w jesieni roku 1417 (Raczyński: Kod. dypl. Litwy. s. 385/6), w której znajduje się także wzmianka o zjeździe jedlneńskim przed 4 laty (król spędził w Jedlnie zapusty r. 1413 i 1414, Długosz, IV

' 152 i 166), zwrócił uwagę A. Prochaska: Przyczynki kryt., s. 121/2, por. Król Wł. Jagiełło, II 291/2).

238 OKItKS JTAOlBł.ŁOWY ]|8»-144#

łach nie płynęłaby już krew piastowska; gdy bowiem w r. 1417 niektórzy wielmoże, zwłaszcza Wielko- polanie, sprzeciwiali się koronacyi jego trzeciej żony i po- woływali się na hołd złożony królewnie Jadwidze, król oświadczył, że pozostawi Polskę swej córce i mężowi, któregoby jej Polacy wybrali, sam zaś z nową małżonką przeniesie się do dziedzicznej Litwy, gdzieby wobec tego zapanowali potomkowie, który chby mu ona dała. Powtó- rzyła się w uderzający sposób sytuacya z 1399 r., po śmierci królowej Jadwigi: wobec niebezpieczeństwa zerwania Unii, Polacy, jak na to król niewątpliwie liczył z góry, zgodzili się na ustępstwo, tym razem zresztą ra- czej formalne, gdyż koronacya królowej nie przesądzała przecież o prawach dziedzicznych jej dzieci. To też, gdy Jagiełło, wprawdzie nie z trzeciej, lecz z czwartej mał- żonki, doczekał się syna, spór od razu rozgorzał na nowo, trwając od r. 1425 do 1430. Ale właściwie już na zjeździe brzesko-kujawskim z 1425 r. roz- strzygnęło się, mimo prób przeciwdziałania ze strony króla- i burzliwych zajść następnego roku, że jego syn (względnie po narodzeniu się Kazimierza jeden z jego sy- nów) będzie wprawdzie jego następcą, ale nie na mocy prawa dziedzicznego, tylko dzięki »przyjęciu« go przez stany, które uczyniono zależnem od wydania no- wych przywilejów przez obecnego króla a ich zatwierdzenia przez elekta*''.

Ciekawem jest jednak, że według obu sprze- cznych poglądów na kwestyę następstwa po Jagielle ważna w niej rola przypadała Witoł-

* Przez osobne hofdy wierności dla wszystkich potomków, ja- kie według rady Zygmunta Luksemburczyka (Długosz, IV 338) odbierał od poszczególnych panów, miast i ziem; oprócz zestawienia u A. Prochaski : Król Wł. Jagiełło, II 296/7, por. uasze uwagi w następ- I nym rozdziale.

» Cod. epist. II nr. 149; Długosz, IV 333.

UD HOKODŁA DO SPORU O KORONACYĘ WITOLDA 239

-do W i. Wszak w aktach homagialnych dla potomków kró- lewskich, składanych w myśl stanowiska Jagiełły, Polacy przysięgali zarazem, że w razie jego śmierci będą uzna- wali Witołda za opiekuna jego dzieci. Ale zwycięstwo stanowiska, na jakiem stała szlachta koronna, Witołdowi i Litwie obiecywało jeszcze więcej, bo prawnie zabez- pieczony głos doradczy przy obsadzeniu tronu polskiego. Według aktów unii, wyrażających stanowisko królewskie, ta rola miała im przypaść dopiero w razie wygaśnięcia potomstwa Jagiełły, czego Witołd oczywiście nie spodziewał się dożyć. Gdy natomiast zwyciężała za- sada elekcyjności Korony, jej stany, chcąc zachować zwią- zek z Litwą, oparty na dobrowolnej zgodzie Witołda i panów litewskich, przyznawały im udział w elekcyi bez względu na to, czy chodziło o z m ian ę dy n asty i czy też nie. Wszak już na owym zjeździe brzesko-ku- jawskim z r. 14^5; który rzecz znamienna odbył się niedługo przed wspomnianym wyżej zjazdem z Litwinami w Brześciu litewskim, szlachta przyjmowała królewicza Władysława jako przyszłego władcę *de speciali consilio et volunłałe Witoldi ipsiiisąue praelatorum, haronum ac miliłutn« ^

To tłómaczy nam, dlaczego Witołd, który u siebie na Litwie dbał o jaknajsilniejszą władzę monarszą, w Pol- sce popierał szlachtę, gdy pragnęła uzyskać nowe przywi- leje. Zgadzał się^z Jagiełłą w dążeniu, aby tron przypadł jego potomkowi, nad którym miał wykonywać opiekę, ale w kwestyi praw dziedzicznych tego potomka nie miał po- wodu popierać stanowiska królewskiego, skoro właśnie elekcyjność tronu polskiego, nawet co do osoby, jemu i Li- twie od razu i na wszelki wypadek dawała głos przy jego obsadzaniu.

Mimo to jednak między stanowiskiem polskiem a li-

* Liber cancell. Ciołek, I. nr. 66.

240

OKRRs JAOIKŁŁOWY 1186-1440

tewskiem zachodziła sprzeczność, którą również zapowia- dał już przywilej brzeski z 1425 r. Zaznaczono bowiem wyraźnie w jego wstępie, że następca króla będzie panem nietylko Polski, ale również i ziem litewskich i ru- skich, które oddane Witołdowi tylko w doży- wocie, po jego śmierci wracają do królestwa polskiego. Także gdy w r. 1430 w Jedlnie stany ko- ronne ponowiły obietnicę, że jako następcę Władysława przyjmą jednego z jego synów, powtórzyły wprawdzie, że czynią to y>de speciali consilio et voltAntatea Witołda i pa- nów litewskich \ ale powtórzono leź w przywileju, który za to otrzymały \ wspomniany ustęp przywileju brzeskiego o przynależności Litwy do Korony.

Wówczas jednak podkreślenie tej zasady, na której istotnie opierały się poprzednie unie, było tem doniosłej- szem, że już był rozpętany nieszczęsny spór o inter- pretacyę stosunku Litwy do Polski, który wy- płynął z planu koronacyi Witołda na króla Litwy.

Zwracając się do zjazdu łuckiego z 1429 r., gdzie jak niegdyś w Kezmarku, wystąpił z tym planem Zyg- munt Luksemburczyk, z góry podnieść trzeba, że twier- dzenie Witołda, przedtem nie myślał wcale o koronie królewskiej, a plan ten narzucił mu do- piero cesarz a poniekąd nawet król polski', zupełnie zasługuje na wiarę. Dla niego koronacya, prócz za- dowolenia ambicyi, nie miała żadnej istotnej wartości, skoro, jak mu słusznie przypominano*, dotąd i tak wła- ściwie na równi z Jagiełłą władał całem zjednoczonem państwem, i Litwą i Polską, a nie posiadał potomka, któ- remuby mógł przekazać »królestwo« litewskie.

1 Cod. epist. II nr. 178.

« Ib., nr. 177.

» Cod. Yitoldi, nr. 1346, 1358.

* Długosz, IV 360.

OD HORODŁA DO 8POKU O KGRONAOYĘ WITOLDA 241

Bezpośrednio zainteresowanym był w całej sprawie przed© wszystkiem Zygmunt luksemburski. Wie- <3ział on doskonale o poważnym wpływie Witołda^ i dlatego właśnie postanowił rozbić jego solidarność z Polską, za- grażającą mu w sprawie husyckiej. Dążył do tego, zdaje się nie bez skutku, już od początku r. 1428 ^ pragnąc nawet zrazu zjechać się z samym Witołdem, na co jednak w. książę się nie zgodził ^. Ze strony Zygmunta, wbrew obłudnym zaprzeczeniom*, cała akcya, jak trafnie podnosił główny jej przeciwnik Zbigniew Oleśnicki 5, zmierzała do zerwania Unii polsko-litewskiej. Pragnął zastąpić przez przymierze »wolnego« i »wiecznego« króle- stwa litewskiego z jego własnemi państwami i z państwem krzyżackiem', a związek ten, któryby, jak zaznaczał, sięgał od Bałtyku przez Morze Czarne po Adryatyk, rzekomo stworzony dla obrony chrześcijaństwa, byłby się zwrócił w pierwszym rzędzie przeciwko Polsce.

W tym planie, któryby obalił cały układ polityczny wschodniej Europy, stworzony w Krewię, tkwi znaczenie krytycznej chwili. O ile jednak cele cesarza, oraz szczegóły zjazdu łuckiego i dalszego przebiegu wypadków już naj- dokładniej znane, o tyle wyjaśnienia domaga się jeszcze stanowisko Jagiełły'.

1 Dfugosz, IV 360.

« Liber cancell. Ciołek, I nr. 115; Cod. Yitoldi, nr. 1332.

» Cod. Yitoldi, nr. 18:-^, 1835/6.

* Ib., nr. 1.H93.

5 DJug., IV 411; por. Cod. Vit., nr. 1341; Cod. epist. II nr. 186.

e Cod. epist. II nr. 183, por. 182.

^ Znaczenie momentu dynastycznego, którego uwzględnienie zmusza do pewnej zmiany dotychczasowego poglądu na stanowisko królewskie, trafnie podniósł L. Kolankowski (Dzieje Litwy za Jagiel- lonów, streszczenie w Sprawozd. Akad., grudzień 1916), posuną/ się jednak za daleko, nazywając plan koronacyi Witolda »pomys/em Jagiełły «.

o. Halecki : Dzieje Unii Jagiellońskiej. 18

242 OKRES JAGIRŁŁOWY 1886-1440

Nie ulega wątpliwości ^, że projekt koronacji przyjął? zrazu przychylnie, a w Łucku namawiał nawet w tym duchu Witołda, gdy ten początkowo się wahał;, potem jednak, pod wpływem rady koronnej, od początku stanowczo niechętnej, także król zaczął działać w przeciwnym duchu, chociaż nie zajął stano- wiska tak bezwarunkowo odpornego*, jak n. p. biskup krakowski.

Otóż byłoby niebezpiecznem widzieć w tem wyłącznie chwiej ność starca, poddającego się bezkrytycznie wpływom każdorazowego otoczenia. Jeśli się uwzględni jego taktykę w latach 1398/9, gdy po raz pierwszy pojawia się myśl korony królewskiej dla Litwy, to przyznać trzeba, że pro- jekt cesarza, który wyraźnie się powoływał na »dobro i honor jego domu«', mógł mu się wydawać wcale ponętnym.

Wśród zatargu ze społeczeństwem polskiem, które dynastyi Jagiełły zaprzeczało dziedzicznych praw do całej Korony, silniejsze jeszcze niż dotąd wyodrębnienie Litwy,, jako państwa równorzędnego Polsce, a dziedzicznego w rodzie Gedymina, zabezpieczało temu rodowi dawną ojcowiznę, a w konsekwencyi, dla zacho wania Unii, wybór na tron polski, chociażby w teo- ryi elekcya była całkiem wolną. Oczywiście najdogodniej- szem by było dla Władysława zatrzymać dla siebie sa- mego to odrębne, dziedziczne państwo litewskie, podnie- sione do godności królestwa. Widzieliśmy, że objawiał, taki zamiar nietylko po śmierci królowej Jadwigi, ale jeszcze w r. 1417. Taki pomysł był jednak faktycznie niewyko- nalny: byłby bowiem natrafił na stanowczy opór Wi-

» Cod. Yitoldi, nr. 1341—1345.

* Por. ib., nr. 1364, gdzie znajdujemy też ciekawą wzmianką o przychylnem stanowisku królowej, dającem się również wytló- maczyć względami dynastycznymi.

» Ib„ nr. 1342, s. 811/2.

OD HORiiDŁA Ui» 8FOKU <> KOR<)NaCVĘ WlrcŁDA 243

tołda, dla któregoby wtedy, jak niegdyś przed wstąpie- niem Jagiełły na tron polski, zabrakło wprost miejsca, spo- sobności do władzy na Litwie. Można było jednak posłu- (źyć się w tym celu jego osobą, ponieważ sam nie miał syna; dawnym zwyczajem Gedyminowiczów byłby przekazał nowe królestwo litewskie jednemu z człon- ków swego rodu, a więc najprawdopodobniej jednemu z synów Jagiełły, których był opiekunem.

Zobaczymy, że król istotnie miał na myśli taką kom- binacyę. Nie była ona jednak całkiem pewna, zwłaszcza, że udało się Luksemburczykowi gruntownie poróżnić Witołda z Władysławem, a Litwinów z Polakami. Ta nie- pewność sukcesyi po Witołdzie była dla Polaków drugim argumentem, za pomocą którego, obok względu na niebezpieczeństwo dla dzieła Unii, trafiali do króla. Dowodzili mu \ że zniesienie przynależności Litwy do Korony, gdzie następstwo jednego z jego synów, cho- ciażby nie na mocy dziedzictwa, było przecież zapew^- nione, zagrażałoby wprost prawom jego dzieci do państwa litewskiego; istotnie Witołd, wciągnięty do koalicyi antipolskiej, mógł koronę przekazać komu innemu', bojarzy mogli po jego śmierci wybrać sobie króla na wła- sną rękę ^

drogą zapewne Polacy przeciągnęli Jagiełłę na swoją stronę. Skrajne wśród nich stronnictwo, niechętne Witołdowi, z podkanclerzym Oporowskim i Szafrańcami na czele, doprowadziło nawet niebacznie i niepotrzebnie do rozdrażnienia Witołda i Litwinów. Pod wpływem

* Długosz, IV 37H; por. też Cod. Yitoldi, nr. 1364, oraz »con- silium* profe^rów krakowskich w sprawie koronacyi Witołda, wyd. u St. Zachorowskiego: Studya z hist. prawa kosc. i polskiego, s. 191.

^ Dlatego właśnie ci, którym najbardziej zależało na poróżnie- niu Jagiełły z Witołdem, donosili królowi, jakoby Witold zaprzeczał jego synom legalnego pochodzenia (Cod. Yitoldi, nr 1397, I^IS).

» Cod Yitoldi. nr. 1341.

16*

244 OKUES JAGI Kł.Ł'>uY 1385 - 1440

tego obozu^ król wobec Zygmunta, który to skwapliwie doniósł Witoldowi 2, a potem też wobec papieża i Rze- szy', w ostrej formie głosił podległe wobec Polski stanowisko w. księcia i jego panów, trzymając się ściśle litery daw- nych aktów unii Ci natomiast, którym chodzifo o istotę rzeczy, o zachowanie jedności Litwy z Koroną, opartej na zgodzie Witołda i jego bojarów, wystąpili z projektem, który ratował ideę jedności państwa, a przecież zadowalniał rozbudzoną ambicyę Witołdową. Gdy w. książę nie dał się przekonać, że należałoby wręcz odrzucić myśl o koronie kró- lewskiej, drugie poselstwo polskie, które przybyło na Litwę z biskupem Oleśnickim i wojewodą krakowskim Janem z Tarnowa na czele, zaproponowało mu, aby przyjął ko- ronę polską, którąby mu odstąpił Jagiełło ^, oczywiście z zastrzeżeniem, że po Witołdzie spadłaby na jednego z sy- nów Władysława, wówczas, jak zaznaczano, za młodych jeszcze do rządów. W Hrubieszowie, niedaleko pamiętnego Horodła, miał się odbyć zjazd polsko-litewski w tej sprawie. Propozycya ta, bodaj czy szczerze popierana przez Ja- giełłę, skoro jego właśni dworzanie odwodzili Witołda od jej przyjęcia^, została też istotnie odrzuconą. Wobec wzra- stającego niebezpieczeństwa rozłamu z Litwą naglącem było rozwiązanie wewnętrznego kryzysu w Koronie. Przy- niósł je w marcu 1430 r. wspomniany już zjazd w Je dl nie. Szlachta, która uzyskała wszystkie prawa, o które walczyła od r. 1425 ^ do obietnicy, że za to przyjmie jednego z sy- nów królewskich jako jego następcę, dodała ustęp, w któ- rym się łączyła przeciwko wszystkim, którzyby się temu sprzeciwiali lub w o gole wzniecali za-

» Cod Yitoldi, nr. 1352/.S, 1381.

« Ib., nr. 1344.

8 Ib., nr. 1358, 1455; Cod. epist. II nr. 179.

* Dług. IV 382; Cod. Yiloldi, nr. 1383.

* Ib., 383.

* Cod. epist. II nr. 177.

OD HORODŁA DO SPoiUI o KOKONACY*; WITOLDA 245

burzenia w królestwie i wchodzili w związki przeciw jego pokojowi ^ To też Witold, zawiedziony w nadziei, że zjazd jedlneński rozstrzygnie także jego spór z Jagiełłą', sądził, że wzajemne zapisy króla i sianów zwracały się przeciwko niemu i Litwie ^ Ale i Jagiełło nie mógł być zadowolonym z ich wyniku. Wszak szlachta nietylko zastrzegała sobie wybór między jego dwoma sy- nami, lecz utrzymała także, w niewiele złagodzonej formie, warunek z r. 1425 , że uznanie i koronacyajego sukcesora nastąpi dopiero po zatwierdzeniu przywilejów.

Dlatego król nowe próby przejednania Witołda po- łączył z nowym projektem w sprawie jego koro- nacyi na króla Litwy. Chciał wprawdzie zapobiedz zerwaniu Unii i możliwości utraty Litwy dla synów kró- lewskich, ale zarazem dynastyi na zawsze zabezpieczyć oba królestwa, polskie i litewskie, bez względu na formalną elekcyjność pierwszego. Oto Witołd miał zostać do- żywotnim królem litewskim, ale zobowiązać się pisemnie, że po jego śmierci koronaLitwy spadnie na »młodego króla«*, na tego z synów Ja- giełły, któregoby Polacy w^ynieśli na tron.

Plan ten dawał gwarancyę, że po zgonie Witołda Litwa pozostanie »jak przedtem « połączona z Polską, ale już tylko w unii p e rs on al n ej, jako równorzędne królestwo; taki projekt obalał jednak nietylko dotychczasową koncepcyę jedności państwowej, lecz zmuszał zarazem Polaków,

' Ib., nr. 178.

« Ib , nr. 180.

» Cod. Yitoldi, nr. 1402.

* Ib., nr. 145H (23 '9 1430). Ważne to pismo nie uszZo uwadze dotychczasowych badaczy: A. Lewicki przytoczył je nawet w przypisku (Powstanie Świdrygielly, s. 302 n. 36i, ale zgoJa bez- podstawnie interpretowano je w ten sposób (por. ib s. 45), jakoby mowa była o koronie polskiej, a nie o litewskiej.

246 OKRBS JAGIRŁŁOWY 1385 - 14<0

aby na władców swoich stale obierali dzie- dzicznych królów Litwy.

Aby przeprowadzić swój zamiar, król postanowił nie wysyłać już do Witołda posłów rady koronnej, lecz udać się osobiście na Litwę, prosząc Witołda o wstrzymanie koronacyi do jego przybycia K Na prośbę panów pol- skich ' przyłączył się jednak do Jagiełły Zbigniew Oleśnicki, wraz z dwoma braćmi i kilkoma innymi dostojnikami, wśród których nie brakowało nawet podkanclerzego Opo- rowskiego '; pragnęli widocznie przeciwdziałać na miejscu takiemu rozwiązaniu sprawy.

Oba kierunki starły się ze sobą na Litwie. Mimo stanowczego oporu biskupa krakowskiego* sprawę odesłano raz jeszcze do panów, którzy pozostali w Polsce '. Mimo niechętnego stanowiska przeważnej większości Po- laków, którzy nie przepuszczali posłów Zygmunta z ko- roną, byłby może zwyciężył projekt króla, skoro zdołał skłonić Oleśnickiego, Oporowskiego i ich towarzy- szów do opuszczenia Litwy ^, a sam doszedł do zupełnego porozumienia z bratem ^. Ich plany przecięła jednak śmierć Witołda, 27 października r. 1430.

Nie potrzeba wcale wątpić o wiarygodności przekazu^, że Witołd na łożu śmiertelnem oddał w. księstwo w ręce króla Władysława. Wiedząc, że król zamierza po nim powierzyć Litwę bratu Świdrygielle, który już liczył na to i przygotowywał się otwarcie do objęcia rzą- dów^, Witołd porzucił niewątpliwie plan przeobrażenia jej

» Ib., nr. 1439, 1456. « Dliigouz, IV "<06. » Ib., 409/10. * Ib., 410/2.

« Cod. Yitoldi, nr. 1456, 146U, 1462. « Dług., IV 413, ' Cod. Vitoldi, nr. 1460.

» Słusznie to dowiódł Lewicki, s. 302 n. 42. » Dług., IV 413/4. Już 19/7 1430 król wysyła list do Świdry- giełły, por. Arch. Kom. histor. XI 439.

PIBRW8ZE PRZYWILKJK LITWY A SPRAWA RUSKA 247

•na odrębne królestwo, z czegoby obecnie skorzystał tylko jego dawny rywal i wróg.

Mimo to przez jego zgon położenie bynajmniej się nie wyjaśniło, gdyż wszystko zależało od tego, jakie sta- nowisko Świdrygiełło otrzyma teraz od króla, albo też sam ■sobie wywalczy.

4. Pierwsze przywileje Litwy a sprawa ruska.

Wobec ambitnych dążeń Świdrygiełły, wprawdzie rodzonego brata, ale zarazem sprawcy tylu zaburzeń nie- bezpiecznych dlii całości państwa, król, mimo względu na prawa dziedziczne swego rodu, musiał się zachować •o wiele ostrożniej, aniżeli wobec planów koronacyjnych Witołda, wypróbowanego od lat blisko 40 współpraco- wnika, który byłby został opiekunem jego dzieci, gdyby go !był przeżył Ale mimo to Jagiełło nie mógł zupełnie odstąpić od zamiaru większego usamodzielnienia państwa litewskiego, który tak silnie się zaznaczył w ciągu poprzednich miesięcy. Dwie na to wpłynęły w^ażne oko- liczności.

Przedewszystkiem stanęły niestety na porządku dzien- nym obie kwestye sporne między Litwą a Pol- ską, dotąd przez szereg lat szczęśliwie omijane. Wszak poddano publicznej dyskusyi stosunek prawnopań- «twowy w. księstwa i jego władcy do Korony polskiej; zaznaczając zaś ^ że nie możnaby dopuścić do •tego, aby Witołd niektóre' ziemie, któremi władał tylko dożywotnio, przyłączył do samodzielnego królestwa litew- skiego i oderwał przez to od Korony, wystąpiono z pre- tensyami polskiemi do spornych ziem ruskich, któremi Witołd rządził z innego tytułu praw- nego, aniżeli resztą powierzonych mu obsza-

» Cod. Vit., nr. 1341.

248 OKUES JAOIKŁLowy 1385-1440

rów. Niewiadomo, o ile już wówczas miano na myśli ziemię łucką, którą, oddawszy Witołdowi jako osobistą dzielnicę w r. 1392, tak usilnie starano się odzyskać dla Korony wśród walk po jego śmierci. Na pewno jednak trzymano się konsekwentnie stanowiska, że Podole kamienie- ckie, nie objęte wznowionem w r. 1400 państwem litew- skiem, lecz tylko później oddane w lenno jego w. księciu, nie przestało należeć do ziem ruskich Korony. Podkreślono to w tym samym przywileju jedlneńskim, w którym tak dobitnie przypomniano, że cała Litwa nie przestała pod- legać królestwu polskiemu; wspominając bowiem o roz- szerzeniu praw koronnych na ziemie ruskie, bezpośrednio należące do Korony, w jednej redakcyi przywileju ^ wy- mieniono też wyraźnie l^odole obok Rusi w ściślejszem znaczeniu t. j. Rusi czerwonej.

Nadto taksamo, jak w chwili zatargu z królową Ja- dwigą w r. 1398, Witołd także przy sporze koronacyjnym odwołał się do bojarstwa litewskiego. Sam przy- znaje, że list Jagiełły do króla rzymskiego, w którym, jak twierdził, poniżono nietylko jego samego, ale i panów Li- twy, odczytał swej radzie, która już na zjeździe łuckim spierała się w tej sprawie z radą koronną 2. Znowu, jak w przeddzień elekcyi salińskiej, w której obecnie szukał prawnych podstaw swej władzy*, wprost pobudził boja- rów do oświadczenia, że od wieków ludźmi wolnymi, którzy mogą sobie wybrać za pana, kogo chcą, a których ziemie nigdy nie należały do Polaków*. Tym razem ta taktyka była tem niebezpieczniejszą, że, przywykłszy już do udziału w życiu publicznem, panowie litewscy byli o wiele bardziej uświadomieni politycznie; skoro zaś cho-

* O różnicach między tekstami przyw. jedlneńskiego por. pracę St. Kutrzeby w zbiorze studiów ku czci prof. B. UlanowsUiego.

» Cod. Yitoldi, nr. 1345, s. 816. " Ib., s. 817, por. też nr. 1344.

* S?. rer. Pruss. III 493 przyp.

PIRR\V>ZR PRZYWILKJK. I.ITYW A SPRAWA KUSKA 249^

dziło o ich^ .własne prawa, nawet solidarność rodowa,, stworzona w Horodle, nie mogła zapobiedz rozłamowi z Pol- ską: przecież przedstawiciele dwóch rodów, które w roku 1413 na pierwszem miejscu przyjęto do herbów polskich,^ Gedygołd i Rumbold \ zanieśli królowi i panom polskim kategoryczne oświadczenie Witołda, że bez względu na ich zgodę przyjmie koronę. Dlatego, chcąc zrozumieć za- targ po jego śmierci, w którym wyższe warstwy społe- czeństwa litewsko-ruskiego, jego stronnictwa i przywódcy, po raz pierwszy odegrały czynną rolę dziejową, trzeba przedtem poznać, jak na politycznej budowi«ł wspólnego państwa odbiły się zmiany u strój o we w jego częściach składowych, dokonane wskutek Unii. Chodzi przy tem o rozwój czynnika społecznego w- ramach organizacyi stanowej i w stosunku do władzy państwowej,, oraz o zależność tej ewolucyi od warunków teryto- ry a 1 n y c h.

Głównemi zagadnieniami będą powstanie szla- chty litewskiej i stanowisko ustrojowe ziem ruskich; powiąże je z sobą sprawa przewrotu, jaki na- stąpił równocześnie w świecie kniaziów litewsko- ruskich. Ale również i Polska przechodzi wtedy przez okres szybkiej i doniosłej przemiany ustrojowej; nigdy rozszerzenie przywilejów i wpływu politycznego jej społeczności szlacheckiej nie dokonywało się w tak przy- śpieszonem tempie, jak za Władysława Jagiełły, i nigdy też Polska nie stała przed równie trudnemi zadaniami co do swego ustroju terytoryalnego.

Polska, najdojrzalsza politycznie część wspólnego pań- stwa, była oczywiście w tym procesie rozwojowym od samego początku wzorem i przykładem dla innych. To też asymilacya Litwy i Rusi do Polski, co prawda

' Cod. Yitoldi, nr. 1362, lH6ł; Długosz IV 375, przez pomyłkę Gedygolda nazywa Gasztoldem.

250 OKRES JAGIBLŁOWY 1385-1440

tak szybka, że ich rozwój odbywał się czasem niemal rów- nolegle z polskim, jest najistotniejszą Ireścią polityki we- wnętrznej nietylko w ówczesnych, ale w i późniejszych dzie- jach Unii. Ale także przebudowa ustrojowa rdzen- nej Polski pozostaje z Unią w bezpośrednim przyczynowym związku: nie wskutek jakichkolwiek wpływów ze strony ziem, z któremi się złączyła, ale wsku- tek silniejszego stanowiska społeczeństwa wobec dynastyi obcej, potrzebującej dopiero jego poparcia (jak to się za- znaczyło już podczas przelotnej unii z Węgrami), i dzięki wielkim zadaniom politycznym, jakie to społeczeństwo so- bie postawiło w bezkrólewiu przed Jagiełłą a u^zeczywi- stniało od chwili wstąpienia jego na tron.

Asymilacya do Polski, jeśli miała naprawdę stwo- rzyć jedność państwową, odpowiadającą teoretycznej kon- strukcyi aktów unii, musiała się dokonać nietylko w u- stroju, lecz i w dziedzinie kulturalnej. jednak można wyłączyć z dziejów politycznych Unii. Tworzy wprawdzie ich tło i podkład, ale nie pozostaje w bezpo- średnim związku z ich przejściami; wpływa na rezultat ostateczny, ale nie na tok wypadków; kształtuje po przez wieki i pokolenia całość rozwoju historycznego, ale nie odbija się od razu w szczegółach polityki. Najlepiej o tem świadczy fakt, że w dziejach politycznych linia zacieśniania lub rozluźniania się Unii kilkakrotne przechodzi załamania, podczas gdy w dziejach kulturalnego zespolenia linia rozwoju jest prostą, niepowstrzymaną przez żadne koiiflikty poli- tyczne.

O ile w dziedzinie kulturalnej nąjważniejszem zada- niem była asymilacya Rusi, której wpływom religijnym, językowym, umysłowym i obyczajowym podlegała Litwa z przed Unii, o tyle w dziedzinie ustrojowej cho- dziło przedewszystkiem o upodobnienie Litwy, której państwowość zawładnęła przed Unią przeważną częścią ziem ruskich. W stosunku do Rusi, wskutek

PIKRWSZK PKZYWILKJE LlTWy A SPRAWA RUSKA 251

jej podziału między Koronę a wznowione niedługo po inkorporacyi krewskiej państwo litewskie, praca asymila- cyjna rozbiegła się rychło w dwóch kierunkach. W ziemiach ruskich, bezpośrednio podległych Polsce, po odzyskaniu obszarów, niegdyś zajętych przez Kazimierza W., prowadzono dalej pracę, rozpoczętą już przez niego, lecz przerwaną, a nawet pokrzyżowaną przez odmienne wpływy za rządów węgierskich; w ziemiach ruskich, przy- łączonych do w. księstwa, Litwa stopniowo przeprowa- dzała zbliżenie tych dzielnic do swego pierwotnego ośrodka, co przed Unią wielce utrudniał wszechwładny system księstw udzielnych. Zrazu, koło r. 1387, podejmując pro- gram asymilacyi w chwili, gdy się zdawało, że cała Ruś będzie od Litwy odłączona, urządzenie ściślejszej Litwy traktowano całkiem oddzielnie od urządzenia Rusi. Nie- bawem jednak do przeważnej części ziem ru- skich upodabniający wpływ Polski mógł do- cierać tylko pośrednią, daleką drogą przez Litwę. Dlatego też pierwsze przywileje, które wskutek Unii przypadły w udziale ziemiom Jagiełły, odnosiły się tylko do właściwej Litwy, a sprawa asymilacyi Rusi po- szła innemi zupełnie drogami, zależnemi od sporu polsko- litewskiego o jej posiadanie.

Jak niedocenia się zwykle unię wileńską-radomską w porównaniu z horodelską, tak nieraz przypisuje się też za małe znaczenie pierwszemu przwilejowi. wy- danemu dla Litwy już 20 lutego 1387 r. i, kładąc główny nacisk dopiero na przywilej drugi, objęty aktem unii z 1413 r'. Prawda, że przywilej wileński, chociaż już

« Zbiór praw lit., s. 1 2.

* W dalszym ciągu przedstawiamy tutaj pogląd, do któ;ego <i03zliśmy po przeprowadzeniu polemiki z prof. W. Semkowiczem w sprawie początków szlachty litewskiej i adopcyi horodelskiej w Kwart, histor. 1915 i 1916.

252 OKRES JAGIEŁT^OWY 1885- U40

głosi programową zasadę zupełnego zrównania bojarstwa litewskiego ze szlachtą polską, za- sadę, powtarzającą się jak gdyby stała zwrotka w szczegó- łowych postanowieniach wszystkich przywilejów w. księ- stwa, nie urzeczywistniał jej jeszcze w pełni, który to proces trwał zresztą przez całą epokę jagiellońską. Prawda też, ie nawet nie wszystko, co ów pierwszy przywilej obiecywał, jak n. p. artykuł o sądownictwie powiatowem na wzór polskiego sądownictwa ziemskiego, mogło od razu wejść w życie. Ale już akt / 1387 r. wprowadzał na Litwę dwa pojęcia, które przed jej społeczeństwem otwie- rały świat nowy : jako pierwszy przywilej, od którego wszystkie późniejsze różniły się już tylko ilościowo, a nie jakościou o, wprowadzał poj ę ci e przywileju wogóle, t.j. zagwarantowanych przez władcę wwolności i praw« dla pewnej przynajmniej warstwy ludności; nadto już w pierwszym swym artykule na Litwę, gdzie dotąd jedy- nym posiadaczem ziemi był w. książę, względnie jego ród, przeszczepia pojęcie pełnej, dziedzicznej wła- sności dóbr, które przeszły na bojara po jego ojcu.

Dlatego to właśnie już ten dokument Jagiełły boja- rów litewskich, różniących się dotąd od reszty narodu tylko zawodem rycerskim, rodzajem służby, przemienił w uprzywilejowany, dziedziczny stan, w szlachtę. Ta przemiana nie objęł;i jednak od razu całego bojarstwa, lecz jedynie tych, do których stosować się mogło nietylko pierwsze, ale i drugie ze wspomnianych pojęć zasadni- czych, tak ściśle związanych z istotą szlachectwa: tych, którzy mieli dobra ziemskie, po ojcach odzie- dziczone, chociaż dotąd ich posiadanie i przekazywanie potomkom zależało od woli księcia. To zastrzeżenie wy- jaśnia zarazem, o ile bojarstwo litewskie nabyło wówczas także trzecią cechę charakterystyczną szlachty i szlache- ctwa, o ile się stało stanem zamkniętym: członkiem tego stanu nie stawał się od razu każdy, kogo władca

PiEKWSZK PUZYWILKJK LITWY A SPRAWA RUSKA 253

przenosił na ^iłużbę bojarską, lecz musiał p jnadto uzyskać pełne dziedziczne prawo własności do ziemi, z której służbę pełnił. Początkowo zależało to od treści każdeg-o pojedyn- czego dokumentu nadawczego^ i dopiero przywilej ziemski z r. 1447 2 rozpoczął ogólne zrównanie prawa do dóbr na- danych z prawem do ojcowizn. drogą, zastępującą poniekąd nobilitacyę. rozszerzał się ten stan szla- checki na coraz szersze koła bojarstwa.

Jak to bojarstwo dopiero dzięki Unii nabywało pod- stawowych wolności cywilizowanego społeczeństwa, o tem najlepiej świadczą dwa dalsze artykuły przywileju z 1387 r. Czerpiąc nawet niektóre wyrażenia z ustawodawstwa Ka- zimierza W. ^ dawały one bojarom możność swobodnego wydawania za mąż córek i wdów i zwalniały ich, co prawda tylko ogólnikow'0, od najcięższych »robót« na rzecz księcia. Stopniowe znoszenie poszczególnych posług i danin, z których obowiązek budowy i naprawy grodów wyraźnie zachowano, przyniosły jednak dopiero przywileje późniejsze. Najdłużej zaś zachował się nieograniczony cię- żar służby wojennej, którą dotąd poprostu stało państwo litewskie; 5 artykuł przywileju z 1387 r, utrzymał » we- dług starego zwyczaju*.

W dwa dni po bojarach, a na miesiąc przed pier- wszym dokumentem, który przynajmniej stołecznemu Wilnu nadawał swobody prawa niemieckiego* na wzór miast polskich, także młody Kości ół k a tol ic k i na Li- twie otrzymał wszystkie przywileje, o które w Polsce, jak

* For. w przy w. horodelskim artykuł 4, a w przy w. z r. 1434 artykuJ 4 (np. u Lubawskiego: Oczerk istorii lit.-rusk. gosud., dod. s. 299, 303>

* W artykule 6, ib. s. 305 (odnośnie do nadań poprzednich w. książąt).

* Por. zestawienie tych artykułów u J. Ż. Łabuńskiego: Unia Litwy z Polską, s. 22.

* Dubiński: Przywileje miasta Wilna, nr. \.

254

OKRKS JAGIKŁŁOWY 1385-14*0

i W innych państwach zachodnich, musiał walczyć przez długie wieki ^ Ten sam dokument zawiera też postano- wienia o przymusowym chociażby chrzcie wszystkich Litwinów na wiarę rzymsko-kato- licką. W związku z początkowym i końcowym ustępem przywileju dla bojarów, które ogra- niczały korzystanie z niego do tych, którzyby przyjęli katolicyzm, zdawałoby się to świadczyć o do- tkliwem upośledzeniu ludności sch i zmaty ckiej w. księstwa. Ze względu na doniosłość, jaką zachowała ta sprawa przez niemal dwa wieki, należy tutaj od razu wyjaśnić jej genezę.

Przedewszystkiem trzeba przypomnieć, że przywi- lej z 20 lutego odnosił się wyłącznie tylko do Litwy ściślejszej'; wcale w nim niema mowy o zie- miach ruskich w. księstwa, do których wewnętrznego ustroju władza wielkoksiążęca przecież i przed Unią wcale się nie mieszała. W tem tkwi źródło długiej odtąd poli- tyczno-społecznej przewagi tej właściwej Litwy, gdzie ży- wioł etnograficznie litewski, chociażby ze względu na słabe zaludnienie przeważnej części wcielonych do niej obszarów ruskich (Polesia, włości podnieprskich), two- rzył stanowczą większość. Ostre zaś przepisy aktu z 22 lutego w sprawie chrztu katolickiego odnosiły się wyłącznie tylko do Litwinów w znaczeniu

* X. Kurczewski: Biskupstwo wileńskie, s. 610/1,

* Wyraźnie zaznaczono na początku, ze odnosi się do bojarów, bezpośrednio podległych Jagielle (nostrae ditionis) a zwłaszcza (ac sigiianter) Skirgielle, który, jak wiemy, zarządza! wówczas wileńską połacią ściślejszej Litwy w zastępstwie brata, drugą zaś jako książę na Trokach, Dlatego też jako świadkowie tego przywileju wymie- nieni wyłącznie tylko ci z pośród obecnych w Wilnie książąt dziel- nicowych, którzy mieli swe udziały na ściślejszej Litwie (por. wy- żej, s. 122), brak zaś Włodzimierza kijowskiego, chociaż występuje na przywileju kościelnym z 22 lutego.

PIERWSZE PKZYWILEJK LITWY A SPRAWA RUSKA 255-^

ętnograficznem, nawet bez względu na to, czy mie- szkali na Litwie, czy też w ziemiach ruskich i; z jednej strony zwalczały one pogaństwo, z drugiej strony położyły kres ruszczeniu się Litwinów, które było nieuchronnem następstwem przyjmowania schizmy. Wyjaśnił sprawę ostatecznie uniwersał Witołda, o parę lat późniejszy, który ponawiając wezwanie do chrztu Litwinów, zaznaczał wy- raźnie, że »który Rusin będzie chciał po swej woli się chrzcie (na katolicyzm), ten się niechaj chrzci, a który niechce, on będzie w swej wierze ^«.

Wynika stąd, że upośledzenie Rusinów-schizma- tyków% w wierze swojej zupełnie swobodnych, co do korzystania z przywilejów tylko ze wzglę- du na nieliczną stosunkowo część, która obok Litwinów zamieszkiwała ściślejsze w. księ- stwo, wypływało z różnicy wiary; przeważnie zaś, o ile chodziło o ludność dzielnic ruskich, było naturalnym skutkiem ich dotychczaso- wego wyodrębnienia ustrojowego. Zresztą bez- pośrednio po układzie krewskim fakt, że przywilej dla Litwy nie rozciągał się na ziemie ruskie, był tem zrozu- mialszy, że przecież do 1392 r. mogło się wydawać, że ich związek z Litwą zupełnie ustanie.

Odkąd przez ugodę ostrowską ziemie ruskie przynaj- mniej administracyjnie złączono z Litwą a następnie ob- jęto też odnowionem państwem litewskiem. powstał pro- blem pogodzenia ich tradycyjnej odrębności ze zmianą w roli politycznej czynnika społecznego, jaka towarzyszyła procesowi wskrzeszenia tego państwa.

Widzieliśmy, że pierwszy krok w tym kierunku stal się możliwym dopiero przez to, że Witołd swych wiel-

»omnes natione Lituanos... in nostris dominiis Lituaniae et Russiae existentes«.

* X. Kurczewski: Kościół zamkowy, II 23.

256

OKRKS JAUlKł.ł.OWY 1385-1440

możów, świeżo dopuszczonych do głosu w sprawach po- litycznych \ pobudził do nieznanej dotąd w dziejach litew- skich elekcyi w. księcia. Dzięki tej elekcyjności, co prawda ograniczonej do dziedzicznego rodu Gedymino- wego, zrazu sannowolnej i dopiero po śmierci Witołda stopniowo uznawanej w późniejszych aktach unii, władza w. książęca w nowem państwie litewskiem była już czemś zupełnie innem, aniżeli w dawnem : prawnie jeszcze zu- pełnie nieograniczona, stawała się faktycznie zależną od uznania przez społeczeństwo. Ale Witołd, chcąc oprzeć swoją akcyę z r. 1898 na jaknajszerszem kole zwolenników, nietylko przyśpieszył rozwój politycznego wpływu społeczeństwa, lecz wciągnął do udziału w tej sprawie także bojarów ruskich obok litewskich.

Widzieliśmy też, że liczono się z tym podwójnym precedensem, gdy zawarto unię z r. 1401: powołano do udziału przedstawicieli społeczeństwa w. księ- stwa, a to nietylko ściślejszej Litwy, ale także chociaż w bardzo nieznacznej liczbie dzielnic ruskich. Pod tym ostatnim względem był to jednak na razie tylko objaw przejściowy. Póki te dzielnice pod względem ustrojo- wego rozwoju pozostawały w tyle za Litwą ściślejszą, nie mogły jej dorównywać w roli politycznej. Ich bojarstwo, któremu jeszcze żaden przywilej nie nadał organizacyi stanowej, wyjątkowo tylko mogło stanąć obok boja- rów litewskich, których szlachta polska w układzie wza- jemnym nazywała taksamo, jak swoją własną społeczność baronami, szlachtą i ziemianami« ^.

' Pierwsze tego ślady spotykamy już w r. 1396, przy układach Witolda z Krzyżakami (por. rotę przysięgi dla bojarów litewskich u Voigta: Cod. dipl. Prussiae, V nr. 90) i przy jego przymierzu z biskupem Dorpatu (pełny tekst dokumentów, wystawionych przez Witolda przy udziale jego bojarów, znanych dotąd tylko z regestów por. Kwart, histor. IX 634 przyp. 3 podają Teki Naruszewicza t. 9, nr. 187, 189). ' Cod. dipl. Fol. I nr. 151.

PIRKWSZR PRZYWII.KJK LITWY A SPRAWA KUSKA 257

Zresztą nawet przy wystąpieniu publicznem panów litewskich duże trudności nastręczała sama forma ich rep re zen tacy i. Okazała się ona potrzebną, zanim asy- milacya Litwy do Polski rozciągnęła się na ustrój teryto- ryalny. Właśnie Litwa ściślejsza, zarządzana dotąd centra- listycznie, z dowolnein zupełnie wykrajaniem udziałów książęcych, nie dzieliła się jeszcze wcale na stałe jednostki terytoryalne. Przywilej z r. 1387 mówił o nkasztelaniach, powiatach lub ziemiach«. ale nie zdołał ich stworzyć. Stąd niemożliwą była forma reprezentacyi ziemskiej, wcho- dząca właśnie wówczas w życie w Koronie. Zastosowano więc formę inną: reprezentacyę rodową, która w Polsce, mimo ówczesnego rozkwitu organizacyi rodowej, była czemś wyjątkowem w życiu politycznem, lecz dawała się stworzyć stosunkowo łatwo na gruncie litewskim. Wśród pierwotnego bojarstwa nie było wprawdzie takiej organizacyi, utrwalonej przez zawołania i herby rodowe; ale silne poczucie wspól- ności krwi pozwalało ugrupować jego przedstawicieli, wy- stępujących n. p. przy układach o Unię, według ich zwią- zków rodowych, według tego, co polskim zwyczajem na- zywano *cognationes et genealogiae« ^

Obok próby ujęcia tych wspólnot w ramy polskiej organizacyi rodowo-herbowej, co należy omówić osobno, drugi przywilej, nadany Litwinom, włączony do aktu unii horodelskiej, w dziedzinie asymilacyi w. księstwa do Korony przyniósł jedno zwłaszcza »novMm« w poró- wnaniu z pierwszym. Zaczął rozciągać assymi- lacyę na stosunki, dotąd najmniej przez nią dotknięte, mianowicie na podział terytoryalny iadministra- cyę ziemi, ustanawiając »godności i urzędy «, t. j. woje- wództwa i kasztelanie, ))jak w królestwie polskiemcc

Główna różnica między tymi nowymi urzędnikami, a dawniejszymi, jakich się przedtem spotykało na Litwie, cza-

1 Cod. Yitoldi, nr. 234.

O. Hal«cki: Dzieje Unii Ja^elloiitkUj. 17

258 OKKKS JAuiBŁŁOWy 1386-]440

sem już z tytułem starostów na wzór polski, jest zaznaczona mimochodem w następnym artykule przywileju. Miały to- być »d o żywotnie urzędy ziemskie«, jak w Polsce, podczas gdy przedtem Litwa znała tylko namiestników w. księcia, w dosłownem znaczeniu, zupełnie zależnych od jego woli. Ale wprowadzając nowość, zastosowana się ściśle do istniejących stosunków, gdyż poprostu prze- mieniono na województwa, z kasztelanem obok wojewody, te dwie wielkie połowy, na któreitak. już dzieliła się ściślejsza Litwa od czasów Olgierda i Kiejstuta: wileńską i trocką. Oczywi- ście dzięki temu, że obszar obu województw pokry- wał się z ogrom nem tery tory um dwóch dawnych dzielnic wielkoksiążęcych, znaczenie i wpływ tych nowych dostoj- ników był od początku znacznie większy, aniżeli analo- gicznych urzędników polskich. Wprawdzie zapowiedziano,, że według uznania w. księcia utworzy się podobne go- dności także »w innych miejscach«, ale proces ten, wy- dzielanie nowych województw z wileńskiego i trockiego^ przypada właściwie dopiero na czasy Zygmuntowskie.

Po za tern przywilej horodelski tylko dość nieznacznie rozwija poprzedni, z r. 1387. We wstępnym artykule reasumuje lylko prawa nadane wów- czas w osobnym akcie Kościołowi katolickiemu na Litwie. Powtórzono też zasadę z r. 1387 o zupełnem zrównaniu szlachty litewskiej z polską w prawach i wolnościach, lecz również nie urzeczywistniono jej jeszcze w pełni. Ograniczono się właściwie do wyjaśnienia podstawowego artykułu pierwszego przywileju o prawie własności do ziemi, zaznaczając wyraźnie, że nikomu nie będzie się pa śmierci ojca odbierało jego dóbr dziedzicznych i że wolno każdemu na swych dobrach żonie zapisać wiano. Ważniej- szem było, że to pełne prawo własności rozciągnięto także na takie przynajmniej nadania hospodarskie, na które wystawiono odbiorcy przywilej na wieczność; jak zazna-

PlfiKV%SZR PKZYWILKJK LITWY A SPKAWa KI SKA 259

ożyliśmy, rozszerzano w ten sposób grono bojarów, mogą- cych korzystać z praw szlacheckich.

Zresztą jednak nowy przywilej zakresu tych praw nie rozszerzał wcale. Dodał nawet zastrzeżenie, że alienacye ziemi mogą się tylko odbywać przed władcą lub jego urzędnikiem jak zresztą i w Polsce. Wyraźniej też, aniżeli poprzedni, zaznaczał ten przywilej, że oprócz obowiązków budowy grodów i służby wojennej zatrzy- many też został ciężar dawnych danin.

Rada wielkoksiążęca i zjazdy szlachty, które, jak widzieliśmy, stworzono w celach politycznych, dla ułatwienia styczności Polaków z panami litewskimi, nie stały się jeszcze in stytucyam i, o jakiejkol- wiek prawnie określonej kompetencyi. Podczas gdy w Pol- sce rada królewska była już wyłącznie ciałem' urzędniczem, na Litwie pozostała i nadal luźnem gronem doradców, w ścisłem tego słowa znaczeniu, dowolnie dobieranych przez w. księcia, jak niegdyś przez władców Litwy z cza- sów przed Unią lub przez książąt dzielnicowych na Rusi; naturalnie jednak w. książę powoływał do niej swych dostoj- ników w miarę, jak wogóle powstawały urzędy, n. p. świeżo ustanowione w Horodle urzędy ziemskie. Tem mniej oczywiście mogły przybrać określoną formę owe zjazdy walne, które przecież i w Polsce dopiero się wytwarzały; z góry jednak było prawdopodobnem, że podobnie jak zrazu i w Koronie, będą przychodziły do skutku w formie rozsze- rzania się koła uczestników rady przy ważniejszych okoli- cznościach. O ile sądzić można ze skąpych świadectw źró- dłowych z czasów Witołda', zjazdy te gromadziły wówczas oprócz kniaziów tylko przedstawicieli ściślejszej Litwy, Zgadzało się to z tem, że przy wilej horod elski, zaró w no jak aktzr. 1387, dla tej tylko Litwy był wydany. To też znowu, z tych samych co wówczas

4

» Por. akt pokoju melneńskiego z r. 1422, LEK V nr. 2637.

17*

260 OKKBS JArtikŁr.uWY 1185 - 1440

powodów, korzystanie z zawartych w nim koncesyi ogra- niczono do katolików.

Pozornie dodano nawet jeszcze ograniczenie drugie, warunek uzyskania przyję cia do polskiego herbu i rodu drogą adopcyi. Niepodobna jednak widzieć w tern nowego utrudnienia dostępu do praw i swobód szlacheckich, gdyż w takim razie pozbawionoby tych praw wielu bojarów, którzy się niemi już cieszyli od r. 1387. Takiej interpretacyi przeczy chociażby to, że w później- szych źródłach niema na Litwie śladujakiejś róż- nicy prawnej między członkami polskich ro- dów herbowych a resztą szlachty, nie adopto- waną przez Polaków. Jak świadczy słówko »e^c.«, dodane w aktach Jagiełły i Witołda, oraz panów litewskich po spisie 47 bojarów, adoptowanych, już w Horodle, brater- stwo rodowe z Polakami miało objąć niewątpliwie całe grono bojarstwa, obdarowanego prawami szlachec- kiemi; dlatego też pojawiają się później wśród Litwinów herby polskie, nie wyliczone w r. 1413. Nie można było jednak wywierać w tej sprawie przymusu, tem- bardziej, że nie było pewnem, czy każdy Litwin znajdzie ród polski, gotowy przyjąć go w poczet swych współbraci. Była to raczej nowa koncesya, ograniczona, taksamo jak inne, do katolików właściwego w. księstwa, Litwy Avraz z Żmudzią.

Adopcya horodelska naszem zdaniem nie była no- bilitacyą, gdyż nie każda szlachta musi być zorganizo- wana w rody herbowe, jak polska; bojarzy stali się już szlachtą na mocy samych przywilejów monarszych, orga- nizujących ich w stan, a dla tych którzy nie przyjęli her- bów polskich, dawne godła pieczętne stawały się herbami szlacheckimi, własnymi, lecz równorzęd- nymi polskim. Za to owa adopcya, pomijając jej cel ideowy : braterstwo polsko-litewskie jako podstawę soli- darności politycznej była jednym ze środków, zmierza-

PlKKWS/iE HKZYWILKJE LITWY A 8PKAWA RUSKA 261

jących do upodobnienia litewskiego ustroju szlachectwa do polskiego.

Asymilacyę obu społeczeństw szlacheckich utrudniła jednak niebawem pewna okoliczność, która nie pozwo- liła przeszczepić na Litwę jednej z głównych zasad polskiego ustroju szlacheckiego, mianowicie równości w obrębie uprzywilejowanego stanu. Było nią wnikanie do tego stanu żywiołu kniaziowskigt). Zrazu po połączeniu z Polską dokonywała się wśród kniaziów li- tewsko-ruskich innego rodzaju asymilacya do stosunków polskich. Gedyminowicze, którzy wśród nich przewa- żali a jako współdziedzice w. księstwa odrębne zajmowali stanowisko, schodzili i faktycznie, przez wypieranie ich z większych dzielnic, i prawnie, przez przeniesienie prawa własności do w. księstwa na króla i Koronę, do stanowiska książąt lennych. Upodob- niali się przez to do innych - np. piastowskich książąt lennych Korony lub do dynastów litewskich, nie pocho- dzących od Gedymina a podległych jego potomkom. Mimo to jednak pozostawali władcami, stojącymi po nad społeczeństwem. Dlatego też przy układach w spra- wie Unii występowali albo w swym charakterze książąt lennych, jak w okresie 1386 do 1401, albo też, gdy te układy nie dotyczyły ich stanowiska prawnopaństw^owego^ wcale się nie pojawiali, jak w r. 1413. Tacy zaś potom- kowie dawnych książąt plemiennych, którzy już przed Unią stracili władzę książęcą na swojem terytoryum, zeszli już wówczas w szeregi zwykłego bojarstwa i nawet wtedy, gdy należeli do jego najmożniejszych przedstawicieli, za- rzucili tytuł kniaziowski '.

Dlatego pierwsze przywileje, nadawane Litwi-

* Por. uwagi W. Semkowicza o pochodzeniu rodu Sunigajly (Mieś. herald. 1914 s. 57/8) i Radziwiłłów (Sprawozd. Altad., gru- dzień 1915).

262 OKRBS JAGIKŁŁOWY 1385 - 1440

nom po Unii, kniaziów nie wymieniały wcale, gdyż dla tych, którzy, zachowując godność kniaziowską, zacho- wali też swe miejsce po nad rządzonem społeczeństwem, pozornie były zbyteczne. Pozornie tylko, bo już te pierwsze prawa, jakie uzyskali bojarzy, zabezpieczały im jedną zwłaszcza cenną koncesyę, którą przedtem nikt się nie cieszył na Litwie, mianowicie dziedziczne prawo do dóbr ojcowskich. Powstała wnęc ta anomalia, że kniaziowie tracili swe ojcowizny, z których ich wypierała poli- tyka w. księcia, podczas gdy każdy bojar był już dzięki przywilejom w pewnem posiadaniu flwej własności rodowej. Stąd dla rozrodzonego za- stępu Gedyminowiczów koniecznem było albo przywróce- nie dawnych stosunków, gdy każdy z nich miał prawo do zaopatrzenia jakąś dzielnicą, albo też zyskanie udziału TV nowych przywilejach. Dążeń do osiągnięcia tego dru- giego celu wśród kniaziów^, pragnących do ostatka utrzy- mać się na poziomie dynastycznym, niepodobna dostrzedz, chociaż właśnie na tej drodze znalazło się w końcu roz- wiązanie tej sprawy. Za to dzięki pretensyom do dzielnic książęcych, zwłaszcza do udziałów, do których sobie rościli prawa dziedziczne, kniaziowie stawali się w coraz •szerszej mierze żywiołem opozycyjnym. Malkontenci nie zwracali się wprawdzie przeciwko Unii jako takiej, a nawet często w Polsce szukali oparcia przeciwko rzą- dowi litewskiemu, przebywali na dworze krakowskim i przyjmowali na razie drobne zaopatrzenia na Rusi ko- ronnej ^; ale występowali przeciw tej wewnętrznej przebudowie w. księstwa, jakaż Unii wynikła. Za czasów Witołda ich opozycya, stłumiona już MV pierwszych latach po ugodzie ostrowskiej, przycichła Av miarę coraz pełniejszego rozwoju jego władzy wielko-

1 Podniósł to słusznie Z. L. Uadzimiński w Monografii XX. Sanguszków I 83

PIKUWSZK IMJZYWILEJK LITWY A 8"RAWA RUSKA 263

książęcej. On _ bowiem nawet w chwilach politycznego napięcia w stosunku do Polski wyzyskiwał w całej pełni te rezultaty Unii, które wzmacniały jedność państwową ■dawnych dzierżaw Gedyminowiczów. Po jego śmierci jed- nak ze stanowiska kniaziów miało wyniknąć drugie -obok wzrastającego wpływu bojarstwa niebezpieczeń- stwo coraz poważniejszych zaburzeń.

Gdy kniaziowie, zwłaszcza w dzielnicach ruskich, upominali się o odrębne udziały, swe ojcowizny, to mieli oni główne oparcie w żywych tradycyach miejscowych, w owej »starinie«, której znaczenia dla stanowiska każdej po- szczególnej ziemi nie można stawiać dość wysoko. Stąd w związku z aspiracyami kniaziów nasuwa się zagadnie- nie, jak się wogóle zachowywał ten silny czynnik tradycyi lokalnych wobec doniosłego przewrotu, który na całym ob- szarze ziem litewskich i ruskich wynikł z ich przyłączenia do królestwa polskiego.

Wobec Litwy właściwej cała polityka króla i Polaków od pogodzenia się z Witołdem w r. 1392 do nieszczęsnego zatargu z r. 1429 była jednem pasmem ustępstw dla jej tradycyi państwowych. Inne zaś w tym wypadku nie wchodziły w rachubę. »Starina« stawała się bowiem tylko wtedy źródłem oporu wobec now^ych porządków, gdy jej zachowanie leżało w interesie ludności miejscowej; łatwo nato- miast i chętnie przyjmowały się takie zmiany, które usuwały źródła dotychczasowego upo- śledzenia, byleby je zaprowadzano w stopnio- wym rozwoju. Tak było na Litwie, gdy chodziło o urządzenia ustrojowe, przeszczepiające tam prawa i wol- ności polskiego społeczeństwa, azupełnie identyczne względy były też miarodajne dla stanowiska ziem ruskich.

Tutaj jednak trzeba rozróżniać między ich stosun- kami do Polski i do Litwy. Krótkie stosunkowo

264 0KRK8 JAGIEŁŁÓW Y 1885-1440

rządy polskie na Rusi czerwonej w czasach przed Unią nie wprowadziły znaczniejszych zmian do jej urzą- dzeń wewnętrzych. Ponieważ objęły tylko część dawnego państwa Romanowiczów, która już od dłuższego czasu nie tworzyła osobnej dzielnicy książęcej, nie natrafiły na wrogie tradycye odrębnej państwowości, które zresztą ża- dnych nie miały przedstawicieli wobec zupełnego wyga- śnięcia tamtejszych kniaziów. Napływ żywiołu polskiego,^ który przynosił z sobą lepsze zagospodarowanie i zabez- pieczenie kraju, a szybko się zrastał z miejscową ludnością, byłby wcześnie zapoznał z urządzeniami polskiemi, sprzyjającemi rozwojowi wolnościowemu, gdyby nie rychła przerwa w tych wpływach, spowodowana przez rządy Władysława opolskiego, a zwłaszcza Węgier. Odczuwane w wyższym o wiele stopniu jako rządy obce, zwłaszcza, że narzucono Rusi »bez jej wiedzy i woli« węgierskich namiestników ^. przyczyniły się one do tego, że władza Korony polskiej, przywrócona w r. 1387, spotkała się ogól- nie z przychylnem przyjęciem. Co więcej, skłaniały do niej przywileje, uzyskane tymczasem przez ziemie rdzenne Polski, o których dobrze wiedziano chociażby przez tych panów, którzy mieli swe dobra i w Małopolsce i na Rusi halickiej. Tej ostatniej zapewniono wprawdzie zrazu tylko zachowanie jej praw dotychczasowych, ale przez obietnicę, że nie będzie się jej odłączało od Korony i poddawało wła- dzy osobnego księcia, z góry otwierano drogę do zrówna- nia jej w tych prawach z ziemiami polskiemi. Na Litwie stosunek ziem' ruskich do ziem rdzen- nych państwa ułożył się przed Unią w całkiem inny sposób. Wyjąwszy najdawniejsze zdobycze Litwy na Rusi, wcielone do jej ściślejszego terytoryum, zupełne zacho- wanie wszelkich tradycyjnych urządzeń miejscowych było dla Litwy nieodzowną koniecznością, jeśli chciała utrzy-

» AGZ III nr. 39.

HIKRWUZK P/.YWIKKJK LITWY A SI*RAVVA RdSKA 265

mać w związku z sobą liczne dzielnice ruskie, które opano- wana w XIV wieku. Godzono się chętnie na jej przewagę po- lityczną nad całością państwa, bo już nie można było jej prze- ciwstawić tradycyi jednolitego państwa ruskiego i ponie- waż w ten sposób zapewnione było lepsze niż dotąd bezpie- czeństwo od Tatarów. Ale każda dzielnica z osobna dbała usilnie o zabezpieczenie urządzeń wewnę- trznycłi przed wszelkiem upodobnieniem do Litwy, która w przeciwieństwie do Polski stała pod tym względem znacznie niżej od Rusi, nie znała żadnych wol- ności i praw społeczeństwa, żadnych ograniczeń bezwzglę- dnej, centralistycznej władzy hospodarskiej.

Wskutek związku Litwy z Polską nastąpiła jednak w tym stosunku częściowa zmiana. Nie zmieniło się przywiązanie ziem ruskich w. księstwa do udzielności pod swym własnym księciem, poważnie zagrożonej przez przetworzenie się państwa litewskiego za Witołda. Nato- miast odrębność wewnętrznego zarządu każdej dzielnicy, dotąd pożądane zabezpieczenie »stariny«, stawała się wprost źródłem upośledzenia, skoro przez nią te ziemie były pozbawione udziału w przywilejach, nadawanych Litwie, a przekształcających tak gruntownie jej mało ponętne do- tąd urządzenia wewaątrzne.

Nie od razu wynikło stąd dążenie, aby uzyskać roz- szerzenie przywilejów Litwy na jej ziemie ruskie. Wszak w chwili nadania pierwszego z tych przywilejów cała Ruś była zupełnie odłączona od Litwy, bezpośrednio podlegała Koronie i zdawało się, że wprost z Polski będzie mo- gła uzyskać bliższą drogą przywileje jeszcze ob- szerniejsze od tej części praw koronnych, którą prze- noszono na Litwę. Moment ten, poparty przez tradycyjne związki Wołynia i Podola z Rusią halicką, mógł oddać Polsce nieocenione usługi w rywalizacyi z Li- twą o te właśnie najsporniejsze ziemie. Ze cza-

266 OKKRS JAUIKł.ŁOWY 1385 - 1440

sem starano się skorzystać z teg-o momentu, o tem prze- konaliśmy się, omawiając przywilej dla ziemi łuckiej z r. 1392; że rzeczywiście działał on na miejscowe ziemiaństwo, tego mieliśmy dowód w oporze l'odolan przeciwko odda- niu ich ziemi pod władzę Witołda.

Mimo to jednak moment ten nie stał się decydują- cym. Po pierwsze przeważały nieraz, jak właśnie w obu przytoczonych wypadkach, względy ogólno- polityczne, zmuszające króla i Polaków do liczenia się z pretensyami Witołda. Po drugie zaś siłę przyciągającą Korony osłabiała okoliczność, że i tym ziemiom ru- skim, które zachowała pod swoją bezpośrednią władzą, niespodzianie długo przyszło czekać na pełny udział we wszystkich przywilejach.

Różne się na to złożyły powody. Z jednej strony mimo namacalnych korzyści, jakie przynosiło upodobnienie do rdzennej Polski ze względu na cięższe na Rusi daniny państwowe i wymiar służby wojennej, starania same- go ziemiaństwa ruskiego opóźnił zwykły w po- dobnych wypadkach k o n s er w atyzm, trzymający się owego ytius ruthenicalei< ^, z którem te ciężary były związane. Polska nie myślała go usuwać, a Ruś, nie bio- rąc zrazu udziału w zabiegach społeczeństwa koronnego o coraz to nowe prawa i swobody, tiije korzystała też z ich owoców.

Z drugiej strony zaś przeciwdziałał temu sam król, nie chcąc się pozbawiać większych świadczeń skar- bowo-wojskowych, jakie mu zapewniało wyodrębnione stanowisko Rusi koronnej. W pierwszej części jego pano- wania spotykamy się tylko z przywilejami jednostko- wymi, w których poszczególnych ziemian ruskich prze- nosił z prawa »służskiego« na prawo nziemskiec, znosząc wyjątkowo ciężary, związane z prawem ruskiem, na rzecz

» Por. AGZ XI nr. \iŁb

PlIClłWSZE PZYWILEJK I^ITWY A SPRAWA RUSKA 267

pełnej, swobodnej własności ziemskiej prawa polskiego^. Na ogół jednak Jagiełło jeszcze długo przestrzegał zasady, że z własnością ziemi łączy się, na Rusi zwłaszcza, cięższa i ściśle określona służba wojenna; je- szcze w r. 1417 dodatkowo wpisywano takie zastrzeżenia ■do aktów nadawczych, w których pierwotnie nie były wyraźnie wyszczególnione *.

Sposobności do wywalczenia sobie zrów- nania w prawach i wolnościach dostarczył Rusi koronnej dopiero zatarg między królem a szlachtą polską w sprawie praw dziedzi- cznych jego potomków. Wtedy, koło r. 1425, Ruś uświadomiła sobie już dostatecznie, ile cenniejszem było dla niej uzyskanie pełnego udziału w przywilejach ogól- nopaństwowych, aniżeli zachowanie swego wyodrębnio- nego stanowiska. Wtedy też te przywileje rozszerzały się szczególnie szybko, a spór, jaki w sprawie ich zabezpie- czenia toczył się między tronem a społeczeństwem, uczy- nił poparcie licznego ziemiaństwa ruskiego pożądanem dla obu stron.

I rzeczywiście zaraz w przywileju brzeskim z r. 1425, wzamian za przyrzeczenie, że syn jego zostanie przyjęty jako następca, musiał król obiecać, że wszyst- kie ziemie państwa, nie wyjmując Rusi, doprowadzi do jednego prawa ^ Jak na to wskazuje nacisk położony na jedność Korony, Ruś zawdzięczała obietnicę popar- ciu społeczeństwa szlacheckiego Polski. Jest to tem bardziej zrozumiałe, że partykularne ograniczenia i ciężary dotykały wszystkich ziemian, osiadłych na Rusi : polskich przybyszów taksamo jak bojarstwo miejscowe, iiatolików na równi ze schizmatykami*.

1 AGZ V nr. 30; por. III nr. 107.

* Hruszewśkyj: Materiały, nr. 7; por. Istorija, V 80 przyp. 2. » Cod. epist. II nr. 149.

* Por. wzmiankę w dokumencie cyt. w następnym przypisku.

268 OKRKS JAGIEŁŁOWY 1185- 1440

Opór natomiast wychodził od króla. Już w przywileju brzeskim zastrzegł sobie, że do końca jego życia Ruś będzie przynajmniej uiszczać nieznaną gdzieindziej daninę w owsie; od samych zaś zie- mian ruskich uzyskał zobowiązanie, że po za tern i inne jeszcze ciężary, jak zwłaszcza służbę wojenną, w granicach i po za granicami kraju bez odszkodowania, i pracę około budowy i naprawy grodów, do jego śmierci ponosić bę- dą ^ Co więcej, gdy w następnym roku król wzbraniał się zatwierdzić przywilej brzeski 2, upadła także zawarta w nim obietnica zrównania Rusi.

Wtedy jej ziemiaństwo zrazu przeszło do opozycyi. Przy pierwszej zaraz sposobności oświadczyło, że nie usłucha mandatów królewskich, wzywających na wojnę zagraniczną, jeśli nie otrzyma po 5 grzywien za włó- cznię 3. Była to jednak próba bezskuteczna. Król uwięził opornych, którzy musieli go prosić o przebaczenie* i tylko dzięki wstawieniu się panów polskich uniknęli cięż- szych kar.

To też już w r. 1427 szlachta ruska inną wybrała drogę. Postanowiła trafić do łaski kró 1 ewsk i ej, po- pierając go w sprawie, która mu najbardziej leżała na sercu: praw dziedzicznych jego dynasty i. Podczas gdy w innych częściach Korony tylko poszczególne jednostki^ oraz miasta dały się skłonić do hołdów, w któ- rych uznawały bez zastrzeżeń sukcesyę dzieci Władysława Jagiełły, szlachta ziem ruskich w czerwxu 1427 r.

» Liber canc Ciołek I ni-. 40; por. wzmiankę Długosza (IV 548), z którą to zobowiązanie zestawia Hruszewśkjj: Ist. V 84 przyp. » Długosz, IV 338. » Ib. 343 (r. 1426).

* Liber canc. Ciołek I nr. 103.

* Takie hołdy wierności Piotra Odiowąża i Warsza z Ostrowa z r. 1428 znajdują się w oryginałach w Archiwum Głownem w War- szawie, dypl. nr. 371 a i b.

IMBRW8ZK PZYWILRIK LITWY A SPRAWA UUSKA 269

tłumnie zjechała do Halicza i w uroczystych aktach hom agi al n y eh, zaopatrzonych w setki podpisów i pie- częci, obiecała bezwarunkową wierność kró- lowi, jego synowi i ich sukcesorom^. Nie wia- domo niestety, czy uzyskała za to nową obietnicę w spra- wie przywilejów; przemawiałoby za tem, że w tym samym czasie i bodaj czy nie pod wpływem takich zapowiedzi, kilku ziemian podolskich, zjechawszy do Krakowa, przy- rzekło, że Kamieniec widocznie na wypadek śmierci Witołda zostanie wydany Koronie*.

I rzeczywiście, gdy w r. 1430 na zjeździe jedl- neńskim, pod wrażeniem zatargu z Litwą, doszło do porozumienia króla ze szlachtą, w wydanym wówczas przywileju pojawił się znowu ustęp o zrównaniu Rusi, a nawet, jak widzieliśmy, Podola'. Chociaż znowu tylko w formie obietnicy, nastąpiło to w chwili niesły- chanie doniosłej, bo w przeddzień nowej walki, która w związku ze sporem o stosunek prawnopaństwowy Litwy do Polski miała Wybuchnąć między niemi o przy- należność ziem ruskich.

Koncesya, jaką zapowiedziano tym obszarom Rusi, któreby przeszły pod bezpośrednią władzę Korony, była tem ważniejszą, że ich przyjęcie do jedności państwowej oznaczało zarazem, jak to się w przyszłości okazało, do- puszczenie do równego udziału w rządzie tego państwa. Nie mogło to po/ostać bez wpływu na Ruś litewską. Pod silną władzą Witołda nie przyszło tam wprawdzie do żadnej podobnej akcyi jak na Rusi koronnej, ale z coraz większem niezadowoleniem musiano odczuwać nietylko ograniczenie nowych przywilejów do ściślejszej Litwy, lecz także wyłączność, z jaką jej przedstawiciele

1 Archiwum komisyi histor. XII 179-193 (28 i 29/6 1427). * Cod. epist. I nr. 68 (13/6 U27). » Ib. II nr. 177.

270 OKRES JAGI KŁłX)WV 1385 1440

rozstrzygali o losach całego państwa, odkąd czynnik spo- łeczny zdobywał sobie głos w polityce.

Dawniej, gdy każda dzielnica ruska pod własnym księciem tworzyła poniekąd odrębny organizm państwowy, a książąt dzielnicowych powoływano do stanowienia o wspólnej ojcowiźnie, hegemonia właściwej Li- twy zaznaczała się właściwie tylko przez wy- szczególnione stanowisko w. książąt naWilnie i Trokach. Teraz, oddane pod bezpośrednią władzę namiestników wielkoksiążęcych, dzielnice utraciły dotyczasową odrębność polityczną, nie zysku- jąc w zamian za to politycznego wpływu, jaki sobie zdobywało bojarstwo ściślejszego w.- księstwa.

Było to niebezpiecznem zwłaszcza wobec tego, że,, w sprzeczności z tym systemem, Witołd, skoro mu cho- dziło o poparcie jaknajszerszych kół w chwilach antago- nizmu do Polski, odwoływał się także do wielmożów ziem ruskich swego państwa. Widzieliśmy, jak precedens tego rodzaju, stworzony już w r. 1398, powtórzył się właśnie pod- czas burzy koronacyjnej w przeddzień śmierci Witołda. Przyzwyczajone od dawna do biernej roli w wypadkach dziejowych na ich obszarze, dzielnice ruskie nie byłyby może samorzutnie wystąpiły z oporem przeciw swemu upośledzeniu w życiu państwowem; ale wystarczało wyzyskanie tego momentu przez jednego z żą- dnych władzy Gedyminowiczów, aby rozbu- dzić na tem tle poważne antagonizmy.

Witołd starał się przeciwdziałać partykularyzmowi dzielnic chociażby przez to, że godności ich namiestników powierzał przeważnie panom z rdzennej Litwy. Był to jednak środek dość niepewny. Wszak wówczas nie po- chodzenie danej jednostki rozstrzygało o jej dążeniach politycznych, tak jak nie rozstrzygało też o jej prawach i przywilejach, lecz jedynie i wyłącznie związek z daną

PIERWSZE PZYWILBJE LITWY A SPRAWA RUSKA 271

ziemią. I otóż taksamo, jak rycerstwo z Polski piastowskiej, osiadając na Rusi czerwonej i piastując tam najważniejsze urzędy, przez to właśnie zrastało się nadzwyczaj szybko z dzielnicą, łączyło z ziemiaństwem miejscowem wspól- nością interesów i identyfikowało z jego dążeniami, podob- nie działo się bardzo często w ziemiach ruskich w. księstwa. Niedarmo np, niebawem, gdy Swidrygiełło oprze się na dzielnicach przeciwko ściślejszej Litwie, będą go popierali do ostatka tacy rdzennie litewscy panowie, jak Gedygołd lub brat jego Moniwid, którzy piastowali stanowiska na- miestników czy starostów Kijowszczyzny lub Podola. Siła asymilacyjna partykularyzmu dzielnicowego czyniła go tern niebezpieczniejszym w chwi- lach przewrotów wewnętrznych.

Wszystkie te czynniki musiały odegrać doniosłą rolę, gdy stałe w dziejach Unii kwestye sporne, poruszone niebacznie przed śmiercią Witołda, zachwiały jej dziełem w samych posadach. Siła czynnika społecznego, który stanął obok władzy wielkoksiążęcej, potęgowała prąd^ zmierzający do zmiany w stosunku prawnopaństwowym Litwy do Polski, skoro tylko ambitny dynasta, który był w danej chwili przedstawicielem ^ążeń partykularysty- cznych, umiał siłę rozbudzić i pozyskać. Stanowisko ziem ruskich w dualistycznym ustroju Unii jagiellońskiej, nieustalone ostatecznie, a na razie zwłaszcza na Litwie upośledzone, było powodem, że nie pozostały bierne ani też nie ugrupowały się stale po obu stronach, gdy wybuchła walka polsko-litewska o ich posiadanie. Stanowisko to wywołało otwarty rozłam po stronie w. księstwa, a rozbieżność dwóch kierunków poli- tycznych po stronie Korony. Z obu wreszcie sporów pragnął skorzystać niezadowolony żywioł k ni azi o wsk i^. który nie miał już miejsca w nowych formach ustroju państwowego, a nie mógł go sobie jeszcze znaleść w no- wym ustroju społecznym.

272

(tKKKS JAOItCŁŁOWY 1385- 1440

Nie ulega wątpliwości, że do wszystkich tych czyn- ników przybywały jeszcze antagonizmy narodowe i religijne. Ale decydującą rolę odgrywały one jedynie w tych wypadkach, gdy pokrywały się nietylko jeden z druginn, ale także z owymi antagonizmami lerytoryal- nymi lub społecznymi, wówczas bez porównania silniej- szymi. Jak błędnem by było przeceniać ich znaczenie, o tem się przekonamy, gdy postaramy się stwierdzić istotę walki, która wybuchła po śmierci Witołda, w j e j dwóch głównych, wielce odmiennych fazach: przed i po roku 1432.

5. Kryzys Unii 1430—1440.

W krótkim, dziesięcioletnim okresie po śmierci Wi- tołda rozstrzygnęły się losy Unii. Stało się raz na zawsze pewnem, że nic już nie zdoła rozerwać jej w zupełności, skoro związek wzajemny Polski, Litwy i Rusi przetrwał zawieruchę, podczas której jak gdyby sprzysięgły się przeciwko niemu wszystkie wewnętrzne trudności współżycia i wszyscy zewnętrzni wrogowie. Ale stało się też niewątpliwem, że wskutek połowicznego tylko załatwienia kwestyi spornych praca nad ostatecznem wy- kończeniem wielkiego dzieła, tak szczęśliwie postępująca w poprzednim okresie, teraz zaś przerwana i podkopana, będzie musiała trwać jeszcze długie lat dziesiątki. Koncepcya Unii. stworzona u progu XV stulecia, a wykończona i rozwinięta w Horodle, w kryzysie lat 1430 do 1440 upadła, mimo złudnych widoków jej utrzymania; nowa zaś miała się dopiero wyłonić stopniowo z dalszych, prze- szło wiekowych wysiłków.

Unia z r 1413, ostatnie przed śmiercią Witołda prawne unormowanie stosunku Litwy do Polski, przewi- dywała, że po nim znowu rządzić będzie Litwą osobny

KKYZYS UNII 1430- 1440 273

W. książę. Zastrzegała jednak, że nie będzie to władca niezależny, swobodnie wybrany przez Litwinów, lecz ustanowiony przez króla polskiego za radą i zgodą nietylko Litwinów, ale i Polaków. I na- ciął więc miało się utrzymać zwierzchnictwo króla i Korony polskiej, do której w. księstwo nie przestanie należeć jako część składowa, przy- łączona na wieki, chociaż wyodrębniona jako państwo lenne.

Na tem stanowisku stanęli Polacy w r. 1430 z całą konsekwencyą. Występują nie przeciw faktowi usta- nowienia w. księcia w osobie Świdrygiełły, lecz przeciwko temu, że został ustanowiony bez ich udziału ^. Według litery prawa mieli też niezaprzeczoną słu- «zność. A przecież było to błędem z ich strony, że jeszcze w parę miesięcy po objęciu rządów przez Świdry- giełłę upierali się przy tem, że jego władza, nabyta bez porozumienia się z nimi, jest bezprawną, że więc powi- nien ją złożyć i dopiero prosić o ponowne jej nadanie, zgodne z postanowieniami horodelskiemi '. Wszak nigdy o losach Unii nie mogła rozstrzygać teorya do- kumentów, lecz tylko zgoda wszystkich czyn- ników, które zawierały, a więc nietylko Pola- ków, lecz i przedstawicieli w. księstwa, oraz -dynasty i.

A tymczasem właśnie w chwili śmierci Witołda, clzięki jego planom koronacyjnym, do których wciągnął panów w. księstwa, ci bojarzy, bez względu na zobo- wiązania horodelskie, stali teraz na stanowisku Avręcz przeciwne m. Witołd mógł na łożu śmierci, gdy dla siebie samego niczego się już nie spodziewał, oddać w. księstwo do dyspozycyi króla Władysława; nic

» Ss. rer. Pru«s. III 494 przyp. « Długosz, IV 435. 'O. Halecki: Dzieje Unii Jagiellońskiej. 18

274 OKRBS JAOIKŁŁOWY 1385-1440

się jednak nie zmieniło z chwilą jego zgonu dla panów Litwy i Rusi, którzy tak niedawno ugruntowali się w przekonaniu^ że w. księstwo, a niebawem królestwo równorzędne Polsce, jest państwem zupełnie od niej niezależnem. Był przecież już w pogotowiu następca, syn Olgierda, roszczący sobie od dawna prawa dziedziczne do państwa litewskiego, liczący wielu stronników w różnych jego ziemiach: Świdry- giełło. Jego przekonanie, że teraz nadeszła chwila, w której mu przypaść musi ojcowizna \ schodziło się z po- glądem bojarów, że sami mogą sobie wybrać swego władcę z rodu Gedyminowego, jak to niegdyś uczynili w r, 1398. Zgodnie ze swym kandydatem, przedstawiciele ziem litew- skich i ruskich nietylko zaprzeczali, jakoby one należały do Korony polskiej, lecz wystąpili też z poglądem, że na- 'wet Jagiełło niema już żadnej nad nimi władzy, odkąd i wstąpił na tron obcego państwa, Polski 2.

Nie wynikało z tego bynajmniej, aby oni lub nawet sam Świdrygiełło chcieli zerwać wszelki związek z Polską. Związek ten, w formie równorzędnego przymierza, jaką w rzeczywistości przy- bierał już w okresie owych jak gdyby wspólnych rządów Jagiełły i Witolda nad oboma państwami, przynosił państwu litewskiemu tak widoczne korzyści, że jego zachowanie chciano pogodzić z zape- wnieniem równorzędnego w nim stanowiska dla Litwy. Dzięki załagodzeniu wzajemnego zatargu pod koniec dni Witołda nie wydawało się to wy- kluczonem, tak, że Świdrygiełło, podejmując plan po- przednika, aby przyjąć koronę królewską z rąk cesarza, przymierzem, jakie Litwie proponował Zygmunt luksem- burski, chciał objąć rów'nież i króla polskiego'.

» Cod. epist. II nr. 208, s. 301, » Ib., s. 300.

* Cod. Yitoldi, nr. 1464. ŚwidrygieHo zwracał się do Zygmunta już za życia Witolda, w kwietniu r. 1429, skoro tylko pojawił się plan wyniesienia Litwy na królestwo; por. ib. nr. 1348, dopisek.

KltYZYS UNII U30 - 1440 275

Istotnie też właśnie w przeddzień wysłania takiego po- selstwa do cesarza udało się Władysławowi zawrzeć z bra- tem umowę, dzięki której wydawało się, że i tym razem zatarg polsko-litewski zostanie polu- bow-nie uśmierzony. Przedstawiciel trzeciego^ dynastycznego czynnika był w o\^ej chwili najbar- dziej powołanym do tego, aby pośredniczyć mię- dzy skrajnie przeciwnemi stanowiskami. Sam bowiem nie stał. wówczas aninajednem ani drugiem. Po zwycięstwie społeczeństwa polskiego w sprawie elekcyjności korony polskiej nie mógł Władysław sprzyjać poglądowi dawnych aktów unii, stojących jeszcze na gruncie dzie- dziczności wspólnego państwa, że i Polakom przysługuje głos w sprawie zarządu Litwy, którą uważał za swoją ojcowiznę. O ile jednak mógł się zgodzić na zupełne unie- zależnienie Litwy pod berłem Witołda, byleby jej świeża korona królewska po bezpotomnej śmierci Witołdowej była zapewnioną jego własnemu synowi, o tyle Świdry- giełło był zbyt niebezpiecznem narzędziem do takiego pokierowania sprawy; dlatego teraz Jagiełło podnosił z ca- łym naciskiem swe własne niewygasłe prawo do ziemi litewskiej ^

Ze sprzecznych wiadomości o jego zachowaniu się w owej przełomowej chwili można wywnioskować, że zgodził się wprawdzie na wybór Świdrygiełły przez panów litewskich i ruskich, ale, sankcyonując uro- i czyście jego władzę *, zaznaczał tem samem wyraźnie swe prawa zwierzchnicze. W ten sposób Świdry- giełło stał się w. księciem bez ingerencyi rady koronnej, ale z ramienia Jagiełły, który mu

1 Cod. epist. II nr. 191 s. 257/8, nr. 208 s. 300. * Długosz, IV 417 (charakterystyczny szczegóJ o wręczeniu pierścienia).

18*

276 OKRES JA(ilKŁŁOWY 1S86-U40

tak, jak niegdyś Witołdowi, przekazywał swą własną nad Litwą władzę.

Chodziło teraz o to, czy na takie rozwiązanie spra,wy zgodzą się oba skrajne obozy: Świdry- giełły i polski. Z nowym w. księciem, który się pra- gnął uważać za zupełnie niezależnego władcę, zawdzię- czającego swą godność, oprócz osobistym prawom dzie- dzicznym, tylko elekcyi bojarów, zrazu przyszło do starć i nieporozumień w sprawie uznania zwierzchnictwa Ja- giełły \ chociaż zapewne dalekim był on wówczas od myśli uwięzienia brata. Ale już dnia 7 listopada, w je- denaście dni po śmierci Witolda, król skłonił Świ- drygiełłę do takiej ugody 2, że nietylko docho- dziło do porozumienia między nimi, ale otwie- rały się też widoki zgodnego ułożenia stosun- ku do Polski. Oto bowiem zobowiązano się do prze- strzegania pokoju do 15 sierpnia następnego roku, w którym to dniu na wspólnym zjeździe polsko- litewskim miano się zastanowić »nad wszystkimi arty- kułami, potrzebnymi i pożytecznymi do pokoju, przyjaźni, jedności i zgody« między w. księstwem i Koroną, czyli innemi słowy nad nową unią. Wszystko przema- wiało za tern, że do tego czasu nastąpi obustronne załagodzenie napięcia, że z jednej strony ustąpi Świdry- giełło, uznając zwierzchnictwo królewskie, z drugiej zaś Polacy, uznając władzę nowego w. księcia. Subtelności teoretyczne, wątpliwości, o ile ze zwierzchnictwa króla nad w. księciem wynikała podległość Litwy pod zwierzchni- ctwo Polski, o ile przynależność w. księstwa do elekcyjnej Korony sprzeciwiała się dziedzicznym prawom dynastyi do Litwy, były na razie bezprzedmiotowe i nie byłyby chyba doprowadziły do zerwania. W razie zaś

» Ib., 418/9; Cod. epist. II nr. 191, s. 269.

* Cod. Yitoldi, nr. 1461; Zap. tow. Szewczenka t. 76, s. 130 1.

KRYZYS UNIJ 1430-1440 277

Zgody z Polską plan koronacyi Świdrygiełły byłby się rozbił o zastrzeżenia cesarza przeciwko przyjęciu Polski do jego przymierza z królestwem litewskiem ^ i nie byłoby też doszło do jednostronnego sojuszu Litwy z Zakonem.

Z daty tej ugody wynika niewątpliwie, że, w chwili za- warcia jej w Trokach, nie było jeszcze wiadome m, co na wieść o śmierci Witołda stało się na Po- doi u; tekst ugody nie wspomina ani słowem o sporze o zie- mię. Ale już parę dni później dowiedziano się, że nastąpit tam przewrót, przygotowany jeszcze za życia Witołda.. Uwięziwszy jego litewskiego starostę Podola, Dowgirda,, ziemianie tamtejsi Kamieniec wraz z innymi grodami owej zachodniej połaci kraju, która do r. 1411 należała do- Polski, obsadzili na rzecz Korony 2.

Teraz dopiero do sporu polsko-litewskiego, który zrazu: dotyczył tylko stosunku prawnopaństwowego w. księstwa do Korony, przybył drugi moment, zaostrzający go nie- bezpiecznie: nowy zatarg o sporne ziemie ru- skie. Przedtem sprawa ruska w wyniesieniu Świdrygiełły i w sprzecznych poglądach na jego stanowisko żadnej nie odgrywała roli. Jeśli przy swej elekcyi posłużył się nietylko litewskimi, ale i ruskimi stronnikami, to czynił Swidrygiełło to samo- tylko, co Witołd, który w antagonizmie do Polski odwoływał się nieraz do wielmożów wszystkich swych terytorjów.. Niema śladu jakiegoś szczególnego faworyzo- wania Rusinów przez Świdrygiełłę na po czat ku jego rządów 3; przeciwnie, nawet, gdy się już toczył' spór o Ruś, widzimy przy jego boku obok kniaziów nie-

» Cod. Yitoldi, nr. 146*, s. 965.

* Długosz, IV 422.

' Dokument jego, ogłoszony (Akty jugo-aap Rosii I nr. 18) z dalą 5/11 1430, który się cytuje na poparcie taliiego poglądu^ w rzeczywistości pochodzi z r. 1445 (por. Wolff: Kniaziowie lit.- ruscy, 8. 19 przyp.).

278 OKKKH jrA»IKŁ,Ł(«WY 1886- lilO

mai wyłącznie tylko panów rdzennej Litwy, jak przedtem za Witołda^ Ty 1 k o rola kn ia zi ów, wśród których Świdrygiełło zawsze licznych miał zwolenników, jest teraz niewątpliwie znaczniejszą; może się spodziewali, że po silniejszem wyodrębnieniu w. księstwa od Polski i jej wpływów, pod rządami księcia, który nie- gdyś sam padł ofiarą wrogiej kniaziom udzielnym polityki Witołda, system dzielnicowy rozwinie się na nowo, a w każdym razie wzmocni się ich stanowisko. Do udziału ruskiego bojarstwa w gotującej się zawierusze doszło dopiero stopniowo: najpierw, gdy wskutek sporu polsko-litewskiego o ziemie ruskie rozgorzała walka wzdłuż przedzielającej je granicy polity- cznej; potem zaś, gdy obie strony usiłowały przeciągnąć Ruś do swego obozu i wskutek tego zaczęły wchod«ić w grę partykularne interesy ziem ruskich Korony i w. księstwa. Ze zaś żywioł ruski bynajmniej nie sta- nął bez wyjątku po stronie Swidrygiełły, o tem świadczy zaraz pierwszy wypadek jego czynnego wystą- pienia: oto przy usunięciu starosty litewskiego z Kamieńca i poddaniu się Podolan Koronie, ze szlachtą polskiego po- chodzenia współdziała Rusin, Hryćko Kierdejowicz, wal- czący też później stale w obozie koronnym '.

Mimo, że przy oderwaniu zachodniego Po- dola od Litwy główną rolę odegrało ziemiaństwo miej- scowe, mimo że i w tej kwestyi stanowisko polskie w te- oryi było bezwarunkowo słusznem, krok ten musiał wy-

* Por. np. akt rozejmu czarloryskiego, Zap. tow. Szewczenka t. 76 s. 131/5, wraz z uwagami B. Buczyńskiego, zwłaszcza s. 122; z pośród dwóch jedynych bojarów ruskich, jakich wskazał w oto- czeniu 6widtygieNy, jeden, inianow. Andrzej Niemirowicz, jest na- pewno Litwinem (por. Mieś. herald. 1914 s. 97), tak, że pozostaje tylko Chodko .lariewioz, a nadto Juszko Korsakowicz (por. też uwagi nasze w llozpr. Akad. hist. t. 59, g. 230 przyp. 4).

» Długosz, IV 422, 452 i t. d.

KRYZYS UNII 1430-1440 279

wołać nadzwyczajne oburzenie Świdrygiełły, który teraz nie zawahał się przed uwięzieniem króla i to- warzyszących mu panów polskich ^ Wzajemne roznamię- tnienie doszło już tak daleko, że z jednej strony grożono śmiercią Jagielle, a z drugiej w. księciuf Ale przez mądre, a zresztą tylko tymczasowe ustępstwo udało się kró- lowi zawrzeć i w tej sprawie ugodę polubowną ))Aby stąd nie wynikła wojna między nimi«, obiecał bratu, ie każe mu wydać z powrotem zamki zachodniego Po- dola, a za to Świdrygiełło dnia 29 listopada wystawił w swym »Jelenim dworze« zobowiązanie, poręczone rów- nocześnie przez jego radę, że zwróci owe grody Koronie, jeśli panowie polscy sprzeciwią się ustępstwu królewskiemu, lub zjazd z 15 sierpnia nie doprowadzi do zgody albo wre- szcie jeśli król przedtem umrze ^

0 tym ostrożnym i bez wątpienia korzystnym ukła- dzie, który przedewszystkiem ratował zbawienny plan wspólnego zjazdu dla odnowienia Unii, nie wiedziano jeszcze w Polsce, gdy na wieść o trudnem położeniu, w jakiem król się znalazł na Litwie, zwołano na 6 grudnia zjazd do Warty*. Dlatego uchwalone tam przygotowania wojenne, którym zresztą miało towarzyszyć poselstwo do Swidrygiełły, stały się bez- przedmiotowe z chwilą, gdy król, po powtór- nem pogodzeniu się z bratem, koło Bożego Naro- dzenia bez przeszkody powrócił do Polski.

Wszystko zależało teraz od tego, czy układ z 29 listopada będzie dotrzymany. Niestety, chociaż nie przesądzał on wcale o przyszłych losach Podola, p a n o-

1 Por. nasze uwagi w Aich. komisyi histor. XII 161, przy omówieniu dokumentów, cytowanych niżej w przypisku 3.

* Dfugosz, IV 423; jeszcze 2411 król kazał postać broń do Kamieńca, Arch. komis}! histor. XI 440.

* J. Zamoyskiego inwentara archiwum koronnego, III s. 930/1 i 952/3. * DIugosE, IV 432.

280 0KKK8 JAGIKŁŁOWY 1886- U40

wie polscy przeszkodzili nawet chwilowemu zwróceniu spornych grodów; za pomocą tajnega polecenia wezwali tamtejszego starostę, aby nie usłuchać rozkazu króla. Stąd gdy Świdrygiełło chciał je objąć w po- siadanie, spotkał się ze zbrojnym oporem i poniósł klęskę, gdy obiegł jeden z tych zamków, mianowicie Smotrycz. Odwetem za to były zapewne napady jego wojsk z pogra- nicznych grodów wołyńskich na sąsiednie powiaty Rusi czerwonej ^

Musiało się to odbić niekorzystnie na wstępnych rokowaniach, które miały przygotować wspólny zjazd. Podczas gdy król się spodziewał, że do jego zwołania uśmierzy się roznamiętnienie, wzrosło ono na nowo, gdy walka właściwie już rozgorzała u gra- nic. Dlatego obie strony wystąpiły ze skrajnemi pr opoz y cy ami.

Panowie polscy, zebrani w lutym 1431 r. w San- domierzu, zażądali od Świdrygiełły przez posłów swoich, aby nietylko na wspólnym zjeździe, który chcieli przy- spieszyć, poprosił dopiero o nadanie w. księstwa przez króla i Koronę, nietylko opróżnił znów grody podolskie, jakie zdołał zająć, ale zwrócił też królestwu pol- skiemu ziemię łucką 2. Widocznie przypomniano so- bie, może z powodu owych najazdów z Wołynia, że i ziemię, sporną od mniejwięcej 80 lat, Witołd pierwotnie (w r. 1392) otrzymał tylko jako osobistą dzielnicę, że przed- tem pozostawała ona pod bezpośrednim zarządem koron- nym. I znowu czepiano się tak uporczywie tytułów praw- nych, że w razie odmowy gotowano się już do zbrojnego zajęcia Lucka.

Przybył w ten sposób nowy punkt sporny i przy- czynił się do odrzucenia tych propozycyi przez Świdry-

* Ib. 424/5, 4:U; Cod. epist. II nr. 191; Arch. Kom. hist. Xl 441. « Ib. 434/6.

KRYZYS UNII 1480- U40 28 t

giełłę i do ostrego sformułowania jego własnych, z któ- remi w kwietniu zjawił się w Bieczu jeden z kniaziów Druckich ^ .lak Polacy swych pretensyi historycznych^ tak w. książę trzymał się uporczywie dosłownego brzmie- nia układu z królem, oświadczając, że jeśli mu się^ nie wyda Podola, wogóle nie przybędzie na wspólny zjazd*. Nie uwzględniał przy tem, że według treści owej umowy sam miał zwrócić sporne grody, gdyby rada koronna nie zatwierdziła ich ustąpienia, tak. że wo- bec jej stanowczej opozycyi chwilowe oddanie ich w jego ręce nie mogło mieć żadnej racyi i znaczenia.

Gdy w ten sposób obie strony zacietrzewiały się^ w sporze terytoryalnym, król usiłował jeszcze uratować »bratnią zcjodęw przez kilkakrotne wysyłanie własnych po- słów do Świdrygiełły. Obawiając się, że omówiony zjazd w sprawie Unii, którego termin i on pragnął przyśpieszyć,, wcale nie przyjdzie do skutku, chciał na razie uzyskać przynajmniej to, co słusznie uważał za najważniejsze : aby Świdrygiełło uznał, że dzierży w. księ- stwo od króla i Korony i, jak niegdyś Witołd w kil- kakrotnych aktach homagialnych. złożył obietnicę wierności i uległości 3. Jagiełło wiedział przecież z doświadczenia, że im lepiej zostanie zabezpieczony zwią- zek obu państw, tem łatwiej będzie rozwiązać poszcze- gólne kwestye sporne drogą obustronnych ustępstw.

Ale zamiast o ustępstwach obie strony myślały tylko o tem. aby wymusić spełnienie swych żądań: Polacy przez wyprawę orężną na Łuck, Świdrygiełło przez nacisk dy- plomatyczny. Zdaje się, że sam rzeczywiście nie pragnął

1 Ib. 442.

« Por. Cod. epist. II nr. 189, 191 s. 261.

* Ze taka była treść propozycyi królewskich, wynika z powo- dów Wypowiedzenia wojny, jakie po irh odrzuceniu król podai Swi- drygielle; por. Dług. IV 444

'282 OKRES JA(JlRf,ł>OWY 1385-1440

wojny, ale zamiast skorzystać z pośredniczących propozycyi brata, przez brutalne ich odrzucanie utrudniał łagodzący wpływ, jaki król pragnął wywierać na swych polskich poddanych. Ośmielały go do tego- związki z zewnętrznymi wrogami Polski, przedewszystkiem przymierze, jakie dnia 19 czerwca zawarł z Zakonem krzyżackim',

W, mistrz Paweł v. Russdorf już w Bieczu ofiaro- wywał swe pośrednictwo, tak, że król uwierzył wów- czas w jego dobre chęci; wdając się w narady z jego posłem, Jagiełło naraził się nawet na potworne zarzuty, jakoby spi- skował z Zakonem przeciwko własnej Koronie 2. Prawdą było tylko, że szukał wszelkiego sposobu, aby uniknąć wojny domowej i dał się wprowadzić w błąd intrygom krzyżackim. Z ich własnych bowiem wynurzeń ^ wynika, że ich wytyczną było nie dopuścić do zgody między Jagiełłą a Świdrygiełłą, Polską a Li- twą. Początkowo chcieli osiągnąć ten cel bez jakichkol- wiek własnych wysiłków i niebezpieczeństw, nie stając otwarcie po żadnej stronie, i dlatego długo się ociągali z przymierzem z w. księciem; z chwilą jednak, gdy Świ- drygiełło oświadczył, że w razie odmowy z ich strony będzie musiał pogodzić się z bratem, zdecydowali się na traktat skirstymoński. Zawarty za radą cesarza Zygmunta, obowiązywał ich do udzielania pomocy w. księciu litew- skiemu, gdyby mu ktokolwiek wojnę wydał.

Teraz sądził Świdrygiełło, że śmiało może odrzucać wszelkie ustępstwa. Był bowiem przekonany, że wieść o owem przymierzu, która istotnie niebawem doszła do Polski, powstrzyma od kroków wojennych, albo że na- tychmiastowa pomoc krzyżacka, o którą się dopominał*,

» LEK VIII nr. 462 « Długosz, IV 443. ' Cod. epist. II nr. 208, s. 302.

* Kotzebue: 8witrigail, s. 57; Voigt: Gesch. PreuBens, VII 568 ^r»yp. 2 i 571 przyp. 2.

KKYZY8 UNII UM- 1440

283

gdy tylko zbliżały się wojska królewskie, zmusi je do zwrócenia się w stronę Prus. Tymczasem jednak król i Polacy nie uwierzyli, jakoby Zakon stanął po jego stronie, a w. mistrz, łudząc ich do ostatniej chwili zapewnieniami po- kojowemi \ uderzył dopiero, gdy na Wołyniu toczyła się już od kilku tygodni wojna polsko-litetyska. Osiągnął w ten sposób korzyść podwójną: mógł najechać pogra- nicze polskie nieprzygotowane i ogołocone z obrońców, a przede wszystkiem doprowadził przedtem do otwartej walki między oboma państwami, po- łączonemi węzłem Unii. Zdawało się, że Unia ro- zerwie się przez to ostatecznie, że osiągnie się ów cel upragniony, do którego zmierzali Krzyżacy i Zygmunt luksemburski, gdy daremnie siali niezgodę między Jagiełłą a Witołdem.

Tymczasem i tym razem zawiodły ich rachuby. Wojna bratobójcza wybuchła wprawdzie mimo usiłowań króla, ale z obu stron nie prowadzono jej właściwie na sery o, ze stanowczym zamiarem zniszczenia przeciwnika. Świdrygiełło, wzywając daremnie po- mocy krzyżackiej, nie czuł się na siłach do decydującej rozprawy; ze strony polskiej zaś nie wyzyskiwano po- czątkowych sukcesów, tracono czas i siły pod murami Łucka i w walkach podjazdowych na granicy Rusi czer- wonej i Wołynia dlatego szczegóły tych starć i wogóle działań wojennych, dokładnie zresztą znane, nie mają większego znaczenia. Ważniejszem bez porównania jest ustalenie charakteru walki.

Źródła przekazały nam wiadomości o zwykłych w wojnach domowych gwałtach i okrucieństwach obu- stronnych. Nie brak też wzmianek, świadczących o rozbu- dzeniu-się niechęci plemiennych i religijnych, gdy stawali na przeciwko siebie Polacy i Rusini, katolicy

» Cod. epist. III, dod. nr. 6 i 7.

284 0KRK8 JAGIKŁŁOWY 1S85-1440

i schizmatycy ^ to jednak objawy czysto incy- dentalne. Nie wolno przeceniać ani pozornej zaciekłości zapaśników, obok której spotykamy się z wyraźnymi do- wodami, że szukano zgody z przeciwnikiem, ani też roli żywiołu ruskiego, skupiającego się rzekomo pod wodzą Świdrygiełły. Dużo się słyszy o Rusinach, bo wypadki odgrywają się na obszarze Rusi; oni jednak wciągnięci po obu stronach do walki, jaka o sporną ziemię wo- łyńską toczy się między Polską a Litwą. Wodzowie Świ- drygiełły, wzięci do niewoli w bitwie pod Luckiem, to ci sami panowie litewscy Rumbold i Gasztołd 2, których wi- dzimy przy boku Witołda w czasie zatargu o jego koro- nacyę '. Pragnąc odłączyć Wołyń od w. księstwa, w obozie koronnym myśli się o tak doniosłej koncesyi na rzecz partykularyzmu miejscowego, jak wznowienie udzielnego księstwa włodzimierskiesro pod władzą Fedora Lubartp- wicza, co udaremniła tylko rychła śmierć tego księ- cia*. Ruscy Wołynianie samodzielnie występują przeciw Polsce jedynie w walkach o pograniczne włości swej ziemi, które przy tej sposobności chciano przyłączyć do Rusi czerwonej, zanimby się udało opanować cały Wołyń. Głośnym był szczególnie opór Iwana Rohatyńskiego, sta- rosty oleskiego, który jednak bynajmniej nie teraz dopiero odpadł ./e swym grodem do Świdrygiełły, skoro ta włość, chociaż od dawna sporna, już za Witołda podlegała w. księstwu litewskiemu^; Rohatyńskiemu chodziło tylko o to, aby jej nie odłączono od ziemi łuckiej, i dlatego poddanie Oleska czynił zależnem od zajęcia Lucka*.

' Sumiennie zestawił te wzmianki Lewicki, o. c, s. lOH. « Cod. epist. II nr. 19i, III dod. nr. 6. » Cod. Yitoldi, nr. 1418.

* D/ugosz. IV 446; co do osoby Fedora por. Arch. komisyi hiłtor. XII 156, oraz Materyały archiw. z Metryki lit. nr. 74, 75. » AGZ XIV nr. 2313. ^ Długosz, IV 449; szczegóły, np. co do imienia I^ohatyńskiego,,

KKYKYS UNII 1430 -U40 285

Waśnie brak zasadniczych antagonizmów podtrzymywał króla w nadzieji, że przecież zwycięży jego polityka ugodowa. I rzeczywiście 1 września r. 1431, po kilkutygodniowej zaledwo nierozstrzygniętej wojnie, Świ- drygiełło wraz z swoją radą przyjął w Czartorysku ro- zejm blisko dwuletni, do 24 czerwca 1433 r. i. Był to dla polityki królewskiej, jedynie wówczas odpowiedniej, pełny sukces, bo jak gdyby odnowienie układów z 7 129 listopada poprzedniego roku, z tem je- dnak ustępstwem ze strony Świdrygiełły, że od razu po- zostawiał w ręku Polaków grody zachodniego Podola; je- mu natomiast pozostawiono Podole wschodnie, bracławskie, a sporu o Wołyń, który również został w jego ręku, oraz o charakter jego władzy wielkoksiążęcej, wogóle nie ty- kano. Ostateczne bowiem porozumienie miał przynieść Tvedług dawnego planu wspólny zjazd polsko- litewski między Parczewem a Brześciem, dnia 2 lutego 1432 roku.

Zjazd ten istotnie przyszedł do skutku ^ lecz mimo

obustronnej skłonności do trwałego pokoju-, r o zszedł się na niczem. Wpłynęły na to nietyle spory o niektóre włości i grody wołyńskie i podolskie, które i podczas ro- zejmu nie ustawały*, jak ten sam czynnik zewnętrzny, który doprowadził do wybuchu wojny łuckiej, mianowicie_ Krzyżacy.

Dziwiono się już wielokrotnie, że Świdrygiełło zawarł i zachował rozejm Czartoryski, chociaż właśnie krótko przedtem rozpoczął się zdradziecki najazd jego sprzymie-

uzupelniają i prostują dokumenty w Kwart. hist. IX 45 (por. niż«j» a. 304) i w Materyalaoh arch. z Melryki lit., nr. 90.

» Zap. tow. Szewczenka t. 76 s. 131/5.

« Długosz, IV 469/70.

» Cod. epist. III dod. nr. 10.

< Cod. epist. II nr. 197, 198, 202.

286 <»KKR-; JAGIKŁŁOWY 1SJ6-U40

rzeńców krzyżackich na Polskę. Można to wytłómaczyó tylko w ten sposób, że i jemu nie chodziło wcale o po- grom królestwa, którem władał jego brat, że nie dążył do rozłamu z Polską, lecz przez swe związki zagra-, niczne chciał tylko wywierać presyę na Koronę, aby skłonić do ustępstw w kwestyach spor- nych między nią a Litwą. Dlatego nie korzystał ze sposobności rzeczywistego współdziałania przeciwko Pol- sce, czy to z Wołochami, czy też zwłaszcza z Zakonem; ale zarazem, nie chcąc się pozbawiać owego środka naci- sku, nie chciał się tez wyrzec swych postronnych przy- mierzy i stale żądał, aby i jego sojusznicy byli ob- jęci układami Litwy z Polską.

Przystali na to Polacy przy rozejmie z 1431 r., wy- łączywszy z niego tylko Tatarów; nie mogli się nato- miast zgodzić przy rokowaniach na zjeździe z 2 lutego, po krwawym najeździe krzyżackim, który wzbudził tak słuszne i ogólne oburzenie, tak gorące pragnienie odwetu. Z tego właśnie skorzystali Krzyżacy, którzy wy- ^ słali ńa zjazd komtura Ludwika v. Lansee, aby nie do- puścić do zgody między królem a Świdrygieł- łą^. Siejąc podstępnie nieufność między obiema stronami,^ doprowadzili istotnie do tego, że porozumienie, a nawet i projekt innego zjazdu rozbiły się o warunek, aby obok litewskich uczestniczyli w układach także krzyżaccy peł- nomocnicy ^

Zanim Polacy postanowili zwalczyć wrogów ich własną bronią intryg i przemocy, dołożyli wszelkich sta- rań, aby ograniczyć walkę do rzeczywistego wroga, do Zakonu, a z Litwą odnowić dawną zgodę, przywrócić Unię w formie wypróbowa-

> Dlugoez, IV 470;

2 List wójta z Bratianu do w. inistria z 8/2 14:32 r., ogłoszony w Mieś. herald. 191.S s. 191.

KllYZYS UNII 1480-1440 287

nej za Witołda. I znowu nadeszła chwila, w której ponnysln^ rozwiązanie zdawało się przychodzić do skutku. Oto już w kwietniu r. 1432 na zjazd koronny w Sieradzu przybyli przedstawiciele rady Świdry giełłowej i szczęśliwie ułożono się z nimi, że ich pan będzie dzierżył w. księstwo na tych samych warunkach co jego wielki poprzednik'. Mniejsza o to, czy mieściło się w tern też ustępstwo Po- laków co do Podola. Faktem jest, że między panami Polski i Litwy doszło do zgody na gruncie odno- wienia Unii. Po dwóch z nich udało się z tem do Świdrygiełły i w razie, gdyby on zatwierdził te postanowienia, kryzys byłby już wówczas minął szczęśliwie. Propozycya była dla Świdrygiełły tem łatwiejszą do przyjęcia, że Polacy wraz ze stanowi- skiem Witołda na Litwie zapowiadali mu również ową opiekę nad nieletnim następcą Jagiełły w razie śmierci królewskiej, jaką miał wykonywać Witołd^.

Łatwo wykazać, dlaczego mimo wszystko spotkano się z odmową. Zanim jeszcze owi posłowie polsko-litewscy mogli z Sieradza przybyć na Litwę, Krzy- żacy, którzy niedarmo się starali o najdokładniejsze rela- cye z tych rokowań, odnowili ze Swidrygiełłą przymierze zeszłoroczne, zabezpieczając je zarazem przez niezwykle liczny udział przedstawicieli obu państw'. Jeśli Świdrygiełło równocześnie starał się o wzmocnienie swego stanowiska przez układy z Mołdawią, Pskowem^ Nowogrodem, przez małżeństwo z ks. twerską*, to wszyst- ko dało się jeszcze pogodzić z planem sieradzkim; Polacy nie byliby mu przeszkodzili prowadzić w dalszym ciągu wschodniej polityki Witołda. Ale sojusz z Zakonem i upor-

1 Cod. epist III dod. nr. 13 (10/6 1432).

=* Cod. epist. II nr. 203.

» Napiersky: Ru8S.-livl. Urkunden, nr. 231 a, b (15/6 1432).

* Lewicki, o. c, s. 327 przyp. 15.

288 ()KKK>S JAG:Kł.Ł<)\VV 1385 - 1440

czywe obstawanie przy stanowisku, że będzie się zjeżdżał i układał z królem i Polakami tylko przy udziale Krzyża- ków^, wykluczały porozumienie. Wszak w Sieradzu uchwa- lono też walkę z Zakonem i przygotowano już wszystko do jaknajenergiczniejszej »wojny z całą nacyą niemiecką«.

I otóż wtedy, w czasie między powrotem posłów zjazdu sieradzkiego, a powtórnem wysłaniem na Litwę kasztelana sieradzkiego Wawrzyńca Zaremby w lipcu 1432 r. 2, powzięto w Polsce śmiały plan, który miał zu- pełnie zmienić sytuacyę. Skoro z radą litewską można było dojść do zgody, a udaremniła tylko odmowa Swi- drygiełły, którego rada koronna i tak jeszcze nie uznała formalnie w. księciem, wydawało się najprostszem zrzu- cić go z tej godności, a Unię, na wzór tej z czasów Witołda, zawrzeć z innym w. księciem, któryby zawdzięczał swe stanowisko Polsce. Nadawał się do tego najlepiej brat Witołda, ks. starodubowski Zy- gmunt, właśnie dlatego, że dotąd nie odznaczył się żadną ambitną inicyatywą. Wzywając więc oficyalnie raz jeszcze Świdry giełłę do zgody, Zaremba, którego z synem Zy- gmunta, Michałem, dawna łączyła zażyłość'', miał tajnie zachęcić wielmożów, niezadowolonych z polityki w. księ- cia, aby go obalili i osadzili na jego miejscu owego Kiej- stutowicza*.

Plan był pozornie bystry i prosty, krył jednak w so- bie poważne niebezpieczeństwo i rzeczywiście spowo- dował tylko gorszą niż dotąd zawieruchę w ziemiach litewsko-ruskich. Liczono oczywiście na to, że Świdrygiełło, ujęty w niespodzianym napa- dzie, zostanie zupełnie pozbawiony władzy i uwięziony,

1 Kotzebue: Switrigail, s. 78 (list do w. mistrza z 30/5 1432).

2 Lewicki, o. c, s. 327/8 przyp. 29. ' Liber canc. Ciołek, I nr. 9ł.

* Długosz, IV 479.

KRT/.YS INII 1480-1440

289

jak niegdyś przy dawniejszych Itnowaniach z Zakonem, że więc za jednym zamachem, w przeddzień wojny z Niem- cami, całem państwem litewskiem zawładnie wierny lennik Polski zamiast sprzymierzeńca Krzyżaków. Wtedy rzeczy- wiście zwycięstwo w tej wojnie byłoby się stało drugim Grunwaldem.

Stało się inaczej. Nie udał się napad na Ś w i- drygiełłę, gdy w drodze na nowy zjazd z królem w Brześciu, któremu jednak udział posłów krzyżackich z góry odbierał wszelkie widoki pomyślnego rezultatu, w Oszmianie spędzał noc z 31 sierpnia na 1 września; ujęto bowiem tylko jego dwór i żonę, on sam zaś z kilkoma wiernymi panami umknął do Połocka. Miał się podo- bno na ostrożności, dzięki przestrogom Iwaszka Moniwi- <iowicza, który wraz ze stryjem Gedygołdem, wojewodą wileńskim, towarzyszył mu w ucieczce ^ Już ta okoliczność dowodziła, że, skoro tylko sam uszedł niewoli, zdoła zgro- madzić około siebie silne stronnictwo, i rzeczywiście od tej ■chwili w. księstwo litewskie dzieli się na dwa obozy, zwalczające się zacięcie, pod przewodem dwóch rywali do godności wielkoksiążęcej.

Osłabiono więc sojusznika krzyżackiego i stworzono na Litwie stronnictwo, które tylko w Polsce mogło szukać oparcia; ale zarazem spowodowano to, co od czasu śmierci Olgierda Krzyżakom dostarczało zawsze najlepszej sposo- bności do wichrzenia w w. księstwie: rozłam wewnę- trzny. Dotąd, ilekroć się zaznaczał, zaradzała mu Unia; teraz w imię Unii niebacznie go wy- wołano. Na tem polegało błędne koło, w jakie «ię zapuszczono w r. 1432.

Rozłam tym razem tłómaczy się zwykle jako anta- ^■onizm narodowo-wyznaniowy między Litwinami, katoli- kami, a Rusinami, schizmatykami. Tłómaczenie to, na

» Drugosz, IV 480; LEK VIII nr. 624.

o. Halecki : Dzieje Unii Jagiellońskiej . 19

290

OKKK.S JAGIKŁŁOWY 1385-1440

pozór proste, zgodne z powierzchownymi objawami, jest przecież zupełnie niesłuszne, chociaż jilż współcześnie podstępny krok, jakiego się dopuszczono wobec Świdry- giełły, usprawiedliwiano tem, że w niebezpieczny sposób popierał Ruś prawosławną i.

Przedewszystkiem podnieść trzeba, że wojna domowa na Litwie toczyła się w pierwszym rzędzie na tle an- tagonizmów i zawiści czysto osobistych. Nic innego, żadna zasadnicza różnica poglądów i celów po- litycznych nie dzieliła obu współzawodników. Każdy z nich upierał się odtąd przy pretensyach do wła- dzy nad całenri państwem litewskiem; obaj odrzucali z oburzeniem wszelką myśl podziału, w którymby Zygmun- towi przypadła Litwa właściwa, a Świdrygielle Ruś\ a wzajemna ich nienawiść przewyższała znacznie antago- nizm między Świdrygiełłą a Polską.

Ale i w składzie ich stronnictw* trudno dopatrzyć się głębszego przeciwieństwa ideo- wego. Przeczy temu chociażby niesłychanie częste, u nie- których kniaziów i panów nawet kilkakrotne, przerzucanie się z jednego obozu do drugiego. Zdrady te, grożące nie- ustannie każdemu z dwóch w. książąt, obaj mścili z równą podejrzliwością i okrucieństwem. Równocześnie jednak, obaj starali się wzmocnić swe stanowisko wprost przeci- wną drogą: jednali sobie usilnie wybitniejszych możno- władców, robiąc im hojne nadania ziemskie* i dopuszczając

1 Ib., 479, por. Cod. epist. II nr. 204 s. 290, nr. 261.

Po raz pierwszy plan taki powstał w otoczeniu króla przed samem zawarciem unii grodzieńskiej; por. Kotzebue: Switrigail s. 89.

» Por. zestawienie stronników Zygmunta u B. Barv\ ińskiego: Zygymont Kiejstutowycz, dod. III.

* Z mniej znanych nadań Zygmunta wskazujemy np. przywi- leje dla Sieńka Gedygoldowicza i dla Pietrasza Montygirdowicza (5 dworów i t. d.) w Arch. XX. Radziwiłłów w Nieświeżu, perg. nr. 583 I 589, oba z r. 1434, oraz hojne nadania dla Gasztołda (r. 1433)

KK\/Y.S UNII 1430-1440

291

ich do coraz większego wpJywu w swej radzie. Nie da się nawet utrzymać rozróżnienie, jakoby Świdrygiełło bardziej sprzyjał możnowładztwu aniżeli Zygmunt Kiejstu- towicz. Ten dopiero wtedy starał się zgnieść przewagę pa- nów w. księstwa, gdy, opanowawszy je w całości, nie po- trzebował się już liczyć z nimi, i wtedy też wszystkie ich stronnictwa zwróciły się przeciwko niemu. Tylko co do kniaziów stwierdzić można, że znaczna większość, ze wska- zanych JUŻ powodów, skłaniała się raczej do Świdrygiełły, aniżeli do brata Witołdowego.

Jak jednak pogodzić z tern klasyczne świadectwo współczesnego latopisa, według którego rozłam dokonał się w ten sposób, że Zygmunt zawładnął w. księ- stwem litewskiem »na Wilnie i Trokach«, a Świdrygiełło »w. księstwem ruskiem«^? Czyż fakt, że około pierwszego grupowali się przecież przewa- żnie Litwini, chociaż i wśród nich nie brakowało zwo- lenników Świdrygiełły, a około drugiego przeważnie Rusini, byłby li tylko przypadkowym? Bynajmniej. Ale ten objaw, w którym istotnie kryje się pewien moment zasadniczy, tylko po części i tylko przypadkowo schodził się z różnicą narodowo-religijną między mieszkańcami państwa litewskiego, a w grucie rzeczy opierał się na innym zupełnie antagonizmie. Był to antagonizm te- rytoryalny między ściślejszem w. księstwem a jego dzielnicami, spowodowany przez różni- cę w korzystaniu z przywilejów i z wpływu politycznego.

Zygmunt Kiejstutowicz niemal odrazu po zama- chu opanował całą Litwę właściwą, nietylko etnograficzną, ale też obszary etnograficznie

i dla Sudymunta (r. 1434), których regesty zawiera I/II księga zapi- sów Metryki lit. (odpis w MS. Czartor. 821 s. 5 i 127). t Polnoje sobr. XVII 61 etc.

19*

292

OKRRS JA(Tlh;ł,Ł()WY 1385-14*0

ruskie, ściśle z nią zespolone, jak Grodzieńskie, Brzeskie, Polesie, Mińszczyznę. Świdrygiełło nato- miast stale ^miał swoje oparcie w dzielnicach wyodrębnionych od ściślejszego w. księstwa: w Połocku, Witebsku i Smoleńsku na północy, na \\'ołyniu i w Ki- jowszc^zyźnie na południu; te dwie główne podstawy swej siły łączył przez słabo zaludnione włości podnieprskie, a zwłaszcza przez przychylne mu księstwa udzielne, jak n! p. Mścisław^ Pozyskał zaś ziemiaństwo tych dzielruc nie tyle przez sprzyjanie s chiz m aty kom, skoro sam był gorliwym katolikiem i utrzymał też przy sobie do ostatka niejednego katolickiego Litwina, ile przez zręczną zmianę w systemie rządów w przed- dzień spisku na rzecz Zygmunta. Gdy czuł, że część panów litewskich zaczyna się skłaniać do porozu- mienia z Polską na niemiłych mu warunkach, gdy, jak w podobnych chwilach Witołd, i on chciał zjednać jaknaj- liczniejsze zastępy dla swej polityki, szukającej oparcia o Zakon, wtedy powołał do udziału w niej także przed- stawicieli dzielnic w. księstwa: w przeciwieństwie do stałej praktyki na początku swego panowania, przy od- nowieniu przymierza z Krzyżakami w maju 1432 r. zebrał bojarstwo wszystkich ziem swego państwa, tak, że zie- mianie a nawet i miasta każdej dzielnicy ruskiej po raz pierwszy w dziejach Litwy uczestniczą w tak doniosłym akcie politycznym i poręczają go wraz ze ściślejszem w. księstwem 2.

Tak więc przez Świdrygiełłę zdawała im się otwierać droga do upragnionego udziału w prawach i prerogaty- wach, z których dotąd byli wyłączeni. Dlatego dzielnice trzymały się tego właśnie w. księcia, chociaż utracił prze-

* Omówiliśmy sprawę szczegółowo w Rozpr. Akad. hist. t. 59, zwłaszcza na s. 223/4.

* Napiersky: Rus8.-livl. Urkunden, nr. 231 a.

KRYZYN UNII 1430-1440 293

wodzące dotąd VViłiio i Troki. Powstała ścisła wspólność interesów między niemi a Świdrygiełłą. Dla Rusi zaś jako takiej, która rzeczywiście także pod względem etniczno -religijnym tworzyła przygniatającą większość wśród mieszkańców dzielnic, znaczenie tego mo- mentu polegało na tem, że po raz pierwszy jej ziemie, rozbite od wieków, żyjące każda swem odrębnem życiem, złączyły się w jednej akcyi politycznej, w jedno nie istniejące przedtem wcale pojęcie ^)W. księstwa ruskiego«.

Wynikła stąd konieczność, aby równocześnie ze sprawą stosunku prawnopaństwowego Lifwy do Korony i ich sporu o niektóre części Rusi rozwiązać także w od- powiedniejszy niż dotąd sposób kwestyę stanowiska ziem ruskich w ogóle. Nie groziło wcale ich oderwa- nie się od wspólnego państwa, chociażby dzięki temu, że władca, okufo którego się skupiły, Świdrygiełło, za ich pomocą dążył do odzyskania całego w. księstwa litew- skiego. Ponieważ jednak jasnem było, że po zamachu ośzmiańskim walka z mm wybuchnie na nowo, chodziło teraz o to, aby i ziemie ruskie w. księstwa od świdrygiełłyodciągnąć.

Dwie się tutaj otwierały możliwości, z których też wynikły dwa różne, krzyżujące się czasem w^yraźnie kierunki polityki koron- nej. Jedną było rozszerzenie przywilejów Litw^y na jej dzielnice ruskie, aby przez usunięcie ich an- tagonizmu do ściślejszego w. księstwa pozyskać je również dla jego nowego władcy, Zygmunta. Drugą było skorzy- stanie z ich chwilowego odłączenia od Litwy, aby je w zamian za te same przywileje polskie, które- już obiecano prowincyom ruskim Korony, sku- pić bezpośrednio przy królestwie polskie m.

Póki miano nadzieję, że Zygmunt Kiejstutowicz bę- dzie wobec Polski wiernym i uległym lennikiem, pierw-

294

OKRES JAOIIOŁŁOWY 1885 - U40

szy środek musiał się wydawać odpowiedniej- szym, bo bardziej zgodnym z dotychczasowym stanem rzeczy. Pragnęli go zastosować zwłaszcza ci dostojnicy ko- rotmi. dla których najważniejszem się zdawało wzmocnie- nie Unii, jako zasady jedności całego państwa polsko-litew- skiego, a wewnętrzny jego podział terytoryalny był sprawą drugorzędną w porównaniu z tamtą. Rezultatem ich pro- gramu politycznego były dwa akty, równocześnie, dnia 15 października 1432 r. spisane w Grodnie, po krótkich rokowaniach między Zygmuntem Kiejstuto- wiczem i jego stronnikami, którzy go wybrali w. księciem, a siedmioma dostojnikami polskimi, ze Zbigniewem Ole- śnickim na czele, których król wysłał z Lublina z pełno- mocnictwem do odnowienia Unii i usankcyonowania elekcyi Zygmunta przez uroczystą inwestyturę ^

Nowa unia stoi najzupełniej na gruncie tej koncepcyi, którą u progu XV, wieku stwo- rzył układ wileńsko-radomski. Niedarmo już 3 lu- tego 1432 r., gdy jeszcze sądzono, że przyjdzie do zawar- cia takiej unii ze Swidrygiełłą, sporządzono w Lublinie transumpt aktu panów litewskich z 1401 r., aby uniknąć uszkodzenia oryginału przez częste używanie ^. Ale Świ- drygiełło konsekwentnie się sprzeciwiał zasadzie zależ- ności władzy wielkoksiążęcej od króla i panów pol- skich, wyrażanej w poprzednich aktach unii, i nie posta- rał się dotąd o uznanie Fwej godności przez Koronę, tak, że obecnie z tego właśnie pow(^du uznano za bez- prawną f Zygmunt natomiast zaraz przez pierwsze posel- stwo, wyprawione do Polski po zamachu oszmiańskim, pro- sił o nadanie i zatwierdzenie godności wielkoksiążęcej przez

«

» Cod. epist. II nr. 206. » Cod. Yitoldi, dod. nr. 26. 3 Arch. Sang. I nr. 32.

KRYZYS UNII 1430-1440 295

króla i Koronę ^ Godził się więc z góry na zachowanie dotychczasowego stosunku prawnego Litwy do Polski

Analogia unii grodzieńskiej do wileńsko-radomskiej, z której pierwsza przejęła dosłownie niektóre wyrażenia, idzie tak daleko, że Zygmunt wystawił swój akl unii* w formie takiego samego odnowienia i roz- szerzenia swego hołdu z r. 1386 (zresztą niezna- nego), jak w r. 1401 Witołd. Z całym też naciskiem za- znaczano, że ma dzierżyć w. księstwo taksamojak Witołd, i utrzymano zasadę, że ono po jego śmierci wraca w całości do króla i Korony. Jak Zygmuntowi w r. 1401, tak teraz jego synowi zabezpieczono tylko oso- bistą dzielnicę, wykrojoną z ojcowizny Kiejstutowiczów, mia- nowicie Troki. Ale utrzymano tez oczywiście to plus^ które Litwie przyznano w Horodle: możliwość choć nie konieczność ,że po śmierci obecnego ustanowi się nowego w. księcia, ale znowu tylko czasowo (pro tempore) i z udziałem Polaków w jego elekcyi {per utramąue partem eligendo); tym razem bowiem, zgodnie z faktycznym rozwojem zastępczej władzy wiel- koksiążęcej na Litwie, mówi się już nietylko o doradczym udziale panów przy tem ustanowieniu, lecz wprost p wy- borze przez nich', któryby jak w r. 1432 poprzedził inwestyturę w. księcia przez króla.

Dokładniej oznaczono stosunek »w. księcia« do króla i »najwyższego księcia Litwyo jako do »pana i starszego brata« *. a więc jako stosunek hołdowniczego pod- porządkowania. Nie usunięto jednak wątpliwości, czy po następnem opróżnieniu stolca wielkoksiążęcego zwy-

» Długosz, IV 480.

* Barwińskyj : Zygymont Kiejst., appendix I nr. 1.

» Por. u St. Kutrzeby: Unia Polski z Litwą, zwłaszcza s. 525.

■* I lulaj jednak tylko unormowano prawnie to, co, jak dowo- dził .lagieJlo (Cod. epist. II nr. 191 s. 258), faktycznie już nastąpiło za Witołda.

296 OKKBS JĄGlKŁł.OWY 1885- 1440

cięży zasada inkorporacyi Litwy do Korony czy też zasada jej wyodrębnienia pod osobnym księciem, które, jak wierny^ mieściły się obie w ówczesnej koncepcyi Unii Nie roz- wiązano też sprzeczności, jaka już w Horodle zarysowała się między prawem dziedzicznem Jagiełły do Litwy a u- znaną tymczasem ostatecznie elekcyjnością Korony pol- skiej; nie poruszając tej kwestyi w trudnem położeniu w 1432 r., dziedziczne prawo do w. księstwa przyznano- i Jagielle i jego synom i królestwu polskiemu.

Omijając trudności, które dopiero w dalszej przy- szłości mogły nabrać znaczenia, uzupełniono natomiast postanowienia dotychczasowych unii w trzech kwestyach o znaczeniu aktualne m.

Przedewszystkiem, w przeciwieństwie do wszystkich wcześniejszych i późniejszych aktów unii, tym razem w tym samym dokumencie, który ustalał stosunek praw- nopaństwowy Litwy do Polski, rozstrzygnięto ich spór o ziemie ruskie, stojący właśnie wówczas na porządku dziennym. Uchwalono więc, zgodnie ze stałym poglądem Polaków, że wszelkie zatargi prawne mają być odtąd rozstrzygane na podstawie dokumentów history- cznych. Stosując od razu zasadę, odróżniono ściśle od w. księstwa litewskiego i przynależnych do niego ziem ruskich te dwie dzielnice, które Witołd posiadał nie jako w. książę, lecz jako osobiste nadania, t. j. Wołyń li Podole. Z nich Podole miało odtąd w całości, a więc wraz ze swą wschodnią, bracławską połową, należeć bez- ! pośrednio do Korony. Wołyń ściślejszy, ziemię łucką i włodzimierską, miał otrzymać Zygmunt, ale znowu nia jako część w. księstwa, tylko jako osobistf^ dożywocie, jak Witołd. Ze spornych zaś włości granicznych Wołynia Ratno, Wetły i Łopacin, oraz w osobnym, uzupełniającym do- kumencie z tego samego dnia' Horodło, przyłączono do-

' Długosz, IV 486/7; B. Barwińskyj: Kilka dok urn. i zamitok

KRYZYS I NU 1430 - 14*0

297

Rusi koronnej, która przez to wsunęła się klinem w g-łąb Polesia, dalej jeszcze niż za Kazimierza W.; o losie Oleska, właśnie wówczas obleganeg-o przez wojska króla, on sam miał rozstrzygnąć. Ustąpili więc przedstawiciele Korony co do głównej części Wołynia, ale Zygmunt mu- siał obiecać, że ktokolwiek będzie trzymał od niego tam- tejsze grody, złoży przysięgę, że po jego śmierci nie odda ich nikomu innemu, jak tylko królowi i Koronie, że więc nie będą one już należały do następnych w. książąt Litwy. Drugie postanowienie, wywołane chwilową sytua- cyą, do zwykłego w aktach unii obowiązku pomocy przeciwko zewnętrznym wrogom, w szczególności Krzy- żakom, dodawało formalne unieważnienie 'przy- mierza, jakie S wi d ry gi ełło, z udziałem samego Zygmunta^, zawarł z Zakonem, a którego dokument teraz wydano Polakom* Był to sukces tem ważniejszy, że Krzyżacy od samego początku rządów Zygmunta po- stawili sobie jako zadanie odciągnąć także nowego w. księcia od Polski. Spostrzegli od razu, że i on jest skłonny utrzymywać z nimi stosunki, aby w razie potrzeby mieć u nich oparcie przeciw Polsce; przecież popierał nawet ich żądanie, aby ich wysłannik, znany nam już Ludwik v. Lan- see, uczestniczył w układach grodzieńskich ^. Okazało się już wtedy, że Zygmunt gotów był prowadzić całkiem po- dobną politykę, co Świdrygiełło, że więc d»iaźne korzyści,

(w Zap. tow. Szewcz. t. 115), nr. 3. HorodJo, taksamo jak Łopacin, należało pierwotnie do księstwa belzkiego Ziemowita mazowieckiego (Kod. dypl. riiaz., nr. 125); odebrał mu je jednak król, wraz z innemi posiadłościami, po 23-lelniein posiadaniu iMPh VI 636), a więc prawdopodobnie niedługo przed unią horodelską, i' nadał Witołdowi- (por. Cod. Yitoldi, nr. 1298, s. 7is0).

1 Jest wymieniony na pierwszem przymierzu skirstymońskiem. z r. 14H1, na drugiem zaś z r 1432 brak już jego nazwiska.

2 Długosz, IV 482.

» LEK VIII nr. 630; Daniłowicz: Skarbiec, II nr. 1627.

298

OKRBU JA&IRŁŁOWY 13S5-1«40

jakie zawdzięczano zmianie na tronie wielkokaiążęcym, dały się osiąg"nąć tylko dzięki temu, nowy władca po- trzebował jeszcze polskiej pomocy przeciw rywalowi. To też ustąpił w sprawie udziału Zakonu w układach polsko- litewskich, o co się rozbiło porozumienie ze Świdrygiełłą, i obiecał, jak Witołd w r. 1403, że żadnego wogóle sprzy- mierzeńca nie będzie stawiał przed królem i Koroną.

Korzystając ze świeżych doświadczeń, umieszczono wreszcie w akcie unii zobowiązanie w. księcia, że ani on ani jego następcy nie będą się starali za czyjąkolwiek podmową o dostojeństwo kró- lewskie bez wiedzy i zgody króla i Polski.

Zgodnie z dotychczasową praktyką należałoby ocze- kiwać wystawienia, obok aktu Zygmunta, także aktu ze strony bojarów litewskich. Być może, że stanęła temu na przeszkodzie szczupła jeszcze liczba stronników Zygmunta. Za to jednak ci, których zdołał zgromadzić, w liczbie 22, występując teoretycznie w imieniu wszyst- kich innych »prałatów, książąt, bojarów i szlachty ziem Litwy i Rusi«, złożyli zobowiązanie, że wraz ze swym w. księciem będą wiernie przestrzegali jego obietnic a na- wet skłaniali do tego i jego i jego następców. Przywie- sili też swe pieczęcie, obok Zygmuntów ej, do jego dokumentu, do którego, w miejscu formułki roboracyjnej, wprost wcielono ich oświadczenie, jak gdyby dokument drugi.

Była to pewna nieformalność^, która, jak zobaczymy, odbiła się też na aktach unii ze strony polskiej; może miał jej zaradzić drugi, dosłownie identyczny akt Zygmunta, wystawiony w Trokach, 20 stycznia 1433 t.^. wraz z li- czniejszem nieco (40) gronem wielmożów.

Ale bez porównania ważniejszem od tej różnicy dy-

* SJusznie zwrócił na nią uwagę St. Kutrzeba: Unia, s. 510/1. ' Barwińskyj: Zygymont Kiejst, app. I n. 3.

KKYZYS liNll 1430-1440 299

plomatycznej było to, że według- przytoczonych słów za przedstawicieli społeczeństwa w. księstwa nie uważano już, jak w Horodle, samych tylko bojarów ściślejszej Li- twy. Obok i na równi z nimi figurują, przynajmniej w teoryi, bo wśród wyliczonych imiennie niema żadnego, także bojarzy ziem ruski c h, jak to zresztą już miało miejsce w r. 1401; obok bojarów zaś pojawiają się knia- ziowie, których w r. 1413 brakowało zupełnie, a którzy przy wcześniejszych układach polsko-litewskich osobne wystawiali akty homngialne.

Tym razem taki osobny dokument jeden tyl- ko wystawił książę, syn Zygmunta Michał*. Obiecywał w nim dochować zobowiązań ojca i nie rościć sobie po jego śmierci żadnych specyalnych praw do godności "wielkoksiążęcej na podstawie dziedzictwa ^ lecz zadowol- nić się ojcowizną. Wydanie tego aktu miało także formalne uzasadnienie: wszak Michałowi przyznano na przyszłość stanowisko hołdowniczego księcia dzielni- <5 o w e g o.

Innych książąt w układzie, w którym rozporzą- dzano losem w. księstwa litewskiego, postawiono po raz pierwszy na równi z bojarami. Dowodzi to z je- dnej strony, że zeszli ostatecznie ze stanowiska udzielnych wkładców w rzędy społeczeństwa, a z drugiej strony, że postarano się zapobiedz opozycyi i niezadowoleniu daw- nych współdziedziców państwa litewskiego, dopuszcza- jąc ich do tej samej roli politycznej, jaką dzięki Unii zdobyło sobie bojarstwo. Z całkiem analogicznego powodu, dla usunięcia antagonizmu, z którego korzystał ^widrygiełło, w zasadzie dopuszczono do stanowienia o losie

» Baiwińskyj. 1. c, nr. 2 ^Wilno 18/10 1432). * Co do interpretacyi tego ustępu por. trafną uwagę Hruszew- rskiego, IV* 208 przyp. 3.

300 0KUB8 JAGIKŁŁOWY 1886- U40

państwa litewskiego także przedstawicieli jego dzielnic ruskich.

Ta koncesya nie wystarczała jednak do usunięcia rozterek wewnętrznych ani w stosunku do kniaziów, ani w stosunku do ziem ruskich w. księstwa. Dla jednych i dla drugich ważniejszym od głosu w sprawie Unii, który się zresztą ograniczał do gwarancyi dotrzymania jej postanowień, był udział w przywilejach i wolnościach katolickich bo- jarów Litwy. I o tern jednak pomyślano, gdy w dzień zawarcia unii Zbigniew Oleśnicki, przez wręczenie miecza, w imieniu króla dokonał ceremonii oddania Zygmuntowi w. księstwa'. Dowodzi tego drugi dokument, tegoż samego dnia spisany w Grodnie, chociaż, przyo- bleczony w formę dokumentu królewskiego, został dato- wany z miejsca pobytu Władysława t. j. ze Lwowa '.

Już ten szczegół, obok szeregu innych ^^ świadczy o tymczasowości owego aktu, który w tej for- mie, wjakiej został wystawiony, nie mógł mieć ostatecznej mocy prawnej. Niemniej jednak nawet jako projekt rzuca doniosłe światło na układy grodzieńskie. Obie strony zdawały sobie sprawę z konieczności pozyskania Rusi w przed- dzień gotującej się wojny domowej. Co do Zygmunta świadczą o tern jego przywileje dla Wilna z końca wrze- śnia, w których kładzie nacisk na równouprawnienie mie- szczan ruskich*; co do polskich zaś pełnomocników dowo- dzą tego pieczęcie, jakie zgodnie przywiesili do przywileju w sprawie Rusi z dnia 15 października, uwierzytelniając

» Długosz, IV 482.

» Cod. epist. III dod. nr. 17.

» Por. wywody W. Czermaka w Hozpr. Akad. hist. t. 44, s. 357 nn.

* Dubiński: Zbiór praw i przy w. Wilna, s. 2 5; Sobranije- drewnich graniot Wilny, nr. 2—4.

KRYZYS UNII 1430- 1440 301

go W ten sposób do przywieszenia pieczęci królewskiej. Wyraźnie też zaznaczyli w nim cel jego wydania: uniknię- cie wewnętrznego rozłamu w ziemiach Litwy i Rusi, aby ziemie te zgodnie i tern gorliwiej służyły Władysławowi Jagielle i Zygmuntowi, swemu w. księciu.

1'reścią przywileju jest zatwierdzenie poprze- dnich przywilejów, a więc nadanych Litwie w r. 1887 i 1413, całkiem zrozumiałe w chwili, gdy władzę obej- mował nowy w. książę. Zasługuje na uwagę, że z ich postanowień, oprócz zastrzeżenia o ciężarach i powin- nościach, które pozostawały niezmienione, jedno tylko szczegółowo przytoczono: prawo własności, na wzór polski, do dóbr rodowych i nadań hospo- darskich. Było to niewątpliwie podstawowe prawo stwo- rzonego na Litwie stanu szlacheckiego, ale wyszczegól- niono je z takim naciskiem i z tego względu, bo o to najbar- dziej chodziło tej warstwie, która dotąd nie była objęta przywilejami społeczeństwa, mianowicie k n i aziom. A tych właśnie tym razem wyraźnie wymieniono obok bojarów jako odbiorców przywileju

Ale ważniejszem jeszcze było, że równał on zarazem w prawach i swobodach kniaziów i bojarów Rusi z litewski- mi, mieszkańców dzielnic ruskich w. księstwa z mieszkańcami jego ściślejszego terytoryum, Litwy właściwej ^ Pragnął usunąć w ten sposób główną podsta- wę wewnętrznego antagonizmu w państwie litewskiem, który skupiał jego ziemie ruskie w obozie Świdrygiełły. Dal- szym zaś środkiem do przeciągania jego stronników do obo- zu królewskiego miało być przyjmowanie bojarstwa ziem rur skich do tych samych związków ro d o wo-h e rbo- wych do których w Horodle adoptowano Litwinów; w ten sposób solidarność rodowa, wypróbowana w stosunkach

•- Uzasadnipnie takiej interpretacyi podaliśmy w liozpr. Akad. hist t. 59, s. 218-235.

302 OKRES JAGIKŁŁOWY 1385-1440

polsko-litewskich już za Witołda, miała obecnie objąć wszystkie ziemie państwa. Ograniczeń religijnych przywilej nie zawiera; w ziemiach ruskich, nie- mal w zupełności prawosławnych, nie mogło być o nich mowy. Ale wogóle przywilej nie porusza sprawy wyzna- niowej; stąd właściwie nie postawiono jasno kwestyi, o ile na obszarze ściślejszej Litwy schizmatycy mieli być i nadal wykluczeni z korzystania z przywilejów; tam było to zresztą kwestyą stosunkowo mniejszej wagi.

Przywilej wymagał teraz jeszcze zatwierdzenia kró- lewskiego przez przywieszenie pieczęci majestatycznej, jak to zaznaczono na końcu. Ponadto jednak, chociaż jest w nim mowa o » wiedzy, woli i zgodzie« w. księcia Zygmunta, potrzebnym był jeszcze akt analo- giczny zjego strony. Wszak on to właśnie, jako nowy władca w. księstwa, musiał zatwierdzić przywileje swego poprzednika, który od wznowienia państwa litewskiego wystawiał je wspólnie z królem polskim (1413), i musiał zaznaczyć przy tej sposobności ich rozszerzenie na knia- ziów, a przedewszystkiem na dzielnice ruskie. I może nie będzie nieuzasadnionym domysł, że Zygmunt dlatego właśnie zwlekał z takiem zatwierdzeniem przez blisko dwa lata, bo sprawa owego roz- szerzenia nasuwała jeszcze pewne trudności i wątpliwości na Litwie. Zapewne bowiem bojar- stwo ściślejszego w. księstwa nie bez wahania zrzekało się swego uprzy wilejowanego stanowiska i dopiero do- świadczenia dalszych miesięcy przekonały o konieczności zmiany.

Innym natomiast był powód, dla którego król polski nie zatwierdził projektu swych pełnomocników. Niektórzy z nich, powróciwszy z Gro- dna do Lwowa, występują tam dwa tygodnie później, 30-

KKVZYS fNIl 1480 - 1440 303

października, jako świadkowie innego przywileju^^ który świadczył o zgoła odmiennym planie rozwiązania sprawy ruskiej i odciągnięcia ziem ruskich od Swidrygiełły. Został wydany Wołynianom, kniaziom i bojarom ziemi łuckiej, i w nagrodę za dobro- wolne poddanie się Koronie polskiej przyznawał im, jak również i mieszczanom łuckim, wszystkim bez różnicy wiary, względnie narodowości, pełnię praw i wolności koronnych, Dodana do tego obietnica królewska, że ziemi łuckiej nikomu obcemu nie odda w dzierżawę, dobitnie wskazywała wszystkim ziemiom, ruskim, że prostą drogą do uzyskania przywile- jów koronnych, tyle obszerniejszych od przy- wilejów w. księstwa, jest przejście w bezpo- średnią przynależność do królestwa polskiego.

Tym razem środek ten mógł działać o wiele silniej, aniżeli podobna obietnica przywileju dla ziemian łuckich z r. 1392, wydanego w czasie rywali żacy i z W itołdem o Wołyń. Wtedy bowiem ofiarowywano im tylko prawa Rusi halickiej, bez porównania szczuplejsze od tych, ja- kiemi się cieszyły ziemie rdzenne Polski, Teraz mieli otrzymać te same prav\a, co. cała Korona; sprawę zupeł- nego zrównania Rusi czerwonej, która, jak wiemy, już była w toku i przyobiecana w przywileju jedlneńskim, musiało to oczywiście przyśpieszyć i doprowadzić do ana- logicznego załatwienia.

Trudno stwierdzić, czy już wówczas, jak pięć lat póź- niej, z planem pozyskania spornego oddawna Wołynia łączyt się projekt szerszy, aby w ten sposób przyłączyć do Polski zamiast do Litwy także dalsze dziel- nice ruskie, przynajmniej Rusi południowej. W ka- żdym razie jednak wyraźnie się zaznacza program po-

' Cod. epist. I/l. nr. 82; z oryg. wydał go Buczyńskyj w Zap.. tow. Szewczenka t. 76, s. 137/8.

304

OKRES JAOiRŁŁuWY 1386- UlO

lityczny, r(?żny od tego. z którym występowano w Grodnie: gdy ten stawiał na pierwszym planie ure- gulowanie stosunku do w. księstwa jako całości, tamten widział najbliższe zadanie w rozszerzaniu ziem rusliich Korony.

Wynikło stąd dwuznaczne stanowisko wobec Zy- gmunta. Oprócz jego własnej nieszczerej polityki w sto- sunkach z Zakonem, usprawiedliwia je ta okoliczność, że, chociaż przywilej dla ziemi łuckiej wydano dopiero po powrocie delegatów królewskich z Grodna, jej podda- nie się Koronie nastąpiło bezwarunkowo wcze- śniej, gdy we Lwowie jeszcze nie można było wiedzieć, że w Grodnie przyznano ziemię Kiejstutowiczowi. Słuszne bowiem jest przypuszcze- nie \ że pozyskanie Łucka pozostaje w związku z poddaniem się Oleska, owego spornego granicznego grodu Wołynia, który już podczas wojny z r. 1431 uzależniał swe stano- wisko od losu Łucka. Akt unii grodzieńskiej wspomina o jego oblężeniu, ale musiał już wówczas być w ręku króla, skoro 18 października Władysław we Lwowie za- twierdza umowę, zawartą przy poddaniu się Oleska ze starostą i ziemianami włości oleskiej 2.

Umowa ta dowodzi zarazem, od kogo wychodził i na jakich podstawach się opierał ów drugi kierunek polityczny w Koronie, który chciał bez- pośrednio przy niej skupić ziemie ruskie, trzymające się Świdrygiełły, a to nie przez walkę, lecz przez porozu- mienie z jego stronnikami. Teraz i w następnych latach stoją przy nim panowie i dostojnicy Rusi koron- nej, bez różnicy polskiego lub ruskiego pocho- dzenia, dla których los sąsiednich ziem ruskich wydawał

* Buczyńskyj, 1. c.

* Dok. wydany przez A. Prochaskę w Kwart, histor. IX 45; spor. Matric. Summ IV/3. suppl. nr. 669.

KKYZY8 UNII U10-U40 305

się ważniejszym, aniżeli stosunek do Litwy. Czynnikiem zaś, który silnie popierał taktykę, były odwieczne związki, polityczne i rodowe, łączące Ruś czerwoną z Wołyniem i Podolem. Dość wskazać, że starosta Oleska, Rohatyński, i tamtejsi ziemianie, dotąd stronnicy Świdryg^iełły, mieli zarazem dobra na Rusi ko- ronnej. Stąd z obu stron granicy polsko-litew- skiej, i tak spornej i wątpliwej, która przedzielała Ruś południową, zaznaczał się prąd ku porozu- mieniu i zjednoczeniu, oczywiście przy Koronie, której przywileje w ten sposób miały przypaść w udziale coraz szerszym obszarom Rusi.

Na to jednak było jeszcze za wcześnie. l*od wpły- wem ogólnego roznamiętnienia, pod wrażeniem ostate- cznego, jak się zdawało, rozłamu między Świdrygiełłą a Polską, znaczna część jego stronników, zamiast o ugo- dzie, myślała o stanowczem odparciu wojsk królewskich. W następnym zaraz miesiącu musiano przecież toczyć z nimi ciężką walkę o Podole, które natomiast Zygmunt Kiejstutowicz przyznawał Koronie odrazu i w całości. Od- biło się to oczywiście na stanowisku, jakie w sprawie Unii, w stosunku tak do Litwy, jak i do Rusi, zajął zjazd krakowski na początku stycznia 1433 r.

W dwóch niemal jednobrzmiących aktach z dnia 3 stycznia- król i rada koronna przyjęli bez jakiej- kolwiek zmiany układ grodzieński z 15 paź- dziernika, obiecując Zygmuntowi wszelką pomoc, zwła- szcza przeciw Świdrygielle; do drugiego z tych dokumen- tów Jagiełły przywiesiło też swe pieczęcie 34 panów pol- skich, tak, że zastąpił on osobny akt ze strony społeczeństwa koronnego. Teraz dopiero unia była ostatecznie przyjęta. Skłoniło to także w. ks Zygmunta do wydania drugiego

* Cod. dipl. Pol. I nr. 175; por. Kutrzeba, o. c, s. 506 przyp. 1, 8. 611/2.

O. Halecki: Dzieje Unii Jagiellońskiej. 20

306

OKRRS JAGIRŁŁOWY 1885-1440

jeszcze aktu, który zawierał te same zobowiązania, co pier- wszy, lecz został wystawiony w Trokach dnia 20 sty- cznia — z liczniejszym, jak wspomnieliśmy, udziałem jego stronników ^.

Opierając stosunek do całego w. księstwa na wa- runkach grodzieńskich, a więc trzymając się ściśle kon- cepcyi Unii z. czasów Witołda, znowu, jak niegdyś w r. 1392, nie dotrzymano obietnic wobec ziemi łuckiej, którą, jak wówczas Witołdowi, tak teraz Zy- gmuntowi oddawano w dożywotnie dzierżenie. W sto- sunku do Rusi koronnej, w parę dni zaledwo po wystawieniu aktów unii, w przywileju krakowskim z 9 sty- cznia-, wznowiono jedlneńską obietnicę jej zu- pełnego zrównania w prawach i wolnościach; nie zdo- byto się jednak na żaden analogiczny krok wobec ziem ruskich w. księstwa: zatwierdzono unię,, ale pominięto zupełnie drugi akt z 15 paździer- nika, projektujący zrównanie Rusi litewskiej z właściwą Litwą. Jak ów drugi prąd polityki koron- nej, który zwyciężył w październiku we Lwowie, lecz teraz musiał ustąpić, niedoceniał ważności stosunku do Litwy, tak ten, który sobie w Krakowie zdobył przewagę,, niedoceniał znaczenia sprawy ruskiej.

Skutki okazały się zaraz w następnych miesiącach. Dzielnice w. księstwa, którym groziło nadal upośle- dzone stanowisko w państwie litewskiem, skupiły się tem silniej około Świdrygiełły. Wyraźną tego manifestacyą był zjazd » książąt, szlachty, bojarów, rycerzy, miast i mieszczan ziem Rusi «, który już w marcu tego samego roku odbył się przy Świdrygielle w Witebsku 3. Nigdy nie uwidoczniło 8ię lepiej jak wów-

1 Barwińskyj, 1. c, nr. 3.

« Cod. epist. II nr. 212 § 18.

' Mart6ne-Durand: Yeterura scriptorutn ampl. coli. VIII s. 575^

KRYZYS UNII 1430-1440 oOT

czas, że ruch. na którym się opierał, nie miał bynajmniej cliarakterii narodowo-religijnego; wszak zebrani, wśród których zresztą nie brakowało rodowitych Litwinów z po- chodzenia, wysłali list do soboru bazylejskiego, w którym Świdrygiełłę brali w obronę przed oszczerstwami, jakoby odstąpił od Kościoła rzymskiego, zapewniali, że nigdyby się nie poddali władcy, któryby nie był katolikiem, i wy- rażali pragnienie Unii kościelnej! Ze natomiast właśnie za- wód co do zrównania w przywilejach sprowa- dzał poszczególne ziemie do obozu Świdry- giełły, tego dowiodło w tych samych niemal dniach poddanie mu się ziemi łuckiej 'j która zamiast otrzymać pełnię praw koronnych, miała przejść w ręce Zygmunta bez jakiegokolwiek zabezpieczenia wolności spo- łecznych.

Rzecz jasna, że to wszystko pozwoliło Świdrygielle uróść w siły i prowadzić w dalszym ciągu zaciętą walkę

0 odzyskanie całego w. księstwa. To dotkliwe doświadcze- nie rozstrzygnęło wreszcie, po roku jałowych wysiłków orężnych, o rewizyi sprawy ruskiej przy odnowieniu unii przez Zygmunta Kiejstutowicza.

Walka ze Świdrygiełłą toczyła się już od jesieni 1432 r. na dwóch frontach. Na jednym, na pograniczu między właściwą Litwą a jej dzielnicami, miał Świdrygiełło przeciw- ko sobie w. ks. Zygmunta i nadsyłane mu przez króla ' posiłki polskie pod wodzą Mszczuja ze Skrzynna; na drugim, na gra- nicy między Wołyniem i Podolem a Rusią Czerwoną, stron- nicy jego ścierali się bezpośrednio z wojskami koronnemi.

1 tu i tam przyszło niemal równocześnie do walnych bitew, które jednak nie miały rozstrzygającego znaczenia. Na Li- twie, dzięki zwycięstwu pod Oszmianą, dnia 8 grudnia',

' Analiza źródeł u Lewickiego, s. 337 przyp. 22.

» Długosz, IV 491.

' Zródta zostawione u Lewickiego, s. H31/2 przyp. 23.

20"

308 OKKKS .lAQIKŁŁOV\ Y 1385-U40

wyparto wprawdzie Świdrygiełłę ze ściślejszego w. księ- stwa; ale niedługo przedtem spisek Wolimuntowiczów, surowo stłumiony przez Zygmunta, dowiódł, jak możnych zwolenników miał jego rywal także wśród Litwinów i, a klęska oszmiańska nie przeszkodziła Swidrygielle naje- chać raz jeszcze Litwę w tej samej zimie*. Na Podolu '/aś, które zrazu wojsko polskie zajęło W całości po Bracław, bitwa, stoczona 30 listopada z wątpliwym wyni- kiem pod Kopystrzyniem nad Murach *, ustaliła nadal podział tej ziemi na część koronną na zachód, a li- tewską na wschód od tej rzeki.

Wobec takiego zrównoważenia się sił, skupianie się wszystkich dzielnic ruskich przy Swidrygielle, na wiosnę r. 1433, miało oczywiście tem większe znaczenie i pozwo- liło mu przygotować nową, groźniejszą o wiele akcyę na lato. Nim się ona jednak rozpoczęła, wybuchła wojna je- szcze na trzeciej widowni, w Prusiech. Odwetowa wy- prawa polska przeciwko Zakonowi, od początku czerwca do początku września, ograniczyła się wprawdzie do spu- stoszenia Pomorza, ale odwróciła największe niebezpie- czeństwo: wmieszanie się najgroźniejszego wroga, w. mi- strza Russdorfa, do wojny domowej na Litwie. Dlatego spodziewano się, zawierając z nim 13 września rozejm w Jasieńcu, że teraz będzie też można położyć kres walkom w ziemiach litewsko ruskich i zawieszeniem broni objęto także Zygmunta Ki ej stuto wicza i Świ- drygiełłę*.

Tymczasem jednak jaskrawo uwidoczniła się róż- nica między charakterem dalszej walki na obu frontach wschodnich. Na litewskim także w lecie

> LEK VIII nr. 636; por. Barwińskyj, dod. IV.

* Źródła u Lewickiego, s. 3^3 przyp. ii.

» Ib., s 332 przyp. 27 i 29; por. Matric. Summ. 111 suppl. nr. 116.

* Ib. s. 340, przyp. 37.

KRYZYS UNII U30-)440 309

r. 1433, Świdrygietło, z pomocą inflancką, toczył wojnę z Zygmuntem z całą zaciętością i, posuwając się w głąb w. księstwa, gdzie się zaledwo obroniły Wilno i Troki, doprowadził przeciwnika do opłakanego położenia. W bła- galnych listach, jakie wskutek tego wysyłał do króla- Zygmunt skarżył się z oburzeniem, że tymczasem n a froncie woły ńs ko- pod olskim wypadki przybrały obrót wręcz odmienny, zgoła nieoczekiwany.

Tam stali na przeciwko siebie starostowie Rusi ko- ronnej: Hryćko Kierdejowicz w Chełmszczyźnie, W^incenty z Szamotuł w ziemi lwowskiej. Michał Buczacki w Hali- czu i brat jego Teodoryk na Podolu kamienieckiem, a z dru- giej strony starostowie Świdrygiełły: ks. .Meksander Nos^ potomek Narymuntowiczów pińskich, w Lucku i ks. Fe- dor Korybutowicz Nieświzki w Bracławiu*. I otóż pa krótkich walkach podjazdowych, stoczonych na wiosnę r. 1433 3, owi starostowie Rusi koronnej, których siły, jak' twierdził Zygmunt, wystarczały do zajęcia nie jednego, lecz trzech grodów jak Łuck i mogły go uwolnić z opresyi, gdzieś w lipcu zawarli na własną rękę zawieszenie broni ze starostami Świdrygiełły do Bożego Narodzenia. Mimo drobnych zatargów granicznych, jakie' spowodował n. p. kniaź Sanguszko, otrzymawszy z rąk króla zamek ratneński*, rozejmu tego dotrzymywano, prze- dłużywszy go do Wielkiejnocy, a nawet wymieniano przy- jacielskie listy, obiecując sobie wzajemnie nie wyrządzać

Archiwum komisyi hislor. XII 208-214, gdzie w objaśnie- niach do tych listów (s. 203/4) omówiliśmy dokładnie źródła do tej wyprawy.

« Ib., s. 209, 216-218.

' Długosz, IV 520; co do chronologii por. Lewicki, s. 342, przyp. 20, 21, gdzie jednak wobec wyżej cytowanych listów także zwycię- stwo Kierdejowicza nad ks. Nosem należy przenieść na wiosnę r. U3H.

* Arch. Sang. I nr. 33.

310

OKRES JAUIBŁŁOWY 1385-1440

szkody >. Bez względu na to, czy chodziło o miejscowych bojarów ruskich, czy też o panów polskich lub kniaziów litewskich, osiedlonych w tych ziemiach, brak tutaj wszel- kiego śladu owej zaciekłej nienawiści, jaka wrzała między Zygmuntem 'a Świdrygiełłą.

Niedarmo skarżył się pierwszy z nich na owe zawie- szenie broni na Rusi południowej. Wszak pozwoliło ono Wo- łynianom współdziałać skutecznie w wyprawie przeciwko niemu, tak, że gdy sam Świdrygiełło uderzył od wschodu, najechali oni od południa ziemię brzeską i Polesie '■'. Mimo to Kiejstutowicz, wraz z wiernymi mu bojarami, odrzucał sta- nowczo wszelką myśl pogodzenia się ze Świdrygiełłą, które król chciał przeprowadzić na podstawie rozejmu jasienie- ckiego. Odparł też Zygmunt najazd, ale, jak dowiodła w je- sieni odwetowa wyprawa na Mścisław ', nie miał dosta- tecznych sił, aby pogromić rywala. Wobec tego musiał szukać tern ściślejszego oparcia gię o Jagiełłę i Polskę. Pragnął osobistego porozumienia z królem, przybycia jego na Litwę, aby przeszkodzić za wszelkącenę zbli- żeniu się Jagiełły do brata i uzyskać od Pola- ków walną pomoc do ostatecznego zgnębienia Ś w id rygi ełły.

Pomocy tej Korona mogła udzielić, gdyż rokowania z Krzyżakami doprowadziły w grudniu do l2-letniego ro- zejmu łęczyckiego i dowiodły, że obecnie, nawet bez poparcia ze strony litewskiej jak niegdyś za Witołda, Polska ma stanowczą przewagę nad Zakonem i już się go nie potrze- buje obawiać. Mimo to decyzya nie była łatwą. Wszak wiedziano dobrze, że także Zygmunt tylko wtedy stał wier- nie po stronie Polski, gdy jej potrzebował, a po za tem umiał się znosić z Krzyżakami na własną rękę nie gorzej

1 Arch. komisyi histor. XII 215, 217/8.

« Ib., s. 213/4.

^ Polnoje sobr. XVII 63, 106, 135, 181 etc.

KRYZVS UNII 1430- 1440 311

■od Świdrygiełły. Ten zaś obecnie, znużony walką, pod wy- raźnym wpływem układu swych stronników z panami Rusi koronnej, również zgłaszał się do króla, jako »starszego brata«, zpropozycyami pokojoweini, aby, jak pisał, wreszcie położyć kres wojnie domowej i wprowadzaniu obcych sojuszników do ich ziem ^ Sam «obie jednak szkodził przez zwykłe, samochwalcze po- gróżki, jakie dodawał do takich wynurzeń, a zresztą król i Polacy, którzy Zygmunta sami wysunęli półtora roku temu i niedawno w aktach unii zaprzysięgli mu pomoc przeciw Świdrygielle, nie mogli teraz opuścić swego wła- snego kandydata do godności wielkoksiążęcej.

W ten sposób mścił się ciągle niebaczny krok z r. 1432, który wywołał wojnę domową o wiele groźniejszą i za- <;iętszą, aniżeli tę, której chciano uniknąć. Dobrze sobie zdawano sprawę w Polsce, że jedynem wyjściem z owego błędnego koła było pogodzenie obu ry- wali. Próby w tym kierunku, ciągle ponawiane, były je- dnak całkiem beznadziejne. Zygmunt, który nawet po- słów królewskich nie przepuszczał do Swidrygiełły, jego własnych posłów, gdy król ich do niego odsyłał, znieważał i męczył*; stronnicy Swidrygiełły zaś, oświadczając, że by- najmniej nie zwracają się przeciwko królowi polskiemu, rów- nocześnie nie myśleli przerywać walki z Zygmuntem*. Nad tem, aby nie przyszło do wewnętrznej zgody w państwie polsko-litewskiem, czuwali nadto podstępni wrogowie ze- wnętrzni, zwłaszcza Krzyżacy, a Swidrygiełło poczuwał się do obowiązku donosić im, z prośbą o radę, o ostatniej je- szcze propozycyi ugodowej, z jaką niedługo przed śmier- cią zwrócił się do niego Władysław Jagiełło*.

Odrzucił tembardziej, że chciała właśnie rozcią-

' » Arch. komi^yi histor. XII 216 (»"/,, 1433). » Ibid., s. 216. » Ib., s. 217. * LEK VIII nr. 789.

312

OKKHS JA<łlEł.ŁO\vy 188»-144»

gnąc zgodę także na Zygmunta. Nastąpiła bowiem już po decyzyi króla i Polaków, że trzeba dotrzymać umów, zawartych z Kiejstutowiczem. Spełniając jego usilne prośby, Jagiełło udał się na Litwę i n a zj d z i e w Kryn- kach, w ostatnich dniach stycznia 1434 r. ', zatwierdził go raz jeszcze na w. księstwie, zapewniając go, że nigdy mu nie cofnie poparcia przeciw bratu, i upominając licznie ze- branych kniaziów i panów Litwy do wierności wobec niego.

Jak silnem musiało być wahanie się przed decy- zyą, o tern najlepiej świadczą fakty, że ponowna »inwe- stytura« Zygmunta wydawała się wogóle potrzebną i że niebawem, zapewne na podstawie układów w Krynkach, wymieniono nowe akty unii, identyczne z poprzed- niemi. Datowane z 27 lutego, polski z Korczyna, litewski z Grodna*, były to znowu, jak w r. 1432/3, dokumenty łączące w sobie zobowiązarna i władców i społeczeństw obustronnych, utwierdzone licznemi pieczęciami rady ko- ronnej i bojarów litewskich.

Uderza, że tym razem w akcie w. księcia obok szla- chty litewskiej nie wymieniono ani kniaziów, których istotnie brak, ani Rusinów, choć właśnie w tym akcie można się doszukać nazwisk ruskich ^. Ale mimo tej róż- nicy formalnej, trudnej do wytłómaczenia, nie może ule- gać wątpliwości, że właśnie wówczas, po doświadczeniach

* Długosz, IV 521/2; datę ustalił W. Czermak w Rozpr. Akad. hi.st. t. 44, s. H7H pizyp. 1.

2 Cod. dipl. Pol. 1 nr. 176; Barwińskyj, app. I nr. 4.

' Napewno jest Rusinem Chodko Junewicz, a może i niejeden z kilku »lwaszków«. Co do kniaziów, to v\ ystępują wprawdzie nie- którzy potomkowie książęcych rodzin Gedroyciów i Świrskich, ale, jak zwykle w tych latach, bez tyluJów i wśród bojarów. Warto je- dnak zwrócić uwngę, że właśnie po r. 1434 i po rozszerzeniu przywile- jóu' na kniaziów także te najmniej możne lody kniaziowskie, które dotąd szukały zabezpieczenia swych praw, stając w rzędzie bojar- stwa, zaczynają używać kniaziowskiego tytułu.

KRYZYS luNIl U30 1440 313-

poprzedniego roku, postanowiono połączyć odnowie- nie unii polsko-litewskiej z załatwieniem spra- wy ruskiej, zaniedbanej poprzednim razem.

Świadczy o tern wystawiony niebawem, dnia 6 maja, przywilej Zygmunta*. Wśród dziwnie nielicznych świadków na tym akcie (5) zwracają uwagę trzej dawni zwolennicy Świdrygiełły, z nicłi jeden Rusin, bardzo wpły- wowy odtąd na Litwie, Chodko Juriewicz*. Przeprowadza w nim w. książę to zrównanie kniaziów z boja- rami, a zwłaszcza dzielnic ruskich ze ściślej- szą Litwą, którego projekt powstał już w październiku 1432 r. w Grodnie. Z tego projektu wzięto nawet umoty- wowanie zrównania w arendze. Formalnie jednak mamy do czynienia nietylko z aktem takiego zrównania przy zatwierdzeniu dawniejszych przywilejów, lecz z nowym wcgóle, trzecim z kolei, przywilejem w. księstwa, wy- danym tym razem dla całego państwa, a więc pier- wszym przywilejem o g ó 1 n o - z i e m s k i m, w któ rym wymieniono szczegółowo wszystkie prawa społeczeństwa. Powtórzono więc in extenso koncesye przywilejów daw- niejszych, nieraz rozwijając je szerzej, a dodano dwie, które także dla ściślejszej Litwy były całkiem nowe: z uwzględnieniem ówczesnych stosunków wewnę- trznych i pod wpływem polskiej zasady yineniinem capti- vahimuti(i, obiecano, że w. książę nie będzie winił i karał kniaziów i bojarów na podstawie samych donosów i po- dejrzeń, bez dowodu sądowego, a nadto zwolniono pod- danych szlacheckich od daniny i opłaty działka, w czem

' Cod. epist. III dod. nr. 22.

* Obok niego .lerzy Oedygold, który wraz z Chodkiem jeszcze w bitwie pod Oszmianą walczył po stronie ŚwidrygieUy (LEK VIII nr. G45) i KieżgajJo, jeden z braci Woliniuntowiczów, spiskujących- w jesieni r. 14żi2 na rzecz ŚwidrygielJy (ib. nr. 636), wówczas uwię- ziony przez Zjginunta i złożony z urzędu starosty żmudzkiego.

314

OKHKS JA(JIEł-ŁOWy 1S86-1440

widać pierwszy ślad wpływu polskich wolności podat- kowych.

Kwestyi wyznaniowej i tym razem nie po- ruszono. Ponieważ jednak przywilej byt wydany i dla ściślejszej Lilwy i dla ziem ruskich, jasnem było, że w obu częściach państwa i katolicy i schizmatycy mo- gli korzystać z praw, w nim wyszczególnio- nych. Do katolików ograniczonem pozostało tylko to je- dno prawo aktu horodelskiego, które pozostało też ogra- niczonem do ściślejszej Litwy, bo go nie powtórzono w obecnym przywileju ogólno-ziemskim: był to artykuł, ustanawiający na ściślejszej Litwie dożywotnie urzędy ziemskie na wzór polski. Taksamo opuszczono też wzmianki o udziale tych urzędników w radzie wielkoksiążęcej i o zjazdach panów litewskich z polskimi. W ten spo- sób kilka najwyższych godności w państwie pozostało i nadal dostępnemi tylko dla Litwi- nów-katolików i oni też tylko mieli zabezpie- <jzony głos w sprawach politycznych, zwłaszcza stosunku do Korony.

Mimo to zasada wyłączania dzielnic ruskich z przy- wilejów, jakie pod wpływem Unii dostawały się ściślejszej Litwie, była przełamana. I napewno nie było to przypad- kowym zbiegiem okoliczności, lecz również wynikiem umów

\z początku r. 1434, że niemal równocześnie nastą- })iło wreszcie także dawno przyobiecane roz- szerzenie praw koronnych na ziemie ruskie, ^należące bezpośrednio do królestwa polskiego. Przypadkowem było tylko, że śmierć Jagiełły (1 czer- wca) usunęła ostatnią przeszkodę: ograniczenia w pełni swobód, które na czas swego życia chciał zatrzymać na Rusi koronnej. Teraz na samym początku rządów jego

.syna', może jeszcze w obecności posłów litew-

» Długosz, IV 548/9.

KKTZYS INII 14S0 - 1440 315

skich, którzj: ptzyby 1 i nakoronacyę w imieniu Zygmunta i Litwy ^, zrównanie to nastąpiło w całej pełni: objęło bowiem wszystkie prawa i wolności, które szlachta polska właśnie podczas rządów Jagiełły wywal- czyła sobie z takim trudem. Odrazu też dawało Rusi koron- nej szlacheckie sądy ziemskie, których księgi zaczęto spi- sywać po powiatach już z pierwszym dniem następnego roku', samorząd sejmikowy' i udział jej dygnitarzy w spra- wach ogólno-państwowych*.

Ziemie ruskie Korony, nietylko województwo lwow- skie czyli ruskie w ściślejszem znaczeniu, ale i podolskie czyli kamienieckie, oraz bełzkie^ aczkolwiek pozostawało pod władzą książąt mazowieckich, otrzymały więc prawa szersze i pełniejsze aniżeli ziemie ruskie, pozostawione przy w. księstwie. Nie zmienia to jednak analogii zasad- niczej, dzięki której jedna część Rusi zespoliła się teraz ustrojowo z Koroną, a równocześnie druga z Litwą. I otóż teraz dopiero rozstrzygnęło się ostatecznie, że Unia jagiellońska b ędzie m lała formę ściśle dualistyczną, i dokonał się proces budowy zje- dnoczonego państwa, który, rozpoczęty przez Jagiełłę w Krewię, przeciągnął się przez całe jego życie.

Ale trwała jeszcze nieszczęsna wojna do- mowa, w której ciągu zapadły przełomowe postanowienia 1434* r. Jej dalszy przebieg nie zmienił w pra-

» Ib., 542.

« Niesiecki : Herbarz 1 261; AGZ XII nr. 1, XIII nr. 1, por. Xl nr. 714.

* Ob. wykaz sejmików u H. Chodynickiego: Sejmiki ziem ru- skich w w. XV, s. 117.

* Po raz pierwszy przy zawarciu pokoju brzeskiego z "/it 1435, Vol. leg. I 128/9, por. 130, 138.

'= Obok innych świadectw dowodzi tego udział szlachty belz- kiej i podolskiej w cytow. niżej konfederacji z r. 1436; pór. też 4csięgi ziemskie belzkie, zachowane od r. 1439, w AGZ XIX s. 323 un.

316 OKRKS JAOIKŁł.OWY 1386-1440

wdzie ówczesnego rozgraniczenia między Ko- roną a w. księstwem, które utrzymało się da unii lubelskiej; był jednak powodem, że za- sady wzajemnego stosunku obu państw, mimo tak ścisłych na pozór zobowiązań świeżych aktów unii, nie zdobyły sobie wśród wewnętrznego rozstroju w. księ- stwa ogólnego uznania, lecz m i ały j es z cze być przed- miotem długich sporów i wielu zmian po r. 1569.

Doraźny jednak sukces odnowienia unii z Zygmun- tem, które wzmocniło jego stanowisko na Litwie, a zwła- szcza zrównania Rusi, którego odkładanie dotąd, wprost popychało do obozu opozycyjnego t. j. Świdrygiełły, nie dał długo czekać na siebie.

Z jakiem zadowoleniem przyjęła prawa koronne Ruś, należąca bezpośrednio do królestwa polskiego, o tem świadczy konfederacya, którą niebawem, w lecie r. 1436, zawiązało stokilkadziesiąt przedstawicieli wszystkich jej ziem, aby sobie zabezpieczyć nienaruszone zachowanie tych praw ^ Ale niemniejszem było też wrażenie przywi- leju trockiego z 6 maja w w. księstwie, gdzie tymczasem rozpoczęły się obustronne przygotowania do nowej roz- prawy między Zygmuntem a Swidrygiełłą i gromadziły się się posiłki polskie dla pierwszego, obsadzając ważniejsze zamki 2.

Oto bowiem już w drugiej połowie r. 1434 i na po- czątku następnego roku we wszystkich dzielnicach ruskich w. księstwa, gdzie dotąd Świdrygiełło miał najpewniejsze oparcie, objawił się ruch, zmierzający do odpadania od niego, najpierw na

> Cod. epist. III dod. nr. 39; nazwiska uczestników w J. Za- moyskiego inwentarzu arch. kor. III 9—11 i 61— 6H, oraz jego nota- tach herald.-sfrag. (Piekosiński : Studya, t. VII), nr. 1229/30, 158—217 i 596—693.

» LEK VIII nr. 855, s. 501.

KRYZYS UNII 1430 - 1440 317

południu: na Wołyniu, Podolu bracławskienn i Kijowszczy- inie, potem i na północy: w Smoleńsku.

Jakie pobudki wywołały ten ruch, o tem poucza akt z 7 września 1434 r \ w którym starosta krzemie- niecki i bracławski z ramienia S wid rygiełły, ks, Fed- ko Nieświzki, poddał się królowi i Koronie. Niebezpieczeństwo, jakie mu groziło ze strony dotychcza- sowego pana, było niewątpliwie spowodowane układami, które Fedko już przedtem prowadził z panami koronnymi -, namierzając przejść do ich obozu. O co mu zaś chodziło, gdy wraz ziemiami, klóremi zarządzał, przystępował do króla i »świętej Korony polskiej«, najwyraźniej wskazuje jego żądanie, czyli raczej warunek, że król »ma dać mnie i moim dzieciom i wszystkim ziemianom tych ziem prawo polskie na wieki jak innym zie- miom polskim«. Nie ulega wątpliwości, że także win- nych wypadkach prawa i przywileje, przyznawane ziemiom ruskim tak ze strony króla jak i w. ks. Zygmunta, były głównym motywem odpadania od Swidrygiełły.

Ale hołd Fedka odsłania zarazem trudności, wsku- tek których rezultat tej akcyi. która się zdawała zapowia- dać koniec wojny domowej, pozostał połowicznym i chw^i- lowym.

Układ z kn. Nieświzkim przyłączał do Korony nie- tylko Podole bracławskie, przyznawane jej w uniach z Zygmuntem, ale także Krzemieniecczyznę, część Wo- łynia, który miał otrzymać w dożywociu w. ksią- żę Litwy. Wpłynęły na to zapewne zabiegi tego stron- nictwa w Koronie, któremu tak bardzo chodziło o złączenie Wołynia z Rusią czerwoną, które już na wiosnę zamie- rzało uderzyć na Łuck i Krzemieniec ', a którego przywódcy,

» Krupowicz: Zbiór dyplom., nr. 16; Kwart. hi.stor. XXV 2H9 nn. « Arch. komisji histor. XII 164, 202. » Kotzebue: Switrigail, s. 117.

318

OKRRS JAGIKł.ŁOWY 1385-1440

Szamotulski i Buczacki, pozyskali właśnie kn. Fedka. A\er przyczyniło się do tego także stanowisko miejscowego zie- miaństwa, które wolało przez bezpośrednie przystąpienia do Polski dostąpić pełni praw koronnych, aniżeli przez uzna- nie Zygmunta uzyskać udział, a to nie zupełny, w skromniej- szych przywilejach Litwy. Dlatego musiała powstać chwiej- nosć, dzięki której n. p. jedna część Wołynia z Krzemień- cem poddała się wprost Polsce, a równocześnie druga, ze stołecznym Łuckiem, Zygmuntowi, w którego imieniu zajął Łuck chwilowo Litwin Gasztołd^ Wynikła stąd roz- bieżność interesów między Zygmuntem a Ko- roną, utrudniająca ścisłe współdziałanie.

Jeszcze niebezpieczniejszem było, ie wszyscy ci knia- ziowie i ziemianie, którzy tylekroć przerzucali się z jednego obozu do drugiego, pod wpływem każdego osobistego za- wodu byli gdtowi zmienić swe stanowisko. I tak właśnie kn. Fedko w swym akcie hołdowniczym stawiał jako drugi warunek, że on i jego potomkowie pozostaną w posiadaniu swej ojcowizny, rozległych włości w powie- cie krzemienieckim i na Podolu, gdzie, jakby w odrębnem księstewku lennem, miał ustanawiać po grodach swych » wojewodów i burgrabiów«, wiernych » królowi. Koronie i mnie, ich słudze«. Zdaje się, że to żądanie napotykało w Koronie na opór, skoro 20 marca następnego roku mu- siał odnowić hołd z pominięciem tego warunku 2. I to nie- wątpliwie skłoniło go, że niebawem odpadł znów do Świdrygiełły i walczył po jego stronie pod Wiłkomie- rzem '. Polska utraciła poddane przez niego ziemie, on zaś pomnożył liczny zastęp kniaziów, którzy najdłużej

1 LEK VIII nr. 855.

' Krupowicz, nr. 17.

* Wynika to z identyczności Fedka Nieświzkiego z Fedorem Korybutow czeni, której dowiódł ks. Józef Puz}na; por. polemikę w Mieś. herald. 1911-1914, w szczególności 1911, s. 46, 149, 1912 s. 25.

KRYZYS UNII 1430- 1440 319

podtrzymywali sprzyjająceg^o ich dążeniom kandydata do g-odności wielkoksiążęcej V

Ale oprócz kniaziów Swidryg:iełło miał także wielu innych stronników, osobiście do niego przywiązanych, co również udaremniało odstępstwo niektórych ziem i gro- dów. Tak było zarówno we wrześniu r. 1434 w Kijowie, jak i w marcu 1435 r. w Smoleńsku; w obu wypad- kach zdradę ziemian ruskich, odpadających od swego dotychczasowego przywódcy, udaremnili panowie li- tewscy, katoliccy-, wierni Swidrygielle. Kijów uratował mu Iwaszko Moniwidowicz *, Smoleńsk zaś Jerzy Butrym '. a metropolita ruski Herasym, który stał na czele sprzysiężenia, został spalony na stosie przez mścivA'ego księcia.

Oczywiście jednak, mimo że Świdrygiełło uniknął większych, trwałych strat terytoryalnych, cały ten ruch musiał silnie podkopaćjego stanowisko. Zd rady i represye rozbijały jego stronnictwo w przeddzień decy- dującej walki; dość przypomnieć, że na Rusi pogrom, jaki go spotkał w bitwie nad Świętą, przypisywano karze Bo- żej za spalenie metropolity^.

Zygmunt zaś zwycięstwo zawdzięczał po- mocy polskiej, którą mu zapewniło odnowienie unii w roku poprzednim. Polska to dyplomacya pozbawiała Świdrygiełłę poparcia cesarskiego i czynnej pomocy w. mi-

> Jak wiadomo, według latopisa pod Wilkomierzem walczyła po stronie ŚwidrvgieUy około 50 kniaziów; list współczesny (LEK VIII nr. 986) podaje ich liczbę na 25. Już po klęsce, w r. 1437/8, znaj- dujemy w jego otoczeniu nawet Us. Sanguszkę, trzymającego przed- tem Ratno z rąk Korony (por. w naszej pracy: Ostatnie lata Świ- dryg., s. 29, i w Arch. kom. hist. XII 207), co może pozostaje w związku. z ówczesnym układem Świdrygiełły. z panami Rusi koronnej.

« LEK VIII nr. 855.

» Raczyński: Kod. dypl. Litwy, s. 367.

* Połnoje sobr. XVII 63 etc.

320 OKRES .lAUlKŁŁOWY 1S86-1440

strza i nietylko znowu stanęły do boju, jak w lecie

1434 r. przy odparciu najazdu inflanckiego ', polskie załogi, rozłożone po grodacti litewskich w liczbie około 3 tysięcy, ale ponadto śpieszył na Litwę, na walną rozprawę w lecie

1435 r., kwiat polskiego rycerstwa*. Chociaż w ostatniej chwili konieczność pogotowia na granicy pruskiej ' po- wstrzymała liczniejszy jego napływ, zebrało się go około 12.000 pod wodzą Jakóba Kobylańskiego*. Gdy zawiodła ostatnia próba doprowadzenia do zgody między Zygmun- tem a Świdrygiełłą przez podział w. księstwa między obu ry- wali^, to posiłki polskie, nie uniknąwszy dotkliwych strat w początkowych starciach*, rozstrzygnęły słyn- ną bitwę wiłkomierską czyli ))pobojską« z dnia 1 września, chociaż dowództwo nac/elne sprawował syn Zygmunta, Michał'.

Już współcześni porównywali bitwę ze zwycię- stwem grunwaldzkiemu Trudno jednak przecież sta- wiać dwa te sukcesy orężne na równi. Znaczenie dziejowe Grunwaldu, mimo że go nie wyzyskano należycie, polega na sukcesie moralnym, ideowym, który położył kres nie- bezpieczeństwu krzyżackiemu a uratował Unię. W sto- sunku do Zakonu rzeczywiście także zwycięstwo nad Świętą miało podobne, choć mniej przełomowe następstwa: chociaż w. mistrz powstrzymał się od udziału w walce, w której zginął mistrz inflancki, skutki klęski i na nim się odbiły, tak, że pod sam koniec r. 1435 musiał przyjąć wa- runki, jakie mu Polska podyktowała w pokoju brzeskim,

1 LEK VIII nr. 855

» LEK VIII nr. 986, s. 597.

» Cod. epist. III dod nr. 32.

* Długosz, IV 563.

s Cod. epist. III dod. nr. 25.

Ib., nr. 32.

' LEK VIII nr. 976. 986, IX nr. 97 s. 60. « Ib. nr. 986, s. 599.

KRYZYS UNII 1410-1**0

321

zawartym taksamo jak pokój toruński z r. 1411 przy udziale w. księcia i rady litewskiej. Dla Unii jednak Wilkom ierz nie miał wcale owego podniosłej^o znaczenia co Grunwald. Mniejsza o to, że Zygmunt właśnie w sto- sunku do Krzyżaków nie pozwolił Polakom wyzyskać prze- wagi w całej pełni \ tak, że zaraz po wspólnem zwy- cięstwie ustało współdziałanie orężne; nie byłoby to jeszcze decydujące, bo przecież i po Grunwaldzie Witołd zawiódł na wyprawie pruskiej. Ale podczas gdy wielki brat Zy- gmunta, chociaż w pierwszym rzędzie przestrzegał intere- sów Litwy, przecież nie myślał podkopać jej zbawiennego związku z Koroną, Zygmunt, uratowany przez Polaków, chwycił się od razu dwulicow^ej polityki, która go miała uwolnić od zwierzchnictwa Korony przez konszachty z jej wrogami, a która go doprowadziła do planu ligi anti- polskiej.

Nim jednak do tego przyszło, uwydatniła się jeszcze druga różnica, która nie pozwala zestawiać r. 1435 z 1410. Oto tym razem częściowo i pośrednio tylko chodziło o zwy- cięstwo nad zewnętrznym nieprzyjacielem, a w pierwszym rzędzie o zwycięstwo w nieszczęsnej, bratobójczej wojnie domowej. Ta strona pozornego tryumfu była tem smutniejsza, że nawet ofiarą przelanej krwi nie oku- piono końca wewnętrznego rozłamu. Bezpośrednio po bi- twie nad Świętą z wszystkich dzielnic, które w poprze- dnich latach stały przy Świdrygielle, wojskom Zygmunta poddała się tylko smoleńska, pamiętna pomsty za nieda- wny spisek. Oparły się natomiast Połock i Witebsk'; cał- kiem przelotne tylko były sukcesy na Siewierzczyźnie, na- wet w dawnej, starodubowskiej dzielnicy Zygmunta; wy- wołała je tylko chwilowa pogłoska o śmierci Swidrygiełły',

» Ib. nr. 979.

» Polnoje sobr. XVII 63 etc; LEK VIII nr. 998.

» Kotzebue: Switrigail, s. IHS.

o. Halecki : Dzieje Unii Jagiellońskiej. 21

322

OKRK8 JAOlEł.Ł0\Vy U86-1440

który też utwierdził się na nowo nietylko w Kijowie, ale i na utraconym w r. 1434 Wołyniu wraz z wschodniem Podolem ^ Stąd wojna domowa musiała trwać dalej. Na razie o faktycznym podziale w. księ- stwa między obu rywali rozstrzygnęły warunki geograficzne. Północne, białoruskie dzielnice, Połock i Witebsk, przez położenie swoje zawsze ściślej związane z właściwą Litwą, aniżeli z resztą Rusi, w lecie

1436 r. musiały, aczkolwiek niechętnie, poddać się Zygmun- towi *. Piszący na północy rocznikarz ruski sądził, że tem- samem Zygmunt już wówczas połączył »w. księstwo ru- skie« z litewskiem. Nie stosowało się to jednak jeszcze do ziem Rusi południowej. Ich zwarta całość pozostała i nadal w ręku Świdrygiełły, który w latach 1436 do 1438 miał stałe oparcie w Kijowie i Lucku; jeszcze w lecie

1437 r. jego wodzowie zwycięsko odparli wyprawy Zy- gmunta na oba te grody ^

Kiejstutowicz dlatego wytężał wszystkie siły, aby i tutaj położyć kres władaniu, swego rywala, ponieważ w Polsce zaczęła się znowu pojawiać myśl, aby wreszcie uśmierzyć wojnę domową przez utrwalę nie takiego po- działu ziem litewsko-ruskich między obu »w. książąt«. Ten kierunek polityczjiy, zmierzający do odłączenia ziem południowo-ruskich od Litwy, wychodził znowu od panów Rusi koronnej. Już na początku r. 1436 rozpoczęli oni w tym celu rokowania, uwieńczone w li- stopadzie zawarciem zawieszenia broni; prowadzono je już nietylko ze stronnikami Świdrygiełły, jak w r. 1432/4, ale i z nim samym ^. I on bowiem, mimo ró-

* Ib., s. 134; Haleeki: Ostatnie lata Świdrygiełły, dod. I nr. 4-17.

» Połnoje sobr. XVII 64 etc; LEK IX nr. 97, 102, 133. » LEK IX nr. 125, 187, 227.

* Kotzebue: Switrigail, s. 132, 135; Arch. Komisyi histor. XII 165.

KRYZV8 (Nil 14S0 - 1440

323

wnoczesnych układów, z posłami cesarskimi *, jedyną mo- żliwość utrzymania się choć przy części swych dzierżaw widział w porozumieniu z Polską, któreby mu pozw^oliło skupić wszystkie siły w obronie przeciw Zygmuntowi albo nawet uzyskać pomoc polską dla siebie.

Na zjeździe krakowskim w sierpniu 1437 r., na który w tym celu zjechał osobiście, odłożono decyzyę do walnego zjazdu w Sieradzu, po dwóch miesiącach *. Ale już znacznie wcześniej, gdy Swidrygiełło przybył do Lwow'a, panowie ruscy zdecydowali się zawrzeć z nim na własną rękę nad- zwyczaj doniosły układ z 4 września. Poddawał się w nim Koronie, oddawał jej od razu upragnioną ziemię łucką, za którą miał otrzymać inne wynagrodzenie, a reszta jego posiadłości, Kijowszczyzna i wschodnie Podole, miały przypaść Koronie po jego śmierci, jak to w osobnym do- kumencie poręczyli panowie jego rady'.

Była to poprostu odrębna unia, zawarta z częścią w. księstwa; przez nią ta część, cała Ruś południowa miała się niebawem złączyć z Rusią koronną, której panowie widocznie zdawali sobie sprawę, jak wąt- pliwem było »przywrócenie« całego w. księstwa lub cho- ciażby Wołynia po śmierci Zygmunta. Gdyby umowa we- szła w życie, jak to zapowiadało ustanowienie polskich starostów w Lucku*, Unia jagiellońska byłaby już

' Ordensbriefarchiy w Królewcu, listy Jana Richardi (notarius causarum Caesareae maiest.) do marszałka Świdrygielly z 19/2 1437, w którym mu poleca posłów cesarskich, i do samego księcia z tejże daty (w archiwum obecnie złożony mylnie pod r. 1440; streszcze- nie u Kotzebue'go, s. 132).

* Długosz, IV 579.

» Cod. epist. I/l nr. 91/2; drugi z tychllktów z oryginału wy- dał B. Barwińskyj: Kilka dok. i zamitok (Zap. tow. Szewcz. t. 116), nr. 4. Por. też LEIdX 227.

* Akty zap. Rossii I nr. 36; Cod. epist. II nr. 250; Arch. Ko- misyi histor. VIII 214/5; Długosz, IV 601. Rzecz znamienna, że je- dnym z nich był starosta generalny Rusi koronnej, Wincenty z Sza-

324 OKRES JAGIKŁŁOWY U86-li40

W połowie XV w. przybrała formę teryto- ryalną, jaką jej nadano w r. 1569. O ile przyłączenie samego Wołynia do Korony zawsze było rzeczą stosun- kowo drugorzędną a w istocie bardzo problematyczną, póki Kijowszczyzna pozostawała przy Litwie, o tyle zje- dnoczenie wszystkich ziem południowo-ruskich, z usunię- ciem sztucznej między niemi granicy, najlepiej odpo- wiadało ich interesom. Wówczas zaś, gdy Ruś czer- wona nie była jeszcze tak ściśle zespoloną z Małopolską jak w XVI w., byłoby to w konsekwencyi doprowadziło je- szcze w ostatniej chwili do tryalistycznego ukształ- towania Unii, bezsprzecznie najnaturalniejszego i naj- szczęśliwszego.

Ale w razie przyjęcia tego układu na zjeździe sie- radzkim, król i Polacy byliby się sprzeniewierzyli zobo- wiązaniom wobec Zygmunta. Zdaje się, że, wysyłając po- selstwo do Kiejstutowicza, chciano raz jeszcze spróbować, czy takie rozwiązanie nie dałoby się przeprowadzić w po- rozumieniu z nim, przez pogodzenie się obu rywali. Było to jednak niemożliwe. Każdy z dwóch zaciętych przeciwników był gotów tylko do układu z Polską, a i to tylko za cenę pomocy polskiej przeciwko drugiemu ^

Wobec tego decyzya nie mogła wypaść inaczej,' jak w r. 1432/4. Dostojnicy koronni, którzy znowu w Grodnie prowadzili rokowania z Zygmuntem, bez względu na par- tykularne interesy ziem ruskich, za ważniejsze uznali znowu zabezpieczenie i dotrzymanie unii z sa- mą Litwą, chociaż i oni odnosili się do Zygmunta z nie- ufnością aż zbyt rychło usprawiedliwioną.

Świadczyła o niej już ta okoliczność, że parę miesięcy wcześniej, 1 lipca 1437 r., zażądano od wojewody wi-

motuł, a drugim starosta tego Oleska, które, niedawno oderwane od Wołynia, tak usilnie pragnęło zachować łączność z Luckiem. » LEK IX nr. 227; Długosz, IV 581.

KRYZYS UNII 1430 - 1440 325

leńskiego Jana Dowgirda przysięgi i pisemnego zobo- wiązania, że po śmierci Zygmunta nikomu innemu nie odda litewskiej stolicy, jak tylko królowi, lub Jego na- stępcom, i Koronie ^ Teraz zaś, 6 grudnia, w. ksią- żę nietylko musiał ponownie zatwierdzić unię z r. 1432', ze szczególnem podkreśleniem, że po jego zgonie cate państwo litew'skie powraca do królestwa polskiego, ale też umieścić w nowym akcie nieznany dotąd warunek, że odtąd ktokolwiek będzie dzierżył z jego rąk grody lub ziemie Litwy i Rusi złoży analogiczną przy- sięgę i zobow iązanie, jak Dowgird co do Wilna. Do aktu w. księcia włączono też nowe poręczenie unii przez knia- ziów i panów Litwy i Rusi, z których jednak tylko czte- rech imiennie wyliczono ^

Przedstawiciele Korony sądzili, że w ten sposób, wy- rzekając się uzyskania całej Rusi południowej za pomocą Świdrygiełły, zapewnili sobie lepiej niż dotąd, że po śmierci Zygmunta Polska będzie mogła swobodnie roz- porządzić całem w ogóle państw^em litewskiem. W akcie, jaki w zamian za to wystawili Zygmuntowi*, obiecali, że król, gdy dojdzie do lat sprawnych, układ ten zatwierdzi. Rzeczywiście 16 grudnia 1438 r., przy zatwier- dzeniu przywilejów koronnych przez Władysława III, uzyskali od niego także sankcyę umów z w. księciem ^ Równoczesn'"ść tych zatwierdzeń dowodziła najlepiej, że now^y król mimo niewątpliwej już elekcyj-

» Barwińskyj : Żyg. Kiejst., app. I nr. 5.

* Ib., nr. 6.

* to biskup (Maciej), kasztelan (Ościk) i wojewoda wileńscy, oraz Kieżgajlo Wolimuntowicz.

* Cod. dipl. Pol. I nr 177.

* Vol. leg. I 139 40; najnowsze wydanie zatwierdzenia przy- wilejów kor. z wzmianką o Litwie, Rusi, Podolu i Mołdawii: Knigi polskoj kor. mietriki (wyd. warsz. Arch. głównego, zesz 2) t. I nr. 21; por. jednak Cod. epist. II nr 251.

326 OKKKS JAGIKŁŁOWY 1886-1440

ności Korony polskiej uznał swe dziedziczne ziemie lite wsko-ruskie za jej część integralną w jednej redakcyi zatwierdzenia przywilejów obiecał zre- sztą wyraźnie, że tych ziem nigdy od niej nie odłączy.

Nowe uznanie przynależności w. księstwa do Pol- ski przez stronę litewską, za którem niebawem poszło podobne uznanie ze strony dynastyi, wydawało się przed- stawicielom Korony tak ważnem, że równocześnie obiecali Zygmuntowi zupełnie odstąpić Swidrygiełły, a na- wet go oniepokoić i ścigać«. Rycerzy koronnych, znajdu- jących się przy nim i dzierżących Łuck, miano odwołać, a temsamem nie przeszkadzać Zygmuntowi w wyparciu wroga z ostatnich jego posiadłości.

Tak się też istotnie stało. Mimo niezadowolenia na Rusi koronnej \ mimo że nie wykonano formalnie uchwały*, we- dług której wprost z ramienia rządu polskiego miano wy- dać Łuck Kiejstutowiczowi, sam fakt, że Świdrygiełło zo- stał pozbawiony oparcia o Polskę, wystarczył, aby pod koniec r. 1438 ziemianie łuccy poddali się Zygmuntowi'. W tym samym mniej więcej czasie wyparł on swego wroga nietylko z całego Wołynia, gdzie Świdrygiełło cofał się coraz dalej ku południowi, ale także z Kijowszczyzny i wscho- dniego Podola*. Zapożyczywszy się u zaprzyjaźnionych zie- mian czerwonoruskich 5, Świdrygiełło umknął na Wołosz- czyznę. Z ostatnich walk Korona skorzystała tylko tyle, że zajęła okolice Chmielnika i Latyczowa, należące przed- tem do wschodniego, odtąd zaś do kamienieckiego Podola*.

*■ Por. jej konfederacyę z 11 października 1438 r., na której czele stanął starosta ruski i łucki Szamotulski (Cod. epist. II nr. 250).

* Długosz, IV 602. » LEK IX nr. 414.

* Rozbiór źródeł podaliśmy w pracy: Ostatnie lata Swidrygiełły, 8. 7/8.

5 AGZ XIII nr. 895.

* Por. Ostatnie lata Świdra g., s. 8 przyp. 5.

KRYZYS UNII 1430- 1440

327

Po za tern wszystkie ziemie w. księstwa, ni6 wyj- mując Bracławszczyzny, złączyły się w ręku jedy- negojuż władcy państwa litewskiego, Zygmun- ta Kiejstutowicza.

Ale wtedy rozpoczęte już były knowania, za pomocą których, Zygmunt chociaż wszystko zawdzięczał Polsce, chciał się zupełnie uwolnić od zależności od Korony, ty- lekroć zaprzysiężonej. Doradziw^szy królowi, aby przyjął koronę czeską dla brata Kazimierza \ skorzystał z walki, jaka przez to wybuchła z królem rzymskim Albrech- tem, aby już w maju 1438 r. rozpocząć starania o przy- mierze z nim przeciwko Polsce. Niegdyś poprzednik Albrechta, Zygmunt Luksemburski, podżegał w tym celu Witolda i Świdrygiełłę; teraz sam w. książę Litwy zwra- cał się do wroga Polski i Jagiellonów na Zachodzie. Po- sługując się pośrednictwem jakiegoś kanonika krakow- skiego, któremu za to obiecywał biskupstwo na Litwie, snuł śmiały plan wciągnięcia do tej ligi także Krzyża- ków i Tatarów 2.

Właśnie gdy ostatecznie zwyciężył Świdrygiełłę. ocze- kiwał posłów austryackich dla ratyfikacyi przymierza. Cho- ciaż do niej nie przyszło, sojusz faktycznie już istniał 8, a gdy Polacy przy układach z Albrechtem powoływali się na akty unii, według których w. książę podlegał Koronie, Zygmunt stanął na stanowisku, że Litwa była i jest państwem całkiem niezależne m, które objął w dziedzictwie po Witołdzie*. Naśladując politykę wielkiego brata z chwili jego najostrzejszego antagonizmu do Korony, posługiwał się interpretacyą własnych aktów

» Dług., IV 585.

* Cod. epist. III dod. nr. 44.

* Por. Cod. ep. II nr. 257 8 i uwagi Prochaski w Kwart. hist. XVII 454 6.

* Cod. epist. II nr. 261.

328 OKKBS JAGIBŁŁOWY 1S86-1440

unii nietylko odmienną od polskiej, lecz wprost sprzeczną z prawdą.

Ale jego plan, zmierzający właściwie do zerwania Unii, właśnie dlatego sienie udał. Udaremniły go nietylko wahania i rozterki wśród Zakonu, gdzie jedynie gałąź inflancka zdecydowała się na przymierze z Zygmuntem, obiecując zresztą pomoc tylko na wypadek, gdyby go Po- lacy sami najechali ^, i nietylko śmierć Albrechta, dnia 27 października r. 1439. Wszak zanim jeszcze wieść o niej mogła nadejść na Litwę, 31 października tego roku, Zygmunt musiał w Trokach wystawić dokument, którym wręcz prze- kreślał całą swoją politykę antipolską: swój piąty akt unii, dosłowny transumpt jednego z poprzednich 2.

Zmusiła go do tego niewątpliwie opozycya, zktórą jego polityka spotykała się na samej Litwie. O silnem stronnictwie polskiem wśród jej panów donosili w. mistrzowi jego posłowie już 22 września ^ i już wtedy było postanowionem, że odbędzie się zjazd z Pola- kami. Do obozu, który nie chciał dopuścić do zerwania z królem i Koroną, należeli, jak wynika z wypadków 1440 r., najwybitniejsi panowie i dostojnicy, z biskupem wileń- skim Maciejem na czele*, ci zwłaszcza, którzy poręczyli odnowienie unii w r. 1437 a nawet, jak wojewoda wileń- ski Dowgird, osobne wówczas przyjęli zobowiązania na wypadek śmierci Zygmunta. W ówczesnym układzie dzie- dziczne prawa syna jego Michała ograniczono znowu do dzielnicy trockiej, podczas gdy ze stanowiska Zygmunta wynikało, że pragnął mu przekazać jako dziedzictwo całe państwo litewskie. Dlatego niewątpliwie ^Michał popierał po-

1 LEK IX nr. 477.

2 Cod. epist. II nr. 262; por. Barwińskyj, 1. c, nr. 7.

3 A. Lewicki: Przymierze Zygmunta w. ks. lit. z królem rzym- skim Albrechtem, Rozpr. Akad. hist. t. 37, dod. 8 s. 319.

* Ib., s. 307.

5 Słusznie to wbrew Lewickiemu podniósł A. Kopystiański: Ks. Michał Zygmuntowicz, Kwart. hist. XX 96 nn.

KRYZYS UNII U30-1440 '329

litykę ojcowską, której przeciwnicy byli zarazem przeci- wnikami jego następstwa na w. księstwie.

Odnawiając pod ich naciskiem dawniejsze akty unii, Zygmunt postępował niewątpliwie nieszczerze: wszak bez- pośrednio przedtem napisał ów list do Albrechta II, w któ- rym tak silnie podkreślał, że jest dziedzicznym panem nie- zależnego od Polski w. księstwa 1. Nie ufali mu też wi- docznie Polacy: gdy król w Krakowie, 7 stycznia następ- nego roku, wystawiał transumpt aktu unii z r. 1434 2, odpo- wiadający transumptowi Zygmunta, ich przedstawiciele nie opuszczali dworu w. księcia i z naciskiem żądali od niego, aby uiścił królowi opłaty, zaległe od kilku lat, które urosły do 100.000 kop groszy '. Jak niegdyś kró- lowa Jadwiga w r. 1398, chciano uzyskać namacalny do- wód zwierzchnictwa w formie daniny: ponieważ jednak akty unii nie zawierały takiego warunku, opierano te pre- tensye pieniężne chyba na tem, że Zygmunt nie wypłacił żołdu posiłkom polskim, które w latach 1433/5 walczyły za jego sprawę na Litwie.

Tymczasem Zygmunt, mimo wieści o śmierci Albre- chta, która niebawem musiała go dojść i zmusiła do go- ścinnego, przyjaznego na pozór przyjęcia Polaków, nie my- ślał świeżo odnowionego układu wypełnić wierniej od po- przednich. Dlatego, ulegając chwilowo z konieczności opo- zycyi litewskiej, już przed zatwierdzeniem unii posta- nowił usunąć główną przeszkodę, o którą się rozbijały jego plany. Według późniejszej tradycyi * zamierzał zwołać »sejm« i podstępnie wyciąć na nim szlachtę litewską, którą

1 Cod. epist. II nr. 261.

* Cod. dipl. Pol. I nr. 180 (datę sprostował Caro: Gesch. Polens IV 160 przyp. 4).

* LEK IX nr. 574. Co do interpretacyi tego żądania por. trafne uwagi Barwińskiego, o. c, s. 86.

* Polnoje sobr. XVII 533.

330 OKRES JAiJlKŁŁOWY 1185-1440

zaczął gnębić w okrutny sposób, uwięziwszy wprzód in- nych możliwych kandydatów do godności wielkoksiążęcej. Potwierdzają to co do istoty r/eczy dwa niezależne od siebie źródła współczesne: Długosz zaznacza, że zmusił panów litewskich do przysięgi, po jego śmierci będą wierni i posłuszni jego synowi^, a według relacyi krzyżackiej z 22 września r. 1439 ^ już wówczał miał zamiar »ukarać« wszystkich, którzyby nie stanęli po jego stronie przy układach z Polską. Nadto z uwięzieniem Olelki Włodzimierzowicza, ks. słuckiego, i całej jego rodziny nie- wątpliwie pozostaje w związku to, że pod koniec życia Zygmunta syn jego Michał, któremu ojciec już przedtem wy- dzielił z księstwa trockiego Brześć, Kamieniec litewski, Słonim, Wołkowysk i Brańsk podlaski ', władał także Słu- ckie m*.

Zanim jednak Zygmunt dokonał represyi, nastąpiła kata- strofa. Król Władysław, który po świeżem odnowieniu unii spodziewał się zapewne, że przynajmniej przez pewien czas zapanuje spokój na Litwie, wybierał się właśnie na Wę- gry, zaproszony do objęcia tego królestwa, gdy nadeszła wieść, że w niedzielę palmową, 20 marca 1440 r., Zygmunt Kiejstutowicz został zamordowany w swym zamku trockim ^.

1 Hist. IV 656.

* Lewicki: Przymierze, dod. 8.

s Cod. epist. II nr. 232; co do Brańska por. jego nadanie z 20/11 1437 r. którego oryg. znajduje się w Arch. głównem w Warsz., perg. 703/1328. Z Brańskiem, jak zwykle, był też złączony Bielsk, gdzie w r., 14H9 zarządza? ten sam »wojewoda« co w Brańsku (Teki Na- rusz, t. 16 nr. 110).

* Oryg. jego przyw. dla kościoła słuckiego, dat. ze Słucka 28/10 1439, w Arch. XX. Radziwiłłów w Nieświeżu, perg. nr. 98 (dod. I tego działu).

5 Długosz, IV 619.

CZĘŚĆ III.

Okres Kazimierzowy.

1440-1499.

1. Dwie elekcye Kazimierza Jagiellończyka i spór o Unię

1440-1453.

Rok 1440 oznacza zupełny przełom w dziejach Unii, nowy w nich rozpoczyna okres. W parę tygodni zaledwo po zamordowaniu Zygmunta nastąpiło wpraw- dzie nie zupełne zerwanie samej Unii, do któ- rego zmierzał w ostatnich latach życia, ale zerwanie wszystkich jej dotychczasowych aktów, obale- nie tej koncepcyi wzajemnego stosunku, którą stworzono w r. 1 400, i zarazem zasady przyna- leżności Litwy do królestwa polskiego, którą podtrzymywano teoretycznie od układu krewskiego. Nowa forma Unii, ograniczająca związek równorzę- dnego zupełnie państwa litewskiego z pol- skiem do wspólności dynasty i, względnie oso- by władco w, prawnie uznana przez obie strony dopiero na samym końcu tego okresu, w r. 1499, faktycznie powstała zaraz na jego początku, w r. 1440. Postanowienia dawnych aktów, nie

332 OKKBR KAZIMIRKZUWY U40-U99

odnowionych ani razuwciągu tego okresu ani też nie zastąpionych nowymi, straciły wszel- kie znaczenie.

Stąd wniosek, że polityka polska, która w burz- liwem dziesięcioleciu po śmierci Witołda chciała wy- musić ich ścisłe dotrzymanie, mimo doraźnych sukcesów nie dop'ięła swego celu. Dzieło Unii tylko wte- dy rozwijało się pomyślnie, gdy kształtowała dobra wola obu stron.

Ale wojna domowa w w. księstwie, do której do- prowadziło niebaczne posługiwanie się Zygmuntem prze- ciwko Świdrygielle, miała i pod drugim jeszcze względem przełomowe następstwa dla Unii. Oto w jej wirze wła- dza nad państwem litewski om, o którą walczyli dwaj rywale, przeszła właściwie w ręce możno- władztwa, którego stanowisko i ugrupowanie w obu obozach rozstrzygało o wynikach walki. U progu nowego okresu to możnowładztwo za pomocą gwałtu usuwa nie- dogodnego władcę, a u jego schyłku zyska prawną sank- cyę swego udziału w rządach. W okresie poprzednim główną trudność w rozwoju Unii sprawiał sto- sunek do w. książąt, którym trzeba było powierzyć zarząd Litwy i jej ziem ruskich; wszelkie ruchy, zmierza- jące do rozluźnienia lub nawet rozbicia Unii, wszelkie wo- góle prądy odśrodkowe, wychodziły od tych, którzy się uważali za pokrzywdzonych przez Unię »dziedziców« pań- stwa litewskiego lub poszczególnych jego dzielnic. Obe- cnie stanowisko tych książąt było już osłabione tak da- lece, że odtąd żaden z nich nie zdołał osiągnąć tronu wielkoksiążęcego, który nie wychodzi już z linii jagiellońskiej; zato o zacieśnieniu lub rozlu- źnieniu stosunku do Polski zaczyna rozstrzy- gać możnowładztwo w. księstwa, polityka jego stronnictw i rodów. Opozycya wychodzić będzie jak przed- tem od tych, których Unia ograniczała w ich władzy nad

DWIE BLBKCYIO KAZIMIERZA JAU. I SPÓK O UNIĘ 333

państwem litewskiem; tymi jednak nie będą już osobni w. książęta, lecz najpotężniejsi w danej chwili wiel- może. Dlatego już przy ocenie sytuacyi po zamachu troc- kim trzeba najsamprzód na ten właśnie czynnik zwrócić uwagę.

Przy zamordowaniu Zygmunta, który stawał się niebezpiecznym dla całego wogóle możnowładztwa, złączyły się różne bardzo żywioły: katoliccy do- stojnicy ściślejszej Litwy, wojewodowie wileński i trocki Dowgird i Lelusz, współdziałają ze zrusczonymi kniaziami z dzielnicy wołyńskiej, z Czartoryskimi ^ Ci ostatni dzia- łali naprawdę na rzecz Świdrygiełły, jak twierdzi latopis. Tamci jednak, conajmniej Dowgird, złączyli się od razu z innym obozem, który od morderstwa trzymał się zdała, ale najlepiej wyzyskał jego następstwa. Było to właśnie stronnictwo, które już w poprzednich latach paraliżowało politykę Zygmunta, wrogą kró- lowi i Koronie: biskup wileński Maciej, kasztelan wi- leński sędziwy Ościk, pamiętający jeszcze unię wileńską i horodelską, Jan Gasztołd, Iwaszko Moniwidowicz, Piotr Montygirdowicz ' i szereg innych możnych rodów bojar- skich, jak Dowojnowicze, Niemirowicze i Wolimuntowicze z Kieżgajłą i jego synami na czele '. Oni teraz nie myśleli popierać do godności w. książęcej ani ))Michałuszki« ani Świdrygiełły, lecz postanowili przyjąć za pana ni- kogo innego, jak tylko samego króla pol- skiego.

Pozornie więc mieli zamiar dotrzymać jaknajściślej poprzednich aktów unii. Pozornie też sprzeciwia się to ówczesne stanowisko późniejszej ich polityce, gdy zwłasz- cza niektórzy z nich, jak biskup Maciej a przedewszyst-

1 Polnoje sobr. XVII 533; Długosz, IV 619.

» Długosz, IV 621.

» Ib. 629; Połnoje sobr. XVII 535.

334 0KRK8 KAKIMIKRZOWY 1440-1499

kiem Gasztołd, tak stanowczo będą stali na straży odręb- ności państwowej Litwy. W istocie jednak w ich taktyce żadnej nie było sprzeczności. Uznanie zwierzchności króla Władysława nie przesądzało jeszcze wcale o tern, że Litwa ma naprawdę powrócić do królestwa polskiego, jak tego się domagały sło- wa poprzednich umów. Zapewniało tylko związek państwa litewskiego z polskie m, a tego ci pa- nowie, wychowani w szkole politycznej Wi- tołda, bynaj mniej nie myśleli rozrywać. Zachowy- wali potrzebne dla w. księstwa oparcie o Polskę, ale w do- trzymaniu aktów, które miały normować ten związek, nie myśleli wcale iść tak daleko, aby uzależniać los Litwy od postanowień Władysława, jako króla polskiego, i od zgody rady koronnej. Chcieli najpierw, aby Władysław sam objął rządy na Litwie, ale jako jej w. książę; potem zaś, gdy król, nie chcąc odłożyć swej wyprawy wę- gierskiej, postanowił wysłać im brata, niedoszłego kandy- data do Korony czeskiej, Kazimierza, zgodzili się chętnie i na to, byleby królewicz jaknajprędzej przybył na Litwę ^ Oczywiście jednak już wtedy mieli zamiar wy- nieść go zaraz pQ przybyciu do godności w. książęcej, bez względu na przyzwolenie Po- laków.

W jednym i w drugim wypadku nowy w. książę miał zawdzięczać swą władzę nie ustanowie- niu przez króla za zgodą Polaków i Litwinów, czego żądały akty unii i co go poddawało, wraz z jego państwem, pod zwierzchnictwo Korony polskiej^ lecz je- dynie elekcyi przez zwołany w tym celu zjazd »knia- ziów i panów i całej ziemi litewskiej«*, oczywiście ogra- nie z one j do r o d u Gedyminowiczów. Z pośród człon-

» Długosz, IV 623, 629.

« Polnoje sobr. XVII 68, por. 3H9, 399, 4«6.

DWIE KLRKGYE KAZIMlliRZA JAO. I SCÓrt O UNIĘ 335

ków tego rodu postanowiono wybrać nie Zygmuntowicza lub Świdrygiełłę, lecz jednego z Jagiellończyków; ratowało to Unię w^ formie unii personalnej lub dynastycznej, która nie zagrażała odrębności i równorzędności państwa litewskiego a zapew^niała mu przecież dotychczasowe kor/yści związku z Polską, równo- cześnie zaś odpowiadało n aj lepiejinteresom mo- żnowładztwa. Wszak gdyby Władysław przyjął wybór, byłby mimo to przeważnie przebywał w^ Polsce lub nawet za Karpatami, Kazimierz zaś był 13 letniem dzieckiem. W każdym więc wypadku istotna władza musiała pozostać w ręku stronnictw* magnackiego, które ich wybrało.

Przyszłość dowiodła, że te przewidywania były słu- szne. Dopiero pod rządami młodego Jagiellończyka Litwini, oczywiście głównie możnowładcy, zaznali, jak Długosz dwukrotnie zaznaczaj nieznanej dotąd wolności, po ciężkich rządach Witołda i Zygmunta. Małoletnośd władcy, za którego właściwie rządzili sami, nietylko ugruntowała na długie lata ich wpływ polityczny, lecz pozwoliła im też położyć podwaliny pod swoją potęgę ekono- miczną przez obfite nadania ziemskie, które wówczas z łatwością sobie wyjednywali '.

Program stronnictwa jagiellońskiego, wobec łatwych do przewidzenia korzyści dla możnowładztwa, szybko zyskiwał licznych zwolenników. Rola przywódcy w tym obozie, a stąd kierownika polityki litewskiej w pierwszych latach panowania Kazimierza, przypadła Gasztołdowi'. Zrazu jednak musiał się dzielić znaczeniem z najwyższym ft

1 Hist., V 10, 16.

* Por. regesty nadań Kazimierza w III księdze zapisów Metryki litewskiej, z których bardzo znaczna część jak dowodzą imiona świadków, np. Dowgirda, zmarłego w r. 1443 pochodzi właśnie z początku jego panowania. one wydane w Dokum. Mosk. archi- wa minist. justicii t. I i w Russk. istoricz. bibl. t. XXVII.

s Por. Długosz, V 21.

S36 OKRB* KAZIMIRRZOWY 1440-1499

dygnitarzem państwa, wojewodą wileńskim Dowgirdem, który, choć bezpośredni uczestnik zamachu na Zygmunta, winę zwalił zręcznie na wojewodę trockiego Lelusza i do śmierci swej w r. 1443 utrzymał się na naczelnem sta- nowisku K Wtedy dopiero otrzymał je Gasztołd, piastujący wprzód województwo trockie po usunięciu Lelusza, na któ- rej to godności zastąpił go potem trzeci z najmożniejszycłi wówczas panów Litwy, M o n i w i d.

Zręczność stronnictwa, którem kierowali, okazała się i w tem. że zdołali pozyskać także cały szereg naj- możniejszych kniaziów, którzy wraz z nimi uroczy- ście witali przybywającego na Litwę królewicza '. Ważnem było zwłaszcza współdziałanie Jerzego Semenowicza Hol- szańskiego', brata stryjecznego królowej matki, gdyż torowało drogę do ścisłego porozumienia z dynasty ą. Panowie litewscy wiedzieli bowiem, że ich zamiar silnego zabezpieczenia odrębności państw o- wej w. księstwa schodził się z interesami do- mu panującego, który w ten sposób najlepiej mógł utrzymać swe dziedziczne prawa do Litwy, mimo elekcyj- ności Korony polskiej. Okazało się też niebawem, jak drogą nawet wolny wybór w Polsce stawał się fikcyjnym, o ile chciano zachować Unię. Mimo to jednak nie należy przeceniać wpływu czynnika dynastycznego na elekcyę litew- ską Kazimierza. O roli jego matki w r. 1440 nic nie wia-

1 Polnoje sobr. XVII 537; Sobranije gramot gor. Wilny, nr. 5; Arch. Sang. I nr. 39, a zwłaszcza najwcześniejszy znany nam do- kument Kazimierza, z Wilna 13/7 1440 (Kopiaryusz przyw. kapituły wil. III 84), na k^irym obok biskupa Macieja, kniaziów Olelki i Hol- szańskiego, i kasztelana wileńskiego Ościka występują jalio świad- kowie Dowgird wojewoda wileński i Gasztołd wojewoda trocki. Na dokumentach prywatnych Lelusz i po swem usunięciu używa tytułu wojewody trockiego; por. Kopiaryusz przyw. kościoła wil. w Mu- zeum XX. Czarter., fol 20 v.

* Długosz, IV 655.

» Połnoje sobr. XVII 535.

DWIB ELKKCYR KA/.IMlERZA JAG. I SPÓR O UNIĘ 337

•domo; on sam był za młody, abyśmy mu mogli przypisać świadome cele polityczne; taksamo zaś, jak Kazimierz ry- •chło popadł pod silny wpływ swego nowego otoczenia li- tewskiego, tak król Władysław ulegał w znacznej mierze ■wpływom trzeciego czynnika, od którego stanowiska za- leżały losy Unii: panów koronnych.

Były to czasy, kiedy i w Polsce żywioł możno- władczy zdobywał sobie coraz większą prze- w^agę polityczną i ekonomiczną, dzięki małoletności króla i jego przedsięwzięciom zagranicznym, związanym ze stałą niebawem nieobecnością w kraju i masowem zastawianiem <lóbr koronnych. O ile jednak na Litwie, przynajmniej w ściślejszem w. księstwie, stronnictwo Dowgirda i Gasz- tołda tworzyło na razie pewien zwarty obóz, o tyle wśród wielmożów koronnych w przeddzień wyboru Kazimierza na w. księcia można rozróżnić te same dwa odłamy, których rozbieżność czasem zaznaczała się już ■w poprzedniem dziesięcioleciu.

Jedno stronnictwo, z panami małopolskimi, zwłaszcza Oleśnickimi na czele, wiernie trzymało się programu, w^yrażanemu w uniach z Zygmuntem. Pragnęło teraz wyciągnąć z nich konsekwencyę t. j. rozporządzić iosem Litwy, która ze śmiercią swego w. księcia wracała pod bezpośrednią władzę króla i Korony. Wbrew panom litewskim popierało także pretensye Michała Zygmunto- wicza, o ile się ograniczały do ojcowizny, tj. księstwa troc- kiego, przyznanego mu w aktach unii. Stąd łaskawe przy- jęcie, jakie dzięki wpływowi tego stronnictwa Michałuszko znalazł u Kazimierza, gdy go spotkał w drodze z Kra- kowa na Litwę i prosił o dzielnicę trocką i o ukaranie 5;abójców ojca '. Drugie stronnictwo koronne, to prze- 4ewszystkiem panowie Rusi czerwonej. Jedni z nich, obecni na Litwie, będą tam zasłaniać głównych

» Długosz, IV 655.

<0 Halecki : Dzieje Unii Jagiellońikiej. 22

338 0KRK8 KAZIMIICHZOWY 1440- 14»»

sprawców zamachu na Zygmunta, Czartoryskich'; inni zaś, którzy pozostali w domu, niemal równocześnie, dnia 6 czerwca 2, zawarli znowu na własną ręk(j układ z kan- dydatem Czartoryskich, ze Świdrygiełłą, który na wieść o śmierci Zygmunta opuścił Wołoszczyznę i zaraz w pogranicznym Tłumaczu na ich ręce złożył hołd królowi jako ))n aj wyższy książę Litwy«.

Oba jednak odłamy panów koronnych musiały się zbliżyć do siebie, gdy plany i jednych i drugich po- krzyżował szybki sukces stronnictwa, mają- cego przewagę na Litwie. Spór o jej stosunek pra- wnopaństwowy do Polski w danej chwili dotyczył w pierw- szym rzędzie charakteru i roli, w jakiej młody królewicz przybywał do Wilna. Polacy stali na stanowisku, że jest tylko zastępcą i »gubernatorem« ich króla-, że póki ten, wraz z radą koronną, inaczej nie rozporządzi, nie jest wcale w. księciem i nie może nawet nabyć w. książęcej władzy. Korzystając z tego, że poprzednie akty unii ustanowienie nowego w. księcia po Zygmuncie uznawały za możliwe, lecz nie za konieczne, dążyli do tego, aby ta godność wogóle nie została obsa- dzoną. Towarzysząc »namiestnikowi« Litwy z ramienia Ko- rony w licznem i dostojnem gronie, otoczonem nadto przez przeszło 2000 kopijników*, wyobrażali sobie, że wobec jego młodocianego wieku oni to właściwie w jego imieniu rzą- dzić będą na Litwie i zaczęli też od razu występować tam w tym charakterze ^.

Skrajne stanowisko, jakie zajęli, miało jednak skutek wręcz przeciwny. Odmówili żądaniu Litwinów, aby się

1 Ib. 657.

^ Cod. epist. I/l, nr. 113.

» Długosz, IV 623.

* Ib., 654/5.

* Ib., 657.

DWIK ELBKCyR KAZIMIERZA JAG. I SPÓK O UNIK 339

Zgodzili na elekcyę Kazimierza na w. księcia, coby przynaj- mniej uratowało pozory, że ten wybór przychodzi do skutku na gruncie dawniejszych unii. Wtedy zaś stronnictwo Ga- sz tołdo we dokonało elekcyi zupełnie na wła- sną rękę, dowodząc, nie bez słuszności^, że nie można z nią zwlekać ze względu na pretensye Michała do go- dności w. książęcej. Równocześnie zdołali usunąć z Litwy polskie otoczenie królewicza 2.

Elekcya przyszła więc do skutku bez zgody Polaków, z wyraźnem pogwałceniem poprzednich umów, podobna do elekcyi Witołda na wyspie Salin, i przelewała na no- wego w. księcia pełnię samodzielnej władzy mo- narszej. Wprawdzie Kazimierz starał się podobno przez poselstwo, wysłane do Węgier, aby go brat zatwierdził na w. księstwie, ale sprzeciwili się temu skutecznie Po- lacy- Sami przez to zaszkodzili sprawie wzmocnienia zw-iązku z Litwą, gdyż takie zatwierdzenie przez króla polskiego byłoby bądź co bądź zaznaczyło na nowo zwierz- chnictwo Korony nad w. księstwem, a nawet dało może sposobność do zawarcia nowej unii.

Przekonawszy się jednak tylokrotnie, że teoretyczne postanowienia takich aktów nie prowadziły do rzeczywistej jedności państwowej, Polacy postanowili cel swój osiągnąć inną drogą: nie przez dyskusye nad stosunkiem praw no państwowym Litwy do Ko- rony, lecz przez poparcie tych ruchów odśrod- kowych, które niebawem wybuchły we wszyst- kich niemal stronach państw' a litewskiego. Zda- wało się, że rozpadnie się ono na swe poszczególne części

1 Por. dokument Michała z tytułem w. książęcym z 5/4 (Arch. Sang. 111 nr. 2), który A. Kopystiański (Kwart. hist. XX 98 prz^p. 3) trafnie odnosi do r. 1440.

» Długosz, IV 656, 659.

» Ib., 657.

2J*

340 OKKRs KAZIMIKKZOWY U40-1499

składowe, któreby potem ka/da z osobna, mniejwięcej jak w pierwszych latach po układzie krewskim, weszły w bez- pośrednią zależność od królestwa polskiego.

Trudno stwierdzić, o ile to był istotnie zanniar sameg-o króla, jak twierdzi Długosz ^ Sprzeciwiał się bezsprzecz- nie jego interesc^nn dynastycznym, a również i dobrym sto- sunkom osobistym, które utrzymywał z bratem 2, mimo napięcia polsko-litewskiego. Zgodnie z życzeniem Pola- ków nie zatwierdzał Kazimierza na w. księstwie jako król polski, przez co tern silniej się zaznaczała zupełna nieza- leżność państwa litewskiego, dziedzictwa Jagiellończyków. Wystawiał jednak dokumenty, z którychby wynikało, że uważał się za najwyższego pana Litwy i jej ziem ruskich ^ i, jak zobaczymy^ przyjmował w Budzie przedstawicieli owych prądów odśrodkowych, podkopujących władzę Ka- zimierza w w. księstwie.

Ze względu na plany Polaków, wszystkie te ruchy, z trudem zwalczane przez stronnictwo panów litewskich, które przeprowadziło elekcyę Kazimierzową, wpływały na sprawę Unii, chociaż właśnie te, które najsam przód wy- buchły, pozornie nie pozostawały z nią w żadnym związku, a wszystkie bardzo się różniły pomiędzy sobą co do ge- nezy i charakteru. Zwalczano je też w różny sposób i z roz- maitym skutkiem.

Pierwsze, bo jeszcze przed wyniesieniem Kazimierza

» L. c.

' Zeissberg: Kleinere Geschichtsąuellen I^olens, s. 21/2. Por. też Kmp. IV nr. 1391 (or3ginaI w Haus Hof- u. Staatsarch. we Wiedniu. >Urkunden des Reichsarchivs zu Krakauc, nr. bS).

* Por. przywileje liandlowe, wystawione przez Władysława 13/6 (Dogiel: Cod. dipl. I 543/4; Mosbach: Przyczynki, s. 98) i 22/5 (Kmp. IV nr. 1396) r. 1441, rozciągające się nietyllio na »regnum Po- loniaea, ale i na »ducatum nostrum Lituaniae* ; powiat włodzimierski na Wołyniu król zalicza do »terrae nostrae Russiae* (por. Ostatnie lata Świdryg., s. 65 przyp. 1).

DWIE ELKCYK KAZ:.MlKltZA JAG. I 8PÓK O UNII<J 341

na w. księcia, wybuchło powstanie w Smoleńsku ^ Miało przedewszystkiem charakter społeczny, gdyż wy- chodziło od »pospólstwa« miejskiego i zwracało się także przeciwko miejscowemu bojarstwu, które na wzór stosun- ków litewskich zdobywało sobie coraz większą prze- wagę. Ale wywołał je też czynnik drugi, poczucie odrę- bności dzielnicowej, w tej ziemi, stosunkowo nieda- wno spojonej z Litwą, szczególnie żywe. Niezadowolenie wzbudzało, że, jak to Smoleńszczanom po zamordowaniu Zygmunta obwieścił ich namiestnik, pan litewski Andrzej Sakowicz, o obsadzeniu stolca w. książęcego miała roz- strzygać tylko »ziemia Iitewska«; kogoby ona osadziła »na \Vilnie«, temu i oni mieli być posłuszni. Zasada ta była zgodna z faktem, że w r. 1434 rozszerzono wprawdzie na dzielnice w. księstwa prawa i wolności społeczne, lecz nie zabezpieczono im udziału w życiu politycznem; teraz je- dnak, u progu nowego panowania, wywołało to silną reak- cyę. Nadto i w drugim jeszcze kierunku przyszło w owej krytycznej chwili do reakcyi partykularyzmu ziemskiego. Objawiło się powrotną falą dążenie do przywróce- nia osobnych książąt dzielnicowych. Smoleń- szczanie wybrali sobie takiego księcia najpierw w osobie Andrzeja dorohobużskiego, potem zaś. gdy Litwini wyparli tego potomka ks. twerskich i księstwo doroho- bużskie. część ziemi smoleńskiej, oddali Gasztołdowi * ,. w osobie Jerzego Ling wenie w icza mścisław- skiego. Był to wnuk Olgierda, a więc nie chodziło o oder- wanie się od Litwy; za to pod jego władzą Smoleńszczy- zna byłaby się złączyła znowu z wydartym jej za Olgierda Mścisławiem. Z Jerzym, który zaczął usuwać stronników Kazimierza, opierając się na własnem stronnictwie bojar- skiem, walka była cięższa. Pierwsza wyprawa przeciwko

' PoZnoje sobr. XVII 68 etc, 539,41. * Dokum. Mosk. archiwa I H5 nr. 1.

342 OKRES KAZIMIERZO WY 1440-1499

niemu była daremną; zadał nawet Litwinom porażkę ^ Dopiero w drugiej wyparto go tak ze Smoleńska, jak i z ojcowizny mścisławskiej. Do Smoleńska wrócił Sako- wicz, odtąd jeden z najbardziej wpływowych wielmożów za Kazimierza, blizki krewny Dowgirda^, i zaczął znów rozdawać dobra ziemskie wiernym bojarom ^; Mścisław zaś niebawem oddano Lingweniewiczowi *, za wstawie- niem się Gasztołda, któremu podobno dzieci do chrztu trzymał.

l*odobną, ale bez porównania ważniejszą koncesyę na rzecz systemu księstw udzielnych trzeba było uczynić co do K i j o ws z cz y z ny. W tym wypadku nie znamy szczegółów. Wiadomo tylko ^ że Olelko, ks. słucko-kopyl- ski, który od początku znalazł się przy boku Jagielloń- czyka*, upomniał się o swoją ojcowiznę, księstwo kijow- skie Włodzimierza Olgierdowicza, i otrzymał je, najpóźniej na początku 1441 r., »za przyczyną panów rady«, zapewne również Gasztołda, z którego córką ożenił się jegQ syn. Wznowienie księstwa kijowskiego pod jego »ojczycem«, księciem i wdziedzicem z Bożej łaski« \ było ciężkim wy- łomem w Witołdowem dziele zespolenia ziem litewsko- ruskich. Niewątpliwie przyczynił się do tego kroku z je- dnej strony podobny, chociaż nieznany nam, odruch sepa- ratyzmu dzielnicowego, jak w Smoleńsku, a z drugiej

' LEK IX nr. 68i.

2 Ojcjec jego Sak został w Horodle przyjęty do herbu Pomian, którym się pieczętuje także Dowgird.

' IJokum. Mosk. archiwa I H6, por. tez str. XIV wstępu.

* Por. LEK X nr. 30H.

5 Polnoje sobr. XVII 5i2/3.

" Długosz, V fi55. Zaraz zapewne otrzymał z powrotem Słuck, odebrany mu przez Zygmunta; w r. 1452 pomnaża uposażenie tam- tejszego kościoła przez Michała Zygmuntowicza (Kopiaryusz przyw. kościoła wileńskiego w Muzeum XX. Czartor. fol. 18 v).

^ Por. dokumenty, zestawione przez Wolffa: Kniaziowie lit.- ruscy, s. 328, które też ustalają chronologię.

DWIE RLRKCVK KAZlMlRRZA JA(ł. 1 SPÓR O UNIE 343

strony niebaczna, samolubna polityka panów rady; postę- powali zręcztiie i skutecznie, gdy chodziło o ugruntowanie własnego stanowiska w państwie, ale nie przestrzegali jego interesów, gdy pragnęli poprzeć swych krewnych lub po- winowatych, zjednać sobie jedynych znaczniejszycti jeszcze kn iaziów-dynastów.

Rok później, na sejmie wileńskim na początku 1442 r, trzeba było uczynić inne jeszcze ustępstwo na rzecz partykularyzmu już nie jednej z ziem ruskich, lecz inte- gralnej dotąd części Litwy, mianowicie Żmudzi. Powstanie źmudzkie z r. 1441' stosunkowo łatwo wywalczyło sobie przyznanie Żmudzi wyodrębnionego stanowiska, jak gdyby trzeciej części składowej państwa, obok Litwy i ziem ruskich; Źmudzini nawiązali bowiem stosunki z rywalem Kazimierza do godności w. książęcej, Michałem Zygmun- towiczem, i uznanie jednego lub drugiego uczynili zależnem od spełnienia swych żądań.

Ale bez porównania niebezpieczniejszym był związek takich ruchów odśrodkowych z akcyą innych kandydatów do w. księstwa, gdy się objawiał w ziemiach, spor- nych między Litwą a Polską. W tych bowiem wy- padkach Polacy łatwo sobie mogli powetować klęskę, po- niesio!ią przy elekcyi Kazimierza, odnawiając swe pretensye terytoryalne; przy tern zyskiwało pole działania to właśnie stronnictwo w Koronie, które rozszerzenie jej ziem ruskich stawiało sobie jako cel bezp(>średni.

Sposobność do tego nasunęła się niebawem w spra- wie wołyńskiej. Zrazu ziemia wołyńska uznała nad sobą bezpośrednią władzę w. księcia Kazimierza*. Wpły- nęło na to stanowisko rodu książęcego Sanguszków, prze-

* Omówiliśmy je szczegółowo w łlozpr. Akad. hist. t. 59 s. 2+2 nn.

* Dowody na to zebraliśmy w pracy: Ostatnie lata Świdry- gielly, s. 26 nn.

344 OKKRS KAZIMIBUZOWY U40 - H9»

możnego zwłaszcza w jej części zachodniej, który za po- mocą Litwy pragnął odzyskać swe włości rodowe Ratno i Wetły, zajęte przez Koronę za czasów Świdrygiełły. W owym klinie u źródeł Prypeci, gdzie Ruś koronna wsuwała się głęboko między ziemię brzeską a Wołyń, przyszło nawet w r. 1440/1 do walk granicznych; Sanguszko Fedorowicz chwilowo zajął Ratno, w końcu jednak został pobity, tak^ żo mu nawet groziło odebranie dalszej włości, Koszerska w pow. włodzimierskim, na rzecz koronnego starosly chełm- skiego, Dersława z Rytwian ^ Ostatecznie ani tutaj ani na Podolu, nad którego koronną, kamieniecką połacią wiernie czuwał jej starosta generalny Teodoryk Buczacki*, nie przyszło do zmiany granicy polsko-litewskiej. Za to na po- czątku r. 1442 zaszedł wypadek o szerszem o wiele zna- czeniu} oto główna część Wołynia, ziemia łucka z włodzimierską, lecz bez krzemienieckiej, a może nawet i Bracławszczyzna, odpadła od w. ks. Kazimierza i pod- dała się ŚwłdrygieUe^.

Spowodowały to nieoględne rządy panów litewskich. Nie spotkawszy się zrazu na Wołyniu z odruchem sepa- ratyzmu, starali się tam tem silniej utwierdzić swą władzę i na tym samym sejmie wileńskim, gdzie musieli ustąpić Zmudzinom, wyrobili sobie znaczne nadania ziemskie na Wołyniu, nie wahając się usuwać przy tej sposobności ży- wiołu miejscowego. Wtedy najmożniejsze rody pańskie Wołynia, zwłaszcza Korczaków i Kierdejów, złączyły się z niektórymi kniaziami, którzy, jak Czartoryscy, dotkliwie upokorzeni i zawiedzeni po zamachu z 1440 r., oddawna sprzyjali Świdrygielle, aby go powołać do Łucka.

Do r. 1442 niedctszły »w. książę« przebywał na Rusi

' Arch. Sang. I nr. 37 (*% 14;41). « Długosz IV 626; Arch. Komisyi hi.stor. XII 163/4. » Zródta do dwóch następn}'ch ustępów omówione w Osta- tnich latach Świdryg., rozdz 1.

DWIK KI.KKCYK KAZIMIKRZA JA(i. I SPÓK O UNIĘ 345"

czerwonej, gdzie, powiaty gródecki i szczerzecki pod Lwo- wem, nadane mu prawem ksiąźęcem, służyły mu jako punkt oparcia. Oddanie mu Wołynia nastąpiło przy udziale panów Rusi koronnej, którycłi od szeregu lat łączyły ścisłe stosunki ze Świdrygiełłą i jego stronnikami, ale także w porozumieniu z królem. Wszak do Budy jeździli nietylko Czartoryscy, jeździł i sam Świdrygiełło, gdzieś na wiosnę r. 1441, pożyczywszy na ten cel pieniędzy u nie- doszłego starosty łuckiego z r. 1438, Wincentego z Szamo- tuł \ a z królewskim bratankiem pozostawał w najlepszycłi stosunkach do jego śmierci.

Wprawdzie, osiadłszy w Łucku, gdzie od r. 1443 stale przebywał, obszar, którym zaw^ładnął, uważał nie za dziel- nicę, podległą Koronie, lecz za część w. księstwa, do którego całości ciągle sobie rościł prawa; ale właśnie przez to związek Woł\nia z Litwą Kazimierzową był zerwany. Dlatego teiaz w Budzie, w otoczeniu królewskiem. mógł powstać plan podziału w. księstwa na jego po- szczególne części składowe. Świdrygielle zamie- rzano zaproponować zamianę ziemi łuckiej, gdzieby osa- dzono polskiego starostę, na ziemię chełmską, oczy wiście jako lenno koronne 2- część Wołynia, która pozostała wierną Ka- zimierzowi, mianowicie Krzemieniec, chciano zająć na rzecz Korony, taksamo jak Brześć litewski'; staroście Podola ka- mienieckiego robiono nadania na Podolu litewskiem po brzegi morza Czarnego*; nawiązano stosunki z Olelką ki- jowskim, którego król na początku r. 1443 obdarzył dro-

* Knigi połskoj kor. mietriki (wyd. warszawskiego Archiwum głównego, zesz. 2) t. I nr. 10 ('/s 1441).

* Ostatnie lata Świdryg., s. 6-f przyp. 1; Kmp. IV nr. 1422.

* For. tamże, s. 56, interpretację odnośn\ch ustępów Długo- sza, IV 6:)7/8, 670.

* Archi w Jugo-Zap. Rossii VII/1, przedmowa s. 25 przyp. 1.. (»«:' li42l.

346 OKRKS KAZIMIKRZOWY 1440-1499

goceniiymi klejnotami^; Michała Zygmuntowicza, litóry po upadku powstania żmudzkiego stracił nietylko widoki na w. księstwo, ale nawet ojcowiznę, któremu Krzyżacy od- mawiali nawet chwilowego przytułku 2, chciano na razie zaopatrzyć w Małopolsce, a następnie zaproszono go do Węgier na zjazd z królem ^ i przeznaczono mu księstwo trockie*; Podlasie wreszcie miał zatrzymać Bolesław ma- zowiecki, który je zajął zaraz po śmierci Zygmunta, jeszcze przed przybyciem Kazimierza na Litwę.

Plan był w teoryi bardzo ponętny; w razie jego wy- konania, reszta w. księstwa, ograniczonego do Wileńskiego i Białejrusi, byłaby musiała uznać zwierzchnictwo Ko- rony bez żadnego dalszego wysiłku z jej strony. Ale to nawrócenie do programu z czasu po układzie krewskim nie miało żadnych widoków powo- dzenia i tylko daremnie rozdrażniło Litwę. Przeceniono siłę ruchów odśrodkowych w jej ziemiach, które częściowo już były uśmierzone, znaczenie stronni- ctwa Michałowego, którego zwolenników przeważnie już pozyskano dla Kazimierza s, a wreszcie i uległość Świdry- giełły, który nie myślał ruszyć się z Wołynia. W ten spo- sób w całym planie jedynym punktem ko n k r e t n yjm pozostała sprawa podlaska. Ale też właśnie ona miała doprowadzić do najgroźniejszego zatargu z Litwą;

> Cod. dipl. Pol. 11/2, s. 886.

* Archiwum królewieckie, Hochmeialerregisttanl XV s. 87/9 (poselstwo Michała z "s/^^ 14i2 i odpow. z Vi 1443; .są lo akty, stre- szczone u Danifowieza: Skarbiec, nr. 1781/2).

' Ibid., Ordensbfiefarchiy XXV 66 (list Michała do w. mistrza z '/s 1**3).

* Długosz, IV 657, 670.

^ Por. w Dok. Mosk. arch. I nadania dla Goliginowiczów (s. 46

nr. 10, 51 nr. 9, 62 nr. 4), Narbula (s. 3 nr. 17, H9 nr. 9, a^zwlaszcza

11 nr. 13, 62 nr. 1) i starosty brzeskiego Onacza (s. 56 nr. 4, 54 nr.

11, por. 49 nr. 7), najgorliwszych zrazu stronników Michała (Długosz

JV 656/7; Fołnoje sobr. XVII 533).

UWIK ELKKOYK KA%IMJBKZA JAG. 1 SPÓR O UNIĘ 347

tu zaś znowu panowie litewscy okazali zacięty upór i brak wszelkiego umiarkowania, podczas gdy w Polsce przewagę zyskiwał kierunek, który wyżej stawiał zgodę z Litwą od postawienia na swojem w pewnej kweslyi spornej.

Podlasie, ziemię drohicką, jak je wówczas nazywano, z Drohiczynem, Mielnikiem i Bielskiem, zajął k s. Bole- sław mazowiecki bez jakiegokolwiek Dporu. Starosta tamtejszy, Jerzy Nasuta, Mazowszanin z rodu, dobrowolnie mu się poddał, chociaż zajęcie nie nastąpiło bynajmniej na rzecz Michałuszki, którego podobno był stronnikiem*, lecz w formie przyłączenia do Mazowsza. Wszak odrazu urządzono kraj na wzór polski, zaprowadzono prawo polskie i sądownictwo ziemskie*, zyskując sobie przez to przychylność ziemłaństwa, wśród którego już było sporo osadników mazowieckich. Ale po za tem Bolesław opierał się także na niezaprzeczonym tytule prawnym. O ile VVi- tołd, chociaż popierał kolonizacyę mazowiecką na Pod- lasiu 3, stanowczo nie uznawał praw książąt mazowieckich do tej ziemi, wypływających z nadania Jagiełły w r. 1391, o tyle Zygmunt, którego syn trzykrotnie się żenił z Pia- stównemi z Mazowsza, w akcie, wystawionym pod pie- częciami swego syna i panów litewskich, zapewnił Bole- sławowi po swej śmierci zwrot ziemi drohickiej*.

' Polnoje sobr. XVII 537. Co do pochodzenia Nasuly należy zestawić Cod. Yitoldi nr. 2 i Hocznili Tow. herald. III nr. 96, 98.

* Księgi ziemskie drohickie (w Archiwum Głownem w Wilnie, najstarsza pod Nr. 10215 z mylnym na grzbiecie napisem 1427— 1477) rozpoczynają się z r. 1441 (fol. 22""); co do NasuŁy por. tamże fol. 34. Ze w pow. bielskim władzę wykonywa! Władysław mazowiecki, do- wodzi Kod. dypl. mazow. nr. 186 (r. 1441).

* Por. np. Liber canc. Ciołek 1 nr. 114; Teki Narusz, t. 14 nr. 150 i t. d., a zwłaszcza zestawienie jego nadań u Jabłonowskiego: Podlasie, II 129/3U. Ob. też w niniejszej pracy str. 236, przyp. 1 3.

* To twierdzenie Długosza (IV 622, por. Kwart. hist. XX 114/5) zupełnie potwierdza poselstwo Bolesława mazowieckiego do w. mi- strza z 9/6 1442, w którem się powołuje na ten dokument (Arch.

348 OKRES KAZIMIRUZOWY 1440-1499

Mimo to Litwini nie chcieli przyznać prawności jej zajęcia, tembardziej, że Kazimierza i jego stronnictwo dra- żniła opieka, jaką Zygmuntowicz zrazu znalazł na Mazow- szu. Nie chcąc dopuścić do walki, panowie polscy, z któ- rych już we wrześniu 1441 r. kilku się udało na Litwę i, spróbowali zapośredniczyć zgodę na wspólnym zjeździe w Parć zowie, w listo[)adzie tego roku^. Po- średnictwo polskie w zatargu litewsko-mazowieckim mogło być pierwszym krokiem, zbliżającym Koronę i w. księ- stwo po zerwaniu aktów unii w roku poprzednim. Zjazd rozszedł się jednak na niczem, a obie spierające się strony zwróciły się ze skargami i z prośbą o pomoc nie do Po- laków, lecz do Zakonu krzyżackiego^.

Krzyżacy nie mieli wprawdzie zamiaru mieszać się do tej sprawy, gdy jednak po jej dwuletniem przewleka- niu Litwa postano wMła Podlasie odebrać siłą, znowu nie omieszkano zawiadomić o tej wojnie w. mistrza, donosząc mu zarazem, jakoby Polacy usiłowali siać nie- ufność między nim a Kazimierzem *. Mogło to odpowiadać prawdzie o tyle, że rzeczywiście król i panowie koronni ciągle się starali uśmierzyć spór przez pośrednictwo pol-

któlew., Hochincisterregistr. XV s. 134/6; w odpowiedzi misirz przy- znaje, ze zna ten akt). U prelensyach ks. mazowieckich do Podlasia świadczy już w i-. 1434 sporządzenie transuniptu rozgraniczenia z r. 13f)8 (Kod. dypl. maz., nr. 80) na prośbę icli kanclerza. Trudniej wy- t?óinacz.\ć, że w r. 1432 ''/s nadanie w ziemi mielnickiej robi Wła- dysław .laginlło (Teki Narusz, t. 15 nr. 51); może się to łączy z ró- wnoczesnem porozumiewaniem się Świdrygielły z książętami mazo- wieckimi (Voigt: Oesch. Preuss. VII 594 przyp. 3; Kolzebue: Switr., str. 75).

* Hochmeislerregistrant XV s. 42. « Długosz, IV 670.

* Por. cyt. wyżej poselstwo ks. Bolesława, gdzie się też znaj- duje wzmianka o poprzedniem poselstwie Kazimierza Jagiell. w tej, samej sprawie.

* Ib., Hochmeislerregistrant XV s. 280/2 ("/g 1444).

DWIK KLKKCYK KAZIMIKRZA JAG. 1 SPÓR O I NlĘ 349

■skie; zdaje się\ że porozumieniu stanęjy na przeszkodzie ■osobiste interesy Jana Gasztołda, który posiadał na Podlasiu obszerne dobra tykocińskie' i dlateg'() pragnął koniecznie, aby ta ziemia w całości wróciła pod władzę Litwy.

Ody wojna wybuchła, panowie polscy, zebrani w sierpniu 1444 r. na zjeździe piotrkowskim, nie chcieli dopuście do przelewu krwi, mimo że sam król roz- kazał im zbrojnie poprzeć Mazowszan, mimo że najazd Litwinów i ich posiłków tatarskich dosięgnął nawet Rusi koronnej i pogranic/a Małopolski. W piśmie do Włady- sława, w imię zasady, że ziemie litewskie włączone »do ciała królestwa polskiegow, wprost się wzbraniali »zwró- cić miecz przeciw wnętrznościom vvłasnym«; wyprawili natomiast arcybiskupa Wincentego Kota i wojewodę san- domierskiego Jana z Oleśnicy z propozycyami pokojowemi, zanimby wysłali Mazowszanom przygotowane posiłki'. Po- pierając te zabiegi, biskup Zbigniew Oleśnicki zwrócił się w tym samym czasie do w. księcia Kazimierza*; błagał go o zaprzestanie walki i w podniosłych słowach przypo- minał znaczenie nierozerwalnego więzła Unii między Polską a Litwą, który Jagiellończyk powinien za- cieśniać zamiast rozrywać, ku pożytkowi obu stron.

Nie może ulegać wątpliwości, że panowie koronni, z Oleśnickimi na czele, pragnęli rozjemstwo w sporze podlaskim połączyć z próbą odnowienia Unii w nowym układzie polsko-litewskim. Dlatego to właśnie ich przedstawiciele obstawali przy tem, aby ostateczną de-

» Cod. epist. I/l. nr. lU.

* Ms. Czart. 821 (odpis I/II Księgi Metryki litew.) str. 5; Arch. Olówne w Warszawie, perg. 731/419.

* Cod. epist. I/l. nr. 125; Arch. Komisyi prawn. I 155.

* Ib. nr. 124;; datę Hruszewśkyj (IV* 237 przyp. 1) słusznie po- |)rawil na r. 1444.

350

OKitKS KA/.1MIEI?/()WY 1440-1499

cyzyę, po zawieszeniu broni, odłożono do powrotu krób z Węgier \ o który prosili w liście do niego. Na to jednak Litwini nie mieli ochoty; wyzyskali natomiast zwlekanie- Polski ze zbrój nem poparciem Mazowszan, aby wymusid na nich bardzo korzystny dla siebie pokój. Za skrómnem odszkodowaniem 6000 kop groszy Bolesław zwrócił ziemię drohicką, zrzekając się wszelkich do niej pre- tensyi; wbrew układowi Litwini zagarnęli nawet powiat węgrowski, który zrazu przyznawali Mazowszu 2. Niezado- wolenie miejscowego ziemiaństwa, z pośród którego nie- jeden Mazowszanin wówczas opuścił Podlasie », Kazimierz starał się uśmierzyć, przyznając mu z pewnemi tylko ograniczeniami prawo polskie*, do którego Podlasie szybko przywykło pod rządami mazowieckimi. W ten sposób Podlasie, choć część ściślejszej Litwy (województwa trockie- go), zyskało odrębne w państwie litewskiem stano- wisko, oparte na osobnych przywilejach, i stało się drogą, przez którą odtąd wpływ polski, zwłaszcza w dziedzinie ustrojowej, najłatwiej docierał w głąb w. księstwa.

D o k o n a ł s i ę w ten sposób p r o c e s w e v.' n ę t r z- nego urządzenia państwa litewskiego przez panów rady. zgrupowanych około w. księcia Kazimierza. .lak widzieliśmy, nie obyło się bez daleko idących ustępstw na rzecz odrębności partykularnej ró- żnych jego części. Nie zdołano się nawet pozbyć ostatecznie

» Długosz, IV 712.

« Ib. 713.

» Rocznik Tow. herald III nr. H'A7.

* Por. rozbiór przywilejów podlaskich u Jakubowskiego: Zitm- skije priw., Zurnal minist. narodn. prosw., 190B zesz. 6, s. 250 nn. Starosta Nasuta, przez Kazimierza zrazu (liii) przeniesiony na na- miestnictwo kamienieckie (Akty zap. Hossii 1 nr. 44) i zastąpiony w Drohiczynie przez Litwina Michała Goliginowicza (Terr. Drohic. 10215 fol. 10 V, r. 1448); por. Kwarl. histor. XXV 546 przyp. 2), od r. 1450 jest znowu starostą drohickim (Rocznik Tow. herald. III nr. 294).

DWIE ELKKCYK KAZlMIKRZA JAG. I SrÓK O UNIĘ 351

obu głównych rywali Kazimierza do władzy w. książęcej: Świdrygielle trzeba było zostawić Łuck i Włodzimierz, a może i Michał Zygmuntowicz, oprócz zaopatrzenia w Ko- ronie \ dostał na Litwie zamiast ojcowizny przynajmniej ks. kleckie^. Zamachy przeciwko osobie w. księcia, do któ- rych podobno przyszło kilkakrotnie, nie udały się jednak, a dobra spiskowców pomnażały wielkie obszary ziemskie, jakie gromadziło w swem ręku stronnictwo, stojące u steru państwa ^.

Ci panowie, z nowym wojewodą wileńskim Gasztoł- dem na czele, z którym jes/.cze występują solidarnie pó- źniejsi jego przeciwnicy, wojewoda trocki Moniwid, Kież- gajłowicze, Niemirowicze, Sakowicze i i d, *, niebawem mimo niewyjaśnionego stosunku do Polski, mimo poło- wicznego rozwiązania trudności wewnętrznych, przy któ- rem nie dorośli do Witołdowego wzoru, postanowili na śladowaćWitołda w śmiałych planach polityki zewnętrzn ej.

Odwołując się wprost do stosunków, jakie panowały za Witołda, panowie ci starali się od początku panowania Kazi- mierza, w kilkakrotnej wymianie poselstw, o przyjaźń Za- konu krzyżackiego ^ Nie występowali zbyt energicznie przeciwko wpływom inflanckiej gałęzi Zakonu w Pskowie

1 Arch. Komisyi prawn 1 155.

* Jest to jednak tylko domysł Ijubawskiego (Obłastnoje diel., s. 25), gdyż w cytow. przez niego regeście II księgi napisów Metryki lit. (por. jej odpis w Ms. Czartor. 821 s. 32/3) niema wzmianki o Mi- chale Zygmuntowiczu; że nie może być mowy o zwrocie całej jego ojcowizny, słusznie wykazał Kopystiański, Kwart, histor. XX 122/3.

' Długosz, V 29; Połnoje sobr. XVII 541/2, z czem należy ze- stawić nadanie Wołożyna dla Iwaszka Moniwidowicza w Dok. Mosk. arch. 1 s. 3 nr. 10.

* Te nazwiska późniejszych przywódców stronnictwa, które wytrwało przy królu w czasie opozycyi Gasztołda, wówczas stale występują obok niego na dokumentach Kazimierza.

5 LEK IX nr. 782, 925 itd.

352 OKRKS KAZliMIKKZOWY U4()- 1499

i Nowogrodzie, ale przecież z obiema Rzplitemi odno- wili dawne, Witoldowe traktaty ^ Za jego też wzorem starano się przywrócić przewagę Litwy w świecie tatar- skim, osadzając na chanacie krymskim wiernego odtąd sojusznika, Hadżi-Gireja, przy czem po raz pierwszy wy- stąpił na widowni politycznej ambitny syn kasztelana wi- leńskiego Ościka, mąż zaufania Gasztołda, Radziwiłł 2.

Zabezpieczenie od północy i południa, którego osta- tnienri ogniwem było przymierze z Mołdawią 3, miało umo- żliwić skupienie sił dla osiągnięcia tego samego celu, który przyświecał Witoldowi: stanowczej przewagi nad Mo- skwą. Wojna domowa między w. ks. Wasilem a Szemiaką zdawała się dostarczać dobrej sposobności. Zaraz po ukoń- czeniu walki o Podlasie, pod koniec r. 1444, nastąpiło zer- wanie z Moskwą i, w odpowiedzi na jej najazd na Wiazmę, w zimie z r. 1444/5 wojska Kazimierza pod wodzą szeregu wybitnych panów litewskich wyruszyły na Ki>zielsk, We- reję, Kaługę i Możajsk. Więźniów ze zwycięskich walk sprowadzono młodemu w. księciu do Smoleńska*. Ale wła- śnie podczas jego pobytu na Białejrusi, w Połocku, przy- był poseł rady koronnej, Jan z Sienna, z wieścią, która spowodowała zupełny przewrót w całem położeniu: o śmier- ci króla Władysława pod Warną ^.

Bezpośrednie następstwa tego faktu zda- wały się nadzwyczaj pomyślne dla Litwy i, po- mijając ból osobisty, jakiemu dał wyraz, także dla jej w. księcia. Od początku bowiem nie mogło ule- gać wątpliwości, że zostanie następcą brata. Stąd musiało wyniknąć ogromne wzmocnienie stanowiska

* Akty zap. Rossii I nr. 38/9. » Polnoje sobr. XVII 543.

' Akty zap. Rossii I nr. 40.

* Polnoje sobr. XVII 69/70 etc; Letop. po nikon. spisku V 195. » Długosz, V 2.

DWIE ELBKCTB KĄłlMIKRZA JAG. I SPÓlł O UNIK 353

politycznego Litwy na zewnątrz, tak potrzebne zwłaszcza w chwili podjęcia wojny na wschodzie, a zarazem i Michał Zygmuntowicz i Świdrygiełło musieli stracić dotychczasowe •oparcie w Koronie. Przynajmniej drugi z nich od razu wy- ciągnął z tego konsekwencye: już z dnia 1 czerwca 1445 r. mamy wyraźne świadectwo, że pogodził się z Kazimierzem i uznał zwierzchnictwo >w. księcia królewicza« nad swoją dzielnicą wołyńską ^

Prawdopodobnie wtedy znajdowali się już na Litwie ■czterej rycerze, wysłani przez zjazd sieradzki z końca kwie- tnia, na którym w obecności posłów Kazimierza zwycię- żyło zdanie Zbigniewa Oleśnickiego, że należy wybrać jako następcę króla jego brata ^) księcia Litwy«. Zwłokę z for- malną elekcyą, która miała nastąpić na zjeździe z Ka- zimierzem, projektowanym najpierw na 24 czerwca, potem na 24 sierpnia, uzasadniano wieściami, że król Władysław jeszcze żyje ^. Kazimierz, który też o tych pogłoskach za- wiadamiał matkę, posługiwał się tym samym argumentem, gdy zamiast się zjechać z panami polskimi oświadczył przez posłów swoich, że nie czas jeszcze myśleć o obsadzeniu tronu królewskiego '. W rzeczywistości jednak szybkiemu prze- prowadzeniu sprawy następstwa inna trudność stała na przeszkodzie. Chodziło owarunki, najakich w. książę litewski, którego Polska dotąd nie uznawała "W tej godności, miał połączyć pod swą władzę oba państwa. Wobec tego, że dotąd nie zdołano się po- rozumieć z nim i z Litwinami w sprawie Unii, trzeba było rozwiązać sprawę w najmniej odpowiedniej chwili bezkrólewia.

Jak silnie odczuwano konieczność, o tern najlepiej świadczy list, jaki jeszcze przed pierwszą odmowną odpo-

* Arch. Sang. I nr. 134.

* Cod. epist. 1/2, nr. 3. ,

» Długosz, V 6; Arch. Kom. prawa. 111 123; Arch. Kom. hist. ;IX 408.

o. Halecki : Dzieje Unii Jagiellońskiej. 23

354 OKKkS KAZIMIICUZOWY 1440 - 1499

wiedzią Kazimierza Zbigniew Oleśnicki wysłał d o biskupa wileńskieg-o Maciejak Wyobrażał sobie, że z chwilą, gdy Jagiellończyk obejmie rządy w Polsce^ Litwą bez ustanowienia osobnego w. księcia mógłby kie- rować jej najwyższy pasterz duchowy, który, jak twierdził biskup krakowski, lepiej niż ktokolwiek inny pamiętał, ile korzyści Unia przyniosła obu państwom, i umiałby czuwać nad jej zachowaniem. Pismo to mówi tylko ogólnikowo o ))jedności, zgodzie i miłości<, na jakiej się miał opierać wzajemny związek. Za to uroczyste poselstwo no- wego y.jazdu koronnego W Piotrkowie, które po wymija- jącej odpowiedzi Kazimierza w październiku 1445 r. sta- nęło w Grodnie 2, z ogło^zeniem elekcyi i zaproszeniem na koronacyę, jasno wyłuszczyło elektowi i Litwinom, jakie miały być warunki odnowionej Unii.

Tak z przemówienia arcybiskupa Wincentego, który przypomniał wszystko, co Litwa i dom Jagielloński za- wdzięczały Polsce, jak i z dalszych rokowań wynikało, że Polacy uważali za obowiązujące poprzednie postanowienia co do Unii, które w tern samem miejscu ułożono właśnie 13 lat przedtem. Obsta- jąc przy tem, że Ka/imierz był dotąd tylko »gubernato- rem« Litwy z ramienia Polski, której podlegały ziemie litewskie ^, oświadczali, że teraz dopiero trzeba rozstrzy- gnąć za obopólną zgodą, według aktów unii z czasów Zy- gmunta Kiejstutowicza, czy należy ustanowić osobnego na Litwie w. księcia i kogo w tym celu należałoby wybrać. Byli gotowi zgodzić się na każde rozwiązanie, byleby iiie- naruszoną pozostała zasada, że i oni w tej sprawie

1 Cod. epist. 1/2. nr. ó.

2 Długosz, V 7 nn. O wyjeździe poselstwa na początku wrze- śnia por. reiacyę konitura toruńskiego z 7/9 w królewieckiem Ordens- briefarcbiy, oraz AG/. XI nr. 2077.

» Ib. s. 10, charakterystyczny zwrot o »regnurn Poloniae re- gionesąue illi 3ubiectas« ; por. Arch. Kom. hist. IX 408.

DWIE ELKKOYR KAZ1MIRK/,A JAG. I SPÓK O UNIĘ 355

mają głQ_Ł i y/e ktokolwiek będzie tym w. księ- ciem, będzie pozostawał pod zwierzcbnictwem króla p o 1 s k i e g: o ^.

Ale właśnie dlatego żaden z projektów, z jakimi wy- stąpili, nie mógł zadowolnić Litwinów, ^przejmujących się coraz silniej poczuciem swej odrębności państwowej 2. Oba- wiali się, że jakiś nowy w. książę, ustanowiony przy udziale Polski, pozbawiłby ich dotychczasowego przemożnego sta- nowiska, zdobytego przy Kazimierzu, którego sami wy nieśli na swego władcę. Gdyby zaś Jagiellończyk i nadal rządził Litwą, ale jako król polski, ich decydujący dotąd wpływ na niego łatwo mógł ustąpić polskiemu, groźnemu zwłaszcza w kwestyach spornych', jak n p. przynależności Wołynia. Trzeci wreszcie projekt polski, aby Kazimierz zo- stał w^ księciem, ale inny władca zasiadł na tronie pol- skim jako zwierzchnik obu państw, był znów nie do przy- jęcia dla samego Kazimierza.

Co gorsza, i na Litwie objawiał się prąd nadzwy- czaj groźny dla jego interesów dynastycznych Przewidując, że przecież w końcu przyjmie koronę polską, skrajne stronnictwo, które się wówczas zaczęło wyłaniać ze zwartego dotąd grona panów litewskich, kierowane przez Gasztołda, myślało o wyborze innego w. księcia, ale bez udziału P ol aków. NoVvy władca Litwy, niezależny od króla i Korony, miał zawdzięczać swe wyniesienie znowu tylko wielmożom litewskim i ich wpływowi ulegać. Gdy Jerzy Lingweniewicz, bawiący właśnie na kniażeniu w W. Nowogrodzie, nie chciał się zgodzić na taką roię, Gasztołd popadł na śmiały pomysł, aby użyć do niej tego samego Michała Zy g m u n t o wicza^, którego narzu-

1 Ib. 10/11.

' Wszak niedawno oświadczali Inflantczykoni, »das Littauweik eyn Koningreich iind eyn furstenlhuni were« (LEK IX nr. 171 s. lUi.

» LEK X nr. 186, 192.

2H*

356 OKUK.S KAZIMIKKZOWY 14*0-1499

cenią przez Polskę najbardziej się obawiano na Litwie; miał tylko obiecać, że nie będzie się mścił za śmierć ojca.

W tej krytycznej chwili sprawę dynasty i, która wówczas stawała się zarazem sprawą Unii, za- grożonej przez skrajne pomysły tak polskie jak i litew- skie, uratowało pośrednictwo królowej Zofii, która się przyłączyła do poselstwa koronnego. Na jej to naleganie postanowiono czekać z decyzyą do uchwały walnego zjazdu w. księstwa i ostatecznej odpowiedzi co do korony polskiej, jakiej Kazimierz miał udzielić zjazdowi królestwa w Piotrkowie na początku stycznia następnego roku.

Na sejmie wileńskim, który zwołano na ^10 listo- pada ^ Kazimierz, nie dopuszczając do wyłącznej przewagi obozu Gasztołdowęgo, zebrał przedstawicieli całego pań- stwa, także dzielnic ruskich, dotąd zwykle pomi- janych przy podobnych sposobnościach; przybyli nawet ks. Świdrygiełło i Olelko. Uśmierzając opozycyę, w. książę oświadczył uroczyście, że Litwy nie opuści i nie zajmie tronu brata, którego śmierć nie jest pewną. Taką odpo- wiedź wysłał też do Piotrkowa, wyłuszczając dobitnie sta- nowisko, że nie jest zarządcą Litwy z ramienia Korony, któraby go mogła dowolnie powołać stamtąd na tron pol- ski, lecz w. księciem - dziedzicem państwa litewskiego z peł- nią władzy monarszej, której nie może być pozbawiony. Ale swemu poselstwu, na którego czele stanęli dwaj knia- ziowie, kuzyni królowej Sonki, kazał zarazem złożyć oświad- czenie, z którego wynikało, że bynajmniej się nie zrzeka praw do swego »ojcowskiego królestwa polskiego« i nie ścierpł, aby kogo innego na »jego« tron polski wybrano ^.

*■ Wiadomości o nim dostarcza cytowane niżej poselstwo do Krzyżaków.

* Długosz, V 12/3; dwaj kniaziowie, tutaj wymienieni, to Wa- syl Druclti, bratanek matki królowej, i jej brat stryjeczny Jerzy Hol- szański (ob. rodowody u Wolffa: Kniaziowie, s. 6i, 115).

UWIE ELKKCYE KAZIMIKKZA JAG. I SPÓR •) UNIĘ 357

Od tej chwili było jasne, że chce przyjąć Ko- ronę, ale tyHtVna warunkach, uznających jego prawa dynastyczne do państwa litewskiego^ a ewentualnie nawet polskiego, oraz odrębność państwową w. księstwa. To ostatnie zastrzeżenie, po- trzebne do zabezpieczenia stanowiska domu jagielloń- skiego, miało zarazem ułatwić zgodę Litwinów na przy- jęcie przezeń tronu polskiego. Pod takimi warunkami mogli istotnie uznać, że »dobrze było z spolnym panem, któryby Koronie i Litwie rozkazował* *. Środek zaś, który zasto- sował Kazimierz, aby skłonić Polaków do przyjęcia tych warunków, był zarazem ustępstwem na rzecz niezależnej od Polski polityki, jaką chciało prowadzić skrajne stron- nictwo na Litwie. Wysłał bowiem równocześnie po- selstwo do xM al borg a, z propozycyą takiego przymierza^ jakie niegdyś łączyło Russdorfa ze Swidrygiełłą, który teraz wystąpił z tym pomysłem i dołączył swego przed- stawiciela ^ a więc przymierza przeciw Polsce.

Polacy albo nie wiedzieli wcale o tych tajnych prze- dłożeniach albo też dowiedzieli się zarazem i o wymija- jącej odpowiedzi nowego mistrza, Konrada v. Erlichshau- sen. I w jednym i w drugim wypadku presya, jaką na nich wywrzeć chciano, nie mogła być skuteczną. Przeci- wnie, postanowili oni wywrzeć teraz nacisk na Kazi- mierza i Litwinów. Gdy nowe poselstwo, które mimo oświadczenia, złożonego w Piotrkowie, raz jeszcze zapro- siło Kazimierza do objęcia Korony, znowu spotkało się

* Przypomnieli to Litwini na sejmie lubilskim r. 1569 {Kojalo- wicz: Dniewnik lubi. sejina, s. 79). twierdząc nawet, że ich przod- kowie Kazimierza >do tego wiedli, że Koronę przyjąl«, di>pilnowali jednak, »że za jego panowania żadne spoinę spiski nie staiy się ku szkodzie i uszczerbku w. księ^^twa lit.«.

* Archiwum królewieckie, którego mateiyaly do tejfo poselstwa rozpatrzyliśmy w pracy: Ostatnie lata Swidrygielly, s. 78 przyp. 2.

358 OKllKS KAŁJMIEKZOWy 1440 - U99

Z odmową, postanowiono urzeczywistnić groźbę elek- cyi innego króla, zaznaczywszy wprzód, że będzie to władca »polężniejszy«, któremu Kazimiefz będzie musiał podlegać ^

Wykonano to rzeczywiście 30 marca na zjeździe piotrkowskimi Ale właśnie przy tej pozornej elekcyi kontrkandydata sprawa Kazimierza, iitóry w Polsce miał silne stronnictwo, zręcznie kierowane przez królowę- matkę, odniosła zwycięstwo. Świadczy o tem nietylko zastrzeżenie, że wybór wejdzie w życie dopiero w razie, gdyby Jagiellończyk odrzucił ponowne wezwanie do obję- cia tronu, ale i osoba elekta. Upadła bowiem ta kandydatura, która rzeczywiście zapowiadała zwrot w po- lityce polskiej, skierowany przeciwko Litwie, z opar- ciem o Niemcy, udaremniającem porozumienie Litwi- nów z Krzyżakami 3, mianowicie kandydatura Fryderyka brandenburskiego. Natomiast Bolesław mazowiecki, który nawet Podlasia nie zdołał obronić przed Kazimie- rzem, nie mógł być dla niego groźnym i rzeczywiście mi- mo zawiadomienia o swym wyborze wcale nie wystąpił przeciw Jagiellończykowi, lecz spokojnie uczestniczył nieba- wem w rokowaniach brzesko-parczowskich, które pogrzebały jego własne nadzieje, i przy koronacyi Kazimierza. Pozorną zagadkę rozwiązuje relacya, jaką w parę dni po elekcyi piotrkowskiej w. mistrz otrzymał z Mazowsza*, że mianowicie

* Długosz, V 15.

* Cod. epist. III nr. 1, 2; arciiiwum królew., Hochmeisterreg. XVI s. 1108/4, od pcw. w. mistrza na zawiadomienie arcybiskupa gnieźii.

' Długosz, V 18 («velut eum, cui magister el ordo Crucifero- rum de Prussia parere et favere" multiplici respectu cogeretur«).

* Ordensbnefarchiv, J. Sweidnitzer do w. mistrza z Wyszo- grodu *l^ 14 i6: »Auch habe ich vornomen, dafi der grose furste mit herczog Bolken wol eyne ist, und man vorsehet sich, es werde seyn wille seyn, das her dirweit ist«.

DWIR KI BKCYE KAZIMIKKZA JA(4. I SPÓlt O UNIĘ 359

Kazimierz był w ś c i s ł e m po r o z u m i e n i u z Bole- sław ejnir-U-te^egn)^ w y 1) ó r przyszedł d o s k u t k u za jeg"0 wol ą.

Sukces w. księcia był pod wojny. Udaremnił zupełnie presyę, którą Polacy chcieli zastosować, i pod- czas gdy w Koronie królowa-matka skupiała zwolenników Kazimierza a przeciwników wojny z Litwą i. on w Wil- nie już pod koniec kwietnia z posłami polskimi, którzy mu donieśli o eiekcyi Bolesława, ułożył zjazd polsko-litew- ski '-^ i słusznie m'>g"ł się spodziewać, że przyjęte zostaną warunki, pod którymi pragnął zasiąść na tronie pol- skim. Zarazem zaś wysunięcie ks mazowieckiego, które dla Kazimierza nie przedstawiało istotnego niebezpieczeń- stwa, było dla opozycyi litewskiej poważną groźbą, że Michał Zygmuntowicz w swych nieustannych zabiegach o w. księstwo oprze się naswym szwagrze i na Po- lakach, zamiast się stać dogodnem narzędziem w ręku pa- nów litewskich. Mogłoby się zdawać, że mimo to Kazimierz raz jeszcze uległ skrajnemu na Litwie stronnictwu, skoro po eiekcyi Bolesława ponownie zaproponował w. mi- strzowi porozumienie się wzajemne przeciw. Polakom, <iowodząc, że owego wyboru dokonano wbrew dawnym umowom, bo bez zgody Litwinów ^. W. książę wiedział jednak niewątpliwie, po doświadczeniu z początku roku, że Zakon nie myśli złamać wiecznego pokoju z Polską, jak to rzeczywiście i tym razem oświadczył, Jagiellończykowi chodziło tylko o to, aby wyzyskać takż^e stosunki z Krzy- żakami, które w Polsce śledzono z niepokojem*, dla wy- muszenia jakiiajdogodniejszych warunków przy objęciu

1 Drugosz, V 23/4.

* Ordensbriefarchiy XVI a 25, komtur z Kagnety do w. mi- strza so/^ 1446.

3 Cod. epist. III nr. 3.

* Hochmeislerreg. XVI s. 1133/4 (por. Danifowicz: Skarbiec, nr. 1828).

360 OKRKS KAZiMIICKZOWy 1440-1499

tronu polskiego. To też nie przyszedł wprawdzie do sku- tku osobny zjazd jego z w. mistrzem, zwrócony przeciw Polsce, ale za to przedstawiciele Zakonu byli obecni przy naradach polsko-litewskich na zjeździe brzesko-par- czowskim we wrześniu r. 1446^, gdzie owe warunki miano ustalić.

Wydawało się najodpowiedniejszem ująć je w formę nowej unii, któraby, zastępując dawne, unormowała od razu przyszłe współżycie Polski i Litwy. To się jednak nie udało. Większość panów polskich ustąpiła o tyle, że z Parczowa udała się do Brześcia i tam podobno nawet elektowi otwierała widoki, że po objęciu rządów kwestye sporne między Polską i Litwą będzie mógł załatwić po- swej myśli 2. Ale nie mogli przyjąć projektu unii 3, który oba spory zasadnicze zgóry rozstrzygał na korzyść Litwi- nów: wszak według niego stosunek prawnopaństwowy w. księstwa do Korony miał się ograniczać do wiecznego przymierza dwóch niezależnych państw, z możliwością wy- boru osobnych władców po śmierci Kazimierza, chociaż; z udziałem drugiej strony; wszystkie zaś ziemie sporne: cały Wołyń wraz z odłączonemi już zachodniemi wło- ściami i całe Podole, miały przypaść Litwie, jak za Wi- tołda.

Chociaż Polacy odrzucili te warunki, przewaga była po przeciwnej stronie. Kazimierz mógł donieść w. mistrzowi, że go »nadzwyczaj pokornie« błagano, aby objął rządy

* Ib., s. 206/7, listy uwierzytelniające z '/a 1446 dla Arnolda z Motangen do rady koronnej, prymasa, w. księcia litewskiego, bi- skupa włocławskiego, książąt mazowieckich i »starosty« wileńsliiego (Oasztołda).

* Długosz, V 27; por. Cod. epist. I nr. 7.

» Cod. epist. HI nr. 5; co do charakletu tego aktu por. komu- nikat B. UlanowsUiego w Spiawozd. Akad., lipiec 1910; i uwagi St. Kutrzeby: Unia Polski z Litwą, s. 549 przyp. 1.

UWIK BLKKCYK KA/.IMlKRZA JAG. I 8HÓK U 1 NlĘ 361

W obu państwach, których był »przyro(izonym« dziedzicem ', a w zapisach obustronnych^ z 17 września, wy- stawionych jak gdyby dla tymczasowego za- stąpienia nowych aktów unii. stanowisko li- tewskie co do odrębności państwowej w. księ- stwa zwyciężyło w całej pełń i. W połączonym akcie Kazimierza i społeczności litewskiej ^, który, aczkolwiek przez Polaków uważany tylko za akt przyjęcia Korony*, także formalnie bardzo się zbliżał do aktu unii, określono jako bratni związek dwóch odrębnych państw ze wspól- nym włndcą i wspólną obroną przed wrogami, lecz z oso- bnymi przywilejami, które ten władca obiecywał zatwier- dzić. Także w akcie panów polskich » królestwu polskiemu wyraźnie przeciwstawiono ow. księstwo Litwy i Rusi«; treść zaś zobowiązań polskich, pomijających zupełnie kwe- styę unii, ografticza się do tego, że Kazimierz według swego uznania będzie mógł pr/.ebywać w jednem lub druglem państwie i otaczać się dw^orem „linijwagii cuuiscunąue" y To ostatnie zastrzeżenie miało rozprószyć obawy Li- twinów, aby Jagiellończyk nie ulegał odtąd zbytnio wpły- wowi otoczenia polskiego. Przekonali się zresztą odrazu, że obawy, aby ich własny wpływ ustał, były całkiem płonne. Wprawdzie wielki spór terytoryalny o Wołyń i Podole pozostał w zawieszeniu, ale drobny zatarg graniczny o parę wsi między Parczoweni a Brześciem król zaraz po przy- jęciu wyboru rozstrzygnął na korzyść Litwinów^. Przed koronacyą zaś, której termin oznaczono dopiero na 24

' Odpowiedź w. mistrza z iVio ^^^ w Hochmeisterreg. XVŁ s. 11*2.

* Odpisów dostarczono w. mistrzowi, por. ib., s. 259. » Cod. epist. 1/2. nr. 6.

* Ib. nr. 7.

* Cod. epist. III nr. i. « Długosz, V 27/8.

3fi2 OKICKS KAZIMIKKZOWY 1440-1499

czerwca następneg-o roku, u cl al się jeszcze na prze- szło 8 m i e s i (^ c y do w. księstwa.

Towarzyszyli mu tam niektórzy panowie koronni ^ którzy czuwali n;id tern, aby elekt nie zwlekał jeszcze dłużej z przybyciem na koronacyę'**, i naradzali się też z bojarami litewskimi w kwestyach polityki zewnętrznej =*. Nie przeszkodzili jednak temu, że z a r ó w n o w s p r a w a c h z a g r a n i c z n y c h, j a k i w n a j w a ż n i e j s z e j sprawie wewnętrznej, mianowicie co do zatwierdzenia przywilejów, przyobiecanego w Brześ(;iu, Litwini uprzedzili ewentualne przeciwne z a b i e g- i w Ko- ronie. 20 lutego 1447 r. ks. Fedor Lwowicz, władca po- granicznych księstw nowosilskiego i odojewskiego nad Oką, którego doniosła rola miała wyjść na jaw w roku następ- nym, złożył w Wilnie hołd wielkiemu księciu*; dowodziło to, że Kazimierz, mimo przyjęcia tronu polskiego, w swym programie polityki zewnętrznej na pierwszem miejscu umieszczał nadal wschodnie przedsięwzięcia państwa li- tewskiego, do których się zabierał w chwili klęski war- neńskiej. Odnowienie związku z Polską nie miało przerwać tych planów, lecz raczej je ułatwić przez zabezpieczenie od zachodu a może nawet przez pomoc z jej strony, jak za Wi- tołda. Z tego samego aktu wynika, że liczono się z możliwo- ścią ustanowienia osobnego w. księcia lub przynajmniej »na- miestnika« dla Litwy. Nieco później zaś, 5 maja, Litwini uzyskali od Kazimierza jeszcze przed objęciem rządów w Polsce zatwierdzenie i rozszerzenie przywilejów w. księ-

1 AGZ XIV nr. 1848.

* OrdensbriefarchiY XXV 87 (Vs U47) i LXXIV nr. 6 (8/3 '4;47, błędnie pod r. 1446).

» LEK X nr. 336, 347.

Cod. epist. 1/2. nr. 8; Akty zap. Rossii I nr. 4-1 (ale pod r. 14 1-2, któremiiby też odpowiadana indykfj-a 5; treść wskazuje jednak raczej na r. 1447).

UWIK KLKKCYE KAZIMIER/.A JAG. I .S1'ÓK O UNIĘ 363

stwa*, które pod względem prawnopaństwowym przyniosło pełne zabezpieczenie jego odrębności z zastrzeżeniem wszel- kich urzędów, dzierżaw i nadań dla »indigenów«, oraz obietnicę, że zachowa państwo litewskie przy granicach Witołdowych.

W ten sposób Kazimierz, gdy 25 czerwca koronował się na Wawelu, w^łaściwie już był zobowiązany roz- strzygnąć kwestye sporne między swemi pań- stwami na korzyść Litwy. Część kniaziów i pa- nów litewskich, obecnych przy uroczystościach krakow^- skich, odprawił niebawem z darami i honorami, które wzbudzały zazdrość Polaków \ ale część ich pozostała przy jego boku i w dwóch ważnych sprawach, roztrząsanych w jego nowem państwie, od razu wywarła na niego po dawnemu wpływ decydujący.

Im to bowiem głównie należało przypisać, że król Michałuszce, który w KaHszu pokornie go prosił o prze- baczenie, odmówił zwrotu ojcowizny ', a na pierwszym sejmie koronnym, odbytym w Piotrkowie pod koniec sierpnia, po naradzie z Litwinami odrzucił wszyst- kie dezyderaty Polaków*. Zrozumiałem jest, że się odwołał do świeżych zobowiązań, przyjętych na Litwie, gdy go proszono o takie zatwierdzenie przywilejów ko- ronnych, w któremby obiecał nie odrywać od królestwa polskiego Litwy, Rusi, Podola i Mołdawii ^ i o specyalną gwarancyę, że nie przyłączy do Litwy Wołynia i Podola, którego część (zwłaszcza klin półn.-wschodni koło Chmiel- nika) Litwini, ufni w swój przywilej, już usiłowali oder-

» Cod. epist. III nr. 7.

* Długosz, V Hó. » Ib., 35/6.

* Ib., 38.

* Knigi polskoj lior. mietriki, t. I nr. 9; co do daty rocznej por. Cod. epist. III nr. 13.

364 OKURS KAZIMIKKZOWY U40-1499

wać. Ale niesprawiedliwem było, że się wzbraniał wziąśc z sobą na Litwę kilku polskich doradców dla spraw ko- ronnych. Gdyby przeparli choć to żądanie, Polacy łatwiej byliby się pogodzili z tern, że król zaraz po sejnnie, zo- stawiając ich sprawy w zupełnem zaniedbaniu', pośpie- szył na Litwę.

Prawda, że tam jego obecność była pożądaną z dwóch względów. Przedewszystkiem ze względu na Michała Zygmuntowicza*. Zaraz po koronacyi król ostatecznie rozstrzygnął, że nie będzie na Litwie osobnego w. księ- cia 3, jak o tern jeszcze myślano w lutym. W ten sposób,, jak w innych sprawach Polaków, tak w tej kwestyi na- raził sobie skrajnych separatystów litewskich, tak, że wtedy od razu wzmogło się na nowo stronnictwo, pragnące na własną rękę wynieść do godności wielkoksiążęcej »Micha- łuszkę«*. Tym razem jednak udało się uniknąć rozłamu na Litwie i przytłumić zwoleimików Michała przez zmiany w obsadzeniu urzędów ^ Daremnie bowiem on i jego stronnicy szukali oparcia u Zakonu, gdzie je do nieda- wna mógł znalóść każdy ruch, rozbijający jedność Litwy. Pasmo klęsk, poniesionych przez Krzyżaków od chwili Unii polsko-litewskiej, i wewnętrzny rozstrój w ich własnem państwie odbierały im ochotę wmieszania się do tej spra- wy ^ Dopiero po długiej tułaczce na Śląsku i Mołdawii Zygmuntowicz miał wypłynąć w innej zupełnie stronie wi- dnokręgu politycznego.

» Cod. ep. 1/2. nr. 23. » LEK X nr. 379.

Ib., nr. 378; że taki był jego zamiar już po elekeyi, dowodzi wzmianka w instrukcyi posła krzyżackiego z 2/12 1446 (Ordensbrief- archiv XVI a 20, Hochmeislerreg. XV s. 446).

* Sprawozd. kointura Ragnety ze zjazdu z bojarami litew- skimi 19/9 1447, Ordensbriefarch. XVI a 16. (2>dafi die meiste menyge:^ in den landen czu em genyget ist«).

5 Długosz, V 442/3. « LEK X nr. 379, 389.

UWIE KLKKCYR KAZlMiERX.A JAG. 1 SHÓK O UNIĘ 365

To późn4efs2e jego wystąjnenie łączy się jednak już 2 drugą sprawą, która Kazimierza tak szybko odwołała na Litwę. Na sejmie wileńskim na przełomie z r. 1447 na 1448 przyjął poselstwa z wszystkich ościennych krajów', zabezpieczył się ostatecznie od strony Krzyżaków przez zaprzysiężenie wiecznego pokoju- i utwierdził kresy po- łudniowe, zwłaszcza Bracławszczyznę 3, aby przystąpić wre- szcie z całą stanowczością do zamierzonej akcyi przeciw Moskwie. 5 luteg) kn. Fedor Lwowicz, tytułujący się obecnie ks. worotyńskim, złożył nowy hołd z powierzonego mu przez Kazimierza Kozielska; ale ten wierny lennik Li- twy nietylko złączył w ten sposób pod swą władzą całą wschodnią część księstw wierchokskich, lecz poręczył za- razem, że jego zięć, ks. Iwan Andrzejewicz Możajski, do- trzyma umowy, zawartej z królem na wypadek, gdyby go ten osadził na w, księstwie moskiewskiem, według której miał się uznać jego »bratem młodszym«*. Starannie przy- gotowany plan zmierzał więc, za wzorem Witołdowym, do nowej ostatniej tym razem próby, aby całą Ruś, nie wyjmując Zalesia, poddać pod zwierz- chnictwo) Litwy; Moskwa, przestając być drugim, współ- zawodniczącym z Wilnem, ośrodkiem świata ruskiego, miała zejść do jednego z księstw dzielnicowych, hołdujących w. księciu Litwy.

Jak niegdyś za Witolda, jak później, ilekroć chciano skutecznie zwalczać Moskwę, tak i w^ówczas musiano so- bie zdawać sprawę, jak pożądanym by był współudział Polaków. I z tego to niewątpliwie powodu chciano ko- niecznie jeszcze przed walną wyprawą usunąć spory z nimi,

» Długosz, V 44/5.

« LEK X nr. 401, 402. 406, 417/8 (do odbioru przysięgi od w. jnistrza król wysiał po dwóch posłów polskich i litewskich). » Dok. Mosk. arch. I 46 nr. 3-7. * Cod. epist. I,'2. nr. 27/8; Akty zap. Rossii I nr. 48/9.

366 OKKItS KAZIMIEKZOWY 1440-1499

wyjaśnić stosunek Litwy do Korony, aby na nim oprzeć wielką, wspólną akcyę na zewnątrz. Wszak niegdyś w podobny sposób przygotowywano się do usunięcia niebezpieczeństwa zachodniego, od strony Krzy- żaków. Wówczas szczęśliwie stworzono koncepcyę Unii, zgodnie pr/.yjętą przez obie strony. Teraz miał nastąpić w tym samym celu jeden z owych wspólnych zjaz- dów polsko-litewskich, o jaknajszerszym udziale nie- tylko panów rady, ale i rycerstwa obu państw. Już w marcu 1448 r. wiedziano o tym planie w Koronie', ostatecznie król go omówił z matką koło Wielkiejnocy w Wilnie* i z małem tyl ko opóźnieniem plan ten przyszedł do skutku pod koniec maja, nie, jak pierwotnie zamierzano, w Parczowie, lecz w drugie m miejscu, wskazanem dla takich zjazdów w unii horodelskiej, w Lublinie.

O ważności zjazdu świadczy najlepiej, jak żywo się nim interesowali Krzyżacy^. Udział obustronny był też niezwykle liczny. Na czele szlachty polskiej i litewskiej zjawili się wszyscy najwybitniejsi dostojnicy duchowni i świeccy*; udziałowi panów Rusi koronnej odpowiadało przybycie kilku najmożniejszych, a zarazem najbliższych królowi, kniaziów Rusi litewskiej. Było to szczególnie wa- żnem ze względu na spór o ziemie ruskie; Litwini, nie wymieniając wcale właściwego Wołynia, a więc wy- chodząc z założenia, że dzielnica Świdrygiełły i tak już podlega w. księstwu, wystąpili, jak w Brześciu, z żąda- niem zwrotu włości zachodnio-wołyńskich, gdzie równo- cześnie toczyła się walka graniczna między Świdrygiełłą a panem ziemi bełzkiej, Władysławem mazowieckim ^, a zwłaszcza odstąpienia Podola.

1 Cod. epist. III nr. 22.

* Długosz, V 45.

* Ordensbriefarch. XXV 81, relacya wójta z Działdowa '•'''', 1448.^

* Długosz, 1. c.

5 Ordensbriefarch., 1. c.

liWIE ELEKCYE KAZIMIKKZA JA«. I ^PÓK O UMĘ 367

Zanim -jednak wdano się w jałowe dyskusye o pra- wach historycznych do spornych ziem, cofając się do czasów Kazimierza W. a nie oryentując się już należycie w ich zmiennych losach, sprzeczne poglądy starły się w kwe- styi zasadniczej, p ra wnopaństwo wej formy Unii woffóle. Zdawano sobie sprawę z tego, że dotychczasowa konstrukcya, która chciała pogodzić odrębność państwową w. księstwa z jego przynależnością do Korony polskiej i podporządkowaniem pod nią, przeżyła się, odkąd za- częto interpretować z dwóch różnych punktów widzenia, a więc właściwie już od sporu o koronacyę Witołda. Teraz każda strona chciała z niej wziąć tylko to, co dla niej było dogodnem, a odrzucić resztę. Litwini chcieli zachować odrębność w. księstwa, a z dawnych aktów unii usunąć słowa o jego wcieleniu do królestwa polskiego; Polacy proponowali urzeczywistnienie tych właśnie wyrazów przez usunięcie osobnego w. księstwa, nawet jego tytułu, i zmianę jego poszczególnych części na ziemie koronne, jak kra- kowska, sandomierska i t. p. Odstępując od kompro- misowej, lecz zawiłej koncepcyizr. 1400, pod- trzymywanej w teoryi w przeddzień śmierci Zygmunta Kiejstutowicza, wpr o w adzano proste, lecz skrajne pojęcia i n ko rporaćyizjednej, unii personalnej z drugiej strony. Polacy na korzyść swego planu mogli wskazać, że drogą spór drugi, o przynależność ziem ruskich, stał by się zupełnie bezpodstawnym. Litwini za t(j mieli silne oparcie w przekonaniu, że po ich stronie stoi król. skłaniając Polaków do ustępstw; wszak unia per- sonalna miała trwać tak długo, pókiby żył król i kwitło jego potomstwo, byłą więc środkiem, który zapewniał dynastyi jagiellońskiej dziedziczną władzę w obu pań- stwach. Widząc, że ich projekt nie ma żadnych widoków przyjęcia, Polacy zajęli stanowisko inne, którego odtąd trzymali się także na następnych zjazdach, że mianowicie należy się trzymać jaknajściślej, bez jakichkolwiek zmian,

368 OKKRS K A /I. Ml KRZÓW Y 1440-1499

dotychczasowych aktów unii, tylekrod zaprzysiężonych. Gdy na to Litwini również nie myśleli się zgodzić, zdo- bywszy sobie faktycznie już o wiele więcej, aniżeli im te akty przyznawały, zjazd musiał się rozejść na niczem ^

Nie przeszkodziło to jednak wcale królowi i Litwi- nom trwać w dalszym ciągu przy owym wielkim planie wschodnim. Już gdy Kazimierz w dwa miesiące po zjeź- dzie wybrał się na pogranicze Rusi koronnej, zamierzał zaraz po złożeniu hołdu przez hospodara mołdawskiego Piotra udać się na Litwę, aby przed polskiemi tamtejsze załatwić sprawy 2. Na zjazd nowogródzki, który miał ukoń- czyć przygotowania do rozprawy u wschodnich granic w. księstwa, śpieszył się tak bardzo, że nie poczekał nawet do przybycia Piotra, aby hołd odebrać osobiście; zre- sztą i w tej sprawie chodziło mu nietylko o bezpieczeń- stwo Rusi koronnej, której ziemian na wszelki wypadek powołał pod broń, ale też o zmuszenie hospodara, aby od- mówił przytułku Michałowi Zygmuntowiczowi 3. Sądził, że w ten sposób zabezpieczył się od niego; niebawem się okazało, że lepszą była rada Polaków wysłuchać jego prośbę o przyjęcie do łaski i zwrócić mu ojcowiznę.

Na razie jednak warunki do przedsięwzięcia moskiewskiego wydawały się tem pomyślni ej - 8 ze, że i rycerstwo polskie, mimo rozbicia się ro- kowań o unię, nie odmówiło wniem udziału. Zbro- jenia w Polsce, o których słyszymy w lecie 1448 r. *, miały niewątpliwie na celu pomoc dla Litwy; nim jeszcze stanęło na placu boju pospolite ruszenie Litwy i Żmudzi, wysłane niedługo po zjeździe nowogrodzkim we wrześniu, posiłki polskie już zdołały odzyskać daleki gród graniczny.

1 Długosz, V 46-49; Cod. epist. 1/2 nr. 32, 33.

« Cod. epist. III nr. 27.

' Długosz, V 55.

* Rei. wójta z Działdowa 21/7 1448 w Ordensbriefarchiv, XXV 85.

DWIB BŁBKCTB KAZIMIERZA JAa. I SPÓR O UMIE 369

zdobyty niegdyś przez Witołda, teraz zaś chwilowo zajęty przez sprzymierzeńca Moskwy, księcia Tweru, i zaraz na nowo oblężony przez niego ^.

Obronę zagrożonych placówek granicznych, a cóż do- piero zaczepną akcyę celem osadzenia ks, możajskiego w Moskwie, utrudniła jednak już w r. 1448 niespodziana dywersya: straszny napad tatarski na początku wrze- śnia. Ponieważ dotknął on nietylko koronne Podole, ale także Litwę', niesłuszne były posądzenia Polaków, ja- koby go Litwini umyślnie wywołali, aby łatwiej opano- wać upragnione Podole \ a to nawet w porozumieniu z królem! Winnem mogło być chyba tylko to opozy- cyjne na Litwie stronnictwo, które, zwracając się prze- ciw samemu itazimierzowi, ciągle sprzyjało kandyda- turze Michałuszki; on to bowiem, utraciwszy na- dzieję przejednania Kazimierza i zbiegłszy z Mołdawii do do chana krymskiego Sid-Achmata, wywołał ten na- jazd*. Co gorsza zaś, skłonił nowego opiekuna do po- wtórzenia go, na większą jeszcze skalę, na wiosnę następnego roku.

Tym razem chodziło nietylko o zwykłe pustoszenia, lecz o zajęcie jaknajliczniejszych ziem i grodów; jeśli tam Tatarzy, wbrew swemu zwyczajowi, od razu ustanawiali nowych namiestników^, to chyba nie dla siebie, lecz dla Michała. Jego władza nad w. księstwem była dla Sid- Aćhmata tem bardziej pożądaną, że dotychczasowy rząd litewski wspierałna Krymie jego brata i rywala Hadżi-Gireja*.

* Cod. epist. 12. nr. 45 (co do daty por. Kwart, histor. XX 147 przyp. 5); Długosz, V 56.

» Cod. ep. 1/2. nr. 40; LEK X nr. 625. » Cod. epist. 1/2. nr. 45; Długosz, V 56/7.

* Słusznie tego dowodzi Kopystiański w Kwart. hist. XX 148.

* Rei. wójta z Działdowa z !»/, 1449, Ordensbriefarch. XXV 58.

* Ze Sid-Achmat był bratem Hadżi-Gireja wykaizał L. Kolan- kowski w Sprawozd. Akad. maj 1918, s. 10.

i o. Halecki: Dzieje Unii Jagiellońskiej. 24

370 0KRB8 KAZJMIKR/.OWY 1440- li&»

Zajęto więc szybko całą Si e wierze zyzn ę, Briańsk, Ra- dohost, Nowogród siewierski, a zwłaszcza Starodub, niegdyś dzielnicę ojca Michała, po którym miały tam pozostać ukryte skarby. Ale posunięto się jeszcze dalej: jeśli może przesadną była wiadomość, że zdobyto nawet Kłeck, w głębi w. księstwa, to wątpliwości ulegać nie może chwi- lowe zajęcie samego Kijowa, co popiera bardzo silnie przekaz źródłowy, łączący ten sukces z pomocą moskiew- ską, udzieloną Michałuszce *.

To też nie związek z Polską sparaliżował akcyę Litwy przeciwko Moskwie, lecz niebez- pieczeństwo, jakie się zwaliło na w. księstwo ze strony Zy gm unto wic za. Mimo skrupułów,wstrzy- mujących Polaków od walki z Michałem, sprzecznej z ukła- dami, zawartymi z jego ojcem, mimo jego przyjaźni z ksią- żętami mazowieckimi, ochotnicy polscy brali udział w wy- prawie przeciwko niemu 2, a w Krakowie odbywały się modły za pomyślność królewskiego oręża^ Kazimierz do końca roku nieustannie przebywał na Litwie, na czele wojsk w. księstwa sam wyruszył pod Briańsk i wywal- czył znaczne sukcesy f Dostateczne do odzyskania utraco- nych zamków, nie rozstrzygnęły one jednak wojny, w której dalszym przebiegu miano nawet dotkliwą ponieść klęskę 5; nie usunęły również niebezpieczeństwa, które, wyniknąwszy

^ Ib., gdzie wiadomość co do zajęcia Kijowa, dotąd czerpana tylko z t. zw. kroniki Bychowca (Polnoje sobr. XVII 542) i dlatego podawana w wątpliwość (por. Hruszewśkyj, IV* 24f6 przyp. 2), znaj- duje zupełne potwierdzenie.

* Ib. por. Długosz, V 61. » Cod. epist. 1/2. nr. 41.

* Dok. Mosk. arch. I 32 nr. 1 (»»/y 1449 «priszod so Brianska*);: list króla do w. mistrza z *^l, 1449 w Ordensbriefarchiy XXV 55 (por. LEK X 8. 491 przyp. 2), odpow. mistrza w Hochraeisterreg. XVII s. 835/6.

« LEK X nr. 642. 646.

DWIE KLBKCYK k.AZIMIRR2A JAG. I SPÓR O UNIĘ 371

Z wewnętrzneg"0 rozłamu w państwie litewskiem, zmusiJo do likwidacyi wielkich planów wschodnich, jak nie- gdyś podobne objawy podkopywały jego si*łę odporną wo- bec Krzyżaków.

Oto za cenę obietnicy Wasila, że Michałuszki »przyj- mować« nie będzie, i za doraźną pomoc przeciwko nie- mu \ Kazimierz zawarł z Moskwą układ pokojowy d. 31 sierpnia 1449 r. 2, który oznacza przełom wdziejach rywalizacyi obu państw o ziemie ruskie. Porzucono plan roztoczenia zwierzchnictwa nawet nad samą Moskwą, zobowiązano się nadto nie przyjmo- wać rywali Wasila, a za to nastąpiło rozgraniczenie sfery interesów i wpływów obu państw. Granice Litwy pozostały jeszcze nieuszczuplone, ale po okresie jej prze- wagi nad Moskwą nastąpiło zrównoważenie sił, zatrzyma- nie się w połowie drogi, przejście do okresu, w którym przewaga miała się przechylić ku stronie przeciwnej. Kom- promis polityczny doprowadził prawdopodobnie' do skutku moskiewski kandydat do metropolii wszech Rusi, Jona, co niebawem doprowadziło do niemniej ważnego ustępstwa w dziedzinie religijnej: do porzucenia sprawy unii kościel- nej nawet w granicach państwa litewskiego i uznania Jony także na Rusi litewskiej.

Ustępstwa wobec Moskwy, które miały umożliwić wspólną obronę przed Tatarami, nie przyniosły nawet za- bezpieczenia zupełnego przed Michałem. Jego sprzymie- rzeniec, chan Sid-Achmat, chwilowo obalony, niebawem powrócił do władzy i wspierał nadal Michała w latach 1450 i 1451 przez najazdy w głąb Litwy*. Wbrew

' Ordensbriefarchiy XXV 61 (26/8 1449).

* Akty zap. Rossii, I nr. 50.

* Trafne to spostrzeżenie Lewickiego szerzej rozwinął Kopy- stiański, 1. c. 153/7.

* LEK XI nr. 15, 157.

24*

372 OKRK8 KAZIMIERZOWY 1440-U99

traktatowi przyjęto Michała w Moskwie, a na Litwie, dzięki stronnictwu, które mu sprzyjało, ciągle groził wewnętrzny rozstrój. Ograriiczono się jednak do przygotowań obron- nych, jak rozpisania podatków woje*nnych^ i objazdu ziem granicznych przez króla- połączonego prawdopodobnie z zatwierdzeniem ich przywilejów dzielnicowych. Nadto nawiązano rokowania z Michałem, w połowie r. 1451, które przecięło dopiero jego otrucie w Moskwie na po- czątku roku następnego, dotąd nie wyjaśnione ^

Najciekawszem jest, że dla układów z nim wysłano po dwóch panów z Polski i z Litwy*. W Koronie bo- wiem ciągle wywierano nacisk na króla, aby mu zwrócił ojcowiznę 5, na co obok zobowiązań poprzednich unii, na które się powoływano, wpływało zapewne i to, że najazdy tatarskie, sprowadzane przez Michała, dawały się też do- tkliwie we znaki ziemiom ruskim królestwa polskiego \

Wyrzuty, i jakiemi zwłaszcza Zbigniew Oleśnicki zwracał się w tej sprawie do króla, rozdrażniły go jednak nietylko przez swoją ostrą formę, lecz i z tego względu, że na Litwie przeciwnicy Michała byli właśnie najwierniejszymi stronnikami Kazimierza.Nadtokwestya wydzielenia mu dziel- nicy trockiej wprowadzała nowy punkt sporny do we- wnętrznego zatargu polsko-litewskiego, który po porzuceniu wielkich przedsięwzięć zewnętrz- nych znowu stanął na porządku dziennym.

Król zabierał się do jego uśmierzenia z wielką ostrożnością. Uważał przedewszystkiem za wskazane utrzymać statum quo. Dlatego już na sejmie piotrkow- skim z końca r. 1449, po powrocie z wojny wschodniej,

1 Ordensbriefarchiy XVIa 28 (23/9 1450). Por. LEK XI nr. 58. ' Długosz, V 80; Lubawskij: Lit.-russkij sejm, s. 109/10.

* Krytyka źródeł u Kopystiańskiego, s. 163.

LEK XI nr. 157. 5 DJugosz, V 87/8. 8 Ib., 78. 88.

DWIK ELEKCYE KAZIMIERZA JAG. 1 SPÓK O UNIĘ 375

król znowu odmówił zatwierdzenia przywilejów koronnych ińnpraeiudiciuma odrębności państwowej w. księstwa litew- skiego ^ Równocześnie zaś utwierdzał związek dziel- nicy wołyńskiej z Litwą, wystawiając tamtejszym; ziemianom przywileje na ich dobra jako w. książę 11- tewski^. Polaków starał się przejednać przez dłuższy pobyt w Koronie, do jesieni następnego roku, który poświęcił tak ważnej dla jej ziem ruskich sprawie moł- dawskiej. Plan wcielenia tej ziemi po port białogro- dzki nad Morzem Czarnem ^ mógł wynagrodzić Polsce naj- dotkliwsze nawet zawody w sporach z Litwą, lecz wy- prawa wołoska, na której rycerstwo czerwonoruskie tar- gowało się o wynagrodzenie za wojnę zagraniczną * i wo- lało zawrzeć układ z hospodarem, niebawem zdradziecka złamany, nie dała konkretnego rezultatu '^.

Tembardziej należało uśmierzyć niecierpliwość skraj- nego obozu wśród Litwinów, który myślał o natychmia- stowem zajęciu ziem spornych wcelu trwałego ich oderwa- nia od Korony. Dokonał tego król, oparty na bardzie} umiarkowanej większości, może też z pomocą obecnych wówczas w Wilnie panów koronnych *, na sejmie wileń- skim z początku r. 1451. Załatwiono wtedy nietylko sprawę stosunku do Moskwy przez uroczyste uznanie metropolity Jony', ale postanowiono też, w obecności przedstawicieli ziem ruskich tak Korony jak i Litwy, poddać spory we-

1 Długosz, V 70.

* Rozbiór tych dokumentów, których szereg rozpoczyna się właśnie w r. 1449, w pracy: Ostatnie lata Świdryg., s. 163 nn.

» Długosz, V 73.

* Cod. epist. III nr. 39; Arch. komisyi hist. XII 15.^. ^ Długosz, V 75/7.

« Pułaski K. : Szkice i poszukiw. histor. III s. 149/51 (doku- inent z 27/12 1450).

' Russk. istoriez. bibl. VI nr. 67.

374 OKltES KAZIMIBRZOWY 1440-U99

wnętrzne raz jeszcze polubownym naradom na wspólnym zjeździe'.

Król od razu rozpoczął starania, aby dla tej myśli pozyskać Po lako w, i sądził, że ograniczając liczbę ucze- stników do 20, względnie 12 przedstawicieli z obu stron i wysuwając kwestyę wspólnej obrony przeciw Tatarom* stworzy tym razem lepsze widoki porozumienia. Rzeczy- wiście plan przyjęto w zasadzie przychylnie. Panowie ma- łopolscy, z biskupem krakowskim na czele, których król najsamprzód zawiadomił i pytał o radę przez dworzan, obecnych na sejmie wileńskim, starali się tylko przygoto- wać solidarne wystąpienie z przedstawicielami innych dzielnic królestwa, tak Wielkopolski, jak i ziem ruskich ^ Było im też niewątpliwie wcale na rękę, że zjazd dy- gnitarzy i ziemian ruskich podniósł pewne wątpliwości co do miejsca i czasu spotkania się z Litwinami*. W ten sposób upłynęło bowiem jeszcze parę miesięcy, podczas których wysłano osobnego posła na Litwę dla ustalenia terminu, a tymczasem jeszcze przed zjazdem, oznaczonym wreszcie na koniec września r. 1451 ^, spróbowano ubiedz Litwinów w obu kwestyach spornych; starano się miano- wicie uzyskać przychylną decyzyę wprost od króla, skoro tylko w czerwcu przyjechał do Polski.

W tym celu najpierw powrócono do żądania ogól- niejszego, aby zatwierdził przywileje koronne w formie zabezpieczającej przynależność całego państwa litewskiego do królestwa. Ale król, jak poprzednio na dwóch sejmach, tak teraz na radzie królewskiej w Krakowie, odmówił i od- łożył tę sprawę właśnie do zjazdu z Litwinami ^ Wtedy

* Długosz, V 80.

» Cod. epist. 1/2 nr. 107. » Ib., nr. 107, 108.

* Ib., nr. 109.

» Dlugosi, V 86. « Ib.

DWIE ĘLEKCYR KAZIMIRKZA JA(4. I 8t>ÓR O UNIĘ 375

-jeszcze w parę tygodni przed zejściem się z nimi wystą- piono z żądaniem o ciaśniejszym zakresie, aby król przynaj- mniej nie dopuścił do odłączenia ziemi łuckiej od Korony. Sprawa ta wydawała się najbardziej naglącą, bo wobec starości i choroby Świdrygiełły musiała się rychło roz- strzygnąć, a wytoczono z tem większą stanowczością, że obawiano się, aby Litwini nie uprzedzili Polaków, zajmu- jąc Łuck jeszcze przed zjazdem parczowskim. Śmiałe je- dnak groźby, z któremi nie wahano się wystąpić wobec króla, uzyskały tylko ogólnikowe zapewnienie, że sprzyja Koronie we wszystkich kwestyach spornych, lecz musi po- stępować ostrożnie, aby mu Litwa nie wypowiedziała po- słuszeństwa ^

O ile pierwsze twierdzenie nie było zgodne z prawdą, o tyle ostatnie zastrzeżenie wcale nie było bezpodstawne. Okazało się to już na wspólnym zjeździe, gdy naj- wybitniejszy dostojnik świecki w. księstwa, Jan Gasztołd, nie dał się nawet skłonić królowi, aby z Brześcia udać się do Parczowa, i, stając coraz wyraźniej na czele skraj- nej opozycyi, nietylko przeciw Polsce, ale przeciw samemu Kazimierzowi, powrócił na Litwę. Ale i z obozem bar- dziej umiarkowanym nie doszło do porozumienia. Stanęli naprzeciwko siebie dwaj wybitni biskupi, krakowski i wi- leński, każdy w stanowczej obronie interesów swego pań- stwa. Ich wywody były tylko powtórzeniem dyskusyi lu- belskich z r. 1448: biskup Maciej żądał zmiany dawniej- szych aktów unii, przymierza z Polską, zamiast wcielenia do niej; Zbigniew Oleśnicki, z szerszem jeszcze niż przed- tem rozwinięciem argumentacyi historycznej, domagał się dotrzymania tak układów horodelskich, jak i aktów Zyg- munta Kiejstutowicza, które, jak przypominał, jego prze- ciwnik sam zaprzysiągł swego czasu w jego ręce. Ani Polacy, silni literą prawa, ani Litwini, niemniej mocni

» Ib., s. 90/1.

$76 OKRES KAZiMlEKZOWy 1440-1499

W oparciu o faktyczny stan rzeczy, nie myśleli ustąpić. Zerwania Unii nie chciata jednak żadna strona i dlatego obie zgodziły się na propozycyę króla, aby spór odłożyć do ponownego zjazdu za rok ^

Sądził, że tymczasem także w n aj drażliwszej sprawie, dotąd pozostającej w zawieszeniu, co do losu wołyń- ski^ej dzielnicyŚwidrygiełły, należało stworzyć fakt dokonany. Ta decyzya mogła wypaść jedynie na korzyść Litwy. Nietylko bowiem Litwa ubiegła Polskę w zręcznem pozyskaniu kniaziów i panów wołyńskich, oraz samego Świ- drygiełły^, lecz nadto w przeciwnym razie rzeczywiście groziło królowi poważne niebezpieczeństwo ze strony mał- kontenlów litewskich.

Około Nowego Roku 1452 trzy zjazdy równocze- śnie obradowały w tej sprawie. O najważniejszym z nich, sejmie wileńskim, zwołanym w obecności Kazimierza, który zaraz z Parczowa z nielicznymi tylko Polakami udał się na Litwę, Małopolanie, zebrani na sejmiku opatow- skim nie bez udziału przedstawicieli innych dzielnic pol- skich, mieli zgoła niedostateczne informacye. Przedewszy- stkiem, wysyłając po niewczasie posłów do Łucka i do Wilna, aby wpłynąć równocześnie na króla i na Swidry- giełłę, nie wiedzieli, że sejm wileński już porozumiał się ze zjazdem kniaziów i panów wołyńskich w Łucku^ gdzie zapadła decyzya, aby w razie śmierci

1 Długosz, V 95-97.

* Opanowanie Wołynia przez Litwinów i jego następstwa omówiliśmy szczegółowo w Ostatnich latach Świdryg., s. 170 nn., gdzie też podano analizę źródeł; dlatego tutaj, do końca tego rozdziału, cytujemy ten materyal źródłowy tylko przy niektórych ważniejszych szczegółach.

' Do dokumentów, wystawionych przez Świdrygiełłę na zjeź- dzie łuckim, które wskazaliśmy w cytowanej pracy, należy dodać jego nadanie dla Chomiaka z 12/11 Itól r., którego oryginał, we- dług łaskawej informacyi p. Z- L. Radzimińskiego, znajduje się "W jego archiwum rodzinoem.

DWIE ELRKCVB KAIIMIKRZA JAG. 1 SPÓR O UNIĘ 377

udzielnego księcia wołyńskiego p-oddać się Litwie. Uwiadomieni o tern panowie litewscy zaraz wydelegowali do Łucka trzech zręcznie dobranych przedstawicieli, któ- rzy bez względu na spóźnione zabiegi wysłańca polskiego dopilnowali wykonania uchwały. Istotnie, gdy 10 łutega Świdrygiełło dokonał długiego, burzliwega żywota, starosta łucki Niemira Riazanowicz i Czartory- scy, przywódcy możnowładztwa wołyńskiego, zgodzili się^ na obsadzenie Łucka przez Litwinów. Wołynianie zaś wy- słali poselstwo na sejm wileński ^ gdzie w zamian za pod- danie się w. księstwu otrzymali przywilej dzielnicowy,, który co prawda stosunkowo mało zabezpieczał ich party- kularyzm i do pewnego stopnia zawiódł nadzieje ziemiań- stwa, mimo licznych nadań dia poszczególnych jednostek.

Ale bez porównania niebezpieczniejszem było obu- rzenie, jakie na wieść o zajęciu Łucka przez Litwę wy- buchło w Koronie. Od razu powstał plan, aby go ode- brać z bronią w ręku*, a gdy wyszło na jaw, że Litwini go opanowali za zgodą króla, opozycya skierowała się wprost przeciwko jego osobie. Postanowiono nie powta- rzać już próśb w sprawach spornych z Litwą, które Kazi- mierz stale odkładał i omijał, lecz w razie, gdyby na następ- nym sejmie otwarcie przyznał Wołyń Litwinom, innego wybrać króla '.

To też najsamprzód Kazimierz musiał załagodzić ten ruch, tak niebezpieczny dla jego osoby i dynastyi. Izolu- jąc skrajnych przywódców opozycyi, najwyższych dostoj- ników małopolskich, zwłaszcza Oleśnickich, szukał oparcia w Wielkopolsce, której separatyzm niedawno rozognił spór o pierwszeństwo między kardynałem Zbigniewem a prymasem. Zwracał też uwagę, że postępowanie malkon- tentów musi prowadzić do wojny z Litwą. To oskarżenie-

» Dok. Mosk. arch. I 49 nr. 2, 3.

AGZ. XIV nr. 2562.

» OrdensbriefarchiY XXIII 27 (21/4 1452).

378 OK.KKS KAZiMIBKZOWY 1140-1499

było najlepszą bronią przeciwko zarzutom, jakich mu nie szczędzono z ich strony. Liczył na to, że pragnienie zachowania Unii powstrzyma większość od nierozważnych postanowień. Przekonanie, że n a zjeździe sieradzkim w sierpniu, do którego udało się odłożyć decyzyę Polaków, zwycięży stronnictwo kró- lewskie, podzielał widocznie sam Zbigniew Oleśnicki, skoro wcale tam nie przybył.

Ale za to uśmierzenie zatargu utrudnili znowu Lit- wini, żądając w Sieradzu przez dwóch posłów, aby im nietylko formalnie przyznano Wołyń, ale też przeprowa- dzono wreszcie zmianę aktów unii w duchu równo- rzędnego przymierza polsko-litewskiego. W chwili roz- drażnienia z powodu sporu terytoryalnego wznowili więc zarazem spór drugi, jeszcze bardziej zasadniczy; dodali zaś groźbę, że w razie ponownej odmowy znajdą sobie pomoc gdzieindziej t. j. u zagranicznych sprzymie- rzeńców.

Zastrzegali się wprawdzie, że nie chcą przez to wy- mówić posłuszeństwa Kazimierzowi, ale już przedtem na własną rękę rozpoczęli rokowania z Zakonem krzyżackim', a niebawem, gdy zjazd sieradzki skończył się bezowocnie, skorzystali z ówczesnych najazdów ordy Sid-Achmata na Ruś, aby wbrew oficyalnej polityce tatarskiej w. księ- stwa porozumieć się z tym właśnie chanem, skłania- jąc go do dalszego pustoszenia ziem koronnych.

Znając nastrój skrajnego stronnictwa wśród panów litewskich, król na tajnej radzie koronnej mimo ogólnego nacisku, aby wreszcie zatwierdził przywileje królestwa, prosił o roczną przynajmniej zwłokę. Wiedział dobrze, że teraz każde ustępstwo, który rnby chciał l'olakom wyna- grodzić utratę Łucka, doprowadziłoby to stronnictwo wiel- możów litewskich do ostateczności; chciał więc wyzyskać

i Ordensbriefarchiy pod 28/6 i 14/7 1452.

DWIK KLBKCYE KAZIMIKRZA JAG. I Sl'ÓR O UNIĘ 379

:zwłokę, aby z koleji uśmierzyć opozycyę litewską. Zobo- wiązał się zaś pisemnie, że po roku już bezwarun- kowo przywileje zatwierdzi.

Zadanie utrudniła mu nietylko krótkość czasu, ale w wyższym jeszcze stopniu bezwzględność i ambicya Jana Gasztołda i najbliższych mu panów. Gdy Kazimierz po- krzyżował ich plany porozumienia z Tatarami, wysyła- jąc przeciwko Sid-Achmatowi dotychczasowego wiernego sprzymierzeńca krymskiego, Hadżi-Gireja, Gasztołd przy- gotował zamach na króla, którego miejsce jako w. księcia Litwy miał zająć oddany woje- wodzie wileńskiemu Radziwiłł Ościkowicz^ Spisek się jednak nie udał, a kroki, do których się posu- wała opozycya, zraziły nawet innych, solidarnych ^otąd z Gasztołdem dostojników litewskich. Już sojusz z Sid-Achmatem spotkał się z oburzeniem tak gorliwego obrońcy interesów litewskich, jakim był biskup Maciej, i miał się nawet przyczynić do jego śmierci; jego zaś następca, wybrany po dłuższych sporach między Po- lakami a Litwinami, Mikołaj Dzierżkowicz z Solecznik^, był jako obywatel w. księstwa, ale zarazem jako Polak z po- chodzenia, najodpowiedniejszym pośrednikiem w zatargu obu państw.

Alejeszcze przed obsadzeniem biskupstwa wileńskiego udało się królowi opozycyę litewską, jak przedtem koronną, odosobnić tak dalece, że. zaledwo uniknąwszy zamachu na swoją osobę, skłonił przedstawicieli w. księstwa do przyję- cia planu ponownego zjazdu z Polakami w Par- c z o w i e w czerwcu r 1453. W imię wspólnego dobra i wza- jemnej miłości, tradycyi z czasów Jagiełły i Witołda, wza-

1 LEK XI nr. 296; por. Caro: Gesch. Polens V/l, analectanr.l.

* Wszystkie o nim szczegóły zestawił najdokładniej X. Jan Fijałek: Uchrześcijanienie Litwy przez Polskę, w zbiorze Polska i Litwa w dziejowym stos., s. 152 przyp. 1.

380 0KRB8 KAZIMlBKZOWV 1*40-1499

#

jemnej obrony przed zewnętrznymi wrogami \ zaprosił na. ten zjazd panów koronnych i powziął nawet plan nawią- zania do liorodelskiego braterstwa herbowego przez powołanie po dwóch przedstawicieli każdego rodu szlacheckiego ^

Niestety z jednej strony opozycya koronna, tj. pa- nowie krakowscy, którzy przybyli do Parczowa w 300 koni, zażądali, aby obrady, jako dotyczące spraw ogólno- państwowych, przenieść na sejm piotrkowski, a z drugiej opozycya litewska, szerząc pogłoski, że Polacy chcą ich wymordować, wzbraniała się nawet przybyć z Brześcia do Parczowa. Wobec takiego nastroju nie pomogło też, że wreszcie choć kilku stronników królewskich wśród Litwy uczyniło ;zadość jego wezwaniu. I oni bowiem ob- stawali przy stałym programie litewskim, gdyż po za przy- znaniem Wołynia żądali zwrotu Podola i innych spornych włości, oraz unieważnienia dawnych aktów unii. Powtó- rzyły się jałowe dyskusye historyczne z r. 1448 i 1451, z tylko różnicą, że ze strony polskiej poparto pre- tensye książąt mazowieckich do granicznych ziem: gonią- dzkiej i tykocińskiej na Podlasiu. Nadto tym razem sta- nowczo sprzeciwiono się odroczeniu sporu do innego zjazdu. Ufni w zeszłoroczną obietnicę króla, licząc na to, że świeże doświadczenia w w. księstwie zniechęciły go do tamtejszych poddanych, Polacy zażądali już w Parczowie, aby Kazimierz bez względu na Litwinów bezzwłocznie za- twierdził przywileje koronne. Uzyskali to rzeczy- wiście w parę zaledwo tygodni na sejmie piotrkow- skim.

Pozornie król ustąpił pod ponowną groźbą detroni- zacyi, a conajmniej konfederacyi w obronie praw; w isto- cie jednak ustąpili Polacy w tej właśnie spra-

' Cod. epist. 1/2 nr. 125.

» Ordensbriefarchiy, LXXVIIIa nr. 160, relacya z 20/6 U53.

DWIK ELEKCYE KAZIMlEKZA JAG. I SPÓK O UNIĘ 381

^wie, o którą się dotąd rozbijało zatwierdzenie przywilejów: król wydał je bowiem bez j aki ej ko 1- wiek wzmianki o Litwie lub o ziemiach spor- nych między nią a Koroną. Umożliwiły to dwie oko- liczności. Przedewszystkiem stracono nadzieję, że Litwini zgodziliby się na urzeczywistnienie dawnych umów o cha- rakterze inkorporacyjnym. Wiedząc, że niepodobieństwem by było zmusić ich do tego, zniechęciwszy się do nich w coraz gorętszym zatargu, tak dalece zobojętniono wobec samej kwestyi związku z Litwą, że pro- szono wprost króla, aby, dla lepszego zarządu Korony, Litwę oddał w dzierżenie osobnemu w. księ- ciu \ chociaż jasnem było, że to Unię rozluźni do reszty. Za to postanowiono jakimkolwiek sposobem uzyskać upra- gniony Łuck^ Żądanie to król uwzględnił o tyle, że przy- najmniej w przysiędze na przywileje umieścił ogólnikowy zwrot, »w miarę możności* odzyska ziemie »bezpraw- nie« oderwane od królestwa.

Stanęły teraz przed nim dwa zadania. Musiał czuwać nad tern, aby mimo rozłamu polsko-litewskiego, który za- znaczył się nawet w jego najbliższem otoczeniu na dwo- rze 5, nie dopuścić do zupełnego zmarnowania dzieła Unii, a następnie musiał zapobiedz wojnie między oboma odsuwającemi się od siebie państwami oziemięłucką.

Co do pierwszej kwestyi, to nie myślał oczywi- ście o ustanowieniu osobnego w. księcia li- tewskiego, chociaż w tem żądaniu spotykały się skrajne •obozy w obu państwach. Sprzeciwiało się to nietylko ich wspólnym interesom, które w roznamiętnieniu wzajem- nem obie strony straciły z oczu, ale i jego własnym inte-

» DZugosz, V Ul.

* Raczyński: Kod. dypl. Litwy, s. 112.

» Por. nasze uwagi w Kwart. hist. XXIX 205, zwłaszcza przyp. 3.

382 OKRES KAZIMIEUZOWY 1440-1499

resom dynastycznym. Było to tern ważniejsze, że prze- cież właśnie w tych miesiącach układał się o małżeń- stwo z bratanicą cesarza Fryderyka, które miało silnie umocnić jego dynastyczne stanowisko, i umyślnie do rokowań w tej sprawie użył obok polskich także dwóch litewskich panów, obecnych na zjeździe parczowskim^

I nadal osoba wspólnego władcy miała pozostać trwa- łym łącznikiem między Polską a Litwą. Podwójne jego stanowisko, jako króla i w. księcia, zostało znacznie ułat- wione przez wyłączenie zwrotów, zagrażających odrębno- ści Litwy, z aktu zatwierdzenia przywilejów koronnych. Ustępstwo ze strony Polaków, aczkolwiek tym razem nie podyktowane świadomem dążeniem do pozyskania Litwi- nów, lecz raczej zniechęceniem się do związku z nimi, przecież, jak zawsze, okazało się zbawiennem dla pod- trzymania Unii. Odstępując od teoryi, bezskute- cznie drażniącej Litwę, usunięto w praktyce przynajmniej jedną z kwestyi spornych. Nadto namiętne skargi przeciwko Polakom, z jakiemi jeszcze w sierpniu 1453 r. rada litewska zwracała się przez osobne poselstwo 2 do w. mistrza Zakonu, stały się przez to bez- przedmiotowe. Dowodzą one z jednej strony, jak niebez- piecznem było rozgoryczenie na Litwie, z drugiej zaś, że głównym jego powodem było właśnie dotychczasowe ob- stawanie Polaków przy zasadzie inkorporacyi w. księstwa. Oświadczano bowiem wobec Krzyżaków, że Litwini nigdy nie byli poddanymi Polaków, lecz tylko podlegali w. księ- ciu litewskiemu, po za tem zaś byli zawsze swymi wła- snymi panami.

O ile ten powód oburzenia Litwinów teraz odpadał, o tyle spór o Łuck doszedł do najwyższego na- pięcia. W tej sprawie zadanie króla było bez porówna-

» Długosz, V U7.

* OrdensbriefarchiY XXI 97, XXVI 62*, LXXVIIIa UO (stre- szczenia Yoigta i Danilowicza znowu zupełnie niedostateczne).

DWIE BLEKCYR KAZIMIKKZA. JAO. 1 SPÓR O UNIĘ 383^-

nia trudniejsze. W Polsce przekonał się, że Polaoy chcą opanować Wołyń za wszelką cenę; przybywszy na Litwę, był świadkiem zbrojenia się w. księstwa dla jego stanow- czej obrony. Chociaż kierownik polityki litewskiej, Jan Gasztołd, pozostawał ciągle w niełasce królewskiej *, Kazi- mierz nie przeszkadzał rozwiniętej przez niego akcyi, która przecież zdawała się grozić zbrój nem starciem z Koroną. Nasuwa to domysł, że wypadek, który w sposób zgoła nieoczekiwany usunął to niebezpieczeństwo, dla króla nie był zupełną niespodzianką.

Był nim spisek panów wołyńskich', którzy ze- starostą łuckim Niemirą i Olizarem Szyłowiczem na czele- zamierzali pod koniec r. 1453 wydać Łuck Koronie..

Plan ten przygotowano prawdopodobnie w porozu- mieniu z panami Rusi koronnej *, z którymi jego inicya- torów, przedstawicieli rodów Korczaków i Kierdejów, łą- czyły ścisłe stosunki. Znajduje on wytłómaczenie w nie- dostatecznem zabezpieczeniu partykularyzmu dzielnicowego Wołynian przez Litwę i w niefortunnej, dla Wołynia wprost szkodliwej, polityce tatarskiej Litwinów podczas poprzednich miesięcy. Spisek, stłumiony w zarodku, cho- ciaż— dzięki królowi bez zbyt surowej represyi, nie osią- gnął bezpośredniego celu; ale za to ostudził niewcze- sny zapał wojenny obu stron. Polaków przekonał, jak trudnem było zająć Wołyń nawet przy poparciu tam- tejszego ziemiaństwa; Litwinom dowiódł, że lepiej szukać polubownej ugody z Koroną, a zwłaszcza odłożyć dalsze

« Ib., LXXVIIIa nr. 95» (1 12 1453).

* LEK Xl nr. 321 (interpretacya tej relacyi w Ostatnich latacb^ Świdryg., s. 221 nn).

* Oprócz zapiski lwowskiej z 27 10 1453 r. (AGZ. XIV nr. 872),.. omówionej w Ostatnich latach Świdryg., s. 228/9, mógłby o tera świadczyć zjazd najwybitniejszych panów Rusi koronnej w Hrubie- szowie, niedaleko wołyńskiej granicy, dnia 14/9 (J. Zamoyskiego in- wentarz arch. kor. III 281).

.~384 OKRKS KAIIMIEBZOWY 1440 1499

pretensye terytoryalne, pókiby ich władza nad Wołyniem nie była lepiej ugruntowaną.

Zbawienna dla Unii myśl królewska, aby utrzymać słałum quo w obu kwestyach spornych między Polską i Litwą, zbliżała się do urzeczywistnienia. Równocześnie zaś nadeszła chwila, w której zdawało się królowi, że będzie mógł siły obu swych państw, odwracając je od jało- wych zatargów wewnętrznych, skierować gdziein- dziej: ku wi el k iem u ws póln em u przeds wzię- ciu na zewnątrz, które zarazem, jak przedtem plan opanowania Mołdawii, mogło przynieść wynagrodzenie za niezaspokojone pretensye wzajemnych sporów teryto- ryalnych.

2. Uśmierzenie zatargu polsko-litewskiego 1453 1478.

Antagonizm polsko-litewski, który, mając jako pier- wotny punkt wyjścia burzę koronacyjną z r. 1429, prze- szedł szczęśliwie swój okres krwawego kryzysu za Swi- drygiełły i Zygmunta, na początku wspólnych rządów Ka- zimierza, chociaż uniknięto powtórzenia wojny domowej, doprowadził do głębokiego rozłamu w Unii jagiellońskiej. Dwa tylko środki mogły go załagodzić i stopniowo usu- nąć. Jednym było stworzenie nowego aktu unii, któryby zadowolnił obie strony i prawnie rozwiązał pro- blem ich wzajemnego stosunku; drugim było uwidocz- nienie wspólnych korzyści, jakie przynosił wzajemny związek bez względu na swą formę, coby doprowadziło do faktycznego zbliżenia w politycz- nem współżyciu, zanimby nawet ściśle określono jego cha- rakter prawny.

O pierwszym środku po szeregu zupełnie bezpłod- nych dyskusyi, które tylko wzmagały obustronne rozdraż- tnienie, na razie nie można było myśleć. Nie dojrzała

UŚMIRRZRNIB ZATARGU FOŁSKO-ŁITBWSKIEOO 385

jeszcze żadna nowa koncepcya Unii. Polakom trudno było dotychczas pogodzić się z zupełną równorzędno- ścią w. księstwa, tak, że albo obstawali przy dosłownem brzmieniu dawnych aktów albo wogóle nic nie chcieli mieć do czynienia z Litwinami. Ci zaś znowu nie zrozu- mieli jeszcze, że związek, ograniczony do luźnego przy- mierza, nie wystarczał, aby dać i należyte oparcie ich wła- snemu państwu, i utrzymać mocarstwowe stanowisko pań- stwa wspólnego. Wreszcie przedstawicielowi dynastyi, któ- remu przypadała rola pośrednika, wcale nie mogło zależeć na dokładnem sformułowaniu warunków Unii, z których, od- kąd tron jednego państwa stał się elekcyjnym bez względu na istnienienie dynastyi, mogło się wyłonić niebezpieczeń- stwo dla jej dziedzicznych praw do drugiego.

Drugi natomiast środek, wspólna akcya poli- tyczna na zewnątrz, mogła przynieść bezpo- średnie korzyści wszystkim trzem czynnikom, od których zależało utwierdzenie Unii. Dostar- czała zarazem czasu, podczas którego mogły się pogodzić z faktycznym stanem rzeczy oba zjednoczone państwa, a zwłaszcza Korona, która bezsprzecznie gorzej na nim wychodziła, większego doznała zawodu w swych pierwot- nych pretensyach.

Akcya zewnętrzna, do której przenosił się znowu punkt ciężkości w dziejach Unii, zgodnie z jej podstawami i genezą mogła się rozwinąć w dwóch kierunkach: za- chodnim lub wschodnim. Wybór jednego lub dru- giego zależał zawsze od chwilowej sposobności lub po- trzeby. U progu rządów polsko-litewskich Kazimierza spo- sobność taka otwierała się w stosunku do Moskwy; wi- dzieliśmy też, że wówczas już zapowiadało się współdzia- łanie obu państw w tej sprawie, chociaż dla Polski była ona jeszcze prawie zupełnie obcą. Pokrzyżowanie ówczesnego planu przez wystąpienie Michałuszki miało skutek po- dwójny. Wobec Moskwy trzeba było zrzec się za-

•tO. Halecki: Dzieje Unii Ja^ellońskiej. 25

386 OKRE8 KAZIMIRKZOWT 14-40-14»9-

miarów dalszej ekspansyi; było to możliwem bez. zagrożenia federacyi jagiellońskiej, która tutaj już zaczy- nała sięgać po za swe geograficzne i historyczne podstawy^ byleby mocno utrzymano dotychczasowy stan posiadania. Nadto niebezpieczeństwo tatarskie, dotąd zażegnywane przez przyjazny, niemal zwierzchniczy stosunek do cha- natu krymskiego, wzrosło znacznie, przez wmieszanie się Litwy do walk wewnętrznych w ordzie. I tutaj wystarczało utrzymanie naturalnych granic, osiągniętych już przez Wi- tołda, zwłaszcza wybrzeża czarnomorskiego po dolny Dniepr. Gdy jednak król w sprawie obrony przed Tata- rami, potrzebnej dla ziem kresowych obu państw, nawo- ływał do współdziałania, było ono trudniejsze niż kie- dykolwiek wskutek niebacznych związków opozycyi litew- skiej z Sid-Achmatem. Panowie litewscy wewnętrzny spór o ziemie ruskie uważali za ważniejszy od ich zabezpie- czenia przed zewnętrznym wrogiem.

Ale właśnie wtedy stworzyła się niezwykle dogodna sposobność, aby zewnętrzne cele Unii, przyświecające już jej pierwszym zawiązkom: osiągnąć w innej sprawie: w sto- sunku do Krzyżaków. Tutaj dotąd dopięto tylko celu negatywnego: zabezpieczenia własnego bytu, a niespeł- nione było jeszcze pragnienie odzyskania Pomorza, zazna- czone już w akcie krewskim, i nierozwiązany problem bałtycki. U drugiego z mórz, między któremi rozpoście- rały się zjednoczone w Unii ziemie polsko-litewsko-ruskie, dotąd zabezpieczono sobie tylko minimalny skrawek wy- brzeża, zakątek Żmudzi, zaledwo wystarczający do prze- dzielenia pruskich i inflanckich dzierżaw Zakonu, który władał ujściami Wisły, Niemna i Dźwiny.

Dlatego propozycya stanów pruskich, poddających się dobrowolnie pod władzę Kazimierza, przedstawiała się tak ponętnie, pozornie tylko dla Polski; do niej też tylko zwra- cano się bezpośrednio, a jako argument, usprawiedliwia- jący złamanie pokoju brzeskiego, służyło powołanie się:-

UŚMIBRZBNIB ZATAKGU POLSKO-LITEWSKIEGO 387

na rokowania między Krzyżakami a radą litewską, mo- gące się zwrócić przeciwko Koronie i. Ale zupełne wy- parcie Krzyżaków z Prus, jak wówczas, gdy się zapowia- dało po raz pierwszy, po pogromie grunwaldzkim, tak i te- raz byłoby przyniosło niemniej doniosłe korzyści dla Litwy: jak Polska ujście Wisły, tak ona by- łaby uzyskała ujście Niemna z Kłajpedą. Dla- tego też król, chociaż od razu zdecydował się przyjąć Prusy w poddaństwo, chętnie się zgodził na wniosek pa- nów koronnych, aby się naradzić w tej sprawie także z panami litewskimi 2.

Wniosek ten wyszedł od przywódców opozycyi ma- łopolskiej, zajmującej dotąd wobec Litwy najskrajniejsze stanowisko. 8tąd zapewne głównie zmierzał do tego, aby się zabezpieczyć od niej na czas wojny pruskiej. Zamiary króla sięgały bezsprzecznie dalej: pragnął skłonić Li- twinów do czynnego współdziałania, któreby przedsięwzięciu zapewniło pełny sukces, a zarazem we wspólnych walkach Unię ugruntowało na nowo.

Na sejm litewski w Brześciu, na początku kwietnia 1454 r., zjechali najwyżsi dygnitarze koronni, Jan z Czyżowa kasztelan i Jan z Tęczyna wojewoda krakow- ski, oraz podkanclerzy Piotr ze Szczekocin. Według Dłu- gosza' król wówczas rozkazał Litwinom, aby nie prze- puszczali posiłków inflanckich do Prus, a w razie potrzeby byli gotowi w lecie przybyć Polakom z pomocą.

Istnieją jednak wskazówki*, że na owym zjeździe

* D/ugosz, V 158. « Ib. 159.

» Ib. 174.

* Dokument z 4/4 1454 (J. Zamoyskiego inwentarz arch. kor. III s. 283), który nasuwa ten wniosek, poddaliśmy interpretacy i w Ostatnich latach Świdryg., s. 234/5. Na chęć zaZagodzenia sporów terytoryalnych z Litwą wskazuje i to, że miesiąc później na zjeź- dzie łęczyckim książętom mazowieckim, żądającym zwrotu Podlasia, »nullum conveniens responsum... datum« (Dług., V 175).

25'

388 OKRBS KAZIMIERZOWY 1440-1499

którego wyniku oczekiwano w Polsce z niepokojem i nie- cierpliwością \ doszło ponadto do ugody polsko-litew- skiej, co prawda zapewne tajnej, w sprawie nieza- łatwionego sporu o Wołyń; zdaje się, że panowie koronni uznali jego przyłączenie do Litwy lub przynaj- mniej obiecali nie sprzeciwiać się już rządom litewskim w tej ziemi.

Jeśli ten domysł jest słuszny, to znowu ustępstwo w zatargu wewnętrznym przyniosło na razie korzyść po- dwójną: w chwili, gdy Polska wszystkie siły musiała zwrócić w inną stronę, usunięte zostało niebezpieczeństwo od strony Litwy, a zarazem dali się Litwini nawet skłonić do tego, że na początku woj ny prus kiej udzi el ii i Pols ce czynnego poparcia. Nietylko cieszono się na Litwie wieścią ojej pierwszych sukcesach i powoływano do broni całe w. księstwo, nietylko Zmudzini rzeczywiście przecięli komunikacyę Prus z Inflantami ', ale nawet tradycya ' o udziale kilkutysięcznych posiłków litewskich w bitwie pod Chojnicami znajduje potwierdzenie we współczesnych relacyach krzyżackich o pogotowiu wojennem Litwinów? spieszących na pomoc królowi, i o litewskich jeńcach, wzię- tych do niewoli obok polskich*.

Niestety jednak rezultat ten był tylko chwilowy. Za- raz na początku następnego roku nastąpił zwrot stanow- czy: król, zamiast się poświęcić całkowicie sprawie pru- skiej, musiał czemprędzej udać się na Litwę, aby uśmie- rzyć nowe rozruchy, wzniecone przez Gasz tołda^ Nie trudno było wywołać w w. księstwie zaburzenia i nie- zadowolenie. Wszak Litwini ciągle pragnęli, aby wspólny

* Cod. epist. 1/2 nr. 136. « LEK. XI nr. .=^39, 366.

» Polnoje sobr. XVII 546.

* Ordensbriefarchiv, Lllla nr. 47 (28/9 1454 na dodanej kartce), LXXIX nr. 216 (11/11 1454).

8 Długosz, V 198.

UŚMIERZKNIK ZATARGU POLSKO-LITRWSKIKOO 389

wJadca jaknajwięcej się poświęcał sprawom w. księstwa, a teraz odwracała go od nicłi sprawa krzyżacka, dla któ- rej Litwa, jak to już było widoczne za Witołda, straciła należyte zrozumienie, odkąd tylko zabezpieczyła swój byt od Zakonu i uratowała Żmudź. Za to nie mogła przebor leć straty Podola kamienieckiego na rzecz Polski; mimo kompromisu terytoryalnego na zjeździe brzeskim, sprawa ta wpływała od samego początku na nową falę antago- nizmu do Polski i opozycyi wobec króla.

Przyspieszyły zaś na schyłku r. 1454 rozmaite okor liczności. Przedewszystkiem niespodziana klęska chojr nicka z 18 września, połączona ze stratami litewskich posiłków, dowiodła, że opanowanie Prus nie będzie tak łatwe, jak się zdawało, i długo się może przewlec. Krzy- żacy wyzyskali to nader zręcznie. Odrazu jeńców litew- skich celowo lepiej traktowali od polskich i, a już 5 grud- nia na prośby panów litewskich w tej sprawie w. mistrz, odpowiedział obszernem pismem 2, w którem wśród wy^ nurzeń przyjaźni i gotowości do wszelkich usług skarżyt się im na zdradę swych poddanych. Przyjęcie ich prze:^ króla polskiego, wbrew zaprzysiężonemu pokojowi, pięt- nował jako niesłychaną krzywdę i prosił radę litew- ską, aby wpływała na Kazimierza celem wy^ rzeczenia się Prus a zwłaszcza aby odmówiła mu wszelkiej pomocy, d otrzymując wiecznego pokoju.

Równocześnie zaś powstał na Litwie silny ruch opo- zycyjny wskutek innej zupełnie sprawy, mianowicie ki- jowskiej. W r. 1454 umarł ks. kijowski Olelko Włodzi- mierzowicz. Kazimierz, pragnąc odrobić koncesye na rzecz, wyodrębnienia dzielnic, od których musiał rozpocząć swe rządy litewskie, już pod koniec życia Olelki silnie zazna- czał swe zwierzchnictwo nad Kijowszczyzną i mieszał się

* Cyt. wyżej relacya krzyżacka z 11/11 1454 r.

* Ordensbri«farchiv, LXXIX nr. 197.

390 OKRKS KAEIMIBRZOWY 1440-1499

nawet do jej stosunków wewnętrznych^ Teraz zaś stanął na stanowisku, że księstwo kijowskie nie jest ojcowizną potomków Włodzimierza Olgierdowicza, lecz nadaniem »do wolift hospodarskiej; dlatego nie pozwolił go podzielić dowolnie między synów Olelki, lecz tylko »dał je od sie- bie dzierżyćw jednemu z nich, Semenowi, drugiemu zaś Michałowi przyznał tylko drobne księstwo słucko-kopylskie na ściślejszej Litwie *. Jeśli się uwzględni, że Semen był zięciem Jana Gasztołda, to zaprzeczenie Olelkowiczom praw dziedzicznych do Kijowszczyzny musiało oburzyć niemniej od nich także dawnego przywódcę malkontentów litewskich. Przybywszy na Litwę, król starał się przede wszyst- kiem przeciwdziałać wpływom krzyżackim. Podobno zy- skał nową obietnicę zbrojnej pomocy dla Pol- ski, skłoniwszy radę do zmiany swych postanowień w tej sprawie '. Rzeczywiście Zmudzini, popierani przez Litwi- nów z Kowieńskiego*, nietylko w myśl rozkazu królew- skiego * znowu udaremnili przejście posiłków inflanckich, obwarowawszy brzeg morski koło Połągi, ale nawet chwi- lowo zajęli Kłajpedę. Wprawdzie rychło musieli opróż- nić, spaliwszy tylko poprzednio^; ale nie spełniły się nadzieje Krzyżaków, że komunikacya z Inflantami stanie się przez to łatwiejsza^: parę miesięcy później wybrzeże było obsadzone jak przedtem, a nawet zamki inflanckie zagrożone ^

Pismo Kazimierza do Olelki z 19/5 1453 r., wyd. przez Kru- szewskiego w Zap. Tow. Szewczenka t. 31/2 (Do pytanja pro prawno- derżawne stanowyszcze kyiwskych knjaziw XV w., s. 4).

2 Pohioje sobr. XVII 549.

» Długosz, V 198.

" LEK XI nr. 478.

" Ib., nr. 398, por. 402.

« Ib., nr. 474, s. 382 przyp. 4; Ss. rer. Pruss. IV 150.

' Ib., nr. 475, 479, 490, 500.

8 Ib., nr. 507, 562.

•UŚMIERZENIE ZATARGU POLSKO -ŁITBWSKIEGO 391

Niemniej pomyślnie zapobiegł król niebezpieczeństwu TV sprawie kijowskiej. Było ono tern groźniejsze, że Se- 'inen Olelkowicz, za wzorem opozycyi litewskiej z r. 1452/3, nawiązał stosunki z chanem tatarskim Sid- Achmatem. Gdy jak wówczas pobił go brat jego Hadżi- Girej, niewątpliwie znowu użyty w tym celu przez króla, któremu ofiarował pomoc po klęsce chojnickiej \ Semen udzielił Sid-Achmatowi schronienia w Kijowie, chociaż goście tatarscy boleśnie się dawali we znaki tamtejszej ludności. Nie ufając w tej sprawie Litwinom, a uwidocz- niając zarazem wspólność interesów ziem ruskich Korony i w księstwa w stosunku do Tatarów, król wr. 1455 wysłał do Kijowa wojewodę i starostę lwowskiego An- drzeja Odrowąża, który tam mimo przeszkód ze strony Olelkowicza wziął do niewoli chana i jego otoczenie, pod- czas gdy resztę Tatarów wybili sami Kijowianie. Litwinom Kazimierz ustąpił tylko o tyle, że uwięzionego chana po- . zwolił zawieść do Wilna zamiast do Lwowa, jak chcieli Polacy*.

Zdawało się, że plany opozycyi zniweczono w obu kierunkach, a przygotowano grunt pod współdziałanie Pol- ski i Litwy na półn. zachodzie i poł. wschodzie. Tymcza- sem po roku zaledwo zjawili się w Łęczycy trzej po- słowie rady i całej społeczności w. księstwa z żądaniami, które świadczyły, że antagonizm •do Korony wybuchłznów wcałej peł nif Niedość że chcieli, aby król powrócił na Litwę. Zażądali natych- miastowego zwrotu Podola i wszystkich przynależności powołując się na obietnicę zachowania granic Witołdo- wych, zawartą w przywileju Kazimierza z r. 1447, i gro- żąc w przeciwnym razie zbrój nem odebraniem wszystkich

» Długosz, V 198. » Ib. 216. » Ib. 227.

392 (>KKN:« KAZIMIBRZUWY 1440-14»»

ziem, do których Litwa miała pretensye. Nadto przypom- nieli królowi, że oddając się pod wpływ polski, brat jego- zginął, a on sam ledwo nie stracił życia pod Chojnicami^ i wezwali go wprost, aby Polskę całkiem porzucił i spo- kojnie żył w w. księstwie.

Jasnem było, że na Litwie znowu zdobyły sobie przewagę skrajne żywioły, których zwalczenie wymagało wielkiej ostrożności, tak, że król odprawił poselstwo z da- rami i obiecał udzielić odpowiedzi przez własnych po- słów. Co żaś do powodów ponownego zwrotu, to,- cho- ciaż przesadne były wieści o przymierzu litewsko-krzy-r żackiem, uzasadnione było przekonanie Polaków, że przy- czyniły się do niego w znacznej mierze sto- sunki Litwy zZakonem.

Oto już w maju poprzedniego roku, zaledwie króP opuścił w. księstwo, ta sama społeczność jej »rady ziem- skiej*, która w r, 1456 wysłała swe ultimatum do Łęczycy, zwróciła się znowu do »swego najdroższego zawsze przy- jacielaw, w. mistrza i. Mimo walk, staczanych równocześnie przez Żmudzinów, zapewniali, że dotrzymują i zawsze do- trzymać pragną wiecznego pokoju; na jego podstawie pro- sili o zupełne uwolnienie jeńców litewskich pod preteks- tem, że znaleźli się przy boku króla nie dla walki z Za- konem, lecz dla udziału w uroczystościach weselnych i oświadczali gotowość do wszelkich usług dla Krzyżaków. . W tym samym duchu najwybitniejsi panowie rady pisali kilka tygodni później * do komtura elbląskiego, żądając zwrotu zatrzymanych towarów kupców kowieńskich, zno- wu w imię wiecznego pokoju; zapewniali bowiem, że^ chociaż ich wielokrotnie wzywano do jego złamania, nie chcą tego uczynić wbrew swym celom i swemu honorowi. Pod wpływem Krzyżaków, którzy umieli wyzyskać fakt,

1 OrdensbriefarchiY, LXVIII nr. 5 (28/5 1455). » Ordensbriefarchiy, ZXX nr. 30 (17/6 1455).

\

UŚMlERZKNliC ZATARGU POLSKO-LlTKWSKIEGO 39S -

źe mieli w swym ręku jeńców z w. księstwa,! mogli stosowad ewentualnie dotkliwe represye handlowe, większośd Litwinów, wyjąwszy Żmudź, wbrew staraniom po-lskim pragnęła uniknąć udziału w wojnie, niedocenia- jąc jej znaczenia dla samej Litwy, a widząc tylko, ż& wojna ta przewleka się bezskutecznie i odciąga króla od spraw litewskich i litewskiego wpływu.

Panowie rady, nie wyjmując nowego biskupa wileń- skiego, byli w tem solidarni, póki celem tej polityki było^ istotnie tylko przywrócenie pokoju i póki go chciano osiągnąć w porozumieniu z królem. Rzeczywiście chwilowo, korzystając z jego zniechęcenia po bezowocnych wysiłkach r. 1455, potrafili wpłynąć na niego w tym du- chu. Już pod koniec tego roku stwierdzali to z zadowo- leniem szpiedzy w. mistrza^; podobno król wyrażał się wówczas wobec Polaków w ten sam sposób, co posłowie litewscy w Łęczycy w roku następnym. Zachował się tei ślad krótkiego wyjazdu króla na Litwę w lutym r. 1456^, z czego chcieli skorzystać tamtejsi panowie, aby go już nie puścić i skłonić do zawarcia pokoju. W odmownem stanowisku wobec próśb o pomoc przeciw Zakonowi * utwierdziła ich jeszcze porażka, jaką pod koniec marca ponieśli Zmudzini, pilnując w dalszym ciągu wybrzeża*.

Ale król, mimo chwilowego zniechęcenia, nie myślał porzucać sprawy pruskiej, która właśnie w dwa tygodni© przed przybyciem Litwinów do Łęczycy przez układ z na- jemnikami krzyżackimi w sprawie sprzedaży zamków po- myślniejszy wzięła obrót. Nie miał też wcale tego pew- nego oparcia na Litwie, o którem w chwilach rozdrażnie- nia wspominał swym poddanym koronnym. Chwiej-

» Danilewicz: Skarbiec, II nr. 1937.

* Ordensbriefarchiy, Adelsgesch. S. nr. 145 (4/3 1456). ' Daniłowicz, nr. 1940.

* lek: XI nr. 517; Ss. rer. Pruss. IV 154.

394 Okres kazim]erzowv 1440-1499

ność polityki panów litewskich w tych latach i niebezpieczny nietylko dla Unii, ale i dla króla chara- kter, jakiego niebawem nabrała, wynikały stąd, że coraz wyraźniej odróżniały się wśród nich dwa stronnictwa*. Przewagę miał ciągle wojewoda wileński Gasztołd. Spowinowacony z księciem kijowskim, zbliżyłsię do kniaziów Jitewsko-ruskich wogóle; przeciągnął nawet do swego obozu krewnego królewskiego, Jerzego Holszańskiego. Umiał też posługiwać się ambicyą niektórych panów, wy- bijających się dopiero na naczelne miejsca; dostrzegliśmy to już w jego stosunku do Radziwiłła Ościkowicza, teraz zaś pozyskał dla swych planów także Olechnę Sudymon- towicza, chociaż ten coraz potężniejszy bojar dotąd zaw- dzięczał swe wyniesienie szczególnej łasce królewskiej '. Stronnictwo to nie ograniczało się do przestrzegania słu- sznych interesów w. księstwa, ale narażało je nawet na poważne niebezpieczeństwo od wschodu, skoro za jego rządów, zamiast usuwać resztki systemu księstw udziel- nych, wznowiono go niebacznie w Siewierzczyźnie na rzecz kniaziów, zbiegłych z Moskwy'; popełniało też cięż- kie błędy przez skrajne stanowisko w sprawie Podola i w stosunku do samej dynastyi. Niezadowolone Woły- niem i Bracławszczyzną, powracało ciągle do planu, aby również i kamienieckie Podole oderwać od Polski, chociaż tam rządy koronne ugruntowały się od blisko 30 lat; przedewszystkiem zaś pragnęło wynieść Semena Olelkowicza na osobnego w. księcia

» Długosz, V 228.

» Do niedawna łożniczy królewski (AGZ XI nr. 3103), należał do orszaku Kazimierza w bitwie pod Chojnicami (Połnoje sobr. XVII 546), a w r. 1458 był dzierżawcą grodzieńskim (por. cyt. niżej testa- ment Moniwida).

' Po przybyciu na Litwę w r. 1454 kn. Iwan Andrzejowicz

Możajslti dostał Briańsk, Starodub i Homel, a Wasil Iwanowicz Sze-

jjniaczyo Nowogród siewierski i Rylsk (Wolff: Kniaziowie, s. 261, 519/.

UŚMIERZRNIB. ZATAROU POLSKO-LITEWSKIEGO 395

HL i t W y. Jako dogodne narzędzie w ręku swego teścia, kandy- dat ten zwracał się nietylko przeciw związkowi z Polską, który przecież wówczas opierał się wyłącznie na wspól- ności władcy, ale też przeciw królowi, z którym poróżniła Olelkowiczów kwestya ich praw dziedzicznych do Kijowa.

Dlatego przeciwko tej polityce opozycyjnej wystąpiło stronnictwo drugie, również dbałe o prawa w. księstwa, ale pragnące zarazem uniknąć za- targu z królem i Polską. Przewodzili mu drugi obok Gasztołda najwyższy świecki dostojnik Litwy od r. 1443, wojewoda trocki Iwaszko Moniwidowicz, który niegdyś wbrew innym panom litewskim wytrwał do ostatka przy Swidrygielle, oraz rodzina K ież gaj ło- wi czów, wiernie trzymająca się Kazimierza od początku jego rządów \ z kanclerzem Michałem i starostą żmudzkim Janem na czele. Stanowisku tego ostatniego należy w zna- cznej mierze przypisać energiczny udział Żmudzinów w walce z Zakonem i wielce jest znamienny brak Kieżgajłowiczów przy wszystkich znoszeniach się rady li- tewskiej z Krzyżakami. Do tego samego obozu możemy też zaliczyć biskupa Mikołaja Dzierżkowicza, który na czele wiernych bojarów witał Jagiellończyka u granic Litwy, gdy, zaniepokojony temi stosunkami, zamiast wy- słać posłów, jak mówił w Łęczycy, osobiście tam się udał w jesieni 1456 r.^.

Polacy musieli uznać konieczność jego interwencyi na miejscu. Ale na zjeździe no wo-korczyńskim w paź- dzierniku, pod przewodem kasztelana krakowskiego Jana zCzyżowa, który miałzastępowaćkrólapodczas jego nieobec- ności 3, i wojewody Jana z Tęczyna, postarali się, aby wyjazd Kazimierza nie zaszkodził interesom Korony

* Arch. Sang. I nr. 63.

» Długosz, V 235.

' Matric. Summaria I nr. 372.

396 OKRRS KAZIMIKRZOWy 1440-1499

W stosunku do Litwy. Przedewszystkiem więc ode-^ brali nową przysięgę od starostów Podola kanmienieckiego, że wiernie go będą bronili przed wszelkimi wrogami, zwłaszcza Litwinami^; od króla zaś zażądali pisemnego zobowiązania, że na Litwie pod niczyjim naciskiem nie wyda żadnego rozporządzenia na niekorzyść czy uszczu- plenie królestwa i ziem przynależnych do niego oddawna i że nie zmieni i nie naruszy aktów unii z czasów Ja- giełły i Witołda^, że jednem słowem żadnej z dwóch kwe- styi spornych między Koroną a w. księstwem, które po- zostawiono w zawieszeniu, nie przesądzi na korzyść Litwy. Równocześnie Kazimierz, obok innych rozporządzeń, do- tyczących spraw samej Korony, wydał nowy przywilej dla jej ziem ruskich 3, w którym, potwierdzając i uzupeł- niając dawniejsze, dodał obietnicę, że nigdy nie będzie roz- strzygał o ich losie bez rady ich przedstawicieli. Mamy wreszcie wskazówki, że król podczas pobytu na Litwie porozumiewał się z Polakami *, a wobec zagrożenia intere- sów dynastyi niezadowolił się tem, że mu towarzyszyła żona, krewna cesarska, lecz sprowadził też na Litwę kró- lowę-matkę ^ Holszańską.

Pobyt jego w w. księstwie, skąd już w lutym 1457 r. odwołały go potrzeby Prus, nie trwał długo, ale przecież cel swój osiągnął w znacznej mierze. Już na sejmie wi- leńskim koło Bożego Narodzenia można stwierdzić zu- pełną zmianę w stanowisku panów litewskich wobec Zakonu. Niedość, że Zmudzini, ciągle mu wro-

» Dfugosz, V 234/5.

* Cod. epist. 1/2 nr. 157; co do daty por. Matrio. Summ. I nr. 345,

» Bandtkie: lus Polonicum, s. 292/3.

* Matric. Summaria I, nr. 372, a zwłaszcza 376; DJugosz,, V 236/7.

» Ib., nr. 373.

UŚMIERZENIK ZATARGU POL8KO-L1TKW8KIKOO 397

dzy, dotarli niebawem do Wystruci, którą spalili \ ale ci sami panowie rady, którzy tak niedawno przesadzali się w wynurzeniach przyjaźni wobec Krzyżaków, teraz się wymówili, że na razie nie mieliby czasu układać się z poselstwem, które Zakon chciał nadesłać, i dali do zro- zumienia, że chcą prowadzić te rokowania w porozu- mieniu z królem polskim*. Wymówki dostarczyły sprawy wschodnie, pilne stosunki z Pskowem i Nowogro- dem, Moskwą i Tatarami; zdaje się więc,, że król, chcąc przeciąć stosunki Litwy z Zakonem i odwrócić jej panów od zgubnych planów wewnętrznych i zatargów z Polską, trafnie skierował ich uwagę na politykę wschodnią, lek- komyślnie przez nich zaniedbywaną, a tak ważną dla istot- nych interesów w. księstwa.

Po za tem jednak król, chociaż Gasztołd znalazł się chwilowo odosobniony, zawahał się przed gwałtownem przełamaniem jego przemożnego wpływu. Starał się raczej przejednać opozycyę nadaniami i ustępstwa- mi*. Nie wywarł na razie żadnego nacisku co do udziału w wojnie pruskiej, a przed odjazdem wystawił nawet cie- kawy przywilej*, w którego niejasnych zwrotach obiecy- wał utwierdzić przez ponowne przywieszenie pieczęci ma- jestatycznej swój przywilej ziemski z 1447 r. Chodziło prawdopodobnie o sankcyę fałszerstwa, jakiego się dopu- ścili Litwini, ^) poprą wiając« datę tego przywileju na r. 1457; chcieli bowiem, aby zatwierdzenie ich praw, które, jak wiemy, obejmowało silne zabezpieczenie odrębności pań- stwowej w. księstwa i jego granic z czasów Witołda,

1 Ordensbriefarchiy, XXVI nr. 42 (20/1 1457).

2 Ib., 1. c. (postscriptum), oraz XVIIa nr. 139 (29/12 1456, pod błędną datę 15/9).

» Długosz, V 240.

* Cod. epist. III nr. 76 (14/2 1457); co do znaczenia tego aktu por. Ostatnie lata Świdryg., 216 przyp. 1.

398 OKKES KAZIMlBKZOWY U40-1499

miało świeższą datę aniżeli zatwierdzenie przywilejów" koronnych. Jeśli Kazimierz, zapobiegając jedynie najnie- bezpieczniejszym zamiarom opozycyi w tej sprawie po- szedł jej na rękę, to widocznie jeszcze nie uważał swej;i władzy za dosyć ugruntowaną. Dlatego, skoro tylko do- puściły tego sprawy koronne, na początku r. 1458 po- wrócił na Litwę i zabawił tam cztery miesiące'.

Tym razem posunął się znacz nie dalej. Jeszcze w pierwszych dniach stycznia Krzyżacy, chociaż nie mieli dokładniejszych wiadomości z w. księstwa, czuli się bez- piecznymi od Litwinów i Zmudzinów^. Tymczasem po po- bycie królewskim na Litwie doszła ich wieść, że Żmu- dzini nietylko znów zagrażają Kłajpedzie, silnie obsadziw- szy wybrzeże, ale wraz z innymi posiłkami z w. księstwa,. tatarskimi i ruskimi, mają wraz z królem ruszyć na Kró- lewiec ^ Do tego wprawdzie nie przyszło, ale w każdym razie w lecie tego roku walczyły z Krzyżakami obok Po- laków wojska litewskie, a Zmudzini w przeddzień ro- zejmu, zawartego przez Polskę z Zakonem na początku października, w dalszym ciągu odcinali Kłajpedę od In- flant i ku żywemu zaniepokojeniu tamtejszego komtura wspomagali od strony lądu akcyę morską Gdańszczan*.

Na ten pomyślny zwrot w w. księstwie wpłynęła niewątpliwie śmierć niestrudzonego przywódcy opozycyi, Jana Gasztołda. Nastąpiła gdzieś w ciągu r. 1458,. prawdopodobnie już podczas pobytu króla na Litwie, który skorzystał z niej dla nowego obsadzenia najwyż- szych dostojeństw państwa litewskiego^ Województwo-

/ Długosz, V 262, 268.

* Ordensbriefarchiy, LXXII nr.ll2 (12/1 1458, na dołączonej kartce). » LEK XI nr. 728.

* Ss. rer. Pruss. IV 194; LEK XI nr. 782.

* Por. spisy urzędników u Wolffa: Senatorowie i dygn. WXL,. i Bonieckiego: Poczet rodów fdodatek); skontrolowaliśmy je na pod- stawie współczesnych dokumentów. Oryginał testamentu Jana Mo-

UŚMIKRZBNIB ZATARGU POL8KO-L1TBWSKIEGO 399'

wileńskie dostał po Gasztołdzie jeden z przywódców umiar- kowanego stronnictwa, Jan Moniwidowicz; na opróżnione- przez to województwo trockie posunął się z kresowego namiestnictwa połockiego wierny również stronnik kró- lewski Andrzej Sakowicz ; kasztelanię trocką zaś okoła- tego samego czasu otrzymał po Onaczu, dawnym zwolen- niku Michała Zygmuntowicza, Olechno Dowojnowicz. Gdy Moniwidowicz umarł parę miesięcy później, najwyższą- świecką godność w radzie, stale odtąd złączoną z kancler- stwem, objął Michał Kieżg aj łowicz; jeśli się zaś uwzglę- dni, że z jego braci Dobiesław został starostą wileńskim, a Jan piastował w dalszym ciągu starostwo żmudzkie,- to- łatwo stwierdzić, że ster Litwy znalazł się wręku tej właśnie rodziny, najbliższej królowi a sto- sunkowo n aj skłonni ej sz ej do walki z Krzyż al- kami

Stąd gdy sejm koronny w Piotrkowie na początku r. 1459 uchwalił nowe przygotowania wojenne, oprócz Kazimierza, udało się na Litwę, także poselstwo polskie \ Z Litwy znów, w razie potrzeby, zjeżdżał do króla pol- skiego starosta żmudzki Jan Kieżgajlowicz; utrzymywał on Kłajpedę w stałem niebezpieczeństwie, a ludzie jego zabijali u wybrzeża wszystkich, którzy się chcieli przedo- stać z Prus do Inflant lub odwrotnie 2. Zdawało się więc, że kiedy w lipcu, po upływie zawieszenia broni, wojna

niwida z 1/9 1458 r., bardzo przydatny dla ustalenia tych dat, znaj- duje się obecnie w Bibl. hr. Krasińskich w Warszawie, perg. nr. 150; dowodzi m. i., że Dobko Kieżgajlowicz nie był kasztelanem wi- leńskim, jak się zwykle twierdzi (jeszcze 25/1 1459 jest nim stryj, jego Sudiwoj, Ordensbriefarchiy LXXXII nr. 234), Jęcz »capitaneus- superioris castri Vilnensis«.

* Bandtkie: lus Polon., s. 307, XIII: »item mittendi sunt dominfe in Lithvaniam, d. castellanus Sandom. et cast. Calisiensist.

» LEK XI nr. 833, 834 i uwaga.

400 OKRES KAZIMIERZOWY U40-1499

pruska rozgorzała na nowo, ułatwi Polakom ściślej- sze niż dotąd porozumienie z Litwą.

Ty mczasem j ed nak nadrugim sejmiepiotr- kowskim tegoż roku, na początku września, nietylko przyszło do nowycłi objawów nieufności i niezadowolenia wobec króla, ale wystąpiono też ze strony panów mało- polskich z namiętnymi zarzutami przeciwko Litwie. W słynnej mowie Jana Rytwiańskiego * wyto- czono w dawno nie słyszanej ostrej formie wszystkie do niej pretensye. Szczegółowo przypomniano ubytki te- rytoryalne Korony na rzecz w. księstwa, zaczy- nając od ziemi łuckiej, a kończąc na owych wsiach koło Parczowa, przyłączonych do Brześcia w r. 1446; dano wy- raz obawom oderwania Podola; nie pominięto granicznych włości podlaskich, do których Mazowsze rościło sobie prawa. Co gorsza, wydobyto najdrażliwszy punkt sporny, twierdzenie, że Litwini to »lennicy i poddani« kró- lestwa polskiego, którzy tylko z powodu stronniczej przy- chylności Kazimierza mogą się wyłamywad z pod rozka- zów królewskich, odmawiać pomocy przeciw wspólnym wrosz^om. Krzyżakom. Narzuca się wprost pytanie, co wy- wołało to niespodziane wystąpienie, tak niepotrzebnie -drażniące Litwinów w chwili, gdy wzajemne stosunki wła- dnie się polepszały.

Otóż doprowadził do tego sprytny plan Krzyżaków, który już w maju zaczął przenikać do wiado- mości miast pruskich', aby do próby przeprowadzenia do skutku korzystnego dla nich pokoju, podjętej przez arcybiskupa ryskiego i biskupa kurlandzkiego, wcią- gnąć także Litwinów. Najpierw starano się trafić do bi- skupa wileńskiego, potem zaś, w sierpniu ', wysłano poselstwo -^0 całej rady litewskiej, prosząc nietylko o przepuszczenie

* Długosz, V 294/5. « LEK. XI nr. 830. » LEK. XI nr. 846.

UŚMIKRZKJIIE KATARGU POLSKO-LII-EWSKIKOO 401

pośredników inflanckich przez w. księstwo, ale wprost o »pomoc i radę« ^ dla nich. Jak niebezpiecznym był ten plan, który Polaków mógł pozbawić owocu wszystkich wysiłków dotychczasowych, na to na wrześniowym sejmie piotrkowskim zwróciły uwagę stany i miasta pruskie, ostrzegając króla i senat, że obaj biskupi, którzy mieli wy- stąpić z pośrednictwem, zwolennikami Zakonu *. Prusacy zaznaczali wprawdzie, że panowie litewscy nie chcą prze- puścić posłów bez wiedzy i woli króla, ale same te zabiegi wystarczyły widocznie, aby rozniecić nieufność i niechęć do w. księstwa; najbliższe zaś tygodnie dowiodły, że obawy Polaków nie były płonne.

Już bowiem 10 października- obaj najwyżsi dygnitarze Litwy, duchowny i świecki, biskup Mikołaj Dzierżkowicz i wojewoda wileński i kanclerz Michał Kieżgajłowicz, na których jak się zdawało można było liczyć jako na przywódców stronnictwa przychylnego Polsce, donieśli bi- skupom inflanckim i pruskina, że wprawdzie przedtem nie chcieli spełnić ich życzenia, teraz jednak po naradzie z in- nymi panami w. księstwa jednomyślnie uchwalili zrobić wszystko, czego od nich żądają: udzielą ich po- słom swej pomocy i rady, wydadzą im glejt do gra- nicy polskiej, wystarają się o dalszy u króla, a co więcej, przyłączą do nich poselstwo własne, oczywiście dla po- parcia ich starań u króla i Polaków. Prosili w tym celu o uwiadomienie, kiedy posłowie niemieccy przybędą do Wilna.

Pod wpływem zręcznej polityki krzyżackiej przewa- żył więc na Litwie prąd, dążący za wszelką cenę do po- koju z Zakonem, który oczywiście nie omieszkał z tego skorzystać. Wysłane pod koniec roku 1459 * poselstwo ar-

1 Por. eyt. niżej pismo z 10/10 1459. « Cod. epist. 1/2 nr. 171.

Ordensbriefarchiv, XVIa nr. 18.

* LEK. XI nr. 794

-cO. Halecki: Dzieje Unii Jagiellońskiej. 26

402 OKKK8 KAZIMIKRZOWY lS4t)-1499

cybiskupa Rygi i biskupa kurlandzkiego, z Eynwaltems Pathkulem na czele, istotnie nadeszło do Polski na począ- tku roku następnego. Zwróciło się zaś najprzód do rady li- tewskiej, która przez własnego posła miała skłonić Kazi- mierza do » przyjacielskiego zjazdu« z w. mistrzem, następ- nie do samego króla, wreszcie do ziemian i miast pruskich ^5 sądząc widocznie, że temi drogami przełamie opór panów koronnych.

Bezpośredniego celu nie osiągnęło. Odrzucono próbę przychylnego dla Krzyżaków pośrednictwa taksamo, jak i inne, a wojna potoczyła się dalej. Ale za to po- byt poselstwa w Wilnie i wywołane sprawą wystą- pienie Polaków przeciwko Litwinom odbiły się naj- fatalniej na ich wzajemnym stosunku. Z tego to właśnie powodu król, zjechawszy w kwietniu 1460 r. na sejm litewski w Brześciu, spotkał się tam jak gdyby z echem piotrkowskich wywodów Rytwiańskiego: znowu cała niemal rada, mimo niedawnej zmiany na naczelnych miejscach, skłaniała się wręcz do wojny z Polską o Po- dole, pókiby Korona była zaprzątnięta walką o Prusy ^

Królowi udało się znowu odwieść Litwinów od tego zamiaru; ale rozterki, które tym razem nawet stronni- ctwo umiarkowane oddalały od króla i korony, podnieciły na nowo skrajne prądy opozycyjne. Pragnąc to wy- zyskać, Krzyżacy gdzieś na początku następnego roku wy- słali znowu poselstwo na Litwę. Wtedy niebezpieczeństwo wydało się królowi tak wielkiem, że niespodzianie, bez po- przedniego uwiadomienia panów litewskich, zjawił się na granicy w, księstwa^ i zwołał na Wielkanoc sejm walny do Wilna. Zaniepokojenie jego okazało się całkiem słu- szne. Wszak jak w najgorszych latach rządów Gasztoł-

» Metryka kor. XI 439/42, por. Matric. Summ. I Cod. epist. I/Ł: nr. 176.

* Długosz, V 304.

» Ordensbriefarchiy, Adelsgesch. a nr. 7, relacya z 2/4 1461.-

^ UŚMIERZRNIR ZATARGU POLKO-LITBWSKlBGO 403

dowych, zażądano od niego, aby, jeśli sam nie może stale przebywać na Litwie, ustanowił Semena Olelkowi- cza w. księciem litewskim; równocześnie spróbo- wano usunąć rządy koronne z Podola kamienieckiego przez pomoc tatarską ^

Wobec upadku Seid-Achmeta w r. 1455, trzeba było zwrócić się w tej sprawie do Hadżi-Gireja; chan krymski jednak, wierny królowi i »wszystkim jego państwomcr, nie- tylko odmówił, lecz pochwalił się tem nawet przed Kazi- mierzem, ofiarując mu natomiast, jak zwykle, pomoc prze- ciw wrogom zewnętrznym.

Ale o wiele bardziej musi zadziwić, że król, który nie chcąc drażnić opozycyi litewskiej, pozostawił jej żą- dania w zawieszeniu i wrócił do Polski, jeszcze w tym samym roku w wojnie pruskiej miał do dyspozycyi nie- tylko tatarskie, lecz i litewskie posiłki^; wr. 1462 zaś, chociaż nie spełnił obietnicy przybycia na Litwę, miał przy swym boku litewskich dygnitarzy i rycerzy, którzy uczestniczyli razem z Polakami w układach głogowskich z Jerzym zPodiebradu^ Współdziałanie polsko-litewskie w takich nawet sprawach politycznych, które właściwie dotyczyły wyłącznie Korony, a również i nowe pogotowie wojenne na Litwie i Żmudzi, żywo niepokojące Krzyża- ków*, dowodziło, że mimo wszystko udawało się królowi łagodzić groźne antagonizmy we- wnętrzne przez mądre temporyzowanie. Zdaje się, że w tym celu starał się zbliżyć do siebie właśnie te rodziny, które dotąd zajmowały stanowisko wrogie wobec Korony i nawet wobec osoby królewskiej: wszak Radziwiłł Ości- kowicz został w tym czasie marszałkiem ziemskim, a nie- bawem połączył nadto w swem ręku kasztelanię wileńską

» Długosz, V 314, 331.

2 Ib. 322.

» Ib. 343, por. 360.

* Ordensbriefarchiv, XXIII nr. 7, relacya z 19/8 1462.

26*

404 OKRBS KAZIMIERZOWY 1140-1499

*

i województwo trockie, a syn Gasztołda, Marcin, otrzymał województwo nowogrodzkie i. On też podobno ^ wraz z sy- nem Moniwida, Wojciechem, uczestniczył w układach głogowskich ze strony w. księstwa.

Zanim jednak taktyka królewska poskutkowała osta- tecznie, opozycya raz jeszcze zdobyła się na krok, którym się otwarcie zwracała przeciw Polsce. Rozdrażnił wi- docznie nowy sukces Korony na Rusi: wcielenie ks. bełzkiego w r. 1462, po wygaśnięciu panującej tam linii Piastów mazowieckich ^ przez co ziemie ruskie królestwa złączyły się w jedną zwartą całość. W styczniu następnego roku na zjazd piotrkowski przybyło dwóch bo- jarów, którzy raz jeszcze zażądali w imieniu Litwy, aby jej oddano zachodnie Podole, sporne wiości u granic Wo- łynia, a nawet świeżo nabytą ziemię bełzką *, mimo że Litwini utracili jeszcze przed Unią. Ponieważ w razie od- mowy grozili wprost wypowiedzeniem wojny, postano- wiono pó raz pierwszy po dłuższej przerwie wysłać po- selstwo polskie na najbliższy sejm litewski, któreby spró- bowało załagodzić sprawę przez wywód praw historycz- nych. Nastąpiło to prawdopodobnie na sejmie grodzień- skim w maju^ Argumenty historyczne były, jak zwykle, bezowocne, ale pośrednictwo królewskie uzyskało choć tyle, że uchwalono odbyć w jesieni lub zimie wspólny polsko-litewski zjazd pojednawczy w Parczo- wie, wracając do prób porozumienia z przed 10 lat*.

* Por. cyt. wyżej spisy urzędników; marszałkiem ziemskim i wojewodą nowogrodzkim był przedtem Piotr Montygirdowicz, któ- rego stanowiska politycznego, mimo wybitnej roli, jaką odgrywał, niepodobna oznaczyć.

* Polnoje sobr. XVII bid. » Długosz, V 340.

* Ib., V 366.

^ I. Srezniewskij : Swiedenija i zamietki, Petersb. 1867, nr. 10 (20/5 1463); król już w marcu pospieszył na Litwę, ob. Matric. Summ. I nr. 627. Długosz, V 372.

UŚMIERZRMIB ZATAROO POt.SKO-LlTKWSKlBGO 405

Nie chcąc, aby ten zjazd, za wzorem poprzednich, ze- szedł-na jalowem przedyskutowaniu sprzecznych uroszczeń król przedtem wysunął nowy projekt rozwiązania głów- nego sporu o Podole. Plan ten wyłaniał się stopniowo ^ pod- czas rokowań z Krzyżakami. Polegał jia tern, aby sporną ziemię oddać Zakonowi w zamian za Prusy; przez to zatarg Polski i Litwy w tej sprawie byłby się stał bezpodstawny, a Krzyżacy, znajdując znowu pole do walki z niewiernymi, mogli dostarczyć obu państwom po- mocy przy obronie kresów. Ale projekt, odrzucony przez Zakon już w r. 1458, gdy go po raz pierwszy konkretnie sformułowano', niechętnie widziany w Koronie, zwłaszcza przez panów małopolskich, wywołał też niezadowolenie na Litwie, gdy król zamierzał przedłożyć go na sejmie brzeskim w jesieni 1463 r. '. Gdy go zaś mimo to poru- szono przy układach z Krzyżakami w roku następnym, został przez nich ostatecznie wykluczony z dyskusyi *.

Tem bardziej musiały niepokoić króla coraz to nowe objawy rozdrażnienia między Polakami a Litwinami. Tak n. p. właśnie w r. 1463 wymordowano rycerzy polskich, którzy wyruszyli przez Podole litewskie w kierunku Kaffy, aby tej kolonii genueńskiej, przyjętej w roku poprzednim pod opiekę Korony^, udzielić pomocy przeciw Turkom, a którzy po drodze poróżnili się z Bracławianami ^ Dlatego Kazimierz pragnął przynajmniej przygotować grunt dla zja- zdu parczewskiego przez nowe zabiegi wśród panów litew- skich. Odraczając w tym celu ich spotkanie z Polakami, spędził zimę i wiosnę 1464 r. w w. księstwie; jak zwy-

» Por. OrdensbriefarchiY LXXXa 8 (U/4 1455).

' Ss. rer. Pruss. IV 195.

» OrdensbriefarchiY XVIa nr. 30 (1/11 1463).

* Ss. rer. Pruss. IV 670.

5 L. Hubert: Pamiętniki histor. I 5—11; por. Matric. Summa- ria I nr. 587, 609.

Długosz, V 372.

406 0KRB8 EAZIMIRRZOWT 1410-1499

kle, starał się uspokoić malkontentów, a zwłaszcza po- wstrzymywał ich od wojny o Podole, którą ciągle stra- szyli Polaków, póki ci byli zajęci sprawą pruską '.

Pozornie wysiłki Kazimierza były mało skuteczne. Gdy bowiem wreszcie w listopadzie rada koronna zjechała do Parczowa, a litewska do Brześcia, tylko część panów dała się skłonić do tego, aby się zbliżyć do siebie o po- łowę drogi i w obecności króla spotkać w Łomazach; tam zaś wytoczono pretensye litewskie do Podola, a pol- skie do Wołynia i, wymawiając się niedogodnością miej- sca i pogody, ukończono zjazd na niczem, odkładając go na rok następny '.

Stała się jednak rzecz nieoczekiwana. Chociaż ani w r. 1465, ani też później nie przyszło do powtórzenia zjazdu, spór o ziemie ruskie, po zrównoważeniu się preten- syi obustronnych, umilkł najzupełniej na całesto lat, w przeddzień unii lubelskiej. Ostrożna taktyka króla, doprowadziwszy już przedtem do jedy- nie możliwego w danej chwili, kompromisowego podziału spornych ziem między Polskę a Litwę, zdołała usu- nąć z wzajemnego stosunku jedną z dwóch zasadniczych kwestyi spornych, które go do- tądzamącały.

W ten sposób król ułatwił od razu współdziałanie na zewnątrz. Pomijaiąc pierwsze pojawienie się myśli wspólnej walki z Turcyą w r. 1465', odbiło się to głównie na woj- nie pruskiej, którą przedtem trzeba było ukończyć. Wła- śnie w jej ostatnim roku już nietylko Zmudzini biorą w niej czynny i skuteczny udział^, lecz, jak niegdyś za Jagiełły i Witołda, do rycerstwa polskiego, walczącego

' Ib. 385/6.

» Ib. 402.

" Ib. 422/4.

* Ib. 427; por. Ss. rer. Pruss. IV 628.

trŚMIKRZKKlK ZATAllOU POrSKOMTKWSKIKGO 407

w Prusiech, przyłącza się też pomocnicze wojsko litewskie i uczestniczy w oblężeniu Chojnicy. Posiłkam tymi dowodził Iwaszko Chodkowicz \ wzrastający w zna- czenie bojar kijowski, żonaty z siostrą cioteczną króla'.

Mimo to Krzyżacy nie zaniechali nowej próby, aby uzyskać korzystne warunki pokojowe przez pośrednictwo Litwinów, siejąc zarazem nie- ufność między nimi a królem i Polakami '. W. mistrz po raz pierwszy zwrócił się w tej sprawie do rady w. księstwa koło Bożego Narodzenia r. 1465, gdy król jeszcze bawił na Litwie. Propozycyę Litwinów, aby w tym celu kilku pa- nów polskich zjechało do w. księstwa, senat koronny przy- jął przychylnie. Mimo to w. mistrz zaraz po wyjeździe kró- lewskim napisał do panów litewskich list drugi, w którym, ponawiając swą prośbę, oskarżał króla, jakoby nie pragnął szczerze pokoju i odrzucał nawet pośrednictwo legata pa- pieskiego^ o Polakach zaś twierdził, że z zawiści i nieu- fności do Litwinów chcą ich zupełnie wyłączyć od tra- ktatów pokojowych. Zapowiadał równocześnie przybycie poselstwa krzyżackiego na Litwę na początku marca i do- wiadywał się u starosty pogranicznego Kowna*, gdzieby wtedy mógł zastać wszystkich panów^ litewskich razem ze- branych.

Na szczęście panowie rady ^ z biskupem Mikołajem, wojewodą wileńskim Mikołajem Kieżgajłowiczem i woje- wodą trockim Radziwiłłem Ościkowiczem na czele, zanim •odpowiedzieli mistrzowi, pismo jego zakomunikowali kró-

» Ib. 441.

' Por. u Wolffa: Kniaziowie lit.-ruscy, rodowód ks. Bielskich.

' Krótką wzmiankę Długosza (V 428) uzupełniają cennymi szczegółami pisma cytowane w dwóch następnych przypiskach.

* List starosty kowieńskiego Stanisława Mordasa do komtura iz Labiawy 5/H 1466 (Ordensbriefarch. XVI nr. 35).

5 List ruski króla do rady w. księstwa z Brześcia kujawskiego fl7/6 1466, w Ms. Bibl. ord. Krasińskich 4001 nr. 7 (oryg.).

408 OKKK8 KAZIMIRKZOWY 1440- 149»

lowi, CO mu dało sposobność przestrzedz ich przed intry- gami Zakonu. Dowodził im, że mistrz rzuca na niego- potwarze, aby odwieść od niego wierne zawsze umysły panów litewskich, a zwłaszcza przez bezpodstawne oszczer- stwa podburza ich przeciw radzie koronnej i »brater- skiej przyjaźnią z Polską, którą Krzyżacy pra- gnęliby »obalić i rozerwaćw. Powołując się na to, że już przedtem doniósł Litwinom o przychylnem wobec nich stanowisku senatu polskiego, zaznaczał, że zamierzał posłać kilku panów koronnych do w. księstwa; ponieważ jednak jego nieodzowny wyjazd do Prus nie pozwala na prowadzenie rokowań pokojowych na Litwie, zapraszał pa- nów rady do wysłania swych przedstawicieli do wspólnych traktatów w Malborgu, przy których Polacy, jeśli mistrz tego zechce, chętnie ich przyjmą jako rozjemców.

Litwini wybrali drogę pośrednią: nie przyjęli ani krzyżackiej ani polskiej propozycy i. Pokój toruński za- wartobez ich udziału. Żałowali podobno^, że odtąd minęła wszelka sposobność, aby oderwać Podole od Pol' ski; raczej należało ubolewać, że wskutek chwiejnego sta- nowiska w wojnie pruskiej nie zdobyli dla w. księstwa żadnych korzyści w kwestyi bałtyckiej, którą Polska, po- zostawiona własnym siłom, zdołała rozwiązać tylko poło- wicznie. Zdobyła dla siebie ujście Wisły, lecz mimo do- rywczych wysiłków Zmudzinów ujście Niemna po- zostało w ręku Krzyżaków,

Politykę rady litewskiej w sprawie bałtyckiej, która teraz na długi czas zeszła z porządku dziennego, nawet z punktu widzenia wyłącznie litewskich interesów możnaby" usprawiedliwić tylko wtedy, gdyby Litwini pokój z Za- konem, którego nie chcieli naruszyć, wyzyskali dla wzmo- cnienia stanowiska w. księstwa wobec* Wschodu. Tym- czasem i pod tym względem nic nie uczynili. Sprawy

» Długosz, V 464.

U8M1KRZENIK ZATAROU POL8KO-LITRWSK1RGO 409

moskiewsko- tatarskie dopiero po r. 1466, gdy król się do nich zwróci J, załatwiwszy sprawę pruską, spotkały się znowu z baczni ejszą uwagą. Był zaś ku temu czas najwyższy: Moskwą już od r. 1462 po śmierci Wasila, który szczęśliwie uśmierzył roz- terki wewnętrzne, rządził przedsiębiorczy syn jego Iwan, a w r. 1466 umarł wierny sojusznik Jagiellończyka na Krymie, Hadżi-Girej.

W pierwszych latach po pokoju toruńskim król wcale nie zaniedbywał stosunku do wschodnich sąsiadów. Przy- mierze z Krymem, równie ważne dla obu jego państw, odnowił najpierw z bezpośrednim następcą zmarłego cha- na, synem jego Nur-C)ewletem, potem z młodszym bratem^ który go niebawem obalił, słynnym Mengli-Girejem. Układy z pierwszym król przeprowadził z Korony, przez posła polskiego^; posłowie litewscy, którzy dokonali tra- ktatów z jego szczęśliwszym rywalem, uzyskali nawet od Mengli-Gireja odnowienie jarłyku jego przodków, który Ruś przyznawał w. księstwu *.

Do wymienionych w nim ziem ruskich dodano tym razem Riazań i Perejasław zaleski, Psków i Nowogród; do- wodzi to, że chciano wyzyskać sojusz z Krymem przy ry- walizacyi z Moskwą. Tem się jednak nie zadowolono. Litwa chciała się sprzymierzyć przeciwko Moskwie także z jej głównym nieprzyjacielem tatarskim, ze Złotą Ordą zawołżańską, i nawiązała z nią stosunki w r. 1470'. Na ten krok, który w przyszłości pomścił się dotkliwie przez przejście chanatu krymskiego na stronę Moskwy, wpłynął zapewne także napad Zawołżańców w roku po-

» Ib. 478; Cod. epist. 1/2 nr. 213; por. AGZ. II nr. 111/2. Jest to ten sam Wojciech Borowski, który dziesięć lat później posłował do Mengli-Gireja w imieniu króla i Korony; por. J. Zamoyskiego inw. arch. kor. III 424.

* Hruszewśkyj; Istorija, IV ekskurs 20, zwłaszcza str. 461.

» PoJnoje sobr. VHI 158.

410 OKKKS KAZIMIKRZOWy 1S40 - 1499

przednim \ od którego powtórzenia chciano się zabezpie- czyć. Że jednak rzeczywiście łączył się z tern plan szer- szej akcyi na Wschodzie, na to wskazuje objazd gra- nicznych ziem białoruskich, połockiej, witebskiej i smoleńskiej, przez króla, który, nie zwiedziwszy tych •stron od lat kilkunastu, na początku r. 1470 udał się tam w towarzystwie wszystkich niemal panów rady 2. Parę miesięcy później zaś wysłał ks. Michała Olelkowicza jako namiestnika do W. Nowogrodu', aby prze- ciwdziałać wpływom moskiewskim, zmierzającym coraz wyraźniej do opanowania tej rzeczy pospolitej.

Wysłanie iMichała pozostaje jednak także w związku z usunięciem udzielnego księstwa kijowskie- go * Oczekując zapewne już wówczas śmierci ks. Semena, która rzeczywiście nastąpiła w grudniu 1470 r., chciano się pozbyć z w. księstwa jego brata, aby tem łatwiej przemienić Kijowszczyznę w zwykłe województwo. Nie uniknięto zatargu, gdyż Michał na wieść o opróżnieniu tronu kijowskiego od razu porzucił Nowogród i zgłosił się po ojcowiznę. Kijowianie poparli jego pretensye, a conaj- mniej żądali, aby król osadził w Kijowie jakiegokolwiek innego księcia, chociażby swego syna; mimo to jednak Kazimierz, wraz z radą litewską, 0[)arł się; temu z całą stanowczością i zmusił ich do przyjęcia Marcina Gasztoł- dowioza jako namiestnika.

Obalenie udzielności Kijowa silnie utwierdziło stanowisko państwa litewskiego na kresach moskiewsko-tatarskich; ziemian kijowskich przejer

1 Długosz, V 530/1. « Ib. 537.

* Polnoje sobr. XVII 549. Co do układu Kazimierza z Nowo- rgrodein por. sprzeczne zapatrywania Papee'go; Polska i Litwa, I -39/40, i Prochaski w Kwart, histor. XVIII 304, por. 585.

* Długosz, V 547/8; Polnoje sobr. XVII 549/50.

UŚMIKKZENIE ZATAR(4U POLSKO -LITEWSKI KG O 411

-dnano przez przywilej dzielnicowy \ zabezpieczający ich partykularyzm ziemski, o który im głównie chodziło, a po- sługując się w tej sprawie Gasztołdowiczem, król zręcznie rozerwał związki tej rodziny z domem Olelkowiczów. Ks. Michał nie myślał pogodzić się ze swym losem; dzięki taktyce królewskiej znalazł się jednak odosobniony i 10 lat upłynęło, zanim zdołał skupić około siebie poważne stronnictwo, wrogie Kazimierzowi.

Niemniej ważnem było, że akcya Litwy na Wschodzie, do której miały posłużyć te przygotowania, według niektórych wskazówek miała przyjść do sku- tku w porozumienu z Polakami. W październiku r. 1470 znany nam już Iwan Chodkowicz występuje przy boku króla »u Lachów w Poznaniucc^; zaledwo zaś Kazi- mierz po załatwieniu sprawy kijowskiej wrócił do Kra- kowa, zjawiło się tam i zabawiło przez kilka miesięcy po- selstwo moskiewskie, bezpośrednio zaś po niem przyjmo- wano wysłańców tatarskich i wołoskich, sprowadzonych z Litwy '.

Współdziałaniu Polaków w planach, niestety bliżej nieznanych, które się łączyły z tymi układami, zdawała się sprzyjać jedna zwłaszcza okoliczność. W listopadzie r. 1470 odstąpili ostatecznie od stanowiska, ja- kie na początku rządów Kaźmierza zajmowali w drugim sporze z Litwą, co do jej stosunku prawno-państwowego do Korony; wyjednawszy sobie bowiem od króla uroczystsze i formalniejsze niż w r. 1453 zatwierdzenie przywilejów koronnych pod pie-

* Nadanie pierwszego, Kazimierzowskiego przywileju dla zie- mi kijowskiej, wspomnianego w późniejszych zatwierdzeniach (por. Lubawskij: Oczerk, dod. II nr. 4), odnosi się słusznie do tego wła- śnie czasu.

» Dok. Mosk.arch. I 26 (23/10 ind. 4).

* Arch. komisyi histor. XI (rachunki wielkorz. krak.) zwłaszcza -nr. 58i5... 772, 787, 784, 806, 802.

412 OKRICS KA7AMlKR'/.OWY IgłO- 1499

ł

częcią majestatyczną \ nie sprzeciwili się temu, że znowu zupełnie w nim pominięto sprawę przynależności Litwy do Korony. Było to milczącem uz^naniemjej odrębności i równorzędności państwowej. Królowi, który zwlekał z tern zatwierdzeniem >ńn favorem Liłhuanorum*'^ póki nie był pewnym, że je przeprowadzi bez ujmy dla w. księstwa, udało się więc usunąć obie kwestye sporne między Polską a Litwą. Grunt dla stworzenia no- wej unii, odpowiadającej faktycznemu sta- nowi rzeczy, był tern samem przygotowany.

Na razie jednak doniosłe problemy zewnętrzne nie pozwoliły zwrócić się do pracy w tym kierunku, W tej polityce zagranicznej mimo przygotowań lat 1470/1 nie załatwiono coraz niebezpieczniejszych dla Litwy spraw wschodnich; ale winy za to nie ponoszą Polacy lecz dynastyczna polityka królewska. Właśnie bowiem w r. 1471 wezwanie jego synów na trony Czech i Węgier zupełnie odwróciło uwagę Kazimierza ku ry- walizacyi z Maciejem Korwinem.

Wynikło stąd zaniedbanie stosunku do Mo- skwy i do Tatarów, które, trwając az do r. 1478, od razu zaznaczyło się bardzo wyraźnie. Po wyjeździe do Krakowa na wiosnę r. 1471, Kazimierz dopiero w zimie r. 1473 powrócił na Litwę, na niecałe trzy miesiące, a to tylko w tym celu, aby także z w. księstwa uzyskać po- datek na wojnę z Maciejem, do której się gotował'. Sta- rał się zarazem ściągnąć na wyprawę jaknajliczniejsze posiłki litewskie. Ks. Aleksander Holszański, który w lipcu tego roku z rozkazu króla i panów rady wybie-

1 Cod. epist. 1/2 nr. 217. » Długosz, V 54.S.

* Długosz, V 578. Daty pobytu króla na Litwie w Matric. Suram. I nr. 994-1003.

UŚMIERZENIE ZATARGU POL8KU-ŁITEWSK1EGO -413

rał się na służbę królewską i ziemską »do Lachów« \ nie był wcale wyjątkiem: w tym samym niemal czasie do- wiadywali się Krzyżacy, że do w. księstwa nadeszło we- zwanie króla, aby panowie litewscy wraz z Tatarami po- spieszyli mu z pomocą 2.

Istotnie też w walkach z Maciejem w r. 1474 Litwini pod wodzą Chodkowicza znaczny wzięli udział', a tymczasem na Wschodzie dojrzewał sojusz Moskwy z Kryme m*, który odtąd przez kilkadziesiąt lat miał fatalnie zaciężyć nad w. księstwem, a nawet i nad ziemiami ruskiemi Korony. Już w tym samym roku 1474 na wezwanie Iwana nastąpił pierwszy najazd Tatarów krymskich, choć rze- komo dokonany jeszcze »bez rozkazu« samego Mengli-Gi- reja. Ruś litewska i koronna była zupełnie nieprzygo- towana do obrony, bo król, nie wierząc ostrzeżeniom, nad- chodzącym z Kijowa, żadnych tam wojsk nie wyprawił. W dodatku najazd ten przyczynił się do niesnasek i po- dejrzeń między Polakami i Litwinami *.

Dopiero na początku r. 1475 Kazimierz zjawił się znowu na Litwie. Ograniczył się jednak do starań o lep- sze pogotowie obronne warowni kresowych, np. Połocka*,

1 Testament jego z poniedziałku przed św. Maryą Magdaleną (22/7) w Kopiaryuszu przywilejów kapituły wileńskiej I s. LXXXVIII ma datę roczną 1463, a w odpisie I i II księgi zapisów Metryki lit. w Ms. Czartor. 821 s. 121 datę 1478; Wolff (Kniaziowie, s, 98), cy- tując go wprost z Metryki, podaje jednak r. 1473, a nazwiska świa- dków dowodzą, że tylko ta ostatnia data jest możliwą.

* Ordensbriefarchiy, relacya z 7/8 1473.

» Długosz, V 602-612; Ptaśnik: Cracovia arlificum nr. 626. Pó- źniej powoływali się na to, prosząc o pomoc przeciwko Moskwie.

* Poselstwa Iwana do Mengli Gireja, z wezwaniami do najazdu na Litwę, rozpoczynające się właśnie w r. 1474, świeżo zestawił L. Kolankowski: Obrona Rusi za Jagiell., Księga pam. ku czci B. Orze-

-chowicza I 468,9 przyp.

* Długosz, V 608,9.

* Russk. istoricz. bibl. XXVII 28/9 (27/3 1475).

414 OKRKS KAZIMIKRZOWY 1440-1499

a nie wyzyskał sposobności, aby złączyć siły Polski i Litwy" do wielkiego przedsięwzięcia, które mogło jeszcze urato- wać dla obu państw wybrzeża czarnomorskie: do wspól- nej wyprawy przeciw Turkom. Wzywał go do niej w Wilnie, po świeżem zwycięstwie własnem, hospodar mołdawski Stefan Wielki poparty przez poselstwo perskie ^ Daremnie Litwini okazywali wszelką do niej gotowość i wysłali nawet przedstawicieli ' na sejm koronny, który niebawem zebrał się w pobliżu ich granic, w Lublinie, i również gorąco zachęcał króla do udzielenia pomocy Stefanowi. Wysłuchawszy spokojnie zarzutów Rytwiań- skich, którzy raz jeszcze mu przypomnieli, że zamiast zbliżyć Polskę i Litwę, zachwiał Unię przez odłączenie Wołynia i Bracławszczyzny od Korony, król ograniczył się do interwencyi dyplomatycznej u sułtana.

Minęła najlepsza sposobność do zespolenia obu na- rodów w imię wspólnego celu, a równocześnie upadek Kaffy stał się początkiem przerwagi tureckiej u brzegów Mo- rza Czarnego. Niedługo później ugruntowało uznanie zwierzchnictwa tureckiego przez chanat krymski, z którym z drugiej strony Moskwa utrzymywała coraz ściślejsze sto- sunki. Gdy zaś wreszcie król, wobec coraz poważniejszego położenia na Wschodzie, pod koniec r. 1476 udał się na czas dłuższy do w. księstwa, prośby cesarza Fryderyka i syna Władysława o pomoc przeciw Maciejowi węgier- skiemu skłoniły go znowu do skrócenia pobytu na Litwie, którą porzucił, załatwiwszy »byle jak« tamtejsze sprawy ^

» Długosz, V 622, 626, 627/8.

2 O udziale Litwinów w sejmie lubelskim wspominają wpraw- dzie dopiero późniejsi kronikarze (por. Kojałowicz: Hist. Lituaniae II 242), przemawia jednak za tern oprócz miejsca sejmu wzmianka Długosza (V 634), że panom polskim, wysłanym parę mie- sięcy po sejmie w orszaku królewny Jadwigi do Bawaryi, towarzy- szył też Litwin, Wojciech Moniwidowicz, ostatni potomek tego rodu ^por. też F. Papśe: Studya i szkice, 291, 295j.

» Długosz, V 654.

UŚMIBKZENiK ZATAKGU POLSKO-UTBWŚKIBGO 41&

Na domiar złego z tern zaniedbaniem spraw litew- skich przez króla zeszła się ostatnia próba Krzyża- ków, aby rozbić solidarność polityczną Litwy z Koroną. Wobec ciągłej niemal nieobecności Kazimie- rza panowie rady układali się z Zakonem na własną rękę. Ju;^. w r. 1472/3 wymieniali poselstwa z w. mistrzem Richten- bergem, dając mu sposobność do interwencyi w sporach gra- nicznych Litwy z Inflantami ^; mistrz zaś ku niezadowoleniu królewskiemu przyjmował licznych zbiegów z Litwy, Żmudzi i Rusi 2 i pod pretekstem odnowienia wiecznego pokoju pragnął urządzić zjazd litewsko krzyżacki pod koniec r. 1474, którego odbyciu przeszkodziła tylko szerząca się wówczas zaraza ^.

Co więcej, w r. 1476 Richtenberg musiał zbijać przed królem wyraźne posądzenia, że chce skłonić Litwinów do- nieposłuszeństwa wobec niego ^ a chociaż Kazimierz od- powiedział wówczas, że wierzy jego tłómaczeniom, po- głoski owe bynajmniej nie były bezpodstawne. Wszak gdy na początku następnego roku Zakon sprzymierzył się z kró- lem Maciejem przeciwko Polsce, zastrzegał się, że udzie- lając pomocy przeciw J«|giellończykowi, pragnie zachować pokój z Litwą i Mazowszem ^

Następca Richtenberga, Marcin Truchsess, podejmu- jąc otwarcie wrogą Polsce politykę, układał się równocze- śnie z radą litewską, kiedyby mógł przysłać poselstwo na jej zjazd, na którymby również nastąpiło porozumienie z przedstawicielami Mazowsza. Ustalenie terminu napoty- kało na trudności, ale 1 stycznia 1478 r. biskup wileński Jan Łosowicz, godząc się w zasadzie na ten projekt, obiecał,

* Cod. ep. III nr. 148; arch. królewieckie, Hochmeisterregistranfe. XVIIId, fol. 2v, 4/4v (por. Index actorum saec. XV, nr. 4179, 4181).

* Ordensbriefarchiy, XXVIII nr. 25, b. d. (prawdop. 1475 r.).^ » Cod. ep. III nr. 188.

* Ib. nr. 220.

5 Ib. nr. 237, 241.

416 OKRUS KAZIMIBRZOWY 1440 1499

W. mistrzowi, że porozumi się z innymi panami rady i uwiadomi Krzyżaków, gdzie ich poselstwo będzie mogło zastać dygnitarzy litewskich *. Podobno' zapewnił nawet, że w razie, gdyby Korona Zakonowi wypowiedziała wojnę, Litwini nie wezmą w niej udziału.

Te rokowania z Zakonem zaniepokoiły króla i skłoniły go do przybycia na Litwę. Zamiast zja- zdu samych panów litewskich, do którego pragnęli się zwrócić Krzyżacy, nastąpił sejm w. księstwa, zwołany przez Kazimierza. Rozpatrzywszy się na nim w położeniu Litwy, król widział się zmuszony do doniosłego zwrotu w swej polityce, który w następstwach swoich wywarł też silny wpływ na dzieje Unii.

3. Geneza testamentu Kazimierza Jagiellończyka i odnowienie Unii (1478 1499).

Sejm litewski, obradujący w Brześciu od połowy marca do końca kwietnia r. 1478, bezpośrednio nie zajmował się wcale. stosunkiem do Polski. Zatarg polsko litewski dzięki królowi był załagodzony, kwest^ sporne ustąpiły z po- rządku dziennego, a wzajemne stosunki, po długiem na- prężeniu, stawały się coraz lepsze. I chociaż dużo jeszcze «zasu miało upłynąć, zanim problem Unii rozwiązano osta- tecznie, złączone w niej narody już nigdy nie stanęły wrogo naprzeciwko siebie. Jeszcze na początku r. 1478 intrygi krzyżackie groziły poważnym rozdźwiękiem

» Cod. epist. Iii nr. 262.

' Tak streszczają Voigt i Danilewicz (por. Skarbiec, II nr. 1990) list biskupa wileńskiego z 1/1 1478, cytując ten sam akt ar- chiwum królewieckiego (XXV nr. 41), który w Cod. epist., 1. c, ogło- szono w całości; ponieważ w pełnym tekście nie spotykamy takiego zapewnienia, mamy może do czynienia z dowolną amplifikacyą, chyba że dawniej przy tem piśmie znajdował się jeszcze jakiś załą- cznik tej treści.

GRNKZA TRSTAMENTU KAZ. JAG. I ODNOWIKNIK UNII 417

między Koroną a w. księstwem; ale to niebezpieczeństwo usunięto przez porozumienie króla z Litwinami w sprawach polityki zagranicznej. Za to jednak ważna decyzya co do we- wnętrznych stosunków w. księstwa ^tała się powodem, że rokowania polsko-litewskie o współdziałanie na zewnątrz, do których, przyszło zaraz w następnych latach, musiały się też zająć po długiej przerwie sprawą samej Unii, w siedem lat po śmierci Kazi- mierza doprowadziły wreszcie do nowego układu praw nopańst w owego między Polską a Li- twą. Mając zastąpić akty Unii z pierwszego okresu jej dziejów, zerwane od r. 1440, układ ten zamknie ich drugi okres, przyoblekając w akt prawny formę współżycia, która przez cały ciąg tego okresu już istniała faktycznie.

Król, udając się na Litwę w zimie 1478 r., nie zrze- kał się jeszcze energicznego przeprowadzenia planów swej polityki dynastycznej na południowym zachodzie. Walkę z Ma- ciejem przerwało tylko zawieszenie broni, a Kazimierz wcale nie sprzyjał myśli polubownej z nim ugody, do któ- rej jego syn Władysław skłaniał się coraz bardziej. Nie myślał też ustąpić w zatargu ze sprzymierzeńcami Kor- wina na północnym zachodzie: w. mistrzem Truchsessem i bi- skupem warmińskim Tuugenem. To też, odwracając się tylko chwilowo od tych niezałatwionych spraw, nie chciał się oddalić w głąb Litwy, lecz zwołał sejm u samych jej granic, w Brześciu ^

Co więcej, zdaje się, że pragnął nielylko odwieść Li- twinów od porozumienia z Krzyżakami, lecz nawet skło- nić ich znowu, wbrew zabiegom Zakonu, do czynnej pomocy w swych przedsięwzięciach zachod- nich. Przybory wojenne, jakie posłał na Litwę, i zbroje- nia, które tam zarządził jeszcze przed swem przybyciem,

» Długosz, V 669.

0. Halecki: Dzieje Unii Jagiellońskiej- 27

418 OKKRS KAZIMIKKZUWi' 1440-1499

może nie bez powodu wzbudzały żywy niepokój w In- flanciech i Prusiech. W ciągu marca coraz bardziej się tam utrwalano w przekonaniu, że mają one posłużyć prze- ciw Prusom 1; Tungen jeszcze we wrześniu obawiał się najazdu litewskiego na Warmię 2, a niemniej niepokojące były dla w. mistrza wieści, że król chce powołać Litwi- nów przeciwko królowi węgierskiemu ^

Kazimierz mógł się tem łatwiej spodziewać, że pozyska w. księstwo dla takich zamiarów, że mimo chwilowego ulegania wpływom krzyżackim panowie, którzy wów- czas przewodzili w radzie, bynajmniej niezaj- mowali opozycyjnego stanowiska wobec króla. Niepodobna dostrzedz czegoś podobnego u biskupa Jana; Olechno Sudymontowicz, który rok przedtem został po Michale Kieżgajłowiczu wojewodą wileńskim i kancle- rzerm, musiał już zupełnie przejść do obozu królewskiego, skoro Kazimierz powierzył mu naczelne miejsce na Litwie, któ- rej polityką kierował niemal do końca jego panowania; równocześnie Jan Kieźgajłowicz połączył starostwo żmu- dzkie z opróżnioną przez śmierć Radziwiłła kasztelanią wileńską, a jego stanowisko. Krzyżakom stale stanowczo wrogie^, królowi chyba najmniej dawało powodu do nie- pokoju. Ci trzej zaś właśnie dygnitarze główną odgrywali rolę w czasie zjazdu brzeskiego, dzieląc chyba jeszcze z bratem stryjecznym Kieżgajłowicza, wojewodą trockim Stankiem Sudywojowiczem •''; jego miejsce zajął zresztą niebawem Marcin Gasztołdowicz, zastąpiony w Kijowie przez niemniej wiernego królowi Iwana Chodkowicza. In-

1 Cod. epist. III nr. 263, 264 (zwłaszcza na osobnej kartce), « Danilowicz: Skarbiec, II nr. 1996. » Cod. epist. III nr. 263.

* Ib. III nr. 284.

* Por. spisy świadków na dokumentach, cytowanych w na- stępnym przypisku, oraz wykazy urzędników u Wolffa i Bonieckiego.

GKNBZA 'i;B«'rAMENTU KAK. JAti. I OUNOWIBNIK UNII 419

nych możniejszych bojarów, Dowojnowiczów, Kuczuków, Montowtowiczów, którzy przed laty jeździli do Polski z wrogiemi oświadczeniami opozycyi litewskiej, Kazimierz właśnie na sejmie brzeskim pozyskał przez hojne nadania ^

Jeśli więc ówczesne grono panów rady skłaniało się do utrzymania pokoju z Zakonem, jeśli, jak o tern już przed rozpoczęciem sejmu słyszano w Rydze, zamierzało odmówić królowi pomocy przeciw jego za- chodnim wrogom, to nie kierowało się już niechęcią do osoby Kazimierza lub do Korony, jak niegdyś ich po- przednicy w czasie zaburzeń, wzniecanych przez Gasztołda, lecz rzeczywiście koniecznością państwową i do- brze zrozumianym interesem Litwy. Nie chcąc znowu wysyłać rycerstwa litewskiego na daleką widownię wojny węgierskiej, oświadczali równocześnie, że gotowi wyruszyć z królem przeciwko »niechrześcijań- skim« nieprzyjaciołom^, słusznie przekonani, że trzeba skierować wszystkie siły przeciw Tatarom i Moskwie.

Niebezpieczeństwo tatarskie było bardziej bezpośrednie. Coroczne już niemal napady, które właśnie w r. 1478 bar- dzo dotkliwie się dały we znaki Bracławszczyźnie^, odci- nały państwo jagiellońskie od osad nad Morzem Czarnem, które w r. 1469 były jeszcze w jego niezaprzeczonem po- siadaniu*, tak, że właściwie już w ósmem dziesię- cioleciu XV wieku jego granica, teoretycznie i nadal oparta o wybrzeże czarnomorskie, fa- ktycznie cofnęła się do kresów stałego osie- dlenia tuż za ostatnimi grodami starościń- skimi Podola i Kij o wszczy zny.

» Arch. Sang. III nr. 19, 20; Krupowicz: Zbiór dypl. nr. 21.

« Cod. epist. III nr. 263.

» Długosz V 677/8.

* Źródła dziejowe XV1II/1 B. s. 60; AGŻ. XII nr. 3428.

27*

420 OKKBS KA/.IMIEKZOWT 1440-1499

f

Ale pomijając nawet, że te najazdy były właśnie stale wywoływane przez coraz silniejsze na Krymie wpływy moskiewskie ^ sama Moskwa zajęła równocześnie nadzwy- czaj groźne stanowisko. Z długiego okresu, w którym Li- twa, wyrzekłszy się w r. 1449 dalszej ekspanzyi na Rusi, zupełnie zaniedbała sprawy wschodnie, Moskwa skorzy- stała dla wzmocnienia się na wewnątrz i coraz zupełniej- szego uniezależnienia od Złotej Ordy; teraz zaś właśnie, na początku r. 1478, zaczęła zbierać owoce konsekwen- tnej a przebiegłej polityki swego nowego władcy, Iwana Wasilewicza. Opanowała W. Nowogród i ośmielona tem, że Kazimierz wcale nie wystąpił w jego obronie, podczas wyprawy na to miasto spustoszyła pogranicze litewskie i po raz pierwszy wystąpiła ze stałemi odtąd pretensyami do ziem ruskich Litwy, na razie zwłaszcza do Smoleńska i Witebska*.

Stąd wschodnia polityka w. księstwa stanowczego wymagała zwrotu. Panowie litewscy nie zadowolnili się tem, że król podczas swej obecności starał się załatwić najważniejsze sprawy litewskie, że pragnął przywrócić bezpieczeństwo południowych granic przez układy z po- słami tureckimi i tatarskimi ^ ale wiedząc, że niebawem wybiera się z powrotem do Polski, wystąpili znowu z usilnem żądaniem, aby ustanowił na Litwie osób nego w. księcia. Ale i toj żądanie miało teraz inny zupełnie charakter, aniżeli za czasów Gasztołda i Semena OlelkowiczH. Nie było już hasłem opozycyi, wrogiej kró- lowi i jego dynastyi, lecz, wychodząc tylko z przekonania, że w nadchodzących trudnych czasach Litwa powinna mieć władcę stale obecnego, wysuwało kandydaturę j e- dnego z synów królewskich.

1 Por. cytowane wyżej zestawienie L. Kólankowskiego. » Cod epist III nr. 263. >

» Długosz, V 670.

GENEZA TESTAMENTU KAZ. JAO. I ODNOWIENIR UNII 421

Mimo to Kazimierz, nie zważając nawet na prośby królewicza Olbrachta, sądził, że młodzi jego synowie nie podołaliby trudnemu zadaniu, że więc faktyczne rządy, jak niegdyś za jego małoletności, przeszłyby całkiem w ręce mo- żnowładztwa, a przytłumionym żywiołom opozycyjnym dałyby sposobność do wichrzenia. Dlatego odmówił ka- tegorycznie spełnienia tego postulatu. Ale zarazem zdał sobie sprawę z konieczności podwójnej zmiany w swym stosunku do w. księstwa. Jedna dotyczyła kwestyi jego za- rządu w dalszej przyszłości, gdyby zabrakło silnej ręki Ka- zimierzowej. druga zaś głównych wytycznych i celów po- lityki zewnętrznej. Obie zaś w skutkach swoich musiały się odbić bardzo znamiennie na stosunku Litwy do Pol- ski, postawić znowu na porządku dziennym sprawę Unii, omijaną po ledwo uśmierzonych sporach.

Ustanowienia osobnego w. księcia dla Litwy król odmó- wił na czas swego życia ^ Równocześnie jednak na wypadek swej śmierci przygotował rozwiązanie tej sprawy zgodne z żądaniami Litwinów. Spór o autentyczność roz- porządzenia Kazimierzowego, według którego po jego zgo- nie jeden z jego synów miał zapanować w Polsce, a drugi na Litwie, niezbicie rozstrzyga ustęp rozesłanych w r. 1492 wezwań na elekcyę nowego w. księcia, gdzie wspo- mniano, że Kazimierz jeszcze za życia swegood panów rady, a nawet od przedstawicieli po- szczególnych dzielnic odebrał przysięgę wierności dla tego syna^ który po nim zapa- nuje na Litwie 2. Fakt, na który się powołano, musiał się odbyć przed końcem 1479, lub początkiem 1480 r., gdyż już wówczas nowo mianowany starosta łucki mu- siał na ręce króla złożyć przysięgę, że w razie jego śmierci odda Łuck temu z jego synów, »który będzie na w. księ-

» Ib., s. 669/70 (>se vivente«).

* Akty zap. Rossii I nr. 100, s. 1165.

422 t>KKKS KAZ1MIKK/-()WY 1410-1499

stwie litewskienriK ^; ponieważ zaś ogólne składanie podob- nej przysięgi mogło przyjść do skutku cłiyba tylko na sejmie walnym, wniosek, że należy je odnieść do zjazdu brzeskiego 1478 r., można uważać niemal za pewny.

W ten sposób Kazimierz, robiąc Litwinom ważną kbncesyę na przyszłość, łatwiej ich skłonił do spokojnego przyjęcia swego postanowienia, że do końca życia sam bę- dzie władał bezpośrednio oboma państwami. Na wypadek przyszłej elekcyi osobnego w. księcia zgóry zabezpie- czył przez ową przysięgę prawa dynasty i; ale należało również zabezpieczyć dalsze trwanie związku l'olski z Litwą po ustaniu unii perso- nalnej, na której ten związek na razie wyłącznie się opierał. Dlatego wnet po ważnej decyzyi z r. 1478, z ini- cyatywy Polaków, lecz z wyraźnem poparciem króla, roz- poczną się rokowania, zmierzające do ściślej- szego zespolenia obu państw, a podejmowane kil- kakrotnie podczas ostatnich kilkunastu lat jego panowania.

Ale zanim się jeszcze rozpoczęły, w tym samym kie- runku zaczęła działać druga przełomowa decyzya, jaka za- padła na sejmie brzeskim. Dotyczyła ona spraw zewnętrznych i zmusiła Litwę do tego, źe, jak niegdyś w pierwszych latach Unii, znowu szukała oparcia o Polskę, którego potrzeba przez dłuższy czas stała się mniej widoczną. Zwrot w po- lityce zagranicznej Kazimierza nie nastąpił od razu, ale musiał już być rzeczą postanowioną, gdy po zjeździe brzeskim opuścił Litwę. Pobyt w Polsce od maja 1478 do końca 1479 r., przerwany tylko krótkim wyjazdem do w. księstwa w zimie 2, posłużył bowiem królowi jedynie do załatwienia spraw zachodnich i wycofania się

1 O wydaniach i dacie tego aktu por. Ostatnie lata Świdryg., s. 223 przyp. 3.

* Długosz, V 682, 685.

GBNRZA TKSrAMENTU KAZ. JAN. I ODNOWIKNIK UNII 423

Z nich. Wszak na ten czas przypada propozycya zjazdu ugodowego, z jaką się zwrócił do znienawidzonego dotąd wroga Macieja, następnie uznanie Tungena jako biskupa warmińskiego, a wreszcie złożenie hołdu przez w. mistrza na zjeździe nowokorczyńskim. Z tego samego zaś jeszcze zjazdu Kazimierz udał się na Litwę i zabawił tam bez przerwy przez całe cztery lata. Utwier- dzenie w. księstwa, »opuszczonego i zaniedbanego* ^ w o- kresie poprzednim, uważał za tak ważne, że mimo próśb o powrót do Korony, pobyt swój na Litwie przeciągnął tak niezwykle długo i wolał chwilowo, w latach 1481/3, powierzyć synowi Kazimierzowi zastępcze rządy w Polsce^ aniżeli wyręczyć się kimkolwiek w sprawach litewskich. Obecność jego była warunkiem, pod którym Litwini zgodzili się na odroczenie swego żądania co do osobnego w. księcia^; jego ustanowienie stało się istotnie niepotrzebnem, skoro sam król wziął w swe ręce szeroko zakrojoną akcyę zabezpieczenia Litwy od wscho- du, ku czemu teraz przez szereg lat zwróciła się jego polityka zewnętrzna.

Panowie litewscy, którzy już przed jego przybyciem, we wrześniu 1479 r., odnieśli znaczny sukces w walce z Tatarami *, teraz chcieli zwrócić swe siły przeciwko głó wnemu nieprzyjacielowi, dotąd zaniedbanemu, w, księciu moskiewskiemu ^ Kazimierz podzielał przekonanie o konieczności rozprawy z Moskwą, którą też istotnie przy- gotowywał na lato 1480 r.'. Ale mimo pomyślnych na po-

^ Dfugosz, V 696—698; por. itinerarium w dodatku do F. Pa- pee'go: Polska i Litwa na przełomie wieków średnich, I 381—385.

* Wykazał to F. Papee w Ateneum 1896, I 521 nn; por. jego Studya i Szkice, s. 146—149.

» Długosz, V 698.

* Cod. ep. III nr. 282. *

* Długosz, 1. c.

« Cod. ep. III nr. 285, 293 (datę poprawił na r. 1479 F. Papee w Kwart. hist. IX 298).

424 OKRRS KAZIMIRKZOWT 1440-1499

zór warunków, które powstały przez to, że malkontenci moskiewscy, bracia i wuj Iwana Wasilewicza, zbiegli na Litwę \ król z trudności przedsięwzięcia lepiej sobie zda- wał sprawę, aniżeli panowie w. księstwa. Przekonany, że własne' siły Litwy już nie wystarczą do walki ze spotęż- niałym sąsiadem, zabierał się do niej ostrożnie i starannie

Na zewnątrz nie ograniczył się do odnowienia soju- szu ze Złotą Ordą i do starań o przywrócenie wpływów litewskich na Rusi północnej, gdzie korzystał z tego, że podbici przez Iwana Nowogrodzianie znowu się zwracali do Kazimierza, i starał się pozyskać niezależny jeszcze od Mo skwy Psków '. Zgodził się chętnie na propozycyę przy- mierza przeciw Moskwie, z jaką, skoro tylko polepszyły się stosunki Kazimierza z w. mistrzem'; zwrócili się do króla Inflantczycy, napisawszy już wprzód w tej sprawie do biskupa i wojewody wileńskiego *. I im bowiem po- stępy Iwana zagrażały coraz bardziej, tak, że nasuwał się plan utworzenia ligi przeciwko Moskwie z udziałem Litwy i Szwecyi ^ Plan ten poparł, co prawda już po nie- wczasie, sam cesarz Fryderyk, prosząc Kazimierza, radę litewską, Szwecyę i miasta hanzeatyckie, aby Inflantom udzielili pomocy przeciwko »niewiernym« ^ Przemówił też do przekonania Jagiellończykowi, który poselstwo inflan- ckie, wysłane do niego w sprawie tego przymierza, przy- jął w Wilnie, w maju 1480 r., z wielką łaskawością ''.

Ale nie zapominał przy tem, że plan decydującej walki z Moskwą wymagał też przygotowań we-

1 Ib. nr. 289, 293.

» Ib. nr. 285; Russk. istoricz. bibl. XXVII nr. 36—38. » Cod. epist. III nr. 283. * Ib. nr. 274—286, 293. ' Index actorum saec. XV, nr. 4400.

« Haus-, Hof- u. Staatsarchiy we Wiedniu, Russica, fasc. la, bruljon pisma z 30/4 1481 r. ' Cod. ep. III nr. 289.

6RNKZA TBSTAHKNTU KAZ. JAG. 1 OUNOWlRNIE UNII 425

wnętrznych. Upominał Litwinów, że nie mogą się zry- wać do boju, nie zapewniwszy sobie wprzód pomocy wyćwiczonego rycerstwa polskiego, i przestrze- gał ich, że nie powinni ufać Rusi litewskiej, któ- raby w tej walce raczej sprzyjała przeciwnej stronie K

Co do pierwszej z tych spraw, to wspólny władca Korony i w. księstwa nie ograniczył się do owej rady, przekazanej przez Długosza: już na schyłku r. 1479 przy- gotowania do wojny z Moskwą objęły także Polskę, gdzie taksamo jak na Litwie z wszystkich stron gromadziły się w tym celu siły zbrojne *.

Druga natomiast trudność wewnętrzna, na którą Ka- zimierz wskazywał, niebezpieczeństwo rozłamu w samem w. księstwie, nie usunięte na czas, ujawniło się istotnie w decydującej chwili i według wszelkiego prawdopodo- bieństwa 8 stało się powodem niewytłómaczonego zresztą faktu, że mimo wszystkich przygotowań Litwa w r. 1480 wcale nie stanęła do walki. Rok ten, który miał rozpocząć wspólną akcyę przeciw Moskwie z wszystkich stron, przyniósł jej nawet sukces nad jedy- nym wrogiem, który rzeczywiście podjął wojnę: ostateczne zrzucenie zwierzchnictwa Złotej ordy.

Wzmianka Długosza, według której król już w r. 1479 przestrzegał przed niebezpieczeństwem zdrady na Rusi, wymaga sprostowania o tyle, że nie groziła ona wcale na tle antagonizmu rusko-litewskiego, wyznaniowego lub tem mniej narodowościowego. Taki charakter dopiero później przypisywano tym zaburzeniom, których zresztą Długosz już nie dożył. W rzeczywistości były one tylko odnowieniem tej opozycyi przeciwko Kazi- mierzowi i jego rodzinie, która już w dawni ej-

» Długosz, V 698.

* Cod. ep. III nr. 29.H.

» Por. F. Papśe: Polska i Litwa, I 64/5.

426 OKKE8 KA/IMIKRZOWY li40-149»

szych latach wychodziła kilkakrotnie od pre- tendentów do godności wielkoksiążęcej, od kniaziów i wielmożów, bez różnicy pochodze- nia, dążących do wyłącznej przewagi w pań- stwie litewskiem.

Ci, którzy projekt ustanowienia osobnego w. księcia wysuwali naprawdę tylko dla dobra tego państwa, nie mieli już powodu do niezadowolenia; na razie Kazimierz stale przebywał na Litwie, wyłącznie oddany jej sprawom, a po jego śmierci spełnienie ich życzenia było zapewnione. Tych natomiast, którzy popierali ów postulat dla dogodze- nia własnej ambicyi i żądzy władzy, właśnie stała obec- ność królewska i postanowienie, że przyszłym w. księciem będzie tylko jeden z jego synów, popchnęły do spisku celem zgładzenia Kazimierza i młodych kró- lewiczów 1.

Wiemy, źe przy usunięciu udzielności Kijowa w r. 1471 król rozbił dawne stronnictwo opozycyjne przez po- zyskanie syna jego dawnego przywódcy, Gasztołda, że je- dnak odtąd Michał Olelkowicz stał się tem zacięt- szym wrogiem Kazimierza i tych panów, którzy stanęli u steru władzy. Bezpośrednim jego celem było odzyskanie »ojcowizny«, udzielnego księstwa kijowskiego, dalszym zaś opanowanie całego w. księstwa, do którego jako po- tomek starszej od jagiellońskiej linii Olgierdowiczów *, rów nież rościł sobie prawa, odświeżone niedawno przez kan- dydaturę jego brata Semena. Z tych celów tylko pierw- szy pozostaje w pewnym związku ze stanowiskiem ziem ruskich w państwie jagiellońskiem, a i w tym wypadku po- budkiniezadowoleniatkwiły wyłącznie wpretensyach rodzin- nych jednej gałęzi Gedyminowiczów. Stąd też stronnicy, jakich pozyskał Olelkowicz, to nie bojarzy ru-

* Cod. epist. III nr. 296.

* Sbornik istor. obszczestwa t. 71, s. 501.

OENBZA TBSTAMBNTU KAZ. JAO. I ODNUWIBNIR UNII 427

scy, nawet nie Kij owianie, których świeżo ujęto przez oddanie województwa kijowskiego miejscowemu ziemianinowi, Chodkowiczowi, co ks. Michał odczuł jako szczególne upokorzenie*; w spisku uczestniczy przedew- szystkiem kilku jeszcze kniaziów, blisko spokrew- nionych lub spowinowaconych z Olelkowiczem, oraz sze- reg nieznanych nam niestety panów litewskich*. Cały ruch miał więc wyłącznie charakter akćyi rodowej, a choć mu sprzyjały antagonizmy, nurtujące jak zwykłe wśród możnowładztwa litewsko-ruskiego, już w r. 1481 król i wierni mu panowie stłumili go szybko i energi- cznie ^

Ponieważ jednak spiskowcy przedtem zdołali nawiązać stosunki z zagranicą, nietylko z Mołdawią, ale i z Moskwą, silnie przez to osłabili stanowisko państwa li- tewskiego na ze wnątr z. W miejsce koalicyi przeciwko Moskwie pod przewodem Litwy powstało niebezpieczeń- stwo wspólnej akcyi przeciwko w. księstwu ze strony Wo- łochów, Moskwy i Tatarów; ostatecznie przyszło tylko w lecie 1482 r. do najazdu samego Mengli-Gireja, lecz Litwę spotkała przecież cięższa niż kiedykolwiek w bo- jach tatarskich klęska: zdobycie i zupełne wyniszczenie Kijowa przez Krymców i wzięcie do niewoli wojewody Chodkowicza, właśnie w rok po straceniu pretendenta do księstwa kijowskiego.

Ale rozłam wewnętrzny w w. księstwie,

' Por. Sbornik russk. istor. obszcz. t. 71, str. 503.

* Cod. epist. III nr. 296 (»dy Lyttawschen herren<).

' W dwóch »silvis rerum t ź XVII w. (Ms. Czartor. 1662 s. 310/1; Ms. Biblioteki publ. w Wilnie 11/27, fol. 161/2) spotkaliśmy ciekawe >Fragmentum de supplicio ducum Slucensium Vilnae .sum- pto«, które potwierdza ostatecznie (por. Papee, I 79/80). że ścięcie Olelkowicza i Holszańskiego (30/8 1481) nastąpiło w Wilnie >ante portam ad pontem Yiliaet, a jako główną winę Olelkowicza podaje opuszczenie Nowogrodu wbrew woli króla.

428 OKKKS ICAZIMIBRZOWY 1440- U99

zwracając się przeciwko wspólnej z Polską dynastyi, po- średnio, jak niegdyś knowania Gasztołda, zagrażał też Unii z Koroną. Stąd nie jest to przypadkowem, że wła- śnie po rozruchach r. 1481, mimo że wskutek nich na ra- zie nie mogło być mowy o wspólnej wyprawie przeciw Moskwie, rozpoczęły się bezpośrednie rokowa- nia między radą koronną a litewską. Wiadomość o pierwszem poselstwie, wysłanem w tych latach z Pol- ski do w. księstwa, które sprawował kanclerz Stanisław z Kurozwęk, czerpiemy z późniejszej wzmianki, nie poda- jącej jego daty ^ Ponieważ poselstwo to ułożyło z Litwinami »według dawnego, chwalebnego zwyczaju« wspólny zjazd panów rady obu państw na 2 lutego 1483 r., musiało nadejść gdzieś w drugiej połowie r. 1482, pra- wdopodobnie na zjazd panów w. księstwa, obradujący w Trokach w sierpniu tego roku ^

Pobudkę do nawiązania tych rokowań prawdopodob- nie dał sam król, który nieco przedtenn wysłał do Polski jednego z towarzyszących mu na Litwie urzędników ko- ronnych'. Mimo to do zjazdu polsko-litewskiego nie przy- szło, a nawet Kazimierz nie ruszył się z w. księstwa. Po- wodem odroczenia projektu, który, jak potem zazna- czali Polacy, miał służyć »pożytkowi rzeczypospolitej, oraz unii i zgodzie obu państwa, były ważne sprawy wewnętrzne i zewnętrzne, które zaprzątały panów litewskich.

Wewnętrznych niestety nie znamy bliżej. Mamy tylko wskazówki, że po stłumieniu spisku z r, 1481, w latach następnych (1482/3) starano się wzmocnić stronni- ctwo królewskie, w którem, obok Sudymontowicza i Kieżgajłowiczów, pojawiar się szereg przedstawicieli no- wego pokolenia. to zwłaszcza wiernie oddany królowi

* W^omówionem niżej poselstwie z r. 1484.

* Russk. istoricz. bibł. XXVII nr. 6H, 74. » Cod. epist. III nr. 302.

OENEZA TESTAMENTU KAZ. JAG. 1 ODNOWIEMIE UNII 429

Bohdan Andrzejowicz Sakowicz, który, wstępując w ślady ojca, dostał po Marcinie Gasztołdzie województwo trockie i marszałkostwo ziemskie, za zasługi przy » oprawie « złu- pionego Kijowa \ oraz mężowie przyszłości Miko- łaj Radziwiłł i Jan Zabrzeziński, którym powie- rzono ważne placówki graniczne: Smoleńsk i Połock^,

Na zewnątrz zaś nie ograniczono się do lepszego za- bezpieczenia namiestnictw kresowych, lecz od wiosny r. 1483 powrócono do planuwojny z Moskwą. Już na sejmie wileńskim w kwietniu król sporne z Moskwą księstwa nad Oką związał z Litwą aktem nowego hołdu^, potem przejednał ostatecznie wdowę po Michale Olelko- wiczu, której pozostawił księstwo słuckie *, a na sojusz Iwana z Riazaniem, wyraźnie przeciwko niemu zwrócony, odpowiedział przez przymierze z Twerem ^ Starano się nawet przywrócić lepsze stosunki ż Mengli-Girejem, skła- dając spustoszenie Kijowa na »gniew Boży« ^ a zatargi gra- niczne z Inflantami miały załagodzić rokowania z w. mi- strzem, którego w lipcu tegoż roku król przyjmował w Trokach, w otoczeniu swych synów, panów litewskich, kniaziów ruskich i setek rycerstwa"'.

Przygotowania wojenne były wówczas już niewątpli- wie daleko posunięte; ale właśnie dlatego potrzeba poro- zumienia z Polską, na co dotąd wprost zabrakło czasu.

1 Zestawienie źródeJ u Papće'go: Polska i Litwa, I 94 przyp. 3; późniejszą reminiscencyę por. też w Dokum. Mosk. arch. I 527.

2 Por. Russk. istor. bibl. XXVII nr. 72; Leontowicz: Akty lit. mietriki, I nr. ¥).

» Akty Zap. Rossii I nr. 80; por. ib. nr. 63 (podobny hołd z 21/4 1459 r.).

* Ib. nr. 83.

6 Ib. nr. 79.

« Russk. istor. bibl. XXVII 326.

' Daniłowicz: Skarbiec, II nr. 2016; por. Index actorum saec. XV, nr. 4443.

430 OKKR8 KAZIMIBRZOWY 1440-1499

stała się naglącą. Odczuwał zwłaszcza król i, zostawi- wszy żonę i królewiczów w Grodnie ', udał się w tym celu, po długiej nieobecności, do Korony, na sejm zwo- łany w pobliżu granicy litewskiej, w Lublinie. Wi- doki dla współdziałania polsko-litewskiego wydawały się zrazu bardzo pomyślne. Niedość, że w sposób wyjątkowy kancelarya koronna wzięła udział w rokowaniach dyplo- matycznych z Krymem 2, lecz co ważniejsze, już przy zamknięciu sejmu (20-go lutego) było postanowione \ że uda się z niego na Litwę poselstwo polskie, na którego czele stanęli podkanclerzy Grzegorz z Lubrańca i miecznik k rako wsk i M i kołaj z Tę- czyna*. Wraz z królem, w towarzystwie całego szeregu panów polskich, przedstawicieli wybijających się dzięki łasce jagiellońskiej rodzin Szydłowieckich, Leszczyńskich, Pampowskich ^, posłowie na wiosnę r. 1484 przybyli do Wilna. Zaproponowali radzie litewskiej, aby odbyto wspólny zjazd, zaniechany w poprzednim roku, aby usunięto dro- bne nieporozumienia między obywatelami obu państw przez mieszane komisye graniczne i, odwołując się do króla, jako wspólnego pana, wszystko wogóle uczyniono »dla zachowania dobrej zgody, pokoju i unii obu państw«, którą, jak zapewniali, rada koronna naju- silniej na zawsze utrzymać pragnie.

Nie znamy niestety szczegółów rokowań. Ze jednak doprowadziły do zgodnego porozumienia, na to wska- zuje fakt, że po parutygodniowym pobycie w Wilnie, Mi- kołaj Tęczyński poślubił córkę pierwszego dygnitarza Li-

» Cod. epist. III nr. 307.

* Trafnie to podniósł Papśe, I 114, por. Matric. Summ. I nr. 1709.

* Teki Pawińskiego, II s. 10; por. Papee, s. 385 przy.' 1.

* Metryka koronna XIV s. 80 (w Matric. Summ. I nr. 1725 mylnie zacytowano s. 89).

^ Ib. s. 83, 102 (świadkowie na dokumentach z 9/4 i 4/5 1484 zarejestrowanych w Matric. Summ. I nr. 1651, 1654).

(łBNEZA ilSSTAMBNTU KAZ. JAG. 1 ODNOWIENIE UNII 431

twy, Olechny Sudymontowicza*; spowinowacił się przez to z calem możnowładztwem, które w owej chwili kiero- wało w. księstwem, a zarazem dał pierwszy znany nam pr/ykład coraz liczniejszych odtąd związków rodzinnych między panami Polski i Litwy, które tak silnie ugrunto- wały wzajemny związek polityczny. Ale nie brak też do- wodu, że to porozumienie miało dać konkretny rezultat. Już trzy miesiące później, na zjeździe rady litewskiej w Trokach, Kazimierz zaciężnych koronnych, pod wodzą doświadczonych rotmistrzów, zaczyna przyjmować w służbę »d la potrzeby w. księstwa 1 i tewskiegow^. Zdawało się, że tym razem plan, zarzucony w r. 1480, zo- stanie już na pewno urzeczywistniony. Stało się znowu inaczej, lecz z innego niż wówczas powodu.

W październiku król znowu opuścił Litwę, tym razem na czas dłuższy. Znowu nastąpił , zwrot w jego po- lityce zewnętrznej. Odwrócił się raz jeszcze od spraw wschodnich, moskiewskich, ale nie z powodu planów dy- nastycznych, ani wogóle spraw zachodnich: odwołało go do Korony wzrastające nagle niebezpieczeń- stwo tureckie, które zmusiło do szybkiego powołania wszystkich jej sił zbrojnych w celu obrony ^ Oto właśnie w tym samym czasie, gdy król na Litwie gromadził woj- ska przeciw Moskwie, Turcy zdobyli Kilię i Białogród, porty niezmiernie ważne dla stosunków handlowych obu państw jagiellońskich, a zarazem jedyną część wybrzeża czarnomorskiego, która jeszcze dotąd, pod władzą lennika Kazimierzowego, Stefana mołdawskiego, oddzielała dzier żawy tureckie od sfery wpływów chanatu krymskiego. Zamiast na wyprawę moskiewską król w następnym roku zjechał na Pokucie, aby przyjąć hołd Stefana; pomoc pol

1 Ib. s. 83 (4 5 14841.

* Matricularum summaria 1 nr. 1676, por. też nr. 1642, 1663. O zjeździe rady por. Russk. istor. bib! XXVII nr. 84. » Matricul. Sum. i nr. 1812.

I

432 OKKKU KA2iMlER>^OWY 1440-1499

ska, jaką za to uzyskał, uratowała hospodara od zupełnego pogromu, była jednak niedostateczną do odzyskania owej ciężkiej straty. Wtedy Kazimierz, uważając sprawę czarnomorską za j eszcz e waż niej szą i bardziej naglącą od moskiewskiej, postanowił ku niej zwrócić złączone siły obu swych państw. Nie- długo po hołdzie kołomyjskim, w pierwszych dniach r. 1486 powrócił na Litwę \ ale w tym tylko celu, aby przez szereg poselstw zażegnać wojnę z Moskwą, a nawet za- proponować jej współdziałanie przeciw Turkom 2, do czego nawet i Mengli-Gireja spróbowano pozyskać ^

Najwaźniejszem jednak było pozyskać do tego samą Litwę. Dlatego Kazimierz, wziąwszy z sobą kan- clerza koronnego Krzesława z Kurozwęk* (brata i nastę- pcę Stanisława) i porozumiewając się jeszcze z Wilna z panami rady królestwa, do których wysłał ks. Andrzeja Różę z Borzyszewic ^ skłonił ich, że kanclerzowi i pod- kanclerzemu Lubrańskiemu, który wystąpił w podobnej roli dwa lata przedtem, powierzyli nowe poselstwo do rady litewskiej^ Wskazując na niebezpieczeństwo ze strony sułtana tureckiego, poprosili, aby panowie litew- scy, jako ich bracia, byli im »radni i pomocni przeciw temu okrutnemu nieprzyjacielowi pana naszego najmiło ściwszego i całego chrześcijaństwa«.

Poselstwo to przyjęto zapewne na zjeździe panów rady w Trokach, pod koniec sierpnia-, a jeszcze miesiąc

* Teki Pawińskiego, II s. 90 nn.

» Russk. istoricz. bibl. XXVII nr. 128, s. 443, por. nr. 54/5. 8 Ib. nr. 132, s. 456.

* Teki Pawińskiego, II s. 94, 102, 104. 5 Ib. 8. 176, por. 105 (23/6 1486).

« Znane tylko z odpowiedzi w cytow. niżej poselstwie Zabrze- zińskiego.

' Malinowskij: Sbornik, s. 477.

(łKNEZA TRSTAMBNTD KAZ. JAG. I ODNOWIENIE UNII 433

później Kurcz węcki i Lubrański bawili w Wilnie^, roz- strzygając w obecności innych panów polskich, dworzan królewskich, spór między biskupem wileńskim a jego ka- pitułą. Zasadniczo rada litewska zapatrywała się przychyl- nie na ich propozycyę, zdając sobie sprawę, że niebezpie- czeństwo tureckie zagrażało także w. księstwu. Niedarmo też z odpo wiedział wyprawiono w listopadzie do pa- nów polskich tego właśnie Jana Zabrzezińskiego, który parę miesięcy przedtem brał udział w układach z Moskwą. Mimo to jednak nie ulegało wątpliwości, że obok Tatarów Moskwa, od której się zabezpieczono tylko chwilowo, była dla Litwy wrogiem najgroźniejszym, bliż- szym od sułtana. I dlatego też w poselstwie Zabrzeziń- skiego, nie odmawiając pomocy przeciw Turkom, proszono nawzajem, aby Polska nie opuszczała w. księstwa w jego znowu potrzebach, w niebezpieczeństwie ze strony chana tatarskiego i innych sąsiadów, t. j. oczywiście Moskwy. W związku z tem zaś postawiono trudne pytanie, jak na- leży postąpić, gdyby równocześnie Turcy wyruszyli prze- ciw Polsce, a » nieprzyjaciel tutejszego państwa JKM« prze- ciwko Litwie?

Nie wiadomo, jakie stanowisko w tej sprawie zajęli Polacy, i wogóle o dalszych rokowaniach pol- sko-litewskich nie mamy już tak dokładnych wiadomości; można tylko stwierdzić, że rok później, w grudniu 1487, kanclerz Kurozwęcki znowu przebywa z królem na Li- twie K Niebawem zaś istotnie nastąpiła sytuacya polityczna, jakiej się słusznie obawiali Litwmi, mianowicie równo-

» Kopiaryusz przy w. kapituły wil. I s. XXVI; por. X. J. Kur- czewski: Kościół zamkowy, II 29.

* Malinowskij, s. 99—100, oraz Russk. istor. bibl. XXVII nr. 137 s. 461/3.

» Matric. Summ. II, suppl nr. 101. 9/12 1487 Dobiesław z Ku- rozwęk, wojewoda lubelski, posyła do króla, do Grodna, Klemensa Myszkowskiego, Teki Pawińskiego II s. 195.

O. Halecki: Dzieje Unii Jagiellońskiej. 38

434 OKRES KAZIMIERZOWT 1440 - 1499

czesne zagrożenie i Polski i Litwy z dwóch różnych stron; co prawda nie doprowadziły do tego ró- wnoczesny najazd moskiewski i turecki, lecz układy wscho- dniego wroga Litwy, Iwana Wasilewicza, z zachodnimi wrogami dynastyi jagiellońskiej, a więc i Polski: cesarzem Fryderykiem i Maciejem Korwinem. Nie dziw, że wobec tego wzajemna pomoc wojenna obu państw jagiellońskich objawiała się tylko w pierwszych próbach współdziałania przeciw ciągłym napadom tatarskim i, a natomiast, zanie- chawszy wspólnej walki z Moskwą, starano się także uni- knąć walki z Turcyą, nawiązując z nią rokowania, zakoń- czone układem pokojowym z r. 1489 2.

Ale w słusznem przeświadczeniu, że zewnętrzne nie- bezpieczeństwa obu państw były zażegnane tylko chwi- lowo, że nadto wobec sędziwego wieku króla, po którym każde z nich miało otrzymać osobnego władcę, pożądanem było także wzajemne zbliżenie w stosunkach \<^ewnętrz- nych, porozumiewanie się rady koronnej z litew- ską przez wzajemne poselstwa nie ustawało wcale. Tak n. p. w marcu 1490 r., kiedy na Litwie toczyły się układy w sprawie ślubu królewny Anny z Bogusławem szczecińskim, w radzie królewskiej, zebranej w Grodnie, wśród dygnitarzy litewskich: Sudymontowicza i Sakowi- cza, Radziwiłła i Zabrzezińskiego, oraz Stanisława Kież- gajły, który po ojcu Janie objął starostwo żmudzkie, za- siedli także przedstawiciele Korony: dwukrotny już poseł do Litwinów podkanclerzy Lubrański, kasztelan wieluński Piotr Myszkowski i marszałek dworu Rafał Leszczyński ^,

* Por. Cod. epist. III nr. 322 (o bitwie pod Kopystrzynem r. 1487), a zwłaszcza zwycięstwo pod Zasfawiem po napadzie r. 1490/1 (źródła u Hruszewakiego, IV z 329 przyp. 2, i Papóe'go, 1 228, przyp. 1; por. Hrabyk: Spytek z Jarosławia, s. 69 przyp. 1).

« Cod. epist. III nr. 334.

3 Cod. epist. 1/2 nr. 252/3.

OENB/.A TKSTAMRMTD KAZ. JAG. 1 ODNOWJBNIE UNII 435

Z obu stron sami gorliwi stronnicy króla, przez niego dobrani i wykształceni politycznie, z których młodsi dalej działać będą za jego synów. Jak silnem zaś było poczu- cie ścisłego związku z Litwą wśród społeczeństwa koronnego, o tern świadczy prośba zjazdu kolskiego z końca tego roku, aby król dał Polakom sposobność zasięgnąć zdania rady litewskiej co do cła, o którem radzono na po- przednim sejmie piotrkowskim, i aby się odbył zjazd z Li- twinami u granic królestwa i.

Wówczas, w parę miesięcy po śmierci Macieja wę- gierskiego, raz jeszcze odwróciła uwagę Kazimierza od spraw Unii jego polityka dynastyczna za Karpatami, prze- chodząc przez krytyczną fazę walki między dwoma jego synami. Dopiero gdy starszy, Władysław, utwierdził się ostatecznie w obu królestwach : czeskiem i węgierskiem, król-ojciec, zjechawszy na Litwę, nietylko starał się jeszcze w ostatniej chwili zażegnać niebezpieczeństwo moskiew- skie przez poselstwa do Iwana ^ lecz sprowadził też ze sobą do Wilna szereg panów koronnych % wśród nich do- świadczonego w rokowaniach z Litwinami kanclerza Ku- rozwęckiego i młodego duchownego, sekretarza swego. Dra Jana Lubrańskiego, który w latach następnych, za wzorem starszego brata Grzegorza, miał odegrać ważną rolę w układach polsko-litewskich.

Nie przerwała ich bowiem bynajmniej śmierć Kazimierza Jagiellończyka, dnia 7 czer- wca 1492 r. On, który w pierwszej połowie rządów z ta- kim trudem uśmierzył długi zatarg polsko-litewski, a w dru- giej tak skutecznie przyzwyczajał znowu oba państwa do coraz ściślejszej solidarności, mógł umierać spokoj- ny o losy Unii. Chociaż rokowania polsko-litewskie,

Ib. nr. 256. Ib. nr. 258. AGZ. IX nr. 101.

28*

436 0KRE8 KAZIMIERZO WY 1440-1499

podjęte za jego inicyatywą, wcale się jeszcze nie zajęły wzajemnym stosunkiem prawnopaństwowym, doprowa- dziły przecież do porozumienia co do wspólnej polityki zewnętrznej: w formie przyrzeczeń obu- stronnych poselstw uchwalono jeszcze przed śmiercią kró- lewską, że Polacy i Litwini mają sobie być »radni i po- mocnia przeciw każdemu nieprzyjacielowi, gdzie tylko najpierw zajdzie tego potrzeba ^

Nawet postanowienie, powzięte już 14 lat temu, że po Kazimierzu na Litwie ma zapanować osobny w. książę, w danych warunkach nie zagrażało Unii i dlatego król jeszcze na łożu śmierci polecił Litwinom wybrać Aleksan- dra a Polakom Olbrachta 2. Nietylko bowiem solidarność braterska i interes dynastyczny obu władców zabezpieczały związek ich państw, lecz nadto ojciec przygotował im i w Ko- ronie i w w. księstwie zastęp mężów, zdających sobie doskonale sprawę z konieczności tego związku, gotowych dopracy nad jego unormo- waniem.

Zwłaszcza na Litwie, przedtem tylekroć za wichrzo- nej przez walki stronnictw możnowładczych, z których zwykle przynajmniej jedno zwracało się przeciw Polsce, a nawet przeciw dynastyi jagiellońskiej, w chwili śmierci

1 Kilkakrotnie powołano się na to w rokowaniach polsko-li- tewskich po śmierci Kazimierza, w lecie i jesieni r. 1492; por. Akty zap. Rossii I nr 101 s. 117, nr. 104 s. 122, oraz Malinowskij: Sbor- nik, s. 100, 105.

* Wiarygodności tego faktu bardzo słusznie dowiódł F. Papśe: Polska i Litwa 1 152, a Hruszewskyj : Istorija IV* ekskurs 37 (por. też str. 252) zgoła bezpodstawnie raz jeszcze zaprzeczał za Carem autentyczności tego rozporządzenia, które w świetle naszych wywo- dów o jego genezie, sięgającej r. 1478, staje się jeszcze bardziej zro- zumiałem. Na uwagę zasługuje też nieścisła co prawda tradycya z XVI w. (Kojalowicz: Dniewnik lubi. sejma, s. 64), że Aleksandra ojciec >za żywota posłał na księstwo litewskie za przyzwoleniem spólnem rad koronnych i w. księstwa litewskiego*.

GENEZA TESTAMENTU KAZ. JAG. I ODNOWIENIE UNII 437

Kazimierza na pierwszych miejscach w radzie zasiadał szereg panów^ którzy, wyszedłszy z jego szkoły politycznej, kierowali w. księstwem w jego duchu, w solidarności nie- zamąconej po koniec XV wieku.

Oprócz świeżo mianowanego biskupa wileńskiego Ol- brachta Tabora, najpewniej polskiego pochodzenia \ byli to Mikołaj Radziwiłł, który w swej szybkiej karyerze osta- tnich lat doszedł do województwa wileńskiego i kancler- stwa, wojewoda trocki i marszałek ziemski Piotr Jano- wicz Montygirdowicz, którego miejsce zajął koło r. 1497 dotychczasowy kasztelan trocki Jan Zabrzeziński, kaszte- lan wileński ks. Aleksander Holszański, zięć Olechny Sudy- montowicza, taksamo jak starosta żmudzki Stanisław Kież- gajło, który po Zabrzezińskim otrzymał również i kasztelanię trocką 2. Zwłaszcza trzej pierwsi z nich, którzy wraz z kró- lową byli świadkami przedśmiertnego rozporządzenia Ka- zimierza 3, musieli się przyczynić do szybkiej i gładkiej elekcyi Aleksandra, który po zgonie ojca ze względu na » bezpieczeństwo od nieprzyjaciół« pozostał na Litwie; jego wyniesienie na w. księcia nastąpiło 30 lipca na sej- mie wileńskim, na który zaproszono przedstawicieli wszy- stkich dzielnic w księstwa*. Jeszcze przedtem zaś nade-

' WykazaJ to X. J. Fijałek: Uchrześcłj. Litwy przez Polskę, s. 160.

* Oprócz innych spisów dygnitarzy litewskich por. M Lubaw- skij: Lit.-russkij sejm, s. 332/3 przypisy; że KieżgajZo był zięciem Sudymontowicza, jak Holszański (Wolff: Kniaziowie, s. 102), dowo- dzi dokument z 22/2 1490 w archiwum nieświeskiem, perg. (dod. I) nr. 41, wskazujący również na przyjazne stosunki, które łączyły go z polskim szwagrem, Mikołajem Tęczyńskim.

* Por. późniejszą wzmiankę w Aktach zap. Rossii I nr. 135, 8. 156.

* Akty zap. Rossii I nr. 100; Lubawskij: Sejm, s. 135, przyp. 265. Trafnie wskazał Hruszewskyj (s. 254, przyp. 1) na niepewność późniejszej tradycyi o kontrkandydaturze Semena Michałowicza Olel- kowicza.

438 OKRKS KAZIMIBKKOWY 1440 - 1499

szło do Wilna nieznane bliżej poselstwo polskie, przypominając Litwinom » przyjaźń dawną«, zapraszając ich przedstawicieli na wybór króla polskiego i proponując, aby zaraz na tym sejmie elekcyjnym »naprawiono« do- tychczasowe zaniedbania we wzajemnym stosunku. W od- powiedzi na to Aleksander i panowie rady zaraz wypra- wili do Korony biskupa łuckieg-o Jana i pana SołtanaAleksandrowicza.

Ta wymiana poselstw ^ ma znaczenie podwójne. Po pierwsze dowodzi, że chociaż elekcyę Aleksandra przepro- wadzono bez udziału Polaków, a więc formalnie znowu, jak elekcyę Kazimierza w r. 1440, wbrew postanowieniom pierwotnych aktów unii, krok ten, tłómaczony postanowie- niem Kazimierza, wcale się nie zwracał przeciwko Polsce, gdzie też nie wywołał żadnego niezadowolenia lub pro- testu. Po drugie zaś, widzimy tutaj nietylko dalszy ciąg wymiany poselstw między radą koronną a litewską za ży- cia Kazimierza, lecz zarazem początek dalszych po- dobnych, jeszcze bardziej ożywionych rokowań polsko- litewskich, które doprowadziły do zawarcia n(jwej unii w r. 1499.

Biskup łucki i jego towarzysz poruszyli od razu obie kwestye, około których obracały się wszystkie następne układy, .ledna, to sprawa wzajemnej pomocy na zewnątrz, która już w poprzednicti latach stała na po- rządku dziennym i wymagała tylko przestrzegania i wy- konania ówczesnych uchwał; druga, to kwestya przyszło- ści, wysuwająca się na pierwszy plan wskutek przerwania unii personalnej: nowe unormowanie wzajemnego

1 Poselstwo polskie znamy tylko z odpowiedzi, dołączonej do poselstwa, jakie sprawowali biskup łucki i Soltan, najpierw w imie- niu łksięcia Aleksandra, syna Kazimierza, króla polskiego i w. ks. lit.«, potem w imieniu rady litewskiej (Akty zap. Rossii I nr. 101). Nadto należy uwzględnić odmienny tekst przedłożeń rady w. księ- stwa, ogłoszony u Malinowskiego: Sbornik matierialow, s. 100/1.

GKNKZA TK8TAMBNTU KAZ. JAG, I ODNOWIENIE UNII 439

stosunku prawnopaństwowego Korony i w. k 8 i ę s t w^a.

Było ono konieczne wobec tego, że obecnie jedy- nym śladem ich prawnego związku pozostał tytuł y>supremi ducis Lituaniac, którym król polski nie przestawał się posługiwać. Ale była to zarazem kwestya drażliwa wo- bec dawnych, zaciętych w tej sprawie sporów, które były tylko zawieszone, przez kilkadziesiąt lat pomijane milcze- niem, ale wcale nie rozstrzygnięte. Dlatego też Litwini, chociaż »radzi 8łyszeli« propozycyę polską w tej sprawie, przecież w owem pierwszem poselstwie odkładali do »czasu odpowiedniegott, a na razie zapewniali tylko ogól- nikowo, że i oni chcą zachować dawną »przyjaźń i złą- czenie«. Równocześnie zaś jako pierwsze wspólne zadanie podnieśli wzajemną »radę i pomoc« przeciw zewnętrznym wrogom, wskazując na niebezpieczeństwo, które istotnie dotyczyło w równej mierze Polski i Litwy, mianowicie gromadzenie wojsk sułtańskich w Białogrodzie i porozu- miewanie się Turków i Tatarów u wybrzeży czarnomor- skich.

Zanim jednak można było zająć się którąkolwiek z tych spraw, należało przeprowadzić wybór Olbrachta w Koronie. Na sierpniowym sejmie piotrkowskim wy- stąpiły bowiem przeciwko sobie różne stronnictwa, wysu- wając także innych zupełnie kandydatów ^ Z pośród zwo- lenników innych synów Kazimierza, zasługują na uwagę ci, którzy chcieli wybrać Aleksandra, aby Litwę tem ści- ślej złączyć z Koroną. Projekt ten nie mógł liczyć na przy- chylne przyjęcie w w. księstwie. Gdy jednak pojawiła się także kandydatura mazowiecka, usilne starania Litwinów, by tron polski zapewnić Jagiellończykowi, dowiodły, że chociaż chcieli mieć osobnego pana, bardzo im zależało na

1 Cod. epist. III nr. 381—384, 386—389; Kwart. hist. IX 478/9; Ss. rer. Pol. II 15.

440 0KRB8 KAZIMISRZOWY U40-U99

zachowaniu dynastycznego przynajmniej związku z Polską. Już pierwsze poselstwo litewskie prosiło Polaków, aby uszanowali wolę zmarłego króla; gdy zaś Aleksander zo- stał w. księciem, odrazu w imieniu własnem i panów li- tewskich zwrócił się wprost do książąt mazowieckich ze stanowczem żądaniem, aby się nie sprzeciwiali Olbrachtowi, obiecując im za to wstawiać się za nimi u Polaków co do krzywd, jakie mieli ponosić ze strony Korony ^

Uczyniło to rzeczywiście drugie poselstwo, wy- słane w sierpniu z Wilna do Piotrkowa, a spra- wowane przez Stanisława Pietraszkowicza i Wojciecha Narbutowicza. Ale powtórzyło także z naciskiem żądanie Aleksandra i prośbę rady litewskiej, aby Polacy, według »woli ostatecznej i rozkazania« Kazimierza, »za pana sobie mieli« Olbrachta ^ Aleksander przypominał nawet później bratu, że w ówczesnej jego » potrzebie « gotów był poprzeć go wszelkiemi siłami, z pomocą swych poddanych, ażby się stało zadość woli ich ojca 3. W każdym razie zaś na- cisk ze strony w. księcia i Litwinów silnie się musiał przyczynić do tego, że 27 sierpnia Olbracht został wy- brany królem polskim.

Wysyłając do niego z powinszowaniem kraj czego Mikołaja Mikołaje w icza Radziwiłła^, Aleksander nietylko podniósł coraz częstsze odtąd skargi na zatargi sąsiedzkie u granic Wołynia i Podlasia, ale ponowił też propozycyę wspólnej obrony przed Mengli-Girejem i jego tureckimi posiłkami, bez względu na to, czy chan się skie- ruje przeciwko Polsce lub przeciwko Litwie. Z takiem sa-

* Malinowskij, s. 103—105; Cod. epist. III nr. 380 (nie w po- czątkach lipca, lecz po 30/7, bo Aleksander już tytułuje się w. księ- ciem Litwy).

« Malinowskij, s. 102/3.

' Akty zap. Rossii I nr. 135, s. 157.

* Akty zap. Rossii, I nr. 104.

GENBZA TKSTAMKNTU KAZ. JAG. I ODNOWIENIE UNIf 441

mem wezwaniem równocześnie zwróciJa się rada litewska do senatu polskiego '.

Mimo to jednak współdziałaniu Polski i Litwy w ste- pach nad Morzem Czarnem zrazu stanęły na przeszkodzie dwie okoliczności. Polacy niebawem wysłali na Litwę ka- sztelana żarnowskiego Jana z Przytyka Podlodowskiego i Dra Lubrańskiego^, ale przed podjęciem akcyi na zewnątrz chcieli odnowić Unię i odwołali się w tym celu do dawnych » zobowiązań i zapisóww; Litwini zaś odpowiedzieli, że wprawdzie również pragną ich zachowania, ale chcą -też wspólnie »naprawić« ewen- tualne w tych aktach usterki, co zapowiadało od razu wznowienie sporu o ich in ter pretacyę. Wnet zaś zarówno od tej kwestyi, jak i od planów czarnomorskich odwrócił uwagę Litwinów wybuch długo unikanej wojny z Moskwą: najazd Iwana na wiosnę 1493 r. Zaraz wy- prawili do Polski p. Litawora Chreptowicza, prosząc o po- moc »ludźmi i pieniędzmi «'.

Wówczas jednak ani król polski, ani panowie koronni nie mieli ochoty zwrócić swych sił w tym kierunku, dla nich najbardziej obcym i odległym. Polacy nie odmówili pomocy zasadniczo, ale korzystając z tego, że Litwa pierwsza musiała o nią prosić i żądała nawet dokładnego określe- nia liczby posiłków, odpowiedzieli przez nowe posel- stwo Lubrańskiego*, że zamiast podać feką liczbę, któraby mogła dojść do waadomcści wrogów, udzielą pomocy tylko według postanowień dawnych zapisów, od których nie wolno odstępować przez jakiekolwiek jednostronne dodatki , opuszczenia

» Malinowskij: Sbornik, s. 105/6.

« Wzmianka w poselstwie Lubrańskiego z 1493 r., o którem niiej. Była to prawdopodobnie odpowiedź na poselstwo Radziwiłła, przypada więc na koniec r. 1492.

» Malinowskij. s. 106/7.

* Ib., s. 107/9.

442 okkbk kazimikkzowy 1440-1499

lub zmiany. l'omoc uczynili więc zależną od te^o, czy Li- twini uznają akty unii, zerwane od przeszło 50 lat, które tak silnie zaznaczały przynależność icli państwa do Ko- rony polskiej. Król oficyalnie oświadczył bratu przez Lu- brańskiego, źe wspomoże go »sam swoją osobą i wszyst- kiemi mocamiw, za co Aleksander również oficyalnie po- dziękował mu tak, jak rada litewska podziękowała koron- nej ^. Prawie równocześnie jednak Jan Olbracht wy- stosował do niego poufne pismo ^ z radą, aby ze względu na dobro dynastyi, na niebezpieczeństwa grożące bratu Władysławowi nietylko od Turków, ale też od króla rzym- skiego Maksymiliana, zawarł pokój z Iwanem i po- starał się o trwałą z nim zgodę, poślubiając jego córkę.

Tak się istotnie stało. A w dwa miesiące zaledwo po traktacie z Moskwą, w którym Litwa musiała odstąpić Wiazmę i wschodnią połowę księstw wierchokskich, od- był się w kwietniu 1494 zjazd rodzinny Jagiello- nów wLewoczy na Węgrzech, w którym pierwotnie także Aleksander miał wziąść udział osobisty ^. Bezpośred- nim celem tajnych narad tamtejszych była obrona stano- wiska Władysława ha Węgrzech przed pretensyami Ma- ksymiliana I. Skoro zaś bezpieczeństwo od Zachodu zda- wało się zapewnione taksamo jak od Moskwy, skąd na po- czątku następnego roku przybyła na Litwę w. księżna He- lena, polityka jagiellońska, pod wrażeniem coraz dotkliw- szych najazdów krymskich i groźnej postawy Turcyi, z którą w r. 1494 zawarto tylko trzyletnie zawieszenie broni*, postawiła sobie jako główne zadanie wyprawę

* Ib. s. 109; por. późniejszą wzmiankę w Aktach zap. Rossii I nr. 135 s. 156.

2 Arch. Sang. II nr. 200 (13/11 1493). Pismo to nadeszło może jeszcze na sejm wileński, który w listopadzie r. 1493 (Lubawskij: Sejm, s. 133 nr. 261) obradował nad układami z Moskwą.

8 Por. relacyę Liechtensteina z 5/3 1494 u Finkla: Zjazd Ja- giellonów w Lewoczy, Kwart, histor. XXVIII 349 przyp. 26.

* Cod. epist. III nr. 402/3.

OKNEZA TK8TAMKNTU KAZ. JA«. I ODNOW^IRNIK UNII 443

czarnomorską. Oczywiście projekt ten dał się uskute- cznić tylko wspólnemi siłami Polski i Litwy, które zre- sztą i teraz łączyły się często w walkach z Tatarami*; ożywił też od razu wzajemne rokowania między oboma państwami.

Przygotowania rozpoczęły się już w marcu r. 1495, podczas odwiedzin królowej-matki i kardynała Fryderyka Jagiellończyka w Wilnie ^ Równocześnie zapewne przy- byli do Aleksandra Filip Kallimach, jako poseł Jana Ol- brachta, i Hieronim Radziejowski, jako poseł królewicza Zygmunta 3. Porozumienie wszystkich członków rodziny królewskiej pozostawało w związku z planem zaopatrzenia najmłodszego z braci, przez stworzenie dla niego osobnej dzielnicy kijowskiej*. Podczas gdy odrębne księ- stwo kijowskie pod Olei kowiczami poważnie zagrażało je- dności państwa jagiellońskiego i interesom dynastyi. za nowym projektem przemawiały nietylko względy rodzinne: razjeszcze wyłaniał się zarys try alisty czn ej formy Unii, w którejby nowa, trzecia część składowa objęła zadanie obrony południowo- wschodnich kresów.

Nadto, jak o tem świadczy odpowiedź Aleksandra na poselstwo Kallimacha, udzielona przez Stanisława Pie- traszkowicza^, dalszym środkiem przygotowawczym do

1 Np. w bitwie pod Wiśniowcem w r. 1494, Ss. rer. Hol. II 21.

* Polnoje sobr. XVII 553. Datę pozwala ustalić dokument,- wy- stawiony przez kardynała Fryderyka w Wilnie, 16/3 1495 r. (Mu- zeum XX. Czartor., perg. nr. 639); równocześnie odbywał się tam zjazd rady litewskiej (Akty zap. Rossii I nr. 126).

» O »panu Filipie* wzmianka w Cod. epist. III nr. 421, o »pa- nu Jaronimie, wojewodzicu rawskim*, w Aktach zap. Rossii I nr. 135 s. 157.

* Ze sdzial w naszem państwie«, którego Zygmunt żądał od Aleksandra, to było księstwo kijowskie, dowodzi list Iwana w Aktach zap. Rossii I nr. 136.

* Cod. epist. III nr. 421 (z drugiej połowy r. 1495, jak dowo- dzi data następnego poselstwa).

444 OKKBS KAZIMIKKZOWY 1440-1499

wspólnej wyprawy czarnomorskiej, której celem było zdo- bycie Kilii i Białogrodu i utwierdzenie zamków granicz- nych przez stałe załogi, miało być odnowienie Unii polsko-litewskiej. Także w tej sprawie inicyatywa przechodziła znowu w ręce dynasty i. To tez za- miast o nienaruszonem zachowaniu dawnych zapisów, w myśl stanowiska polskiego, niedogodnego nietylko dla Litwy, lecz i dla Jagiellonów, słyszymy o przeprowadze- niu »zapisów« wzajemnych »słusznym a radnym obycza- jem bez obrażenia czci i bez szkody obu państw«, a więc na zasadzie równorzędności państwowej Ko- ro n y i W, Księstwa.

Oczywiście nie można było załatwić tych różnorod- nych kwestyi w ścisłem kole rodziny panującej. Nawet do zaopatrzenia Zygmunta nie wystarczała » dobra wola« Aleksandra. Daremnie młody królewicz, niezadowolony z ogólnikowej obietnicy, udzielonej mu przez Pietraszko- wicza, starał się wywrzeć nacisk na brata przez poselstwo Krzysztofa Szydłowieckiego. Sejm litewski, zwołany do Berszt w marcu r. 1496 ', stanowczo się sprzeciwił podziałowi w, księstwa, nie chcąc mieć dwóch pa- nów. Gdy zaś Aleksander, pełen obawy, że Zygmunt mógłby praw swych dochodzić siłą, zasięgnął przez LitaworaChrep- towicza rady dworu krakowskiego, powstał plan pie- niężnego odszkodowania najmłodszego Jagiellończyka. Zanim jednak ustalono wysokość tej sumy w ożywio- nej korespondencyi jego braci i królowej-matki 2, wszy- stkie sprawy, łączące się ze stosunkiem do Litwy i z wojną turecko-tatarską, do której już gotowano się w Polsce, podjął senat koronny w uroczyste m poselstwie

1 Russk. istoricz. bibl. XXVII 660/1; co do daty Lubawskij, s- 132 przyp. 254.

" Akty zap. Rossii I nr. 135 I— VI. Litawora wysiano z Me recza 9/4 1496.

GSafBZA TESTAMENTU KAZ. JAG. 1 ODNOWIENIE LNU 445

do Aleksandrą i panów litewskich. Na sejm wi- leński, zebrany w czerwcu r. 1496 \ wysłano dwóch wy- sokich dostojników: wojewodę sieradzkiego Popowskiego i wojewodę bełskiego, Mikołaja Tęczyńskiego^, tego samego, który już 12 lat przedtem posłowe^ do Wilna w sprawie Unii i poślubił Sudymontowiczównę.

Najmniej widoków pomyślnego przeprowadzenia miała sprawa dzielnicy kijowskiej Zygmunta, chociaż Po- lacy raz jeszcze poprosili Aleksandra, aby zaopatrzył brata ))częścią państwa swego dziedzicznego«, które, jak mówili »osobnem niebieskiem zarządzeniem króle i książęta rodzi i innym ludom i ziemiom podaje«.

Bezskutecznie prosili o poparcie tego planu niechęt- nych mu od początku panów litewskich. Może nie bez wpływu Iwana moskiewskiego, który \y liście do córki ^ dał wyraz niezadowoleniu z zamierzonego wyodrębnienia Kijowa pod władzą jagiellońską, pominięto ten projekt mil- czeniem, obiecując tylko wspomódz Zygmunta wpewną sumą pieniędzy«.

Za to dla sprawy Unii widoki zdawały się jaknaj le psze. Polacy wydobyli wprawdzie i przywieźli do Wilna jeden z dawnych jej aktów z czasów Jagiełły i Witołda, ale właśnie ten, w którym żadnej nie było wzmianki o wcieleniu Litwy do Korony, mianowicie akt horodelski panów litewskich. Trudno przypuścić, aby, jak twierdził Popowski, »o żadnych innych zapisach sami nie wied zieli «; raczej trzeba przyjąć, że pragnąc dla wyprawy czarnomorskiej uzyskać pomoc Litwinów, któ-

1 Datę podaje dok. Aleksandra z 28/6 1496, wystawiony »in conventione Yilnensi generali* (Teki Naruszew. t. 23 nr. 110); zdaje się, że sejm trwał jeszcze 8/7, por. Leontowicz; Akty lit. mietriki, I nr. 290.

* Akta tego poselstwa u Malinowskiego: Sbornik, s. 110—116.

* Akty zap. Rossii I nr. 136.

446 OKRKS KAZIMIKRZOWY 1440" U99

rych przestrzegali przed grożącem połączeniem Turków z Tatarami, byli zdecydowani ustąpić w sprawie ró- wnorzędności państwowej w. księstwa. Skłania- jąc się do tego już od połowy panowania Kazimierza, teraz podtrzymywano tylko formalnie zasadę, że nową unię zawiera się na podstawie dawnych aktów. Istotnie też pa- nowie litewscy przyznali, że w kopii »zapisu«, którą im przedłożyli posłowie polscy za pośrednictwem Aleksandra, »niema nic szkodliwego lub poniżającego« dla którejkol- wiek strony; oświadczyli gotowość jego zatwierdzenia i zaraz na sejmie wileńskim ułożyli projekt odpowie- dniego aktu.

Projekt ten 1, jako uroczyste odnowienie »unii, ligi i przymierzać* z czasów Jagiełły i Witołda, wraz z obietnicą złożoną w imieniu całej Litwy, że w żadnej potrzebie Pol- ski nie opuści, lecz udzieli jej wszelkiej pomocy, pozornie mógł zadowolnić przedstawicieli Korony. Mimo to jednak, jak później przypominali Litwini, Popowski i Tęczyński »tego zapisu u nas nie chcieli wzi ą ść, nie wiemy, dlaczegocc *,

Powód jest całkiem jasny. Projekt litewski, obok nie- bezpiecznego zastrzeżenia, że jakaś przeszkoda w udzie- leniu pomocy nie ma jeszcze oznaczać naruszenia układu, zawierał jeszcze dwa doniosłe dodatki. Nierówność jaka według poprzednich unii zachodziła między obsadze- niem tronu w Polsce i na Litwie, na niekorzyść tej ostat- niej, chciano usunąć w ten sposób, że odtąd elekcya w kaź- dem z obu państw miała być ograniczona do wypadku? gdyby wygasła rządząca nim linia Jagiellonów, a następcę należało wybrać z pozostałej linii tejże dynastyi, panują- cej w drugiem państwie. Zabezpieczało to oczywiście trwałość związku polsko-litewskiego, ale Polaków pozba-

» Cod. epist. III nr. 422.

* Malinowskij: Sbornik, s. 116/7.

GENRZA TESTAMENTU KAZ. JAG. 1 OUNOWIENIK UNJI 447

wiało zdobytego już za Jagiełły prawa wolnej elekcyi, przywracało też w Koronie dziedziczne prawa dynastyi jagiellońskiej. Oczywiście dla posłów rady koronnej artykuł ten był nie do przyjęcia. Wiedząc je- dnak, że niewątpliwie wprowadził go do projektu litew- skiego wpływ rodziny królewskiej, nie wystąpili przeciwko niemu otwarcie, lecz odpowiadając wymijająco na propo- zycyę Litwinów, wskazali tylko na drugi dodatek proje- ktu, również dla nich niemiły, jako na główną przeszkodę. W nim bowiem panowie litewscy, zgodnie z ustnem oświadczeniem wojewody trockiego Montygirdowicza ^, za- strzegali się, że innych dawnych zapisów, poniża- jących i naruszających godność jednej strony, nie będą się trzymać, tak jak je już odrzucali ich przodkowie. Mamy wskazówkę ', że głównie mieli na my- śli unię wileńską z 1401 r., która tworzyła podstawę ca- łej dawniejszej koncepcyi wzajemnego stosunku, oraz akt horodelski Jagiełły i Witołda. który, w przeciwieństwie do współczesnego mu aktu panów litewskich, tak dobitnie stwierdzał wcielenie Litwy do Polski. To żądanie dostar- czyło posłom polskim wymówki że co do » dawnych za- pisów niektórych« na razie nie mają żadnego polecenia od króla i senatu, tak, że rokowania wileńskie z 1496 r. skończyły się także w sprawie Unii całkiem bezskute- cznie '.

Ponieważ jednak projekt, który wówczas powstał, był

' Ib. 115.

* W kopii, z której znamy ten i następny projekt litewski, bezpośrednio po nich przepisano akt unii Litwinów z r. 1401 i akt Jagiełły i Witolda z r. 1413 (por. uwagę do Cod. epist. III nr. 423),

» Warto zwrócić uwagę, że niedZugo po poselstwie senatu ko- ronnego przybył na Litwę starosta łomżyński Podoski i ułożył z Mi- kołajem Radziwiłłem, wojewodą wileńskim, ślub jego córki Anny z ks. Konradem mazowieckim (Kod. dypl. mazow., nr. 264, 29/9 1496).

448 OKKKS KAZIMIBRZOWY 1440- 1499

równie dogodny dla Litwinów, jak i dla dynastyi, raz je- szcze spróbowano skłonić Polaków do jego przyjęcia. Skoro ich posłowie wymówili się brakiem pełnomocnictwa, wysłano z Litwy jeszcze w tym samym roku dwóch posłów do rady koronnej, biskupa łuckiego Jana jak w r. 1492 i Stańka Kostewicza, którego potem zastąpił Seńko Olizarowicz i. Oświadczając na nowo gotowość do unii »równym i słusznym a radnym oby- czajem« i do wzajemnej pomocy, zawieźli Polakom ))minutę tego zapisu«, którego przyjęcie proponowali. Za- wierał on tym razem dosłowny transumpt aktu Litwinów zr. 1413 2, co było formalnem ustępstwem na rzecz zasady niezmienionego zachowania dawnych układów; ale dodawano znowu owe dwa zastrzeżenia co do unieważnienia innych aktów a zwłaszcza co do elekcyi. Stąd o ile wiemy, Polacy na to poselstwo nie udzielili nawet odpowiedzi. Rzecz pozostała w zawieszeniu. Natomiast Jagiellonowie nie dopuścili do tego, aby zarazem przepadł plan wspólnej, polsko-litewskiej wy- prawy czarnomorskiej. W tym samym czasie zapewne, gdy jechało do Polski poselstwo Litwinów, późną jesienią 1496 r., Aleksander, Jan Olbracht i królewicz Zygmunt w gronie najbliższych doradców odbyli dwutygodniowe tajne narady w granicznym Parczowie^ Ich to

* Malinowskij : SborniU, s. 116/7, por. 119/20. Do tego samego roku odnosi wydawca (s. 117/19) i inne poselstwo Aleksandra i Li- twinów do panów koronnych, z prośbą o pomoc przociwko Mo- skwie, co się jednak wydaje bardzo wątpliwem; pozostaje ono ra- czej w związku z poselstwem litewskiem do Lubeki w czerwcu r. 1498 (LEK, 2 Abt. I nr. 700), które, widząc może, że na razie nie podobna liczyć na pomoc polską, tam szukało przymieraa, skar- żąc się na najazdy moskiewskie i proponując wzajemną pomoc prze- ciwko wszystkim, z wyjątkiem króla Polski.

2 Cod. epist. III nr. 423.

» Polnoje sobr. XVII 554; co do daty por. itinerarium Aleksan- dra u Lubawskiego, s. 131 przyp. 252.

GBNBZA TKSrAMENTU KAZ. JA(ł. I ODNOWIENIE UNII 449

niewątpliwie rezultatem była wojna 1497 r. Pierwszy wyruszył król polski, ale niebawem i Aleksan- der, któremu niemniej zagrażało niebezpieczeństwo turec- kie ^ zabezpieczywszy granicę moskiewską przez objazd Smoleńska, Witebska i Połocka ', pociągnął na południe. Pod koniec lipca, w przeddzień wkroczenia króla polskiego do Bukowiny, Aleksander był już na Wołyniu, w Zasła- wiu; wojsko litewskie, dowodzone przez hetmana Ostrog- skiego, walczyło pomyślnie z Tatarami, a we wrześniu sta- nęło w Bracławiu podolskim, niedawno złupionym przez Wołochów^.

Celem wyprawy była niewątliwie wojna z Turcyą dla odzyskania brzegów czarnomor- skich*. Nie rozstrzygamy tutaj kwestyi, czy zwrócenie się przeciw Stefanowi mołdawskiemu było z góry taje- mnie ułożone przez Jagiellonów, uważających zajęcie Moł- dawii za konieczny środek do tego celu, czy też wywo- łało je dopiero zdradzieckie przerzucenie się hospodara na stronę turecką i najazd jego na Pokucie; ale w każdym razie z chwilą, gdy się okazało, że najpierw trzeba iść przeciw Wołochom, panowie litewscy odmówili dalszego udziału w woj nie 5. Oświadczyli Aleksan- drowi, że nie należy naruszać pokoju ze Stefanem; zabez- pieczyli się od niego jedynie przez obwarowanie Bracła- wia, a na pomoc dla Polaków, na obronę ziem koronnych, zgodzili się tylko wysłać ochotników ^ Taki udział Litwi-

» Por. Cod. epist. III nr. 427 s. 444. Mb.

* Itinerarium wyżej cyt; Ss. rer. Pruss. V 299; Źród/a dziej X 64, por. VI 117; Arch. Sang. I nr. 114; Ulanickij : Matier. s. 132.

* Matricularum Suminaria II nr. 745, 759; Cod. epist. III nr 427, s. 444.

* Opowieść latopisa (Poln. sobr. XVII 554/7) potwierdza i uzu- pełnia wzmianlia w poselstwie rady litewskiej z r, 1509 (Malinow- skij: Sbornik, s. 139 n.).

* Wzmianka o litewskich uczestnikach wojny wołoskiej w Ma-

O. Halecki: Dzieje Unii Jagiellońskiej. 29

450 OKRES KAZlMlBKZOWy 1440-U99

nów, nie chcących drażnić moskiewskiego sojusznika Ste- fana, wystarczył zaledwo do ułatwienia odwrotu po klęsce bukowińskiej *; gdy zaś w następnym roku Stefan w od- wecie po raz pierwszy sprowadził nietylko Tatarów, ale i Turków na ziemie jag-iellońskie, nadzieja odzyska- nia dostępu do Morza Czarnego była straconą. Klęska i jej skutki spadły w pierwszym rzędzie na Koronę. Ona teraz popadła w konieczność ubiegania się o pomoc litewską dla własnej obrony, jak przed- tem Litwa podczas wojny moskiewskiej. Odrazu też za- znaczył się ciekawy zwrot we wzajemnym stosunku. Już w r. 1498 wyprawiono znowu uroczyste poselstwo na Litwę, z arcybiskupem lwowskim Andrzejem Różą Borzy- szowskim i kasztelanem sieradzkim Mikołajem Kurozwę- ckim (bratem kanclerza Krzesława) na czele. Ale taksamo, jak Polacy w r. 1493 a, jak zobaczymy, z lepszym skut- kiem, Litwini postanowili wyzyskać trudne położenie drugiej strony, aby wreszcie osiąg- nąć spełnienie swych żądań w sprawie Unii. Byli skłonni do współdziałania z Polakami na zewnątrz, gdyż i oni byli niespokojni o bezpieczeństwo swych granic, zwłaszcza o los Kijowa, któremu zagrażali teraz równo- cześnie Turcy, Tatarzy i Moskwa 2. Ale, nie pomijając tej sprawy w rokowaniach z Polską, Litwini posłom swo- im, których na początku r. 1499 wyprawili do Korony: biskupowi żmudzkiemu Marcinowi i doświadczonemu w tej sprawie Janowi Zabrzezińskiemu, dali zarazem peł-

tric. Sumra. II nr. 1408; ib. nr. 742, 1069 wskazówki, że ci ochotnicy, nadesłani przez Aleksandra, to byli po części polscy dworzanie w. księcia litewskiego.

» Ss. rer. Pol. II 82, por. 311/2.

* Instrukcye dla poselstwa litewskiego, wydane z Metryki lit. u Malinowskiego, s. 119—121, a z odpisu w Tekach Narusz, (w prze- kładzie polskim) w Cod. epist. III nr. 442—444; zawierają one zara- zem wzmianki o poprzedniem poselstwie panów polskich.

GKNRZA TKsrAMKNIU KAZ. JAU. 1 ODNOWIENIE UNII 451

nomocnictwo w. księcia i jego rady do odnowienia wkon- federatjyl'! ligi« z Polakami*.

Rzeczywiście też posłowie ci oświadczyli już Olbrach- towi w imieniu brata, że Aleksander jest gotów udzielić mu wszelkiej pomocy, nie może jednak skłonić do tego panów litewskich, póki nie będą mieli »równych zapisów« z Po- lakami. W imieniu zaś rady litewskiej wprost powiedzieli królowi i senatowi polskiemu, że przedtem trzeba dokoń- czyć sprawy unii niezałatwionej przez poprzednie posel- stwa; na razie Litwinów, chociaż chętnieby pomogli swej »braci« przeciw poganom, ))wstrzymują« dawniejsze nie- słuszne a nierówne zapisy. Przy tej sposobności wytoczyli także inne pretensye do Polaków, zwłaszcza sprawę wy- syłania prezentacyi papieskich na biskupstwa litewskie do króla zamiast do w. księcia, do której potem dodano jesz- cze sprawę zatargów granicznych między Wołynianami a szlachtą koronną. ^

Chwila była dobrze wybraną. Biskup Marcin i Za- brzeziński, którzy na przemian wyłuszczali stanowisko Litwy, odbyli w Krakowie dłuższe narady z senatem koronnym za zgodą króla a pod przewodnictwem kardynała- prymasa Fryderyka Jagiellończyka i dnia 6 maja istotnie uzyskali owe »słuszne a radne zapisy na obie strony r ó wno«.

Pierwotny akt senatu polskiego został później wyco- fany i zupełnie zaginął. Chcąc bowiem w nim umieścić transumpt aktu horodelskiego panów polskich, którego oryginał był na Litwie, zobowiązano się już 14 maja w osobnem oświadczeniu 2, że skoro tylko Litwini ten akt

1 Cod. epist. III nr. 441 (oryg. w arch. nieświeskiem, por. Ku- trzeba: Unia, s. 550 przyp. 3).

* Cod. epist. III nr. 449. Ze wówczas posłowie Aleksandra je- szcze bawili w Krakowie, dowodzą Matric. Summ. II nr. 1410 i 1414; ie towarzyszyli im też inni bojarzy litewscy, ib. nr. 1408.

29*

452 0KKK8 KAZrMIRkZOWY U40-1499

wydobędą i zechcą, aby Polacy wciągnęli go dosłownie, tak jak oni akt własnych przodków, do swego aktu no- wego, panowie koronni spełnią to żądanie i krakowski akt unii z 6 maja 1499 r., bez zmiany daty, lecz z włą- czenienn transumptu, wystawią na nowo. Tak się też isto- tnie stało, ale i ten ostateczny dokument strony polskiej zachował się tylko w odpisie ^ W oryginale posiadamy za to całkiem analogiczny akt unii ze strony litewskiej 2, wystawiony po powrocie obu posłów w. księstwa do Wilna, dnia 24 lipca 1499 r. na sejmie walnym; figurują na nim, taksamo jak naakcie polskim, tylko panowie rady, bez wyjątku urzędnicy, chociaż występują w imieniu ogółu ziemian w. księstwa; zasługuje też na uuagę, że chociaż nową unię, tak jak dawniejsze, zawierają w imieniu całego państwa, w. księstwa wraz z »podległemi mu ziemiami«, przedsta- wicieli tych ostatnich, t. j. dzielnic ruskich, nie wspomnianych nawet ogólnikowo, brakuje zupełnie ^ Treść układu polsko-litewskiego zr. 1499 jest nadzwyczaj podobną do projektu litew- skiego z r. 1496. Znowu czytamy o uroczystem odno- wieniu unii; znowu czyni się to za pomocą transumptu dawnych aktów, lecz znowu tylko takich, które uznano za » równie uczciwe dla obu stron«, bo przecież także dokument szlachty polskiej z 1413 r. nic nie mówił o wcieleniu Litwy; znowu na końcu unieważnia się inne zapisy poprzednie, »naruszające wspólną -uczci- woscK, przez przodków nie zachowywane, co było oczywi- ście ważnem ustępstwem ze strony Polaków

» Teki Naruszewicza t. 23 nr. 19H; Ms. Czartor. 239 nr. 24 i 25.

* Wielokrotnie drukowany, np. u Dzialjńskiego: Zbiór praw lit,., s. 72/6; oryg. w Muzeum XX. Czartor. perg. nr. 650.

' Z jedynym wyjątkiem starosty połockiego Grzegorza Paca (zresztą Litwina z pochodzenia); jego obecność pozostaje w zwią- aku t wyrokiem wydanym przez Aleksandra 12/7 w sporze bojarów i mieszczan polockich (Akty zap. Rossii I nr. 175).

GKNKZA TK-STAMENTd KAZ. JAG. I ODNOWIENIE UNII 453

W sprawie, która jeszcze trzy lata temu posłużyła im do zerwania rokowań.

Ale jest jedna doniosła różnica między unią z 1499 r. a wcześniejszym projektem. Polacy odnieśli zwy- cięstwo, wprawdzie nie nad Litwinami, lecz nad dynasty ą, przez sposób, w jaki usunięto to upo- śledzenie Litwinów, » które wskutek krótkości wyrażenia się« (jak teraz twierdzono) zawierał w r, 1413 naw^et akt ich własnych przodków. W r. 1496 różnicę między usta- nawianiem w. książąt Litwy a obsadzaniem tronu pol- skiego chciano usunąć przez to, że w obu państwach ograniczono elekcyę do wypadków, gdy wkładca umierał bezpotomnie, i do domu jagiellońskiego; i teraz oba pań- stwa zrównano w tej sprawie, ale postanowiono tylko, bez żadnych zastrzeżeń co do dynastyi i jej praw dziedzicznych, że elekcya po śmierci króla, względnie w. księcia, nie ma nastąpić »bez wiedzy i rady« panów (przy Polakach dodano: i szlachty) drugiego pań- stwa, zaproszonych w tym celu w odpowiednim czasie.

Trzeba przyznać ^ że według dzisiejszej ter- minologii praw^niczej nowy układ polskoli- tewski był tylko przymierzem dwóch zupełnie niezależnych państw. Wszak nie stwarzał między nimi żadnego czynnika wspólnego, który mógł tylko powstać w przyszłości, gdyby przy jednej z owych wolnych elek- cyi wybrano władcę drugiego państwa. Ale podnieść trzeba, że mimo to w oczach współczesnych, którzy we wszystkich aktach mówią promiscue o »unii i przymie- rzu«, oznaczając w ten sposób zarówno układy z czasów Jagiełły, jak i świeżo zawarty, ten ostatni był również unią, zwłaszcza że przyszedł do skutku w formie odno- wienia tamtych.

Tej świadomości, że znowu zawierano unię, nie mo-

* Zaznaczył to Kutrzeba, 1. c. s., 556/7.

454 OKKBS KAZIMIRR/.OWY 1440-1499

gły zmienić różnice formalne, w porównaniu l po- przedniemi uniami. Olbracht swego aktu unii, czyli raczej jej zatwierdzenia, nie wystawił dla Litwy, jak to dawniej w tych wypadkach czynił król polski, lecz wydał go dla własnych poddanych ', a w. książę Litwy wogóle żadnego aktu nie wydał. Król polski nie zwracał się, jak niegdyś, do Litwinów i ich w. księcia, bo według nowej koncep- cyi Unii byli od niego zupełnie niezależni, mimo tytułu y)supremi ducis LituaniaeK^ który i teraz zachował. W ca- łem zatwierdzeniu Olbrachtowem, datowanem również z 6 maja 1499 r. 2, ważnym jest tylko ustęp końcowy, gdzie się zastrzega, nie uszczupla przez to godności i prawa w. ks. Aleksandra i swego własnego. Dotyczyło to oczywi- ście ich praw dziedzicznych do Litwy; stanowiło zapowiedź, że mimo przemilczenia tych praw w aktach unii udział doradczy Polaków przy przyszłych elekcyach na Litwie nie może doprowadzić do wyboru innego w. księ- cia, jak tylko Jagiellończyka. Aleksander nie potrzebował zwracać się z tem do swych poddanych litewskich, gdyż tam nikt nie zaprzeczał dziedzicznym prawom jego rodu. W tem zastrzeżeniu dynasty i, mocnej właśnie wówczas ścisłą solidarnością braci jagiellońskich, zasiada- jących na czterech tronach, zastrzeżeniu, które illuzo- ryczną czyniło wolność i równość elekcyi w układających się państwach, tkwił jeden niedostatek nowej unii. Drugim, bez porównania poważniejszym, było wielkie rozluźnienie związku polsko-litew- skiego, które ona usankcyonowała. Obie strony zwycię- żyły właśnie w tem. co podkopywało ścisłość i trwałość tego związku, którą projekt z 1496 r. zabezpieczał o wiele lepiej Z horodelskich zobowiązań, pozornie odnowionych, pozostała tylko wzajemna pomoc w razie najazdu nie-

1 Por. ib., s. 551 przyp. 4. » Cod. epist. 111 nr. 448

GENEZA TESTAMENTU KAZ. JAO. I ODNOWIKMIE UNII 455

przyjacielskiego i obietnica nie podejmowania własnych wojen bez porozumienia z drugiem państwem. Nie zabez- pieczono natomiast wspólności dynastyi, która na razie jeszcze w^zmacniała związek wzajemny; nie stworzono ża- dnego organu czy urządzenia, któreby ułatwiło obopólne porozumiewanie się; nie zdobyto się na żaden przepis, któryby zapewniał dotrzymanie obietnicy pomocy na ze- wnątrz lub bliżej określał.

Dlatego unia z r. 1499 r., nie odpowiadająca ani trudnemu położeniu Polski i Litwy wobec zagranicznych wrogów ani ich wewnętrznemu zbliżeniu w przeszło stu- letniem współżyciu, nie rozpoczyna nowego okresu w ich wzajemnym stosunku, lecz zamyka po- przedni. Na samym jego schyłku przyobleka w prze- pisy prawne, przyjęte przez obie strony, ten stan rzeczy, który się wytworzył w ostatnich 50 la- tach. Dotyczy to zarówno stosunku Litwy do Korony, która jej przyznała zupełną odrębność i równorzędność państwową, jak też i sporu o ziemie ruskie, którego wcale nie poruszono, uznając milcząco stan posiadania. Cho- dziłoteraz o to. aby równorzędność osobnego państwa litewskiego pogodzić i połączyć ze wzmocnieniem i utrwaleniem jego związku z państwem polskie m. Zdumiewający na pozór fakt, że droga ku temu znalazła się już po dwóch latach, był nietylko koniecznym wynikiem zewnętrznego niebez- pieczeństwa, ale też szybkim, jak zwykle, owocem dobrowolnego ustępstwa ze strony polskiej wobec słusznych żądań litewskich. Dlaczego jed- nak nowa koncepcya Unii, tak obiecująca na przyszłość, zrazu zaledwo na parę lat zdołała wejść w życie, to nam musi wyjaśnić dalszy proces wewnętrznej przebudowy politycznej ziem litewsko -ruskich, dokonany w drugim okresie dziejów ich połączenia z Polską.

456 OKRES KAZIMIBRZOWY 1440-14g9

4. Panowie litewsko -ruscy.

Kryzys Unii w latach 1430 do 1440, przejście od pierwszego do drugiego okresu jej dziejów, wywołał prawnopaństwowy zatarg polsko-litewski, który zachwiał Unią na początku drugiego okresu i spowodował jej pra- wne rozluźnienie na jego schyłku, oraz spór o ziemie ruskie, który przez kilkanaście lat groził co chwila pono- wnym wybuchem wojny domowej. Ale ten sam kryzys rozstrzygnął też o tem, że odtąd także na Litwie i na Rusi czynnik społeczny będzie miał podo- bny co w Polsce wływ na polityczną budowę państwa i że ta budowa zachowa formę duali- styczną z podziałem Rusi między obie połowy, niezmienionym już przez dalsze spory.

Proces assymilacyi różnych części Unii jagiellońskiej nie stał się przez to mniej skomplikowanym. Najła- twiej i najprędzej dokonała się bezpośrednia assymilacya ziem ruskich Korony do reszty królestwa polskiego. W w. księstwie zaś, obok upodabniania się jego całości do Polski, nie- przerwanego przez coraz silniejsze wyodrębnienie pań- stwowe, można stwierdzić równoczesne zacieranie się różnic między Litwą ściślejszą, a jej dzielni- cami. Ziemie ruskie Litwy, oddzielone nową granicą pań- stwową od Rusi koronnej, a za to objęte od r. 1434 usta- wodawstwem w. księstwa, bezpośrednio upodabniają się do właściwej Litwy, a tylko pośrednio, wraz z nią, do Polski, z którą tymczasem Ruś czerwona i zachodnie Podole łączyły się coraz ściślej.

Na objawach charakterystycznych dla w. księstwa litew- skiego z drugiej połowy XV w., mianowicie na wytworze- niu się potężnego żywiołu m ożno władczeg o i starciach między dążeniem do jedności pań- stwowej a partykularyzmem poszczególnych

PANOWIE LITEWSKO- KUSCY 457

dzielnic, odbiły się nietylko wypadki z lat 1430/40, ale także wpływy polskie. W tych jednak dziedzinach prąd assymilacyi do Polski jest tein ciekawszy, że jej wzór, przeszczepiony na grunt odmienny, do odmien- nych też doprowadził wyników. Dotyczy to w pierw- szym rzędzie a panów « w, księstwa litewskiego. Ich rola dziejowa, już wówczas bardzo doniosła, wzrasta- jąc jeszcze na początku następnego okresu, prześcignie znacznie rolę polityczną magnatów koronnych. Mimo to jednak dwie ważne analogie między możnowładztwem polskiem a litewskiem dowodzą, że drugie powstało w znacznej mierze pod wpływem i za wzorem pierwszego. Z tych analogii jedna tkwi w samej istocie tej warstwa społecznej, druga w jej genezie i warunkach, w jakich się rozwinęła.

Przedewszystkiem »panowie« w. księstwa, zupełnie tak' samo, jak owi «baronesa, których spotykamy i w Pol- sce obok zwykłych »nobiles«, nie jakąś wyższą, prawnie wyodrębnioną kategoryą czy szcze- blem stanu szlacheckiego, lecz tylko grupą jego członków, która faktycznie wybijała się ponad ich ogół. Dowodzi tego, znowu jak w Polsce, zmienność składu tej warstwy możnowładczej i brak jakiegokolwiek śladu odrębnych dla niej uprawnień stanowych. Pierwszy z tych faktów wy- świetlają najlepiej drobiazgowe badania genealogiczne; tu niech starczy jako przykład, że potomkowie owego Dow- girda, członka rodu, objętego adopcyą horodelską, pierw- szego dygnitarza Litwy na początku rządów Kazimierza, spadają niebawem do rzędu zwykłych bojarów ^ gdy na schyłku panowania Jagiellończyka pierwsze miejsce w państwie zajmuje Olechno Sudymuntowicz, którego ojca czy dziada pominięto przy zbrataniu ze szlachtą pol-

Por. Boniecki: Poczet rodów, sir. 47.

458 OKRKS KAZIMIKRZOW Y 144g-U99

ską w r. 1413, a który wyniesienie zawdzięczał głównie świeżej łasce łiospodarskiej ^. Przywileje ziemskie obejmują bez różnicy kniaziów, panów i bojarów; wyjątkowe prawa zyskują tylko (zresztą jak zobaczymy dopiero pod koniec tego okresu) członkowie rady wielkoksiążęcej w swoim charakterze urzędniczym, oraz po- szczególne jednostki dla obszaru pewnych dóbr, co jednak wówczas zdarzało się tylko niesłychanie rzadko. Różnica prawna dzieliła tylko ogół szlachty, cieszącej się pełnią praw stanowych, od bojarów służebnych, podda- nych bądź to hospodarowi, bądź też prywatnym właści- cielom ziemskim; ale ich istnienie, ważna różnica mię- dzy stosunkami społecznymi w Polsce i na Litwie, nie wpływało na różnice w roli politycznej obu społeczeństw. W tej zaś widoczną jest za to analogia druga. Jak w Polsce mało Mętność Władysława Warneńczyka wy- wołała nowy wzrost politycznego znaczenia wielmożów i położyła podwaliny pod ich potęgę ekonomiczną dzięki rozpoczętemu wówczas na niebywałą skalę zastawianiu królewszczyzn 2, taksamo na Litwie małoletność jego brata tym, którzy podczas poprzedniej wojny domowej już zdo- byli sobie znaczny wpływ polityczny, pozwoliła -odegrać decydującą rolę we wszystkich sprawach państwa i wzbo- gacić się przez niezwykle obfite nadania ziemskie ^ Te pomyślne dla możnowładztwa warunki nie ustały, gdy Kazimierz wyrósł na energicznego, czasem nawet samo-

1 Długosz, V 228 (»per eum [Kazimiruml ex humili sorte in altam erectusa); pieczęć jego ojca Sudymunta z r. 1434, z godłem, obcein heraldyce polskiej, u W. Semkowicza: Braterstwo szlachty polskiej, s. 407 (na pochodzenie tego bojara od kniazia Sudymunta wejszyskiego por. tamże, str. 417 przyp. 4 niema żadnego do- wodu).

* Por. próbę obliczenia u L. Sroczyńskiego: Elekcya Kazimie- rza Jagiell. (Sprawozd. gimn. w Rzeszowie 1904) s. 4/5 przyp. 6 oraz uwagi J. Friedberga w Kwart. hist. XIX 117 przyp. 2.

» Por. wyżej, s. 335 przyp. 2.

PANOWIE LITEWSKO -KUSCY . 459

wolnego monarchę. Połączenie -obu państw w" jego ręce spowodowało bowiem w każdem z nich częstą nie- obecność władcy, z której wielmoże koronni korzy- stali już nieco przedtem podczas rządów jego brata na Węgrzech. Po r. 1447 ta nieobecność zdarzała się szcze- gólnie często na Litwie. Wpływała tam na dalszy wzrost samodzielności panów, którzy, jak widzieliśmy, prowadzili nawet na własną rękę rokowania dyplomatyczne z zagra- nicą; natomiast co do nadań ziemskich, Kazimierz, cho- ciaż tak często musiał uśmierzać ruchy opozycyjne we w. księstwie, nie powracał już do nieopatrznej hojności swych lat młodzieńczych ^

Ale mimo wskazanych analogii wzrost politycznego wpływu społeczeństwa w ciągu drugiej połowy XV wieku pod jednym bardzo ważnym względem na Litwie doko- nał się w innej formie i w innym kierunku aniżeli w Pol- sce. W Koronie coraz wydatniej korzystają z niego także *iuniores(.(, młodsza brać szlachecka wielkich panów, zwią- zana z nimi silnie jeszcze odczuwaną wspólnością rodo- wą, przeniknięta już pewnem wyrobieniem politycznem a zwłaszcza silnem poczuciem swych praw stanowych; tutaj nietylko teoretyczne uprzywilejowanie obejmowało cały bez różnicy stan szlachecki, ale rzeczywiście szeroki jego ogół w pełni z niego korzystał i wpływał na jego dalszy rozwój, jak o tem świadczą i przywileje nie- szaw!«kie Kazimierza i konstytucye Jana Olbrachta, szuka- jącego u zwykłej szlachty oparcia przeciw magnatom. Na Litwie natomiast z rozwoju uprawnień, przyśpie- szonego pod wpływem Polski, na razie mogła korzystać faktycznie tylko szczupła garstka

* Nadania z późniejszych lat panowania Kazimierza znajdują się przeważnie w IV^ księdze zapisów Metryki litewskiej; i otóż tam już stosunkowo rzadko spotykamy nadania większych obszarów ziemskich, przeważnie zaś długie rejestry datków pieniężnych, zwykle wcale nie znacznych (Russk. istor. bibl. XXVII 182—212, 228 325).

460 (»KKE8 KAZIMIBRZOWY 1440-1499

moż niejszy ch bojarów, która wyniosła już ze szkoły Witołdowej lub teraz nabywała na królewskim dworze pewne wykształcenie polityczne albo którą stać było na jego dalsze pogłębienie przez podróże po obcych krajach, dozwolone przez osobny artykuł przywileju ziemskiego Kazimierza*. Stąd już w r. 1447, gdy Jagiellończyk wy- stawił ten przywilej dla ogółu szlachty a nawet i miesz- czan państwa litewskiego, w pełni mogli wyzyskać jego koncesye tylko możniejsi panowie, a już przywilej następ- ny, z r. 1492, nawet prawnie wyróżniał członków rady, pochodzących niemal wyłącznie z rodów możnowładczyeh^, na których w. książę Aleksander w przeciwieństwie do brata, króla polskiego, oparł swe rządy na Litwie.

Pomyślne dla możnowładztwa stosunki na Litwie wynikły tylko pośrednio ze związku z Polską. Bezpo- średnio za to wpływała Unia, jak w pierwszym okresie swych dziejów, na genezę nowych przywi- lejów Litwy, które oczywiście, jak to już stwierdzi- liśmy przy przywileju z r. 1434, rozciągały się teraz na całe państwo litewskie wraz z jego dzielnicami.

Związek ze sprawą Unii jest szczególnie widoczny przy przywileju z r. 1447. Jest to nadzwyczaj charaktery- czne, że Kazimierz nowego przywileju dla Li- twy nie wydał od razu, gdy tam obejmował rządy^ lub gdy doszedł do lat sprawnych, lecz wystawił go dopiero wówczas, gdy miał objąć rządy również i w Koronie. Dopiero z Polski,

1 Lubawskij: Oczerk istorii, dod. Nr. 111 § 5.

* Wykazał to .szczegółowo Lubawskij: Sejm, 348/52.

* Hipoteza, jakoby Kazimierz wydał przywilej dla Litwy, za- giniony bez śladu, już w r. 14:M) zaraz po objęciu rządów, nie miała żadnych podstaw źródłowych i nie utrzymała się też w nauce; tak np. St. Kutrzeba, wspominający o niej jeszcze w Historji ustroju, II 38, w pracy o Unii Polski z Litwą. s. 527, już do niej nie powraca.

PANOWIB LlTKWSKn- RUSiJY

461

gdzie sprawę zatwierdzenia przywilejów wytoczono od razu przy elekcyi, przenikała do w. księstwa zasada, że każdy nowy władca od tego powinien zacząć panowanie. Nadto dopiero wskutek unii personalnej z Koroną, która wówczas miała powstać, Litwini stanęli przed konieczno- ścią, aby takie zatwierdzenie przywilejów uzyskać jaknaj- rychlej, w każdym razie przed Polakami, gdyż, jak wi dzieliśmy, przesądzało ono w znacznej mierze kwestye sporne między Polską a Litwą, które wspólny władca miał rozstrzygnąć.

Odnośne artykuły przywileju z 1447 r. ', najwyra- źniej wywołane przez Unię, chociaż przeciwko Polsce zwrócone, pomieszczono na samym jego końcu, gdyż po raz pierwszy się pojawiały w ustawodawstwie w. księ- stwa. Z nich pierwszy, zabiezpieczający mu granice Witołdowe, przesądzał na jego korzyść spór o Wo- łyń i Podole. Drugi zaś, zastrzegający wszystkie urzędy i nadania ziemskie na obszarze w. księstwa dla jego »indygenów«, nietylko wyrażał niedwuznacznie jego odrębność państwową, ale był też cenną zdobyczą dla jego możnowładztwa; nie potrzebując się obawiać współ- zawodnictwa ogółu bojarów, panowie litewscy zabezpie- czali się w ten sposób od niebezpieczniejszej rywalizacyi ewentualnych przybyszów z Polski. Z tego samego po- wodu do artykułu, zatwierdzającego przywileje Kościoła litewskiego, dodano zastrzeżenie, że także godności du- chowne obcokrajowcy mogą otrzymywać tylko wtedy, gdy zabraknie odpowiedniego kandydata Litwina.

Ale z wyraźnem staraniem, aby jaknajsilniej wy- odrębnić w. księstwo, a nawet zamknąć jego granice dla Polaków, w tym samym przywileju idzie w parze świadome dążenie do jaknaj większego upodobnienia państwa litewskiego i jego stosunków wewnętrznych do

» L. c. § 13, 14.

462 OKKKS KAZiMIKR/iOWY 1440-1499

królestwa polskiego. Zasadę zupełnego zrównania jego mieszkańców w prawach, wolnościach i przywilejach z obywatelami Korony głosi ogólnie już pierwszy jego artykuł. Istotnie też dalsze, odwołując się niejedno- krotnie do stosunków polskich^, oznaczają wy- raźny postęp w tym kierunku. Znajdujemy w nich bo- wiem rozszerzenie podstawowego prawa do pełnej włas- ności ziemi przez zrównanie wszystkich nadań z przed r. 1440 z dobrami ojcowskiemi, a po za tem szereg cał- kiem nowych koncesyi na wzór polski. W są- downictwie lepiej niż w r. 1434 zabezpieczono szlachtę przed wymiarem kary bez postępowania sądowego i usunięto od- powiedzialność krewnych za wszelkie przestępstwa z wy- jątkiem obrazy majestatu; nadto, ograniczając ściślej niż dotąd posługi na rzecz hospodara, zwolnienie od danin, dotąd ograniczone do dziakła, rozszerzono na serebrzczy- znę i podwody. Dalej zaś jeszcze, aniżeli ustawodawstwo koronne, poszedł przywilej z 1447 r. przez zakaz przyj- mowania zbiegłych kmieci i prawne^uznanie sądownictwa patrymonialnego.

Zanim po długich rządach Kazimierza następca jego wydał nowy przywilej, w którym, jak zobaczymy, wpływ polski zaznaczył się o wiele słabiej, wpływ ten odbił się bezpośrednio na rozwoju urządzeń parlamentar- nych na Litwie. Ich podstawy należy szukać w zja- zdach, zwoływanych już za Witołda, Świdrygiełły i Zyg- munta; przychodziły wówczas do skutku w najrozma- itszych celach: dla poręczenia aktów unii z Polską i ukła- dów dyplomatycznych z zagranicą, ale również i w róż- nych sprawach wewnętrznych; rozmaitą też przybierały formę, gdyż obok żywiołu urzędniczego, do którego coraz bardziej się ograniczała właściwa rada wielkoksiążęca,

' Szczegółowe porównanie z przywilejami polskimi u St. Ku- trzeby: Unia, 8. 534/6.

l'ANOWlK LITRWSKO- KU.saY 463

zjawia się czasem także »cała ziemia«. a obok bojarstwa ściślejszej Lilwy wyjątkowo także dzielnicowe ^

Już po elekcyi Kazimierza na w. księstwo, dokonanej w r. 1440 przez akniaziów, panów i całą litewską zie- mię« 2, znaczenie tych zjazdów wzrasta wskutek jego ma- toletności, a częstszym staje się udział dzielnic ruskich wskutek ich starań o zrównanie w prawach politycznych. Po r. 1447 zaś udział ogółu bojarstwa zaznacza się jeszcze wyraźniej. Wpłynęły na to dwie okoliczności: zwolnienie od danin, przyznane mu w przywileju z tego roku, które zmuszało w. księcia zwracać się do niego o zgodę przy nakładaniu podatków, oraz przykład Polski, z którym się zapoznawano przez wspólne zjazdy i poselstwa na sejmy koronne. Za wzorem polskim ściślejsza rada staje się ostatecznie ciałem urzędni czem, a za to jej szersze koło, t. zw. »rada ziemska«. obejmuje też »całą społecznośćw ziemian^.

Ale właśnie w tym wypadku można wykazać, jak na ówczesnej Litwie ten szeroki ogół szlachecki nie mógł jeszcze wyzyskać w pełni sprzyjają- cego mu oddziaływania stosunków koronnych. Nie spotykamy ani śladu unormowania jego reprezentacyi na zjazdach lub łączenia się jego przedstawicieli w osobne ciało, któreby się stało zaczątkiem izby poselskiej. Brako- wało do tego tej podstawy, jaką dla wytworzenia się sej-

* Szczupły materyaZ źródłowy, dotyczący początków parla- mentaryzmu litewskiego, rozpatrzyliśmy w Sprawozd. Akad. Umiej, sierpień 1915, s. 22—27.

» Polnoje sobr. XVII 68, 339, 399, 466.

» Wzmianka o >totacomraunitasterraeMDL«, którą omówiliśmy w cyt. referacie (s. 24), pochodzi z poselstwa sejmu litewskiego z 28/5 1455 r. do w. mistrza w królewieckiem Ordensbriefarchiv, LXVIII nr. 3. Do wskazanych tam przykładów udziału bojarstwa w zja- zdach za Kazimierza Jagiellończyka dodajemy dok. z 20/.ó 1463 r. u I. Srezniewskiego: Swiedienija i zamietki, Petersb. 1867, nr. 10.

464 OKKRS KAZlMlEKZOWY 1440-1499

mu polskiego był samorząd ziemski w ustroju sejmiko- wym, a wpływ polski, który niegdyś, w r. 1401 i 1413, cliciał przeizczepić do w. księstwa zasadę rodowej repre- zentacyi bojarstwa, przestał bezpośrednio działać w tym kierunku: nie zawarto bowiem za Kazimierza żadnej no- wej unii, do której powołanoby liczne grono ziemian, a układy z Polską, jak rokowania z ościennemi państwami, prowadzili sami tylko panowie rady.

Przewagę, jaką panowie rady zdobyli so- bie stopniowo za Kazimierza Jagiellończyka, biorąc coraz znaczniejszy udział w rządach, zapewnili sobie prawnie w przywileju, jaki wydał w. ks. Aleksander dnia 6 sierpnia r. 1492 \ a więc tym ra- zem już zaraz po wstąpieniu na tron. Wielkie zdobycze, jakie przyniósł panom rady, tłómaczy solidarność ich przywódców; wszak podpisali go ci właśnie dygnitarze, których poznaliśmy jako wspólnych kierowników polityki litewskiej w tych latach. Sprawa Unii wpłynęła na genezę tego przywileju tylko o tyle, że wybór osobnego w. księcia zapowiadał stałą odtąd obecność władcy, tak, że faktyczny wpływ na rządy, jaki mieli wielmoże litewscy w czasie unii personalnej z Polską, mógł się wydawać zagrożonym.

W przywileju Aleksandra, którego pierwsze artykuły tylko powtórzeniem przywileju ojcowskiego, także w dalszej samodzielnej części można znowu stwierdzić równoległe dążenia do odrębności państwo- wej od Polski a wewnętrznego upodobnienia się do niej. O pierwszem świadczy wymienienie kró- lestwa polskiego wśród państw zagranicznych, z któremi Litwa utrzymuje stosunki międzynarodowe, oraz artykuł, że jeśli Litwinka wychodzi za mąż po za granice w. księ- stwa, nie może w niem dziedziczyć dóbr ziemskich; miało

* Lubawskij: Oczerk, dod. Nr. IV.

»'AN()W1K MTBWSKO- UU.sCY 465

to zapobiedz przechodzeniu dóbr w ręce polskie przez corai cręslsze małżeństwa polsko- litewskie ^ Tendencyę assymilacyjną można za to dostrzedz w nowych przepi- sach o sądownictwie, zwłaszcza w postanowieniu o czte- rech terminach na rok, wzorowanym na uchwale nowo- korczyńskiej z 1465 r. '.

Ale wszystkie nowe szczegóły miały znaczenie dru- gorzędne wobec myśli przewodniej świeżo dodanych artykułów, którą było prawne zabezpieczenie wpływu panów rady. Ogółowi szlachty musiały wy- starczyć obietnice ścisłego odgraniczenia kompetencyi downictwa świeckiego od duchownego i niewynoszenia »plebejów« ponad szlachciców; położono też kres rozsze- rzaniu prawa do pełnej dziedzicznej własności ziemi, za- chowując różnicę między dobrami, które Kazimierz roz- dawał tylko do woli hospodarskiej, a takiemi, które nadał na wieczność, fozytywne natomiast koncesye przyznano tylko panom rady. zabezpieczając zarazem prawa poszcze- gólnych urzędów ^ które dawały dostęp do rady wielko- książęcej.

Radzie tej nie przyznano jeszcze kompetencyi usta- wodawczej. W. książę obiecał jednak, że co wraz z nią postanowił, tego już zmieniać nie będzie, i że w razie, gdyby panowie sprzeciwiali się JRgo zamiarom, nie będzie im tego miał za złe, lecz dostosuje się do ich rad. Nadto

* Widzieliśmy, że już w r. 1484, przy układach o unię, Miko- łaj Tęczyński poślubił córkę 8udyinuntovvicza; otóż zasługuje na uwagę, że 22/2 1492, a więc niedługo przed wydaniem omawianego przywileju ziemskiego, dobra litewskie, zapisane żonie przez teścia, sprzedał jednemu z litewskich zięciów Sudymuntowicza, staro- ście żmudzkiemu Stanisławowi Kieżgajle (oryg. w arch. nieświes- kiem, perg. nr. 41, dod. I. tego działu).

* Zwrócił na to uwagę J. Z. Labuński: Unia Litwy z Polską, s. 72.

» §§ 17-19. o. Halecki: Dzieje Unii Jagiellońskie!. SO

466 OICKKS KAKIMIKKZOWY 1440 1499

zaznaczono w całym szeregu artykułów, w jakich to spra- wach w. książę odtąd będzie skrępowany przez »radę« wielmożów, której przyznano głos w sprawach polityki ze- wnętrznej t. j. przy wysyłaniu poselstw za granicę, przy obsadzaniu urzędów, zwłaszcza ważnych stanowisk u dal- szych rubieży państwa, co do szafowania dochodami wiel- koksiążęcymi z ceł, karczem, opłat sądowych i t. d., a wreszcie w ważniejszych sprawach sądowych ^

Ugruntowaniu politycznego i adminisftracyjnego wpły- wu panów rady towarzyszyło nowe wzmocnienie ich za- sobów ekonomicznych. Znana hojność Aleksandra obdarzała możnowładców o wiele znaczniejszemi jeszcze nadaniami ziemskiemi, aniżeli to czynił jego ojciec, wy- jąwszy w latach bezpośrednio po swojej elekcyi. Należy zaznaczyć, że powstające wówczas latyfundya możnowład- cze naogół nie tworzyły jeszcze tych formalnych »państw w państwiew, za jakie je trzeba uważać w następnym okresie. »Egzempty«, wyjmujące je z organizacyi pań- stwowej tak pod względem sądownictwa jak i co do słu- żby wojennej, w XV wieku jeszcze całkiem wyjątkowe. Co do ich genezy zasługuje na uwagę, że najwcześniejszy wypadek takiego egzemptu, w formie wyjęcia z pod sądownictwa wszelkich urzędników, spoty- kamy w r. 1434 w dobrach polskiej rodziny Kor- czewskich na Podlasiu 2, zaczerpnięty najwidoczniej z gotowego wzoru iuris non responsiui w przywilejach z sąsiedniego Mazowsza. Tam ten immunitet był cechą charakterystyczną przywilejów rodowych ^ stawał się więc udziałem najszerszych warstw szlacheckich, cie-

' §§ 13-15, 17, 20, 23, 33.

' OryginaJ w Bibl. hr. Krasińskich w Warszawie, perg. nr. 104. Na ten egzempt powoływali się jeszcze w r. 1522 litewscy spad- kobiercy Korczewskich, Hlebowicze (Teki Narusz, t. 35 nr. 40).

» Por. W. Semkowicz w Arch. komisyi histor. XI 364 i M. Han- delsman w Mieś. herald. 1914 s. 95/6.

PAMOWIE LITEWSKO - RUSCY

467

szących się równością w ramach wspólności herbowej; przeniesiony w granice państwa litewskiego, wyróżniaj tylko obszar dóbr pewnego możnowładcy i właśnie na Podlasiu, gdzie te »egzempty« naj bujniej się rozwinęły, stworzył stosunki nadzwyczaj uciążliwe dla drobnej szlachty. Rozszerzając się następnie po całem w, księstwie, stając się zwłaszcza przywilejem wszystkich panów rady, te »eg- zempty« zaciążyły w następnym okresie na całem życiu wewnętrznem Litwy.

Już przedtem jednak, na schyłku XV wieku, warunki polityczne i majątkowe były w w. księstwie tak korzystne dla możnowładztwa, że jego przewaga nie była sporną. W tych samych latach, kiedy w Polsce wytworzył się ostatecznie sejm z zupełnie rozwiniętą izbą poselską, na Litwie niepodobna dostrzedz, by jakakolwiek znaczniejsza rola przypadła zwykłemu ziemiaństwu na zjazdach walnych, na których zebrani panowie rady mogli najlepiej korzystać z uprawnień, przyznanych im w r. 1492. Widzieliśmy, jak te stosunki odbiły się na układach z Polską w r. 1499, które, przeprowadzone przez dwóch dygnitarzy, zostały też następnie na sejmie wileńskim zatwier- dzone tylko przez członków rady. Brak poręcze- nia całej społeczności szlacheckiej, której przedstawicieli już wcale niepowoływano do udziału w sprawie Unii, musiał się odbić niekorzystnie na dalszym jej rozwoju, zwłaszcza gdy niebawem wśród panów w. księstwa na- stąpiło rozbicie na stronnictwa, zwalczające się zacięcie.

Ale i z drugiego jeszcze powodu układy z Koroną, które po niedostatecznej unii z r. 1499 niebawem weszły w nową fazę, nie miały dostatecznej gwarancyi trwałości. Oto, jak niegdyś przy unii horodelskiej, którą teraz odna- wiano, zupełnie pominięto przedstawicieli dzielnic ruskich w. księstwa. A przecież nie były to już nawpół bierne, jak dawniej, »anneksy« państwa litewskiego, lecz już zdarzały się chwile, kiedy się dopo-

30«

468 OKRB8 KAZIMlERZOWy 1U0-U99

minały o głos w sprawach ogólno- państwowych i kiedy im nawet przyznawano ten udział ze strony panów li- tewskich.

Cała niekonsekwencya Litwy w stosunku do jej ziem ruskich dopiero wtedy występuje wyraźnie, jeśli się zestawi z konsekwentnem bez zastrzeżeń roz- wiązaniem sprawy ruskiej w Koronie po prze- łomowym roku 1434. Wszak nie ograniczono się do przyznania Rusi koronnej równego udziału w przywile- jach królestwa polskiego. Zaprowadzenie prawa polskiego upodobniło najzupełniej warunki życia w rdzennie polskich i w ruskich ziemiach państwa; stworzenie analogicznej hierarchii urzędniczej zapewniło ziemiom ruskim równe przedstawicielstwo w radzie koronnej; wreszcie samorząd sejnnikowy, dostosowany do tradycyi miejscowych, bo uwzględniający i jedność całej Rusi przez sejmik gene- ralny i partykularyzm jej ziem przez sejmiki lokalne w każdej z osobna, stał się podstawą dla udziału ziemian ruskich w zjazdach całej Małopolski ^ i następnie w sej- mach ogólnopaństwowych. Tak więc zrównanie Rusi koronnej na początku rządów Warneńczyka przyniosło jej nietylko uwolnienie od wię- kszych ciężarów na rzecz państwa, ale i pełny udział we wszystkich jego sprawach.

Dlatego też przyjęto je tak skwapliwie i starano się tak usilnie, aby rzeczywiście w pełni weszło w życie. Znana nam już konfederacya wszystkich ziem ruskich Korony z r. 1436 ^ nietylko miała zabezpieczyć nienaru- szone zachowanie praw Rusi, ale zachęcała też jej ziemian do korzystania z nich, posuwając się do uchwały o przymusowym udziale w sejmikach.

Uchwały tej nie przestrzegano ściśle, a na sejmiki

» Cod. epist. 1/2. nr. 107, 109 (r. 1451). > Cod. epist. 111 dod. nr. 39.

PANOWI B LITEWSKO -RUSCY 469

na ogół zjeżdżąno-się niezbyt licznie*, ale gdy przywi- leje RiTs i zdawały się zagrożone, jej szlachta solidarnie występowała w ich obronie. Oprócz ponownej konfederacyi w r. 1438 2, której postanowienia, aczkolwiek mniej wyraźne, przecież niewątpliwie pozo- stają w związku z sprawą, jak świadczą o tern zjazdy, od- byte w następnym roku najpierw przez województwo ruskie w Mościskach, niedługo po Wielkiejnocy, potem, pod ko- niec czerwca, przez województwo podolskie w Kamieńcu'; odnowiono bowiem na nich zobowiązania jedlneńskie z r. 1430 w sprawie sukcesyi synów Jagiełły, za co niewąt- pliwie król odnowił również ówczesne zapewnienie swego ojca w sprawie zrównania Rusi.

Przywilejów swoich Ruś niepotrzebowała bronić przed szlachtą innych ziem koronnych, która jej tylko w pierwszej chwili zazdrościła ich łatwego i szybkiego nabycia* a rychło związała się z nią solidarnością stanową; ale władza królewska, ze względu na kresowe poło- żenie ziem ruskich, była skłonną nakładać i nadal na jej mieszkańców cięższe aniżeli gdzieindziej zobo- wiązania, zwłaszcza co do służby wojennej^

Na tem tle doszło rzeczywiście do konfliktu nie- długo pó wstąpieniu na tron Kazimierza Jagiellończyka. Król, bez ogólnego powołania pospolitego ruszenia, chciał się posługiwać ziemianami ruskimi do wypraw na Mołda- wię, a więc poza granice kraju, a to bez specyalnego wy- nagrodzenia. Wywołało to oczywiście niezadowolenie, tak, że przed wyprawą z 1450 r. król musiał 16 marca wy-

» H. Chodynicki: Sejmiki ziem ruskich w wieku XV, s. 25.

' Cod. epist. II nr. 250.

» Arch. komisyi histor. XII 154/5, 161/2.

* Dlue^osz: Hist., IV 548/9.

* Przykłady zebrane u Kruszewskiego: Istorija, V 87 przyp. 1 i 2; por. ib. s. 80 przyp. 3 i 4 co do obowiązku »personali8 resi- dentiaet w nadaniach podolskich.

470 OKRKS KAZiMlRRZOWy lUO-1499

stawić osobny dokument, w którym zapewniał, że, podjęta dla dobra samych ziemian ruskich, nie ma czynić uszczerbku w ich prawach ani wprowadzać sprzecznych z niemi zwy- czajów ^ Nie zadowalając się gwarancyą, szlachta po- szczególnych ziem ruskich, zanim w sierpniu tego roku przekroczyła granicę, wymogła jeszcze od swych »hetma- nów« pisemną obietnicę, że otrzyma zwykłe przy pocho- dach zagranicznych wynagrodzenie 5 grzywien za włó- cznię i że król, potwierdzając przywileje koronne, zatwier- dzi też prawa Rusi ^. Widzieliśmy, że rzeczywiście parę lat później, 22 października r. 1456, w związku z rywali- zacyą z Litwą o ziemie ruskie, nastąpiło także osobne potwierdzenie i uzupełnienie przywilejów Rusi koronnej przez króla Kazimierza '.

W akcyi z 1450 r. brała też udział szlachta b e ł z k a. Wiemy bowiem, że i ona była od r. 1434 zrównaną w prawach z resztą Korony. Ostatecznie jej to jednak za- pewniło dopiero zwolnienie od władzy książąt mazowiec- kich w r. 1462, gdy przy bezpośredniem wcieleniu ziemi bełzkiej do królestwa polskiego ułożyła się w tej sprawie z wojewodą ruskim, który to układ król zatwierdził oso- bnym przywilejem *.

Faktycznemu korzystaniu ogółu szlachty ruskiej z pełni uprawnień zagrażało jednak także spotężnie- nie możnowładztwa, które na rozległych a stosun- kowo słabo zaludnionych obszarach Rusi nawet w obrę- bie granic Korony o wiele znaczniejsze przybrało roz- miary, aniżeli w ziemiach rdzennych Polski. Obszerne jeszcze i bogate królewszczyzny tutejsze Władysławowi

* Arch. komisji histor. XII 155; por. Index actorum saec. XV, nr. 2677.

* Ib., oraz Cod. epist. dli nr. 39.

* Bandtkie: lus Polonicum, s. 292/8.

* Arch. komisyi histor. XII 159; VoI. leg. I 199-202.

PANOWIK LITEWSKO- KU.sCY 471

Warneńczykowi, zwłaszcza odkąd wyruszył na Węgry, dawały sposobność do niezwykle licznych zastawów w bardzo znacznych sumach, obejmujących całe starostwa i powiaty, obciążane coraz to nowymi zapisami^. Oczywi- ście głównie korzystały z tego rody możnowładcze: jak całe Podole kamienieckie przeszło w ręce rodziny Bu- czackich *, co prawda bardzo zasłużonej około jego obrony, tak w województwie ruskiem te zastawy skupiły się głównie w ręku jednego rodu, dzierżącego równocze- śnie najwyższe urzędy, mianowicie Odrowążów ze S pro wy'. Władza, którą dzięki temu wykonywali, jak gdyby w zastępstwie króla, nad szlachtą tamtejszą, wna- szymi ziemianami«, jak się wprost wyrażali*, mogła tem łatwiej prowadzić do nadużyć i naruszania przywilejów, że na Rusi, z czasów przed zaprowadzeniem prawa pol- skiego, zachowały się przeżytki prawa lennego, resztki szlachty służebnej, a niektóre powiaty pozostawały do niedawna, np. żydaczowski do r. 1462, pod władzą róź-

* Rozmiary tej akcyi pozwala dopiero ocenić inwentarz archi- wum koronnego, ułożony przez J. Zamoyskiego; dość wskazać, że w jego zestawieniu >litterae particulares« województwa ruskiego z czasów Warneńczyka, niemal bez wyjątku zastawy dóbr królew- skich, obejmują numery 90 223 (III str. 161—259), z których prze- szło sto nie jest znanych ani z ogłoszonego inwentarza z r. 1682 (Rykaczewski: Inventarium, str. 255/7) ani z oryginałów, wydanych przez A. Prochaskę (Materyały archiwalne z metrj^ki lit., nr. 99 137). Tak np. cała ziemia chełmska była zastawiona Dersiawowi z Rytwian (nr. 116, 119 inwentarza), starostwo przemyskie Przed- borowi z Koniecpola (nr. 124, 208) i t. d.

* Por. liczne zapisy w dziale podolskim inwentarza J. Zamoy- skiego, a zwłaszcza przywilej z **/9 1442. który wskazaliśmj' w Arch. komisyi histor. XII 163/4.

» Materyał drukowany zestawił A. Prochaska w Kwart, histor. VI 736 przyp. I; inwentarz Zamoyskiego uzupełnia go bardzo zna- cznie, por. zwłaszcza nry 184, Ul, 176, 182, 186, 198 etc.

* AGZ V str. 114.

472 OKRES KAZIMIBKZOWY 1440-1499

nych książąt'. Ale i w stosunku do przemożnych magna- tów zwyciężyła na Rusi koronnej zasada równości szla- checkiej i równouprawnienia z innemi ziemiami królestwa. Konfederacya^, zawiązana w r. 1464 przeciwko Odro- wążom przez szlachtę lwowską i żydaczowską, sprzymie- rzoną z mieszczaństwem Lwowa, obaliła wyjątkowe sta- nowisko tego rodu, a parę lat później, podczas pobytu króla Kazimierza we Lwowie w marcu r. 1469, przepro- wadzono dokładną »rewizyę listów« na zastawiane królewszczyzny ruskie^, która wyprzedziła prawie o całe stulecie podobną akcyę na obszarze całej Korony.

Równoczesna walka o wspólne przywileje przyśpieszyła zlanie się żywiołu miejscowego na Rusi Czer- wonej z przybyszami polskimi. Mimo zupełnego równouprawnienia jednych i drugich, najwyższe, zwłaszcza senatorskie godności, dzierżone zrazu także po r. 1434 przez niektórych potomków rdzennie ruskich rodzin*, przechodziły coraz wyłączniej w ręce domów polskich osiadłych na Rusi, które jednak zrastały się z nią tak szybko i przejmowały tak zupełnie interesami miejsco- wymi, że niema śladu jakiegoś odruchu pąrtykularystycz- nego.

Mimo tego gotowego wzoru stosunki na Rusi litewskiej układały się pod niejednym wzglę- dem inaczej. W państwie łitewskiem stanowisko dziel-

* Materyafy archiw., nr. 75.

* AGZ VII nr. 55/6, omówiona w pracy A. Prochaski: Konfe- deracya lwowska 1464 r., Kwart, histor. VI, zwłaszcza str. 734 nn.

» Źródła dziejowe, XVIII/1. część B.; Inwentarz J. Zamoy- skiego, III 369 (»Kazimiro... protunc Leopoli existente et literas oin- niura subditorum suoium super bona regalia habilas examinante« •o/s 1469), por. str. 239.

* N. p. Hryóko Kierdejowicz, kasztelan lwowski, potem woje- woda podolski; Sieńko z Siennowa, kasztelan lwowski; 1'iolr z Pró- chnika, kasztelan przemyski. Dwaj ostatni pochodzili z ruskiego rodu Korczaków; por. .1. Zamoyskiego notaty herald., nr. 211, 321.

PANOWIR MTBWSKO- KU8CY 473

nic ruskich wobec jego terytoryum rdzennego nie mogło się uksxtał'to\A^ać według przykładu Korony, ponieważ tutaj w r. 1434 dokonano tylko częściowego zrówna- n i a tych dziehiic z właściwem w. księstwem. Rozciągając na ziemie ruskie wolności i prawa społeczne, które dotąd otrzymała Litwa pod wpływem związku z Polską, w pierw- szym przywileju ogólnopaństwowym pominięto wszystko, co w poprzednich przywilejach, przyznanych samej tylko Litwie, odnosiło się do udziału panów i szlachty w życiu politycznem; o ten udział ziemie ruskie musiały się do- piero starać w następnych latach. Nadto w ziemiach ru- skich w. księstwa nie stworzono wcale urządzeń wewnętrz- nych, analogicznych do litewskich, lecz każdej z nich po- zostawiono odmienne nieraz urzędy i prawo sądowe. Wreszcie zjazdy kniaziów i ziemian, które się odbywały w poszczególnych dzielnicach ruskich, nie pozo- stawały w żadnym związku ze zjazdami wła- ściwej Litwy a nawet później z sejmami ogólnopań- stwowym!. Jeśli dodamy do tego wielkość obszaru Rusi litewskiej i brak przewagi kulturalnej po stronie ziem rdzennych państwa, to łatwo zrozumieć, że w w. księ- stwie partykularyzm Rusi musiał być także po r. 1434 o wiele silniejszy, aniżeli w Koro- nie. Jego znaczenie osłabiało tylko to, że po przelotnem zespoleniu wszystkich dzielnic w jedno »w. księstwo ru skie« Swidrigiełły, znowu każda z nich stanęła wobec Litwy z osobna, jako odrębna jednostka polityczna.

Ziemie ruskie w. księstwa, granicą państwową coraz wyraźniej odcięte od Korony, z jednej strony starały się o to, aby chociaż drogą przez Litwę zyskiwać w dalszym ciągu prawa i wolności, wzorowane na polskich, a z dru- giej strony, bezpieczne od napływu obcych żywiołów z zachodu, broniły się od podobnego napływu z Litwy, starając się zarazem o zachowanie swych odrębnych urzą- dzeń, którym Litwa nie mogła przeciwstawić, jak Polska,

474 0KRK8 KAZIMIKRZOWY 1440 1499

lepiej wyrobionych form ustrojowych. Nawet niektóre części ściślejszego w. księstwa, Żmudź i Podlasie, gdzie pod wpływem zmiennych przejść politycznych wy- robiło się silne poczucie odrębności, wyjednały sobie jej prawne zabezpieczenie. Pragnąc udziału w przywilejach ogólnopaństwowych i głosu w tych przynajmniej ogólno- państwowych sprawach, które wpływały na ich własny los, poszczególne części w. księstwa starały się nadto także o przywileje partykularne; prośby o »prawa wolne, dobre, eh rz esc i j skie, j ak w Koronie polskiejtt^, łączono przy tem z zabezpieczeniem miejsco- wej Astarinyw, broniąc jej przed nadużyciami namiestni- ków z ramienia Litwy.

Na początku omawianego okresu, w burzliwych latach po wstąpieniu Kazimierza na tron wielkoksiążęcy, Litwa była skłonną do znacznych ustępstw, aby powstrz,ymać poszczególne ziemie od przejścia do współzawodni- ków nowego w. księcia lub odpadnięcia do Polski. Przeprowadziwszy elekcyę Jagiellończyka jeszcze na wła- sną rękę, bez udziału dzielnic, które mimo to miały się dostosować do jej wyniku ^ niebawem Litwa zaczęła dopuszczać ziemie ruskie do udziału w sejmach wi- leńskich ^ Przedewszystkiem zaś uwzględniła w zna- cznej mierze dążenia party ku larne:z wyszcze- gólnionego stanowiska, przyznanego Żmudzi, wyłaniało się stopniowo pojęcie odrębnego >k8ię8twa żmudz- kiego«*; Podlasie miało odtąd swe » księgi ziemskie

» W doslownem brzmieniu znajdujemy ten zwrot w przywi- leju dla ziemi polockiej ; por. Lubawskij: Oczerk, dod. str. 357.

« Polnoje sobr. XVII, 68, 339. 399, 466.

' Wskazówki co do sejmu z r. 1^442 zebrane w pracy Osta- tnie lata Swidryg., s. 34 nn.; o sejmie z r. 1445 poselstwo Kazimie- rza w Ordensbrłefarchiv XVII a nr. 106.

* Genezę jego staraliśmy się wyjaśnić w Rozpr. Akad. hist- t. 59 s. 250/4.

PANOWIK LITEWSKO - RUSCY 475

wedle obyc/aju tamtejszego prawa«, bacznie przestrzega- nego przez sąd hospodarski *; wreszcie w niektórych dziel- nicach ruskich powTÓcono chwilowo do systemu książąt udzielnych, którzy, jak zwłaszcza Olelko i jego potom- kowie, wznosili się znów do roli władców, stojących po nad społeczeństwem szlacheckiem.

Udział ziem ruskich w zjazdach panów i szlachty w. księstwa, dawniej zupełnie wyjątkowy, powtarza się odtąd coraz częściej i da się stwierdzić na najważniej- szych sejmach za czasów Kazimierza Jagiellończyka 2. Ale, pomijając to, że wola ogółu bojarstwa nawet na takich zjazdach walnych pozostała nadzwyczaj skromną, trzeba zaznaczyć, że także wśród panów rady przewo- dziło i właściwie rozstrzygało o wszystkiem pewne ściślejsze grono^ złożone z najwyż- szych dostojników rdzennej Litwy; składali je, obok biskupa wileńskiego, wojewodowie i kasztelanowie wileńscy i troccy, ewentualnie też starosta żmudzki. który zresztą nieraz był równocześnie kasztelanem wileńskim. Panowie, którzy piastowali te godności, dostępne według przywileju horodelskiego tylko Litwinom- katolikom, skupiali w swem ręku faktyczne rządy, tembar- dziej, że wojewoda wileński od r. 1458 był stale także kanclerzem, wojewoda trocki zwykle też marszałkiem ziemskim, a często niejeden z nich piastował równocze- śnie jakieś ważne namiestnictwo w ziemiach ruskich.

Przewaga ich stała się niezaprzeczoną, gdy nieba-

» Rusak, istoricz. bibl. XXVII 433.

* Obok wypadków, wskazanych w cytow. wyżej referacie o początkach parlamentaryzmu litewskiego, por. omówioną wyżej (str. 421) przysięgę przedstawicieli dzielnic co do sukcesyi po Kazimierzu, złożoną prawdopodobnie na sejmie brzeskim z r. 1478.

' Cod. epist. III nr. 284 (1479): »ym engen rathe<. O jego skła- dzie por. cenną, choć znacznie późniejszą wzmiankę w Ss. rer. Pol. XV 173.

476

OKKKH KAZIMIKlłZOWy 1440-1499

wem znikły znowu wielkie księstwa udzielne, stworzone po r. 1440, z których władcami poważnie się liczono. Zwłasza Olelkowicze umieli zająć groźne sta- nowisko przez związki z żywiołami opozycyjnymi wśród panów litewskich. Ale odkąd na czele tych panów stanęło grono kilku potężnych wielmożów, jak to stwierdziliśmy już na schyłku rządów Kazimierza, nawet potomkowie dawnych książąt udzielnych nie mogli już z nimi rywali- zować. Na elekcyę 1492 r. zaproszono wprawdzie dzie- sięciu do dwudziestu przedstawicieli każdej dzielnicy^, aby nie wywołać podobnych odruchów niezadowolenia co po r. 1440, ale skoro tylko wybór Aleksandra gładko przepro- wadzono, znowu grupa najwyższych dostojników właściwej Litwy wyłączną zagarnęła władzę.

Po zgnieceniu opozycyi najmożniejszych kniaziów w r. 1471 i 1481, stanowisko udzielnych państewek zacho- wały tylko niektóre księstwa, położone na ściślejszej Li- twie, a więc poddane pod względem wojskowym woje- wodom w Wilnie i Trokach*, mianowicie drobne księ- stwa poleskie i znaczniejsze od nich słuckie i mści- sławskie, oraz księstwa graniczne na Siewier- szczyźnie i w spornem z Moskwą terytoryum nad górną Oką i u rubieży Smoleńszczyzny. Kniaziowie kresowi zaczęli odpadać do Moskwy już za Kazimierza a potem na wielką skalę za Aleksandra, chociaż właśnie oni zachowali najniezależniejsze stanowisko. Okazuje się więc, że powodem poddawania się w. księciu Iwanowi Wasilewiczowi nie był ucisk ze strony państwa litew- skiego, lecz coraz wyraźniejsze przechylanie się przewagi politycznej ku wschodniemu sąsiadowi, przed którym nie

1 Akty zap. Rossii I nr. 100.

* Por. Lubawskij: OWastnoje dielenije, s. 133/9 (szczegółowa topografia księstw: sluckłego, kleckiego i mścisławskiego, w obrębie województwa wileńskiego) i s. 190—200 (księstwa: kobryńskie i piń- skie z Horodkiem, w obrębie województwa trockiego).

l'ANO\VIK LITEWSKO- KUSCY 477

umiano ich obronić'. Inni kniaziowie, tak na Li- twie, j a k i w ziemiach ruskich, zlewali się w dalszym ciągu ze stanem szlacheckim 2; wy- jąwszy zaś litewskich Holszańskich, oraz możne rody kniaziowskie, skupione na Wołyniu, z których od czasów Aleksandra wybijali się zwłaszcza Ostrogscy, ani polity- cznie ani majątkowo nie zdołali utrzymać się na tej samej wyżynie co spotężniałe rody pańskie.

Ostateczne zanikanie księstw udzielnych zacierało oczywiście odrębność danych terytoryów, ale, jak niegdyś, gdy Witołd po raz pierwszy usuwał książąt dzielnicowych, tak i obecnie stosunki wewnętrzne tych dziel- nic nie uległy żadnej rady kalnej zmian ie przez to, że miejsce księcia zajmował namiestnik wielkoksiążęcy. Dlatego nawet w Kijowie po r. 1471 opozycya przeciwko bezpośredniemu złączeniu z w. księ- stwem litewskiem nie trwała długo. Środkiem załagodzenia wszelkich separatyzmów były przywileje dzielnicowe, które Kazimierz świeżo nadał Smoleńszczanom, Wołynianom i Kijowianom po uregulowaniu ich stosunku do państwa litewskiego, a zatwierdził, według pierwotnych koncesyi Witołdowych, ziemi połockiej i witebskiej '. Wszystkie te przywileje, aczkolwiek w różnym stopniu, zabezpieczały partykularyzm danej ziemi, zwłaszcza w zakresie sądo- wnictwa, a czasem nawet w drobnych na pozór spra-

1 Memoryał krzyżacki z r. 1500 (LEK, 2 Abteilg., I nr. 1082 str. 808) stwierdza wyraźnie, że powodem odpadania schizmatyckiej Rusi do Moskwy jest to, >dasz sey von irem vorsten nicht konden beschirmth werden«.

* >In ordine eąuestri positi sunt nullamąue partem principatus in Lituania geruntc pisze o tych kniaziach Górski (Tomic. I nr. 8 str. 15).

* Wzmianki o zaginionych przywilejach Kazimierza ob. w póź^ niejszych zatwierdzeniach, zebranych u Lubawskiego: Oczerk, do- datki, grupa druga.

478 OKKBiS KAZIMIERZOWY UlO - U99

wach codziennego życia; mniej lub więcej dobitnie dawały wyraz klasycznej zasadzie: »my stariny ne ruchaj em, a nowiny ne uwodima^, często teź zapewniały mie- szkańcom danej dzielnicy pierwszeństwo do dzierżenia jej grodów i włości albo też wpływ na obsadzanie urzę- dów, obiecywały im, że w. książę będzie ich taksamo »trzymał w czci«, jak Litwinów ^. Przywileje te, uzupeł- niane jeszcze za Kazimierza przez »li8ty« do namiestni. ków, którzy chcieli zaprowadzić »nowiny« ^, za Aleksandra i Zygmunta I rozwijały się w dalszym ciągu, przez po- twierdzenia połączone z dodanierii nowych artykułów.

Zadowoleni w swych potrzebach miejscowych, ogra- niczeni na sejmach walnych do bardzo nieznacznej roli ziemianie poszczególnych dzielnic na ogół mało się inte- resowali sprawami ogólnopaństwowemi, załatwiając własne na »sejmach«* dzielnicowych, które powstały bądź to z dawnych wieców, jak na Białejrusi, bądź też ze zja- zdów rady dawnych książąt udzielnych, jak na Wołyniu i w Kijowszczyźnie. Dopiero z chwilą, gdy polityka ogóln o państwo wa, przez błędy i zaniedbania w sto- sunku do Moskwy i Tatarów, spowodowała niebez- pieczeństwa i klęski, które spadały właśnie przedewszystkiem na dzielnice, rozciągające się u wschodnich granic państwa, musiał powstać od- ruch niezadowolenia przeciwko wyłączności, z jaką kierowali polityką panowie ściślej- szej Litwy. Taki odruch stwierdzimy u progu nastę- pnego okresu, w związku z dziejami nowej unii, która go rozpoczyna; będziemy jednak musieli pamiętać o tem, że

* W doslownem brzmieniu po raz pierwszy w przywileju dla miasta Łucka kolo r. 1488/9 (Russk. istor. bibl. XXVII 430).

^ Por. wzmiankę przywileju dla ziemi kijowskiej u Luba- wskiego, o. c, s. 354.

* Por. w przywileju dla ziemi smoleńskiej, ib. s. 347/8.

* Arch. jugo-zap. Rossii VIII/4 nr. 8.

PANUWIĘ LITEWSKO - RUSCY 479

nie mógł mieć charakteru narodowo-religij- nego antagonizmu rusko-litewskiego, ponie- waż już przedtem, w drugiej połowie XV wieku, do- konał się ważny proces, który stworzył zasa- dniczą jednolitość wprawdzie nie państwa lecz możnowładztwa 1 i te wsko r usk i ego we wszystkich ziemiach w. księstwa.

Proces ten wywołały po części przypadkowe okolicz- ności współżycia, ale po części także celowa akcya ze strony w. książąt i poszczególnych rodzin możnowładczych. Dokonał się zaś przez to, że coraz liczniejsze rodziny pań- skie zaczynały poza obrębem dzielnicy, gdzie miały swą pierwotną siedzibę, piastować urzędy i nabywać dobra, bądź to przez nadania hos- podarskie, bądź też przez małżeństwa, które szczególnie szybko zbliżały do siebie rody, pochodzące z różnych stron w. księstwa.

W tym procesie należy rozróżnić dwa główne prądy. Jeden z nich to prąd odśrodkowy, lecz nie w prze- nośnem, tylko w dosłownem, geograficznem znaczeniu. Polegał na tem, że rodziny, pochodzące ze rdzen- nej Litwy, dochodziły do wpływowych stano- wisk i znacznych majątków ziemskich w róż- nych dzielnicach ruskich. W tych wypadkach naj- częściej można się dopatrywać świadomej swego celu polityki państwowej. Najpierw powierzano ta- kim przybyszom z Litwy jakieś ważne namiestnictwo, chociażby wbrew zasadzie piastowania tych godności przez krajowców, zasadzie, która zresztą w niektórych ziemiach, np. na Wołyniu, nie była zabezpieczoną prawnie. Potem zaś nadania ziemskie i kolligacye szybko wprowadzały taką rodzinę litewską w poczet gniazdowego bojarstwa danej dzielnicy. Cel, ściślejsze związanie pewnej ziemi z ośrodkiem państwa, występuje przy tem całkiem jasno. Typowego zaś przykładu dostarcza przemożny, a czysto

480 OKKKS KAZIMIKRZOWY 1440 - !4S9

litewski ród Gasztołdów, który w ciągu XV stulecia osiedlił się zarówno w ziemi smoleńskiej i kijowskiej, gdzie Jan Gasztołd i syn jego Marcin byli namiestnikami, jak i na Podlasiu i na Wołyniu ^ Umyślcie jednak zaznaczyliśmy, że tworzyła się przez to jedność nie państwa, lecz tylko moźt)owładztwa; bardzo często bowiem, zwłaszcza gdy dany ród litewski w jednej tylko osiadał dzielnicy, zwy- ciężała siła assymilacyjna jej partykularyzmu, tak, że przy- bysze, jak np, Montowtowie na Wołyniu 2, zupełnie się stapiali z ziemiaństwem miejscowem do zatarcia się świadomości ich pierwotnego pochodzenia.

Podobne rezultaty miał prąd drugi, mimo że wyni- kał niemal wyłącznie z prywatnych interesów i dążeń pewnych rodzin. Był to prąd do środkowy, który prowadził ziemiaństwo dzielnic ruskich do właściwej Litwy, kazał im szukać miejsca na wileń- skim dworze, dóbr i godności, chociażby marszałków hospodarskich w ściślejszem w. księstwie i w otoczeniu władcy, aby się zbliżyć do jego osoby 1 zdobyć sobie udział w rządach nad całem państwem, które stamtąd wy- konywano. Liczne przykłady można wskazać wśród mo- żniejszych rodów wszystkich dzielnic. Najsilniejszym jest ten prąd na Białejrusi, najbliższej Litwie, skąd pochodzili Hlebowicze, Sapiehowie, Chreptowicze, Iłinicze; wyraźnie się zaznacza na Kijowszczyźnie, z której przybywali na Litwę Chodkiewicze, Sołtanowie, Tyszkiewicze; najsłab- szym może był na Wołyniu, gdzie można wskazać chyba

* W Smoleńszczyznie : Dok. Mosk. areh. 1 35 nr. 1; na Wody- niu: ib. I 55 nr. 5 i Russk. istor. bibl. XXVII 564/7; w Kijowszczyź- nie: Arch. Sang. I nr. 82, Opisanije rukop. otdielenija Wilenskoj publ. bibl. III 2; na Podlasiu por. wyżej, str. 349 przyp. 2, oraz Teki Narusz, t. 18 nr. 84.

* Boniecki: Poczet rodów, s. 187/8.

PANOWIK LITEWSICO - RUSOIT

481

tylko Bohowityridw ^ Przez te rody, które rzeczywiście drogą dopięły swego celu, dochodząc do wysokich dostojeństw i szerszego znaczenia w całem państwie; dziel- nice niemal samorzutnie wiązały się z jego centrum, a nadlo pierwiastek ruski wzmacniał się także na ściślej- szej Litwie.

Wobec tych głównych prądów o doniosłem znacze- niu politycznem, drugorzędnem było przesiedlanie się pewnych rodzin kniaziowskich i pańskich z je- dnej dzielnicy do drugiej. I ten jednak objaw czę- sto można stwierdzić. Zwłaszcza bogata i stosunkowo naj- bezpieczniej położona ziemia wołyńska ściągała przybyszów z dalekich rubieży białoruskich, sama zaś zasilała swem licznem ziemiaństwem słabo zaludnione kresy kijowsko- bracławskie '. Zdarzały się wypadki, gdzie za jakimś ro- dem pańskim zależni od niego bojarzy służebni przenosili się z jednego krańca w. księstwa do drugiego, jak z Ki- jowszczy/ny na Podlasie ^.

Wspólne skutki wszystkich tych ruchów dadzą się streścić w niektórych ogólniejszych wnioskach, które nam pozw^olą zrozumieć zagadnienia wewnętrznej polityki ziem litewsko- ruskich i ich stosunku do Polski w okresie zyg-

* Najważniejsze wiadomości o pochodzeniu tych rodzin podaje A. Bonieckiego: Poczet rodów w WKs. Lit, sub vocibus; o niektó- rych także praca WZ. Semkowicza o litewskich rodach bojarskich, zbratanych ze szlachtą polską w Horodle (Mieś. Herald. 1913 zese. 11/2 i nast), o ile mianowicie te ruskie rodziny, na mocy przywileju z r. 1434, zostały adoptowane do polsko-litewskich wspólnot her- bowych. Dla dalszych badań genealogicznych pozostało jednak je- szcze pole bardzo obfite.

* O kniaziach i panach z Białejrusi, osiadających na Wołyniu, por. Ostatnie lata Świdrygielły, str. 255/6; o woZyńskiem pocho- dzeniu wielu rodzin kijowsko -braclawskich Źródła dziejowe XXII 572 nn.

* Por. przyw, Aleksandra Chodkiewicza dla »sfug naszychc Sobolewskich z r. 1480, Archeograf. Sbornik, VII nr. 8.

O. Haleeki: Dzieje Unii Jagiellońskiej. 31

482 OKRRS KAZIMIRUZOWY 1440 - 14«9

muntowskim. Wśród spotężniałego możnowładztwa róż- nych ziem w. księstwa nie mogły powstawać anta- gonizmy zasadnicze na tle różnic narodowo- ściowych i wyznaniowych. Nawet dawne prze- ciwieństwa te r y tory alne, zwłaszcza między ściślejsze w. księstwem a jego dzielnicami, musiały się zacierać. Ale właśnie dlatego utrzy- manie hegemonii poli ty cz nej właściwej Litwy stawało się coraz trudniejsze, a dążenie ziem, do niej przynależnych, do równego udziału wżyciu publicznem, tembardziej zrozumiałe. Równocześnie zaś otwierało się pole do antago- nizmów osobistych i rodzinnych wśród warstwy możnowładczej całego w księstwa, do walk między stronnictwami magnackiemi, których zgubnej dla państwa zaciętości nie zdołały osłabić ani s kład czysto incydentalnych stronnictw, ani prywatny w swej genezie charakter sporów.

^

y

DK Halecki, Oskar

4.25 Dzieje unii jagiellońskiej

H3

t.l

PLEASE DO NOT REMOYE CARDS OR SLIPS FROM THIS POCKET

UNIYERSITY OF TORONTO LIBRARY

\

Wmm

X

ł/ /r

.#■

^-':-

-^^ .

!■ HK

. . >

■i M

'■■■ '■ ■'■

JS^

4 Bi

'"■^:-r.

■■

■■*7\ ' ?>>»^»j^^ 1 MHH ^^H^H ^^■■B

-^ .,

fV/^^